Nie od parady taki tytuł. Zastanawiam się nad tym od dłuższej chwili, moim natchnieniem była aukcja internetowa.. ot - przypadek. Nie mam w domu ani jednej książki dot. tematyki NPR i postanowiłam sobie kupić, by mieć na wyciągnięcie ręki, na własność. Weszłam na Allegro i wyszukałam po hasłach. I co? Na wstępie 3 aukcje z czego 1 w dziale Allegro › Książki i Komiksy › Książki › Religie › Chrześcijaństwo › Katolicyzm
I zastanawia mnie - dlaczego ludzie stale podchodzą do NPR jako nieodłącznej części Katolicyzmu? Dlatego, że mówią o tym w Naukach Przedmałżeńskich? Ale tam przecież też mówią o miłości i wierności a jakoś nikt tego z Religią nie kojarzy. Dlaczego szerzy się taki pogląd? Czy może nadal zbyt mało informacji przekłada się dzieciom w szkole? Chyba tak. Kojarzy nam się, że nauk o NPR uczy nas zakonnica ale.. przecież na biologii uczyliśmy się o naturalnym cyklu kobiety - dlaczego większość ludzi zamiast pomyśleć przez chwilę, woli przejmować już gotowe, obrobione poglądy?
Jestem Agnostykiem (agnostycyzm poznawczy, nie religijny - co znaczy, że nie odrzucam wiary w Boga, ale kreuję ją na własny sposób). Można rzec, że mam "swoją wiarę" i trochę mnie boli jak ktoś odgórnie coś zakłada i wrzuca mnie do wora z innymi ludźmi. Szanuję Katolików jak każdego innego człowieka i moja zość nie wynika ze wzgldu na przebywanie "w jednym worku" z Nimi. Chodzi o jakąkolwiek etykietkę przypiętą do kołnierzyka.
ngL- no to ja się dopisuję. Pisałam juz o tym niejednokrotnie. Pewnie NPR kojarzy się Polakom z Kościołem Katolickim, bo właśnie organizacje związane z Kościołem promują go najbardziej.
Ja również zgadzam się z Wami. Jestem katoliczką ale też nie podoba mi się utożsamianie NPR z Kościołem. Prawda jest taka, że ludzie nie znają NPR i nie wiedzą o jego skuteczności. Dlatego uważają, że jeśli ktoś stosuje NPR to jest na pewno "nawiedzonym katolikiem" i będzie miał 15 dzieci, przez co skończy pod mostem. Bardzo mi to nie odpowiada. Zarówno ten mit, jak i wszystkie inne wokół NPR. A prawda jest taka, że gdyby Kościół nie "uczył" NPR to niewiele byśmy o nim wiedziały...bo nawet teraz, gdy stają się coraz powszechniejsze, wszelkie info na ich temat można znaleźć głównie na stronach związanych z Kościołem... ale to wynika z tego, że z NPR nikt nie ma korzyści materialnych...
Ja tez sie wypowiem. Jestem katoliczka . O NPR dowiedzialam sie na roznych forach. Nie chodzilam na kurs przedmalzenski do kosciola bo mialam go zrobioonego na lekcjach religii. Nie pamietam zeby ktorys z ksiezy wspomnial o NPR . Bylo cos o klaendarzyku ale bardzo niewiele. Tez bardzo denerwuje mnie laczenie NpR z kosciolem i odwrotnie.
Nie mam nic przeciwko utożsamiania mnie z kościołem. Nawet mnie to bawi, bo jestem (chyba) ateistką. To chyba dlatego, że przez czas, kiedy byłysmy nastolatkami uświadamiali nas, że wbrew temu co mówi kościół mozna stosować inne formy antykoncepcji niż NPR. Myślę, że dopiero teraz spojrzy się na obserwacje cyklu kobiety jak naukę.
Tak to jest dziwne połączenie. Ale z drugiej strony to właśnie pod kościołem na tablicy ogłoszeń możesz znaleźć namiary na poradnie npr. Przyznam się wam szczerze że jak byłam młodsza i jeszcze mało biegła w tych sprawach, to jak pierwszy raz zetknęłam się z takim ogłoszeniem to naturalne planowanie rodziny skorzjażyło mi się tylko z jednym, że kościoł przy okazji uczy jak zdrowo zaciążyć i urodzić dzidzie w jakiś archaiczny sposób - naturalny :) podejżewam że większość osób słysząc o npr myśli sobi Bóg wie co (tak jak ja wtedy) i dlatego nie jest to powszechna metoda nieodłączno od kościoła :)
dla mnie osobiście wybór tej metody, którą stosuję obecnie zdecydowanie w celu odłożenia poczęcia, to wybór związany z kwestią komfortu psychicznego - latami brałam tabletki, nie wiadomo po co, lekarze, których spotykałam, mieli chyba odruch warunkowy, sprzęgali zwrotnie: ma Pani nieregularne cykle? to proszę tabletki! skutkiem tego, mając lat dwadzieścia parę nie miałam bladego pojęcia o sobie, nie znałam swojego ciała, do tego doszło planowanie ślubu i niepewność, co wnoszę jako przyszła matka, więc mniej więcej od grudnia zaczęłam myśleć o zmianie tego stanu rzeczy, a w maju odstawiłam ostatecznie tabletki, oczywiście po rozmowie z lekarzem. Wówczas okazało się, że nie ma żadnej innej metody, która by mi odpowiadała, jeśli chodzi o odkładanie ciąży - tabletki mimo wszystko narzucają tu wysoki poziom wymagań, i skończyło się na npr, której to metody jestem absolutną fanką, pod każdym względem.
