ja się zachowywałam podobnie jak mój tato wracał z morza... nie chciałam go widzieć na początku, bo to był obcy człowiek... tyle, że go 7 miesięcy nie było...
jejku, ja sobie nie wyobrażam takich rozłąk... miłego piątku dziewczyny! My ogarniamy chatę trochę, zaraz na zakupy lecimy a potem za miasto wyrywamy leniuchować;)
Wiecie to jest chyba tak samo jak gdy małżonek / partner pracuje za granicą. Nie ma go 2-3 miesiące wraca na 3 dni. A jak na dłużej to przeszkadza w domu bo domownik nauczył sie już inaczej funkcjonować - samemu. I nie oczekiwanie dodaje sił ale chyba kasa - bo te zawody są opłacalne
no - moj tato jak plywal na rosyjskich statkach to wyremontawal mieszkanie ... i to nie byle co - bo wymiana instalacji elektrycznej - zalozenie gazowej.... a 10 lat temu to byla spora kasa
niestety u mnie wsrod znajomych malzenstwa na odleglosc (on pracujacy w Niemczech, UK lub USA) sie porozpadaly. w ostatni weekend moja kolezanka dowiedziala sie ze jej maz (w stanach od 7 lat) mieszka od roku z baba i teraz lada moment urodzi sie im dziecko, a ta moja sie zastanawiala czemu an wakacje jej i synow zabrac nie chcial ze niby taki kryzys w ameryce... moja sasiadka po roku bez meza (on w UK ona tu z dzieckiem) spakowala rzeczy i dobila do niego, twierdzi ze tylko dzieki temu uratowala malzenstwo. ja tez jestem zdania ze takie zwiazki raz kiedys i na odleglosc nie maja szans
Ania mam takie samo zdanie...tym bardziej ze jestem po tej drugiej stronie...widze jak tutaj zyja faceci, ktorzy w kraju zostawili rodziny...oczywiscie nie mozna szufladkowac i generalizowac...ale niestety prawda jest jaka jest...jak dla mnie takie zwiazki nie maja przyszlosci...
Talinko a uwazasz ze rodzice byli szczesliwi? pisalas ze dlugo sie o ciebie starali ale z drugiej strony jak tato byl gosciem w domu to ine wiadomo jaki % staran byl faktycznie we wlasciwym czasie. tak jak moja koelzanka mowi ze sie tyle staraja a ona lub jej maz ciagle w rozjazdach, jak zaczelysmy analizowac to wyszlo ze w polowie tego czasu w okresie plodnym byli oddzielnie
Ja też myślę, że takie małżeństwa na odległość na dużą metę się nie sprawdzają, wiadomo, nie ma reguły; przypuszczam, ze gdybym kiedyś znalazła sie w takiej sytuacji, to nie zgodziłabym się na taką rozłąkę, raczej na wspólny wyjazd, ale wiadomo, życie różne scenariusze pisze....
Niestety, ja tez mam wśród znajomych (i to zarówno 30 latków, jak i 50latków) wiele małżeństw BYŁYCH - rozpadniętych przez wyjazdowe życie... Przykra prawda...
jestem żywym przykładem na to ,że takie małżenstwa nie maja szans przetrwac-mój ex nie chciał wrócic do Pl dopiero wrócił teraz kiedy juz mi to wisi co robi.Nasze najszczesliwsze lata wspominam tylko te kiedy razem chodzilismy do pracy i mielismy mało kasy-tylko tego czasu żałuje bo było naprawde fajnie...może dane mi bedzie jeszcze poznać jakiegos faceta na miejscu
Ciacho a pewnie ze bedzie Ci dane :D Ama a no zyja tak jakby rodzin nie mieli :( ale tak jak napisalam nie mozna generalizowac i szufladkowac...zawsze sa jakies wyjatki...ja znam jeden...niestety tylko jeden...;/
Hej dziewczyny! Spałam właśnie przez dwie godziny, eM z małą buszuje po dworze;) Byliśmy dzisiaj w bardzo fajnym miejscu – ZOO SAFARI W BORYSEWIE. Polecamy! Zwierzaki na wyciągnięcie ręki (większość – dosłownie!), bardzo duży teren, ładnie, czysto, przyjemnie, :) Małgosia z zainteresowaniem oglądała zwierzątka. U mnie foteczki.
HEJ Aga, hormony mi szaleja ,@ ma przybyc,wiec jakiegos dola zalapuje,ale generalnie nie jest zle,M troche wkurza ,ale wzielam go na dywanik, zeby popracowal nad soba ,bo ostatnio nerwowy i wyzywa sie na nas...
nie zmieniamy,bo doszlam do wniosku ,ze ladniejszego mireszkania nie znajde za te oieniadze,kiedys wybudujemy dom, rodzice M maja 800 mkw ziemi,tylko ze ja uprawiaja,zostanie ,dla VEVE i DLa nas...ty to pewnie szczesliwa w nowym domku...
tak idzie od wrzesnia, ale najpierw skoczymy do PL,bo jak zacznie chorowac ,to juz sie nie rusze pewnie...fajna z niej kobitka ,nie zawsze jest grzeczna ,ale to jak tatus....
Hej dziewczyny! My wczoraj bylismy na basenie - Małgosia pierwszy raz :) i oczywiście - Mała zachwycona! Będziemy wobec tego chodzić:) Z nowości - zdjełam Małgosi bok łóżeczka, bo zaczęła zadzirać noge i próbowac wyleźć - było niebezpiecznie, więc łóżeczko ma już otwarte. Spada tylko w nocy z niego, więc pod łóżkiem ma rozłożoną kołderę by miękko lądować;) Jedynie te pobudki w nocy - kurcze, mogłaby już przesypiać noce... echhh
Cyryl codziennie jeszcze sypia? ja czasami bym wiele dala zeby w dzien sie przespal a z drugiej storny uwielbiam te jego "spiacy jestem, nocka juz" jeszcze przed 20sta :))