a ja znów wczoraj na pogotowiu i izbie przyjęć.znów kołatanie serca pewnie jak im się znudzi trzymać mnie pod kroplówkami i robić badania to może i przyjmą mnie na oddział..ale się przeraziłam jak przeczytałam opis ekg przez maszynę wykonane- podejrzenie zawału lewej komory serca!!!! zaraz ciśnienie mi skoczyło..160/100..dostałam antybiotyk,bo miałam, 37,5- potem mi spadła temp..pewnie po tym myciu włosów w poniedziałek rano..no i teraz dostałam coś na serce,skierowanie do kardiologa(państwowo bardzo niemiły !!),no i dziś koniecznie robić betę(bo nie można w czasie ciązy żadnego z nich mieć) i tsh(skierowanie od rodzinnego)..zaraz idę.. ale jestem zła,i smutna n bo na razie starania trzeba zawiesić,skoro nie wiadomo od czego to jest.ten nierówny rytm,ból w klatce piersiowej,i puls powyżej 120..
ehhhh.... anna... moze to rzeczywiscie tarczyca? chociaz to podejrzenie zawalu to jakas dziwna sprawa... ale skoro wyslali cie z powrotem do domu to chyba nie jest az tak zle? a z cisnieniem tez trzeba uwazac, jak mi zalozyli holter 24h to w pewnym momencie mialam (uwaga!) skok cisnienia 210/120... (zobaczylam to dopiero na wydruku - analizujac godzine tego skoku wyszlo na to, ze w tym momencie spokojnie spacerowalam sobie po plazy ) a wizyta u kardiologa sie przyda, na pewno. mam tylko nadzieje, ze lekarz bedzie odpowiednio skrupulatny. i nie badz smutna, bo wszystko sie ulozy. najwazniejsze to wiedziec na czym sie stoi. zycze powodzenia (i zdrowia)
witajcie kobietki i dziękuję za ciepłe słowa, wieści już ciut lepsze..byłam wczoraj u rodzinnego..ekg jej się podoba(choć widać,że jest takie rozedrgane-czyżby nerwy i stres?),ciśnienie ciut za wysokie(choć miałam zawsze niskie!!),do kontroli ciśnienie..skierowań nie dała,bo tsh jest z września i było prawidłowe 0,74, a na betę za wcześnie..zresztą i tak pewnie @ przyjdzie..ale na razie do starań mamy żółte światło,bo trzeba zobaczyć jak zareaguję na tabletki,czy będą te ataki..może od przyszłego cyklu na spokojnie..na razie od poniedziałku jest ok..co mnie bardzo cieszy..
Witajcie. Marti, pokaż fotę:) My byłyśmy w ZOO – bardzo fajnie, choć Gosia (nie wiedzieć czemu) głównie liczyła na lwa, a lwa nie udało się zobaczyć – schował się. Ale itak b. fajnie, wesoło było. Gosia zachwycona. Potem na obiadek poszłyśmy do Green way i kotlety z soczewicy z kaszą wsunęłyśmy:) Kupiłyśmy też petunie jak co roku na balkon i już wsadzone w skrzynkę:) Jutro jak co niedzielę jedziemy do moich rodziców. O ile pogoda totalnie nie padnie ( narazie u nas ładnie), to Gosia pobuszuje w ogrodzie. W poniedziałek pracuję. Ale poniedziałkowe popołudnie i wtorek się byczyć mam zamiar;)
wcale nie głupio! Ale może jeszcze masz na to czas - trzeba "dojrzeć" do bycia z samym sobą, cieszenia się swoim własnym towarzystwem. Kiedyś tez mi sie wydawało, że głupio, ale zmieniłam zdanie - odkryłam, jak przyjemnym można być dla samego siebie towarzystwem czasami;)))
ja sama lubie byc jak musze cos przemyslec ale na codzien zdecydowanie wole relaxowac sie z kims mi bliskim, przynajmniej mozna wymienic spostrzezenia i sie posmiac :)
kurcze czy u was tez takie zalamanie pogody? u nas wietrznie i chlodnawo sie zrobilo, od jutra prognozy kiepskie a na wtorek to juz w ogole 7 stopni zapowiadaja (odczuwalny 1 stopien!!)
