nie ja nie miałam niestety takiego wyboru bo na wydziale ogrodniczym nie było jazdy konnej - szczęśliwcami byli ludzie z zootechniki, agroturystyki i wydziału rolnego
To ja się Wam pochwalę jak mogę .......... Od początku października w moim domku są zapaleńcy zwani "miłośnikami jazdy konnej" w postaci mojego M i starszej córci:):) Mój M coś przebąkuje że będzie chciał mnie w to wciągnąć :):) Ja może i dam się na to namówić ale nie mam zbytniego przekonania czy nie okażę koniowi mojego strachu przed nim
Amazonko piękna pogoda za oknem, słoneczko grzeje niemiłosiernie a Ja w terenie byłam z instruktorem Andrzejem ... Konie wczoraj były szczepione wiec dzisiaj tylko stępo - kłusik a Ja od czasu do czasu galopik z barankami jakie sadził mi konik:)) tak sadził tak sadził, żę w stępie miałam glebe.... wystraszył się raz odskoczył-Ja usztywniona-odskoczył drugi raz- czego się nie spodziewałam i lot na trawkę miałam niezły hi hi hi jak się pozbierałam to ze śmiechu na konia nie mogłam się wdrapać - a to nie mały konik :)) ale warto było na serio warto :))
Nie wiem dlczego jednak w terenie miałam probkem ze strzemionami-noga mi podskakiwała w nich na początku-chyba usztywniłam się za bardzo-tak jak koń :)) potem juz było spokojnie-baranki sadził ale Ja się trzymałam luxniutko i się nie dałam. Andrzej tylko się śmial ze mnie :))
Hajduczek, fajnie Ci. Ladybird, super! Też bym tak chciała. Nie przejmuj się upadkiem, następnym razem będzie lepiej. Baranki - tzw. baranie skoki. Koń wyskakuje wszystkimi 4 nogami w górę. Pewnie widziałaś rodeo na jakimś westernie, to się zdarza, jak koń ma nadmiar energii albo chce się pozbyć jeźdźca.
Lily nie wiem nie doświadczyłam a już wchodziłam do boksu z obawą przed koniem, który np gryzie... brrr mamy taką jedną kobyłkę - siwa - nie lubię jej - jak stoi w boksie to udaje ze wszystko może i ledwie się podejdzie to zaraz strzyże uszy i atakuje :( poza tym z wielką obawą wchodziłam do konia, który potrafi kopnąć. Dużo do koni mówię jak jakaś nienormalna :)) zawsze jak podchodzę to wystawiam rękę, mówię spokojnym głosem, jak idę od zadu końskiego to ciągnę rękę po całym koniu tak aby wiedział, że jestem - no i mówię :))
Amazonko Ja się zawsze śmieję z tych baranków :)) niemozliwe są koniki jak jadą w teren bo na ujeżdzalni tego jeszcze nie zaznałam :)) no chyba ze widziałam jak z bacika zarobił to odwinął się barankiem :)) śmieszne to jest :)
Amazonko nie - z upadku o którym pisalam wcześniej! Na stajni pierdzielą się klimaty i nie wiem czy i Ja nie zmienię stajni! Kierownik - instruktor Andrzej u którego się uczyłam odchodzi! szkoda, nie wiem co dalej będzie! chyba tylko do batusi będę przyjezdzała!
A mi w sercu gra zbyt krótka doba. Kupię dodatkowe godziny. Solidnie zapłacę ;) Ewentualnie poddam się (odpłatnie) mózgoterapii na zwiększenie poziomu rozumowania minimum pięciokrotnie.
ngL czasu nie da sie dokupić :)) czasami człowiekowi go brakuje ale sa dni kiedy mamy go za wiele i nie wiemy co z nim zrobić:)) i jak tu być mądrą :))
ngL wszystko przemija nawet ten brak czasu - wystarczy troszkę cierpliwości i będzie OK...
