Aniu, moim zdaniem to nie ma znaczenia, czy w krajach, w których jest największa liczba aborcji (nie wiem zresztą, jakie to kraje, jeśli masz na ten temat informacje, to podaj proszę, razem ze źródłem, z ciekawości czystej z chęcią bym się dowiedziała), jest jednocześnie najwyższa zachorowalność na raka piersi.
Ryzyko choroby podwyższa wiele czynników: uwarunkowania genetyczne, wiek, palenie, zmiany hormonalne, itp. Aborcja nie jest warunkiem sine qua non raka piersi - nie każdy rak jest spowodowany aborcją, tak samo jak nie każda kobieta, której matka cierpi na raka, też będzie go miała. Niemniej, jest niewątpliwym, że aborcja podwyższa to ryzyko. Nie wiem, co masz na celu, usiłując temu zaprzeczyć. Pozdrawiam.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Leon tłumaczył Sarze (dokłdnie nie pamietam, bo widziałam tylko urywek w TVP w pon. chyba), ze jest cos takiego jak jajeczkowanie, potem już mozna i przez pierwsze 6 dni cyklu tez mozna, a potem juz nie... coś w tym stylu :) Sara nie wykazała specjalnego zainteresowania..
Ostatnio w TVN - "Hela w opałach", czy cós takiego - skupiło na chwilę moją uwagę. Koleżanka Heli stara się z mężem o dzidziusia. I tekst typu "mierzę codziennie temperaturę i kochamy się rano, w południe i wieczór" Chyba ta koleżanka u nas na stronce jeszcze nie była
-- To możliwość spełniania marzeń sprawia,że życie jest takie fascynujące...
ashley- i ja widziałam ten urywek filmu. zdawało mi sie ze Leon powiedział Sarze ze jest cos takiego jak jajeczkowanie i 6 dni przed jajeczkowaniem nie mozna i 3 po tez nie.
ja widzialam ten fragment serialu o Heli. i nic dziwnego ze nie wychodzi hihihi, chociaz kumpela ktora tak sei starala 3xdziennie zaszla po 2mcach, no ale maz sportowiec, mlody nauczyciel wf-u widac dal rade:)
Wysokie Obcasy (17 marca 2007) zamieszczają opis raportu na temat zdrowia młodych Polek przygotowanego we współpracy z Funduszem Ludnościowym ONZ. Raport komentuje doc. dr hab. n. med. Krzysztof Tomasz Niemiec: Antykoncepcja Metody antykoncepcji dzieli się dziś na nowoczesne (pigułka, plastry, wkładki) i tradycyjne (prezerwatywa, kalendarzyk, badanie śluzu i temperatury, stosunek przerywany). Polsce zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia (tabela obok) nowoczesne metody stosuje 19 proc. kobiet. Dla porównania: w Wielkiej Brytanii - 81 proc., na Węgrzech - 68,4 proc., a w Rumunii - 29,5 proc. Skoro dzieci u nas prawie w ogóle się nie rodzą, a jednak przynajmniej część Polaków znajduje czas na seks, to znaczy, że znacznie bardziej popularne są naturalne metody planowania rodziny. Czy to źle? Można dyskutować. Sam mam certyfikat nauczyciela metod naturalnych i wiem, że mogą być skuteczne. Ale uważam, że młodym ludziom należy się przede wszystkim rzetelna wiedza na temat tego, jakie są wady i zalety wszystkich metod regulacji urodzeń. Jeżeli na tej podstawie będą mogli podjąć świadomą decyzję, nie zdziwiłbym się, jeśli duża część wybierze metody naturalne. W Polsce, niestety, metody regulacji urodzeń bardzo często sprowadza się do światopoglądu - wszystkie ciąże są chciane i wszystkie muszą się zakończyć urodzeniem dziecka.
Nowy podział metod antykoncepcji: nowoczesne i tradycyjne!
Dziwi hasełko lekarza o tym, że wszystkie ciąże MUSZĄ zakończyć się urodzeniem dziecka. Podobno lekarz jest od tego, aby leczyć i doprowadzić do prawidłowego zakończenia ciąży.
Ta sama Wyborcza, która wcześniej przekonywała o zawodności kalendarzyka i innych metod wrzuconych do jednego wora oraz cytowała mity, teraz dopuszcza wypowiedź lekarza, nauczyciela NPR, który ośmielił się podważyć dogmat o nieskuteczności metod naturalnych. Aby zrównoważyć wydźwięk tej informacji, dodano, wydaje się, że wyrwane z kontekstu, ubolewanie nad tym, że wszystkie ciąże niestety MUSZĄ zakończyć się urodzeniem dziecka.
