Lady u nas to straz miejsca pilnuje aby wlasciciele domow czy sklepow odsniezyli dachy. ja bym tego nie zostawila i napisala i pismo do wlasciciela i do prezydenta plus poinformowala lokalna prase
a co do spadow niespodziewanych - u nas na osiedlu na jednym z blokow raz oderwala sie taka czapa sniegu razem z kawalkiem rynny!!! na szczescie na nikogo to nie spadlo - mezczyzna ktory tamtedy przechodzil zrobil 2 kroki wiecej, na szczescie!
kachula jednak jak powiedziałam dużo by było w tym mojej winy....
zazwyczaj na spacerkach z Julką nie zamykam budki wózka... mała raczej nie śpi tylko ogląda sobie wszystko co jej pod nosem przelatuje! niestety teraz jej na nosie wylądowało!
Ania z pewnością coś w tym kierunku zrobię ale dzisiaj jakoś mnie ta sytuacja dobiła.... wiesz ciągle sobie myślę co by było gdyby śnieg był zbity i twardy.... w myślach siedzi mi ta sytuacja i z pewnością będzie ona przestrogą na przyszłość nie tylko dla mnie ale i dla innych mam!
No to Cię w SM zbyli. To nieprawda,ze straz nie ma nic do zaśnieżonych dachów- ich obowiązkiem jest pilnowanie porzadku- jeżeli jest np nieodśnieżony chodnik to też mają obowiązek przyjąc zgloszenie i interweniować!! Ja bym poprosiła o nazwisko dyzurnego straznika i o połączenie z komendantem.
Lady -rozumiem co jest sednem w tej sprawie. Dlatego też uważam,że trzeba zrobic wszystko,żeby taka sytuacja juz sie nigdy nie powtórzyła. Ja bym nie popuściła.
aga tu nie chodzi o popuszczenie.... dzisiaj nie mam do tego głowy aby coś napisać zwięźle i na temat .... poza tym nie sądzę aby oni coś z tym zrobili ... w prywatnych budynkach troszkę naginają zasad....
poza tym ogólnie nie mam głowy do pisania czy dzisiaj czy jutro.... co im napiszę, że obsunął się śnieg na moje dziecko, które w tym czasie przejeźdzało ze mną we wózku a budka była otwarta...
jesli idzie o bude to staram sie miec ja z reguly podniesiona bo u nas jest regulowane oparcie takze i z buda postawiona Krzys obserwuje swiat ale stawianie budy to glownie z 1 powodu - juz kilku kolezankom sie zdarzylo ze golab tudziez wrona narobily centralnie na budke! nie chcialabym zeby te zrace wrecz odchody wyladowaly na twarzy malego wiec obsesyjnie poprawiam bude zeby go zaslaniala :)
Aniu już nie wiem gdzie słyszałam że ktoś przenosił Bobo w foteliku z auta do klatki schodowej czy tam do domu i gołąb nasrakał dziecku na oko - odchody ptasie wypaliły dziecku oczko i nie widzi na nie.
Ogólnie ja mam budę zawsze podniesioną. Regulacje mam zagłówka, ale jak dla mnie i małej 1wszy poziom jest za wysoko, za mocno pionowo więc włożyłam pod niego plaskatego jaśka i w miarę potrzeby go podwijam :D
And no wlasnie stad moja obsesja zwlaszcza ze my mieszkamy blisko parku gdzie sa wrony a na starowce masa golebi wiec przynajmniej raz dziennie paletam sie po "ptasich" rejonach...
mamy dzisiaj weekendowych gosci. znajomi przyjezdzaja z 2letnia coreczka wiec bedzie wesolo :) ciacha juz popieklam (przepis na WIEWIORKE wrzucilam do tematu kulinarnego) a na dzisiaj zostaly mi tylko salatki i gulasz tajski. co sie dalo zrobilam wczoraj no a reszta dzisiaj... troche sie wkurzylam bo szefowa zadzwonila zeby maz do pracy jechal bo jakis tam facio przyjedzie i ze on ma sprawe zalatwic... mam nadzieje ze do 11 wroci do domu bo jeszcze trzeba przekurzyc i podlogi zmyc...
a Ja dzisiaj idę w gości :)) tajskiego nic nie będzie ale zobaczę sobie miesięczne bobo hi hi hi :))
Ania co do jedzenia tajskiego - jeszcze do niedawna znajomy jak mieszkał w polsce miał lokal tajski - laotański. Żarcie najlepsze na świecie hi hi hi :)) Niestety wyjechał do domu do tajlandii :( a my z M tęsknimy za jego kuchnią!