w moim sercu gra spokój dziwny! nawet nie chce mi się prowadzić wykresów czy tu na 28 dni czy tez na FF... nie wiem skąd te podejście i ten spokój! do ciązy się nastawiam jakoś dziwnie tzn będzie co ma byc - jak nie teraz to później:) To chyba w wyniku pogody i ogólnie jesieni jaka do nas zawitała na stałe a i zima dużymi krokami nadchodzi... buuu nie lubię zimy:( No może poza tym ze będzie wiecej czasu na seks w domku z nudów hi hi hi a i wiecej na wadze przybędzie od mniejszej ilości ruchu :)
Tu nie chodzi o cierpliwość związaną z brakiem czasu ale z wyłącznie o nadmiar obowiązków, które muszą być wykonane "teraz, zaraz natychmiast". Zwykle jedno odbywa się kosztem drugiego :|
ngL mój maż ma nadmiar obowiązków, które powinny byc zrobione na wczoraj.... dlatego czasu jemu wciąż brakuje! Ja jestem osobą niepracującą, więc jeśli chodzi o czas to mam go w zanadżu i chętnie się nim podzielę :))
ngL czasami życie pędzie nas do przodu i nie pozostawia nam możliwosci wyboru... chcielibyśmy aby było tak jak być powinno ale niestety jest inaczej....
Jedno odbywa się kosztem drugiego! skąd Ja to znam bardzo dobrze - nie nawidzę tego pojęcia :(
też tego tekstu nie lubię brrrrr... najpierw jedne studia, potem drugie (strasznie stresujące), dzidziuś odkładany na właściwy moment, moment nadszedł (ustalony tak, żeby dzidziuś urodził się po obronie pracy) i nawet się począł ale sobie poszedł buuuu... a teraz jeden cykl za drugim się j**** (sorki za słowo ale tylko to mi dziś pasuje), miesiące mijają, robię się coraz starsza, wszyscy wokół się rozmnażają i są szczęśliwi, M dużo dyżuruje i czasem nie ma go jak jest niby TEN czas, chociaż już w ogóle nie wiem czy taki mam szlag by to wszystko wzięło!
czasem mam nadzieję, ale kiedy indziej wpadam w dolinę jak ta dzisiejsza dlaczego ten u góry nie chce nam pomóc??? czy aż tak zgrzeszyłyśmy, że tyle musimy przechodzić??? przecież tworzenie rodziny to zadanie wynikające z Biblii, a my się staramy i co? jestem wierząca ale coraz częściej wątpię... i może za to tak mnie Bóg karze...
Giga może niepotrzebnie wątpisz? może Bóg wystawia Ciebie na próbę cierpliwości? Wiele jest takich i podobnych temu pytań, ale czy jest sens - pytać? Ja czasami siadam sobie i ryczę z bezsilności na pewne sprawy i zadaję Bogu pytanie: dlaczego on to robi i dlaczego jest tak obojętny nawet na modlitwę i prośby moje... Dlaczego mnie zostawił jak wie, że go potrzebuję, bo nie daję sobie rady i nie mam siły!? Widać tak ma być. W życiu wszystko ma swój czas i swoje miejsce a jedynie głęboka wiara nas umacnia w tym co chcemy osiągnąć! Każda religia, to nic innego jak wiara. Musimy wierzyć bez względu czy jesteśmy katolikami, prawosłwanymi, buddystami etc. - w każdej z nich jest ważna WIARA! Może jeśli uwierzysz, że niebawem i Ty i Twój M będziecie rodzicami to, tak się stanie... Ważne aby się nie poddawać.
Jestem w tym cyklu bardzo spokojna chociaż to mój 2. Dlaczego? - bo wierzę, że Ja tez zajdę w ciażę, jeśli nie teraz to już niebawem.
GiGa jakiś czas temu, jakoś tak na początku tego roku powiedziałam swojemu M, że jeśli w tym roku nie będe w ciązy to potem moze zapomnieć, bo mi latka uciekają a Nasza córa jest prawie dorosła..... Palnełam tekstem tak na sprawdzenie jego reakcji no i w kłótni, ale powtórzyłam go jeszcze kilka razy gdy byłam zła! Był czas gdzie potem o tym nie myślałam, nawet nie chciała dziecka, gdyz bo dobrze mi było tak jak było. Ale w czerwcu okazało się, że mam termin wyjęcia spirali - minęło 5 lat. Zrobiłam to dopiero 21 sierpnia. Nowej nie zakładałam bo doszłam do wniosku, że czas na mnie i chyba chcę mieć 2 dziecko. Pamiętam jak kiedyś z kolegą z jego firmy żartowaliśmy na różne tematy a on w jednym z nich zapytał się mnie kiedy staramy się o dzidziusia! Odpowiedziałam mu, że czekam na niego i jego żonę :) Na początku wcześnia dowiedziałam się, że Monika - jego żona jest w ciąży. Śmiał się ze mnie i powiedział mi, że teraz na mnie kolej :) Na tę chwilę jestem tutaj bo staram się o dzidziusia - dziwny zbieg okoliczności? czy wiara ? a może wmawianie sobie, że w tym roku jeszcze będę w ciązy....