Ten przydługi wstęp po to, żeby wskazać, że moją akurat motywacją nie była religia, którą wyznaję, lecz bardziej kwestie związane z psychiką i tym wszystkim, co opisałam. Niemniej ngL - jest tak, jak mówisz, że npr jest kojarzony z Kościołem, bo npr JEST nieodłączną częścią jego nauki! To jest prawdą - jest to element etyki katolickiej, żeby szanować, a nie zwalczać płodność, i planować rodzinę a nie stosować antykoncepcję - bo nie wszyscy pamiętają o tym, że npr w rozumieniu katolików nie jest metodą antykoncepcji, nie działa na zasadzie wykluczenia płodności (jak tabletki, prezerwatywy itd), lecz jej rozpoznania i uwzględnienia w planowaniu rodziny i współżyciu. Więc nic dziwnego, że Kościół propaguje te metody, dalczegóżby nie miał tego czynić?
Inną kwestią jest to, czy to co się odbywa na naukach przedślubnych, to można w ogóle nazywać uczeniem metody, moje doświadczenia nie są w tym względzie miarodajne, bo my poszliśmy na indywidualne spotkanie, ja już stosowałam npr i mogłam po prostu porozmawiać jak równy z równym o tym, co mnie zastanawiało, ale to tak na marginesie.
Natomiast, zanim wszystkie się nabuzujecie:) dodam jeszcze, że jakkolwiek npr jest nieodłącznym elementem nauki Kościoła, to przecież nie jest jego wyłączną własnością, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby posługiwać się tymi metodami z innych pobudek, niż religijne! żeby nauczali tych metod ludzie inni, niż doradcy przy parafiach! Tyle że....nikt się nie kwapi. Zauważcie jeszcze jedną rzecz - stereotypowe jest twierdzenie, że npr stosują: a) nawiedzone katoliczki b) niewykształcone kobiety.
Moje doświadczenie mówi coś całkiem przeciwnego - npr stosują bardzo często kobiety, które mają wcześniejsze doświadczenia z inną antykoncepcją, która je rozczarowała z takich czy innych względów: gdzie tu katolickie nawiedzenie? i równie często - z wyższym wykształceniem, zresztą w podręcznikach do ginekologii wskazuje się, że npr jest przewidziane dla takich właśnie osób, w przeciwieństwie do np. spiral, które poleca się w środowiskach wiejskich, gdzie kobiety mają rzadko styczność z lekarzem, a konieczna jest wysoka skuteczność metody, przy minimum nakładu czasu i starań kobiety.
więc ngL, jestem katoliczką i ta etykietka mi nie przeszkadza, ale niekoniecznie zgadzam się na nawiedzenie:)pozdrawiam, ciekawe jak się temat rozwinie, przepraszam za przydługi wywód:)
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
pani_wonka, piękna, przemyślana wypowiedź Ze swojej strony chcialabym dodać, że bez względu na to co sądzę o kościele (jako instytucji) , jestem im wdzięczna za zaangażowanie w nauczanie NPR, bo faktycznie ich wkład jest nieoceniony
Tak, zgadzam się, że NPR jest nieodłączną częścią Katolicyzmu ale to tak jak z kwadratem, który jest prostokątem. W obu przypadkach na odwrót się nie da ;) Ani Katolicyzm nie jest nieodłączną częścią NPR ani prostokąt nie jest kwadratem. ALE ludzie tak myślą. Owszem, nic nie stoi na przeszkodzie, by metodę stosować ale w mojej wypowiedzi kierowałam się czymś innym. Chodziło mi o podejście ludzi, że NPR to na pewno nawiedzony katolik (jak już jedna z Poprzedniczek napisała).
Zauważcie jeszcze jedną rzecz - stereotypowe jest twierdzenie, że npr stosują: a) nawiedzone katoliczki b) niewykształcone kobiety.
I tak, właśnie o tym mówię. Do cytatu dodałabym jedynie słowo "wyłącznie" za słowem "stosują". I napisałam też, że nie przeszkadza mi przebywanie "w jednym worku" z Katoli(cz)kami. Przeszkadza mi etykietka z jakimkolwiek napisem. Myślę, że gdybym była Katoliczką też by mi to przeszkadzało, bo informacje są błędne. Działają tylko w jedną stronę.
ngL wystarczy zapytać, ile dziewczyn przyznaje się, że stosuje NPR wśród znajomych czy w rodzinie; napewno niewiele, bo boją się być ocenione jako a) nawiedzone katoliczki b) niewykształcone kobiety. zgadzam się z tobą w 100%
Sposób myślenia zależy od punktu siedzenia. Nie przesadzajcie z tą Polską. Rotzer prowadzil badania nad płodnością w swoim czasie i Kościół katolicki w Austrii przyglądał się jego badaniom podejrzliwie. NPR nie był zaakceptowany od razu. Zresztą bez medycyny człowiek nic by o fizjologii cyklu nie wiedział. Lepiej skupić się na NPR jako wiedzy medycznej, takiej jak każdy inny wycinek wiedzy.
