Najwiekszym minusem naturalnych metod jest ponoć ich zawodność. Oczywiście, tak, jak producenci wszelki środków anty zawyżają skuteczność specyfików i akcesoriów, tak zwolennicy, złaszcza ci ideowi, metody NPR przypisują jej niemal 100% skuteczność. Ja w te bajki nie wierzę. I chciałabym poznać prawdziwe dane. Czy para regularnie obserwująca cykl (mierząca tempke, badająca szyjkę, śluz) i robiąca z tego wszystkiego dokładne wykresy, może wpaść? Bo osób wpadających przy pigułkach osobiście nie znam.
I to mnie właśnie dziwi, przecież źle dobrane pigułki też mają działanie antykoncepcyjne. Jedyne skutki uboczne to rozregulowanie organizmu i często b. złe samopoczucie przy ich przyjmowaniu. Ale to przecież nie wpływa na płodność.
ngL nie jak dadza Ci za mala dawke hormonow to moze dosc do owulacji i poczecia. Kolezanka brala logest .Sa to tabletki o bardzo malej ilosci hormonow.(nie mini pigulka)
nie znam takich osób, raczej wpadają jak mówisz Aniu ale w skutek podejmowanego ryzyka współżycia naturalnego w okresie płodnym co juz większość dziewczyn potwierdziło związane jest z wysokim zapotrzebowaniem
Można wpaść przy plastrach antykoncepcyjnych, jesli kobieta jest otyła, hormonów zawartych w plastrach i ich rozprowadzenie po organiźmie może byc za mało. Problem mam tego typu... dość często jesienia i zimą się zaziębiam, temperatura mi skoczy, będę myślała, że to owulacja i będę miała zafałszowane wyniki- czyli co, nici z seksu?
Jeśli opierasz się tylko na temperaturze to możesz mieć problem. Właśnie dlatego ja prócz temperatury badam też szyjkę i co jakiś czas śluz (jeśli występuje). i o ile tempka i śluz mogą się zmienić pod wpływem choroby o tyle szyjka (jej miękkość i rozwarcie) może się zmienić tylko pod wpływem hormonów. Poza tym czujesz jeśli się zaziębisz i wiesz, że należy interporetację odożyć na bok. I owszem, jesli nie chcesz mieć dziecka to wtedy nalezy uważać ale przecież nikt nikogo nie zmusza do tej metody, można się dodatkowo zabezpieczać, jeśli nie jest to sprzeczne z czyjąś wiarą.
Zawodny jest kalendarzyk, bo bazuje na średnich wskaźnikach u osób, które wiodą spokojne życie. Za pomocą NPR oceniasz płodność na bieżąco. Uczysz się brać pod uwagę zakłócenia. Przeziębienie normalna rzecz. Chyba że tego nie robisz i traktujesz się jak doskonały przyrząd pomiarowy, bez wpływu środowiska, he he. Prawdopodobieństwo wpadki jest takie, jak w przypadku pigułek. Oczywiście możesz nie korzystać z I fazy i czekać 4 dni zamiast 3 na niepłodność bezwzględną. Taki jest sposób postępowania u osób, które ze względów medycznych nie powinny mieć dzieci. Zresztą nikt Ci nie zabrania kiedykolwiek się zabezpieczać. Stosowanie jakichkolwiek leków u osób otyłych może być zaburzone i wymaga osobnych badań.
ja stosując npr od roku jak do tej pory nie wpadłam, ale choć trzymam się zasac, to zawsze wyczekując @ mam dreszcyk emocji "żeby tylko się pojawiła", a jak się spóźnia to już mam głupie myśli. Nie wiem dlaczego nie ufam tej metodzie, bo stosuję ją z oczekiwanym skutkiem. Zawsze denerwuje mnie to że nie moge zajrzeć do siebie do środka i sprawdzić czy wpadłam czy nie ;) tylko trza czekać
Ja jakoś ten dreszczyk emocji miałam tylko w pierwszym cyklu. Potem pytanie to wyznaczenie niepłodności, a wtedy już mam spokój. Wszystko przychodzi o czasie. Ewelcia, innym metodom UFAŁAŚ?
