Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    A ma lat?
    --
  1.  permalink
    Chyba wolałabym gdzieś w ośrodku kultury nieodpłatnie prowadzić z zajęcia z scrapbookingu niż pracować, a całą czy większość kasy oddać niani. Oczywiście musieliby sami kupić materiały. Hmm, nie wiem czy to takie głupie... Bo doświadczenie jakieś będzie, kontakty na przyszłość i samorealizacja, i Michasia brałabym ze sobą...

    Treść doklejona: 25.09.12 15:20
    33
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    Mógłby to być jakiś początek.
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    katarzynah1987: Piotr jest żołnierzem.


    Przepraszam Cię Kasiu za to co na piszę, ale teraz to wszystko jasne...
    Generalnie współczuję- życie z mundurowym do łatwych nie należy

    I tak mi jeszcze do głowy przyszło w związku z tym co napisałaś:
    katarzynah1987: Ja chcę zajmować się dzieckiem do 2 r.ż. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś inny to robił. Nie będę i nie chcę rezygnować z opieki nad dzieckiem...

    A Wy to w ogóle razem ustaliliście?
    Bo trochę to dla mnie brzmi: ja chcę i tak ma być! No a jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem i czas, który temu poświęcimy, to akurat mąż ma sporo do powiedzenia.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    Rozumiem Cię, na kasie też bym nie chciała. Ale kiedyś męża straszyłam tym, że pójdę na kasę. przynajmniej myśleć nie będę tyle musiała. Bo teraz też mi gada, że mało zarabiam. Bo jestem księgową a zarabiam tak jakbym na tej kasie pracowała. Albo jakbym sprzątała - też tyle te Panie zarabiają. Też mi gada, żebym własną działalność założyła i na swój rachunek pracowała - zgadzam się z nim, ale teraz o dziecku tylko myślę (staramy się) i nie będę sobie glowy zawracać innymi rzeczami. - Ja strasznie zmian nie lubię.
    Ale tak Jaheira napisała - zorganizuj casting na nianię, żeby mąż myślał, że na serio. Przedstaw mu koszty z tym związane i ile zarobisz. Jak jest chłop domyślny (a być powinien) to się zorientuje, że nie ma sensu tak na wariata z tą pracą.
    -- ,
  2.  permalink
    a myślę podobnie jak Teo- wzorce wyniesione z domu, wychowanie, itp to jedno. A charakter i ew. chęć zmienienia nawyków, to co innego. Problem robi się wtedy, kiedy do wzorców wyniesionych z domu dochodzi kompletny opór materii w kwestii zmiany nawyków.

    A co do samej sytuacji w domu, czyli co facet robi, a czego nie robi.
    My sobie na początku pogadaliśmy szczerze. I nie rozmawialiśmy o "podziale obowiązków", ale bardziej o tym, jak sobie będziemy pomagać, żeby wszystko ogarnąć. I chyba naprawdę sporo daje spojrzenie z perspektywy "wzajemnej pomocy/współpracy", a nie "dzielenia obowiązków". Bo jednej osobie ciężko wszystko ogarnąć.

    TEORKA: jeśli będziemy koło naszych panów skakać i im usługiwać to potem takie właśnie efekty mieć będziemy i jedyne co nam pozostanie to żalenie się, że "no bo tak go mama wychowała"........
    więcej asertywności dziewczyny !
    kobieta/żona to nie znaczy służąca/sprzątaczka

    Ja trochę nie rozumiem, tego powtarzającego się wątku (bo często się pojawia choćby wśród moich znajomych) "nie skakać i nie usługiwać" czy "nie jestem służącą/sprzątaczką". Po pierwsze nie rozumiem czasem co dokładnie ktoś ma na myśli, a po drugie- nie rozumiem takiego stawiania sprawy w kontekście relacji dwójki kochających się ludzi (bo zakładam, że w większości związków jest miłość)
    No bo coraz częściej (przynajmniej w moim otoczeniu) jest tak, że dziewczyna zostaje na wychowawczym- najczęściej bo chce, bo taka była wspólna decyzja. U nas jest identycznie. Razem zdecydowaliśmy, że zostaję w domu aż dzieci nie pójdą do przedszkola.
    Mąż wychodzi rano, wraca o 18stej. Ja w tym czasie zajmuję się dziećmi, gotuję, sprzątam- no i kurde, wcale nie czuję się poszkodowana, a już tym bardziej sprowadzona do roli sprzątaczki czy służącej :wink: Po pierwsze, to myślę, że mąż pracuje na etacie, ja pracuję w domu, każde z nas ma inną działkę do ogarnięcia- ja nie muszę się martwić za co kupić zimowe buty dla Ewy, mąż nie musi się martwić czy będzie miał czystą koszulę do pracy. A po drugie, to nie robię tego bo muszę, tylko bo chcę- z własnej woli zrezygnowałam z etatu i zostałam w domu.
    no i w sytuacji, kiedy kobieta rezygnuje z etatu, to przecież jakby nie patrzeć robi się ta piętnowana sytuacja, że ona zajmuje się domem, on chodzi do pracy, no inaczej się nie da :wink: I mnie tam wcale nie oburza, że mężowi jest miło, jak wraca do domu i czeka na niego obiad na stole, czy że zrobię mu herbatę.

