Mam dość dzisiaj :( Weronik zaliczyła przez cały dzień 3 drzemki po 10 minut padła po 20 i po 8 minutach oczka jak 5zł i dalej się z nią męczę, nie chce jeść, nie chce spać i jest upierdek
Lady to chyba zalezy jak sie chodzi i gdzie sie chodzi... ja obiedram trasy gdzie mam pod gorke :) na kondycje tez nie narzekam ale w szybkim tempie smigam i wlasnie takie mniej proste tereny robie... ostatnio upodobalam sobie spacery w strone rzeki i o ile idzie sie dobrze bo w dol to wraca sie juz z odpowiednim oporem ;)
oj znam to skąds And.. Kacperek tez czasem miewa takie dni .. jaka ja szczesliwa jeste potem jak on pojdzie spac ;) a czasem jak jest starsznie upierdliwy to idziemy razem do lozka on sie troche bawi potem coraz bardziej zaczyna marudzic jak go olewam a po jakims czase juz ma tak dosc tego olewania ze przytula sie do cyca i ciagnie i zasypia :)
ŚPI !!!! od 4 minut śpi w łóżeczku ! już z bezsilności po prostu ją położyłam - płakała mężowi nie pozwoliłam się odzywać i ją ruszać a sama poszłam do łazienki - wracam cisza ale oczka wielkie a teraz patrzę śpi!!! Oby już do rana ale nie do 10 jak dzisiaj jeśli ma być potem upierdek.
Od jutra moja Anka idzie mieszkać do ojca ! Dzisiaj się z nimi obojgiem pokłóciłam - dzwoni o 19 że po nią przyjedzie a ja że nie bo za późno a on foch że ja coś narzucam i od słowa do słowa powiedziałam że skoro tak to ok od jutra niech se ją weźmie nawet i na zawsze - Ania nie mniej zaskoczona niż i ja i on... Rano po nią przyjedzie Zobaczymy jak to będzie - bo on pracuje na 3 zmiany i ten tydzień ma na popołudnia - szkoda mi trochę Ani i się o nią martwię ale wkurza mnie jego podejście - pan i władca dzwoni i ja mam się zgadzać - nie ma tak
Drzemki po 20 - 30 minut ucina sobie moja Zozola. Od tygodnia uczę ją jednak aby sama zasypiała w łóżeczku bez mojego bujania na rękach i są efekty. Wieczorem po kąpieli i mleczku leżę z nią na łóżku w pokoju, bawię się jej nóżkami, rączkami czy głaszczę ją po buzi i w taki sposób troszkę się wyciszamy po czym przenoszę ją do łóżeczka, kładę obok niej misia, przykrywam kołderką i wychodzę... Jak jej wyleci smoczek to wejdę i podam ale wszystko bez oświecania światła i bez mówienia do niej jedynie to ciii ciii ciii ciii :)
Ania u mnie i górki i z górki - teren zróżnicowany. Chodzenie mnie nie męczy aż tak bardzo i to pedałowanie na rowerku. Muszę zabrać się za czytanie zaległych książek przy tej formie wypoczynku bo jak na razie to nadrabiam oglądaniem tv ale czytaniem kolorowego czasopisma! Od jutra mam dietę w wirtualnym dietetykiem hmmm jestem ciekawa co osiągnę bo mój cel to -8 kilo!
And takie słowa wg mnie są nie na miejscu jeśli chodzi o Ankę. Jest w wieku gdzie wszystko sobie będzie brała do serducha i oby nie myślała, że Ty jej nie kochasz i nie chcesz! Nie obwiniaj jej i nie mieszaj w sprawy dorosłych bo ona jest niczemu winna!
