a widziesliście film "podaj dalej"? gdzie mały wymyśla sposób żeby świat zrobił dobre uczynki... jak ktoś zrobił dla ciebie dobry uczynek, to ty musiałaś zrobić następnej osobie 3 :) i my też tak możemy, możemy np ustalić że każda z nas postara się nauczyć i zainteresować npr'em jedną osobę, np. koleżanke w miesiącu :) jest to wyzwanie, ale może w ten sposób po dobroci przekonamy dziewczyny że nie warto się truć, i że są o wiele lepsze sposoby na kontrolowanie poczęcia, zwłaszcza że npr to nie przykry obowiązek, tylko frajda na całego w obserwacje samej siebie :) co wy na to?
Raczej ja nic na to, bo pamietam, jak ten chłopiec skończył A serio- nie mam poczucia MISJI DO SPELNIENIA i "nawracania" koleżanek, tym bardziej, że uważam, że zarówno gumki, jak i pigułki, plastry i inne środki stosowane po konsultacji z lekarzem, nie sa niczym złym i każda kobieta decyduje sama za siebie. Najwyzej w rozmowie mogę wyznac, że zainteresowałam się NPRem i w razie zainteresowania podzielic się informacjami. Ja na przykład bym nie chciala, aby ktoś wtrącał się do mojej metody (anty)koncepcji. Jakby ktoś 2-3 lata temu zaczął namawiać mnie na obserwacje to uznałabym go za nawiedzonego
Wiesz ewelcia, mi się ten pomnysł kojarzy z Jehowymi, którzy również uważają, że należy ludzi nawracać - nawet na siłę. Ja podobnie jak Ania o NPR mogę i rozmawiam ale dopiero wtedy, gdy uczestnik rozmowy wyraża jawną chęć.
no to nie rozumiem o co wam chodzi, z jednej strony krytykujecie tutaj to ze tylko kosciol to rozpowszechnia... a z drugiej strony same do tego reki nie chcecie przylozyc, w takim razie jak nie my to kosciol, jak nie kosciol to kto, przekupki na targu? myslalam ze moze razem udaloby nam sie zlamac ten fatalny stereotyp, ale widze ze tylko chcecie sobie podyskutowac...
Ewelcia, dobrze wychwyciłaś sprzeczność w zachowaniu. Niech zalety NPR nadal zna tylko mała grupka wtajemnicznych, a resztę zrobią za nas koncerny farmaceutyczne. Pani_wonka, mieliśmy juz na forum przykłady, że istnieje przynajmniej korelacja między używaniem antykoncepcji a opisanymi przez Ciebie zachowaniami. Trudno jest to zauważyć u jednej osoby (wszak wypieramy złe wspomnienia itp.), ale statytycznie to wychodzi na jaw. nGL, Jechowcy muszą łazić po domach, dworcach i nawracać ludzi na nauki Strażnicy. To nakaz. Ania, heh, ludzi nie jest za wielu. To Twoje złudzenie, bo mieszkasz w mieście. Wyjedź w Bieszczady albo Beskid Niski, to poczujesz brak. Jak już zużyjemy wszystkie zasoby, ukatrupimy wszystkie zwierzęta, wyłowimy wszystkie ławice ryb, wytniemy wszystkie lasy i zamienimy je na pola uprawne, to znajdziemy nowe źródła energii albo zmienimy miejsce zamieszkania. Teraz nie możesz tego przewidzieć. Nauka idzie do przodu. Damy sobie radę jako gatunek.
Amazonka - to nie sprzeczność w zachowaniu, nie wyłapałaś pewnej różnicy. Mówiąc o Jehowych właśnie to miałam na myśli. Wiesz, mnie mało interesuje Ich nakaz a gdyby moja religia zakładała werbowanie małych dzieci do swojego Kościoła (z czystymi intencjami) - jak byś reagowała, gdybym zaczepiła Twoje dziecko na ulicy? Nie przyjmuję "wiary na siłę" i drażnią mnie takie praktyki a przy okazji nie interesuje mnie że mają nakaz jeśli wchodzą z butami w moje prowatne życie. Bo tak jest, dzwonią do domu i nie przyjmują odpowiedzi "nie, dziękuję" a to już uderza w kulturę. Wyjścia są dwa - stać i słuchać albo zamknąć drzwi przed nosem. Jak już pisałam - nakaz to jedno a szacunek dla cudzego wyboru to drugie (w tym wypadku takim szacunkiem byłoby "dowidzenia" gdyby usłyszeli "dziękuję, nie jestem zainteresowana/y").
ewelcia - co innego sprostować światopogląd, gdy się o nim słyszy a co innego namawiać "niewinne" osoby na stosowanie NPR a Twój post brzmiał bardziej pod to drugie
Jeśli chodzi o sytuację pierwszą to ZAWSZE sprostowuję.
przepraszam, jeśli pojawią się dwa moje komentarze, ale w toku dzieła jeden mi zjadło i próbuję go teraz odtworzyć.
