Dziewczyny mam nadzieję że się nie powtarzam. Chciałam zapytać o badania przed Hsg.Dzwoniłam do prywatnej kliniki i powiedzieli mi że muszę zrobić wymaz z pochwy i wymaz z szyjki macicy, mykoplazmę, ureoplazmę, chlamydię, ob. Strasznie tego dużo i niektóre badania są bardzo drogie. Też tak miałyście ?
Moja ginka tylko rzucila okiem "we mnie" ;) i dala skierowanie na hsg i to wszystko.Zreszta ona bedzie podobno mi to robic. Ale ja mialam cytologie w styczniu i w normie, nic po za tym.
Viki, a czemu chcesz robic badanie w prywatnej klinice? Bedziesz za nie placic? jak widac wszedzie wymagania sa inne.. tam gdzie ja robilam czyli w Gdansku wymagali cytologii i OB. U mnie na profilu zamiescilam tez opis jak to u mnie wygladalo wiec jesli ktos przestraszyl sie opisow na necie, uwierzcie, ze to bardzo indywidualna rzecz i nie ma sie co sugerowac. Pozdrawiam
Śmieszko w szpitalu nie chcą mi zrobić HSG bo im się po prostu nie opłaca a moja ginka pracuje tylko w swoim gabinecie. HSG kosztuje 300 zł i gdyby nie badania za które dam drugie tyle to nie byłoby tak źle. Zresztą po ostatnich badaniach u państwowych lekarzy mam same złe doświadczenia i chyba wolę już zapłacić jak się cały czas bać że coś mi zrobią.
Rozumiem, tez mialam obiekcje co do panstwowej sluzby zdrowia, ale ciesze sie, ze doswiadczenie okazalo sie bardzo pozytywne. Viki, mam nadzieje, ze po tym HSG bedziesz zadowolona z wydanych pieniedzy, bo badan faktycznie sporo i mam nadzieje, ze ta twoja pani dr nie chce ci po prostu na tobie zarobic.
Właśnie jestem świeżo po HSG i mam informację, które się może komuś przydadzą. W szpitalu św. Zofii w Warszawie zabieg kosztuje 200 zł. Potrzebne jest skierowanie, posiew (ważny 3 tygodnie) i grupa krwi a na po zabiegu podpaska. Cała procedura wygląda następująco. Zabiegi HSG wykonuje sie tam o godz. 13. Najpierw rejestracja w przychodni i opłata potem z papierkiem do pracowni RTG. Na miejscu dzwonią po lekarza, który przeprowadza krótki wywiad medyczny. W moim przypadku obecne były dwie młode, przesympatyczne lekarki. Zostałam poinformowana jak cały zabieg wygląda po czym dostałam trochę bolesny zastrzyk z ketonalu. Po jakichś 30-40 minutach od zastrzyku zostałam poproszona do sali rtg. Obecne były 3 lekarki i pielęgniarka. Pielęgniarka wskazała mi krzesełko, kazała się rozebrać jak do badania ginekologicznego i zaciągnęla zasłonkę, żebym się nie krępowała. Potem położyłam się na stół a jedna z lekarek zaczęła montować żelastwo. Zakładanie tego jest dosyć nieprzyjemne ale nie jest źle. Najbardziej bolało zakładanie chyba kulociągu. Lekarka mnie uprzedziła że teraz będzie bolało bo zakłada ostre narzędzie. Rzeczywiście bolało, ale to kwestia 30-60 sekund. Potem to ostre chyba wyjęła bo już nic nie czułam. Następnie stół wjechał pod aparat i rozpoczęło się badanie. Nawet nie zorientowałam się kiedy rozpoczęło się wpuszczanie kontrastu. Nie czułam zupełnie nic mimo jednego jajowodu niedrożnego. Samo oglądanie jajowodów trwało jakąś minutę a cały zabieg ok 5-10 minut. Potem już tylko się ubrać i czekać na zdjęcia i opis. Także generalnie było naprawdę ok. Cieszę się, że nie miałam zabiegu pod narkozą bo to zdecydowanie niepotrzebne (przynajmniej w moim przypadku). Ten nieprzyjemny moment spokojnie da się wytrzymać nawet przez tak wrażliwą na ból osobę jak ja. Najbardziej po całym zabiegu bolał mnie pośladek - po zastrzyku. A dzień po już nie czuję nic, nie mam plamień, jakbym żadnego HSG nie przechodziła. I jeszcze raz brawo dla przemiłego personelu szpitala św. Zofii. Dzięki nim nawet przez chwile nie czułam się skrępowana czy zaskoczona tym co mi robiono a wszystko odbyło się w miłej i przyjaznej atmosferze.