    Wiadomo- inna jest sytuacja (a przynajmniej powinna być inna), kiedy dwójka pracuje na etacie. Wtedy dla mnie jest logiczne, że po powrocie z pracy wzajemnie sobie pomagamy- bo inaczej nie da się ogarnąć domu i dzieci. No i wtedy to chyba mąż nie ma argumentu, ze on jest od pracowania, a kobieta od zajmowania się domem, skoro oboje pracują, nie?

    ALE - w każdym związku ważny jest szacunek dla drugiej osoby i wspieranie się. I to, żeby żadna ze stron nie czuła się poszkodowana.
    czyli- ok, zwykle sprzątam, piorę, gotuję. Czasem mam dzień lenia i dzwonię do męża i mówię mu, że dzieciaki mają obiad, a on niech zje coś na mieście, bo mam dzień lenia i nie gotuję. Mam prawo, nie? I mąż też to rozumie. Nigdy nie wpada po pracy i nie drze się od progu "Dlaczego nie poodkurzałaś?!". Przyjmuje za oczywiste, że jeśli nie zrobiłam czegoś, co zwykle robię, to albo maluchy dawały czadu, albo byłam zmęczona i to olałam. Jak mu zależy, żebym coś zrobiła, to mnie o to prosi- no właśnie prosi, a nie każe i liczy się z tym, że mogę nie chcieć/nie móc tego zrobić. i to jest dla mnie ten szacunek. i każde z nas docenia, to co robimy.
    A co do wspierania-jak jesteśmy razem, to sobie po prostu pomagamy i tyle. Mówimy- jest to, to i to do zrobienia, jak się dzielimy. Ja czasem proszę o rozwieszenie prania, on czasem prosi, żebym mu pomogła coś zrobić. czasem mam masakryczny dzień i na powitanie zamiast całusa rzucam mu "nie wyrabiam, idę się przewietrzyć i znikam na godzinę". czasem on prosi, żebym sama wykąpała maluchy i położyła spać, bo mu głowa pęka.
    Dlatego wcale nie czuję się sprowadzona do roli służącej czy sprzątaczki, mimo, że mój mąż ostatnio gotował 1,5 roku temu, a odkurzacz miał w ręku, jak poprosiłam go, żeby wymienił worek :wink:


    Więc reasumując mój przydługi post :wink: Dla mnie w związku nie chodzi tyle o to, żeby "nie dać zrobić z siebie służącej", ale żebyśmy oboje czuli, że się szanujemy, wspieramy i sobie pomagamy.
    --
    •  
      CommentAuthorKasiaŚ
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    Takie zajęcia to świetny pomysł. Tylko że na takie zajęcia to prowadzący zazwyczaj kupuje materiały. Popytaj może w Bibliotece Pedagogicznej lub Publicznej albo zaproponuj w Szkołach Podstawowych. Biblioteki Pedagogiczne organizują takie zajęcia dla nauczycieli Szkół Podstawowych. Na pewno będą chętni.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    elfika: bo nawet jak bylam obrzydliwym wielorybem po porodzie to mowil, ze jestem piekna.

    :thumbup: mój to samo :) i cieszy się ze mną z sukcesów odchudzeniowych. a nigdy nie powiedział mi, że mam schudnąć, bo to czy tamto...

    co do opieki nad P. to ustaliliśmy, że dopóki jestem na rencie - nie ma problemu - siedzę w domu. ale później? sioo do pracy. i ja to akceptuję.
    --
  3.  permalink
    Jaheira, uwierz mi, On też jest tego zdania, żebym to ja zajmowała się naszym synkiem. To nie jest tak, że tylko ja tego chciałam, i że ja podjęłam taką decyzję bez niego. Generalnie w tej kwestii jest tak - podjęliśmy decyzję, że ja zajmuję się dzieckiem przynajmniej do około 2 r.ż., jednak jednocześnie słyszę, że powinnam mieć jakieś dochody bo byłoby łatwiej nam żyć. Przez to, że nie mam dochodów nie możemy sobie pozwolić na urlop. Gdy - już pisałam to wcześniej - np. zapomnę zgasić światło w łazience lub czy gdy dwa razy, chwila po chwili włączę czajnik elektr. (bo źle odmierzyłam wodę i nie wystarczyło na herbaty) to jest gadanie, że nie mogę czegoś takiego robić, bo to nie ja płacę rachunki.
    --
  4.  permalink
    katarzynah1987: jego marudzenie, że nie zarabiam, że się nie dokładam