Amazonko - zgodzę się na korelację, ale nie absolutną, lecz jeśli już, to uzależnioną od cech osobowości konkretnych ludzi. To po pierwsze.
Po drugie - zaryzykowałabym twierdzenie, że mylisz skutki z przyczynami, i moim zdaniem związek przyczynowy jest tu raczej odwrotny: co do zasady to nie stosowanie antykoncepcji samo w sobie prowadzi do rozwiązłości, czy też - nazwijmy to - bujnego życia towarzyskiego, lecz zazwyczaj ludzie prowadzący takie życie poszukują przede wszystkim 100% zabezpieczenia, przy minimum nakładu czasu i środków. Czyli antykoncepcji i środków wczesnoporonnych.
Po trzecie - obraża mnie założenie, że o mojej wierności decydować ma coś innego niż moja wola. To jest mój jedyny imperatyw - tak mnie stworzono, człowiek - którym się mienię - tym się różni od zwierzęcia, że panuje nad swoimi popędami. Poza tym, ten kij akurat ma dwa końce - skoro metoda naturalna jest skuteczna, a takie przecież takie założenie czynimy, co mnie uchroni przed niewiernością, jeśli w przedmiotową delegację udam się w trzeciej fazie?
ewelcia - dobrze rozumiem Twój zapał, moja przyjaciółka określiła kiedyś moje zachowanie jako "gorliwość neofity" i trzeba przyznać, że trafnie:) Nie chodzi tutaj o to, żeby ukrywać tą wiedzę - i Amazonko uważam, że Twoja kąśliwość nie jest konieczna ani słuszna - ale żeby nie uprawiać agitacji. Ewelcia - przecież Twój sposób planowania rodziny to jest bardzo INTYMNA SPRAWA, dotyczy nie tylko Ciebie, ale i innych bliskich Tobie osób... nic zatem dziwnego, że nie każdy ma ochotę na afiszowanie się z tym tak, jakby to dotyczyło stosowania nowej diety;).
Myślę, że właściwym na to sposobem jest - że tak to ujmę po katolicku;) - dawanie świadectwa, że to się sprawdza, że przekłada się pozytywnie na Twoje samopoczucie, relacje z innymi, i rozmowa na ten temat, z osobą, która będzie się chciała czegoś dowiedzieć.
Pozdrawiam
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
nGL lubie czytac Twoje posty:) nawet jesli czasem sie z Toba nie do konca zgadzam:) masz takt i klase:) i szacunek do odmiennosci pogladow:) lubie to :) pozdrawiam cieplo:)
widzę, że pani_wonka stara się uspokoić tę dyskusję i całkowicie się z nią zgadzam...
poznałam metodę NPR ponad rok temu i od tego czasu staram się ją stosować. Jestem katoliczką, nie jestem zamężna (zamierzam w przyszłym roku) a metodę postanowiłam wypróbować po kilku latach stosowania pigułek w celu "uregulowania cyklu" bez żadnych rezultatów. Może inaczej - rezultatem był niemożliwy wzrost irytacji, obaw i niewiadomo czego jeszcze. Po spotkaniach z kolejną panią ginekolog, która na moje szczęście okazała się jednocześnie nauczycielką NPR, stwierdziłam że teraz mogę spróbować nawet mierzyć temperaturę (to była właściwie ostatnie szansa na "spokój duszy") i to była własciwa decyzja. Poznałam swój organizm, uspokoiłam się i przy okazji...mój cykl stał się bardziej regularny (o dziwo).