Z definicji, NPRu trzeba się nauczyć. Konieczność nauki jest wymieniana jako wada metody, nieprawdaż? Skonfrontuj to ze stereotypem niewykształconych użytkowniczek. Wiadomo, studiów tu nie potrzeba, ale jakiegoś własnego wysiłku.
Fijałkowski opisuje badania statystyczne pt."Ankieta rodzinna 1972" (stare co prawda, ale do takich mam dostęp): 1. Im wyższe wykształcenie kobiet (na wsi i w mieście), tym więcej z nich stosuje jakąkolwiek metodę kierowania płodnością. 2. Wraz ze wzrostem wykształcenia kobiet wzrasta odsetek kobiet używających naturalnych metod regulacji poczęć, a maleje odsetek używających antykoncepcji. 3. Im niższe wykształcenie kobiet, tym częściej stosują stosunek przerywany. Autor komentuje, że to metoda "dołów społecznych", o niskim poziomie pożycia małżeńskiego i odpowiednim wpływie na trwałość małżeństw. 4. Im wyższe wykształcenie kobiet, tym częściej używają one metody termicznej wśród różnych metod naturalnej regulacji poczęć i antykoncepcji (nie biorąc pod uwagę wkładki). Autor komentuje, że metody nauczania nie są dostosowane do najniższych warstw. 5. W okresie trwania tych badań najczęściej stosowano kalendarzyk, nie biorąc pod uwagę stosunku przerywanego.
Powyższe wyniki badań dotyczą lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w Polsce. Zapytuję, skąd wziął się ów stereotyp o braku wykształcenia użytkowniczek NPR?
pani_wonka, Jemma, ngL- pięknie to ujęłyście Amazonko- wydaje mi się, że bardzo dużo osób nie odróżnia metod NPR od kalendarzyka, a ten, jak wszystkie wiemy jest przestarzałą i nieskuteczną metodą. Stąd bierze się mit o niewykształconych kobietach, stosujących metody naturalne. Sama spotkałam się ze stwierdzeniem znajomej, która "zaciążyła niechcąco", żeby nie stosować matod naturalnych, jak się nie chce wpaść... oczywiście ona stosowała kalendarzyk...
a może to dlatego, że jak się stosuje antykoncepcje, to widzisz jakiej firmy jast dany produkt i stosujesz go ufając danej marce... lub myśląc, skoro inni to kupują i płacą za to i są zadowoleni to ja też zastosuje, przecież nie mogą sprzedawać czegoś, co nie da mi gwarancji :) a npr nie ma marki, ani właściciela ani też ceny, gdyby tu zastosować myślenie które właśnie podałam można by stwierdzić, że gdyby to rzeczywiście były skuteczne metody, to ktoś zrobiłby na tym interes, a skoro nikt nie robi, to znaczy ze to bezwartościowe... (nie zgadzam się z tym co napisałam, ale moze tak myślą inni)
ngL, Twoje porównanie geometryczne oceniam jako bardzo trafne;) niewątpliwie założeniem powinno być, że każdy katolik stosuje npr, ale nie każdy stosujący npr jest katolikiem.
Ale niestety, dopóki tylko - albo przede wszystkim - Kościół katolicki będzie uczył i propagował npr, musisz się liczyć z taką etykietką, tak samo jak ja i cała reszta, choćby motywem wyboru tej metody było zdrowie, przekonanie o skuteczności itp., itd.
Inną sprawą jest to, o czym napomnkęłam wyżej, że sposób, w jaki "naucza" się tej metody np. na kursach przedmałżeńskich, rzadko może prowadzić do zachęcenia do jej stosowania. Nawet nie dlatego, że doradcy nie są kompetentni, ale często narzeczeni są uprzedzeni, nie wiedzą w ogóle o co w tym chodzi, kojarzą z kalendarzykiem, wymyślają jakieś nie daj Boże własne metody, a potem się dziwią, że się nie sprawdziło. Takie myślenie też prowadzi do rozpowszechnienia poglądu, że to jakiś ciemnogród straszny - i widzisz ngL, ja jako katoliczka, o zgrozo, tym bardziej muszę się tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem...
