Magg to jest dla mnie nie jakaś tam dobroć tylko norma, a z 2 str szkoda mi staruszków dla których ciężko jest wejść na to 1-wsze wysokie piętro (piętro niżej mieszka ta babcia a obok jeszcze starszy dziadek) a co dopiero im węgiel nosić. Już rozmawiałam z Małżem że po prostu raz w tygodniu trzeba do niej zapukać by dała wiaderko i tyle... Poza tym oni są w porządku... Moje dzieci mieszkały wiecznie na parterze, nie było "nie tup", "nie skacz" itd itp Dziadek z dołu nigdy mi się nie skarżył że żyrandol mu się trzęsie a napewno tak jest bo są drewniane stropy, pomimo ze stopuję dzieciaki to jednak nie zawsze sie zachowują spokojnie - dziadek jest bardzo tolerancyjny więc chociaż tak mogę mu się za to :odwdzięczyć: że nie jest upierdliwcem
Ha! nie mogłam uwierzyć, ale jest to fakt. Dysk z naszego padłego kompa nie jest jakoś straszliwie uszkodzony, bo chociaż sugerowały to wszystkie dotychczasowe windowsy, na których próbowaliśmy go otwierać, to linux poradził sobie z tym bez problemy. A więc uratowany mój licencjat, zdjęcia Cyrylusa i dokumenty małżonka!!
And - świat pogłębia się w anomii, wypaczają się normy. Dlatego Twoje zachowanie staruszka odebrała jako niezwykłe, tym bardziej, że we własnych dzieciach nie ma opracia.
U mnie od wczoraj białe coś leci z nieba z różną częstotliwością i dodatkami ale dzieki deszczykowi nie leży toto na ziemi ale szybko znika. Ogólnie jak Mąż szedł po dzieciaki po 15 powiedział że na podwórku jest cieplej niż jak byliśmy około 11
no cóż - u nas brak pogody na spacerek, pada na zmianę śnieg i deszcz i jest zimno!
w związku z powyższym poproszę Aniu tą pyszną kawkę i to ciasteczko też - wprawdzie miałam nie jeść słodkiego do Świąt, ale na taką pogodę zrobię sobie dyspenzę!
a ja szukam chetnego na spacer... moje kolezanki stwierdzily ze zwariowalam Krzysia w taka pogode z domu zabierac bo im sie nosa wysadzic nie chce ale jedna jak powiedzialam ze jej zakupy pprzywioze (czy. w koszu pod wozkiem) to stwierdzila ze idzie :D
Aniu ja z chęcią pójdę - tylko szkoda że tak daleko mieszkasz ... Czasami brakuje mi kogoś obok z wózkiem obok mnie :( Nie mam nikogo z kim mogę pospacerować i pogadać "o kupkach" i wyobraźcie sobie że przez te blisko 8 miesięcy życia Weroniki raz sie spotkałam z dziewczyną z wózkiem i ona poczuła sie zawiedziona bo ja nie wiem nic na tematy chorób dziecięcych podczas gdy jej synuś ma pół roczku i już 3 raz jest chory, no i nieopatrznie zwróciłam jej uwagę że ja bym nie dała bigosu takiemu maluchowi pomimo że sama mam "szalone" pomysły ... na tym nasz spacer sie skończył
And ja tez nie mam kolezanek wozkowych na spacery mimo ze kilka z malymi dziecmi (ciut starszymi i ciut mlodszymi od Krzysia) mam... one uwazaja ze zima to sie dziecie weranduje i na spacery jak jest pozniej 0 nie wychodza... na szczescie moje kolezanki bezdzietne czasami na spacer sie smigna razem a ze teraz feire to ow ogle jest jak kombinowac z towarzystwme :D
Hmm, ciekawy jadłospis ma ta dziewczyna.. Powiem szczerze, ja czasami jestem przerażona, jak widzę, co niektóre matki wyprawiają. Sąsiadka mojej babci ma wnuczkę, ona przy niej pali, jej synowa też, jak u nich byłam z wizytą jak dziewczynka miała może jakieś 8 miesięcy, to byłam przerażona tym wszystkim; na ogół dzieci pachną tak ślicznie, a ta maleńka była przesiąknięta dymem papierosowym, nie wiem jak tak można....
