Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

  1.  permalink
    Dobra, dzięki za radę, tak zrobię.
    Bo już po tym telefonie zaczęłam się zastanawiać, czy nadmiernie nie schizuję, bo mi gościu tekst puścił, że teraz to już lisy się ludzi nie boją :confused:
    A powiat piaseczyński, pod Warszawą.
    Mooniia, bo Ty jesteś lekarzem weterynarii- takie zachowanie lisa może niepokoić, tak?
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeAug 1st 2012
     permalink
    cerisecerise: A powiat piaseczyński, pod Warszawą

    To mnie zaniepokoiłaś - bo ja tu też mieszkam .... :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeAug 1st 2012
     permalink
    Kurka, Ceri, współczuję też bym sie bała. Jak byłam z małym w parku to nam wiewiórka bezczelna do wózka próbowała wskoczyć. Na szczęście od gondoli ja odgoniłam, ale skubana do kosza na dole wlazła... A wetka nam mówiła, żeby z wiewiórkami też uważać...
    --
  2.  permalink
    Ul_cia: To mnie zaniepokoiłaś - bo ja tu też mieszkam .... :shocked:

    Ulcia, tu masz rozporządzenie w sprawie zwalczania wścieklizny w powiacie

    Treść doklejona: 01.08.12 14:08
    The_Fragile: A wetka nam mówiła, żeby z wiewiórkami też uważać...

    no też słyszałam. w "naszym" lesie wiewiórów nie widziałam, ale 2km dalej już tak, więc pewno i u nas są
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeAug 1st 2012
     permalink
    kurcze Ceri mam nadzieje ze ktos ci pomoze, a jak nie to poszukaj moze jakiegos lokalnego mysliwego czy kogos z wiatrowka zeby zwierza odstraszyc chociaz
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeAug 1st 2012
     permalink
    ceri takie zachowanie moze ale nie musi zaniepokoic. Zwierzaki teraz generalnie inaczej sie zachowuja, lisy mieszkaja w centrum miasta tu rodza i wychowuja młode. Wscieklizny wbrew pozorom az tak duzo w polsce nie ma, cały czas szczepimy lisy, coraz wiecej ludzi pilnuje szczepien psów, ale i szczepi koty wiec spokojnie. Choc jak Cie to niepokoi to jak najbardziej interweniuj.
    Przyjaciółka mojej mamy ma lisa działkowego, który zrobił sobie norke pod jej altanka i tak sobie zyja w symbiozie :)
    -- mama piątki :)
  3.  permalink
    Zadzwoniłam w końcu do okolicznego nadleśnictwa. Wytłumaczyłam o co chodzi, gościu zapytał czy mamy jakiś drób czy cuś, co mogłoby lisa ściągnąć do nas, jak powiedziałam, że nie, to powiedział mi gdzie mieszka "nasz" leśniczy i poradził, że jeśli jeszcze raz ten lis podejdzie, to żebym dała znać leśniczemu "to on go kropnie" :wink:
    Widziałam tu w okolicy dzikie zwierzaki, bobry, bażanty, sarny- wszystko zwiewało czym prędzej. A u tego lisa zero oznak strachu, więc mi się dziwne wydało... Tym bardziej, że to nowo zasiedlona okolica, więc teoretycznie zwierzaki nie powinny być przyzwyczajone do ludzi.
    No ale jak jeszcze raz się zjawi, to dam znać temu leśniczemu i tyle.
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeAug 1st 2012
     permalink
    Ceri ja ostatnio patrzę sobie przez okno w salonie a zza choinek na naszej działce wychyla piękna, dorodna, ogromniasta łania jelenia:shocked::shocked::shocked: to już któryś raz... Po prostu się nie boi, jakiś czas temu krążyło nam po działce stadko w ilości sztuk trzech. Pamiętam jak jeszcze w ciąży byłam i wychodziłam z domu, to też mnie taka jedna uraczyła swoim widokiem i ani myślała żeby brać nogi za pas. Wyjadają nam wszystko z ogródka :( Dopiero po wyjściu mojego psa, nieśpiesznym krokiem oddaliła się na ... posesję sąsiadów. Lis do nas regularnie przychodzi i rozwala kubły w workami ze śmieciami, szczególnie interesuje go ten z odpadami komunalnymi ;/ Misie też nie są rzadkością i podchodzą pod domostwa(po zimie częściej, bo są głodne ;)), choć na szczęście żadnego jeszcze face to face nie widziałam.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorjudka25
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    penny: Misie też nie są rzadkością i podchodzą pod domostwa(po zimie częściej, bo są głodne ;)),

    ojej :shocked: już na samą myśl, że misie mogą być blisko domu ogarnia mnie paraliż ze strachu :confused:, ale nie powiem, że nie zazdroszczę :tongue: Wam miejsc, w których mieszkacie, natury, to zupełnie co innego niż "miejski klimat". Jednak wieś, las, łąki, pola itd. mają swój urok :wink:
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    judka25: już na samą myśl, że misie mogą być blisko domu ogarnia mnie paraliż ze strachu

