Ale o co dokładnie pytasz, o to czym jst ta faza? Faza lutealna to faza wyższych temperatur. Inaczej nazywana. Faza lutealna zaczyna się dzień po owulacji i powinna wynosić 12-16 cni. Niektóre źródła podaję również wartość 10 dni jako minimum.
W 28dniach możesz ją włączyć w analizie, wtedy Ci się odlicza do końca cyklu. Z medycznego punktu widzenia: http://www.woomb.org/bom/lit/teach/luteal_pl.html
ciekawe..zakladajac ze w ogole potrafie wyznaczyc owulacje??(jest w dniu szczytu sluzu?czy 1szy dzien wyzszej tempki??)to mam faze lutealna 10dni a nawet mniej..
Amazonko to ze moge ja zaznaczyc w analizie to wiem.ale nie do konca rozumiem po co mi wiedza o tejfazie. w czym mi pomaga. i jak dokladnie wyznaczyc ten wlasciwy dzien kiedy sie zaczyna:(
IWA ja odkładam wiec na zafasolkowaniu mi nie zalezy. ale teraz mam dilemma.. Amazonka mowi ze 1szy dzien wyzszej nGL ze 1szy dzien po owulacji.. zagubilam sie:(
widzę, że tu jesteście więc powtórzę pytanie ze "staram się i nic": skąd wiadomo kiedy wydzielinkę mogę nazwać plamieniem a kiedy@ i czy plamienie przed @ zalicza się do starego czy nowego cylku?
giga25 - pytanie wystarczy zadać w jednym miejscu, na pewno nie zostanie przeoczone (pomoże to utrzymać jako taki ład) :). Odpowiedziałam Ci w temacie w którym zadałaś to pytanie poraz pierwszy.
Różnice długości trwania fazy niższych temperatur decydują o różnicach w długości obserwowanych cykli i to czasem niepokoi. Jednak pewna nieregularność w długości cykli miesiączkowych u dojrzałej kobiety w pełni jej zdolności rozrodczych jest najzupełniej normalna. eśli różnica między najdłuższym a najkrótszym cyklem wynosi do siedmiu dni, traktujemy je jako cykle regularne. Jeśli różnica ta mieści się w granicach 8 do 20 dni, to takie cykle traktujemy jako cykle umiarkowanie nieregularne. Dopiero gdy różnice w długościach wynoszą ponad 20 dni, możemy mówić o cyklu nieregularnym. Powyższe uwagi nie dotyczą pierwszych kilku cykli po porodzie i w premenopauzie czy w okresie dojrzewania.
Nieregularności te spowodowane są różną długością okresu poprzedzającego jajeczkowanie, ponieważ poowulacyjna faza temperatur wyższych (tzw. faza lutealna) trwa w każdym cyklu tyle samo, chociaż różnie u różnych kobiet. Normalna (to znaczy nie wpływająca na płodność) długość fazy lutealnej waha się pomiędzy dziesięcioma a szesnastoma dniami.
Dlaczego faza temperatur wyższych powinna wynosić co najmniej 10 dni? Przypomnijmy, że po jajeczkowaniu, w miejscu pękniętego pęcherzyka, w którym dojrzewała komórka jajowa, powstaje ciałko żółte. Można obrazowo powiedzieć, że ciałko żółte troszczy się o nowe życie, które może się począć. Wydzielając progesteron, podtrzymuje błonę śluzową macicy w gotowości na przyjęcie zapłodnionej komórki jajowej. Ciałko żółte funkcję swą pełni właśnie przez około dwa tygodnie. Stąd też fazę temperatur wyższych często nazywa się fazą ciałka żółtego. Ponieważ po łacinie nazwa ciałka żółtego brzmi corpus luteum, fazę tę nazywamy fazą lutealną.
Dlaczego mówimy o nieregularności, w przypadku krótszej niż 10-dniowa fazy lutealnej? Dziecko poczyna się w jajowodzie. Jego wędrówka do macicy trwa około 7 dni. Rozgoszczenie się w macicy, zwane zagnieżdżeniem, to następne dwa dni. Jeśli rozwinięta śluzówka macicy utrzymuje się krócej niż 10 dni, to poczęte dziecko ma niewielkie szanse na zadomowienie się w łonie matki. Krótka faza lutealna może więc być jedną z przyczyn niepłodności, chociaż zdarzają się wyjątki od tej reguły.
