To zazdroszczę, u mnie activia takich cudów nie czyni. Przez ostatnie 3 dni miałam brzuch jak balon (od momentu HSG), dopiero dzisiaj zrobił się trochę bardziej miękki.
Ja relacji ogladac na pewno nie bede, dzis tylko w tv szlo to, cale szczescie ze mamy kablowke, ale w sumie ciagle ogladamy jakies filmy na dvd :) M poszdl wlasnie kupic mi jakas czekolade, mam nadzieje, ze ten nocny bedzie otwarty :)
Próbowaliśmy Activii (jak młoda u znajomych dostała "na spróbowanie" i wypiła całą butlę :>), ale dla mnie jogurt jak jogurt. Mężowi bardziej podpadł taki w kartonikach, to kupujemy kartonikowy ;) TV nie włączam, na Wawel nie idę, będę tylko zerkać w newsy czy ochrona się wywiązuje ze swoich zadań i mam gdzie jutro iść do pracy
Skupię się na nauce nocnikowania młodej, bo dziś sie nam już raz udało złapać moment
ja jestem sześc lat po ślubie i mam nadzieje że że siódemka nie bedzie az tak zła, u nas był kryzys w piątym roku brr źle ten czas wspominam, .... u mnie w tv lecą bajki Boomerang , itp.
a ja jak widac siedze przed kompem i nadrabiam 28dniowe wykresowe i forumowe zaleglosci. jakos nie mam ochoty na tv a ze maz i Gabrysia graja w jakas tam gre w asyscie Krzysia to co ja sie bede wtracala
EEe tam ja nie wierzę w takie gadanie, wszystko zależy od nas samych :P Nie ma idealnych związków tak jak nie ma idealnych małżeństw. My w październiku też będziemy świętować 6 rocznicę ślubu, ale znamy się już szmat czasu ... jakieś 13lat :P
heheheh No to strach mi właśnie w oczy zajrzał, bo nam w sierpniu 6 rocznica stuknie i zacznie się ten 7 rok!!!! Ale znamy sie 2 razy tyle hehehehehehe - siódmy juz przechodziliśmy hehehe
Witam wszystkie - wreszcie weekend minął- otoczka smutna ale miałam szczęście spędzić weekend z najbliższą rodzinką- nie widzieliśmy się już jakiś czas - więc było co nadrabiać
talinko wiem że jesteś młodsza, nie chodziło mi o licytowanie. Długowieczność związku właśnie przez to jest niepospolita że trzeba żyjących partnerów, oprócz wielu czynników właśnie ten jest niezbędny i nie każdy ma to szczęście dożyć do 40. 50. rocznicy
No niestety... Mój Tato odszedł w listopadzie po 8letniej chorobie... ostatnie 8ms spędził już w hospicjum po trzecim udarze mózgu A dziadek wpadł pod pociąg spiesząc się do babci leżącej w szpitalu przed operacją wycięcia nowotworu ...
hej. widzę, że o latach, kryzysach mowa. My za trochę ponad miesiac będziemy mieli 13tą rocznicę RAZEM i jednoczesnie w tym samym dniu 5tą rocznicę ślubu. no i ten 13ty rok jest bardzo trudny... Ale to chyba nie ze względu na liczbę a WYWRÓCENIE ŚWIATA NASZEGO DO GÓRY NOGAMI. Małgosia jest naszym największym szczęściem, ale jej przyjscie na świat wiele zmieniło. Przede wszystkim - skupienie emocji na dzieciątku czasem sprawia, że zapomina sie o uczuciach do DRUGIEJ POŁOWY... Dzień za dniem, dzień za dniem, zapominamy o drobiazgach, o buzi na dowidzenia, na dzień dobry i tak sie jakoś rozłazi... Ale wierzę, że przetrwamy. Obecnie etap wspólnego starania się, by było lepiej - ocieplania stosunków. Ważne, że WSPÓLNIE wreszcie to robimy.
A ja myslę Kako- że nie dokońca jest tak jak mówisz. Oczywiście- te wspólne czynności, gesty, przytulenia sa wazne, ale... Nie chcemy w naszych partnerach widzieć wyłącznie ciepłego domownika. Chcemy być z męzczyzną i kobietą. Tymi, którzy nas zafascynowali, tymi o których biliśmy zazdrosni, tymi na widok których chciało się biec na koniec świata :) Przesłodzenie daje często odwrotny skutek. Uwazam,że kazdy musi mieć swój świat- swoje zainteresowania, swoje pasje, osobne wyjścia. Ciepła mamuśka- choćby najlepsza na świecie - nie zawsze jest obiektem poządania.
