Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
Moj maz potwarza,ze zeby byc zawodowym kierowca trzeba to lubiec nic na sile a wiekszosc idzie dla pieniedzy do firm transportowych....
jego posiadanie powinno byc przywilejem a nie tylko kolejnym dokumentem w portfelu.
Nikt na piekne oczy przeciez go nie dostaje.Jest kilkadziesiat godzin kursu,potem dwa egzaminy ....A co trzeci niezdany egzamin = wykupienie 5 godzin jazdyz instruktorem.
Nikt na piekne oczy przeciez go nie dostaje.Jest kilkadziesiat godzin kursu,potem dwa egzaminy ..
Nie wiem czy coś nie pokręciłam, ale chyba nie i to Ty wcześniej narzekałaś, że prawo jazdy to za łapówki się robi?
Przyszli kierowcy nie przechodza jednak dodatkowych testow, ktore wg mnie moglyby wyeliminowac pewnych "nieodpowiedzialnych" kierowcow.
Nie wiem czy coś nie pokręciłam, ale chyba nie i to Ty wcześniej narzekałaś, że prawo jazdy to za łapówki się robi?
Nigdy nie dalam i nawet niezamierzalam
Licho a dlaczego uwazasz ze zdawanie egzaminu poza miejscowoscia zamieszkania powinno byc zabronione?Przepisy obowiazuja te same,zasady egzaminu rowniez.
Ale potem jeździsz u siebie i to zwykle w swoim mieście dopiero nabierasz wprawy. Wyobraź sobie dajmy na to jakiegoś młodziana (ale nie tylko), który mieszkając i robiąc kurs w Warszawie postanawia zdac egzamin w innym, mniejszym mieście, gdzie z plotek wynika, ze jest łatwiej, a pomijając plotki - naprawdę jest, bo np. skrzyżowania nie są tak pokręcone, tramwaje nie jeżdżą, natężenie ruchu jest średnie, a jazda nie tak agresywna. Dajmy na to oblał już egzamin w Wawie (tzn w mojej ocenie nie poradził sobie z jazdą po mieście, plac manewrowy pomijam, bo nie o to chodzi) i idzie na łatwiznę, zdaje gdzie indziej a potem wyjeżdża "na miasto", z którym sobie nie radzi. .śpieszę się trochę, ale mam nadzieję, ze w miarę logicznie napisałam co myślę.
Kurs i kilka egzaminow zdawalam w Zamosciu i zdarzalo sie,ze czasem jechalo sie na pamiec bo jest sie tam praktycznie codziennie.
Natomiast nowe miasto jest wiekszym utrudnieniem bo nie wiedzialam gdzie jestem i opieralam sie wylacznie na znakach.
Na mój gust tu jest pies pogrzebany. Tzn jazda na pamięc bywa zgubna w normalnych warunkach a co dopiero na egzaminie.
No chyba bezwzględnie należy się opierac na znakach, nawet w mieście , które się zna? Przecież mogą wystąpic jakieś nieoczekiwane zmiany.
Cobraczku... A znasz powiedzenie- trzsnij w stol a nozyce sie odezwa?
warunki atmosferyczne,ktore w zimie sczegolnie utrudniaja jazde
''takich kierowcow mi nie szkoda'
Przypomniało mi się jak rok temu w grudniu w wiadomościach mówili "po raz kolejny zima zaskoczyła kierowców"
Przepraszam,ale ciekawe co byś napisała jakby to ktoś z Twoich bliskich zginął? Zastanów się trochę,bo na obcych ludzi to łatwo psioczyć.. I takie odnoszę wrażenie,że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
do momentu, w ktorym nie stracisz nad nim panowania....
poglady starego kierowcy i zero pokory.
powiem po raz kolejny. krzyz Ci na droge.
Za mało jeszcze praktyki u Ciebie, za dużo wyuczonej na kursie teorii.
Ale chyba cos odpowiada za stracenie nad nim panowania:zmeczenie?predkosc?Sam z siebie nie wypada z drogi i nie dachuje
podejrzewam,ze nie raz sie zaskocze na drodze bo to dopiero moj poczatek.Wiem,ze teoria teoria a na drodze roznie bywa.
Duzo slucham rozmow kierowcow bo u nas w rodzinie wiekszosc to zawodowi kierowcy i potem te ich doswiadczenia i rady staram sie przelozyc na droge od kiedy jezdze.
Nigdzie nie napisalam,ze sa sobie winne.Wystarczy,ze jedna osoba rzuci takim tekstem i zaraz reszta powtarza...
Sorry,ale takich kierowcow mi nie szkoda ....
Licho odnioslam sie do tego co pisalam wczesniej,ze nie moge przewidziec reakcji innego kierowcy ktory nie przestrzega przepisow,wtedy nawet teoria nic nie pomoze.
Dlaczego?Bo wlasna glupota zabijaja nie tylko siebie ale inne osoby za ktore bierze odpowiedzialnosc wsiadajac za kierownice.
A ja to się boję najbardziej kierowców, jak Ty, zbyt pewnych siebie i swojej doskonałości.