ja bardzo chciałabym mieć trójkę , ale skończy sie na dwójce , patrzę realnie a nie zdaję na instynkt. Chciałabym dla swoich dzieci jak najlepiej, żeby mnie było stać posłać je na studia i na pomoc na początku samodzielnej drogi życiowej, dlatego akurat w moim przypadku trójka nie wchodzi w grę
Chyba nie da się odpowiedzieć jednoznacznie dlaczego chcę i dlaczego decydujemy się na kolejne dziecko, zawsze znajdzie się ktoś kto tego nie rozumie i nie zreozumie. W domu byłam tylko ja z bratem i też mieszkaliśmy oddzielnie. Mój M ma siostrę - żadne z nas nie ma duzego rodzeństwa czy rodziny. Więc dlaczego? może dlatego, że zawsze chciałam mieć kogo kochać i uwielbiam maluszki :) na poważnie nigdy nie zastanawiałam się dlaczego chcę mieć dzieci - w planach była 3 no ale "w miarę jedzenia apetyt rośnie" i soro najmłodsza już "odchowana z pieluch" (3lata) zachciało nam sie mieć kolejne ;) Nie lubię określenia którego używa Biedrona "Matka Polka" jakoś do mnie ono nie pasuje i chwilami jest dla mnie wręcz odrażajace i obrażające.
Aha patrzyłam na lmm.pl ale niestyty nie ma w okolicy takiej przychodni, wiem ze w moim mieście jest 1 lekarz, już nie pamiętam nazwiska. Póki co jednak czekam jeszcze do jutra może do pn - zobaczę jak to będzie z tą tempką, może skoczy jak antybiotyki przestaną działać ... oby tak było ...
"Aniu lubisz wyciągać pochopne wnioski i nie uczysz się na błędach innych! Najpierw czepnęłaś się mnie na "przyszłych mamusiach" teraz Lady zastanow się dziewczyno!"
Magg, a w jaki sposób się ciebie "czepnęłam", bo nie pomnę I na czyich błędach mam się uczyć? Na twoich? Czy na Ladybird? Przecież nie jesteście tu, drogie panie, aby mnie, maluczką, wychowywać
Zuza, pytać kogoś, dlaczego chce mieć 4 dziecko, to tak samo, jak pytać, czemu chce mieć 1 czy 2 dziecko. Chyba nie ma różnicy. Zawsze się znajdzie powód. Podobnie, jeżeli ktoś nie chce mieć dzieci w ogóle.
AND przepraszam za to słowo MATKA POLKA! Dla mnie ono kojarzy się z kobietą, którą można podziwiać, wychowującą dzieci ( jak wiadomo dla Naszych pociech trzeba mieć wiele czasu i cierpliwości i jest to wielkie wyzwanie ) , opiekującą się domem i poświęcającą czas mężowi! Mającą czas dla siebie a kto wie może dla znajomych, rodziny. Poza tym Ty jeszcze masz czas na internet :)) współczesna MP :))
AND ale nie będę używała go więcej :)) było to od razu po pierwszych słowach napisać.... :))
Ladybird lepiej podaruj sobie konie na okres ciązy, to jeden z tych sportów, gdzie lekarze mówią zdecydowanie NIE; nie warto ryzykować, nie darowałabys sobie gdyby z maleństwem cos się stało; ciąża nie trwa całą wieczność, można na jej czas zrezygnować z przyjemności; najlepiej zresztą zapytaj lekarza prowadzącego co on uważa na ten temat.