Aga, ja też nie mówiłam o ciąży nikomu oprócz rodzicom, teściom i siorką (też mieli zakaz przekazywania dalej), dopóki nie usłyszałam bicia serduszka;) usg zbiegło się z 1.11 więc wtedy dowiedzieli się wszycy:))..ja nie robiła tego z jakiegoś zabobonu czy coś, ale od poprotu długo się straliśmy i ze wspomagaczami i nie chciałam mówić, dopóki sama nie usłyszę bicia serca;)
Ja zawsze wierzę w to,ze będzie dobrze.A jezeli nie jest- to wiem,że mam w okół zyczliwych ludzi, którzy nie cieszą sie z moich niepowodzen- wręcz przeciwnie. Nie przejmuję się zabobonami i nie uprawiam czarnowidztwa :) O ciąży z hanią pierwszemu powiedziałam męzowi- ryczeliśmy obydwoje ze szczęścia. Po 5 min zadzwoniłam do mojej przyjaciółki- ryczałyśmy do telefonu. Po kolejnych 5 juz byłam u mojej mamy,zeby się w pierś matczyną wypłakac;)) Wyłyśmy obydwie. Optymizmem wieje, nie ? :D
ja tez szybko wszystkim powiedzialam, no ale jak sie lata kiebelk obejmowac co chwila to nie idzie zataic :D zreszta ja to mialam ochote calemu swiatu wykrzyczec ze sie udalo :)))
a co do zapominania o pewnych rzeczach przy dziecku to chyba to zalezy od charakteru, my tam pamietamy :)) nawet jak sie juz zdarzy nam fochnac to zadne z domu bez buziaka nie wyjdzie, jesli drugie spi to przez sen cmoka trzeba zostawic :D mysle ze jednak grunt to nie koncentrowac sie wylacznie na dziecku i znajdywac czas dla siebie, jak sie nie udaje gdzies wyjsc razem to chociaz w jakas planszowke czy karty raz kiedys pograc, powyglupiac sie etc
Talinko- to nie tak,że staraliśmy sie przez te wszystkie lata od urodzenia Michała, az tak to nie :) Przez wiele lat byłam przekonana ,że chcę mieć jedno dziecko. Później się nam trochę poprzestawiało. Rok przed zajściem rozpoczęliśmy przygotowania- odstawiłam pigułki, zrobiłam badania, zaczęłismy zyć trochę spokojniej. Później wyszła ta nieszczesna cytomegalia, przez którą przez ok pół roku był zakaz zachodzenia w ciążę. A później się udało i był happy end :) I Hania- najpiękniejsza, najsłodsza i najkochansza. Nasza :)
Trzymajcie za mnie kciuki w tym roku - zamierzam "pokonać siebie" i dojechać na Hel rowerem. 100km W zeszłym roku tyle zrobiłam, ale dojechaliśmy zaledwie do Jastarni. (tyle, że wracaliśmy też rowerem) - teraz zamierzamy jechać w jedną stronę pociągiem i wracać rowerami.
Aga, wiesz u mnie była trochę inna sytuacja;)) pewnie gdyby było inaczej też bym poleciała wszystkim mówić;) ale tak to wolałam poczekać aż usłyszę serduszko:)..ale za raz po tym jak się dowiedziałam, to obdzwoniłam najbliższych:)))) nawet tacie w zebraniu przeszkodziłam, żeby powiedzieć,że dziadkiem zostanie;))heheh
Odnośnie mówienia rodzinie o ciąży ... ja powiedziałam mężowi i mamie ... później najlepszej przyjaciółce no i ba, Wy wiedziałyście Teściowej też powiedziałam, a teść jak się dowiedział to się popłakał jak małe dziecko :P W sumie to ja papla jestem i nie chciałam ukrywać tak wspaniałej wiadomości - też chciało mi się krzyczeć ze szczęścia :D A potem jak się okazało, że będą bliźniaki ... chciałam by wszyscy dali mi święty spokój i najchętniej wlazłabym wówczas do jakieś nory.