Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeNov 7th 2016 zmieniony
     permalink
    My mieszkamy w smogu strasznym.
    Slodyczy, cukru dziecko nie widzialo na oczy pierwsze dwa lata zycia (no z malymi wyjatkami). Teraz cos tam je, ale pilnuje, zeby nie za wiele.
    No i jest na diecie bezmlecznej z uwagi na alergie.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    No akurat jak mój Hug był na piersi to chorował dużo bardziej i dużo więcej niż po odstawieniu, więc to się u niego zupełnie nie sprawdza :wink: :tooth:

    Któraś lekarka mi kiedyś powiedziała (ale nie wiem czy to prawda.....), że chłopcy faktycznie częściej mogą mieć oskrzelowo-plucne infekcje, bo że jakoś anatomicznie coś tam w budowie jest inaczej, że się dłużej coś tam kształtuje etc. Wtedy wydało mi się to trochę dziwne, ale kto to wie.....
    Natomiast najbliżej mi jednak do tezy Karolci i jednak chcę wierzyć, że u nas taka właśnie jest przyczyna.
    Tym bardziej, że pierwszą poważną chorobę złapał Hugo od Niny, kiedy miał niecałe trzy tygodnie. Trafiliśmy do szpitala z ciężkim zapaleniem oskrzeli, antybiotyk miał dożylnie podawany prze tydzień, zapewne go to na starcie mocno osłabiło, a potem poszło jak lawina śnieżna.

    Natomiast plus jeden jest taki, że Hug choruje dużo, ciężko i z grubej rury, ale też bardzo szybko zdrowieje :wink:
    W piątek ledwo go do przychodni dotargałam, noc cała przewyta bo się dusił i kaszlał a od niedzieli dziecko zupełnie zdrowe :shocked:
    Do tego stopnia, że zapominam o podawaniu leków i muszę mieć cały czas kartkę przypominająca na wierzchu :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    TEORKA: W piątek ledwo go do przychodni dotargałam, noc cała przewyta bo się dusił i kaszlał a od niedzieli dziecko zupełnie zdrowe :shocked:

    TEO, dzieci bardzo szybko sie regenerują. To jest normalne zupełnie co piszesz.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Moi nigdy nie zlapali jeszcze infekcji oskrzeliwo-plucnej (odpukac!) Zawsze przeziebienia. Tez mimowiono, ze dzieci po cc ni y czesciej te infekcje lapia. I co? I tez jakby nie ma potwierdzenia na watku. Kasi Misia tez z tego co pamietam po cc, u Was Teo to juz w ogole centralnie zaprzeczenie. Ja tez jestem po cc i rzadko choruje. Moj brat po sn i wiecznie cos:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    moje oba po cc, jedno na mm, drugie kp. piter zaczal chorowac jak poszedl do zlobka, pewnie tak samo bedzie z marta.
    ale zaleznosci to ja bym sie nie doszukiwala.
    co do zdrowego odzywiania - nie raz pisalam jak wybiorczo je moj piotrek, a w ostatanich dwoch latach przedszkola nie choruje prawie wcale.
    to wszystko nie ma zadnych zaleznosci wg mnie.
    trzeba wziac na klate:wink:
    -- ;
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Popieram Ewe, trza przyjac na klate ;-) wiadomo, ze waro sie zdrowo odzywiac, ale spojrzmy prawdzie w oczy. Generalnie wiekszosc dzieci zjada na sniadanie czekoladowe kulki, a potem te maslane buleczki z nutella i zalatwione zywienie na caly dzien. Tak, znam taka dziewczynke i od wrzesnia zdrowa. Nawet kataru nie lapie. No nic kompletnie, a widuje ja praktycznie codziennie, bo to sasiadka. Frekfencja 100%. Takze obstawiam geny jednak i troche szczescia.