Mam czas dla znajomych czy rodziny, lubię wyjść sama na plotki, czy z całą rodzinką wprowadzić życie w czyjś dom :) Internet - spedzam w nim za wiele czasu i trzeba to zmienić. Całe życie jest wyzwaniem, nawet jak się nie ma dzieci czy ma się jedno - są obowiązki którym trzeba sprostać. Mi bardzo bardzo dużo pomaga mąż i miłość :) Wracam spać :*
Wiesz takie stwierdzenie że wprowadzamy życie wzięło się od mojkej koleżanki. Dziewczyna jest sama (tzn z rodzicami) i chora (problemy z nóżkami) kiedyś wróciła ze szpitala i wpadłam do niej sama. Spytała dlaczego tak gdzie reszta itd, więc mówię prawdę ze nie chciałam by dzieci ją męczyły itd a ona że moje dzieciaki wprowadzają swoim śmiechem zabawą i "bieganiem" życie w jej dom :) Od tamtej pory zadko chodzę do niej sama, moje dzieci uwielbiają i ją i jej rodziców no i mają Pana dziadka i Panią Babcię :) a wiadomo dzidkowie czekają na wnuczęta hahhaa Jednak nie wszyscy ludzie są aż tak kochani jak ona :) Ale i tak czasami idziemy pozakłócac czyjś spokój domowy z dzieciaczkami, nie wiele jest osób w moim otoczeniu, które nie kochają dzieci więc to nie jest problem hahaha. Raz poczułam się bardzo niemiło w gościach u kogoś gdy synek miał jakieś półtora roku i podszedł zobaczyć autka jakie stały na półce dziecka a mamuśka warknęła na mojego szkraba ze ma siedzieć i nic nie ruszać, wizyta szybko dobiegła końca i już tam nie chodzimy, zaś jakoni przychodzą tamta jest zaskoczona ze pozwalam zrzucić wszystkie auta na podłoge, bawić się nimi itd ale potemmają poskładać - przecież zabawki są do zabawy a nie patrzenia na nie :D
AND masz rację - Ja tez nie za bardzo przepadam za ludźmi dla których mieszkanie to muzeum a dzieci w tym mieszkaniu to największa zgroza! Na moje szczęście moja córa była spokojna i nie stwarzała problemów ale będąc w takich domach nie odrywałam od niej wzroku z obawy, ze coś zrobi. To męcząca i chora sytuacja dlatego Ja osobiście wolę normalnych ludzi, którzy mają dzieci i potrafią je zrozumieć :))
Mój mąż niedawno był z córką wieczorem w sklepie i kupili mi TERMINARZ w oczekiwaniu na dziecko oraz Pamiętnik Malucha! Zaczynają świrować :)) no i jeszcze łańcuszek do smoczka z biedronką :)) to już totalny świr :))
Magg,czy ty przed insema mialaS robione hsg, powtarzam sie bo wiem ze tu tez zaglodasz.Pytam bo 2 lata temu mialam robione i jest ok,wiec jajowody sa ok,byla tez ciaza a nie chce tego badania robic bo jest okropne,wiem ze ty tez juz bylas w ciazy ,a tobie kazali zrobic?
And222s... cienka jest granica między wprowadzaniem komuś życia do domu, a zakłócaniem miru domowego. Jeśli twoje dzieci nie niszczą, nie dewastują, nie krzyczą uniemożliwiając dorosłym normalną konwersację, to wszystko jest w porządku. Zapytałam, co rozumiesz po hasłem "wprowadzanie życia", bo ja mam trochę inne doświadczenia, jako osoba nawiedzana przez rodzinę z dwójką małych potworków. To już nawet nie chodzi o dotykanie zabawek, ale wręcz ściąganie z półek moich osobistych rzeczy, zaglądania do szafek itd... Mamusia nie widzi nic złego w ich zachowaniu, ale mnie to doprowadza do szału. Ani ja ani brat nie zachowywaliśmy tak nigdy. Dlatego, jak powiedziałaś "wprowadzamy życie" to skojarzyło mi się niemiło "bo ja mam takie żywe dzieci, to dobrze"- jak mawia ta mama. Na szczęście nie odwiedzają nas często, bo mieszkają daleko.
Magg- nadal nie wiem, w czym się przyczepiłam lub czym skrytykowałam ciebie. Chcesz, to napisz mi na prv, nie to nie. Póki co, nie czuję się winna.
Dzieci nnie grzebią po szafkach, zanim zdejmą coś z półki (nawet gdy to zabawka) pytaja czy mogą. Nie krzycza czasami biegają, ogólnie nie są aniołkami ale też nie są tyranami. Jedno co mnie denerwuje to to że cały czas chodza i n ie usiedza na pupciach... ale to tylko ja sie czepiam :) Często właśnie jest tak ze słysze daj spokój to tylko dzieci a mnie aż telepie :) Raczej nie są takie jak opisujesz o dzieciach rodzinki :) Nie u kogoś w domu zreszta tez sa pewne granice
To jaką jestem mamą dowiem się za naście lat, jak moje dzieci wyjdą już z domu Teraz staram się taka być, staram się ich rozumieć a przedewszystkim kocham...
Dziś mi troszkę lepiej i spokojniej, temperaturka rośnie, ja czuję się całkiem całkiem. Biorę sie za domek i obiadek by popołudnie mieć jak najbardziej wolne.
