eveke: przecież ile panien młodych - tyle gustów...

o to to ;-)
Ja na przykład miałam czarna suknię ślubną

;-))
najlepsze było, ze jak ja kupiłam - dzwonie do mamy i nie bardzo wiem jak jej to powiedzieć, zeby zawału nie dostała - a ona na to: "O! Świetnie, też o takiej pomyślałam" czyli pierdolec rodzinny

Poszukam jakiegoś takiego zdjęcia żeby było widać ;-)

Treść doklejona: 21.02.13 11:48
sama przeczytałam to co napisałam i padłam - po co komu zdjecia, na których nie widać ?? ehhhh

Wrzucam z twarzą, bo tu jestem wogóle niepodobna do siebie

Świetna sukienka! Stylowa, elegancka, oryginalna jak na ślubną;) Naprawdę mi się podoba;) Bukiet mnie powalił! Moje marzenie;)

Mónikha: Co było powodem wyboru czerni, Ulcia?

szczerze mówiąc, to, że nie mogłam się na nic zdecydować.... na biel jednak za stara i zurzyta jestem a jakoś tak nic mi nie pasowało.
Weszłam do sklepu, zobaczyłam tę sukienke i się zakochałam, przymierzyłam z 5 innych (no bo czarny? to nieślubny kolor przecież) a i tak do niej wróciłam.

;-) no wiem, ale ja w ecru jakaś taka rozmydlona jestem a tu przynajmniej mój charakterek widac było

Jahe, jak ze "Zmierzchu" hihihi, chociaż nie oglądałam to pierwsze skojarzenie

Jahe dla mnie to już wygląda (nie wiem czy to dobre słowo) komicznie
w sensie jakby na bal przebierańców szli

Ul cia szykownie i elegancko i ważne , że czułaś sie dobrze

Ulcia super suknia :DDD
ej, ej wyszła ta sałatka z łososiem?

A tu moja Tylko bez tych rękawków.

Moja psina dziś była na kontroli, miała RTG kl. piersiowej i USG brzucha. Wszystko OK oprócz tego pęcherza - niestety "kalafiora" ma tam jakiegoś, trudno powiedzieć czy to nowotwór czy polip. Lekarz powiedział, że nie ma sensu robić biopsji, bo i tak nie ma leczenia a można tylko roznieść komórki nowotworowe.
Na razie zostanie na Encortonie i antybiotyku, za tydzień do kontroli i na badanie krwi i moczu. Zobaczymy, ale jest w dużo lepszej kondycji :D, może się jakoś będzie trzymać mój futrzak

Dziekuję dziewczyny - tak mi sie dzisiaj na wspominki dzięki Wam zebrało ;-) A jeszcze mój Maluch pól roku kończy i jakas taka rozczulona jestem od rana

mangaa: ej, ej wyszła ta sałatka z łososiem?

pyyyycha!
suknia super - buziaki dla futrzaka :-)

Ul_cia: Ja na przykład miałam czarna suknię ślubną

ja miałam biało -bordową

Coś Ty, znalazłam taki ładny torcik w necie Więc was wirtualnie częstuję z okazji mojej 18-tki
Mamusie? Lepiej zapytaj, jak ja Na szczęście mam zaprzyjaźniona sąsiadkę

No właśnie!
cholera zapomniałabym, a od rana o tym myślę!
Wszystkiego naj naj naj z okazji podójnej 18tki!!!! :-)))

Dzieki, Ulcia
Dla Martynki również wszystkiego najlepszego
Ev- dziękuję za wyrozumiałość W końcu mam immunitet na wszystko

_sushi_: W końcu mam immunitet na wszystko

jeszcze tylko chwilka

STO LAT SUSHI !!!!



ULCIA sukienka po prostu genialna !
jak bum cyk cyk

kilka dni temu napisalam

MrsHyde: nie wiem jak te maluchy maja chodzic do szkoly skoro te plecaki takie ciezkie, 4klasa i dzisiaj plecak mlodej wazyl 4,8kg a ma tylko 4 lekcje :/

dzis miala 6 w tym plastyke i to dopiero byl kloc ze az zwazyc postanowilam ... 6,7kg
slow mi brak, moja to chociaz dobrze wyglada ale u niej w klasie sa dziewczynki po 120wzrostu i niespelna 30kg wagi

Hyde to jest przegięcie... i tak sobie myślę... ta cała profilaktyka po urodzeniu... wykrywanie cudów niewidów, asymetrie... niemal każdy niemowlak coś tam ma... i co z tego, jak pójdzie do szkoły i dowalą mu taki "plecaczek" , a nie każdy ma możliwość dojechać autem czy aby rodzic poniósł...

Sushi najlepszego !

suszka - urodzinowe cmok i miau

Sushi, samych radości - i lekkiego porodu!