Pozdrawiam
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
jak juz gdzies wspominalam na forum nauki przedmalzenskie sa lepiej lub gorzej prowadzone - trzeba umiec znalesc te kompetentne i ciekawe i ja takie znalazlam i duzo na tym zyskalam takze w dziedzinie NPR-u
Zgadzam się z Lily całkowicie. Przecież idąc na nauki przedmałżeńskie mamy prawo wyboru. Ja również trafiłam do bardzo fajnej babeczki, która bardzo dużo nam powiedziała i bardzo pomogła. Zrobiła też dla nas spotkanie "ekstra" bo mieliśmy bardzo dużo pytań. Mi, więc Kościół pomógł w nauce NPR i życzę wszystkim, aby trafili do dobrego nauczyciela
W dniach 20-22 września w Manchesterze ma się odbyć spotkanie podsumowujące Światowy Szczyt w Rio de Janeiro w 1993 r. Szczególną uwagę podczas tego szczytu poświęcono sprawie przeludnienia świata. Katolicyzm jest postrzegany jako wyjątkowe zagrożenie z powodu przeciwstawiania się kontroli urodzeń. Ten pogląd bazuje na tym, że jedyną metodą kontroli urodzeń, jaką akceptuje Kościół, jest naturalne planowanie rodziny: metoda, na której nie można polegać, trudna do zaakceptowania i zawodna. W ciągu 20 lat odkąd Billings i współpracownicy opisali objawy śluzu szyjkowego związane z owulacją, wykorzystuje się je w metodach NPR i dokonano dużego postępu. Badania ultrasonograficzne wskazują, że powyższe objawy identyfikują owulację precyzyjnie. Według WHO 93% kobiet na całym świecie potrafi zidentyfikować objawy czasu płodności i niepłodności. Większość ciąż, które powstają podczas badań NPR, ma miejsce w czasie ocenionym przez małżonków jako płodny. Dlatego liczba ciąż zależy od motywacji par. Coraz więcej badań wskazuje na to, że liczba ciąż jest równa liczbie ciąż powstających u osób używających innych metod antykoncepcji w krajach rozwiniętych i rozwijających się, Badanie 19843 ubogich kobiet z Indii wykazało liczbę ciąż bliską 0. Naturalne planowanie rodziny jest tanie, skuteczne, nie wykazuje działań ubocznych i może być szczególnie zaakceptowane przez ludzi ubogich. Kościół katolicki aprobuje użycie metod NPR. Wiele osób kojarzy NPR z metodą rytmu (kalendarzykiem), dlatego postrzegają metody NPR jako zawodne, trudne do zaakceptowania i nieskuteczne. Interpretują poparcie Kościoła jako przeciwstawienie się kontroli urodzeń. Metoda Billingsa lub śluzu szyjkowego jest dość wiarygodna i skuteczna. Wzrost stężenia estrogenu współistnieje w czasie ze zwiększonym wydzielaniem śluzu, który podczas owulacji jest rzadki i zawiera włókna glikoproteinowe ułożone w struktury miceli, co ułatwia wniknięcie plemników. Badania ultrasonograficzne potwierdzają, że dzień najbardziej obfitego wydzielania śluzu typu płodnego, jak białko jaja, jest dniem owulacji. Gdy zaczyna się wydzielanie progesteronu, śluz szyjkowy staje się gęsty i lepki i tworzy czop w szyjce macicy. Inne objawy związane z owulacją to ból owulacyjny i poowulacyjny wzrost podstawowej temperatury ciała. Badanie WHO 869 płodnych kobiet z Australii, Indii, Irlandii, Filipin i Salwadoru wykazało, że 93% kobiet potrafiło poprawnie zinterpretować zmiany śluzu szyjkowego w cyklu, niezależnie od kultury i wykształcenia. Prawdopodobieństwo zajścia w ciążę u kobiet stosujących metodę śluzu szyjkowego i współżyjących w okresach niepłodności wynosiło 0,004. Im bliżej okresu płodności małżonkowie współżyli, tym większe było prawdopodobieństwo zapłodnienia (0,546 3-1 dnia przed dniem szczytu i 0,667 w dniu szczytu), niezależnie od kultury i wykształcenia. Współczynnik zawodności NPR wśród głównie ubogich kobiet z Kalkuty w Indiach jest równy współczynnikowi zawodności złożonych środków antykoncepcyjnych (0,2/100 kobiet/rok). Bieda jest czynnikiem motywującym. NPR nic nie kosztuje, jest skuteczne (zwłaszcza w obszarach nędzy), nie ma działań ubocznych i oferuje parom istotną kontrolę płodności, co wskazuje, że NPR może być pożądaną metodą planowania rodziny w krajach rozwijających się. Należy porzucić uprzedzenia względem NPR i popularyzować wiedzę o NPR na całym świecie.
mysle ze cala krytyka npr-u nie wiaze sie tyle z Kosciolem co z tym ze na tym nie da sie zarobic i koncerny farmaceutyczne zrobia wszystko aby ta metode osmieszyc a umocnic swoja pozycje
Od kiedy zaczelam byc swiadoma swojej plodnosci, zainteresowalam sie npr-em. Nie pamietam juz, gdzie styknelam sie z tym po raz pierwszy, ale wiem, ze bylo to dawno temu. Zaczelam szukac i nformacji na ten temat i oczywiscie okazalo sie to niebywale trudne. Jak juz zdobylam jedna ksiazke, latwiej bylo o kolejne. Tak sie zaczelo...
