Jestem od chwili, ale nie wiem, czy będę za chwilę... Jednak dziewczyny słaba jestem, bo się popłakałam i popijam piwko.. trochę lżej, z wiesiołkiem w żołądku :P
i jak jej to idzie??:) moja siostra Julka uwielbia gasic swieczki :D na poczatku to chciała palcami :) a jak kazalismy jej dmuchac to dmuchała nie na swieczke tylko sobie na nos :P
kfiatuszku a mi gin w ciazy piwko od czasu do czasu zalecal ze wzgledu na nerki tak samo kawe na niskie cisnienie... zreszta jakbys wypila kilka lyczkow np karmi selua czy poema to nic by sie nie stalo :)
zuza - przerabialam to przed pierwszymi urodzinami mojej - zamiast dmuchac to powietrze wciagala i nauczylam ja na bibule, cielam na paseczki i mowilam zeby w nia dmuchala i miala taka radosc ze w mig sie przyuczyla i ze swieczka po 2 dniach sobie poradzila :D
moja dmucha ale nie może zdmuchnąć, i potem w domu jest histeria jak świeczkę zabieram bo chce jeszcze, i tak sobie wspominałam 2 lata temu... te bóle , poród, masowanie szyjki.... a tu jest taki gość który ma juz swoje zdanie i nie włoży tej bluzki tylko inną, nie ta czapka tylko inna...
hmmm nastawienie dosc dobre :P mam jako taką praktyke bo pomagałam mojej mamie przy Julce :) wiec wiem jak to wszytsko wyglada mniej wiecej :) ja wiem ze swoje prywatne malenstwo to co innego ale mysle ze sobie poradze jakos :) oby tylko wszytsko poszło dobze i obym tą mamą została :)
ja też się bałam , ale instynkt mi jakoś sam podpowiadał co robić , tu gdzie mieszkam nie mam rodziny i pierwszy raz Julkę wykąpała sąsiadka , potem jakoś poszło, teraz sama radość...
a ja nie mialam doswiadczenia z noworodkami i na poczatku moze i mialam jakies obawy (slub i zajscie w ciaze jak mialam 22lata) ale z kazdym dniem ciazy wszystko sie zmienialo a ze mialam zagrozenie to juz pod koniec ciazy wiedzialam ze dam rade. I faktycznie jak przyszlo co do czego to siedzialam przy inkubatorze po 20h na dobe spiac tylko jak maz po pracy przychodzil albo mama na troche wiec jak juz w koncu do domu wyszlysmy to bylam mocno nastawiona ze damy rade sami takze kapiel pierwsza (ku oburzeniu mam) odbylismy sami :)
zuza a ja to mam na tyle dobrze ze porodu nie pamietam praktycznie wcale bo tracilam przytomnosc,maz mi opowiadal co sie dzialo bo ja tylko pamietam poczatkowe i koncowe minuty, chcoiaz mimo tych komplikacji i ciazowych i porodowcyh to teraz wiele bym dala zeby jeszcze raz to powtorzyc i licze na cud ze kiedys bedzie nam to dane
Ania jestem z siebie dumna że urodziłam sama naturalnie , jestem malutka i drobna a mała 3650 i 56cm., ale poród był okropny i ból niesamowity, tak to jest jak się rodzi po raz pierwszy to człowek nieświadomy co go czeka, a po raz drugi to płacze bo wie jaki to ból, tylko zostaje nadzieja że drugi poród powineń być łatwiejszy
Zuzka no ze mnie to kawal baby i mala byla troche mniejsza ale za to mialam super polozna i nie mialam ciecia, oszczedzili mi tez masowania szyjki (a slyszalam ze to niezbyt przyjemne) jedyne malo przyjemne ktore pamietam to bylo lyzeczkowanie lozyska bo sien ie odkleilo
a teraz sie odmeldowuje bo zasypiam na siedzaco papapa
Ania ja rodziłam w szpitalu, gdzie lekarze czekali aż urodzę , przy porodzie było ich aż trzech a położna była tylko od sprawdzania tętna dziecka, lekarz tak mnie potem pięknie zszył , że MM do tej pory jest zachwycony ( ), miałam masowanie szyjki, zupełnie nie rozumiem dlaczego to tak ładnie nazywają bo w praktyce taki lekarz ci wkłada swoją sznanowną raczkę i rwie na wszystkie strony żeby rozwarcie sie większe zrobiło, i tak z 4 cm "zrobili" mi 7 cm , potem 8 , potem 9 , potem 10 i stwierdzili no teraz może pani rodzić, ból przy "masowaniu" jest tak straszny , jakby mięso na żywca wyrywali
tfu, tfu... dzięki za pozytywne nastawienie dla nierodzących jeszcze każda zafasolkowana musi przez to przejść ale ja osobiście wolałabym nie znać aż takich szczegółów bo to mi odpiera sporo radości; chcecie gadać o rodzeniu to sobie załóżcie topik, tak, żeby nie-rodzące miały wybór czy chcą to wiedzieć czy nie; nie, żebym was opierdalała ale tak mi się jakoś paskudnie zrobiło po przeczytaniu tego;
ale nie gniewajcie się na mnie kobietki za te słowa... dajcie się cieszyć narodzinami jako cudem (przynajmniej narazie)