tak na powaznie to o nowotworach wole nie czytac za duzo bo kazdy przypadek jest inny i lekarze maja do kazdego inne podejscie wole zyc swoim rytmem to co mi kaza robie i nie wzorowac sie na nikim
Fiu?? a co te książki dają?? szkoda zdrowia, a po co jeszcze o tym czytać??
najlepiej nie rozdrapywać wszystkiego i iść do przodu:) Alexi ma córcię to czas jej zleci i nie musi myslec o pierdołach:))
ALEXI NIE CZYTAJ KSIĄŻEK O CHOROBACH< o tym jak ludzie z nich wychodzili itd..zaopatrz się w lekkie przyjemne książki, ja czytałam kompletnie odmóźdżajace;)))) Szwaji, Grocholi i całą masę innych tym podobnych;)))
Hehe, Ciacho ciekawe po kim Pit taki romantyczny W ogóle to cześć wieczornie, Alexi fajnie cię zobaczyć, włosy na szczęście odrastają a peruki niektóre wygląja bardzo naturalnie i zawsze masz ułożoną fryzurę ;)
Beato, każdy ma swoje podejście. Jeden woli żyć w nieświadomości zająć myśli czym innym, innemu jest lepiej, gdy poczyta o wspomnieniach ludzi, którzy przeszli coś podobnego i - jak Durczok np. - wygrali z chorobą. To tak samo, jak część ciężarnych czyta o fazach porodu i się przygotowuje, a część idzie na żywioł. Każdemu, co dla niego lepsze. Nie musisz od razu podnosić głosu, nawet wirtualnie. Pojedyncze pytajniki by wystarczyły.
Każdy pewnie ma swój sposób, jednego tylko nie mogę pojąć - odmowy leczenia. Znam taką jedną osobę co uważa, że olej lniany więcej jej pomoże niz lampy i chemia :/
Masz rację Alexi, niektóre są naprawdę świetne ale niestety wzbudzają ciekawość a nie zawsze pewnie będziesz miała ochotę tłumaczyc się za swoją chorobę. Z resztą - twoja sprawa, co się będę wstrącać ;)
no tak jedni wola poczytac o takich przypadkach tylko najgorsze jest to ze pacjenci patrza sie na mnie jak bym z kosmosu spadla bo przewaga jest tam ludzi starszych a ja taka młoda i takie oczy na mnie ze ja tez wchodze do gabinetu gdzie oni
Heloł :) Alexi- świetnie wyglądasz w krótkich włosach. Na taką długosc odrosną bardzo szybko- a jest Ci w nich naprawdę wyjątkowo do twarzy. Bedzie dobrze! :)
Fiu, przepraszam jak tak to zrozumiałaś, stawiajać pytajniki nawet się nie zastanawiałam nad tym ile ich stawiam, bo net mi pada i szybko pisałam, wyraxiłąm tylko swoje zdanie, z puntu widzenia osoby która przez to przeszła..
a co do życia w świadomości, to że nie czytałam takich książek to nie znaczy że żyłam w nieświadomośći, czy nie wiedziałam chociażby maleńkiej rzeczy na jej temat, przebiegu, leczenia, zresztą podobnie było z ciażem i porodem..przeczytałam co i jak i wystarczy, uważam, że czytanie, rozmyślanie, zastanawianie się itd., nie pomaga w niczym-co to zmieni?..no i nie ma co ukrywać, że ksiażki jak wygrać z rakiem (bo akurat o nowotowrze mówię) piszą osoby które już przez to przeszły i osoby które je czytając dopiero zaczynają swoją walkę, niekoniecznie zyskują super pozytywne nastawienie
tak jak Alexi napisała, każdy przez wszystko przechodzi inaczej, ma inne nastawienie i jego walka wygląda inaczej
No padam :/ Najgorszy czas przede mna niestety :/ Ale za to zamówiłam sobie drzwi do swojej czesci domu :) Jemma- projektuj chatę z jak najmniejszą liczbą drzwi ;)
Alexi, ja mialam 21-22 lata (walczyłam z nowotowrem grubo ponad rok)..byłam najmłodszą osobą w całym centrum onkologii (dzieci tam nie było), patrzyli się z takim politowaniem, że nerw mnie brał i wolałam łazić po korytarzu i unikać tych obrzydliwie litościwych spojrzeń
najgorsze jest to, że bardzo wielu ludziom się wydaje, że osoby chore to potrzebują litośći i tracą radość życia i załamują się..a to nie prawda, wiele osób własnie wtedy zyskuje energię i odkrywa życie na nowo-chce walczyć i walczy, i naprawdę i szczerze ma dobry humor i stara się iść przed siebie
Pit romantyczny to chyba po tacie bo we mnie nie ma zadnego romantyzmu własnie zleciał z wyra i wiecie wcale mi go nie żal bo nie pozwoliłam mu skakac a on miał to gdzieś i robił swoje a teraz ryczy i próbuje skakac dalej chyba chce mnie dobić dzisiaj
Hehe, Aga - no własnie czas na projekt , więc przyjmuję chętnie wszelkie sugestie, za moment będzie za późno ;) Beata, mi się wydaję, że po prostu nie każdy sobie tak świetnie radzi jak ty i te osoby tak patrzą ze współczuciem. To chyba świadczy tylko o empatii.