    Treść doklejona: 08.11.16 08:40
    Sluchajcie, a ja troche zmienie temat. Jak juz tu jestescie i podnioslysmy temat przedszkola. Jaka mi dzis akcje zrobili chlopacy to koniec. Nie przepadaja za przedszkolem to fakt, ale do tej pory po dluzszych negocjacjach udalo mi sie ich jakos ubrac i wyciagnac z domu. Wczoraj nie poszli do przedszkola, bo jeszcze troche rozwolnienie mieli (nawet dosc mocno), w weekend mielismy jelitowke. No ale dzis juz ok. Wstali wczesnie, szykuje ciuchy, a oni nie i koniec. Zaparli sie, ze nie ida i tyle. Najpierw, ze beda plakac to im mowie, ze ok, jak im smutno to sobie poplacza, ze ja tez czasem z tesknoty placze, ale wiem, ze zaraz po obiadku po nich pojde. Ale oni przyrosli do lozka. No nie wwyszli z lozek. Dopiero teraz...no i co mam zrobic jak sytuacja sie powtorzy?
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 8th 2016 zmieniony
     permalink
    No Hug akurat pięknie je, dieta zbilansowana mocno, dużo warzyw, owoców, zero cukru. W przeciwieństwie do Niny jadącej na naleśnikach, makaronie z kakao i rosole oraz kotlecie. To jej całe menu. I od 1-go września ani pół dnia nie opuściła w przedszkolu. Także to z kolei ja obalić mogę :wink:

    Kasia no właśnie dla mnie to nie jest oczywiste, bo Nina mając zwykły katar przez tydzień chorowała tak, że już sił nie miałam. Dla niej zwykle smarkanie było okupione histeria pół godzinną. Nie wspomnę o inhalacjach na przykład. A ten nie dość, że wszystko dzielnie znosi, leki łyka jak pelikan ryby to jeszcze szybko się regeneruje. Nina tak nie miała :wink: U niej kaszel poinfekcyjny potrafił się pięć tygodni ciągnąć.....
    --
  1.  permalink
    Frances - zaprowadzic nawet spoznionych mozesz?? Mysle ze sie kapnal, ze i tak pojda wiec sie zwleka wczesniej :)
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Frances: Generalnie wiekszosc dzieci zjada na sniadanie czekoladowe kulki, a potem te maslane buleczki z nutella i zalatwione zywienie na caly dzien.

    Frances, no tu to ja sie zgodzic nie moge, bo z tego co czytam na forum to matki odzywiaja swoje dzieci duzo zdrowiej
    -- ;
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Ewa, a Ty jeszcze nie zauwazylas, ze na forum czy ogolnie "w necie" to sie czyta rozne rzeczy i kazda matka jest idealna. Kazde dziecko idealne, ma idealna diete i w zasadzie nie sprawia problemow ;-) a zycie swoje ;-)
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Dawidek z kolei jak zachoruje to choruje 3-4 tygodnie minimum. I tak było zarówno jak był 9 miesięcznym bobasem, jak i prawie 5 letnim chłopcem. Ostatnie dwie infekcje przeszedł szybko. Jedną co prawda w szpitalu (odwodnienie), ale bez antybiotyku, drugą ostatnio ta krtań - pomogło pulneo i diphergan. Zobaczymy co dalej, bo wczoraj byliśmy na Chodkiewicza na USG, czekaliśmy godzinę i jak nie siedział obok nas kaszel, to sraczka... i jeden niezidentyfikowany przypadek z IP. Jedyny plusik, że poznałam wczoraj tylu fajnych ludzi, że aż miło się siedziało :P. No, a przed nami kolejne wizyty u specjalistów i niestety wszystkie w szpitalach. A najgorsze, że straszą jakimiś koszmarnymi pogodami. Czyli w sumie najlepsze warunki nas czekają by ocenić odporność syna. No, ale tak naprawdę, naprawdę to jak wróci do przedszkola.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Ja ostatnio byłam przerażona bo w przychodni z gabinetu wyszedł przed nami chłopczyk odesłany na zakazny. Nie wiem czemu, natomiast wysypki żadnej nie widziałam......