Dronko Ania wie że ją kochamy i wie dlaczego tak zrobiłam! Nawarczała na mnie że nie pozwoliłam iść z ojcem pomimo późnej godziny i pomimo tego ze ona jest zdechła po wojażach harcerskich i pada na twarz! Od dawien dawna ja już nie wiem co znaczy niedziela rodzinna bo jak Anka nie idzie z harcerzami to idzie z ojcem i my nic nie możemy sobie zaplanować nawet durnego spaceru bo jest telefon i stwierdzenie że Ania idzie wrr A dziś ja jestem zołza i się nie zgodziłam i dobrze! niech jutro Ania zacznie się jemu stawiać czy pyszczeć tak jak nam i niech tatuś jej zwróci na coś uwagę - przestanie już być tak miło i kolorowo z tatusiem - jestem tego pewna. Masz rację ona nie jest niczemu winna ale niech jej cudowny tatuś zobaczy co to znaczy mieć dziecko na dłużej niż 4 godziny w tygodniu w najlepszym wypadku ania wróci od niego rozpieszczona w najgorszym zacznie i mnie i Andrzeja szanować a nie buntować przeciw nam Anię
And no ja popieram Lady ze to nie bylo fair w stosunku do Ani. mozna to bylo jakos wytlumaczyc a nie ze dziecko slyszy tekst typu zeby ja sobie wzial na zawsze... to nie jest przedmiot ktory sie bierze i oddaje... uwazam ze dzieci nie powinny slyszec rozmow doroslych bo czasami jak sie powie 2 slowa za duzo to mozna bardzo skrzywdzic....
Lady mi nie chodzilo o to ze sie na spacerach mecze tylko ze lubie zmeczenie materialu tzn pracujace miesnie nog jak mi tak fajnie 'pikaja' :)
chyba pójde na jakies zakupy bo to zawsze poprawia humor a ja go nie mam...chciałabym małemu kupic nowa karuzele bo ta co ma to badziewie juz 5 razy klejona,małego zawioze do cioci i pojade troche sie odstresowac i wszyscy beda zadowoleni
Ania oj chciałabym poczuć pracę moich mięśni wrrr ale jest za zimno aby chodzić parę godzin i praktycznie czasami brakuje mi już miejsc do chodzenia :( a na rowerku czuję tylko jak się pocę hi hi hi
And powinnaś z tatą Ani pogadać bez udziału Ani... powinniście konkretnie ustalić godziny jego przychodzenia po Anię i godziny jej oddania. Poza tym chyba macie troszkę zły system jeśli w niedzielę nie możecie wyjść całą rodziną. Albo ona w sobotę do niego idzie na noc a w niedzielę wraca do Was na obiad po czym popołudniu planujecie sobie wspólny spacer no i dlaczego nie możecie wyjść bez Ani?
Dronko sobotę moja Ania ma zawaloną - zbiórka harcerska i gitara - jak gdzieś znika z harcerzami gitarę ma w poniedziałek. O to właśnie chodzi że większość niedzieli jest bez udziału Ani i chodzimy sami w piątkę. Co do ścisłych godzin odwiedzin - kiedyś chcąc dobrze dla Ani zgodziłam się na weekend bo to były jedyne dni kiedy ona miała wolne. Poza tym on pracuje na zmiany więc odgórnie nie zawsze by mógł ją zabrać. Jeszcze w grę wchodził piątek, ale po feriach Ana będzie miała korki z niemca.
Jest już u tatusia - klucze od naszego domu ma więc w każdej chwili może wrócić do domu, nawet jak mnie nie będzie i dobrze o tym wie. Połowy rozmowy z ojcem nie słyszała - i dobrze - a to co wie jej wystarcza. I sama też ma to samo zdanie co ja - zamiast kupić buty czy spodnie dzieciakowi on woli iść z nią na pizze - ok chce się wykazać i w ogóle ale Ania sama mówi że woli by jej coś kupił czy doładował telefon niż szli znów do jakiegoś lokalu... ciekawe czy jej teraz doładuje tel bo mała ma na koncie kilka groszy i niedługo wygaśniejej możliwość wykonywania połączeń wychodzących