Potem juz sie nie zastanawialam, czy mozna wybrac inaczej. Znalam reguly npr-u, jego skutecznosc i wiele innych metod, ktore zapobiegaja ciazy. Swoich pogladow nie krylam (takze co do wspolzycia przed slubem), a przez to bylam postrzegana jako ta ciemna katoliczka, ktory skonczy pod mostem z pietnascorgiem dzieci :). Do dzis pamietam jedna z lekcji religii (chodzilam do zenskiej klasy w technikum), na ktorej rozmawialismy o npr (ksiadz o tym oczywiscie bladego pojecia nie mial) i jedna z dziewczyn zaczela sie ze mnie nasmiewac, ze zobaczymy jak to bedzie za kilka lat, ile bede miala dzieci i czy powiem mezowi, ze dzis sie nie mozemy kochac, bo temperatura nie ta co trzeba. Minelo tych kilka lat i... Dzieci nie mam i szczesliwa jestem z npr. Maz oczywiscie rowniez.
Teraz czuje ciagla potrzebe doksztalcania sie i dzielenia sie swoja wiedza. Wiem, ze czasami przesadzam, a maz twierdzi wrecz, ze uzalezniona jestem od forum lmm. Zrobilam kurs i jestem nauczycielem metody angielskiej i mam niesamowita ochote zrobienia czegos w zwiazku z tym. Marzy mi sie praca w poradni i miesjce juz nawet na mnie czeka, ale dopoki bede w Anglii, nic sie nie da zrobic :(. W ogole to chcialabym rozglaszac wszem i wobec, ze npr jest skuteczne i latwe w stosowaniu, jesli sie jest do tego odpowiednio przygotowanym.
Co do Kosciola i jego udzialu w propagowaniu npr... Bez KK niewiele osob by o tym w ogole uslyszalo. Ten wklad jest naprawde wielki, ale niestety ponosimy w zwiazku z tym wielkie koszty, bo postrzegane jestesmy jako te z Ciemnogrodu. I pewnie to sie nie zmieni... Czesto lekarze nic o tym nie wiedza i maja nas za jakies kretynki. W ogole ludziom sie wydaje, ze stosujemy kalendarzyk, ze jest nas malo (tez tak swego czasu myslalam, dopiero fora internetowe otworzyly mi oczy i pokazaly prawde) i ze jestesmy podstarzale (tymczasem tyle tu mlodych kobiet!!!).
Dla mnie w npr najwazniejsza jest wiedza, bo na tym sie to wszystko opiera, wzgledy moralne, religijne sa oczywiscie wazna motywacja, ale nie sa niezbedene w jego stosowaniu. Mysle, ze nawet gdybym nie byla katoliczka, to tez stosowalabym npr (chociaz nie wiem, czy kiedykolwiek bym sie o tym dowiedziala :)).
Uwazam, ze brakuje jakiejs swieckiej organizacji, ktora zajelaby sie propagowaniem informacji o npr, w ktora zaangazowaliby sie lekarze i naukowcy - na pewno zmieniloby sie postrzeganie npr jako katolickiego i ciemnego.
Josaris, tak trzymać! :-) Lekarze powinni się dokształcać, a nie tylko tabletki odruchowo wciskać w każdej sytuacji. Przypadkiem znalazłam w inecie notatki z ginekologii i położnictwa, które zapisał były student AM. W temacie antykoncepcja szeroko były opisane różne metody, wskazane głównie zalety, trochę wad. Metody naturalne były na samym końcu, definicje były podane poprawnie, ale komentarz tak smętny, mała skuteczność i pełno wad (główna: nienaturalność wstrzemięźliwości, wszak człowiek jest niewolnikiem swoich popędów), że od razu się odechciewa. Przyszłego lekarza zniechęca się do NPR już od studenta!
Josaris:) nic dodać nic ująć! z lekarzami jest ten problem, że zdaje im się, że lepiej wiedzą od nas czego nam potrzeba, i zamiast nakreślić możliwości i dać wybór, dokonują go za kobietę - skutkiem tego, kiedy w końcu po latach trafiłam na lekarza, który powiedział "niech pani odpłynie od brzegu i zacznie podejmować decyzje", czułam się jak ktoś, kto nie umie chodzić, a właśnie mu powiedziano, że może iść na spacer:)
Niedawno w Ozonie, zanim przestał być wydawany, był niezły artykuł na temat amerykańskich klinik naturalnego "leczenia bezpłodności", co polega na tym, że tam parom, którym latami nie udaje się począć dzidziaka, zamiast na dzień dobry pakować inseminator w cipulinę, wręcza się... termometr z poleceniem mierzenia temperatury. I - jak podawano w tym artykule - 70% par, pouczonych o objawach płodności, zachodzi w ciążę bez żadnego leczenia farmakologicznego. Myślę, że gdyby przede wszystkim kobiety miały większą świadomość własnego ciała, to byłoby to prawdziwym błogosławieństwem - często to one nie mają o sobie bladego pojęcia, mają poczucie, że bez tabletki i całej reszty są niemal wiatropylne, i takie przekonanie zaszczepiają swoim mężczyznom.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
pani_wonka, ten sposób leczenia to "NaPro", prawda? Pamiętam ten tekst, ale owe metody naturalne nie były wcale zidentyfikowane jako NPR! Pamiętasz? Autor na siłę unikał tej nazwy, aby broń Boże nie zostać oskarżonym o ciemnogród. Obawiał się, że czytelnicy gazety nie znają przykościelnych, zawodnych i ciemnych metod? BTW: w Newsweeku ukazał się artykuł pt. "Nowa antykoncepcja" o najnowszych "osiągnięciach" w tej dziedzinie. Wiecie, jakie są współczesne kierunki badań, pigułka przyszłości? Otóż naukowcy pracują głównie nad ulepszaniem pigułek działających wczesnoporonnie. Triumf nauki nad człowiekiem.