    Fran a co do Twoich chłopaków. Ja bym się trochę obawiała, że zaczną kombinować jak nie będą chcieli do przedszkola. No bo widzieli, że koniec końców zostali. Wiadomo przedszkole to nie sZkoła i nic się jeszcze nie dzieje. Zwłaszcza że Ty do pracy się nie spieszysz rano. Ale jest jakaś szansa że im to potem zostanie więc warto chyba tłumaczyć i za wszelką cenę rano próbować ich z tych łóżek wyganiac. Natomiast wiem jakie to ciężkie bo sama mam taki okaz w domu. Ty masz gorzej, bo okazy dwa i ogarniasz je w pojedynkę.
    Musisz jakiś wymyślić sposób, nie wiem. U nas najlepiej działają misje, wyścigi i takie tam inne. W formie zabawy ofc.
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeNov 8th 2016 zmieniony
     permalink
    Ja dalej obstawiam, ze reguły żadnej nie ma i że to chorowanie/nie chorowanie to wypadkowa wielu czynników.
    U nas być może gdyby mi nie zachorowali dziecka na poporodowym, to by nie złapał tego ucha w wieku 5 tygodni, nie dostałby pierwszego antybiotyku i wszystko by się potoczyło inaczej... Może....
    Dlatego dla mnie każda diagnoza kończąca się antybiotykiem to porażka. Dla naszej pediatry też, dlatego staje na głowie, żeby go nie przepisywać. Ale jeśli mówi, że nie ma wyjścia to jej wierzę. Co nie zmienia faktu, że zarzynamy odporność i startujemy znów od zera...

    A, i mój Wojtek od urodzenia też tylko na piersi, a nie uchroniło go ani przed smarkami ani przed ospą.
    Krysia była na piersi i wówczas okaz zdrowia i ospy też nie załapała... Dopiero później ją z przedszkola przywlokła.

    Nie ma reguł- jest życie :bigsmile:

    choć nie raz mi ręce opadają i wyć mi się chce z bezsilności.
    To i tak moja pediatra powtarza, że moje nie chorują tak dużo, jak inne. Trudno w to uwierzyć.
    ale Mamy 8 listopad, Krysia nie opuściła w placówce żadnego dnia, Wojtek 6.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Karolciat, te antybiotyki i naszą pediatrę "trzęsą". Dlatego tak naprawdę zapisuje je w "ostatniej chwili". U nas nie jest to takie dobre, bp przy zaburzeniach odporności, jeśli bakteria się rozhula to robi się groźnie. No, ale na ślepo brać też nie chcemy. W tym roku szkolnym póki co trzymam w domu dzieciaka, bo po zeszłorocznej serii antybiotyków bardzo wątpię w jakąkolwiek odporność syna. Niby juz około pół roku nie brał, ale czy juz coś z tej odporności odbudowaliśmy???? Przypomnę, że przez 12 mcy dostał 10 antybiotyków. To pewnie jeszcze lipa u nas...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 8th 2016 zmieniony
     permalink
    Frances: Ewa, a Ty jeszcze nie zauwazylas, ze na forum czy ogolnie "w necie" to sie czyta rozne rzeczy i kazda matka jest idealna. Kazde dziecko idealne, ma idealna diete i w zasadzie nie sprawia problemow ;-) a zycie swoje ;-)

    Fran, ja wiele rzeczy dostrzegam, tylko nauczylam sie nie komentowac. Usmiecham sie tylko pod wąsem;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    A ja mam kompletnie inne spostrzeżenia - większość rodziców jakich znam to mega świadomi ludzie, czytają skład produktów, rzadko kupują gotowce. Jak pomyślę co ja jadłam na sniadanie jako dziecko to mi się słabo robi ;)
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 8th 2016 zmieniony
     permalink
    TEO, a no widzisz, moja znów czy gorączka wysoka, czy katar czy kaszel, nigdy nie płacze i nie płakała. Petarda w tyłku i aż czasem jak idę i mówię lekarce co mojemu choremu dziecku dolega, to ona patrzy na mnie podejrzliwie, czy aby na pewno... ;) Jedynie przy mocnych infekcjach uszu płacze. No i przy tej odrze poronnej ja rozłożyło... Lekomanka totalna od małego - nigdy żadnego leku nie wypluła nawet :) Taka gigantka ;)
    Pamiętam, jak mi pediatra tłumaczyła, kiedy Michasia po porodzie w śpiączce leżała, że dzieci regeneruja sie w bardzo szybkim tempie, bo mają młode i silne organizmy, nie to, co starszy już człowiek. I to prawda, przynajmniej u nas sie sprawdza. Jak jelitówke jakąś łapałyśmy razem, to ja umierałam, płakałam (dosłownie) a moje dziecko rządziło :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Fragl, to moje znajome kompletnie nie przykładają się do tego co ich dzieci jedzą... Troszke jest to wynik tego, że mają niejadków... Jedyne co "wcisną" to owe płatki czekoladowe, budyń z cukrem i cynamonem, smażone kotlety co obiad...