Zadbajmy o właściwą dietę W tym miejscu odsyłamy do wskazówek zawartych w lekcji 27 - dieta zalecana w przypadku krótkiej fazy lutealnej jest taka sama jak w przypadku zespołu napięcia przedmiesiączkowego. Szczególnie trzeba zwrócić uwagę na ograniczenie ilości spożywanych tłuszczów zwierzęcych na korzyść jak najmniej przetworzonych tłuszczów roślinnych (unikać margaryn, stosować za to oleje roślinne, np. słonecznikowy, sojowy, oliwa z oliwek itp.). Bardzo ważne jest też spożywanie większych ilości błonnika, który wpływa na obniżenie zbyt wysokiego poziomu estrogenów. Dobrym źródłem błonnika są nasiona roślin strączkowych oraz produkty zawierające pełne ziarna zbóż, jak również warzywa i owoce.
Bardzo dobre wyniki daje przyjmowanie dodatkowych witamin i minerałów: - witamina B6 (200 - 600 mg dziennie) - pomaga ona utrzymać właściwy poziom estrogenów i progesteronu w fazie lutealnej, - magnez (500 mg dziennie), - wapń (w stosunku 1:2 do magnezu).
Jeśli zaś zastosowanie się do tych zaleceń nie przyniesie oczekiwanych rezultatów po mniej więcej trzech kolejnych cyklach, trzeba będzie poradzić się lekarza. Proszę nie zapomnieć wtedy o zabraniu zeszytów obserwacji. Lekarzowi należy pokazać swoje wykresy temperatury.
Okres dojrzewania Nie znając rytmu swego ciała, mama prowadzi do lekarza nastoletnią córkę, by uregulować jej cykle. Tego robić nie wolno. Trzeba wiedzieć, że każda dziewczyna ma własny "zegar biologiczny", który wprawia w ruch cykle miesiączkowe.
W okresie dojrzewania - u dziewcząt zwykle między jedenastym a czternastym rokiem życia - leżąca tuż pod mózgiem przysadka daje sygnał jajnikom, żeby zaczęły wytwarzać hormon powodujący wzrost piersi, dojrzewanie narządów płciowych i zmiany w sferze uczuciowej. Pierwsza miesiączka występuje zwykle około trzynastego roku życia, chociaż może się zdarzyć już w dziewiątym roku życia lub dopiero w wieku siedemnastu lat. Kobiecy układ rozrodczy dojrzewa powoli przez kilka lat.
Jeżeli pomiędzy krwawieniami u młodej dziewczyny nie następuje wzrost temperatury, oznacza to, że jest ona ciągle w fazie rozwoju. Niekiedy u młodych dziewcząt występują od czasu do czasu krótkotrwałe, trwające od trzech do dziewięciu dni fazy wyższej temperatury. Dojrzałość do rozmnażania kobieta osiąga dopiero wtedy, gdy ta "dorosła" faza podwyższonej temperatury o długości od dziesięciu do szesnastu dni występuje regularnie przed każdą miesiączką. Również duża nieregularność w krwawieniach miesiączkowych jest objawem nie zakończonego jeszcze procesu rozwojowego młodej kobiety.
To wszystko nie wyklucza oczywiście możliwości zajścia w ciążę na przykład przez trzynastolatkę. Lekarstwami czy też hormonami "uregulować" miesiączki nie można, wręcz przeciwnie: na skutek takiej terapii dojrzewanie opóźnia się, a nieregularności powiększają. Może wręcz dojść do niepłodności. Dlatego też nie należy używać pigułki. Czasu, który potrzebny jest do osiągnięcia dojrzałości, nie da się sztucznie skrócić.
Naturalne planowanie rodziny uczy dbałości o zdrowie. Nieregularności w cyklu świadczą o zakłóceniu jakiejś równowagi - bez względu na to, czy pragnie się poczęcia dziecka czy może życiowe plany w ogóle macierzyństwo wykluczają. Jeśli prowadzę obserwacje, to zauważę, że organizm będzie potrzebował pomocy. Czasami obserwacje cyklu miesiączkowego pozwalają wykryć chorobę w bardzo wczesnym stadium, zanim ujawni się ona poprzez dolegliwości.
Policzmy długość fazy lutealnej w naszych cyklach. Przypomnijmy: liczymy dni, poczynając od pierwszej wyższej temperatury w danym cyklu aż do ostatniego dnia przed krwawieniem. Czy wynosi ona co najmniej 10 dni? Jeśli nie, proszę zastosować się do uwag z dzisiejszej lekcji na temat zdrowego trybu życia.
ngL napracowałaś się. Ja bym chciała żebyś była EKSPERTEM. Nigdy nie zawodzisz i jesteś natychmiast, tam gdzie trzeba. Twoja wiedza też jest baaardzo duża.