My stosujemy tą metadę od ponad trzech lat i nigdy się nie boimy...może też dlatego, że dzidzię przyjęlibyśmy z wielką radością. Mój mąż zawsze się śmieje, że te metody, jak już się pozna swój organizm, jest tak skuteczna, że nie da się wpaść... i to jest w tym wszystkim najgorsze, bo nie ma to jak niespodzianka Jeśli macie takie obawy to możecie się trzymać "zaostrzonych" zasad. Kochać się tylko w fazie niepłodności poowulacyjnej i słyszeliśmy, że najlepiej 4 dni po szczycie objawu śluzu (a nie 3, jak często podają). Wówczas to już macie 99,99% bezpieczeństwa! A poczytajcie sobie informacje o urządzeniu, z tego co się doczytałam, opierającym się jedynie na metodach naturalnych: http://www.ladycomp.pl/indeks+pearla.php. Skoro jest ono tak skuteczne, jak piszą (a były przeprowadzone badania) to pomyślcie, jaką skuteczność mamy my- gdy nie jesteśmy zawodną maszyną i dodatkowo stosujemy jeszcze metodę śluzu i szyjki... Powodzenia
Pozwolę sobie... pani_wonka z tego forum pisała mi, że kupiła sobie bioself i jest rozżalona z tego powodu.. Kilka stówek a takie same funkcje jak termometr (pokazuje tylko światełka czy dni płodne czy bezpłodne). Pisałą, że urządzenie nadaje się dla iosób które nie znają się na zasadach płodności swojego organizmu.
Rzeczywiście, Amazono, niechcący powieliłam trochę Twojego posta ale po prostu z doświadczenia wiem, że NPR jest bardzo skuteczne, chociaż czasami trudne-jeśli przestrzegasz abstynencji w czasie płodnym. Ale ja też uważam, że te "komputerki" to tylko termometry... ale dzięki nim mamy dowody na skuteczność metody termicznej
OK. Ja dopiero zdobywam to doświadczenie. Słyszałam, że te które badają krystalizaję śliny są zawodne. Jest sytuacja, gdy w czasie płodności pokazują niepłodność i wpadka gotowa.
Też o tym słyszałam, nawet od mojej nauczycielki NPR, podobno od jaiekjś jej pasty do zębów ślina zmieniła swój "wygląd" i w zupełnie innym momencie cyklu pokazało jej owulację. Ale chciałabym mieć takie urządzono, jako dodatkowy wskaźnikbym się trochę pobawiła
Taki dodatkowy wskaźnik to spora inwestycja, tak jak tabletki, ale nierozłożona w czasie. Ten błąd pomiaru to pewna sytuacja w cyklu, ale nie pamiętam jaka.
Zanim zaczęłam swoje obserwacje, bardzo interesowałam się tymi aparatami. Pani w poradni jednak (w moim wieku) zaskakująco zdecydowanie odradziła mi je. Teraz widzę, że codzienne obserwacje są dużo lepsze, niż tylko sprawdzanie: można czy nie...
Ja też uważam, że najważniejsza jest systematyka i konsekwencja, ale dla niektórych osób, które np. mają problem z mierzeniem temp, czy często gdzieś wyjeżdżają, itp. bardzo pomocne mogą być te urządzonka. Jednak jakoś pomagają w ustaleniu, kiedy występuje owulacja.
OK, zakłócenia się odrzuca i obserwuje się dalej. Jeśli nie mierzysz temp., masz śluz, który może być zaburzony przez niektóre lekarstwa, albo szyjkę, której chyba nic nie zakłóca.
Zgadzam się z Tobą, bo sama doświadczyłam, że te 3 wskaźniki wystarczają, chociaż szyjki nie obserwuję regularnie (ale jest "bronią awaryjną"-właśnie przy zakłóceniach innych obserwacji). Myślę jednak, że w dodatkowych obserwacjach nie ma nic złego, zwłaszcza, jak ktoś z powodów medycznych nie może mieć dzieci. Wówczas analiza śliny może się okazać bardzo pomocna.
Ja właśnie jeszcze nie przekonałam się co do szyjki. Wystarczają mi 2 pierwsze objawy. Im więcej medycyna objawów znajdzie, tym lepiej! Ciekawe, czy w Polsce naukowcy pracują nad tematami związanym z NPR. Pracuję w czasopiśmie medycznym i tam ani widu ani słychu od 3 lat. O antykoncepcji owszem.
No właśnie! Przecież na pewno, poza tymi odkrytymi, kryjemy w sobie jeszcze jakieś "tajemnice" A skoro mam możliwość uzyskania info "z pierwszej ręki" to spytam: wiesz może, czy większość artykółów w gazecie nie jest sponsorowana? Przecież gazety nie utrzymują się tylko ze sprzedaży nakładu... wiesz coś o tym?