    A wytłumaczyłaś mu (ale wprost, nie "dając do zrozumienia"), że owszem, dokładasz się? Gdybyś nie była w domu z synkiem, musielibyście opłacić opiekunkę/żłobek. To realna kasa, prawda? Gdybyś nie dawała rady gotować, to musiałby jeść na mieście- to też są koszty, nie? W końcu, gdybyś nie znajdowała czasu na pranie czy sprzątanie, pewno musielibyście to komuś raz na jakiś czas zlecić- też nie odbyłoby się to w ramach wolontariatu.
    Dalej myślisz, że ma prawo Ci mówić, że nie dokładasz się do budżetu?
    --
  5.  permalink
    Dżasti, ale Katarzyna chce być z dzieckiem w domu.
    Wg mnie facet chyba nie dorósł do roli ojca. W tym przypadku jego rolą jest zapewnienie bytu żonie i dziecku. Zamiast robić wymówki żonie ,że nie przynosi pieniędzy do domu niech sam zepnie pośladki i zarobi dodatkowe pieniądze.
  6.  permalink
    katarzynah1987: że ja zajmuję się dzieckiem przynajmniej do około 2 r.ż., jednak jednocześnie słyszę, że powinnam mieć jakieś dochody bo byłoby łatwiej nam żyć

    to powiedz mu, że nie możesz spełnić dwóch rzeczy na raz i zaproponuje, żeby zdecydował co jest dla niego ważniejsze, a Tobie w oparciu o to łatwiej będzie podjąć decyzję.
    katarzynah1987: Przez to, że nie mam dochodów nie możemy sobie pozwolić na urlop

    Albo przez to, że on za mało zarabia :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_MIA_
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    katarzynah1987: np. zapomnę zgasić światło w łazience lub czy gdy dwa razy, chwila po chwili włączę czajnik elektr. (bo źle odmierzyłam wodę i nie wystarczyło na herbaty) to jest gadanie, że nie mogę czegoś takiego robić, bo to nie ja płacę rachunki.--


    Kasiu....dla mnie to jest niepojete wogole, ze maz zwraca Ci uwage na takie rzeczy.....Jestescie malzenstwem, jak dla mnie to nie sa jego pieniadze, ale WASZE. Kazde z was cos wnosi do zwiazku, Ty zajmujesz sie dzieckiem , on pracuje. Zarabia na dom i rodzine....a nie na SIEBIE tylko....
    --
  7.  permalink
    cerisecerise: Albo przez to, że on za mało zarabia :wink:


    Jak znowu usłyszę tekst, że nigdzie nie jeździmy bo jest mało pieniędzy w zw. z tym, że nie pracuję to tak mu chyba odpowiem...
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    Cerisecerise, my wychodzimy z domu o 7 rano i wracamy o 19 czasem 19.30 Obiady jemy w pracy (rano ja robie kanapki) w domu nie wiadomo za co się złapać a obydwoje padamy na twarz ze zmęczenia. I teraz po takim całym tygodniu gonitwy mój mężuś w niedzielę, po zjedzonym wspólnie obiadku raptem wpadł na pomysł, genialny wręcz jak to określił, że jak już zajdę w ciążę i pójdę na zwolnienie lekarskie (mam skróconą szyjkę macicy, więc lekarz od razu mnie przestrzegł, że nie ma mowy o pracy) to będe mu obiadki gotowała i jak będzie wracał z pracy to będzie pod nos dostawał. I tak się chłopina ucieszył...
    -- ,
  8.  permalink
    U mnie jest inna sytuacja. Ja zarabiam więcej niz mój mąż ale nie przyszło mi do głowy,żeby myslec że jemu się z tego tytułu nalezy mniej.
    Przeciez to chore.
  9.  permalink
    katarzynah1987: Jak znowu usłyszę tekst, że nigdzie nie jeździmy bo jest mało pieniędzy w zw. z tym, że nie pracuję to tak mu chyba odpowiem...

