MOja mama ma sporo schorzen neurologicznych. Niedotlenienie- czyli znów powtórka z rozrywki. Na szczescie była na tyle świadoma,żeby zadzwonić do mnie - bo byłam w pracy. Przygnałam jak superman- w 10 min byłam w domu.
No ale ogólnie wszystko można określić mianem- dupa, dupa, dupa. Za 2 tygodnie muszę się przeprowadzić. Mamy jeszcze sporo pracy- malowanie i takie tam. No i to diabelne pakowanie :/Nie mam pojęcia jak my zdążymy to zrobić z wiecznie pomagającą Hanią :/
2 tygodnie to krotki czas zwlaszcza jak sie pracuje ;/teraz pewnie jest stres, do tego jeszcze swieta, ale jak juz bedziecie w swoim wlanym domku, to odetchniecie i pojawi sie radosc na twarzy :))))
a ja się jeszcze wczoraj z R. pokłóciłam. tzn. on się na mnie obraził bo my tam prawie, że bzyku bzyku... a mi coś nie podpasiło i nici. a po chwili się popłakałam.... tyle, że nie przez niego....... ale on już to po swojemu odebrał. jak szedł do domu to mu wyrzuciłam - jakbym miała mało powodów do płaczu..... zbaraniał
Ja ciągle próbuję i drobnymi kroczkami osiągam swój cel, chociaż do niedawna to M mógł śmiało powiedzieć, że sobie mnie wychował. Ale jak się dałam tak "wychowywać", to byłam młoda... miałam 16 lat (nie to, że teraz jestem stara).
Ja się staram nie dać. Ale widzę doskonale, że cały mój świat podporządkowuję pod Rafała. Wiem, że to błąd, ale jakoś nie umiem inaczej. Mam nadzieję, że to minie jak zamieszkamy razem.... i będę go miała po pewnym czasie "dość". I znajdę sobie swoje własne zajęcia