-- Za mężczyzn, którzy nas zdobyli. Za dupków, którzy nas stracili. Za farciarzy, którzy nas poznają!
wczoraj miałam HSG, u mnie bardzo bolesne szczegołnie po lewej stronie - przez lewy jajowod nie chcial przejsc kontrast dopiero druga dawka przeszła, cale badanie b krotkie, troche nie przyjemne ale da sie przezyc, teraz czekam i mam nadzieje ze sie uda :) w końcu oba jajowody drożne
Witam, poczytałam troche i postanowilam ze podziele sie z wami tez swoja opinią bo wczoraj mialam HSG. Jak mnie juz polozyli na tym dziwnym sprzęcie, wstrzykneli tego Glupiego Jasia, to zrobiło mi sie niedobrze, zaczelam kaszlec bo poczulam to w gardle a po chwili w podbrzuszu! Powiedzieli ze moge w monitor patrzec jak to wygląda, ale kompletnie nie bylam w stanie cokolwiek zrobic! Badanie bolało bardzo, zwlaszcza pod koniec az zaczelam rekami wymachiwac! Okazalo sie ze mialam jakies zrosty, lekarz powiedzial ze nie byly jakies duze ale na tyle ze nie pozwalaly przedostac sie plemnikom do celu..... poprzerywał mi te zrosty , dlatego tak bolało...... po wszystkim zawiezli mnie na sale bo bylam polprzytomna, spalam niecale dwie godziny, bo na wlasnie zyczenie sie do domu wypisalam chpociaz jeszcze niezle mi sie w glowie krecilo. Jak tak lezalam i przysypialam to poczulam ze mam strasznie mokro miedzy nogami, pomyslalam ze to krew, bo sie naczytalam ze mozna krwawic a ja sie przygotowalam i wzielam podpaske. Pomacalam se ręką a to byly tony przejzrystego, ciagnącego sie sluzu!!! jakby chyba caly zapas mi wyplynal! w kazdym razie wogole nie krwawilam. Ogolnie wczoraj caly dzien chcialo mi sie spac. dzis sie czuje bardzo dobrze, tylko bola mnie jajniki i nie wiem czy to przez ten zabieg czy to oznaki zblizającej sie owulacji. Podsumowanie : bolało okropnie, ale da sie przezyc..... jesli to mi pomoze to bede przeszczesliwa! A czytam ze większosci zaraz po sie udalo, wiec jestem dobrej mysli! :)
czy wiecie w ktorym dniu cyklu mozna najpozniej wykonac badanie HSG? mi wypada termin na 17dc i nie jestem pewna czy mi zrobia to badania i czy dzien cyklu ma jakis znaczenie?