ooo to Pannica juz:) Ja tez mialam nascie lat a zachwoaniem przypominałam kogos starszego-teraz na starosc mi sie odmienilo a to za sprawa M przy którym mogłam wreszcie byca jaka chce:) To ciekawe jak Anka długo wytrzyma zojcem bo obstawiam ze długo nie zagrzeje tam miejsca
za godzine jade zawieźć małego do cioci i jade do miasta.mam nadzieje ze znajde karuzelke jakąś fajna a poza tym dzisiaj mam taki dzien męczacy i pewnie pierwszy dzien najgorszy bo potem to jakos pójdzie z górki
Dziewczyny już nie wiem co mam robić z moim mężem opowiem Wam wszystko od początku. Poznaliśmy się 5 lat temu,miałam 18 ,Paweł 28 (jest ode mnie 10lat starszy)zachwycił
mnie sobą od razu,że taki inteligentny,starszy ,że zwrócił na mnie swoją uwagę.Ja
mieszkałam z mamą w Poznaniu on w Tychach.Służbowo bardzo często bywa w
Poznaniu.Znajomość potoczyła się błyskawicznie wszystko cudownie istna sielanka rok
2005 ślub.Zaznaczam,że mimo ślubu mieszkaliśmy cały czas oddzielnie miałam szkołę i
Paweł naciskał żebym ją skończyła w Poznaniu bez przenoszenia się,mówił że damy rade
na odległość,że będzie często przyjeżdżał.No i tak też było,że się " odwiedzaliśmy" i
w jedną taką wizytę gdy byłam u niego ,akurat musiał jechać na chwilę do pracy więc
zostałam w domu,włączyłam kompa i tak sobie siedziałam.Nie wiem dlaczego ale coś mnie
tknęło i weszłam na jego gadu gadu dokładniej na archiwum rozmów- na prawdę nie wiem
po co.I wtedy sobie poczytałam;( min okazało się,że mój Mąż ma dziewczynę z którą
namiętnie rozmawia i pisz.Ze tęskni za nią,że nie może sie doczekać kiedy jak
pocałuje itd...Myślałam ,że umrę jak to przeczytałam,rozpacz wielka.Od razu się
zabrałam do Katowic na pociąg.Przyjechałam do domu i płakałam.Potem były wielkie
przeprosiny ,że to tylko jeden raz,że to nic nie znaczy,że on kocha mnie i tylko
mnie,ze tak jakoś zbłądził .Mówił,że jest mężczyzną a mężczyzna potrzebuje sexu a on
ma żonę przeszło 350 km to mu powiedziałam ,że na własne życzenie bo mogłam się
wprowadzić już dawno.I tak sie zostaliśmy.Paweł pisał przyjedźał prosił a ja w końcu
uległam i wybaczyłam bo go kocham.Potem wszystko niby było dobrze starał się
bardzo.Ja zdałam maturę przekonana ,że teraz będziemy mieszkać razem ,że mnie
ściągnie na Tychy.Znów się myliłam,usłyszałam ,że studia w Poznaniu są na lepszym
poziomie niż w Katowicach i że jak wytrzymaliśmy tyle to te 3do 5 lat też
wytrzymamy.Było mi smutno ale jak zawsze nie było szans na dyskusje Paweł był nie
No i tak sobie mieszkaliśmy na odległość następny rok.Paweł przyjeżdźał jak jechał do
Poznania wysyłany z firmy przespaliśmy się i znów jechał do Katowic.Jak mu raz
powiedziałam ,że mnie zaczyna traktować dziwnie ,że raz w miesiącu przyjedzie i tylko
czeka aż przyjdzie noc to się obraził.Pojechał do domu trzasnął drzwiami i zapomniał
komórki te osobistej nie służbowej.Godzina 22 dzwoni jego kom nie obieram bo uważam
ze to prywatna sprawa po 15 minutach sms ,jeden ,drugi w końcu moja ciekawość nie
wytrzymuje czytam ..."Kochanie czemu się nie odzywasz ,tęsknie Magda" już pisać dalej nie muszę co się stało.Tym razem ja trzasnęłam drzwiami wyszłam do
przyjaciółki się wypłakać ,wyciągneła mnie na imprezę.Piłam dość dużo(co nigdy mi się
nie zdarza bo nie znoszę alkoholu)Potem poszłam do domu i już wchodziłam do swojej
bramy to spotkałam 2 pijanych chłopaków i zostałam zgwałcona.Obudziłam się w szpitalu
,było mi już wszystko jedno co się ze mną stanie,nie pozwoliłam się zbadać lekarzą,
nikt mnie nie mógł dotknąć.W szpitalu byłam ,2 tygodnie wypisali mnie do domu ,miałam