Ja kiedyś też lubiłam kucharzyć - zmieniło się to jakiś czas temu.... ogólnie to w jedzeniu jestem wybredna.... ale najbardziej lubię makaron - jako coś co szybko sobie sama potrafię zrobić ... poza tym jak pisałam kuchnia tajska - laotańska - chińskiej tez nie może zabraknąć ::)) a nr 1 tych kuchni to ryż klejący!
o tak... makarony uwielbiam pod kazda postacia (co w tylek niestety idzie), w salatkach i pasty, ogolnie u nas w domu to najmniej idzie ryzu bo Gabrysia nie przepada i srednia ilosc ziemniakow (jak 2kg zjemy w tydzien to sukces) ale za to makaron kupujemy wrecz hurtowo hehehe
Lady no ostatnio sama mi o tym pechu pisalas :( mam nadzieje ze naprawa auta bedzie w miare szybka a ze maz mechanik to dobra wasza jakos sobie z tym poradzi i koszt mniejszy
a co do sniegu to u nas spadl raz i nawet godziny sie nie utryzmal. zimy na szczescie u nas nie widac. temperatura dzisiaj na plusie. 1stopien ale zawsze :)
Ania koszty wielki ze względu na markę samochodu! Dobrze, że wszelkie blacharskie robi Nam były pracownik.., dobrze i szybko ale wypłacić trzeba z własne kieszeni! Do tego lampa poszła, bok samochodu i maska....
Jednak auto rzecz nabyta i w niczym to się nie równa z wczorajszym śniegiem na buzi Julki.... W takich sytuacjach jakoś nie przejmuję się kasą jaką trzeba będzie wydać, nawet jeśli to będzie ponad Nasze możliwości... auto się naprawi i pójdzie w zapomniane. Dobrze, że dziecku nic nie ma i całe.... dobrze, że tutaj nie trzeba ponosić kolosalnych kosztów np leczenia :)
ania m to kuchnia wloska by ci odpowiadala,ja makaronu nie lubie i prowade 2 kuchnie,dla meza makaronik a dla mnie zupka...makaron z warzywami nie tluczy..
Amazonko Tychy blisko więc ok - wolnej chwili poczytam ... chciałabym miesięcznie jakąś kwotę - niewielką ale zawsze jakąś przelewać.... taka adopcja na odległość ( chociażby na 10 kostek siana )
AniuM,to co ja mam Malemu dawac miedzy posilkami jesli danonki to szajs? Juz zglupialam,bo On jest pod opieka dietetyczki i to Ona kazala wprowadzic Mu zwykle mleko bo skaza w 99% przechodzi po pierwszym roku zyciaA JA glupia nie moglam sie doczekac czasow jak bedzie mogl danonki jesc
wlasnie ukrylam sie aby uspac Krzysia... towarzyski z niego chlopak i od 14tej ucial sobie tylko jedna 20min drzemke... no ale czas na spanie i mam nadzieje ze w koncu zasnie :)
Dzisiaj znowu Julka dwa razy się wystraszyła .... byliśmy u znajomych i kolega do niej coś chciał się głośniej odezwać a ta jak się rozpłakała tak pół godziny płakała i nie mogłam jej wyciszyć... nie wiem dlaczego tak się dzieje :( w domku po powrocie kiedy piła mleczko M chciał jej rajstopki rozebrać... ciut za mocno pociągnął i znowu tak się od płaczu zaniosła, że szok.... Dwa dni pod rząd takie męczące były, że jej chyba Nasze nastroje się udzielają!
Amazonko dzięki serdeczne za adres tego schroniska dla koni..... postanowione już jest - co miesięcznie będzie wysyłana kwota pieniążków z mojego konta! Może na kilka kostek sianka im wystarczy,,,, Z pewnością będę chciała o ile to będzie możliwe odwiedzić ich osobiście no i co jakiś czas kupić choćby kila worków marchewki czy też inne potrzebne rzeczy!