100 lat Sushi
Teraz jesteś już podwójnie pełnoletnia

ja już dawno nie ważyłam plecaków, Gaba na szczęście część rzeczy zostawia w szkole - ale to i tak w teorii bo jak ma zadane z ów książki i tak ją bierze do domu :/ Kuba już nie ma tego luksusu i naprawdę bardzo im współczuje tym bardziej że do szkoły mają wg zumi 2km i spacerują (choćby chcieli dojeżdżać to nie ma połączenia jako takiego)

Mam problem. Proszę Was dziewczyny o pomoc. Sprawa się tyczy mojego zaliczenia z finansów, które pisałam 3 tyg temu.

byłam dziś u tego faceta od finansów
Zaczęłam rozmowę od tego,że dwa tyg temu wysłałam mu maila,że nie mam oceny w naszym systemie. On mi na to,że mogłam sobie do niego pisać, ale on i tak maili nie czyta.
ja mu na to,że nie wiem, ale dostałam "zwrotkę",że mail przeczytany.
Zapytał mnie więc o nazwisko, po czym powiedział,że moje nazwisko i tak mu nic nie mówi[nie dziwne, skoro miał 500 prac]
Ale potem powiedział,że nie mam oceny, bo on nie ma mojej pracy:/
Więc go zapytałam i co teraz. A on na to,że to trzeba na Amerykanów zgonić.On mojej pracy nie ma i teraz jest jego słowo przeciwko mojemu. Ja mu mówię,że byłam na tym zaliczeniu i tu przytoczyłam to jego pytanie o Rejtana. On mi na to,że co z tego skoro on mojej pracy nie ma. Zapytałam czy sugeruje,że ja pracy nie oddałam. Odwrócił się plecami, rzucając na odchodne,że jest jego słowo przeciwko mojemu.I że mogę dziś pisać zaliczenie.

Nie pisałam, bo byłam nieprzygotowana. Zresztą, czy musiałam być?? Nie wiem.
Wyszłam z sali, widziałam jak wracał z papierem kancelaryjnym, ale pomyślałam,że poczekam do końca zaliczenia i wtedy znowu do niego uderzę.
Po jakimś czasie koleś wyszedł i powiedział mi,że on właśnie podyktował pytania i co ja na to?? Powiedziałam,że myślałam,że porozmawiamy po zakończeniu zaliczenia. Koleś od nowa swoją śpiewkę,że on mojej pracy nie ma itd. Ja mu powiedziałam,że jestem poważną osobą i że nie stać mnie na to,by iść do wykładowcy i kłamać,że byłam na egzaminie, na którym nie byłam. Dodałam też,że jestem piątkową studentką, która zalicza wszystko w pierwszym terminie.
W odpowiedzi usłyszałam,że on mi proponuje,żebym zaczęła pisać skargę do dziekana.

Zryczałam się przeokrutnie(nie przy nim ofc) i zadzwoniłam do męża. Mąż powiedział,żebym włączyła dyktafon i poszła do niego jeszcze raz po zaliczeniu.
poszłam więc i ponownie usłyszałam śpiewkę,że on mojej pracy nie ma,że jest moje słowo przeciwko jego i mam sobie sama odpowiedzieć, które jest ważniejsze. Powiedział,że ma tu jakieś prace(miał kilkanaście), zapytałam, czy możemy je przejrzeć. Usłyszałam,że nie.
Powiedział,że nie jestem sprytna i że nie próbuję z nim negocjować. Zapytałam, cyzm w takim razie jest mówj mail do niego, jeśłi nie próbą negocjacji i próbą wyjaśnienia sytuacji 2 tyg temu. Powiedziałam,że dzwoniłam do dziekanatu,że dostałam info,że mam z nim to wyjaśnić 25 lutego. A on mi na to,że on myslał,że ja na egz przyjdę...
Na koniec powiedział,że mam go nie nękać, nie nachodzić, bo on już nie chce ze mną rozmawiać. Że mam iść do domu i sobie przemyśleś tę sprawę.
Powiedział też,że on już nie ma mnie ochoty egzaminować, bo będzie(uwaga!!) stronniczy i nierzetelny!!

Mam to wszystko nagrane(kocham móJ tel za czuły dyktafon)

Zadzwoniłam do kolegi, który siedział obok mnie i który był dpowiedzialny za zbieranie prac w moim rzędzie i za oddanie ich temu burakowi. Powiedział,że nie ma sprawy,że chętnie napisze oświadczenie,że byłam oddałam a on tę pracę złożył na ręce wykładowcy.
Pytanie, czy to dobry pomysł??
No bo co ja mam zrobić, jak ugryźć sprawę??
Co byście zrobiła na moim miejscu??

Może któraś była w podobnej sytuacji, albo słyszała o podobnej?