    No na szczęście nie zdarza się to często, jakby nie patrzeć to bardziej ja jestem na ich terenie niż one na moim :P
    judka25: Jednak wieś, las, łąki, pola itd. mają swój urok

    Ooo tak :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    cerisecerise: żebym dała znać leśniczemu "to on go kropnie"


    :bigsmile::devil:

    judka25: nie zazdroszczę Wam miejsc, w których mieszkacie, natury, to zupełnie co innego niż "miejski klimat". Jednak wieś, las, łąki, pola itd. mają swój urok


    Judka, ale takie rzeczy i na obrzeżach wielkich miast się zdarzają :D Mam rodzinę w Szczecinie i pod ich dom stale przychodzą dziki i buszują po okolicznych śmietnikach. Najgorsze jest to, że przychodzą lochy z małymi, a tych to już strach się bać...
    --
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    Na szczęście u mnie na 4 piętrze, to tylko gołębie i sroki :wink:
    --
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    ja mieszkam na obrzezach miasta, w sporej bliskosci Karkonoskiego Parku Narodowego i jak budowalismy dom to na naszym "ogródku" w kopcu ziemi lisica wykopała nore i wychowała tam młode:) psy szału dostawały, ale pilnowalismy je i pozwolilismy tam kopac i weszyc dopiero jak juz je wyprowadziła :) a w zimie nieraz juz sie zdarzało, ze sarny przeskakiwały płot i buszowały po ogrodzie a to normalne osiedle domków jednorodzinnych jest:)

    Treść doklejona: 02.08.12 08:04
    Livia: to tylko gołębie

    nie wiem co lepsze lis czy gołab z obrzezkami które potrafia sie rozleżć po całym domu i sa mega trudne do wytepienia ;)
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    ja bym sie nie nadawala do zycia na wsi, nie dosc ze zapachy mi przeszkadzaja to jeszcze opcja ze jakis dziki zwierz przyjdzie tez by mnie paralizowala, z centrum malego miasta wynioslam sie na obrzeza i ... jakos ciezko mi sie odnalezc (ale ja nie jestem zmotoryzowana wiec to pewnie glowny problem)
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeAug 2nd 2012 zmieniony
     permalink
    mooniia: nie wiem co lepsze lis czy gołab z obrzezkami


    Na szczęście mam siatki na balkonie (żeby moje koty nie latały), więc gołębie sobie mogą jeno smętnie popatrzeć z dachu :wink:
    --
  4.  permalink
    Ja uwielbiam naszą wieś i wcale nie żałuję wyprowadzki z Warszawy i mam nadzieję, że nigdy nie będziemy zmuszeni wrócić do miasta. Tutaj jest booooooossssssssssko. Cisza, spokój, nie ciągnie mnie do miasta.
    MrsHyde: zapachy mi przeszkadzaja

    my dookoła nie mamy żadnego gospodarstwa, są dwa domy "miejscowych", ale oni mają tylko psy, a tak to pięć domów "mieszczuchów", którzy z Warszawy wybyli na prowincję :wink: Więc aktualnie najmocniej pachną moje krzaczki pomidorków :wink:
    MrsHyde: jakos ciezko mi sie odnalezc

