Mi się wydaje , ze oprócz tego ze męża trzeba " wychować" to wiele też zależy jak było w domu rodzinnym , faktycznie jak była mama i 3 siostry , które wszystko robiły to nie dziwię się kwiatuszku ze M nie chce nic robić . Czytałam ze zgrozą twoje słowa, mój tata taki był i taki jest na stare lata, przez całe swoje życie nie widziałam żeby tata zrobił mamie czy nam herbatę , ba ! nawet on nie wie gdzie ona stoi ! I tak jest teraz taki kaleka życiowy , jak mama poszła do szpitala a ja przyjechałam się nim poopiekować to nawet musiałam mu chleb masłem posmarować, a jak na odjazd mówiłam mu że zupa jest w lodówce i kotlety , żeby sobie odgrzał to widziałam przerażenie w jego oczach. Teraz jest tak tata - pan i władca siedzi na krześle a mama mu szykuje np. śniadanie , obiera jajka, słodzi herbatę itd. Nie mogę na to patrzeć, nie wie gdzie ma majtki, skarpetki , nic total Mój K na szczęście mi pomaga, wiadomo mamy podział prac, ale jak chcę żeby coś zrobił to nie ma problemu , lubię jak zmywa w niedzielę po obiedzie, jak zaobserwowałam jego tata tez tak robi , więc wiem skąd wyniósł pewne zwyczaje. Ja narzekam czasem w drugą stronę , jest przesadnie pedantyczny, sprzątanie dla niego to całą ceremonia i mówi że to ja robię po łebkach, ściera po mnie stół, bo ja to niby niedokładnie, potrafi 3 razy dziennie zamiatać korytarz i takie tam. No ale wolę tak niż by mi siedział jak w stereotypach przed telewizorem z piwem i gazetą i nic by nie robił.
Niedawno mojej córce mówiłam o tym, że jak będzie miała chłopaka to ma obserwować jak będzie się zachowywał w domu a szczególnie jak będzie traktował swoją mamę bo tak samo będzie ją traktował... wg mnie to bardzo ważne
zuza moj na szczescie potrafi sobie zrobic jedzenie herbate i wogole :P czasami tez mi zrobi :)tylko ze sprztaniem nie zawsze jest tak fajnie ale no coz :)
A ja dziś leń wstrętny jestem i do tego z premedytacja. Ania rano poszła z harcerzami (wraca 14.02) zadzwonił teść że po 11 będzie po Kubę, na co ja że albo K i G albo sory nie dziś - wziął oboje to ja poszłam na spacer na centrum miasta. Nieplanowanie kupiłam sobie buty i wracałam do domu na syrenie która umilkła jak dostała w łapkę bułkę (zjadła pół!) nie miałam obiadu i weny twórczej więc kupiłam 1 zupkę chińską - dla M i kiełbaskę na ciepło. M wrócił do domu a ja go przywitałam - w kuchni masz zupkę sobie zalej :D Był baaardzo zaskoczony i zdziwiony przyjechały dzieci - najedzone bo babcia głodnych nie puści a podczas bajki była kolacja. Mój M lekko zaskoczony co ja dziś robiłam a ja na to - wolna sobota :D Widzi że mam newrwa więc dziś omija mnie szerokim łukiem i nawet herbatę mi zrobił! A jutro sobie pójdę gdzieś sama jak tak fajnie będzie jak dziś
To i ja troszke ponarzekam... mój M tez pochodzi z takiej rodziny gdzie wszystko za chłopców robiła mama i siostry.. było cieżko na poczatku,nic nie robił kompletnie.Ani nie wyniósł nawet swoich skarpetek.bleeee.W miare upływu czasu po moich krzykach i płaczach nauczył ie paru rzeczy ale i tak sprzatanie gotowanie itp było na mojej głowie.Nawet gdy chodziłam do pracy od 10-20 to wracajac musiałam zrobic mu obiad bo sam palcem nie ruszył.Zmieniło sie gdy sie przepreowadzilismy i zaszłam w ciaze.Na poczatku nic ode mnie nie wymagał,potem gdy ciąza była juz nei zagrozona sama głupia pokazałam ze duzo moge zrobic i nie raz był zdziwiony ze wczoraj było sprzatniete a dzis bałagan nie ruszony.Ale ja to miałam gdzies szczerze mówiac.Wojna prawdziwa była dzien po powrocie ze szpitala...mojej mamie nie pozwolił przyjechac sprztnac bo stwierdził ze sobie radzi...jak weszłam po tyg do domu tomi sie płakac chciało.zapuszczone mieszkanie jak po tajfunie.Tak wiec mały spał a ja sprzatałam,cięcie bolało ale nie mogłam na ten syf patrzec.płakałam i wycierałam podłogi-pierwszy raz wtedy robił mi obiad.widac ze go to ruszyło bo potem dwa dni sie ruszyc nie mogłam i od tego czasu mam luuuzzzz.jak nie ma obiadu to trudno-trzeba jechac na zakupy-jedzie.mówie do niego zeby popilnował małego bo ja mam sprzatanie -bez słowa go bawi i nawet mówi ze woli jak przyjdzie z pracy zebym gdzies poszła to wtedy nie jestem taka obreczona:) Co do podejscia do dziecka ...wstyd sie przyznac ale mały przy nim jest całkiem inny-szybciej zasypia,jest spokojniejszy.Ja chyba jestem szałoput i on to czuje. Tak ze zmieniło sie po przyjsciu na swiat dziecka al e jeszcze nie raz jest wojn a o pierdoły które trzeba jeszcze dopracowac.Nie wymagam od niego zeby sam robił ale zeby szanował moja prace
muszę się pochwalić, że zabrałam się ostro za jazdę na rowerku stacjonarnym hmm z jakim efektem nie wiem jeszcze a jak długo wytrzymam też ciężko coś powiedzieć...