wizyty psychologa( mama mi załatwiła)Siedziałam w domu tak minęło 1,5
miesiąca.Rozmowy z psychologiem poczułam się troche lepiej.Z domu nie wychodziłam
przez ten czas wcale ,miałam lęki.No i w końcu jest ranek 3.01.2007 wymiotuje nie
wiem co jest grane,grypa żołądkowa myśle,mija 4 dni nadal wymiotuje i słabnę nic nie
jem nie pije bo po wszystkim mam torsje.Mama wiezie mnie do szpitala.Słowa lekarza
"Gratulacje jest Pani w ciąży" słabnę przyjęcie na oddział nawadnianie bo byłam
odwodniona.Myślę ,że to zły sen jakiś koszmar dlaczego mnie to spotyka.Mówię ,że nie
chce tego dziecka ,mowie lekarzowi ,że to z gwałtu. On patrzy na mnie jak by chciał
powiedzieć "pewnie sama chciałaś a teraz ściemniasz".Mama poza moją wiedzą dzwoni do
Pawła o wszystkim mu mówi-ten przyjedża -płacze przeprasza,przytulamy sie jest mi
Mija kilka miesięcy brzuch zaczyna rosnąć nie mogę na to patrzeć,ciągle płacze.Gdy
czuje pierwsze ruchy coś się we mnie zmienia,jakby pęka rozpłakałam się dotknęłam
brzucha (wcześniej tego nie robiłam jedynie gdy musiałam się ubrać umyć itd)Im więcej
ruchów tym wszystko się zmienia,zaczynam się cieszyć mówić do brzucha ,po czym sama
na siebie jestem zła że to robie.Mówię sobie że muszę nienawidzić to dziecko bo go
nie chce.Ale przegrywam nie wiem nawet kiedy zaczynam kupować ciuszki cieszyć się jak
dziecko. Jest 11 sierpnia moje urodziny przyjeżdża Paweł ( nie widzieliśmy się od końca
stycznia,od jego wizyty w szpitalu) Rozmawiamy mówi ze wszystko sobie przemyślał,że postara się pokochać dziecko i
stworzymy rodzinę.Nie wierzę mu,on przekonuje mówi,i mówi w końcu jak zwykle ulegam
wierze bo ciągle go kocham. No i urodził się Kamil Karol.Paweł przyjechał zobaczyć małego-mówi ,że nie da rady
wyjeżdża,wraca po 3 miesiącach prosi o ostatnią szansę-daje.I jest w miare,bierze
małego widać ,że się przekonuje.Cieszy mnie to bardzo. Teraz mówi o przeprowadzce a ja się waham.Tyle czekałam na to by się wreszcie
zdecydował,a gdy do tego doszło to nie wiem czy chce ,czy go kocham jak to
będzie...Milion myśłi. Może nie którzy mieli rację mówiąc że wcześnie straciłam ojca i poszukałam sobie
starszego o tyle faceta by mi go zastąpił.Teraz boję się ,że znów mnie okłamie.Ze
będzie miał na boku panienki jak kiedyś.To wszystko to za dużo jak ja mnie.Nie wiem
dlaczego tak mnie życie doświadcza;(Nie mam wiele znajomych boje sie ludzi dużego
skupiska.Dobrze się czuje siedząc w domu rozmawiając z wami w necie to mi wystarcza
do życia choć wiem ,że tak nie można.Czasem boje się nawet wyjść z Kamilem na
spacer.Nadal chodze do psychologa raz w tygodniu na rozmowy to mi dużo daje. Ale najważniejsze pytanie czy przeprowadzić się do Pawła czy to ma jeszcze sens po
tym wszystkim.A jak on nie pokocha Kamila bo bedziemy wszyscy nieszczęśliwi ja nawet
nie wiem czy on mnie kocha.Mówi ,że tak ale....Pomóżcie.Wiem że ta historia jest
skomplikowana i dziwna,starałam się opisać wszystko w miarę czytelnie ale nie jest to
Aga nie wiem;( bez niego mi źle z nim niby dobrze ale...jak z nim jestem to ciągle myśle jak się dorwać do jego komórki i poczytać sms-y czy czasem czegoś nie znajde.I nie wiem czy on pokocha małego.Kurde nic nie wiem na to wychodzi Mamodusi kocham Kamilka teraz mogę to napisać bo to szczera prawda,ale z początku jak byłam w ciąży to na prawde go nienawidziłam za to że się rozwija w moim brzuchu wiem ze to straszne co napisałam,ale tak było.Dopiero poźniej powoli powoli zaczęło się układać.