Propagowaniem NPR zajmuje się nie tylko kościół katolicki. SĄ organizacje świeckie: - Towarzystwo Odpowiedzialnego Rodzicielstwa z Rybnika (TOR) - Instytut Naturalnego Planowania Rodziny wg metody prof. J. Roetzera z Warszawy (INER) - Stowarzyszenie na Rzecz Naturalnego Rodzenia i Karmienia z Warszawy - Liga Małżeństwo-Małżeństwu z Piaseczna (LMM) - Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli Naturalnego Planowania Rodziny z Warszawy (metoda angielska) - Fundacja Hunam Life International - Europa z Gdańska (HLI) - Fundacja Homo Homini z Krakowa - Fundacja Pro Humana Vita z Krakowa i inne. Chyba wszystkie mają swoje strony internetowe. Działał tez Krajowy Zespół Promocji Naturalnego Planowania Rodziny (przy Sejmie). Nie można również zapomnieć o czasopismach: "Naturalne Planowanie Rodziny. Metody rozpoznawania płodności" (ISSN 1233-9105) oraz "Głos dla Życia. Magazyn słuzby życiu i rodzinie" (ISSN 1231-207X) będący oficjalnym organem Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. W "Głosie dla Zycia" jest też wkładka pt. "Fundamenty Życia" opracowywana przez LMM (dawniej jako niezależne czasopismo).
Wiecie co jak tak przeczytałam te kilka ostatnich odpowiedzi to po prostu cisną mi się na usta takie słowa tzn. taka inwencję twórczą odczytuję z KIEROWANYCH DO NAS ARTKUŁÓW PSEUDO MEDYCZNYCH:" tabletki to dla Ciebie kobieto wygoda, nie musisz się kontrolować, nie musisz znać swego organizmu, możesz żyć w ciemnogrodzie, możesz zażywac przyjemności kiedy chcesz, nic Cię nie ogranicza bo i po co??? NPR jest dla zacofanych.Ogranicza Cię na maxa. Natura jest po to aby ją poprawiać.Nie jesteś w stanie się kontrolować, My Ci to umożliwimy" Tylko czy tak na prawdę kobieta (w szczególności młoda) zastanawia się nad całą gamą za i przeciw stosowania tabletek. W jaki sposób one działają? Co powodują? Czy lekarz przepisując je odsłania przed nimi wszystkie fakty działania przypisywanych im hormonów? Ja niestety nie spotkałam się z lekarzem który odsłania wszystkie fakty. Głównie mówi się że działają antykoncepcyjnie i nie dojdzie do ciąży. Ta która zechce doczyta ulotki, informacje, zgłębi działanie ich i podejmie decyzję sama czy je brać czy nie, niestety młode dziewczyny nie wszystkie są tak ciekawe by zgłębiać wiedzę branych antyków, zawierzaja lekarzowi. Nie przychodzi im do głowy by zanim przypiszą im leki zostały wykonane jakieś badania które wykluczą stosowanie niektórych leków w ich przypadku.
hej wiecie stosowalam tabletki uwazam ze sa bardzo ale to bardzo wygodne, chociaz lepiej znosilam plastry niz tabletki. ja akurat mialam tego pecha ze mialam notoryczne nawracajace infekcje po tym wiec dalam sobie na luz co mi z tego ze niby moge ale jednak wcale nie moglam? i zaczelam szukac alternatywy znalazlam npr. zaczelam szukac tez potwierdzenia i jakichs wairygodnych badan dot. tabletek nie takich propagandowych. wiecie co mui utkwilo w glowie najbardziej? ulotka plastrow Evra firmy jansen cilag gdzies tam malymi literkami napisane ze moze sprzyjac infekcjom.. i ulotka leku na te infekcje TEZ FIRMY JANSEN CILAG.. wyraznie czarno na bialym napisane ze powody infekcji: tabletki. samonapędzający sie przemysl:) uwielbiam takie zakłamanie. wiadomo ze JAK NIE WIADOMO O CO CHODZI TO CHODZI O KASE. i tyle.
Vicky, tak jest. Używałaś też tabletek, których powikłaniem może być ZGON? Jest to jawnie napisane na ulotce. Kto spotkał się z tabletkami, które są przeciwskazane młodym dziewczynom z nieregularnym cyklem?