    no i myślę, że to nie jest zła myśl.
    spójrz na to tak- on uważa, że w domowym budżecie jest za mało pieniędzy.
    Jeśli RAZEM zdecydowaliście, że Ty weźmiesz na siebie zajmowanie się domem i dzieckiem, a on zapewnienie środków na utrzymanie rodziny, to w tym wypadku budżet jest głównie jego problemem, nie Twoim, prawda? Ty chyba nie wymagasz, żeby zwalniał się z pracy i wracał do domu ululać Michasia na popołudniową drzemkę.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    Albo zacząć być bardzij oszczędna niż mąż. gasić połowę świateł, które zapala, bo przeciez prąd marnuje, a tak mało kasy zarabia, że nigdzie pojechać nie możecie itd Odbić facetowi piłeczkę, postawić pod ścianą, niech poczuje to co Ty. Oczywiście nie na stałe to zrobić, bo nie ma sensu tak się spierać i walczyć w domu. Ale potraktować to szkoleniowo.
    -- ,
  10.  permalink
    Poza tym ja bym mężowi jeszcze jedno powiedziała- dwójka dorosłych ludzi zdecydowała się na dziecko (bo go chyba nie wrobiłaś, nie?). Więc decydując się na dziecko chyba oboje, również on, liczyliście się z tym, że kasy będzie mniej? Bo przecież zwykle opcje są dwie- albo kobieta zostaje w domu i odpada jej pensja, albo trzeba opłacić żłobek/opiekunkę i wtedy odpada równowartość większości/całości pensji.
    A teraz to nie on ma mniej kasy, ale WY macie mniej- cała Wasza trójka. Ty i Michaś nie ględzicie, to on też nie mógłby się przymknąć czasami?
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    PKSem tak. Polonusa nie znam ;)
    --
  11.  permalink
    Nie wiem czy da się bardziej oszczędzać niż my to robimy...
    Będę próbować jeszcze rozmów. Dałyście mi do myślenia, przedstawiłyście swój punkt widzenia.
    Poniekąd wiem, że ja powinnam wiele w sobie zmienić, ale o to chodzi, żebyśmy razem przeszli metamorfozę, nie ja tylko... Ja muszę nabrać z powrotem pewności siebie, niestety sądzę, że Piotr miał trochę wspólnego z tym, że ją straciłam. To straszne, ale prawdziwe niestety. Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby to tylko ja musiała się zmieniać...
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    Kasiu - mogę Ci podać sposób, dzięki któremu my wyjechaliśmy do Zakopca.
    Do słoika odkładam 5złotówki.
    Teraz odkładam jeszcze 2 i 10, ale wcześniej były to same 5zł. I uzbierałam na pokój (700zł) i lot samolotem (400zł) i później drugie 400zł jak OLT zbankrutowało.
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    aaaa to dlatego nie znam :devil:
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    bo ja z zadupia :bigsmile: hahaha

    Treść doklejona: 25.09.12 16:27
    u nas takie oto zielone jeżdżą
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    no coś Ty :shocked:
    tego to nie wiedziałam!
    --
    •  
      CommentAuthornessie
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    O co chodzi z tymi Pks-ami?
    Moj tata jezdzi ...ale tylko do Krakowa :D
    --
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    Kasiu wszystkie przedstawione tu argumenty do mnie trafiaja, ale mam jedno ale :) piszesz, ze chesze siedziec z małym do jego 2 roku zycia i juz. Nie wiem ile zarabia twój maz, ale moze zreczywiscie to nie wystarcza. Wiele kobiet wraca do pracy nie dlatego, ze chce tylko dlatego , ze musi. Bo sytuacja ekonomiczna jest teraz taka, ze jednak lepiej jak pracuja dwie osoby. Nawet jesli opieka nad dzieckiem pochłania znaczna czesc pensji jednej z nich to dodatkowe chocby 500zł do miesiecznej kasy domowej moze byc bardzo duzym wkładem. Poza tym jest jakas ciagłosc pracy - im dłuzej czlowiek siedzi w domu tym trudniej potem sie z niego wyrwac.
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeSep 25th 2012 zmieniony
     permalink
    Wiecie co, a ja myślę, że dzisiejsi faceci mają przerąbane. Kobiety wymagają od nich utrzymania rodziny - bo przecież są facetami, powrotu do domu najlepiej z bukietem róż, jeszcze odciążenia kobiety zmęczonej obowiązkami domowymi, wykorzystania wieczora na zabawy z dziećmi (bo przecież cały dzień to ona się nimi zajmowała). A do tego jeszcze: zadbaj o samochód, zrób ze mną ciężkie zakupy, wytrzep dywan, przetkaj zlew.. A przy tym ma być wiecznie usmiechnietym i szczęśliwym męzem, który musi udawac, że nie widzi, ze żona trochę przestała dbac o siebie, że trochę nie przypomina juz tej fajnej laski, którą się podrywało...
    Staram się trochę postawić w sytuacji męża Katarzyny. Pieniędzy brakuje, wystarcza nam ledwo na życie a druga strona nawet nie pomysli, żeby chociaż spróbować rozwiązać wspólny problem. A jakby tak facet Katarzyny nagle zechciał zostawić prace i 2 lata siedzieć z dziećmi? Bez przedyskutowania tego z zoną? Pewnie ludzie nie zostawili by na nim suchej nitki.. Równouprawnienie? Ok. Ale w każdej sferze.
    •  
      CommentAuthorcarottka
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    A jakby tak facet Katarzyny nagle zechciał zostawić prace i 2 lata siedzieć z dziećmi? Bedz przedyskutowania tego z zoną?