    W skrajnych przypadkach jedna z moich koleżanek gotuje 5 obiadów (bo mąż tez niejadek) i każdy je co innego... Ale ogólnie menu ubogie, o czytaniu składu mowy nie ma, bo jak jeszcze to by analizowała, to nic by nie zjedli...


    Z drugiej strony tak sobie myślę... Mój syn mega wybiórczy w jedzeniu, a je naprawdę bogato. Ja duzo pracowałam nad tym by do pewnych potraw go przekonać, jednocześnie bez traumy i bez zrażenia go do jedzenia (co łatwe nie jest) i wiem, że w sumie można wyrobic w dziecku nawyk zdrowszego odżywiania.

    I ja absolutnie za idealna matkę sie nie uważam, bo jednak tez sporo błędów popełniam. Moje dziecko żadnym ideałem nie jest, ale ja lubię jego nieidealność ;), także ja tutaj serio nie pisałam, żeby sie wywyższyć, czy coś... Tylko wiem, że czasami rodzic dla świętego spokoju poda dziecku zjeść to co ono chce, żeby (jak to mów moja przyjaciółka) sie nie użerać.

    Trochę kłopotliwe jest to o tyle, że jak byłyśmy razem w Sopocie, to wszystko było zorganizowane pod jej syna. Nie mogłyśmy wejść do stu restauracji bo "Krysiu nic tu nie zje". Istotne nie było to, czy w wybranej 101 restauracji mój syn się naje :P... Dlatego troszkę się cieszę, że u nas ten trening żywienia się odbył, boi krucho widzę to nasze wspólne jedzenie :P

    Od razu wyprzedzam, że o rozłące mowy nie było, bo chłopcy koniecznie chcieli jeść razem :P... Ale tej 101 restauracji szukałyśmy ponad godzinę, co przy głodnych dzieciach było.... irytujące :P.

    Treść doklejona: 08.11.16 12:32
    Katka mój syn do około 4 rż. też tak dobrze znosił gorączki. Teraz gorzej, bo już przy 38 potrafi się odwodnić... Ale tez pamiętam czasy, że mówię lekarzowi "gorączka do 40 stopni), a on na mnie jak na głupią, bo Dawciu na chorego nie bardzo wyglądał... Nawet strzelali mu w czoło termometrem, bo jak??? 40 stopni i biega????
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Else: Katka mój syn do około 4 rż. też tak dobrze znosił gorączki. Teraz gorzej, bo już przy 38 potrafi się odwodnić...

    może te 4 lata to już ten starszy wiek?:wink::wink::wink:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Może...
    Ale pamiętam jak mi koleżanki opowiadały, że ich dzieci chorując leżą w łóżku, śpią pół dnia.. nie ruszają się (bo źle się czują), a mój pełne szaleństwo :P. I ile razy sobie myślałam "jak już choruje to mógłby chociaż troszkę poleżeć", bo fioła można było dostać ;)
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 8th 2016 zmieniony
     permalink
    Else: Może...
    Ale pamiętam jak mi koleżanki opowiadały, że ich dzieci chorując leżą w łóżku, śpią pół dnia.. nie ruszają się (bo źle się czują), a mój pełne szaleństwo :P. I ile razy sobie myślałam "jak już choruje to mógłby chociaż troszkę poleżeć", bo fioła można było dostać ;)