Słabych? Działających lekko antykoncepcyjnie? :-) Hajduczek, swoją drogą są czasopisma medyczne: Advances in contraception: the official journal of the Society for the Advancement of Contraception, AVSC news (Association for Voluntary Surgical Contraception (U.S.)), Dialogues in contraception, The European journal of contraception & reproductive health care: the official journal of the European Society of Contraception. Fertility and contraception, The Journal of contraception i inne. Tam warto szukać wiedzy. Dopiero dzięki internetowi każdy ma dostęp choćby do streszczeń badań.
oj smiej sie smiej slabych tzn z mala iloscia hormonow:-P a wierz mi ulotki czytalam cholernie uwaznie. i nawet szukalam ich wersji anglojezycznych i czesto wersje PL i ENG sie roznily.
po prostu na zachodzie musza pisac wszystko, bo inaczej by ich do sadu pozwali. a u nas nie ma takich praktyk to pisza bardziej ogolnie. nie wiem czy to prawda ale kolezanka z USA mowila ze w stanachtak jak u nas na reklamach papierosow jest napisane palenie szkodzi zdrowiu i powoduje raka, to na reklamach tabletek pisza cos w stylu "moga sprzyjac infekcjom czy jakos tak". # w wersji infekcje byly podane kawa na lawe. jakie dokladnie. w wersji Pl ogolnie ze moga i ze infekcje kobiece czy jakos tak.
szczegolnie sprawdzalam plastry Evra. i tego jestem pewna ze byly te same na kazdy rynek:) sklad sie sprawdza i tyle.
co do dyskysji tu gdzies na forum tak mi sie przypomnialo ze kobietki pisaly ze hormony to sama natura. no tak te produkowane przez kobiecy organizm tak te produkowane w labolatorium juz nie. sa sztuczne i i b.czesto tabletki maja ten sam sklad i proporcje ale sa roznych firm i roznie na kobiety dzialaja. czemu? bo ten estrogen i progesteron sa produkowane w rozny sposob. sa PRAWIE jak naturalne. gdzie prawie to slowo kluczowe.
ale przyznaje bez bicia ze byly cholernie ale to cholernie wygodne. raz na tydzien naklejasz i spokoj. tylko te skutki uboczne to takii maly "drobiazg" ech nie ma idealow, tak sie pocieszam ze przynajmniej teraz zyje calkowicie ekologicznie bo mam fiola na pkcie zdrowej zywnosci to i w alkowie jestem EKO ;-) no i lubie sie uczyc nowych rzeczy i przyznam szczerze podoba mi sie to im bardziej poznaje swoj orgaznim to takie cudne uczucie, wow, jednaknie jestem wiatropylna, i to w ksiazce tak napisali i WOW prawde mowili, heh
vicky 80 - Reakcja ludzkiego organizmu na tabletki jest raczej tłumaczona ilością hormonów a nie sposobem ich pozyskiwania. Te same tabletki stosowane przez 100 różnych kobiet mogą powodować 100 różnych odczuć i ma to związkiem z dobraniem odpowiedniej lub nieodpowiedniej ilości hormonów. Gdyby zależało to od sposobu pozyskiwania odpowiedników można by wówczas zażycić ludzkiemu organizmowi posiadanie bardziej i mniej zbliżonych "jakościowo" hormonów. A tak nie jest
Amazonka - czy mogłabyś przytoczyć przy jakich tabletkach powikłąniem może być zgon?
W zasadzie wydaje mi się, że nie powinniśmy posługiwać się tu skrajnościami bo gdyby się uprzeć stosowanie NPR też może doprowadzić do zgonu (zbity termometr i połknięcie rtęci) czy nawet żucie gumy może prowadzić do zgonu (zatkanie tchawicy). Oczywiście zgadzam się, że w przypadku tabletek to nie kwestia mechanicznego urazu ale jakby nie patrzeć - branie tabletek niosących ze sobą ryzyko zgonu bez uprzedniego badania (minimum) poziomu hormonów to tak jak mierzyć temperaturę termmetrem rtęciowym w ustach (co wiele osób praktykuje). Bądźmy obiektywni - bo jesli powołujemy się na zgony to równie dobrze może to nastąpić z powodu złego stosowania zaleceń antykoncepcji naturalnej i hormonalnej. Nie stosowałabym takich tabletek. Dla mnie nie ma różnicy czy ryzykuję biorąc takie tabletki czy mierząc trucizną w ustach.
Ach ok, przepraszam, źle odczytałam. Myślałam, że spotkałaś się z taką informacją i sprawdzasz ile jeszcze osób. Nie spotkałam się mimo, że "przerobiłam" kilka rodzajów tabletek (w tym też te starej generacji).
