POZDRÓWKI Z ROWÓW:))) jest super! już kąpaliśmy się w morzu, mała zachwycona mega piaskownicą - plażą:) Kopała w piachu, kamyki zbierała, dziczała na maksa:) Niestety podróż trudna, bo mała dostała chyba choroby lokomocyjnej - wymiotowała nam dwa razy a ja umierałam ze strachu, że się zakrztusi w czasie jazdy. Przebierana dwa razy, wymęczona. Ale na postojach wszysko ok i reszta dnia super, więc ewidentnie wygląda na chorobę loko. Czy znacie jakieś sposoby na chorobę lokomocy u maluszków? Jakieś leki? Na powrót musimy coś zrobić.
czesc Trisha :) kako ale Wam zazdraszczam :) tak pozytywnie baaaaardzo....co do choroby loko zauwazylam ze Minik nie moze przed podroza samochodem (nawet niedaleka) pic mleka... niestety nie wiem czy mozna podawac jakies leki a moze tak wejsc do apteki i podpytac farmaceute????
u nas tez upaly...tyle ze ja poprosze o wiecej....:D szkoda tylko ze prawka nie mam bo tez bym nad morze sie wybrala...a pociagiem to daleko no i o wiele drozej...:/ ale i tak uwielbiam niedzielne letnie poranki....wlasnie wskakuje pod prysznic i na car boot lece....ciekawe co dzis wynajde ciekawego....heh uzaleniona jestem...bardzo....
nieoficjalnie gazeta dowiedziała się, że resort planuje wprowadzenie kryterium dochodowego przy wypłacie tzw. becikowego, czyli jednorazowej wypłaty wynoszącej 1 tys. zł przy urodzeniu dziecka. W zależności od przyjętego kryterium w kasie państwa zostałoby 160 - 240 mln zł. Większe oszczędności dałoby wprowadzenie kryterium dochodowego przy odliczaniu ulg na wychowanie dzieci. Gdyby pozbawić ulgi najbogatszych Polaków, w kasie państwa zostałoby od 2,4 do 3,6 mld zł.
Boszsz- co za rewelacyjny pomysł. Tym, którzy płaca duże podatki do państwowej kasy zabrać ulgi. Bez komentarza normalnie :/
może i fajnie dostać tysiaka, ale czy to działa zachęcająco i prorodzinnie?? Któryś z polityków słusznie powiedział że tym dla których te 1000pln jest motywatorem do prokreacji natychmiast należy odebać dzieci.
Zgadzam się w sumie z Wami obiema. Dzieci to przecież spory "wydatek" i nawet te 1.000 zł to mało jak na początek. I rzeczywiście te 1.000 nie powinno być motywem, ale powinno być - po prostu. W końcu nie każda matka planuje ciążę. I wtedy ten 1.000 uważam jest jak manna z nieba.
Nie wiem czy będę umiała jasno się wyrazić :) Ów tysiąc dostałam na 2 dzieci (Antosię i Weronikę) i to był bardzo miły prezent który został przeznaczony na dziecię. Z podatku zwrotu nie mamy bo mamy za niski dochód i odliczone zostały tylko składki zdrowotne ... Zmierzam do 2 rzeczy -> ów tysiąc nie był i nie jest dla mnie czymś co każe mi mieć dzieci czy też nie specjalnie go liczę w budżecie na rok przyszły i jeśli dostanę te pieniadze to super jeśli nie to trudno Jednakże państwo nie jest wcale prorodzinne i tak naprawdę ja osobiście nie mam od niego pomocy... Owszem w roku szkolnym dzieci miały obiady i Gabi opłacone posiłki - niby bardzo wiele ale zarazem nie wiele patrząc na to jak przechwalają sie niektórzy co mają i co dostają z instytucji. Bardzo chętnie poszłabym do pracy ale realnie patrząc musiałabym zarabiać ze 2,5 - 3tyś ... a wtedy bym naprawdę nie musiała sięgać po żadną pomoc od "państwa" nawet rodzinne Czego bym oczekiwała? choćby ulg komunikacyjnych czy wejściówek na basen, kino teatr... to by było chyba dla mnie lepsiejsze niż 100zł z MOPSu pomocy. Bo są sytuację kiedy po prostu zaciskam zęby ograniczam wszystko co sie da by iść z dzieciami do kina czy pojechać na