    Mi na początku też było dziwnie, szczególnie, że prawie miesiąc żyliśmy bez TV, bez netu i w ogóle. Ale jednak im dłużej mieszkamy, tym bardziej doceniam życie tutaj. Nie mówiąc o dzieciach, których w Warszawie nigdy nie widziałam tak szczęśliwych. Tam tłukliśmy się w czwórkę na 54m kw, salon był zawalony zabawkami, bo tylko tam było miejsce do zabawy, żeby wywiesić pranie na balkonie, musiałam najpierw torować sobie drogę między zabawkami. A tutaj i ogród, i taras zadaszony jak deszcz pada, mają gdzie się wyszaleć. Ewcia rano sobie biegnie i zrywa sobie pomidorki na śniadanie. Piesa mamy, a nie mając domu, to byśmy się na niego nie zdecydowali.
    Fajnie tu mamy, obyśmy wszyscy byli zdrowi, nic nam więcej do szczęścia nie trzeba
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    my we 4 i to z wiekszymi dzieciakami mieszkalismy na 44m2 takze wiem o czym piszesz
    a co do zapachow to mi nie chodzi o jakies obory swinki itp ale o to co zalatuje z pol ;)
    •  
      CommentAuthoraravls
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    Ceri, opis brzmi sielankowo!
    My aktualnie we dwójkę mieszkamy na 52m w spokojnej części Gdańska, ale przymierzamy się do zakupu działki nad rzeką w tej samej miejscowości, co teście, jakieś 15 km od Gdańska, a cisza i spokój jak się patrzy! Za pralę lat chcielibyśmy się budować i, daj Boże, zasiedlić te kilka sypialni w domku :) Miejscowość edukacyjnie i usługowo samowystarczalna, więc tylko my będziemy dojeżdżać do pracy. Ale dla mnie, wychowanej i rozpoczynającej pracę w Warszawie, tutejsze odelgłości wciąż są zaskakujące i nie dowierzam, że można mieszkać w głuszy (jak teściowie), a mieć blisko do pracy.
    Ech, rozmarzyłam się przy czwartku...
    --
  5.  permalink
    MrsHyde: a co do zapachow to mi nie chodzi o jakies obory swinki itp ale o to co zalatuje z pol ;)

    Hahahaha, wiesz co? Mieszkaliśmy w stolycy. Niedaleko naszego osiedła były... pola kapusty. I nikomu nie chciało się tej kapusty zbierać, więc wyobraź sobie jak zalatywało na jesień, jak ta kapucha gniła :wink: Więc zapachy wsi mi niestraszne :tooth: Tym bardziej, że blisko nas to i pól nie ma- tylko łąki i las.
    MrsHyde: my we 4 i to z wiekszymi dzieciakami

    Polemizowałabym, że większe dziecko zajmuje więcej miejsca :devil: Poszukam kiedyś fotki jak nasz salon w poprzednim mieszkaniu wyglądał :devil: A jak się przewoziliśmy, to ponad 20 pudeł było z rzeczami dzieci :crazy:
    --
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    kurczę, a mnie z koleji raczej przeraża hasło, że zwierzę się "kropnie".
    istotnym zagrożeniem nie jest z tego co wyczytałam oprócz tego, że jest. to tak jakby strzelać do każdego psa który przeija się za ogrodzeniem.
  6.  permalink
    aravls: tutejsze odelgłości wciąż są zaskakujące

    U nas (w sensie w Polsce) dalej sporo ludzi nie rozumie, jak można chcieć się wyprowadzić pod miasto, np 30km od Warszawy. "Bo te dojazdy".
    A rozmawiałam kiedyś z moim szefem (mieszka pod Paryżem) o dojazdach do pracy - dla niego to było "tylko" 30km i nie widział w tym nic dziwnego. On sam dojeżdżał do pracy 35km i dystans był dla niego normalny :wink:

    Treść doklejona: 02.08.12 09:29
    bosca: istotnym zagrożeniem nie jest z tego co wyczytałam oprócz tego, że jest.

    Bosca, jak ten lis po prostu sobie jest, to on zupełnie mi nie przeszkadza. Ale jak się będzie zachowywał podejrzanie, czy próbował za blisko podejść do nas- czy to w domu, czy podczas spaceru, i nie dawał się odstraszyć, to jednak dam znać leśniczemu, bo po prostu się boję.
    --
    •  
      CommentAuthoraravls
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    No dla mnie jazda samochodem po Warszawie to była gehenna, więc w życiu nie wyprowadziłabym się gdzieś z daleka od transportu szynowego. W Gdańsku nie mam tego problemu, z tego, co obserwuję, to miasto dość dynamicznie inwestuje w drogi i infrastrukturę transportową tam, gdzie powstają nowe osiedla i generalnie jakoś to nadąża. Oczywiście, są wąskie gardła, ale nie ma większej różnicy, czy dojeżdża się autem do centrum ze wsi pod miastem, czy z oddalonej dzielnicy. Tak więc zamierzam z tego skorzystać :) Ciekawe tylko, jak długo ten zharmonizowany rozwój potrwa i kiedy liczba mieszkańców / zmotoryzowanych przekroczy obiektywną przepustowość dróg...
    --
    •  
      CommentAuthoraguncia
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    [/quote]
    cerisecerise: U nas (w sensie w Polsce) dalej sporo ludzi nie rozumie, jak można chcieć się wyprowadzić pod miasto, np 30km od Warszawy. "Bo te dojazdy".
    A rozmawiałam kiedyś z moim szefem (mieszka pod Paryżem) o dojazdach do pracy - dla niego to było "tylko" 30km i nie widział w tym nic dziwnego. On sam dojeżdżał do pracy 35km i dystans był dla niego normalny :wink:

    fakt. akurat wczoraj rozmawialam z kuzynem, ktory mieszka kolo NY i mowil mi, ze aby dotrzec do pracy (Manhattan) musi codziennie pokonywac 60km w jedna strone. jak na moj gust zbyt daleko, ale on sie nie skarzy
    :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    MrsHyde: a co do zapachow to mi nie chodzi o jakies obory swinki itp ale o to co zalatuje z pol ;)