chcialabym rowniez podzielic sie "wrazeniami" z HSG,miałam robione HSG w 17dc (poniewaz mieszkam na stałe w Anglii ciezko bylo utrafic w odpowiedni czas) mialam badanie w prywatnej klinice w Poznaniu, na poczatku mialam miec narkoze ( do konca nie wiem jaka) ale to nie istotne bo do niej nie doszlo i badanie odbyło sie "na zywca"; ogólnie spodziewałam sie strasznego bólu bo wiele sie naczytałam o hsg przed badaniem i musze powiedziec,ze praktycznie nie czulam bólu (troszke przy kontrascie) ale pewnie dlatego,ze prawy jajowód był ( i niestety nadal jest) niedrożny, lewy swobodnie przepuśił kontrast; najbardziej nieprzyjemna część badania to zakladanie cewnika,ale całośc badania trwała ok 5minut, także chcialabym uspkoić moja wypowiedzia kolezanki,które myśla o tym badaniu,zycze Wam powodzenia,pozdrawiam
A ja niestety badanie przeżyłam bardzo boleśnie, mimo drożnych jajowodów. Kompletnie nie byłam na to przygotowana. Dlatego warto założyć, że badanie jest do przeżycia i nie ma sensu się stresować, ale też warto mieć świadomość, że każdy organizm reaguje inaczej i ból też się zdarza.
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
Ja bedę miała HSG 16tego grudnia (9dc) - obiecuję podzielić się wrażeniami :) Póki co wiem tyle, że żadna lewatywa potrzebna nie jest, mam byc na czczo, wziąc koszulinke łatwą w zadarciu do góry i kapcie, dostane jakiegoś głupigo jasia no i posiew z wymazu musiałam zrobić przed @ bo u nas na wynik czeka sie 3-4 dni na bakteriologii - więc nie zdążyłabym po (na szczęście czyściutko). Ja robie w szpitalu - na NFZ. Gdybyscie mogły podzielić sie wrazeniami z głupiego jasia - bedę wdzięczna :) Śpi się po tym czy nie ???
-- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/eikt3e3kasytxhw1.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Raczej nie choć reakcja na tego typu znieczulenie jest indywidualna. Możesz odczuwać zmęczenie ale wcale nie musisz. Znajoma ostatnio była łyżeczkowana po porodzie - z zastosowaniem tego rodzaju znieczulenia i nie odczuwała żadnego zmęczenia po samym znieczuleniu 9nie bardziej niż po samym porodzie).
Ja niestety nie dostałam żadnych fanaberii - tylko ketonal. Działa jak działa, może i znieczula, ale na pewno nie całkiem. Ketonal w formie zastrzyku w pupę albo w żyłę - zależy od lekarza. Nie boli jakoś szczególnie, mnie zabolało dopiero po kilku dniach :)
Moja babcia miała jasia przed operacją i bardzo go sobie chwali :) więc nie stresuj się. po samym jasiu się chyba nie śpi, ale jest się zdrowo naćpanym.
Jestem po :) Moje HSG odbyło się wczoraj i zgodnie z obietnicą zaraz je opiszę - postaram się szczegółowo - bo sama szukałam takich informacji przed - może się komuś przyda :) Po nieprzespanej ze stresu nocy zjawiłam się o 7:00 w izbie przyjęć WSS w Olsztynie. Szczerze mówiąc byłam tak zmęczona nocnymi dywagacjami jak to będzie, że chyba nawet nie bałam się już specjalnie. Po załatwieniu formalności na izbie (dowód, skierowanie, RMUA i telefon do kogoś bliskiego) przyszła po mnie położna. Krzycząc szybko, szybko pobiegłyśmy (dosłownie) do jej gabinetu, gdzie zmierzyła mi ciśnienie, temperaturę i wysłała z teczką osobową na oddział ginekologii. Pani położna niezwykle sympatyczna - pośpiech wynikał z tego, że były zabiegi planowe i czas na moje HSG się kurczył. Na oddziale kolejna położna tym