mój pies chyba zwariuje zaraz przy Julce, która nie da mu na chwilkę odpocząć bo podąża za nim krok w krok :)) Boję się, że ona go pogryzie hmm chyba, że on to zrobi szybciej :))
Na razie maszeruje z przystankami, siada i macha łapkami wołając coś w swoim języku :)) śmiesznie to wygląda. Pies się przypatruje jej uważnie... boże jak ona się rozbeblała :)
Sh no cóż można :( Od kiedy pojawił się w domu Kuba jedynym miejscem gdzie się u mnie w domu paliło to była łazienka no ale zeby nie było nam aż tak dobrze to od godziny 17 do 19,30-20 czyli kąpania nie paliło się by pomieszczenie się wywietrzyło. Na starym mieszkaniu mieszkaliśmy na parterze więc jeśli nie było oberwania chmury czy mrozu -20st paliliśmy przed klatką. Nauczyłam moich znajomych tego i nie było żadnej taryfy ulgowej. Na tym mieszkaniu pali się w łazience i też do godziny 18 tyle że ja jak spale 3 papierosy to już jest dużo... najczęściej są to 2- rano do kawy i jak idę po dzieci do przedszkola a i to zależy czy idę sama czy z And - bo jak sama to niestety ale nie lubię i nie umiem palić pchając wózek i palę dopiero jak wrócę pod klatkę... Moja Matka która paliła ponad paczkę dziennie przechodzi u nas odwyk i pali tylko podczas wizyt w toalecie
Sheherezadah: na ogół dzieci pachną tak ślicznie, a ta maleńka była przesiąknięta dymem papierosowym, nie wiem jak tak można....
kiedyś byłam świadkiem takiej sytuacji: byliśmy na meczu: ja, mój mąż i nasz 3,5 miesięczny (wtedy) synek staliśmy na samej górze trybuny, wózek z dzieckiem koło nas jakiś facet, który siedział w ostatnim rzędzie, tuż przed nami, zaczął palić - większość dymu na nas i na wózek mąż zwrócił mu uwagę, żeby nie palił, bo nam to przeszkadza, a dym leci na dziecko. co na to facet? wielce zdziwiony, że komuś to może przeszkadzać... przed nim siedziało jakieś starsze małżeństwo, kobieta miała dziecko na kolanach, pewnie wnuczka, koło 2 lat. ten facet tak samo - że to "pierdolenie" (przepraszam za wulgaryzm). Sam oczywiście też kopcił co chwilę papierochy, podawał zapalniczkę gościowi, który siedział obok tej kobiety, dziecko non stop w dymie... w naiwności swojej mówię do małżonka: "ciekawe, czy matka dziecka wie, że jest takie okadzane". na co mój małżonek, widać bardziej obeznany z życiem: "pewnie wie, bo pewnie sama pali, a dziecko czasem macha dostaje". szczerze - gdyby dym z papierosa tego gościa leciał znów na moje dziecko, to zgasiłabym mu go na głowie.
Lady no to sprobuj na malej porcji.. mi akurat zupelnie nie przeszkadza brak mleka w takim zestawieniu mimo ze normlanie moja kawa to wiecej mleka niz awowego napoju :P
MamoDusi ja ja pijam jak najbardziej, ogolnie to czasami nawet i 2 kawy dziennie mi sie zdarza wypic ale Krzys nie reaguje brakiem snu.. .jesli DUsi kawa normalna nie przeszkadza to i ta nie powinna
Oj pyszne ciacho aż śłinka cieknie poszła bym sobie kupić ale pogoda kiepska a sama nie wyjde do Kamolka nie mam z kim zostawic:) wirtualnie już je pożarłam:D
And czasami nie warto zaczynać a lepiej odejść w inne miejsce jak jest taka możliwość. Osobiście też bym jak Ty zareagowała bo mnie wkurza takie zachowanie ludzi. Nie dla dorosłego on to robi ale dla dziecka i nie ważne czy swoje czy obce - dziecko to dziecko!
Niedawno też spotkałam się z dziwną sytuacją w obecności M... W sklepie chodziła pani z chłopaczkiem z zespołem downa. On oczywiście zaczepiał ludzi. Zaczepił i mnie :) nie uciekałam przed nim bo dla mnie to nie jest nic dziwnego ( obcowałam przez 3 lata z takim dzieciakiem ) mój M jednak widziałam miał przerażenie w oczach - niezauważalnie uciekł... Nie mogę mu wytłumaczyć, że taka osoba nie zrobi mu krzywdy ale on nawet nie chce o tym gadać :( Dlaczego ludzie boją się tych osób i przed nimi uciekają w niezauważalny sposób ?
NOvember, ja może jestem przewrażliwiona, ale dziwi mnie, ze ludzie w dzisiejszych czasach, gdy już wiadomo jak szkodliwe jest bierne palenie, narażają dziecko na wdychanie... W ogóle denerwuje mnie to, ze mówi się tylko o prawach palczy, tzn ze oni są dyskryminowani, a ja codziennie w pracy musze wdychać, bo szef pali, i to odpala praktycznie jednego od drugiego i co mogę zrobić ehh...