Czasopismo, w którym pracuję, nie jest dochodowe i jest przeznaczone dla grupy fachowców. Artykuły sponsorowane zdarzają się w nim sporadycznie. Jest wydawane przez akademię medyczną dla lekarzy. Nie kupisz go w kiosku, lecz przez prenumeratę albo w redakcji. Raz zdarzył się artykuł o wpływie różnych soków owocowych dostępnych na rynku na zęby. Oczywiście sok z zawartością wapnia sponsora wręcz czyścił zęby, he he.
amazonko co prawda ni w ząb nie umię angielskiego ale z tego co zrozumiałam z tego artykułu to zarzucają nieumiejętność odczytywania symptomów płodności i poprawnych interpretacji. To prawda że każdy cykl kazdej kobiety może być inny i związane sa z nimi rózne zakłócenia ale interpretacji swoich cyklów można się nauczyć i to w 100% i z pewnościa ze mną się zgadzacie
Nie znam osoby, która by wpadła na npr,ale też w realu nie znam - oprócz doradcy w kurii:) - osoby, która to stosuje te metody... Jestem chlubnym wyjątkiem wśród moich oplastrowanych i zatabletkowanych znajomych:) - wśród których, a owszem, znam ciężarowki po tabletkach na ten przykład.
Trzeba sobie uświadomić, że żadna metoda nie daje 100% pewności, ja jednak wolę niepewność, którą zakładam i z którą się liczę, niż szok, kiedy zachodzi się w ciążę po hormonach, kiedy człowiek oczekuje takiej właśnie stuprocentowej pewności. Wiadomo, że życiowe sytuacje są różne, nie oceniam tego zupełnie, ale kiedys na innym forum o tym napisałam, że przeraża mnie podejście niektórych kobiet, co na miłość z ukochanym człowiekiem szykują się jak na wojnę, tabletka, globulka, gumka i do boju...
Co do bioselfu, polecam moją aukcję na allegro: http://www.allegro.pl/item125263482_bioself_elektroniczny_wskaznik_plodnosci.html. Stosowałam przez 20 dni, i ngL zgodnie z prawdą przytoczyła moje słowa - jak ktoś ma problem z interpretacją wskaźników, albo nie jest zbyt systematyczny w prowadzeniu notatek, to zapewne mu się sprawdzi. Ja uznałam, że moje doświadczenie i wiedza pozwala mi obejść się bez tego, bioself zamówiłam jednak zanim doszłam do tego wniosku. Urządzenie jest praktycznie nowe. Pozdrawiam
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Napisała przecież, że używała go 20 dni. Z czego zapewne wysnuła wniski, że jej wasne interpretacje są równie precyzyjne albo i nawet bardziej precyzyjne.
Nie inaczej - obserwowałam, porównałam i doszłam do wniosku, że bioself nie powie mi niczego, czego sama nie wiem. Jednak, jak mówię, jak ktoś nie jest pewny, chce mieć dodatkowy wskaźnik, to polecam, bo niewątpliwie można na tym polegać.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
hmm ja nie tyle co nie ufam, zle sie wyraziłam, ale mam dopiero 20 lat i studiuje i gdyby teraz przyszla ciaza, to bylby to szok i 'tragedia' a nie chce zeby moje dziecko pojawiło sie w takiej chwili gdy ja za wszelka cene staram sie by go nie bylo ;) dlatego mowie o tym dreszczyku, bo nie mam tak jak wy ze jak sie urodzi to fajnie... bo ja nie moge sobie na to pozwolic, ale jak dotad ta metoda mnie nie zawodzi, strach jednak pozostaje... nawet gumki nie sa dl amnie pewne, ale to kwestia psychicznego nastawienia chyba
Hajduczek, to jest streszczenie artykułu. Ther Umsch. 1986 Zufferey MM. "Ryzyko związane ze stosowaniem naturalnych metod planowania rodziny" Porównano ryzyko stosowania 5 metod naturalnego planowania rodziny (NPR). Główne ryzyko używania tych metod to ryzyko ciąży polegające na nieskuteczności metody, błędów w nauczaniu, błędów w stosowaniu metody i niezachowaniu wstrzemięźliwości w czasie płodności. Kalendarzowa metoda rytmu, najstarsza metoda NPR, polega na obliczeniu najprawdopodobniej płodnych dni w najbliższych 6-12 cyklach miesiączkowych. Obecnie rzadko uczy się tej metody, ponieważ jest zawodna, ale wciąż jej się używa, często przez osoby nie do końca rozumiejące zasady obliczania. Metoda oparta na pomiarze podstawowej temperatury ciała jest dobrze znana. Skok temperatury pozwala wyznaczyć początek okresu niepłodności, ale nie pozwala przewidzieć owulacji. Sposób wyznaczania trzeciego dnia wyższej temperatury według różnych organizacji nie jest jednolity; różne interpretacje tego samego cyklu niekoniecznie wyznaczają ten sam dzień jako początek czasu niepłodności. Dlatego trudno porównać