Bóg jeżeli będzie wogóle karał to dopiero po śmierci ew. w dniu sądu ...a to co nas spotyka to efekty naszych wyborów, ścieżek, przypadku...Na ziemi kary nie ma
Giga ja również miałam podobne myśli jak TY ... ale tłumaczyłam sobie to w ten sposób, że widocznie to nie był dla mnie i mojego M odpowiedni czas. Ja pragnęłam maleństwa jak to się mówi tu i teraz! Taki był ze mnie niecierpliwiec ... a teraz noszę w sobie największy SKARB świata! I mimo, że czasem wątpiłam w Boga w momentach desperacji i ogromnego żalu teraz mam mu za cio dziękować i cieszę się, że jednak nie zatraciłam WIARY i NADZIEI - trzymaj się dzielnie
Nie ma czegos takiego, jak kara boska. Jak wytłumaczycie np. śmierć dziecka? Zabójstwo? Karą? Za czyje grzechy? Nie czytałyście Biblii? Co spotkało Hioba? Bóg go sprawdzał, jak wielka jest jego wiara, a wszyscy "przyjaciele" myśleli, że te wszystkie klęski, które na niego spadły, to na pewno przez wielkie grzechy, jakie Hiob musiał widocznie popełnić. Odwrócili się od niego, a tymczasem Hiob nie zwątpił i nie odwrócił się od Boga, a Bóg mu to wszystko wynagrodził. Jesli wyznajecie katolicką odmianę chrześcijaństwa, to musicie wiedzieć, że Bóg dopiero po śmierci osądza czyny danego człowieka. Takie klepanie "Nie mam dzieci, bo to Bóg mnie karze, co ja zrobiłam? za jakie grzechy?" to smęcenie starych babek. Wręcz bluźniercze.
Nie mam tego problemu. Kurczę, następny moment, w którym przekonuję się, że lepiej być niewierzącym. Nie zwalam winy za niepowodzenia na kogoś "na górze", nie umartwiam się. Życie zdaje się prostsze.
Co do pierwszej części Twojej wypowiedzi Aniu, zgadzam się. W zyciu jesteśmy wystawiani na wiele prób - dla jednych są one naturalnymi i koniecznymi elementami na drodze do zbawienia, dla innych "karami boskimi" lub "złośliwościami losu". A co do ostatnich Twoich słów, dobrze to ujęłaś: "życie ZDAJE się prostsze"...
oglądałyście taki program w TV o dzieciach z domu dziecka? Tam byli tacy młodzi ludzie którzy zaadoptowali dziewczynkę zzespołem downa Oliwke - jak dla mnie takie osoby są wielkie, podziwiam je za ogrom miłości jaką mają dla innych
Izunia spacerka nie było tylko późno obiadek a potem wypad ze znajomymi do knajpki na piwko - Ja nie piłam piwska bo nie lubię. Drinkowałam wczoraj jakieś dziwactwa cały dzionek i trzeźwa byłam :)) Jesio AA mnie złapie jak tak dalej będzie :))
czytałam też "Poczwarkę" - ...tam rodzice nie potrafili zaakceptować swojego dziecka a Oliwke pokochali obcy ludzie...to musi być trudne ...taka lekcja pokory kiedy marzy się nam "idealne" dziecko - siostra mojej bratowej ma córeczke z zespołem downa a potem urodziła jeszcze 3 zdrowe dziewczynki
pozwolę się wrócić do tematu - wierzę, ale chyba nie ma takich, którzy nie mają czasami doliny jak im nie wychodzi; jestem pełna optymizmu, dziękuje Bogu za ludzi, których stawia na mojej drodze (przede wszystkim M, bo jest wręcz niesamowitym facetem, a takich egzemplarzy już nie produkują jak to się mówi), za to, że mam wszystkie zmysły, że stworzył cuda przyrody i wszystko zostało stworzone po coś, ale tzw dolina rządzi się swoimi prawami; możliwe, że właśnie wtedy trzeba zagryźć język (albo wyłączyć kompa w naszym przypadku) i nie przelewać tego w słowa; niestety tylko Jezus był ideałem, który nie protestował nad swoim losem a do niego mi baaaaardzo daleko;
nie mniej dzięki za wasze słowa; częćś to tzw zimny prysznic ale skoro tu napisałam to powinnam się liczyć z możliwością pojawienia się takich odpowiedzi; chciałam się tylko wyżalić ale generalnie twierdzę, że życie jest piękne