Lady chyba wie co robi ,ma w końcu dorastajacą córke,napewno nie można nazwać jej nieodpowiedzialna...Bez urazy ale jak widze książkowe wychowywanie dzieci to mi sie gotuje!
Ciasteczko po cos istnieje chyba kalendarz zywienia jednak... wychodze z zalozenia ze na wszystko jest jednak czas - tak samo na siadanie jak i na jedzenie czy chodzenie, natura sama decyduje o kolejnosci pewnych rzeczy.... Skorpio napisala ze kiedys dzieci karmilo sie inaczej owszem ale czasy byly inne. pokazcie mi teraz zywnosc niemodyfikowana... malo jest tego a jesli jest to po diable drogie i dlatego mysle ze trzeba znalezc zloty srodek na wszystko. nie popadajmy w skrajnosci mowiac ze kiedys dzici sie karmilo od urodzenia roznymi jadlami - kiedys uzywalo sie lampy oliwnej i tary... postep jest nieodzowna cecha istnienia i takze postep w badaniach dot. zywienia sluzy jakiemus konkretnemu celowi.
dobrze ja rozumiem to że jest cos takiego ale jesli dam cos o tydzień czy dwa za wczesnie to od razu sie nic nie stanie.Bo przecież nikt takiego maluszka nie karmi miskami tylko ewentualnie na spróbowanie da i też nie na siłe.
poza tym podając jej np już jabłuszko wykluczam mleczko po to aby nie rozpychać brzuszka za mocno! jak pisalam już Adriana moja od 3 miesiąca miała zupki przecierane na żywności z terenów śląska :) Schemat żywieniowy się zmienił... i tak dobrze, że nie słucham babci czy też mam - bo od dawna byłaby karmiona zupkami
lady- ja mam wrażenie, że Ty nie rozumiesz o co chodzi. Czasem i 4,5 mies bobas nie jest gotowy na wprowadzanie stałych pokarmów. Powiedziałyśmy tylko,zebys się wstrzymała jeszcze trochę!
to pytanie troche z innej beczki-taki noworodek jak go przystawia sie do piersi-czy to czuć że cos leci?bo mi czasme kropelki juz wylatuja i ja dopiero poczuje jak mam kropki na piżamie.A ten noworodek to faktycznie tylko troszke potrzebuje tego pokarmu? bo ile on moze wypic?
Ciacho - wg tego co mowily pielegniarki w szpitalu noworodek przez pierwsze 2 doby zycia zjada ok lyzeczki pokarmu. Na poczatku moze nie uslyszysz jak przelyka ale niedlugo pozniej sie nauczysz i bedziesz slyszala jak dziecko lyka mleko, istotne jest zeby sluchac czy faktycznie je czy tylko cyckiem sie bawi bo jesli tylko sie bawi to nalezy piers zabrac ;)
Jednak nie ma nic złego, jeśli zaczynasz myśleć o podawaniu pokarmów stałych i obserwujesz, czy dziecko jest na to gotowe. Zadaj sobie następujące pytania:
Czy moje dziecko wydaje się bardziej głodne niż zwykle? Czy Twoje dziecko budzi się w środku nocy, bo chce jeść? Czy Twoje dziecko straciło już odruch wypychania języka? Czy Twoje dziecko patrzy na Ciebie, kiedy jesz, jakby chciało powiedzieć: „Hej, a czemu ja takiego nie dostaję?”? Czy dziecko siedzi bez podtrzymywania? Czy dziecko sięga po różne przedmioty i wkłada je do buzi?
Jeżeli tak, jest gotowe do wprowadzania pokarmów stałych.
"Twoje dziecko prawdopodobnie nie będzie jeszcze na to gotowe w wieku czterech miesięcy. Podobniejak wielu pediatrów uważam, że lepiej jest być konserwatystą i zacząć rozszerzać niemowlęciu dietę, gdy ma około pół roku. Powód jest prosty: wcześniej układ pokarmowy niemowląt nie jest wystarczająco dojrzały, by przetrawić pokarmy stałe. Ponadto większość dzieci nie potrafi jeszcze siedzieć prosto zatem trudniej jest im jeść. Perystaltyka, czyli proces, dzięki któremu jedzenie przesuwa się przez układ pokarmowy, jest bardziej efektywna w pozycji wyprostowanej. Pomyśl o sobie: czy łatwiej byłoby Ci zjeść łyżkę ziemniaków na siedząco, czy na leżąco? Poza tym młodsze niemowlę jest bardziej narażone na alergie, zatem ostrożność ma tutaj sens."