Żeby być ekspertem trzeba mieć dyplom ukończenia kursu. Ja takowego nie posiadam. Zawsze można mnie znaleźć na forum albo na wykresach i chętnie pomogę, nie muszę siedzieć "na stołku" :)))
Hehehehehehe :D No weźcie bo się zamknę w sobie ;) A z tym dyplomem to nie wiem, czy u mnie przejdzie. Niestety chyba nie ma jeszcze niezależnych instytucji w Polsce (które nie mieszają religii do faktów) więc obawiam się, że szybko dyplomu nie zrobię. Nie zacisnę zębów "dla papierka". Jeśli się z czymś nie zgadzam to albo muszę dojrzeć do możliwości olania pewnych spraw - albo będę skazana na "samouctwo". A wewnętrznym ekspertem mogę być, z przyjemnością. :)
Nie, ale szczerze mwiąc to ja pojęcia nawet nie mam gdzie się takie dyplomy robi To co napisałam było odgórnym założeniem "chyba nie ma". Nie wiem, będę musiała pogrzebać po necie czy ktoś w szczecinie zajmuje się metodą angielską.
Bądź bardziej otwarta, nie trwaj przy dogmatach typu "chyba nie ma". Powtórzę zapomniane wyliczenie eksperta. Propagowaniem NPR zajmują się organizacje świeckie: - Towarzystwo Odpowiedzialnego Rodzicielstwa z Rybnika (TOR), - Instytut Naturalnego Planowania Rodziny wg metody prof. J. Roetzera z Warszawy (INER), - Stowarzyszenie na Rzecz Naturalnego Rodzenia i Karmienia z Warszawy, - Liga Małżeństwo-Małżeństwu z Piaseczna (LMM), - Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli Naturalnego Planowania Rodziny z Warszawy (metoda angielska), - Fundacja Hunam Life International - Europa z Gdańska (HLI), - Fundacja Homo Homini z Krakowa, - Fundacja Pro Humana Vita z Krakowa i inne. Chyba wszystkie mają swoje strony internetowe. Działał tez Krajowy Zespół Promocji Naturalnego Planowania Rodziny (przy Sejmie).
Czytałam i nie wyczytałam mojego miasta (ani bliższych okolic). I nie mam jak jeździć do innych miast, bo w tygodniu brak mi czasu. A co się tyczy ceny kursu to dochodzą też koszty za dojazd - niemałe.
Jasne - ale jak piszę - na dzień dzisiejszy odpada. Najbliższy realny termin to ... wakacje. Bo ferii też nie mam. Na mojej uczelni jest tak dziwnie, że w ferie są egzaminy zerowe.
No tak, tylko, że sesja to już pierwsze terminy a na każdej Uczelni są tewrminy zerowe przed feriami (w zimowej) bądź na początku maja (w letniej) - mnie pozbawiono takiego luksusu i sesję zimową z pierwszymi terminami mam na przęłomie lutego i marca a sesję z pierwszymy terminami, letnią, mam na przełomie czerwca i lipca ... :)
Ja miałam taki komfort, że sesji zimowych w ogóle nie było Radocha była, ale za to potem, w sesji letniej ...groch z kapustą się w głowie człowiekowi robił A co do "zerówek" - nie były praktykowane :(
+/- 2 dni uznawane jest za normę. A wytłumaczyć to można tak, że NPR nie wyznacza dnia owulacji, tylko okres płodny, w którym ta owulacja może wystąpić. Ma prawo wystąpić na 2 dni przed skokiem tempki (a po szczycie śluzu i szyjki) oraz do drugiego dnia wyższej tempki. Może też znaczyć to (nie piszę persolnalnie, bo nawet do ciebie nie zaglądałam), że można źle zinterpretować wykres. I stąd mogą się też brać owe różnice.
Ja mam krótką fazę lutealną (8-10 dni), ale niestety sama dieta nic tu nie pomaga. Pewnie po wizycie u lekarza dostanę szprycę progesteronu, bo wyniki potwierdzają, że jest stanowczo za niski (20dc=13,1 nmol/l a w 23dc= 8.14 nmol/l gdzie norma 15-57 nmol/l). Chociaż w naszym przypadku to i tak nie ma większego znaczenia
A na stronkach o npr czytałam, że faza lutealna jest zawsze taka sama i na jej podstawie można dokładnie przewidzieć dzień miesiączki, u mnie jakoś chyba tak nie jest. Wystarczy spojrzeć na wykresy, chyba że są źle interpretowane.