w nocy u nas deszcz i 4 stopnie.... jutro przed południej też deszcz po południu dalej deszcz+wiatr i 12 stopni w poniedziałek i wtorek coś koło 10 stopni i deszcz dalej no ŻAL
u nas jutro wg prognozy tvn ma być 16 i przelotne deszcze. nastawiam się, że przelotne bardzo - może przelecą niezauważone. Jestem potwornie padnięta, i jakkolwiek to nie wygląda - jest 20.28 ale zamykam komp, idę do wanny na chwilkę i spadam do wyrka;) Miłej niedzieli dziewczyny
Ania, a jaką teraz czytasz? Też gustuję w Cobenie, do tego Koontz, Robotham - jak lubisz sensację to polecam:) U mnie też samotny wieczór, na szczęście tylko do północy, mam nadzieję:)
Hej dziewczyny u mnie wszystko ok już nie mam żadnych plamień czuję się nadal fatalnie więc dziecko rośnie pewnie. Nie miałam czasu ostatnio, zaglądałam tylko na chwilę i pod wykresem coś skrobnęłam. Krzycho ostatnio daje mi w kość nie mogę nad nim zapanować kompletnie się nie słucha i włazi wszędzie gdzie nie trzeba, nie wiem jak ja sobie poradzę jak przyjdzie drugie to jakaś masakra. Dodatkowo jestem przeziębiona więc trochę wam tu ponarzekałam :) A ogólnie od tygodnia mieszkamy już w nowym mieszkaniu i KONIECZNIE musimy jak najszybciej kupić drzwi do pokoi bo nie wyrobie z tym moim brzdącem latajacym po całej chałupie a tak zamknę dostep do sypialni i bedzie musial się czymś zajać w swoim pokoju
dawno nic nowego nie czytałam i bardzo cierpię z tego powodu ale kasy mi brakuje. bardzo chcę przeczytać Tonego Halika "180 tyś kilometrów przygody" i parę innych ale muszę poczekać na jakąś wolną gotówkę.
Tak dawno nie czytałam tak dobrej sensacji calą Trylogię przeczytałam jak tylko mały zasypiał to ja nos w książkę nawet obiadu nie gotowałam hihihih wciągające bardzo. Pożyczyłam koleżance i ta jak zobaczyła że ponad 600 stron to stwierdziła że bedzie z miesiąc czytać( praca trójka dzieci itp), po tygodniu do mnie zadzwonila czy nie mam drugiej części hihihihih
Tamara mam najnowsza NA GORACYM UCZYNKU, wsyzstkie Cobena juz przeczytalam i ta na mnie lypie ale ja czytam tylko nocami wiec czekalam na dlugi weekedn zeby pozniej moc odespac :) moja kumpela czytala juz naj-najnowsza LIFE WIRE (u nas jeszcze nie wydana, premiera w USA pod koniec marca byla) i mowi ze jest extra, msuze ja namowic zeby mi przyslala ;-)
Oj, to ja poprzestałam na przed przedostatniej:), muszę nadrobić. Ale też mam tak, że jak zaczynam to czytam aż skończę:), mąż kilka razy musiał mi przypomnieć, że jakiś obiad by się przydał:))), bo od dwóch dni nie było:).
Hmm jak ja dopadnę super książkę to mąż sam idzie robić obiad i nie czeka 2 dni z przypominaniem mi hahaha no ale i inna rzecz że ja wtedy zgon totalny bo czytam do bladego świtu i jak już nie odróżniam liter i 5 razy czytam to samo zdanie zastanawiając sie o co chodzi - idę spać :)
Agunia, gdyby mój mąż pracował np do 16 18 to pewnie bym się nie przejęła aż tak bardzo, ale sama wiem, że przegięłam, bo biedak pracował po 20 godzin, wraca do domu o 23, a żona nieobecnym wzrokiem na niego:)) Ale np uwielbiam też czytać na przystankach czekając na busa, choć parę raz,y żeby nie znajomy kierowca, to i busa bym przegapiła:)