wycieczkę nawet gdzieś niedaleko... (kino 12-16zł osoba, bilet mzk ulg 1,27 cały 2,24 Mój maż ma wypracowaną rentę (pomimo choroby pracował 14lat) i oddałby wiele o pracę nawet za 1000zł ale dla takiego jak on jej nie ma. jeśli ja teraz poszłabym do pracy trace zasiłek pielęgnacyjny i świadczenie na Antosię - jestem w stanie poświęcić te pieniążki za pracę ale kto mi da pewność że będę pracować dłużej niż rok, pracodawca będzie mnie zwalniał na wizyty lekarskie z małą itd?... tej pewności nie mam Na zasiłku dla bezrobotnych byłam raz - pół roku dostawałam 400zł a pracowałam od 18rż wcześniej na czarno w między czasie też nie koniecznie na umowę. Nadal dorabiam (teraz mam przerwę) sprzątając u ludzi czy przepisując prace -> to są "grosze" ale stanowczo wole te "grosze" niż żebrać w MOPSie
Aga- ja myslę,że żadna z nas nie ma pewności co do tego,że bedzie pracowała za rok czy dwa. A zwolnienia... Wiesz- ja nie pamiętam , kiedy byłam na zwolnieniu na któres z moich dzieci. Takie życie. I dlaczego mówisz o "żebraniu" w MOPS? Przy dziesiejszych przepisach jak sie łapiesz z dochodem to nalezy Ci się " jak psu buda" i nikt łaski nie robi. NIe jest wstydem pobieranie zasiłków. Wstydem jest sposób na zycie polegający na żerowaniu na nich. Jeżlei bedziemy panstwem socjalnym to nigdy państwem silnym nie zostaniemy :/
Pati - dłuuugo - bardzo długo i stanowczo za długo... ale tak to jest, kiedy rodzice brali kredyty zewsząd. Przecież w zeszłym roku chcieli zabrać nam mieszkanie. Na szczęście babcia wzięła dla nas kredyt 20.000 i teraz go spłacamy (zostały 2 lata po 743,50).
A i zaznaczam, że te 200 nam zostaje po opłaceniu rachunków Teraz mamy kłopot z gazem - w czerwcu przyszedł rachunek opiewający na bagatelną kwotę 1400 zł. Moja mama - emerytka - 1000 zł emerytury. I niby jak mamy zapłacić taki rachunek? Pisałam do gazowni, żeby wpłacać w ratach - nie zgodzili się. W czerwcu wpłaciłam 300 zł, teraz też wpłacę, w sierpniu znów... i jakoś do października musimy się dokulać...
Uuu. No fakt - za 2 lata będę wolna. W przyszłym roku jednak będziemy musiały zaciągnąć pasa... musimy zbierać na pomnik dla Taty. To też niemały wydatek. Co najmniej 3.000
Talinko za 200 zł dajecie rade żeby życ? bo dla mnie to jest niewyobrażalne,ja tez nie wydaje duzo bo jesesmy we dwójke to tego jedzenia ni idzie tak duzo jak w pełnych rodzinach ale czasami jedno wyjscie do sklepu i 100 zł pęka a kupuje np najpotrzebniejsze rzeczy do domu poza tym bardzo chciałabym sie nauczyc oszczednosci bo czasami popostu kupuje cos co jest kompletni niepotrzebne a potem żałuje ze te pieniadze na ta rzecz poszły a nia n co innego
Aga dlaczego nazywam żebraniem? to że mi się należy - niekoniecznie. przynajmniej ja nie uważam że mi się należy... Dla mnie jest to mega upokarzające że muszę iść do MOPSu i tłumaczyć się na co wydaję pieniądze i że słyszę że np na buty mogłam dać 30zł a nie 50 ... i dadzą 100zł... po tym jak w domu zawitała pralka pani z Mops-u dodała do papierów info że pomaga nam teść - po przyznałam że to prezent od niego i nie dostałam nic bo stać mnie na nową pralkę... to jest upokarzające dla mnie
Ja tylko jednego nie moge pojąć u Ciebie, Agunia. Jak Ty w takiej sytuacji możesz podejmować decyzję o powiększaniu rodziny? Mi się to w głowie nie mieści. Rozumiem, że trudno o pracę, że trzeba zabiegać o zasiłki, że wstyd. Do czego potrzebne jest kolejne dziecko? Tyle ich masz, że chyba kochać już masz kogo. Nie rozumiem.