Lady ja tez patrze na rowerek w sypialni i mam ochote go uzyc tylko hmm zobaczymy jak to bedzie:) mezus poszedl na nocke wiec moge sobie troszku pojezdzic:) nie lubie jak ktos sie na mnie patrzy jak cwicze:P postanowienie postanowieniem ale co z tego wyniknie zobaczymy ;)
to milego pedalowania :) ja swego czasu jak jezdzilam to ogladalam zaleglosci filmowe i moglam i 90min smigac... teraz na rowerek miejsca brak.. wszystkie mozliwe katy zajely Krzysiowe rzeczy
Mysmy rowerek wstawili zamiast łozeczka małego w sypialni bo Kapulek juz wyrusł :) ja wlasnie tez chcialam gdzies w duzym bo jak patrze na tv to nie mysle o tym ze jade:) fakt w sypialni tez tv jest ale malutki taki no ale zobaczymy :) moze sie kiedys zabiore:) znalazlam jeszcze płyte z cwiczeniami musze ja se kiedys obejrzec :)
hahaha to ja jednak jestem lepsza :D Byłam na spacerze z rodzinką prawie w komplecie (bez Ani ale że jej nie ma w domu to usprawiedliwiona) Wróciłam mega zmęczona jak sie okazało że w domu nie ma ani grosza i chleba - tak robiliśmy zakupy - mój bankomat mam tylko w marketach i na centrum - centrum 5min na nogach markety 15 minut. Więc wyjęłam rower z piwnicy ... No i droga do marketu i spowrotem zajęła mi ponad godzinę hehehe Ale odpoczęłam naprawdę odpoczęłam. Teraz ciut mi mięśnie dają o sobie znać ale i tak się cieszę :D U mnie w dzień było gorąco do tego stopnia że ja zmarzluch zdjęłam czapkę i odpięłam kurtkę - jutro też ma być ciepło więc pójdę koło 12 i wrócę nie wiem o której. Po prostu pomęczyć nogi i Weronice pokazać kawałek lasu.
jestem wsciekla i to na maxa zaszlam do biedronki po papier toaletowy i jak szlam do kasy to babka upuscila jogurt... zapryskal mi caly dol kurtki... otarlam przyszlam do domu a plamy niemilosierne... mialam zaprac ale puchowego kurtko-plaszcza w domu prac sie boje wiec spakowalam go w torbe i dawaj do pralni chemicznej w te pedy... 30zeta nie moje
Mój M dziś wrócił do domu po 10. Miał dziś rozmowę z szefostwem i musiał pogadać ze mną... Dostał propozycję wyjazdu do stolicy na max 1,5 - 2 m-ce. Nie wiemy jeszcze jak to będzie z wynagrodzeniem, ale napewno zapewniony nocleg i odzież robocza oraz 1 posiłek (obiad) Jeśli szybciej wykonają robotę szybciej wrócą... Powiedziałam by jechał ale nie wiem czy dobrze zrobiłam :( Pod koniec tego tygodnia mają już wiedzieć dokładniej co jak i za ile. Boję się troszke i o niego i o siebie bo spadnie na mnie odprowadzanie rano dzieci do przedszkola ... Mój M przyniósł dziś wypłatę może nie za dużo jak za tą ilość godzin co go nie było w domu ale i tak jesteśmy oboje baaaardzo zadowoleni że jakiekolwiek pieniądze są.