    Ha, to my żadnych pól nie mamy, mieszkamy w górach, no może na połoninach są owieczki, ale to ładne parę kilometrów od nas. W zasadzie to ciężko mi powiedzieć że mieszkam na wsi, raczej w małej osadzie górskiej. Zadnych obór, świnek czy krów tu raczej nie ma, kury są sporadycznie widziane, bo wyjadają je lisy ;/
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
  7.  permalink
    No mój mąż pracuje w Warszawie, od wyjścia z domu do wejścia do biura to ok 1h, czasem ciut szybciej, ale zwykle 1h. Jak jeszcze mieszkaliśmy w Warszawie, to dojazd zajmował mu 45-60min, więc praktycznie tyle samo
    --
  8.  permalink
    MY tez mieszkamy pod warszawą, ale dojazd PKP zajmuje nam 40 min, wiec wg mnie luzik :)
  9.  permalink
    No właśnie, PKP ratuje sytuację :-)
    Mój mąż nie musi się przebijać przez Warszawę, wysiada na jednym z pierwszych przystanków, więc PKPem jedzie niecałe 30min, prawie drugie tyle zajmuje mu przejechanie 3 przystanków autobusem :wink:
    --
  10.  permalink
    a my juz postanowilismy - przyszłuy tydzien spędzam synem we wrocławiu :bigsmile:
    Ciesze się bardzo :crazy:
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    dojazdy - wiecie ja mieszkam 130 km od wrocławia i gromoich znajomych tam dzien w dzien dojezdza do pracy i zanic na swiecie nie chce zmienic miejsca zamieszkania :)
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    cerisecerise: No właśnie, PKP ratuje sytuację :-)

    trzeba jeszcze PKP gdziekolwiek w okolicy miec, u mnie tylko autobusy ktore w okresie wakacji jezdza co drugi, o ile w godz szczytu sa co 10min to tak miedzy 11 a 13 juz tylko co 200, suma sumarum jak nie zdazysz na autobus to stoisz i 40min, tyle ile zajmuje dojscie (chociaz z dziecmi dojscie trwa dluzej)
    •  
      CommentAuthorbari_87
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    No to ja mam luzik ;) mieszkam na obrzeżach miasta, a do pracy do centrum samochodem mam jakieś 7 min. :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    szczypta_chilli: przyszłuy tydzien spędzam synem we wrocławiu

    Weźcie mnie ze sobą, ostatni raz byłam w marcu i trochę się potęskniłam :wink: A to moje miasto rodzinne :smile:
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    ja nigdy nie bylam ale mam nadzieje ze moich chlopakow uda sie we wrzesniu na jakas wycieczke namowic, jak sie szybko nie zorganizuja to potem juz nigdzie nie pojedziemy w klasie maturalnej
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    aravls: U nas (w sensie w Polsce) dalej sporo ludzi nie rozumie, jak można chcieć się wyprowadzić pod miasto, np 30km od Warszawy. "Bo te dojazdy".

    Znajomi wyprowadzili się 15 km za Wawę i dojazd zajmuje im prawie 2h. Pomstują straszliwie. Pewnie zależy, w którą stronę i czy do tych super nowych osiedli czy na pustkowie ;-)
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthoraravls
    • CommentTimeAug 2nd 2012 zmieniony
     permalink
    Licho: super nowych osiedli czy na pustkowie ;-)
    (a cytat nie ze mnie, tylko z Cerise ;) )

    Gorzej, jak te super nowe osiedla są na pustkowiu... I wtedy nie dość, że masz "uroki" mieszkania za miastem, to jeszcze uciążliwości życia w budynku wielorodzinnym. Ale chyba nikt nie ma szklanej kuli i ciężko czasem wywróżyć, jak rozwinie się miasto i transport, a możliwość kupienia własnego mieszkania/domu w osiągalnej cenie często jest ważniejsza niż komfort (przyzwoity) dojazdu do pracy/szkoły/znajomych.