    Dziś rozmawiałam z Michasi Panią z przedszkola... i śmiałyśmy się, bo mówiła, ze jak jej dzieci chorują i siedzi z nimi w domu, to jest fajnie do czasu aż nurofen zacznie działać :) A moja przy gorączce może ciutkę bardziej marudna ale generalnie rożnicy nie ma a też czasem bym wolała, by poleżała spokojnie ale nie.... lata to to po domu, drze paszczękę tak, że uszy bolą :) Ja, jak ostatnio gorączke miałam (38,5), to wierz mi byłam przekonana, ze umieram :D
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    TEO, tyle to ja wiem. Tylko wlasnie SPOSOB jakis potrzebuje:wink:
    Co do goraczki...to ja dlatego ostatnio Kubie noe zbijalam. Polezal kilka godzin z 39,3 i na drugi dzien zdrowy:devil:
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 8th 2016 zmieniony
     permalink
    Frances: Co do goraczki...to ja dlatego ostatnio Kubie noe zbijalam. Polezal kilka godzin z 39,3 i na drugi dzien zdrowy:devil:
    --

    masz to szczęście, ze poleży, bo moja ni huhu, na zdrową wygląda czy gorączka czy nie. Ale na szczęście też szybko zdrowieje.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    A nie, to u nas niezbijanie w grę nie wchodzi :P Ze względu na to odwadnianie i utraty przytomności...

    Ale jeszcze mi się przypomniało odnośnie świadomości rodziców. Ile razy bym nie leżała w szpitalu z młodym to trafiam na matkę lub dwie, gdzie toczymy tego typu dialog:
    Inna matka: Ty to masz dobrze...
    Ja: Tak?
    I: No, tak... Męża nie masz, gotować nie musisz...
    Ja: Ale ja gotuję.
    I: po co?
    Ja: Bo mam dziecko.
    I: No, ale toż to wystarczy paróweczkę podgrzać.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Frances: Polezal kilka godzin z 39,3 i na drugi dzien zdrowy:devil:

    Fran, a Wasza pediatra co na to niezbijanie tak wysokiej gorączki? Moja mówi, ze jak 38,5, to zbijać już trzeba. Cos tam sie w mózgu niedobergo i nieodwracalnego dzieje, kiedy przetrzymujesz taką wysoką gorączkę.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Katka, na forach dla dzieci autystycznych, sporo rodziców wyznaje "naturalne metody leczenia" i gorączka jest jednym z elementów tej terapii, więc nie zbija się gorączek 40 i powyżej. Sporo matek zachwyconych, bo w końcu faktycznie gorączka spada, antybiotyków nie było, ani żadnej innej chemii. jedynie zimne okłady, witamina C w różnych postaciach, zioła...

    Także 39.3 nawet mnie nie ruszyło, gdy przeczytałam, że nie była zbijana...

    Natomiast te 40 plus, to masakra, bo częśc z tych dzieci kończyła w szpitalu z zagrożeniem życia, o czym na forum juz sie nie pisało, lecz poczta pantoflową. Nagle kontakt na forum nikł, ale jak ktos bliżej znał, miał w znajomych to dowiadywał się dalszych losów owego "naturalnego leczenia"...
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Nie wiem, jeszcze nie pytalam. Ale masz racje skonsultuje przy najblizszej okazji. Choc wydaje mi sie, ze kiedys wspominala, by tak kolo 39 jednak zbijac. Wczesniej nie.Natomiast to tez nie jest tak, ze on z taka wysoka lezal caly czas. Taka mial.moze z pol godziny. Potem czulam, ze rece i nogi cieple, wiec wiedzialam, ze bedzie spaadac. Spadalo, bie tak szybko jak po lekach, ale spadalo. W miedzyczasie wode mu podawalam i robilam oklady. Pewnie gdyby tak wysoka utrzymywala sie dlugo to...no sama w sumie nie wiem. Znajomej dziecko z temp 41 lezalo 18 godzin po czym zdrowe wstalo, ale to juz faktycznie zbyt duze ryzyko wg mnie.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Else: Natomiast te 40 plus, to masakra,

    40 plus może prowadzić do nieodwracalnego uszkodzenia struktury białek w komórkach nerwowych ale te niższe (39), jesli nie są zbijane też niekorzystnie działaja na organizm, bodajże na serce.

    Treść doklejona: 08.11.16 13:42
    O, tu cyctat: przyśpiesza czynność serca, zwiększając zapotrzebowanie na tlen. To powoduje, że przepływ krwi przez tętnice wieńcowe jest mniej efektywny i mogą pojawić się objawy niedokrwienia serca.