Zaklinaczka dzieci. Jak rozwiązywać problemy wychowawcze. Autor: Tracy Hogg, Melinda Blau
Jemma nasze przemyslenia zostaly poparte wiarygodnym tekstem :) dokladnie to samo mowili lekarze w CZDziecka - jelita nie sa gotowe u malego dziecka i im blizej skonczenia pol roku wprowadzi sie jedzenie tym dla malucha lepiej. jesli nie mleko mamy to nawet modyfikowane sa lepsze niz pokarmy stale
pamietam jak przy Gabrysi wracalam do pracy i neonatolog kazala probowac dawac jej mleko z butelki. modyfikowane wyrobowalismy 3 rozne ale na kazde z nich wymiotowala (wrecz z niej chlustało) a ja nie bylam w stanie odciagnac swojego laktatorem wiecej niz 50ml. ostatecznie jak miala 4miesiace i 1 tydzien neonatolog pozwolila wprowdzic jabluszko bo trudno bylo dziecko glodzic. jak bylam w pracy mala dostawala moje mleko lyzeczka i jablko (ok pol sloiczka). jak skonczyla 5 meisiecy lekarka pozwolila podac jej jablko z owocami lesnymi lub jagodami (tez po pol sloiczka) i dopiero jak skonczyla pol roku mogla zaczac jesc marchwianki. nowy skladnik wprowadzac moglismy raz w tygodniu. dodam ze Gabrysia nie miala zadnych alergii pokarmowych...
teraz mimo zmiany kalendarza zywienia neonatolog powiedziala ze dopiero jak maly bedzie mial pol roku to ustalimy co i kiedy wprowadzac. uwazam ze nie ma sie co spieszyc do "dobroci" jeszcze zdaza sobie maluchy nasmakowac roznosci w swoim zyciu
Aniu zgadzam się z Tobą, ale zgodzisz się chyba ze mną że są sytuacje że trzeba postąpić inaczej. Ja do 4 miesiąca trzymam Iśkę na tych 2 składnikach - jabłko marchew. Nowinką jest zagęszczone mleko do konsystencji papki. Wczoraj dałąm jej tą kaszkę bananową, ale dziś już dostała gotowane jabłko z kleikiem ryżowym a do wieczora zostaje na samym cycu - podczas tego bezmlecznego posiłku mogę jej podać żelastwo - właściwie przed nim
And u mnie jest inny problem o którym wie lekarka .. Julka urodziła się duża 4 kilo... pierś jej nie wystarczała ... i pomimo, że jest na butelce i waży dużo dostaje ściśle określone porcje mleka.... tak jak dziecko w jej wieku nawet o połowę wagi mniejsze! Mogę jej podawać większe porcje ale nie podaję....
And a nie obawiasz sie ze za wczesniej na kleik ryzowy? moim zdaniem ryz zbytnio obciaza brzuszek. wydaje mi sie ze lepiej jest eliminowac rzeczy trudniejsze do starwienia
znajomych dziecko ktore karmione jest modyfikowanym jest tez duze tyle ze ponad 8kg wazy majac 5 miesiecy no i pediatra bezwzglednie kazala wyeliminowac nocne karmienie na rzecz wody przegotowanej.
8030 .... to gdzie jej do mojego Maleństwa ... 4590 :(
Aniu a masz inny pomysł jak zagęścić jabłko? Bo na dzień dzisiejszy je takie średnie i to powoli jest jej mało. Nie chcę dawać za każdym razem biszkopta (pomimo że specjalnie ściągałam niemieckie dla diabetyków - bez cukrowe, glutenowe niskokaloryczne - i cała długa lista) jest on w posmaku lekko słodki a nie chcę by się przyzwyczaiła do słodkawych posiłków
And to Julka chociaż jest duża i brzuszek z pewnością ma większy to jabłuszko połówka to dla niej i tak za dużo... bo nie zjada całego ... po jabłuszku ma około 1,5 godziny przerwy i potem mleczko ale 120 zamiast 150 ml
Ania a Julka już teraz ma taką wagę i wcale nie jest przekarmiana... codziennie odnotowuję godziny jej posiłków aby nie były za często... i dość często dostaje 5 zamiast tabelkowych 6 posiłków!