Czasem myślę ,że jak nie wrócę do M to już do końca życia będę sama,Kamilek nie bedzie mial taty i oboje bedziemy nieszczesliwi bo nikt mnie z dzieckiem nie zechce.Moim pierwszym chlopakiem bym Pawel i zostal juz do teraz jako maz nie wiem czy umiala bym zyc z kims innym czy ktos mnei moze pokochac.Kiedys mi maz powiedział ze powinnam sie cieszyc ze on ze mna jest bo ani piekna ani super zgrabna nie jestem.
Aga zapomniałam dodac ze to prawda młoda jestem,szybko straciłam tatę miałam 14 lat,szybko mam dziecko a nigdy tak nie chciałam,zawsze uważałam ze to jak będe miała z 27 lat.A teraz to dziecko ma dziecko.Choć moja mama mówi ,że po tym wszystkim jestem nad wyraz dorosła ale ja tego tak nie widzę.Jedynie to że jestem wielkim tchórzem to co innym sprawia przyjemność dla mnie jest wielkim wyzwaniem chociażby spacer w zimie o godz 17 gdzie juz ciemno-panicznie się wtedy boje.To taki głupi przykład a jest tego o wiele więcej.Chodzę do psychologa rozmawiamy jest lepiej niź było ale chwilami nachodzi mnie ze to za mało ,że mam dziecko a boje sie wyjsc z nim na spacer a co to będzie poźniej a jak te lęki mi nie przejdą... A co do Pawła to nie wiem nawet nie wiem co mam brać pod uwagę podejmując decyzje ,chce zeby Kamil mniał tate ale takiego który będzie go kochał nie na siłe,a nie potrafie ocenic czy paweł go pokocha
Wydro ciezko bedzie mezowi odzyskac utracone zaufanie ale przede wszystykim ty musisz sobie odpowiedziec na pytanie czego ty chcesz... czy wolisz byc sama z Kamilkiem i probowac ukladac zycie na nowo czy tez jednak zaryzykujesz i bedziecie budowali wszystko od nowa... niestety zadna z nas nie jest w stanie ci nic poradzic bo ot wasze zycie i wy musicie zdecydowac co jest dla was najlepsze
no i po tych słowach ja juz bym wolała byc sama z synkiem niz z takim mężem którgo ciagle miałabym ochote sprawdzac,który mnie tyle razy oszukał i taki teksty ma...wybacz ale jak on jest beznadziejnym mężem to będzie tez beznadziejnym ojcem bo sam niewie czy w koncu was kocha czy nie.Kamilek potrzebuje ciepła i miłosci ale tez spokoju a w tym zwiazku widac go brakuje A Ty musisz sobie sama odpowiedziec czy dac mu kolejna szanse czy nie...
Wydro ja też myślałam że nikt mnie nie zechce z dzieckiem - oj bardzo myliłam się !! Mój M kocha Anię na zabój czasami śmiem twierdzić ze bardziej niż swoje biologiczne dzieci
Nie umiem Ci powiedzieć co powinnaś zrobić bo to trudne ... jak go kochasz może warto - moze naprawdę jemu zależy na Was ... poza tym jak będziecie razem to też będzie inaczej niż z granicą 350km
wydro,szczerze móewiac podziwiam cie,że to wszytsko przeszłaś. co dlaej?to napewno jedna z najtrudniejszych i najwazniejszych decyzji Twojego życia.Musisz ją sam podjąc.tylko ty wiesz, czy go kochasz i czy potrafisz mu uwierzyc i zaufac.wiem,ze to trudne, bo facet kilkakrotnie naduzył twojego zaufania-ale może coś się zmieni, gdybyście zamieszkali razem i zaczęli zyć jak małżeństwo....
Kiedys mi maz powiedział ze powinnam sie cieszyc ze on ze mna jest bo ani piekna ani super zgrabna nie jestem.