    U nas to chyba tylko moje dylematy, bo J. pracuje w budownictwie i i tak dojeżdża to tu, to tam, więc nie przywiązuje się zbyt do miejsca pracy. A ja póki co knuję po cichu, że jak będzie trzeba, to będę pracować z domu. Szczęśliwie pracodawca nie widzi przeciwwskazań.

    Ale teraz to pieśń przyszłości, przesiaduję w biurze i delektuję się myślą, że już jutro piąteczek.
    Sprawdzałyście Sprawdzacz/ ? :devil:
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeAug 2nd 2012 zmieniony
     permalink
    aravls: (a cytat nie ze mnie, tylko z Cerise ;) )

    noo tak, ale cytowałam Ceri z Twojego cytatu ;-), sorki
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthoraravls
    • CommentTimeAug 2nd 2012 zmieniony
     permalink
    Spoko, ja się nie gniewam, tylko aby prawom autorskim się stało za dość :D w dobie sporów o ACTA i nie akta... ;)
    Pozdrowienia!
    --
  11.  permalink
    penny: Weźcie mnie ze sobą, ostatni raz byłam w marcu i trochę się potęskniłam :wink: A to moje miasto rodzinne

    Dobra :) Chodz :)
    Piekne masz to miasto rodzinne. Ja byłam tam do tej pory tylko raz ale bbbbb mi sie podobało. No bardzo.
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    szczypta_chilli: Dobra :) Chodz :)

    I obiecuję, że będę grzeczna :bigsmile:
    No piękne, czasem mocno mocno tęsknię za rynkiem i wszystkimi uliczkami, tym całym zgiełkiem od którego koniec końców sama uciekłam :wink:
    Się września nie mogę doczekać, pewnie masa miejsc się zmieniła. Wrocław = wieczna metamorfoza :smile:
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorbari_87
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    Dzisiaj teściowa opowiedziała mi straszną historię z naszego szpitala :cry: normalnie nie mieści mi się to w głowie.
    --
    •  
      CommentAuthoraguncia
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    elfika: moze tu sie pomiesci?

    moze lepiej nie...
    --
    •  
      CommentAuthorbari_87
    • CommentTimeAug 2nd 2012 zmieniony
     permalink
    tu są także smutki...nie tylko do miłych ten wątek należy.
    A ja już swój smutek wylałam, a co do sprawy podejrzewam, że może media zainteresuje.
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    no tak, ale nikt nie rozumie co to za smutna historia.
    --
    •  
      CommentAuthorbari_87
    • CommentTimeAug 2nd 2012 zmieniony
     permalink
    W tym tygodniu złgosiła się do szpitala 26 letnia kobieta w 7 miesiącu ciąży, skarżyła się na utknięcie borówki w przełyku. Był problem co z nią zrobić, więc interweniował jej ojciec u lekarza i zdecydowali się na chirurgię. Tam mieli zadecydować co dalej z nią zrobić, dziewczyna zjadła kolację i na nic sie nie skarżyła, więc lekarze postanowili z nią nic nie robić. Parę godzin później zaczęła sinieć. Z decydowali się na szybką cesarkę, ale niestety dla dziecka było już za późno, dziewczyny też nie uratowali, 3 miesiące temu wzięła ślub. Przyczyną był tętniak przełyku, a rosnące dziecko na niego napierało.

    Teraz zastanawiają się czy można było temu zaradzić...
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    Teo jestes na posterunku czy odpusczasz dzisiejszy horror??
    .
    przykra historia Basiu :(
    •  
      CommentAuthorOneKiss
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    Chociaż niepytana, odpowiem, że ja nie odpuszczam i już drę się przed tv :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeAug 2nd 2012 zmieniony
     permalink
    OneKiss zapomnialam ze ty tez ostro kibicujesz
    U mnie mlody skacze przed telewizorem a ja na kanapie sie dre, mam u siebie dzieci siostry i patrza na mnie jak na wariatke zwlaszcza ze po polsku nie wszystko rozumieja
    jestem ciekawe jak komentuja moje zachowanie panowie ktorzy wlasnie nam taras robia :tooth:

    zaluje ze nie mialam aparatu pod reka zeby filmik nagrac bo krzyk dzieciakow byl bezbledny, zagluszyli mnie dokumentnie :)))
    •  
      CommentAuthorsushka
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    A ja się melduję po powrocie z wakacji:surfing:
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeAug 2nd 2012
     permalink
    o takcih naszych uwielbiam!! niech jeszcze troche swojej zlosci pokaza w 3 secie a bedzie git ;)

    Sushi gdzie byliscie i jak bylo? relacje prosze!
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.