    Jem, ale chyba Katarzyna i mąż planowali dziecko więc chyba nie spodziewał się, że zaraz po porodzie wróci do pracy.
    Pieniędzy brakuje, wystarcza nam ledwo na życie a druga strona nawet nie pomysli, żeby chociaż spróbować rozwiązać wspólny problem.

    Przecież Kasia zajęła się scrapbookingiem i chce sprzedawać zrobione kartki...
    --
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    carottka ale sama wiesz, ze o tym ile kosztuje dziecko i jego utrzymanie i jak bardzo obciaza to budzet rodzinny dowiadujemy sie dopiero jak ono juz jest. Jesli maz Kasi zarabia tyle, ze spokojnie starcza im na zycie to nie rozumiem jego postepowania, ale jesli nie to nie dziwie sie, ze go to złosci (aczkolwiek w sposób jaki to okazuje jest koszmarny) Ciezko jest dzisiaj miec na swoich barkach całosciowe utrzymanie rodziny.

    carottka: więc chyba nie spodziewał się, że zaraz po porodzie wróci do pracy.


    urlop macierzynski trwa ok 6 m-cy i po tym czasie wiekszosc pracujacych mam normalnie do pracy wraca i byc moze zony jego kolegów tak robia stad ma gosc problem.
    kobiety prowadzace własne biznesy wracaja do pracy niemal od razu, bo nikt tego za nich nie zrobi i trudno jest ryzykowac niesistnienia firmy przez pół roku na rynku bo to jest zabójstwo.
    -- mama piątki :)
  12.  permalink
    Jem, mnie się wydaje , że mimo wszystko współczesnym kobietom jest trudniej. Mają olsniewajaco wygladac w ciąży a po porodzie od razu wskoczyć w dżinsy o rozmiarze max 38. MAją.być uśmiechnięte, witać męża wypasioionym obiadkiem, robić przetwory na zimę i podniecac się myciem wanny jak pani Rozenkowa. Mają oczywiście mieć pasje i realizować je tak, by mąż i dzieci nie poczuli się zaniedbani. Oczywiście mają być demonami sexu z umiejetnoscia przeżywania wielokrotnego orgazmu.
    Inna sprawa, że to trochę na nasze życzenie ...

    Treść doklejona: 25.09.12 19:33
    A mąż katarzyny wspominając jej że zuzyla zbyt wiele prądu do którego się nie dołożyła, zachowuje się jak dupek . I nie znajduję zrozumienia dla niego w tej sytuacji
  13.  permalink
    jem: A jakby tak facet Katarzyny nagle zechciał zostawić prace i 2 lata siedzieć z dziećmi? Bez przedyskutowania tego z zoną?

    No ale Katarzyna kilkakrotnie napisała, że decyzja o pozostaniu w domu z dzieckiem jest WSPÓLNĄ decyzją jej i męża. Więc z tego wynika, że to przedyskutowali.

    mooniia: Jesli maz Kasi zarabia tyle, ze spokojnie starcza im na zycie to nie rozumiem jego postepowania, ale jesli nie to nie dziwie sie, ze go to złosci