skuteczność poszczególnych metod. Wiarygodne badania prospektywne pokazały, że teoretyczna skuteczność tych metod jest duża, ale współczynnik niepowodzeń w praktyce jest większy. Kobiety nie zawsze wiedzą, jak interpretować wykres temperatury poprawnie, a wykres ten może być zaburzony przez chorobę, dłuższe spanie, zmianę stylu życia albo termometru. Niektórzy autorzy donoszą, że 3-20% cykli owulacyjnych ma jednofazowy wykres temperatury. Metoda termiczna wymaga przydługiego okresu wstrzemięźliwości aż do 3. dnia wyższej temperatury, co może wywołać nieporozumienia u niektórych par. Aby złagodzić trudności interpretacji temperatury, szwajcarski architekt opracował elektroniczny termometr zaprogramowany według kalendarzowej metody rytmu dla cykli 19-39-dniowych. Na podstawie 6 ostatnich cykli w pamięci termometru wyznacza się najbardziej prawdopodobne dni niepłodności. Chociaż w literaturze nie ma formalnych badań Bioselfu, wydaje się, że metoda zawiera ryzyko związane z błędną rejestracją temperatury pod wpływem wilgotności powietrza lub wyczerpanych baterii oraz z niepoprawnym zaprogramowaniem identyfikacji czasu pewnego. Metoda Billingsa, czyli śluzu szyjkowego, polega na obserwacji przez kobietę gęstości, wilgotności i innych cech śluzu szyjkowego, aby wyznaczyć owulację. Różne badania pokazały dużą teoretyczną skuteczność metody, lecz praktyczna jest mniejsza. Zakażenia pochwy, niektóre choroby jajników i zmiany hormonalne po porodzie należą do czynników wpływających na cykl zmian śluzu. Metoda nie potwierdza wystąpienia owulacji i zdarzają się „fałszywe” dni szczytu. Metoda objawowo-termiczna zawiera połączenie metody termicznej i śluzu szyjkowego, a także badanie szyjki macicy i innych objawów. Współczynnik skuteczności jest duży. Ogólnie ryzyko ciąży jest takie samo jak w metodach śluzu i termicznej. Teoretycznie podwyższonego ryzyka poronienia lub wad płodu związanych z zapłodnieniem starzejących się komórek rozrodczych jeszcze nie oceniono. Innym możliwym ryzykiem jest czas wstrzemięźliwości w czasie cyklu miesiączkowego, gdy kobieta ma największą ochotę na współżycie.
Jak dla mnie, to ja kieruje się metodą objawowo termiczna + badanie szyjki i tak właściwie, to badaniu szyjki najbardziej ufam. Zgodze się, że śluz raz jest, raz nie ma, do tego dochodzą infekcje różnego rodzaju :( a więc żeby mu ufać w 100 % to musimy miec idealny obraz. Jednakże przy połączeniu śluzu, temp i stanu szyjki mam największą pewność jaki jest czas płodny czy niepłodny :). Powstrzymanie się od współżycia w dni płodne. Nie powiem żeby było najłatwiejsze kiedy Libido jest w wysokiej formie ale też nie powiem że jest niemożliwe. To juz kwestia podejścia obojga partnerów. Myślę że tylko w tej kwestii jest ten współczynnik ryzyka zaciążenia najwyższy mając na uwadze poprawne stosowanie powyższych metod.
Szyjka otwiera się dzięki estrogenom. Przebieg zmian może zakłócić przyjmowanie hormonów (jak właśnie antykoncepcja hormonalna czy leczenie hormonalne) lub niestabilna gospodarka hormonalna. Śluz i temperatura są natomiast zależne od szerokiej gamy różnych czynników (poczynając od drobnych infekcji, przeziębienia).
Nie znam co prawda osoby, któraby wpadła stosując NPR, ale znam taką co wpadła stosując pigułki.
Co do szyjki, dla mnie to najczytelniejszy z objawów. W połączeniu z mierzeniem temp i badaniem śluzu plus moje odczucia w czasie cyklu dają mi na tyle pewności, że się nie boję.
I jeszcze na temat prac w Polsce nad npr. Są takie prowadzone. W fazie projektów jest polski Lady Comp, a także termometr owulacyjny Atos
http://republika.pl/apt/Index2.html
Na dole strony są też linki do innych ciekawych artykułów. Może kogoś zainteresuje.
PaulaC, powiedz więcej o Lady Comp. Moja pani z kursu przedmałżeńskiego nie znała tego urządzenia. Te urządzenia sprawią, że nawet na NPR można zarobić.
Amazonko niestety na wszystkim mozna zarobic. trzeba tylko umiec. kwestie moralne pozostawiam innym. takie czasy. chociaz nie uwazam ze wszystko jest zle. ale cena Pearly 1,5tys - 2tys. to juz dla mnie ostre wygiecie
na allegro pearly sa juz po 1300 ale to i tak duzo... Hajduczek no pewnie ze potrafi ale to takie kuszace ulatwienie...wkladasz termometr i albo zielone albo czerwone