    Treść doklejona: 08.11.16 13:44
    Frances: Taka mial.moze z pol godziny. Potem czulam, ze rece i nogi cieple, wiec wiedzialam, ze bedzie spaadac. Spadalo, bie tak szybko jak po lekach, ale spadalo.

    aaaa, no to już inna bajka :) Bo wczesniej napisałaś:
    Frances: Polezal kilka godzin z 39,3 i na drugi dzien zdrowy:devil:
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Z tym niezbijaniem to jakaś granica jest. Ja zwykle do 38,5 nie robię nic, a powyżej to dużo zależy od stanu dziecka. Bywa, że jeśli mają 39,5, ale śpią spokojnie i nie rośnie dalej, to nie budzę żeby podać lek. Ale jak dobijamy do 40 i nie mogę obniżyć, to zaczynam panikować. Zwłaszcza, że moje nie pozwolą sobie okładów zrobić...
    Ale jak gorączka trwa kilka dni, to Krysi i 38 potrafiłam zbijać, bo półprzytomna była. Ale póki co tylko raz mi się tak zdarzyło.
    Generalnie do 40 jest w miarę bezpiecznie, choć dziecko już na pewno się męczy. A moim zdaniem komfort obok efektu terapeutycznego też jest istotny.
    Ja staram się leków nie używać, ale nie przeciągam tego w nieskończoność.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeNov 8th 2016 zmieniony
     permalink
    Ta temperatura tez sie tak wahala troche. Spadla i potem wieczorem znowu wzrosla i spadla. No sama sobie probuje to jakos sensownie poukladać glowie poukladac:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    No i zależy też jak dziecko reaguje bo Hug dopiero przy 40.8 zaczął delikatnie majaczyc, podczas gdy Nina zasypia ba łóżku nieprzytomna i nie daje się obudzić mając 38.4..... :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    a ja zbijam ponizej 38,5. wiem, ze ponoc organizm walczy jak jest podwyzszona temperatura, ale sama wiem jak ja sie kijowo czuje jak mam goraczke.
    -- ;
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Ewa, nie krytykuję, znam osoby które zbijają już przy 37 (choć to u mojego syna naturalna temperatura ciała).
    Ale dzieci jakieś specyficzne są. Przynajmniej moje. Jako maluchy sprawiały wrażenie, jakby gorączka im kompletnie nie przeszkadzała. Teraz, z wiekiem to się zmienia- widzę po Krysi, że gorzej znosi niż rok-dwa temu. Dlatego obserwuję. Zwłaszcza, ze ja sama jestem wypluta przy poziomie, przy którym dzieci dokazują w najlepsze :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Hej dziewczyny, dawno na forum nie zaglądałam, gdzieś mi ostatnio czas za szybko pędzi.
    Tymczasem Ola przywlokła ze żłobka jakąś mega zarazę, zmutowane jakieś wirusy, wszyscyśmy się rozłożyli na amen. Ola najpierw wysoka gorączka i zapalenie ucha od kataru ciągnącego się już z 3 miesiące, podany antybiotyk, ale gorączka mimo antybiotyku jeszcze kilka dni trzymała. Teraz dziecko już lepsze, humor wrócił, apetyt jeszcze nie bardzo. Ale na kontroli ucho dalej czerwone, CRP bardzo wysokie i dostała kolejny antybiotyk. Zresztą rzeczywiście wszyscy strasznie chorujemy w domu, więc atmosfera do zdrowienia kiepska.