Są też takie skrajności, jakoby NPR wpływał na większą liczbę poronień, których się nawet nie zauważa, z powodu współżycia na granicy płodności i niepłodności. Komórki rozrodcze bywają przestarzałe, jeśli w ogóle dojdzie do ich spotkania, dlatego organizm pozbywa się naturalnie zarodka mającego małe szanse przeżycia. Oto źródło rozważań filozoficznych na ten temat: http://jme.bmjjournals.com/cgi/content/full/32/6/355
ngL wiesz może masz racje. sadze jednak ze sposob pozyskiwania hormonow ma znaczenie gdyz ja mowilam o tym samym skladzie i proporcjach i ich reakcji na ta samą kobiete. ja nie mowie ze npr jest jedyną sluszną opcją, a jedynie dla mnie jedyną mozliwoscia. dodaje tez to czego sie dowiedzialam z medycznych ulotek jak je uwaznie czytalam i medycznych artykulow.
bo bez urazy Amazonko, czasem uwazam jednak ze katolickie sa za ostre i mocno przesadzone.
bdb NGL ze przypomnialas nam jak wazny jest obiektywizm jednak czasem o niego ciezko gdy w gre wchodza emocje:)
Amazonko ja tylko mowie ze we wszystkim trzeba zachowac umiar, pozwolic kobiecie decydowac. ja przyznaje sie ze npr to dla mnie cenna ekologiczna postawa. ale ghdybym miala wybor to kto wie..moze niekoniecznie tabsy..
Sztanga się wyrównuje. jak napisała vicky80 - "wszędzie trzeba zachować umiar". Koncerny farmaceutyczne milczą o domniemanym ryzyku (kilka ofiar ale brak dowodu na związek) i to naturalne, że milczą - bo dopóki nie ma związku to można nazwać je przypadkiem. Ale koncerny też zbyt zachwalają swoje wyroby. ALE - każdy ma swój mózg i nie ma się co złościć na koncerny, bo Oni robią dokłądnie to samo co cały świat - widziałaś kiedyś, by w reklamie kremo do twarzy podawano, że substancje zawarte w kremie są rkotwórcze? Nie? A widziałaś, by w reklamie podawano ile zwierząt skonało śmiercią bardzo brutalną dla wyprodukowania świetnego szamponu czy farby do włosów? Nie? To dlaczego się nie złościsz? Widzisz.. tak samo jiak firmy produkujące tabletki antykoncepcyjne nie mówią o niektórych rzeczach - tak NPR zataja, że rtęć trująca (i można powiedzieć, że to powszechnie wiadomoi tak samo można powiedzieć, że wszystko jest wiadome po przeczytaniu ulotki). Mity dot. antykoncepcji nie uderzają tylko w NPR - co powiesz na mit, że tabletki powodują, że kobiecie zaczną rosnąć włosy na twarzy? Jasne, że przy źle dobranychi zbyt silnych mogą ale po to są BADANIA i po to jest ULOTKA. A jeśli ktoś nie czyta i nie chce się dowiedzieć to znaczy, że sam sobie jest winien. Nie spotkałam się jeszcze, by firma reklamując swój produkt dobrowolnie informowała o skutkach ubocznych, na zeusa - przecież to marketing jak każdy inny!
We wszystkim trzeba zachować umiar i elegancję, a i nadgorliwość gorsza jest od faszyzmu;)
Odnośnie metod naturalnego planowania, odkąd zaczęłam się tym interesować, to wściekle mnie irytowało, że na niektórych stronach www czy forach, dowiadywałam się, że osoby, które propagują te metody nie poprzestają na rzetelnym informowaniu i przedstawianiu metody, tylko wymyślają i głoszą jakieś bajki z mchu i paproci, mające na celu stanowić dodatkowe argumenty, przemawiające za wyborem npr, np. że stosowanie innej antykoncepcji to prosta droga do niewierności (zwłaszcza na osławionych delegacjach, gdzie wieczna dostępność powoduje, że dotychczas wierne żony stają się uczestniczkami riu i poróbstwa) albo znudzenia się wzajemnego partnerów.
Irytowało mnie to i irytuje nadal, bo moim zdaniem metoda i prawda o niej obroni się doskonale, a przedstawianie jej jako jedynie słusznej i nie posiadającej wad musi budzić podejrzenia, bo NIE MA DARMOWYCH OBIADKÓW! I jeżeli miałabym coś do zarzucenia Kościołowi w tej materii, to właśnie zbytnią dążność do upiększania metody kosztem wrażej propagandy wobec innych metod antykoncepcji - niezależnie od tego, że nie jestem ich zwolenniczką.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Mam wrażenie, że niektóre z was demonizują pigułki anty. A przecież to, co codziennie jemy tez nas truje, trują nas spaliny, wyziewy kominów, dym z papierosów i inne leki... Prawie każdy lek, nawet ten bez recepty mam długą litanię skutków ubocznych.
Amazonko- fakt, że ziemia może wykarmić jeszcze wielu ludzi, pytanie tylko, co dalej. Jak już zużyjemy wszystkie zasoby, ukatrupimy wszystkie zwierzęta, wyłowimy wszystkie ławice ryb, wytniemy wszystkie lasy i zamienimy je na pola uprawne, jaka będzie ta planeta? Myślę, że niektórzy (nie mówię, że Amazonka) zbyt dosłownie wzięło sobie do serca przykaz Boga "idźcie i czyńcie sobie ziemię poddaną". Ludzi jest za wielu!