And wyobrazam sobie Twój strach..ja mam jedno dziecko i za tydzien M wyjezdza pierwszy raz na 12 dni,jak dostanie ta prace to potem beda wyjazdy na miesiac...pierwszy wyjazd bedzie najtrudniejszy.On si e martwi czy my sobie damy rade a ja sie martwie o niego bo ja tam jakos dam rade.juz mam zaklepane miejsce do spania u mamy siostry po szczepieniu zebym sama nie była potem do tesiców na weekend jade bo mnie tesciowa chce przygarnac.Nie lubie tak jezdzic ale naprawde bede wdzieczna im za pomoc.potem juz nie bede sie zdomu ruszac niepotrzebnie-jakos dam rade,ale boje sie strasznie bo M jest taki opanowany a ja szałoput...on zawsze ma wyjscie z kazdej sytuacji.Ale wiem jak mu zalezy na tej pracy-pól roku sie o nia starał wiec nie odbieram mu tej frajdy-chce zarobic dla nas wieksza kase zebysmy sie mogli "odbic"
A ja z innej beczki,moj maly uzadzil nam dzis noc koncertowo!!!co godzine pobudka i rozdzierajacy placz do 4 rano,a o 6.30 pobugka do pracy.Wstalam nieprzytomna,maly czort poszedl o 11.30 nocke odespac a my?!brrr
Ciacho ja nadrabiam miną że sobie poradzę ale tak naprawdę to nie wiem :( przeraża mnie to ze rano będę musiała pakować Weronikę w wózek i lecieć do przedszkola - to są godziny kiedy kiedy dziecko się budzi i je :( Mąż jest też lekko przerażony bo to jednak praca fizyczna od rana do nocy by szybciej skończyć i wrócić do domu i nie wieadomo jak to się odbije na jego zdrowiu ... Ale kasa jest potrzebna i to bardziej niż bardzo... A inna rzecz że jeszcze nigdy się nie "rozstawaliśmy" na dłużej niż 1 weekend (nie patrzę na to jak byłam w szpitalu)
Powiem Wam że ja staję się bardziej zaradna... wszystka gra i buczy jak M nie ma a i dumna jestem z siebie choć zmęczona strasznie. Także nie ma tego złego A potem jesteśmy tacy stęsknieni......
Ciacho przeczytalam tylko poczatek wytluszczona czcionka i nie brne nawet dalej... znajac polskie prawo dostanie kilka lat i jeszcze wyjdzie za dobre sprawowanie
Weronika za to zrobiła w nocy :( Wieczorem zjadła kolację popiła cycuchem i położyłam ją na chwilkę do łóżeczka bo musiałam iść do toalety i jak wróciłam dziecko spało. Pampra miała zmienianego przed jedzeniem, więc tylko ją obwąchałam ale nic nie wyczułam. A dziś rano wrzask i krzyk i wielkie kupsko i zaczerwienione pupsko :( Codokrem poszedł w ruch i mam nadzieję że nic się więcej nie narobi (z Kubą bardzo długo walczyłam z odczynem pieluszkowym - do tego stopnia że ściągałam z Niemiec maści i kremy)
Tak Aniu czytałam ale zaraz sobie spiszę - na wszelki wypadek. Póki co Iśka na maxa jest z gołą pupą a pod pieluszkę smaruję Cudokremem - jest mniej czerwone i to chyba tylko "straszak". Nie zakładam jej jednak pieluch pampersa ale wieeeelkie Happy (mam paczkę happy 1 ale są olbrzymie i ma je pod paszki) jednak nie chcę ryzykować zakładając pampersa tymbardziej że rozmiar 3 jest już z tym zielonym siuwaksem i troszkę się go obawiam jednak.
And dla mnie bardzo skuteczna maść, którą nie dawno przepisała mi dermatolog to ADVANTAN ( na receptę ) ... szczerze powiedziawszy dawno mi tak nie służyła żadna inna a Julci świetnie usunęła właśnie problem pieluszkowy po kupce nocnej w jeden dzień...
"Niestety, kwas borowy doskonale penetruje zarówno przez błony śluzowe, jak i nieuszkodzoną skórę niemowląt i może być u nich toksyczny - w literaturze fachowej opisano około 20 przypadków zgonów noworodków, niemowląt i małych dzieci wskutek stosowania do ich pielęgnacji preparatów zawierających kwas borowy. W związku z powyższym NIE WOLNO go używać u niemowląt i dzieci do ukończenia 3 lat. Jest to zgodne zarówno z Dyrektywą Kosmetyczną Unii Europejskiej, jak i z przepisami obowiązującymi w tym zakresie w Polsce. Jestem ekspertem z sąsiedniego forum o kosmetykach dla dzieci i staram się od wielu lat nagłaśniać ten problem na wykładach dla lekarzy i w mediach. Problem dotyczy nie tylko Tormentiolu, ale i m.in. takich preparatów, jak maść "pośladkowa", Neo-Tormentil, Tormentile Forte, a także Aphtinu (którego nie należy stosować u dzieci nawet do 11 r.ż.). Moim zdaniem usunięcie kwasu borowego ze składu Tormentiolu nie wpłynęłoby w istotny sposób na zmniejszenie jego działania, bo rzeczywiście jest to preparat bardzo skuteczny - niestety, producent nie jest tym zainteresowany. "
maść tormentiol jest u mnie w szpitalu zalecana od pierwszych godzin życia dziecka - i jeśli bobo sie odparzy czy pupa zaczerwieni to tylko tormentiol używają. Aż dzwoniłam do koleżanki która jest położną - pierwszy raz słyszy o szkodliwości tej maści