Biedronko właśnie rozmawiamy o KLEIKU ryzowym jest jeszcze kukurydziany ale dla mnie mniej smaczny. Jabłko ona uwielbia i zjada tak jak pisałam średniej wielkości (20 - 25deko) a po 20minutach cyc i spanie więc chcę jej zageszczać by się najadła nim
ja bardzo często zagęszczałam posiłki kleikiem , żeby było bardziej sycące ( Julka miała problemy z przybieraniem na wadze), potem jak gotowałam zupki ( osobiście nie uznaję tych sklepowych) dodawałam na zagęszczenie purre warzywne dla dzieci np marchew z groszkiem ( postać sypka, wygląda jak kaszka)
ja mieszkam w regionie zwanym "zielone pluca Polski" ale oprocz warzyw ktorych troche mamy z dzialki od rodzicow to owoce trzeba kupowac. wole wiec dac sloiczki skoro nie mam sprawdzonego dostawcy. Niestety handlarze z rynku maja to z gield niestety warzyw tez na dlugo nie starczy bo dopiero od polowy grudnia bede jedzenie wprowadzala wiec tez pozostana sloiczki. dla przykladu - najwiekszy sad w okolicy jest przy drodze krajowej ktora ciagna tabuny tirow i juz wole podac Gerbera czy BoboVite niz jablka ktore moga miec podobne pochodzenie...
na zakupy w sklepach EKOLOGICZNYCH nas nie stac zrezsta u nas w miescie takiego nie ma a z tego co mi mowila znajoma np w warszawie ceny ksztaltuja sie - marchew 9zl/1kg, jajko 2zl/szt
Ania raczej nie mam dostępu do super zdrowych warzyw i mięsa, z tych gotowych kupowałam tylko deserki, bo te obiadowe to zwyczajnie Julce nie smakowały, więc chcąc nie chcąc gotowałam sama i miałam przy tym duża frajdę , po prostu lubiłam to robić.
na śląsku nawet z działki warzywka nie są zdrowe... jednak dzieciom tutaj podaje się takie jakie są.... mało kto się przejmuje czy coś z terenów ekologicznych czy też nie... niejedna znajoma kupuje na warzywniaku i z tego gotuje...
ja to najgorzej boje sie tych kurczakow... znajomi maja ferme i pamietam ze dla dswojego dziecka chodowali oddzielnie kilka kurczaczkow bo mowili ze to co idzie na sprzedaz do sklepow sie dla dziecka nie nadaje zupy warzywne bede gotowala sama dopoki beda zapasy z dzialki i dopoki nie bede dodawala miesa
dziewczyny mówimy, że jadamy taką żywność jaką mamy w sklepach i nic nam po nie nie jest ale nie wiadomo ile nowotworów "zawdzięczamy" napakowanym chemią jedzeniem
mi się wydaje że nie ma już zdrowej żywności, oglądałam taki program naukowy w którymbadali poziom pestycydów w jabłkach ze śląska i znad morskich terenów skażenie było bardzo przybliżone:((( ale ja i tak już pomroziłam obrane jabłuszka z własnej jabłonki z sadu które Oli dostanie jak skończy 5 mcy, zrobiłam to bo niczym nie pryskamy owoców i jarzyn a na to co pociągną z ziemi i z powietrza to już nie mam wpływu.
jeśli ktoś ma możliwość własnej hodowli, to super, ale jeśli nie ma, to ja myślę, że też nie ma co przesadzać - coś jeść musimy i z czegoś gotować.
dziewczyny, a ja mam jeszcze takie pytanie - czy sposób odżywiania się mamy ma wpływ na jakość mleka?? i czy w ogóle istnieje coś jak jakość mleka, czy chodzi tylko o ilość? ponoć mleko samoistnie dostosowuje się do potrzeb dziecka, ale czy nie jest tak, że dziecko potrzebuje bardziej odżywczego mleka, a mama ma słabe, bo się źle odżywia?
z iloscia jest dokladnie jak pisze Jemma. wystarczy ze nei zjem kolacji a w nocy juz znacznie mniej mleka. poza tym stres tez robi swoje z iloscia (i jakoscia bo maluch nerwowy) - podobnie jest z piciem - im wiecej plynow sie wypija tym wiecej ma sie pokarmu. zupa i kawa inka zawsze na mnie dzialaja mlekopednie :)
dzieciom generalnie nie podaje sie kurczaków, są sztucznie i szybko pasione... dla dzieci nadaje sie jedynie indyk, którego nie da sie szybko tuczyć, bo jest zbyt delikatny i padłyby, lub małe gołębie - ale takie co jeszcze mają puch zamiast piór...