Dziewczyny! pomocy!!!Moze ktoraj doswiadczona mama wie czy z moim Igusiem jest cos nie tak? Otoz od dluzszego czasu co pare dni ma tepm ok.38,3-4 a czworaj 39.2(w odbycie)i nawet nie wypil wszystkirgo do konca jak zwymiotowal! Wszystkie fachowe podreczniki zostaly w Polsce a nie chce z kazda duperela do domowego latac.
Aniu pare postow temu zadalam ci pytanie,bo Ty to fachura jestes.......pozdrawiam
Dronka moje Myszki też ostatnio są bardzo nerwowe, cały czas wmawiam sobie, że to przez te cholerne zębolki, ale pewności nie mam do końca !! Też nas to męczy bo to nie te dzieci co kiedyś - nie żeby były nie do zniesienia, ale wieczory są bardzo męczące
Kachula jesli ta temp utrzymuje sie powyzej 4 dni to koniecznie idz do pediatry. 39.2 w pupue to temp 38.5 takze tu juz zaczyna sie goraczka i trzeba ja zbijac. nie wiem gdzie mieszkasz wiec nie moge ci poradzic co podac (w stanach bym doradzila ci motrin ale mysle ze wszedzie mozesz dostac ibuprofen) nie zrozumialam czy maly zwymiotwal lekarstwo czy jedzenie. podawaj mu jak najwiecej plynow. mozesz podawac sama wode ale jesli by wiecej wymiotowal to delikatna herbate (taka slomkowa) z odrobina soli - to zapobiegnie odwodnieniu organizmu
a jesli idzie o danonki ... ja podawalam malej tylko kefir/jogurt naturalny zmixowany sama z owocami i twarozek. wszelkie danio i danonki od 2 roku zycia dopiero wlasnie ze wzgledu na zawartosc cukru... swego czasu byla afera z danonkami i wycofano je z jadlospisu w przedszkolach wlasnie ze wzgledu na sztuczne wzbogacanie ... jak znajde artykul to podam linka
Danonki są polecane przez Instytut Matki i Dziecka, nie sądzę żeby tam były składniki szkodliwe dla dziecka, nie pozbawiajmy dzieci odrobiny przyjemności, bo przecież większość je uwielbia , moja zresztą też , nie lubi za to kefirów i jogurtów bo są dla niej za kwaśne, podobnie pewnie nie powinnam jej podawać monte bo tam są orzechy i kakao , które są alergenami, przecież coś dziecko musi jeść, nie da rady się je karmić , tylko i wyłącznie produktami ekologicznymi, idąc tym tropem , powinnyśmy jeszcze same robić ser żółty ( chociaż może i nie bo zawiera zbyt dużo tłuszczu), kefir , jogurt z własnej roboty, a najlepiej kupić małego świniaka i samemu potem robić kiełbasy i przetwory, bo przecież te ze sklepu mają raczej mało wspólnego z mięsem.Nie mówiąc już o słodyczach, skoro danonki zawierają za dużo cukru, to chyba tez nie możemy podawać słodyczy ? żadnej czekolady, batoników...
Na tym forum to czasami ogłupieć można.... tego nie tamtego nie... Ja to się zastanawiam czy Ja poprzez takie notoryczne przestrzeganie czegoś nie robię większej krzywdy dziecku!!!
Wczoraj po wizycie u znajomych jak patrzyłam jak ona obchodzi się z miesięcznym dzieckiem to aż daje mi to do myślenia. Laska wcale np nie przejmuje się czy dziecko ma mleczko zrobione na wodzie butelkowej czy na kranówie przegotowanej w czajniku. My z M kupujemy w tym celu primavere! Tak samo jak z mleczkiem. Podaję Julci NAN Activ. Ona teraz NAN HA1 a niebawem przechodzi na te zwykłe najzwyklejsze! i jest takich wiele, bardzo wiele przykładów... Nie wątpię w to, że ona źle wychowa dziecko - poprostu inaczej i wg mnie bez większych zmartwień od Nas....
zuza dokładnie ... tylko, ze Ja już nie wiem jaką wodę podawać... obecnie mam na butelkowej ale tez będę pomału zmieniała na zwykłą kranówę... żyję na śląsku i muszę do takich warunków małą przygotować! niestety My tu raju żywnościowego nie mamy.... a specjalnie też nie będę latała i szukała...