No a gdzie jego miłośc...? Ja wiałabym gdzie pieprz rosnie. Myslę,ze musisz uwierzyc, ze istnieje ktoś dla kogo bedziesz i najpiękniejsza i najzgrabniejsza i najmądrzejsza na świecie
Wyderko - padły tutaj różne rady, wiele słów, ale jedna sprawa jest najważniejsza, musisz zapytać sama siebie, nie czy kochasz Pawła, ale CZY JESTEŚ W STANIE MU JESZCZE W ŻYCIU ZAUFAĆ???????????!!!!!!!!!!! Bez zaufania wasz związek nie ma najmniejszych szans, wystarczy jedna chwilka niepewności, a twoje życie będzie się walić, będziesz w strachu za każdym razem gdy Paweł zrobi coś, co wzbudzi twoją ciekawość, niepokój. Niestety ZAUFANIE to jedna z najważniejszych rzeczy w związku. Znam pary które bardzo się kochały, a i tak musiały się rozstać, bo zrujnowałyby sobie wzajemnie zdrowie!
Niestety z tego co piszesz, moje osobiste zdanie, podkreślam moje, jest takie, że nic z tego dobrego nie bedzie. Lepiej ci będzie razem z Kamilkiem, bez strachu, że znowu mąż nie wrócił z pracy, znowu ma kogoś, znowu mnie oszukał itd. Wydaje mi się, że wystarczająco dużo razy dostał szansę! Moja rada: głowa do góry dziewczyno ,całe życie przed tobą, a panu Pawłowi podziękuj! Ale to tylko moja rada, wybór należy do ciebie!
PS. Kochający mąż nigdy nie powiedziałby swojej żonie tego co tobie Paweł, pozatym zrobiłby wszystko żeby być razem, choćby dzieliło "morze"!
wydra uwazam iz powinnas sama siebie zapytac czy tego chcesz a nawet tak nie mysl ze juz nikt nie bedzie cie chcial bo czy to ze masz dziecko to znaczy zee juz nie znajdziesz nikogo o toz mylisz sie moja droga znajdziesz i to nie takiego a kogos kto waas bardzo mocno pokocha i bedzie szanowal ale decyzje musisz podjac sama to tylko moje zdanie
Moja opinia ... Wydra wiadomo, nie można mieć w życiu wszystkiego - uważam, że silna z Ciebie kobieta, masz synka a on ma tylko Ciebie !! TY i KAMIL jesteście najważniejsi i jaką byś nie podjęła decyzję - to Ty sama będziesz ponosiła jej konsekwencje ... Zaczynanie wszystkiego od początku na pewno nie będzie proste, ale jak najbardziej możliwe - uwierz, mam przyjaciółki które są szczęśliwe i zakochane po uszy mimo, że nie były same - miały już nie ślubne dzieci [jeśli mogę tak to ująć nikogo nie urażając]. Ich mężowie nadali dzieciakom swoje nazwiska i stworzyli wspaniałą rodzinę. Musisz uwierzyć w siebie. Ja życzę Ci jak NAJLEPIEJ !!
Wiara w siebie i odwaga -tego mi brak Dziękuję Wam wszystkim,lżej mi się zrobiło gdy to opisałam.Nie będę się spieszyć z podjęciem decyzji.Przemyśle wszystko raz jeszcze( nie wiem który to będzie raz z kolei).Dziękuuje wam bardzo.Cieszę się,że na moją pocztę przyszła reklama że istnieje coś takiego jak28 dni ,bardzo się ciesze ,że Was poznałam.To jest jedna z lepszych rzeczy jakie mnie w życiu spotkały a nie było ich za wiele-niestety.Jeszcze raz dziękuję,jesteście dobrymi przyjaciółkami jeśli tak mogę napisać.
kobieta kiedy zostaje z dzieckiem sama ma więcej siły i motywacji do życia niż przy partnerze - tak kiedyś usłyszałam i chyba jest w tym prawda spoglądając na moje znajome, które się rozeszły z partnerami!
Tylko,że ja się boję, iż nie dam rady sama.Mama owszem mi pomaga ale ma swoją rodzine nie długo będzie dziecko i co w tedy będe im tak zawadzać.Wiem ,że mnie nie zostawi ale co z mężem to z męzem.A ja chyba kocham Pawła tyle razy mu wybaczałam a to o czymś świadczy.