Ciacho no ja tez bym sie chciala nauczyc oszczednosci....nie zebym byla jakos strasznie rozrzutna ale "pieniadze sie mnie poprostu nie trzymaja"...tyle ze mnie wszystkie te rzeczy sa meeeega potrzebne...oczywiscie w chwili zakupu...a pozniej to roznie z ta niezbednoscia bywa...
Hi hi - tak to jest :)))) Pamiętam jak to kiedyś bywało - jak dostawałam od rodziców kieszonkowe - dawali mi całe rodzinne, które na mnie dostawali, czyli coś koło 50 zł... i kupowałam ile wlezie... słodyczy oczywiście
Ostatnie kieszonkowe jakie dostała Gabi wydała na ... zabawkę dla Antosi Gabi dostaje 10zł Niby nie wiele ale tak naprawdę wszystko jej kupujemy i tak Ania nie ma kieszonkowego jako kieszonkowego i to jest jej wybór. Owszem było tak że dostawała od nas 50zł i od Ojca ale ja powiedziałam ze ok tyle ze nie płacę za biwaki i nie daję jej już kasy na wydatki podczas wypadów z harcerzami. Przestało jej się to opłacać i zrezygnowała z kieszonkowego sama. bo są tygodnie gdzie 50zł to mało __ Aga myślę że nie zrozumiesz i tak
Cóż, też uważam, że powiększanie tak licznej rodziny przy trudnej sytuacji finansowej nie jest dobrym pomysłem. Przede wszystkim ze względu NA DZIECI. Im trzeba będzie zapewnić przyszłość... z czego? z MOPSU? Niestety - wiele jest rodzin, które mimo, iż jest im bardzo ciężko, dorabiają się kolejnych potomków... Też tego nie rozumiem... Człowiek zastanawia się, jak zapewni przyszłość jednemu, dwójce, a kilkorgu? Liczebnośc rodziny POWINNA być w relacji z zamożnością. Oczywiście, można mówić, że pieniądze to nie wszystko, że liczy sie miłośc, więzi rodzinne itp. Ale życie jest życiem i kasa jest potrzebna... Fakt. __ POZDRAWIAMY Z ROWÓW! Jest super:)))
ciasteczko1984: poza tym bardzo chciałabym sie nauczyc oszczednosci
kiedy tak marudzę mężowi że powinniśmy bardziej oszczędnie, że powinniśmy zwracać uwagę na co wydajemy, on zawsze mi tłumaczy że nie jest od cięcia kosztów, możemy jedynie popracować nad tym aby więcej zarabiać. W sumie zgadzam się z nim, to o wiele przyjemniejsze niż oszczędzanie ;)
a co do polityki prorodzinnej to uważam że państwo powinno wspierać ludzi aktywnych, twórczych i przedsiębiorczych, dawać tzw wędkę a nie rybę. Ulgi w podatkach, możliwość podziału zarobków na ilość członków rodziny, żłobki czy przedszkola dla pracujących rodziców. Stanowczo uważam że zasiłki czy zapomogi nie są dobrym wyjściem i prowadzą do nikąd.
Hi hi - danap - słuszne stwierdzenie. Ja co do liczebności rodziny Agi nie będę się wypowiadała - to ich prywatna sprawa. Zgodzę się jedynie z tym, że dzieciom trzeba zapewnić przyszłość. Oglądając, może i głupie amerykańskie produkcje, zauważyłam jedną zależność - rodzice dzieci odkładają im pieniądze na collage, studia itp. W Polsce rodzice odkładają na posag dla córki. Moi rodzice (teraz już tylko mama) w prezencie ślubnym dadzą mi zestaw sztućców kupiony od domokrążców. Ja rozumiem - nie spodziewali się dziecka i całe życie ładowali w podróże (swoją drogą tylko po Polsce - co dla mnie trochę dziwne przy ich dawniejszych zarobkach) - a jak ja się urodziłam to zaczęły się kruche lata... I nie wymagam od nich Bóg wie jakich prezentów. Nie zmienia to jednak faktu, że swoim dzieciom chciałabym móc zapewnić byt i wykształcenie.
Co do zasiłków - zależy w jakiej sytuacji. Zasiłek pielęgnacyjny, który np. dostawał mój ojciec ze względu na 1 grupę niepełnosprawności, uważam był strzałem w 10. Chociaż nie do końca. To 150 zł ledwo wystarczyło na leki.
Czesc Agga :) Pewnie- już na brązowo :) Dziś się opalałam przy myciu auta. Naskakałam się jak małpa na drucie, a mój maz skwitował "...tak se". Pierwszy i ostatni raz , zatem :)