    Natomiast pytanie mam do Was, doświadczone antybiotykowo mamy. Dostaliśmy teraz Ceroxim (odpowiednik Zinnatu) i straszliwie gorzkie okropieństwo to jest. Pierwszy antybiotyk Olka łykała bez najmniejszego problemu, z tym jest walka. Macie jakieś sposoby, jak to paskudztwo podawać...?
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Black jak Hug dostał raz okropnie gorzki syf to jego podawanie trwało i nawet 35 minut.
    Pół mm ze strzykawki, pół kubka herbaty, znowu pół mm leku i coś do popicia. I tak przez 35 minut albo dłużej.
    Wieczorem najlepiej szło, kiedy się w wannie zabawil.
    A ostatecznie można spróbować zmienić na coś innego...
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 8th 2016
     permalink
    Kurcze u nas zinnat u młodej wracał z pawiem 😕 ja też mam pytanie chorobowe, może mi ktoś coś podpowie. Starsza przewlekła miesiąc temu wirusowe zapalenie spojowek, jakoś wyszła z tego, ale młodsza nadkaziła te oczy i miała mega ropę. Leczyliśmy 3 tygodnie kroplami, po odstawieniu objawy wracały ale nie takie ostre. Dziś pediatra dała krople na alergię i kazała do okulisty dziecięcego iść. Tylko że to raczej nie alergia bo moja mama w zeszłym tygodniu się zarazila. No i już zglupialam, jutro robię wymaz z oka. W poniedziałek dopiero okulista. Czy któraś miała takie przeboje z zapaleniem spojowek?
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 9th 2016 zmieniony
     permalink
    Jezu ja to jednak mam szczęście, że moje dziecko każdy lek łykało od zawsze bez problemu, na raz. Bo to taka panikara, że zaraz bym kosmiczne nerwy miała. Moja zinnat połykała i od razu zapijała wodą.
    Co do zapalenia spojówek - u nas też to panuje i ja dzis obudziłam sie z zalepionym okiem :/ Ciekawe jak u Misi (śpi jeszcze). Serratia, wymaz to bardzo dobry pomysł. A zapalenie spojówek warto wyleczyc porządnie, bo można przez to cholerstwo wzrok stracić w najgorszym przypadku.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeNov 9th 2016
     permalink
    Serriata, sprobuj jej po wymazie (bo nie wiem czy wyniku nie zakloca) nagietkiem przemywac. Moze akurat do poniedzialku pomoze.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 9th 2016
     permalink
    mysmy mieli w lipcu takie przeboje. leczylam raz floxalem, po 7 dniach zas zapalenie nawracalo. potem gentamycyna, znow wrocilo , poszlismy do okulisty z mala i dopiero 14 dniowe przeleczenie vigamoxem pomoglo.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 9th 2016
     permalink
    Kasiu a miałyście kiedyś Klabax?
    Ciekawe czy Misia by zazyla :wink:
    Zinnat to przy tym jak miód zaiste :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 9th 2016
     permalink
    Mój syn najgorzej łykał leki gdy miał te 9 miesięcy aż do około 2 r.ż... Potem już bardziej dał się przekupić czy przetłumaczyć... Potem łykał pięknie przez około rok. A po zeszłorocznym maratonie szpitalnym zaś kłopot, ale taki, że po prostu bardziej go "błagać" musiałam, żeby łaskawie buzię otworzył. Ostatecznie nawet ten zinnat połknie.

    Ale jak był taki mały, to muszę przyznać, że mu te leki na siłę podawałam, bo myślałam, że trzeba podać szybko. Że np. 35 minut to za długo. Podobnie z inhalacjami było. Bez walki się nie obywało... Nie mniej on szybko "przywykł" do inhalacji, bo odkrył, że nie boli, nie jest gorzkie, więc git :P.