Oto wypowiedzi rzecznika ministerstwa zdrowia, Pawła Trzcińskiego: „Nie możemy dopuścić do kolportowania treści, które są niezgodne z obowiązującą wiedzą medyczną. (…) Przygotowanie takiego programu musi być wcześniej konsultowane ze środowiskami naukowymi.”
Również wiceminister ds. rodziny Joanna Kluzik - Rostkowska zadowolona jest z takiego stanu rzeczy: "Cieszę się, że ten bardzo kontrowersyjny pomysł nie zostanie zrealizowany, bo byłoby z niego dużo więcej kłopotów niż pożytku. Teraz można spokojnie pomyśleć o tym, jak powinna wyglądać rzetelna edukacja seksualna. Najpierw chciałabym się dowiedzieć od młodzieży, co już wie o seksie, skąd czerpie o nim wiedzę, czego i w jaki sposób chce się o nim uczyć. Kiedy już będziemy mieli te informację, będziemy mogli pomyśleć o konkretnym programie."
Metody naturalne, jak doskonale wiadomo, charakteryzują się niską skutecznością zapobiegania ciąży, możliwość błędu przy ich stosowaniu sięga nawet 25%. Oznacza to, że na 100 kobiet, które się w ten sposób zabezpieczają, 25 może zajść w ciążę, której nie chciało i do której starało się nie dopuścić.
Jeżeli ta inicjatywa zostanie przyjęta, to właśnie Parlament oraz Rząd RP będzie ponosił odpowiedzialność za zwiększającą się ilość wykonywanych zabiegów usuwania ciąży w podziemiu, bo ograniczenie stosowania antykoncepcji powoduje zwiększenie liczby niechcianych ciąż, a w konsekwencji zwiększenie liczby aborcji.
Przeczytałam angielską powieść "British Museum w posadach drży" o ciężkim losie jednostki w termicznym systemie totalitarnym. Podobał mi się angielski humor i stylizacje, ale główną myśl autor zaczerpnął z "Poradnika rozsądnej kobiety" itp. ideologicznych wydawnictw. Ogólnie, smutna i przygnębiająca opowieść mimo elementów humorystycznych.
Pamiętaj, że rzecz się działa w latach 60., kiedy wiedza o npr była nieco inna Mnie osobiście ubawiła dość mocno, może dlatego, że moja rzeczywistość stosowania metody w niczym nie przypomina tego co jest w książce i nawet nie czuję zagrożenia, bym kiedykolwiek miała wpaść w sidła obsesji mierzenia temperatury
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Znalazłam pierwszą "Claudię" z XXI w. - styczeń 2001 r.
Reportaż pt. "Jak nam się żyło w XX wieku" 10 kobiet opowiada historie, które tworzą obraz odchodzącej epoki. Ich młodość upływała w różnych latach. Każda z nich uczyła się w innej szkole, inaczej kochała, wychowywała dzieci i bawiła się. Najstarsza ma 100 lat. Pamięta pierwszą wojnę światową i pierwszy tramwaj, który przemknął ulicami Warszawy. Świat, którego już nie ma... Najmłodsza, dziesięciolatka, wkracza w wiek młodzieńczy. Jej dorosłe życie upłynie już w następnym stuleciu.
(...)
Jadwiga Jędrzejewska, rocznik 1940 "Na moją wieś przyjeżdżało czasem kino objazdowe" (...) Wychodząc za mąż, nic nie wiedziałam o życiu z mężczyzną. Pamiętam, że niedługo po moim ślubie wydrukowali w "Przyjaciólce" kalendarzyk do obliczania dni płodnych i niepłodnych. Wycięłam go i schowałam.
(...)
Zuzanna Szamocka, rocznik 1990 "Lubię komputerowe gry, nie rozstaję się ze swoim walkmanem" (...) Wiem, co to seks, antykoncepcja, pigułka hormonalna. Wiem, jakim zagrożeniem jet AIDS i narkotyki, często o tym słyszę i rozmawiam z mamą. Gdy była w ciąży z Kacperkiem, moim bratem, czytałą mi i mojemu bratu książkę pt. "Skąd się wziąłem na świecie?". Mogliśmy też słuchać i obserwować, jak dziecko kopie w brzuchu. (...)