Teraz, właściwie większość moich znajomych pyta się jak sobie poradzić, kogo się pytać...wiecie jak to jest, jak dziewczyna ma problem, pyta się koleżanek, tak zwyczjanie przy kawie i cieście. Jak widzą moją pewność dzisiaj, to że znam swoje ciało, też zaczynają głębiej dopytywać się o NPR. I mam wrażenie że o to własciwie chodzi. Że to jest właśnie "dawanie świadectwa" a nie "nawracanie na siłę".
a tak właściwie w P.S. tabletki to najgorsze rozwiązanie z możliwych, szczególnie gdy chcemy wyregulować cykl...
Pozdrawiam wszystkie babeczki z forum... (i przepraszam za tak dłuuugi wywód)
Co do tabletek to nie można wszystkiego wrzucać do jednego wora. Przy PCOS to najczęściej jedna z niewielu szans na zajście w ciążę, stosowanie terapii zależne jest od stanu pacjentki. to nie jest jeden lek na wszystkie choroby, owszem, ale nie można powiedzieć też w drugą stronę, że to tylko zło.
Nie mam siły tłumaczyć z tym nawracaniem ale jak widać nie zostałam odpowiednio zrozumiana. Nikt nie pisał, że rozmowa z kolezanką to nawracanie na siłę. Były sugestie rozmów z koleżankami i uświadamianie ich - zgadzam się, gdy dziewczyna będzie tego potrzebować. Dlaczego moje słowa są przekręcane?
ngL zgadzam się z Tobą, nie można wrzucać tabletek do jednego wora. Chciałam tu zwrócic uwagę na niekoniecznie kompetentnych lekarzy, którzy niezależnie od stanu zdrowia pacjentek, sugerują jedyną i według nich skuteczną, szansę wyleczenia. Wiem, że większość kobiet tutaj ma różne doświadczenie z lekarzami i różnymi metodami leczenia i również w tej materii nie można generalizować...jest to zbyt skaplikowana i zawiła materia...
nie chciałam przekręcać Twoich słów...to tylko kolejny głos w dyskusji bądźmy zwolenniczkami pozytywnego propagowania NPR ...
Widzisz Amazonko - jeśli nie czytasz ze zrozumieniem moich słów to z łaski swojej nie bierz ich na własny użytek zmieniając kontekst. Napisałam co miałam na myśli i zwyczajnie nie podoba mi się twój zwyczaj ironizowania. Nie jesteś ani lepsza ani mądrzejsza, każda z nas ma swoje zdanie i ma do tego prawo a przekręcanie cudzych słów jest zwyczajnie niesmaczne. Jeśli nie umiesz uszanować czyjegoś punktu widzenia to po co tu jesteś? Widzę, że uderzyłam w czuły punkt - jesteś zatwardziałą katoliczką to sobie bądź ale jeśli dla Ciebie rozmowa o NPR ze wszystkimi i wszędzie - jest na miejscu - rozmawianie z kolezankami tylko na ten temat - w Kościele, w sklepie, na zajęciach i próba utwierdzenia w przekonaniu że NPR jest jedynie słuszną drogą, to ja chyba już więcej nic nie napiszę. Dla mnie EOT.
No w końcu parę słusznych słów prawdy w tej sprawie - ngL! Już ostatnio prosiłam żebyście sobie do oczu nie skakały, bo dobrze obie wiecie, że tak to wygląda! Ale masz rację ngL! Przykro mi Amazonka, ale należało Ci się kilka słów prawdy o twoich wypowiedziach od ngL! Niestety Ja też muszę się do nich przyłączyć! AMAZONKO - TROCHĘ WIĘCEJ TOLERANCJI I ZROZUMIENIA POGLĄDÓW I WYBORÓW INNYCH KOLEŻANEK Z FORUM!!!
Dziewczyny spokojnie. Nie nakręcajcie się. Może ustalmy jedno nie niszczmy czyichś poglądów i starajmy sie wypowiadać dyplomatycznie bez wbijania drzazg innym ok?