Mam kilka sugestii w tym dwie takie dosyć ważne, która wzasadzie determinuje mi położenie "reszty" : garaż musi być być od eższej strony domu a salon z wyjściem na ogród. No i jeszcze mają być 4 pokoje poza salonem a kuchnia na wpół otwarta.
Jemma, świetnie radze? o nie co to to nie..na samą myśl, o chorobie i o tym co przeszłam robi mi się niedobrze i wymiotuje, jak pomyśle o operacjach, które przeszłam, o całym leczeniu, a przede wszystkim o cierpieniu moich bliskich i wzroku mojej mamy..to ciarki mnie przechodzą:(
a najgorze są badania kontrolne-to to jest dopiero stres, nie do opisania-idzie się jak na skazanie, jak po wyrok i tak do końca życia..
to nie jest radzenie sobie, to jest nie pogłębianie się w tym stanie i nie rozdrapywanie, ze tak to nazwę "ran"..większość osób, które zachoruję powiedzą to samo-litość innych nie pomaga, tylko bardziej doluje i przybija..a słuchanie "jezu taka młoda, tyle życia miałby przed sobą, a tu taka straszna choroba"..hmm to też jakoś nie pomaga..a niestety większość osób tak reaguje, zwłaszcza starszych, które żyjąw świadomości, że każdy nowotwor złośli to już odrazy śmierć..dzięki Bogu NIE, i dzięki Bogu, ludzie coraz częściej się badają i wykrywalność jest coraz większa, tym samym i większe są szanse na przeżycie:))
Beata- ja myslę,że wszytsko zalezy od charakteru. Zobacz- nawet na naszym forum da się to zauwazyć- część dziewczyn potzrebuje ciągłego powtarzania,że swietnie sobie radzą, czesc potrzebuje kopa w tyłek jak ma gorsze dni, a jeszce inne w ogóle z kłopotów się nie zwierzają. Złotego środka nie ma.
Beatko, rozumiem i wspólczuję. Wiem jaka ta choroba jest straszna. Jest cienka granica między wspólczuciem a litością. Rozmumiem, że nie chcesz wysłuchiwać taka młoda itd... Ale czasem otoczenie nie wie jak się zachować. Czytanie w myślach chorego tez jest trudne, wierz mi...
Aga, zgadzam się z Tobą jak najbardziej:) ja pisałam odnośnie mojego podejścia i jak wywnioskowałam podejścia ALexi, bo też pisała, że nie chce w tym siedzieć całą sobą, że tak powiem, tylko stara się zajać myśli innymi rzeczami:))
Wiem Jemma,wiem.. dlatego, właśnie tak sobie to tłumaczyłam, tylko wiesz, raz, drugi, pięćdziesiąty da się tego słuchać;) i nawet się uśmiecha człowiek, ale po raz enty jak się siedzi przed drzwiami lekarza i słucha się jak gadają między soba i wytykają Cię palcem, to może człowiek trafić..
naszczęście nasze społeczeństwo przestało zwracać uwagę na ludzi w chustkach na głowie;)) i tu chwała modzie;)) jedno co dobre w tym wszystkim:)))
Alexi:) to tak jak ja;))) z tym, ze ja dużo osobom, nie mówiłam o chorobie..z rodziny wiedzą najbliżsi (miałam tą możlwiość, bo studiowałam i byłam daleko od nich, to nik mnie nie widział)..np babci swojej do dzisiaj nie powiedzialam, że tak chorowałam, cuda niewidy jej ściemnialiśmy a po operacjiach, unikałam przyjazdów do babci,jak odrosły włosy, powiedzialam ze obcięłam, itd...bo wiem,że babcia na zawałby zeszła, bo wnuki dla niej to cały świat..