    A też w połykaniu syropów pomogła nam bajka o śwince Peppa, gdzie George jest chory i łyka lekarstwa. I pamiętam, że całą formułkę mówiliśmy: "Dawidku jesteś chory otwórz szeroko buzię" on otwierał (i nauczył się z łyżeczki te syropki...) po czym przełykał i mówił "beee, smakuje beczką :P". No, ale... cel ostygnięty :P.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 9th 2016 zmieniony
     permalink
    TEO, ale ja nie twierdzę, że jej smakują te leki, bo to oczywiste, ze nie. Popija od razu, krzywi się, czasem nawet ją cofnie ale bierze, bo wie, że musi. I nie muszę z nią walczyć nigdy - o to mi chodzi. Jak widzi, ze idę z lekiem - otwiera paszczę bez gadania. A dużo niestety leków mamy na koncie, bo chorowała sporo jak poszła do przedszkola (uszy najczęściej). I ten klabax też by wzięła na setę, zapiła szybko i byłoby po kłopocie. To samo mamy z pobieraniem krwi. Boi się, ale rękę daje i nie wyrywa. Może tak to u nas wygląda dlatego, że ja jasno stawiam sprawę i mówię: "Miśka, no niedobre to bardzo ale to lekarstwo i powinnaś je wziąć, by wyzdrowieć", lub jeśli spyta, czy pobieranie krwi będzie bolało, to mowię, że owszem, może ja troszkę zaboleć". Najgorzej ze wszystkiego jednak znosi mucofluid pomimo, że to do nosa. Zawsze ją cofa konkretnie, zawsze :)
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeNov 9th 2016 zmieniony
     permalink
    Dominikowi klabax bardzo smakował :D (na serio) U niego nie ma problemu z lekarstwami. Nawet czarnego orzecha pił (naprawdę syf) co prawda z niesmakiem strasznym ale nie protestował).
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 9th 2016
     permalink
    Tak myslę sobie, że to moje dziecko to w ogóle dziwne jakieś, bo pączka czy drożdżówki nie zje, ale za to uwielbia miłością wielką śledzie w każdej postaci. Jogurty naturalne woli od tych smakowych. No tak ma od zawsze. Ale do czego zmierzam... woli kwaśne, słone, gorzkie od słodkiego. Jej lepiej antybole wchodzą niż słodkie syropki.

    Treść doklejona: 09.11.16 12:19
    Karolyn: Dominikowi klabax bardzo smakował :D

    No własnie. Podejrzewam, ze nasze dzieci sa takie same pod tym zwględem :) Niepokojące to trochę, nie uważasz Karolina? :D Lekomani :)
    --
    • CommentAuthorasia04108
    • CommentTimeNov 9th 2016
     permalink
    Dziewczyny, jak to jest z lampą w telefonie? Dzisiaj Klara miała fazę na tańce ;-) więc chciałam to uwiecznić i nagrywałam ja z lampą. Nie zauważyłam tego bo w pokoju światło się świeciło. I tak się gapila na tę lampę. A na początku stała i patrzyła w telefon bo myslala ze to zdjęcie będzie. I się trochę chyba te oczeta naswietlily. To jakiś szkodliwe jest? Mała ma 2 lata prawie.
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 9th 2016
     permalink
    Dziękuję za odzew. Wymaz zrobiłam sama, co z tego wyjdzie będzie jutro lub w piątek wiadomo. Oczy bez kropli czerwone, zapuchnięte. A najlepsze ze chciałam do okulisty w poniedziałek i nie było żadnego to poszłam do pediatry, który odesłał nas do okulisty. A w gratisie młoda przewlekła jelitówkę :-/
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 9th 2016
     permalink
    Fran, nagietek poszedl na pierwszy ogien jak tylko zaczelo ropieć, u mnie i starszej pomagał a mloda oczy jeszcze bardziej czerwone i opouchnięte po nim miala.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeNov 9th 2016
     permalink
    Serratia, to jeszcze srebro koloidalne dobrze wybija takie rzeczy (i w zasadzie nie powoduje uczulen) 2 krople 3 razy dziennie do oka.
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeNov 10th 2016
     permalink
    Kasia masz rację, mój D. ma nietypowe smaki,uwielbia oliwki, pestki z dyni i inne cuda, których większość dzieci nawet nie dotknie ale ja aż tak dobrze jak Ty z Misią z nim nie mam, bo on uwielbia słodkie pod każdą postacią niestety....muszę to kontrolować, bo sam nie zna umiaru (po tacie;/).
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 10th 2016
     permalink
    Karo, moja tez słodkie lubi, choć nie ma tak, jak dzieci moich znajomych np. że nie maja umiaru i gdy leżą ciastka, to by jadły jedno po drugim. Ona zje pół, czasem zje jedno - jeśli nie jest głodna oczywiście. Generalnie jak najedzona, to słodkie mogłoby nie istnieć. Ostatnio pierwszy raz w życiu zjadła pączka - nigdy wcześniej jej nie smakował. Ale to też była bardzo głodna, bo moi rodzice ja wzieli z przedszkola bez obiadu i kupili w drodze... W szoku byłam, ze zjadła :)
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.