Tak sobie czytam te posty i wychodzi mi z nich kilka wnioskow: - antykoncepcja zamiast uczyc odpowiedzialnosci zwalnia nas z niej - stosujac antykoncepcje raczej niewiele wiemy i nie staramy sie dowiedziec jakie mechanizmy biologiczne kieruja nasza plciowowscia, co sprawia ze jestesmy plodne i kiedy - a natura tak to wszystko urzadzila zeby bylo dobrze! a czlowiek wszystko musi poprawiac czesto psujac to co samo doskonale dziala A i przytocze wypowiedz mojej przyjaciolki ktora jest fizjoterapeuta: Lecze mlode dziewczyny po udarach mozgu ktore byly spowodowane braniem tabletek antykon. a teraz maja ciala sparalizowane... Zastanowmy sie ale tak uczciwie - czy stosujac antykoncepcje w obojetnie jakiej formie (tableka, wkladka, prezerwatywa) nie odrzucamy czasem naszej naturalnej plciowosci?Czy nie probojemy jej wykluczyc z naszego zycia? Czy nie dajemy swiadectwa ze nie akceptujemy jej? likwidujemy...czasowo albo i dluzej? A druga strona medalu - co ma zrobic kobieta ktora np. nie moze zajsc w ciaze bo toby zle sie skonczylo dla niej i dziecka a kocha meza i ma udane zycie intymne? Najlepiej jak kazdy sam to rowazy w swoim sumieniu...osobiscie jestem za npr i jezeli mam okazje to udzielam wielu informacji moim kolezankom ktore tego nie znaja albo krytykuja i zachecam zeby sprobowaly chociaz patrza na mnie jak na chodzacy "ciemnogrod" - mi to tito Pozdrwiam serdecznie i nie spierajcie sie tak za bardzo bo lepiej zebysmy sie jednoczyly i dawaly swiadectwo razem ze warto stosowac npr, dla zdrowia, dla wiedzy, dla duszy, dla dzieci...itd
Amazonko kochana, jestem również niemile zaskoczona Twoją ironią. delikatnie mówiąc. mamy wszystkie dość zróżnicowane poglądy, i proszę starajmy się je wzajemnie SZANOWAĆ i akceptować. AKCEPTACJA oznacza ze akceptujemy inność poglądów (niekoniecznie musimy sie z nimi zgadzac)i przez to swiat jest piekniejszy że jestesmy rozni. NgL szanuje za to ze gdy sie mylilam wytknela mi bledy KULTURALNIE. gdy ona nie byla pewna swojej racji albo miala inne zdanie ja rowniez to akceptowalam. drogie kobietki szacunek. moze nie jestem w pelni praktykujaca ale na tyle swiadoma ze podstawowe przykazanie wiary brzmi "kochaj blizniego swego jak siebie samego". proszę szanujmy sie wzajemnie, lacznie z roznicami pogladow. gdybysmy wszystkie mialy identyczne zdanie, rozmowa bylaby zwyczajnie nudna:) poamietajmy ze trzeba byc otwartym na swiat i ze "tylko krowa nie zmienia zdania". chociaz i tego bym nie byla taka pewna
Lily ja uwazam ze jesli ktosnp. stosuje prezerwatywy w okresie plodnym niekoniecznie oznacza iz zaprzecza swojej plciowosci. wiem iz jest to niezgodne z przykazaniami kosciola katolickiego. ale wlasnie kosciola Jezus tego nie mowil. ale to tak na marginesie. trzeba rozwazyc rowniez druga strone medalu, chodzi mi mianowicie o fakt iz powstrzymujac sie od wspolzycia w dni plodne, wtedy gdy nasz organizm tego potrzebuje najbardziej, mowimy sobie w pewien sposob to jest zle. to tez mozna potraktowac jako zaprzeczenie wlasnej plciowosci. co Ty na to? a Bog stworzyl nas wlasnie takimi i milosc cielesna jest piekna. nawet Papiez Jan Pawel II o tym mowil:) pomyslmy i o tym aspekcie:)
vicky - osobiscie uwazam ze nasz organizm wcale tego w te dni najbardziej nie potrzebuje owszem masz wieksza ochote bo tak to jest urzadzone ale dlaczego? Zeby dzieci byly - pierwotny cel jest taki nie inny. Przecze swojej plciowosci i temu ze jestem plodna wuasnie w te dni stosujac srodki anty - bo mi to ze jestem plodna i moge miec dziecko nie pasuje, bo nie chce, nie moge sobie pozwolic na dziecko... - milosc cielesna jest piekna i JPII to podkreslal zgadzam sie a on zawsze jeszcze dodawal ze najpiekniejsza jest ta odpowiedzialna - odpowiedzialnosc to jest klucz