Ania poczekam do maja z piciem kawy gdyż moją dietę i jazdę na rowerku kontynuuję do moich urodzin. .. Potem przesiadam się na rolki no szporuję kasiorę na jazdy konne :))
Ja w tym roku muszę się wreszcie porządnie nauczyć jeździć, moja przyjaciółka ma stadninę, więc możliwość nauki i to darmowej mam, ale póki co umiem tylko kłusować, boję się jakoś galopu, przemóc się nie mogę...
Dronko ja w ogóle nie wiem jak można się bać czy unikać osoby chorej, nie wiem może dlatego i ja i moje dzieci inaczej odbieramy takie osoby bo Andi jest chory i mam bardzo serdecznego przyjaciela który ma porażenie mózgowe. Przez moje życie przewinęło się dużo ludzi mniej lub bardziej nieidealnych ale każdy z nich coś w nie wniósł. A dzieci (ludzie) z zespołem downa są tak pełni miłości i ciepła że ja nie umiem ich ominąć szerokim łukiem i czerpię od nich masę ciepła sił i miłości ... mogłabym pracować z takimi ludźmi!
And ale musisz przyznać, że takie osoby też wymagają odpowiedniego podejścia... czasami można im swoim zachowaniem wyrządzić krzywdę, urazić! Też nie boję się ludzi "innych" nigdy nie miałam oporów przebywać z nimi !
Dronko jeśli traktujesz ich normalnie tzn nie jak osobę inną czy chorą i nieszczęśliwą rzadko kiedy ją urazisz! Kolega z porażeniem mózgowym o którym wspominałam jest mocno ograniczony manualnie i ogólnie ruchowo. Ba żeby było śmieszniej mieszkaliśmy kiedyś na jednej dzielnicy, znałam go jako dzieciak z widzenia ale tylko tyle - nawet nie wiedziałąm jak ma na imie. Jakoś zaczęliśmy klikać na gg i tak się zaczęła znajomość. po półtora roku klikania zgadaliśmy sie że jest sam w domu na sylwestra, zaprosiłam go do nas i wtedy odmówił i powiedział że jest chory ... spytałam czy może chodzić po schodach, wsiąść do autobusu itd odp że tak - no to w czym problem? przyjdź! i tak sie zaczęła nasza znajomość w realu. I od razu powiedziałam jemu by nie gniewał sie na mnie jeśli coś zrobię nie tak ale pod warunkiem że jeśli potrzebuje pomocy ma mi powiedzieć! i nie raz było tak że jak np było ślisko był telefon - o tej i o tej będę na przystanku wyjdź po mnie, potrzebna mi pomoc przy kompach - wymiana podzespołów (on jest mgr informatykiem), zapnij mi kurtkę czy inne rzeczy choćby jak śmieszne sytuacje - wódka pita z kubka z uchem tak samo jak piwo. spotkania na mieście i pytanie kelnerki w lokalu czy nie muszę iść do niego do toalety mu pomóc Dużo bym mogła napisać o nim bo jest naprawdę wspaniałym człowiekiem i przede wszystkim oczekuje jednego - że będzie traktowany jako NORMALNY człowiek nie ktoś inny albo gorszy ...
And, aż miło się czyta o twoim podejściu:). ja mam wrażenie że w Polsce ludzie nadal nie potrafią się odpowiednio zachowywać przy osobach niepełnosprawnych, a przecież podstawą jest podchodzenie do nich normalnie, bo to tacy sami ludzie jak osoby pełnosprawne. Żyjemy w 21 wieku, a ja znam historie, ze dzieci upośledzone umysłowo są trzymane w domu i czasami nawet sąsiedzi nie wiedzą o ich istnieniu... Wiadomo, jak się nigdy nie miało kontaktu z takimi osobami, to na początku trudno jest podejść naturalnie, bo nie wiemy jak sie zachować itp., pamiętam jak w podstawówce odwiedzaliśmy chłopców niepełnosprawnych, którymi siostry zakonne się opiekują (jasełka u nich wystawialiśmy), też na początku dziwnie się czułam, nie wiedziałam jak sie zachować, ale po kilku minutach już wszyscy razem się bawiliśmy, rozmawialiśmy, szczerze mówiąc miałam nawet ochotę adoptować jednego z chłopców, tak go polubiłam, ale moi rodzice nie mieli takiej możliwości niestety.
U mnie na osiedlu chodzi kobieta z chłopaczkiem z zespołem downa i córką ale normalną. Powiem Wam, że czasami mam ochotę podejść do matki i ją opiedzielić. Chłopaka ubiera jak siódme nieszczęście, wszystko za krótkie albo takie, że pożal się boże... córka wystrojona jak nie wiem co :(( na dodatek z córką idzie za rękę a na chłopaka ciągle warczy i biedny idzie za nią.....
Lady, jak coś takiego widzę, to aż sie gotuję.... Tyle, ze jak takiej osobie zwrócisz uwagę, to ona tylko na Ciebie "wyjedzie", czasami z takim językiem, ze lepiej nie mówić...