razem niesympatyczna, w stylu jestem Bogiem-wyobraź to sobie. Kolejny wywiad, w międzyczasei zjawił się mój GIN - położna dwa razy na cały korytarz wykrzyczała: "Jaka ta niepłodność???" - dzielnie odpowiedziałam dwa razy, że pierwotna, powstrzymując się ostatnimi siłami przed stwierdzeniem "ale nie każdy musi o tym wiedzieć" - nie chcąc robić sobie z niej wroga. Na szczęście mój GIN chyba też trochę się tym wkurzył bo powiedzaił jej "Musisz tak krzyczeć?" - facet ma więcej wyczucia niż baba - no cóż. Okazało się, że głupiego jasia planowego nie dostanę - bo wyszedł - za to dostałam tramal i relanium - coś w tabletce, coś w zastrzyku w ramię. Po lekko zakręciło mi się w głowie i poczułam mdłości ale za moment już czułam się normalnie, choć byłam spokojna (motyle z brzucha gdzieś odleciały). Kazali mi się przebrać i kłaśc na łóżko co to ono jeździ, zaparkowane w korytarzu jednej z sal szpitalnych, za przebieralnię miałam magazynek z pościelą. Za moment przyszła kolejna, niezwykle sympatyczna położna, która bardzo miło wytłumaczyła mi, że mogę zostać w staniczku, kapciuszki możemy pod materacyk włożyć jakby były potrzebne, ona ze mną pojedzie na salę i będzie pilnowała zeby było oki i że będzie wdzięczna jak na brzuchu własnym sprzęcior do HSG jej pomogę przewieźć - bo ona musi królewnę (mnie znaczy) przetransportować a łapek jej brakuje :) Sweet :) Całą drogę do sali zabiegowej mnie zagadywała, pytając co chwilkę jak się czuję i naprawdę była rewelacyjna:)
-- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/eikt3e3kasytxhw1.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Wwieziona na salę zobaczyłam stojącą metalową ścianę, która okazała się stołem do HSG. Położyli go w poziomie, mój GIN kazał mi się na nim położyć - podwinęłam koszulkę, oparłam pięty o krawędzie sołu i na legnince kazał mi się przesunąć maksymalnie do brzegu stołu - tak, że pięty oparte o stól a pupcia na maksa do pięt dosunięta. GIN przemył mi całe krocze jakimś srodkiem dezynfekującym - nic nie piekło. Potem wyjeli sprzęt do HSG, który trochę mnie przeraził - strzykawa jak dla konia na mocowaniu metalowym a'la silikon z długą metalową rurką zamiast igły. GIN włażył mi wziernik, zaczął we mnie grzebać i uprzedził, ze zaraz trochę mnie ukłuje. Poczułam delikatnie, jakby ktoś włozył mi coś w ujście szyjki ale ukłucie to nie było - raczej płynne włożenie jakby rurki w szyjkę. Zdziwiłam się bo GIN coś innego już robił i spytałam czy już jestem ukłuta - on na to, że tak. Potem coś chyba do tej rurki chwilkę montował, ale ja nic a nic nie czułam. Następnie kazał mi się na tej legnince przesunąć na środek stołu - tak abym miała nogi wyprostowane. Synchronicznie się przemieszczaliśmy, bo strzykawa z mocowaniem do silikonu była już ze mną związana nierozerwalnie i gin trzymał ją między moimi nogami. Myślę sobie - cewnik już mam, dziwnie nieboleśnie - zaraz się zacznie ból. Na środku stołu aparaturę rentgenowską zaczeli mi do brzusia przybliżać - sprawdzając na monitorze jej ułożenie - potem GIN powiedział, że teraz zaboli trochę. Zacisnęłam zęby i czekam. Hasło puszczam i ..... leciutki skurcz, taki prądzik @owy, ale trwający dosłownie sekundę - fotkę strzelili. GIN powiedział, że znow ból poczuję - a tu ten sam maluśki skurcz i fotka. Potem zdjął mi ustrojstwo - nic nie bolało i kazali mi