Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
Zawsze jeszcze można unieważnić małżeństwo kościelne.
przed wszystkim przez podobne głosy ad światopoglądu (sorry Madrill nic osobistego) cierpi wiele rodzin, czasem dochodzi w nich do ostatecznej tragedii... bo światopogląd każe nieść krzyż... i znosić wszystko w imię światopoglądu
Jem, bo malkontenci zawsze się znajdą, chociażby nic nie wnosili do tematu, a ich zadaniem było tylko i wyłącznie rozjątrzyć temat
Cóż, ja znam kilka osób, które są po ślubie cywilnym, nie utożsamiają się z żadną religią, a jednak nie uznają rozwodów. Dwie z nich od lat żyją w separacji.
W jednym małżeństwie była przemoc i słowna, i fizyczna.
W drugim po prostu "coś się wypaliło" po latach.
łożyć
w sensie finansowym nie ;-)?
Licho, jak ktos bedzie chcial to i po rozwodzie sie zejdzie tak jak moi rodzice
Jeśli chodzi o pierwszy przypadek - obie strony, uważają, że nie ma sensu się rozwodzić, bo nie ma sensu wchodzić w kolejny związek, gdyż będzie taki sam (tak mi zostało to przedstawione; tu chyba raczej nie chodzi o światopogląd, tylko jakieś takie założenie).
W drugim przypadku - obie strony uważają, że jest jedno małżeństwo na całe życie. Myślę, że oni mogą do siebie wrócić. Traktują się z dużym szacunkiem. Może jednak nie do końca między nimi się wypaliło. Ale to czas pokaże.
jak ktos bedzie chcial to i po rozwodzie sie zejdzie
bez gorzkich slow i calej tej "rozwodowej" otoczki.
nie, nie rozwodze sie. ale gdybym miala to robic
powiem tak. pozew mialam napisany i bylam po konsultacjach z prawnikiem.
Bilans szlachetności wyszedł i wciąż wychodzi Jej mocno na minus.
wg mnie sztuka polega na tym by nie bylo orzekania o winie, by wszytko skonczyc na jednej rozprawie. bez szarpaniny. ale do tego trzeba dojrzalosci.
. slowa jakie uslyszala Hussy w stylu pier. sie ruro to pikus przy naszych temperamentach.
negatywne emocje nic by mi nie daly. biorac po uwage fakt, ze jestesmy polaczeni do konca zycia, byloby to co najmniej glupie. po co sobie tworzyc wroga kiedy mozna miec przyjaciela?
wg mnie sztuka polega na tym by nie bylo orzekania o winie, by wszytko skonczyc na jednej rozprawie
a bo sie wszystko spisuje na papierze a nie na wodzie