    ale że co go złości? To, że nie zarabia tyle, żeby starczało czy to, że Kasia zajmuje się dzieckiem?
    Bo jeśli to drugie, to ja akurat nie rozumiem złości. Nie starcza, on nie chce/nie jest w stanie jakoś dorobić, to rozmawia z żoną "Słuchaj, źle przekalkulowaliśmy wszystko, nie wyrabiamy z mojej pensji więc chciałbym, żebyś poszukała pracy, a Michaś poszedł do żłobka". A z tego co Kasia pisze, to takiej rozmowy nie było, a on dalej jest za tym, żeby Kasia zajmowała się synkiem, ale jednocześnie robi jej złośliwości, że nie pracuje. I myślę, że to jest nie fair.
    A jak go złości że nie zarabia tyle, żeby starczyło, to albo szuka możliwości dorobienia, albo rozmawia z Kasią o powrocie do pracy.
    --
    •  
      CommentAuthormooniia
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    szczypta bo zycie w dzisiejszych czasach jest chyba trudniejsze, inne. Wysokie cele sobie stawiamy i nie zawsze jestesmy w stanie im sprostac. My dla odmiany oczekujemy od facetow, ze beda na nas zarabiac tak aby było nam super, ze po przyjsciu z pracy beda nam pomagac, posprzataja popiora ugotuja super kolacje (albo zaprosza na super kolacje) w miedzy czasie zajma sie dzieckiem. To jest nierealne do konca tak jak i nirealne jest to czego oni wymagaja od nas. Trzeba znaleźć kompromis tej sytuacji i tyle. wiekszosci sie udaje w taki sposób ,ze oboje w miare zajmuja sie domem i od strony finansowej i od strony porzadkowo emocjonalnej, oboje właczaja sie w wychowanie dziecka itd itp. Ale to jest trudne i jak zaczyna czegos brakowac to zaczynaja sie kłótnie i to tego najgorszego rodzaju czyli wypominanie sobie wszystkiego. Moja mama mi zawsze powtarzała - dziecko zawsze miej zarobione swoje choc kilka groszy, zeby miec poczucie niezaleznosci i nigdy przenigdy nie kłóc sie o kase z mezem. Po czesci przyznaje jej racje. Pewnie, ze chciałabym byc czasem taka hausewife, czekajaca z obiadem zajmujaca sie domem i dziecmi tylko - niestety nie w tym zyciu :)

    Treść doklejona: 25.09.12 19:54
    cerisecerise: ale że co go złości?

    to, ze brakuje, ze moze kolezanki wracaja do pracy po macierzynskim od razu - no nie wiem tak zastanawiam sie nad przyczyna.
    Patrze tez troche ze swojej perspektywy gdzie chetnie posiedziałabym z dzieckiem jakis czas w domu, ale wiem, ze po prostu nie ma takiej mozliwosci wlasnie ze wzgledów ekonomicznych. Wracam do pracy od stycznia ( jeden dzien na pełny gwizdek reszta tak w miare potrzeby) i moje chce czy nie chce nie ma tu nic do rzeczy. taki life po prostu.

    Treść doklejona: 25.09.12 19:58
    po urodzeniu sie Małgosi cała moja pensja szła na nianie, ale teraz z perspektywy czasu wiem, ze gdyby wtedy to olała bo sie nie opłaca dzis byłabym za przeproszeniem "w czarnej zawodowej dupie" po tych 11 latach moge z cała stanowczoscia powiedziec,ze to były trudne 2 lata, ale warto było.
    A potrzeby dzieci wzrastaja z wiekiem uwierzcie mi, koszty utrzymania niemowlecia czy przedszkolaka to jest nic w porównaniu z kosztami szkolnymi.
    -- mama piątki :)
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    mooniia: po urodzeniu sie Małgosi cała moja pensja szła na nianie, ale teraz z perspektywy czasu wiem, ze gdyby wtedy to olała bo sie nie opłaca dzis byłabym za przeproszeniem "w czarnej zawodowej dupie"

    Nie, żeby pisać to w kontekście Katarzyny, ale sama znam kilka dziewczyn, które tylko czekały aby zajść w ciążę bo im się pracować już nie chciało i chciały na zwolnieniu posiedzieć w domu. A potem po skończeniu macierzyńskiego nie miały ochoty wracać do pracy i tłumaczyła to tym, że się nie będzie opłacało - niania dużo kosztuje, więc lepiej dzieckiem się zajmie. A chłop jeden z drugim mało rozgarnięty te tłumaczenia łykał. I tym moim znajomym fajnie po prostu sobie jest siedzieć w domu. I jak ja mówię, że nie mam czasu na nic, bo taka zmęczona po pracy jestem, to mnie pociszają, że już niedługo zajdę i też posiedzę sobie ze 3 lata w domu. No dla mnie to nie pociecha. Ja mimo wszystko lubie to co robię i lubię pracować.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    Ja uwielbiam swoją pracę i po urodzeniu Nieletniego wróciłam dość szybko do pracy. Przyznam szczerze, że chyba oszalałabym w domu. Fajnie się siedziało w domu całą zagrożoną ciąże, ale trzy lata??? Wytrzymałam rok i trzy miesiące w sumie i wróciłam do pracy, bo kolejnej zimy w domu bym nie wytrzymała. Kasa też była ważna, Nieletnim moja mama się zajęła na spółkę z nami, więc było inaczej. Ale i tak myślę, że trzy lata to strasznie długo i że po tym czasie odnalexienie się na rynku pracy jest strasznie trudne.
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
  14.  permalink
    mooniia: ze moze kolezanki wracaja do pracy po macierzynskim od razu