kiedy powstrzymuje sie od wspolzycia w dni plodne bo odkladam albo nie moge alo nie chce miec dzieci to nie dlatego ze to jest zle i bee i niedobre tylko dlatego ze jestem odpowiedzialna , odpowiedzialna za zycie ktore moge powolac do istnienia razem z mezczyzna a tak btw...faceci powinni byc bardziej jeszcze odpowiedzialni bo co w koncu kurcze blade oni sa plodni prawie cale zycie a nie my kobitki
Lily, rozumiem Twoj punkt widzenia i szanuje to ze zyjesz zgodnie z zasadami.. ale ja jestem odpowiedzialna i wlasnie dlatego ze uzylabym prezerwatyw w dni plodne. kazdy uzywa npr z innych przyczyn.pozdrawiam:) ja osobiscie potrzebuje caly czas. potrafie sie wstrzymac i sie staram ale to jest ponad moje sily.mam inne przekonania po prostu:) a z ta odpowiedzialnoscia.. coz.. moglabym napisac ze wg moich kolezanek i czasami ja tez mam takie wrazenie ze faceci hmm.. mysla glownie "dolnym mozgiem" ;-) to tak z przymruzeniem oka. gdyby mysleli czesciej gornym to moze byliby bardziej odpowiedzialni ;-) oczywiscie sa szczytne wyjatki
Lily - zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości:)! dla mnie osobiście różnica między npr a innymi sposobami odkładania ciąży na tym się właśnie zasadza, że rozpoznaję i szanuję swoją płodność, a nie rozpoznaję i... zwalczam, tak czy inaczej.
Aczkolwiek jeśli mówimy o sposobie "obchodzenia" dni płodnych, jaki wymieniła vicky80, to z katolickiego punktu widzenia, nawet najbardziej "naturalne" zbliżenia, jak petting itd ale nie kończące się w kobiecie, o ile się je wybierze tylko ze względu na unikanie ciąży w okresie płodnym, będą stawiane w konfesjonale na równi z prezerwatywą. Jeśli będziecie się tak migdalić w okresie niepłodnym, bo lubicie, to insza inszość Tu jak w prawie karnym - o wszystkim decyduje zamiar, he he.
A co do nastawienia mężczyzn, to moim skromnym zdaniem, bardzo często jest ono przedłużeniem nastawienia kobiety. Z całym szacunkiem, wiedza płci pięknej inaczej na temat kobiecego ciała, jego funkcjonowania itp. nie jest czymś częstym, więc czemu się dziwić, że trafiają im do przekonania frazesy o nieskuteczności npru. Jeśli potem spotkają dziewczyny, które tak samo niewiele wiedzą jak oni, to kto tu kogo ma przekonać?
Myślę, że jeśli kobieta wie coś na ten temat, sama jest przekonana, zna swoje ciało, to jeśli są dobrymi partnerami, to bez problemów się będą wspierać. Poza tym Lily napisała słuszną rzecz - to nie jest tylko kobiety sprawa! Począwszy od decyzji, a skończywszy na wprowadzeniu jej wczyn - to jest w tym najlepsze, że jest w tym miejsce dla mężczyzny: żeby co rano pomóc, obudzić, żeby uszanować, żeby poczekać, żeby rozumieć, że teraz jest czas euforii a potem czas łkania i zgrzytania zębów
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Lily, słuszne spostrzeżenia. Warto czasem popatrzeć szerzej. Vicky, NPR + gumki to nie NPR wg definicji. Nie potrzebujesz urządzeń do NPR, z wyjątkiem termometru.
Uważam że w kwesti przekazywania NPR dużą rolę odgrywa kobieta, matka. Wspierajacą rolę zajmuje mężczyzna. Najlepszym świadectwem stosowania NPRu jesteśmy My. Myślę że mając do czyninia z osobami które stosują NPR jest łatwiej przekonać się do niego.
Skąd jednak brać siłę do pójścia pod prąd? Zwykłemu człowiekowi nie tylko trudno jest dotrzeć do informacji o NPR, ale w ogóle odważyć się pomyśleć, że takowe metody nadają się obecnie do użytku, a nie tylko do poczynania. Wiadomo, jaki jest wybór...