Ścieżki życia "Włożyłam habit, by pomagać czarnym braciom"
Od dzieciństwa pragnęła pojechać na misję. Wybrała miejsce, gdzie ludziom żyje się najciężej - nękaną chorobami i wojnami afrykańską Ruandę. Tam siostra Irena Stachowiak mieszka od ponad 20 lat, opiekując się chorymi i sierotami.
(...) Uczymy ich żyć
Ruandyjczycy przychodzą do misjonarek z każdym problemem. Po sól, mydło, mleko. Po dobre słowo. - Tłumaczymy kobietom, że nie powinny co roku zachodzić w ciążę. Im więcej mają dzieci, tym więcej przecież ich umiera. W każdym ośrodku misyjnym mogą dostać dostarczane przez państwo środki antykoncepcyjne. Ale oni nie bardzo rozumieją, o co w tym wszystkim chodzi. Dla nich pigułka to pigułka. Lekarstwo! Kobiety dają środki hormonalne mężowi, gdy ma atak malarii, albo dziecku, gdy boli je brzuszek. Misjonarze uczą Ruandyjki naturalnych metod zapobiegania ciąży. Tłumacząc, jak funkcjonuje organizm kobiety, odwołują się do zjawisk przyrody. To daje efekty. Jeszcze niedawno w rodzinach przychodziło na świat piętnaścioro dzieci. Teraz troje, czworo. (...)
Tak, zauważyłam te reklamy. Cóż, Google wyłapuje słowa na forum i kojarzy je ze swoimi reklamami. Skąd np. reklamy ciężarówek Scania? :-)
Dopiero ze strony pigułki niszczącej zarodek możemy się dowiedzieć, że cały kilkudniowy okres płodności to jedna wielka owulacja. Jeszcze nigdy nie miałam niezakłóconej temperatury 37,5 w drugiej POŁOWIE cyklu. To kiedy w kończy zaczyna się niepłodność? 3 dni czy 24h po owulacji? Autor strony, firma farmaceutyczna, nie zauważył sprzeczności? Jeszcze nie było takiego, co by metodę Billingsów (albo bilansów - łatwiej zapamiętać, he he) stosował do celów antykoncepcyjnych, bo tego nie da się zrobić. Szczyt objawu śluzu to szczyt płodności - pierwsze słyszę taką nazwę.
Oglądałam ostatnio nowe odcinki "The Nanny" (nie pamiętam polskiego tytułu). Niania Fran w końcu po pięciu latach zdołała wyjść za pana Schefilda i starali się o dziecko. Serduszkowali codziennie i nic z tego nie wychodziło. W końcu zaczęła latać po mieszkaniu z termometrem w zębach i używać testów owulacujnych. Całość oczywiście w sitkomowo-satyrycznej formie. Pan Schefild akurat brał udział w jakimś programie TV, kiedy test wykazał owulację i niania Fran wyciągnęła go sprzed kamery do jakiegoś schowka na szczotki "bo to ten czas". Dalej nie będę pisać...
No nieźle. Ciekawe, który widz wie, co jest prawdą, a co żartem...
Dwie mamy Jasia O poszukiwaniu ojca dla przyszłych dzieci przez dwie polskie lesbijki oraz o ich odkrywaniu homoseksualnej tożsamości - reportaż Tomasza Kwaśniewskiego w "Wysokich Obcasach"
Sprawa została omówiona i Zosia wzięła się za testy owulacyjne. Po trzech miesiącach była już przekonana o regularności cyklu. Ale ciągle nie było okazji. No bo a to Zosia miała płodny dzień i była w delegacji, a to Wojtek gdzieś wyjechał.
Wg Wysokich Obcasów testy owulacyjne służą do oceny regularności cyklu.
"Podwyższony poziom temperatury utrzymuje się przez trzy kolejne dni i jest to okres płodny w cyklu miesięcznym. Spadek temperatury świadczy o zakończeniu jajeczkowania, a następujące po nim dni są okresem poowulacyjnej niepłodności, podczas której mamy pewność, że kobieta nie zajdzie w ciążę." - jaki spadek? po owulacji?
I kolejny kwiatek: Metody antykoncepcyjne, chroniąc przed niepożądaną ciążą, sprzyjają świadomemu, chcianemu rodzicielstwu, zapobiegają sztucznym poronieniom.
Heh, dopiero w 2000 r. odkryto, że owulacja może się przesuwać? A o badaniach Rotzera z 1965 r. to nikt nie słyszał? Spec nie wspomniał, że w rzadko której aptece można dostać tak ekskluzywny termometr jak owulacyjny. Spec od anty nie mógł wyciągnąć innych wniosków..