    no ale jak go to złości, to czemu razem z żoną zdecydował w ten sposób (bo albo coś źle doczytałam, albo Katarzyna napisała, że to wspólna decyzja)? Dla mnie to nielogiczne. Albo decydujemy, że kobieta zostaje po macierzyńskim w domu, albo ta perspektywa mnie wkurza i decydujemy inaczej. A wspólnie zdecydować, że kobieta zostaje w domu, a potem się na nią wkurzać, to chyba tak trochę bez sensu, co?
    --
  15.  permalink
    Monia- ja wróciłam do pracy gdy Hania miała niespełna pół roku. I ze względów ekonomicznych i ze względu na utrzymanie stanowiska. Poza tym ja niekoniecznie realizuję się tylko z pracach domowych.
    Tyle,że rozumiem kobiety, które lubią prowadzić dom. Nie kazda musi czuc to co ja.
    Poza tym wiesz... Ja chyba mam dośc silną osobowośc i nie jestem wyjątkowo nadwrażliwa, ale gdy moje dziecko mówiło do babci "mamo", lub biegło do niej gdy się przewróciło to było mi zwyczajnie przykro.

    Treść doklejona: 25.09.12 20:37
    Poza tym co to za porównanie,ze "kolezanki wracają do pracy po macierzynskim?"
    A moze koledzy umieją robic interesy i ich zony nie musza oszczędzac na wszytskim?:confused:I moze na nich warto popatrzec?

    Treść doklejona: 25.09.12 20:39
    Poza tym ja uwielbiam okreslenie "siedziec w domu". Noszszsz:devil:
    Ja nie wiem jak Wy, ale ja uwazam,że to całe sprzatanie, gotowanie i nianczenie dzieci to niezła harówka. Ja jak wróciłam do pracy to odpoczywałam ;) Powaga
    •  
      CommentAuthorYPolly
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    Monia madrze gadasz :-)
    Ja wrocilam teraz do pracy dwa tygodnie po porodzie, mam wlasna dzialalnosc, zredukowana obecnie na pol etatu i absolutnie to sie teraz nie oplaca bo pracuje na ubezpieczenia i przedszkole (do tego stres, brak czasu..) ale za jakis czas bedzie. Wazne, by nie stracic kontaktu z praca, w moim przypadku stalych klientow i pozycji w wyszukiwarce ;) Za jakis rok wroce na pelny etat i bedzie znow normalnie, jak bylo. Gdybym myslala krotkowzrocznie, to odmeldowalabym firme i mialabym tyle samo kasy przez ten rok, a na pewno duzo wiecej czasu. Tylko co po tym roku by bylo...?
    Ale z mezem byla sytuacja jasna, ze przez jakis czas glowny ciezar utrzymania rodziny spoczywa na nim. A ja zajmuje sie reszta i dzieki temu on moze bez problemu zajac sie zarabianiem. Pomagamy sobie wzajemnie jak sie da, bo jestesmy rodzina. Dla mnie nie do pomyslenia sa takie komentarze wobec kochanej osoby. Czy Piotr nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo cie tym rani? Moze faktycznie sytuacja go przerosla, ale od tego przeciez jest rozmowa, a nie frustracja i niewybredne raniace komentarze...
    --
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    Ale zobaczcie co Katarzyna napisała: "A co ja słyszę prawie codziennie? Że powinnam myśleć o pracy już. Że powinnam zarabiać. Że powinnam się dokładać do rachunków, teraz się nie dokładam, wiec nie rozumiem jak to jest ciężko"
    Ja z tego czytam jedno - jest nam cięzko, więc proszę porozmawiajmy o twoim ewentualnym powrocie do pracy. A co robi Katarzyna? Mówi, że nie pójdzie i już.. To jest fair? To jest partnerskie podejście? Może tu oboje zawalaja a nie tylko ten straszny facet. Którego zdania z reszta nie znamy.
  16.  permalink
    Jem- mówi,że nie pójdzie bo wychowuje ich wspólne dziecko.
    Tak jak było w załozeniach.
    Przeciez to jej praca
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeSep 25th 2012 zmieniony
     permalink
    A ja uważam, ze o takich rzeczach powinni decydować oboje a nie jedna ze stron. Ja też wychowuję swoje dziecko, ty też i pracujemy zaraz po macierzyńskim. To nie tragedia. Nas też nie było stać na pozostanie po macierzyńskim, więc po prostu wróciłam do pracy. Uważam, że odpowiedzialnośc za domowe finanse stoi również po mojej stronie.
    To moje zdanie, może mniej popularne wśród kobiet ale po prostu tak uważam.
  17.  permalink
    Jem- ale ja tez uwazam,że to sprawa obojga!
    Tyle,ze nie rozumiem roszczeniowej postawy męza Katarzyny. A juz zupełnie nie rozmiem tekstów o " dokładaniu się". W małżenstwie i wydatki i wpływy do budżetu są wspólne. Tak myslę.
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    A ja rozumiem. Bo niby dlaczego wydatki wspólne a o wpływy martw się sam?
  18.  permalink
    a ona jest pasożytem czy jak?
  19.  permalink
    jem: A ja uważam, ze o takich rzeczach powinni decydować oboje a nie jedna ze stron.