ja Cie rozumiem ze sie boisz ale pomyśl sobie tak:Kamilek potrzebuje szczesliwej mamy,a czy ta mama z męzem bedzie szczesliwa? Możesz spróbowac ale podejdz do tego z dystansem-tyle razy Cie oszukał-pozwól mu sie troche postarac i troche koło WAs pobiegac.Nie wybaczaj tak łatwo.Wyderko Twoje szczescie jest ważne ale pamietaj ze Kamilkowi bedzie sie Twój nastrój udzielał.A co bedzie jak za miesiac znów Cie oszuka? Dziecko coraz strasze i bedzie patrzyło na łzy matki? Faktycznie zycie Cie nieźle doświadczyło a jestes młodsza ode mnie,a ja przy Tobie jak taki dzieciak-pstro mam w głowie.Dajesz rade kobieto i dasz rade bez niego uwierz.Ale decyzja nalezy do Ciebie i jaka by nie był masz tu u nas wsparcie
to i ja dorzucę swoją opinię Wydra, po pierwsze jesteś super silna kobitka i mów to sobie jak najczęściej, a życie jak życie - na wiele spraw nie mamy wpływu, a na pewno są osoby, które chciałby się z tobą na życia zamienić - innymi słowy - zawsze może być gorzej i doceniajmy to co mamy, choćby było bardzo ciężko. A co do twojego męża - ja myślę, że jest duża szansa, że coś by się zmieniło, po pierwsze wspólne zamieszkanie to nowa sytuacja i nowa szansa, a po drugie dziecko - a dzieci potrafią zdziałać cuda i rozkochać w sobie najbardziej skamieniałe serca. Wydaje mi się, że ucieczka, rozstanie, rozwód, itd - na to zawsze będzie czas, a jak nie dasz wam tej szansy, to do końca życia będziesz się zastanawiała czy dobrze zrobiłaś i co by było gdyby. A jeśli się wam nie uda, to jestem pewna, że drzwi u twojej mamy będą otwarte, czyż nie?
Dzwoniła moja Ania (tzn puszczała sygnał a ja oddzwaniałam) jest ciężko obrażona na ojca bo zostawił ją na noc u swojej siostry a ta nie pozwoliła Ani spotkać się z koleżanką która mieszka obok (5 minut drogi) a Ana od nas do niej jeździła , no i w ogóle Ania z wielu powodów nie lubi tej ciotki
Jest mi dziś ble - moja matka jest w szpitalu chciałam do niej iść ale nie z dziećmi przecież wrr pojadę zaraz na chwilkę dowiem się co i jak i jutro znajoma weźmie mi Weronikę od 12-16 bym spokojnie poszła do matki a potem wracając po dzieci do przedszkola
dla mnie to brzmi bardzo zimno i wiąże się z jakimiś urazami z przeszłości żywionymi do rodzica... ale to Ja tak widzę co nie znaczy, że u Ciebie tak musi być albo było
Wydra, w związku z Twoimi trudnymi przeżyciami znany gin, dr Południewski, słynny przeciwnik korzystania z NPR, ma dla Ciebie propozycję pomocy, z której kiedyś mogłaś skorzystać. Pakiet pomocy dla zgwałconych kobiet
Co o tym sądzisz? Dopiero teraz możesz to ocenić. Czy zabicie Kamila zanim jeszcze przysługiwało mu prawo do bycia człowiekiem i był zaledwie "zapłodnioną komórką jajową" byłoby dla Ciebie pomocą?
wydro to chyba nie jest prawdziwa miłość do męża ale przyzwyczajenie. Wybaczasz mu bo boisz się zostać sama a to na tę chwilę jedyny facet jaki Cię akceptuje, jako tako ale akceptuje. Jeśli nie pozbierasz się sama w sobie to będziesz tak się męczyła z Pawłem. Nie chciałabym Twojego M oceniać bo zarówno jego jak i Ciebie nie znam. On się nigdy nie zmieni. Dla niego zawsze będziesz na zasadzie - jesteś bo jesteś a jak cię nie ma to też niewielka strata! W tym wieku powinnaś sobie poukładać życie od początku. Początki nie są łatwe ale z pewnością podołasz wyzwaniom życia jako matka z dzieckiem. Wyobraź sobie co by było gdyby Ciebie M zostawił. Musiałabyś żyć bo nie miałabyś wyjścia! Czy Twoje dziecko będzie ciągle patrzało na smutną matkę, nieszczęśliwą w związku?
Decyzja ostateczna i tak należy do Ciebie....
Amazonko napisałaś tak jakby ona go zabiła ... troszkę za ostro posunięte słowa!