Amazonko chyba jesteśmy najlepszym przykładem, My wszystkie forumowiczki, że zainteresowanie jest duże i dla chcącego nic trudnego. Jak nie chcesz to się nie przyznajesz do stosowanych metod. Po za tym wiesz sama komu mozesz zaufac i powiedziec o tym . To juz tylko od Ciebie zależy. Jeśli oczywiście chodzi o towarzystwo znajomych, natomiast jeśli chodzi o najbliższą rodzinę czyli mąż i dzieci to tutaj przecierz nie ma żadnych obaw że ktoś nie zrozumie Cię :)
Amazonko tak jak mowilam. kwestia nazewnictwa nie jest dla mnie sprawa kluczowa.masz racje ze npr +gumki to nie npr typowe.mamy inne poglady i uszanujmy to. pozdrawiam. nGL wiesz w sprawie tego ze najwazniejszy jest zamiar i to ze petting w okresie plodnym jest zakazany to pierwsze slysze. i jak czytalam biblie,a czytalam kilka razy, to jakos nie zauwazylam nigdy by bylo cos takiego napisane. dla mnie cala ta filozofia-zostala dodana- przez kosciol- jako instytucje. ale to moje skromne zdanie.
Nasze towarzystwo jest przebrane pod wieloma względami. Używamy inetu. Zobacz tabele w Wiki. Większość trafiła tu, aby zaciążyć, a nie odłożyć. Osoby z postawą ogólnie odkładającą i w młodszym wieku raczej tu nie trafią. Wpływ młodego środowiska i mody jest zbyt silny. Wybiorą raczej np. stronę antykoncepcja.pl, gdzie dział NPR zawiera kilkanaście postów, a reszta o wiele rzędów więcej. To są wciąż użytkowniczki inetu, a inni?
ciekawi mnie jeden fakt,wy sie nie migdalicie w ogole wokresie plodnym? a jesli tak to idziecie sie z tego spowiadac? a jesli tak to z tego co wiem to warunkiem rozgrzeszenia jest zal za grzechy jak to rozwiazujecie? bo ja zawsze mialam z tym problem..dlatego ciekawi mnie jak rozwiazuja to inni
To nie moja wypowiedź, ja się nie kieruję przekazami Kościoła :)) Dołączę się jednak - też twierdzę, że prezerwatywa + wykresy to nie NPR natomiast można powiedzieć, że człowiek stosuje się do zasad NPR. I nie mija się to wtedy z prawdą.
vicky - wydaje mi sie ze twoje pytania nadaja sie na inny topic np. Katolicyzm a seks tez mam z tym problem - powiem tak zrozumialam dlaczego w swietle wiary katolickiej sex przedmalzenski to grzech, zrozumialam dlaczego antykoncepcja w swietle tej nauki to tez nic dobrego ale nie pojme chyba tego ze "every sperm is sacred"...
bo to nie ma nic wspólnego z naturą. Natura domaga się tego aby akt był pełny a nie wywoływany sztucznie czyli tylko petting i koniec. Ja miałabym przynajmniej dyskomfort psychiczny gdyby na tym zakończone zostało przytulanko.
nGL zgadzam sie w takim razie z Tobą. dla mnie sztywne trzymanie sie zasad w nazewnictwie nie jest istotne. jesli dla kogos jest to ok. ale sadze iz komenty na ten temat sa zbedne bo zaraz zaczna sie dyskusje n/t czy lepiej uzywac slowa "prezerwatywa" czy "gumka"
Dobrze, że chociaż istnieją definicje. Gdyby wszyscy ludzie sztywno nie trzymali się się zasad w nazewnictwie, to dopiero byśmy się rozumiały. W lot. Bez słów.
hajduczek mysle ze kazdy ma pewien dyskomfort w takiej sytuacji. ale jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma ;-) a np. sytuacja gdy kobieta jest w zagrozonej ciazy i nie moze pozwolic sobie na pelny stosunek? to co? migdalnie sie jest zle? mysle ze wszystko jest dla ludzi. takie jest moje osobiste zdanie, ale kazdy moze miec jakie sobie zyczy :)
Amazonko nie mowie ze zadnych zasad. mowie tylko ze dla mnie pewne zasady sa malo istotne. to nie sprawa zycia i smierci. czasem trzeba troche wyluzowac ;-)
Amazonko, mam i mialam kilka kolezanek w takiej syt. powiem tak zagrozenie ciazy nie kaze kobiecie sie zamknac w klatce. wlasnie wtedy potrzebuje milosci czulosci przytulania a nawet pieszczot. oczywiscie na pewno sa kobiety ktorym "odechciewa" sie wszystkiego. kazdy jest inny. wez to pod uwage.