    no ale Katarzyna na poprzedniej stronie napisała:
    "On też jest tego zdania, żebym to ja zajmowała się naszym synkiem. To nie jest tak, że tylko ja tego chciałam, i że ja podjęłam taką decyzję bez niego. Generalnie w tej kwestii jest tak - podjęliśmy decyzję, że ja zajmuję się dzieckiem przynajmniej do około 2 r.ż.,"

    No to jak zadecydowała jedna ze stron???

    I napisała jeszcze:
    "Jednak jednocześnie słyszę, że powinnam mieć jakieś dochody bo byłoby łatwiej nam żyć. Przez to, że nie mam dochodów nie możemy sobie pozwolić na urlop. Gdy - już pisałam to wcześniej - np. zapomnę zgasić światło w łazience lub czy gdy dwa razy, chwila po chwili włączę czajnik elektr. (bo źle odmierzyłam wodę i nie wystarczyło na herbaty) to jest gadanie, że nie mogę czegoś takiego robić, bo to nie ja płacę rachunki."

    Jak ja pracowałam, to i tak zarabiałam prawie trzy razy mniej niż mój mąż. Więc moja pensja szła na życie- tzn podstawowe zakupy, jedzenie, itp. Mąż płacił rachunki, opłaty. Więc co - teoretycznie też miał pełne prawo mi powiedzieć, że np mam nie podgrzewać sobie obiadu, bo nie ja płacę za prąd?
    --
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    A tak napisalam? Uważam, ze jak będzie w sobie pielęgnowac takie poczucie, że mąz ma ja utrzymywac, to z czasem zmieni się w pasozyta.
  20.  permalink
    A ja zarabiam więcej niz mój maż a to on mnie stopuje w wydatkach :) Bo ja mam leka rękę i jestem w stanie przepuścić kazdą ilośc pieniędzy. Wiec on mnie pilnuje i sknerzy. Nieraz to sknerstwo mnie wkurza, ale nigdy nie mysle o tym,ze sa "moje" i "jego" pieniądze
  21.  permalink
    jem: Bo niby dlaczego wydatki wspólne a o wpływy martw się sam?

    ten argument by do mnie trafił w sytuacji, gdyby kobieta cały dzień leżała i pachniała.
    Ale mimo wszystko to, że jest w domu sprawia, że choćby odpada opłata za żłobek/nianię. To nie jest jakiś wkład do budżetu domowego?

    Poza tym rzadko się zdarza, że dwie strony zarabiają tyle samo/podobnie. I idąc Twoim tokiem rozumowania, strona lepiej zarabiająca zawsze może mieć pretensje, że druga strona niewystarczająco dokłada się do domowego budżetu.
    --
    •  
      CommentAuthoragap81
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    straszne zamieszanie tu:) szczypta chili masz racje i w zupelnosci sie z toba zgadzam oraz podziwiam cie jako kobiete .Ja nie pracuje siedze w domku i staram sie to wszystko ogarnac ,moze byloby inaczej np brakowalo by kasy nam to bym poszla .MM ma firme ,nawet teraz jest na spotkaniu .nie ma go duzo w domu nawet jakbym poszla to tej pracy to on by i tak nie wracal wczesniej do domu ,to niech on sie chociaz realizuje ,a ja mu w tym tylko pomagam :wychowuje nasze dzieci ,zajmuje sie domem itp
    •  
      CommentAuthorjem
    • CommentTimeSep 25th 2012
     permalink
    Ceri a gdyby teraz po czasie mąż nie dawałby rady was utrzymać i zaproponował, że może byś wróciła do pracy to co byś zrobiła? Napisała na forum jaki to on jest niedobry i dalej siedziala w domu czy porozmawiałabyś z mężem i próbowała razem z nim znaleźc jakieś wspólne wyjście? Może zbyt pochopnie wylewa się pomyje na tego męża, który ma przeciez mega wadę - jest wojskowym :devil: Dlatego przeciez znamy go na wylot.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.