Niedziela to zaczyna być normalką dla mnie, ze spycha mnie do łóżeczka złe samopoczucie :( Jutro poniedziałek i zapewne będzie znacznie lepiej - byle do poniedziałku :)) a jak na razie znikam pod prysznic i zobaczę jak się po nim poczuję!
głód mnie dopada coraz to częściej i zabijam go owocami :)) ciekawe jak długo tak pociągnę! Warzywka z patelni zeptera bez tłuszczu tak samo jak i mięsko! zdrowiutka dieta poza wieczornym podjadaniem czekolady hi hi hi
Rano suchareczka zjadłam i tak praktykuję od paru dni i muszę przyznać, że one pomagają! Resztę dnia da się przeżyć normalnie a bóle żołądka chociaz są nie są takie ciężkie! Obowiązki świąteczne też pomagają zapomieć :)) jedynie zmęczenie mnie dopada dość często i na to nie ma recepty tzn jest - sen ale nie zawsze się da spać :)) Po 2 dniach siedzenia w domu wczoraj zrobiłam przemarsz godzinny i padłam jak dziecko do łóżeczka i spałam do 5 rano!
ach nie wiem to chyba takie nastroje ciązowe :(( wczoraj poryczałam się bo przeglądałam artykuły o konikach... sama nie wiem dlaczego tak zareagowałam!
ach amazonko nic nie było drastycznego broń boże ale były koniki! mam za miękkie serducho na widok ich pysków i chrapek i tak ogólnie! strasznie lubię patrzeć na konie .......... no i tak jakoś mi się smutno zrobiło, że długo nie będę się uczyła.... Przeżyję jednak do następnego roku!
Amazonko wiesz to troszkę skomplikowane! święta to dla mnie taka "tułaczka" więcej jeżdzenia niż wypoczynku! Miło jest odwiedzić rodzinkę ale człowiek czasami chciałby też spokoju troszkę! 1dzień swiąt wizyta u teściów, 2 dzień swiąt do ojca chrzestnego! poza tym jeszcze po drodze brat i jego dzieciątka! no i jest u Nas moja mama! Czasam chciałabym wyjechać i nic w tym czasie nie robić tzn, żadne porządki, gotowanie, przygotowania! Najbardziej męczy mnie chodzenie za prezentami - jakoś szybko się męczę i to też ma swoje minusy, dodatkowo żołądek nie odpuszcza i pobolewa! Zastanawia mnie czy to jest normalne?
To jeżdżenie jest chyba miłe? Prezenty akurat już mam - nie lubię chodzić po sklepach, dlatego zaopatrzyłam się w nie już dawno. U mnie obie rodziny spotkają się w 1. dzień świąt u moich rodziców.
Amazonko niby miłe ale wiecz czasami człowiek ma ochotę posiedzieć w swoim domku w swoich 4 scianach... nie zawsze takie jezdzenie jest miłe! miło jest spotkać się jednak z rodzinką :)) ach z prezentami to wolę nie gadać! co roku męża namawiam, że robimy tylko dzieciakom - on jednak upiera się, że wszystkim, szkoda bo dzieciątka miałyby bogatsze prezenty....
ech biedrona nie narzekaj , ja mieszkam w miejscu gdzie nie ma w ogóle rodziny , do swoich mam 300 km, do teściów i męża siostry 60km, poza tym nikogo , więc chciałabym mieć taki " problem" jak ty zresztą uważam że święta to czas spotykania się z rodziną , a nie siedzenie samemu w domu.
zuza tak zgadzam się! miło jest pojechać do rodzinki posiedzieć, pogadać w miłej atmosferze! czasami jednak człowiek ma ochotę na chwilkę poleżaczkowania, pobyczenia się a tu nie ma takiej możliwości! teraz tym bardziej w ciązy gdy jestem - to zmęczenie się udziela mi okropnie i z tej energicznej niegdyś Kasi zrobił się wielki leniuch! sama siebie nie poznaję!
Nie ukrywam, że tęsknię za rodzinką na wsi! i chętnie bym tam święta spędziła :))
rozumiem cię w ciąży to taki inny czas, człowiek bardziej płaczliwy, huśtawkowy w nastrojach, ale pomyśl jak się małe urodzi to już w ogóle będzie trudniej pojeździć, szczególnie na początku.
zuza to tym bardziej wierzę w odzyskanie sił :)) bo na serio teraz to jestem katastrofa świata :))
Amazonko finansowo to zabija :( a niestety mąż nie zarabia kroci! i wiecznie gotówki jakoś tak mało! 700 złotych to dla mnie dużo na prezenty... bo tyle przeznaczamy dla całej rodzinki! Ja ze swoich zaskórniaczków kupuję mężowi oddzielnie a on mi :))
my w rodzinie postanowiliśmy że kupujemy tylko prezenty dzieciom i sobie nawazajem, nie kupujemy tesciom, ciotkom i wujkom itp. a oni nie kupują nam i tak jest dobrze, dzięki temu sobie możemy kupić lepsze prezenty i maluchom, nie chcemy wprawiać w zakłopotanie teścioów , którzy są na emeryturze i samo przygotowanie świąt kosztuje, a już nie mówiąc o prezentach, i jest ok.