sie przekręcić na stole w drudą stronę, oprzeć nogi, włożyć legninka w krocze - postawili stół pionowo i trzecia fota. Potem już na łóżko lezące i w drogę na oddział - GIN powiedział, że wszystko dobrze wygląda ale jeszcze obejrzy zdjęcia dokładnie. Na oddziale kazali mi leżeć 2 godz - ale ja się czułam super, wcale nie skołowana i łaziłam po korytarzu z nudów - po godzinie dali mi wypis i płytkę cd ze zdjątkami (oba drożne, macica prawidłowa, płyn wlewający sie do otzrewnej), GIN brzuch obejrzał i do domu :) Nie miałam żadnego krwawienia po, żadnych mdłości, pospalam od 12tej do 15tej ale bardziej przez noc zaraną niż leki, bólu brzucha też nie mam szczególnego - lekkie tlenie jajników jak przed owuulką, brzuch trochę twardawy - coś między wzdęciem a początkiem @ - może lekki ból głowy i suchość w ustach. Dziś czuję się dobrze choć brzuch jeszcze wzdęty i troszkę jakby wątroba mnie kłuje, rano lekkie dolegliwości jakby kacowe :) Jak dla mnie badanie rewelacyjne - dzięki relanium byłam spokojna i nie czułam nawet skrępowania (4 osoby w sali) - bólu zero - jak normalne badanie ginekologiczne :))) Ale żeby tak słodko nie było dodam, że na korytarzu gadałam z dziewczyną po laparo, która miała HSG jakiś czas wcześniej i problemy jakieś z drożnością (stąd to laparo) - i ona wspomina ból straszny, po chodziła po ścianach, wymiotowała dwa dni i nie mogła sama z łóżka wstać. Szpital ten sam. Kwestia lekarza? Organizmu? Nie wiem.
-- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/eikt3e3kasytxhw1.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Ja się wkurzam o te znieczulenia! Może też mniej by mnie bolało! Ale i tak by pewnie bolało bardziej, bo ja miałam niedrożność. Mnie bolało zakładanie urządzenia, ale to był moment, więc nie wybrzydzam. A potem wprowadzanie kontrastu, okropne. Na koniec stół jedzie w górę, tak że stopniowo podnosi mnie do pozycji stojącej, a ja czułam, jak mi się w głowie zakręciło i bałam się że zaraz fiknę im tam - a pod moją szczęką to cudo do cykania zdjęć! Jak nic zęby przy tym stracę! Ale nie, położna pomogła mi wyjść z ustrojstwa i posadziła na zydelku. Po 5 minutach już byłam gotowa.
Mnie uprzedzali, że może mi się w głowie zakręcić jak będą stół pionizować i co chwilę pytali czy się kręci w głowie - ale nic a nic mi się nie zakręciło :) Gdyby nie to, że byłam spokojna pewnie w działanie leków bym w ogóle zwątpiła :) Bo miałam być senna, otumaniona i w ogóle - a ja czułam się całkiem normalnie :) Chyba bym mogła nawet sama samochodem wracać do domu :) Jako osoba doświadczona życiowo pozwolę sobie na stwierdzenie, że HSG przy gastroskopii i kolonoskopii to bajka :) Choć i tamte badania da się przeżyć - szkoda tylko, że miałam je na żywca - taki stan uspokojenia przydałby mi się bardzo :) Naprawdę nie ma co się bać HSG - fakt ja miałam farta i bólu nie czułam - ale nawet z bólem to badanie trwa koło 10 minut całe - a wstrzyknięcia kontrastu to dosłownie sekunda :) Poza tym tego kontrastu jest strasznie mało - koło 100 ml - nie spojrzałam ale butelkę mi dali do łapki zaraz po znieczuleniu, żebym sobie ją ogrzewała :) Ja się cieszę, że przeszłam to i wiem, że drożna jestem :) Choć szczerze mówiąc jakieś małe zrosty przepchane HSG dałyby mi nadzieję, że teraz może się udać - a tak wiem, że to nie było przyczyną braku ciązy :)
-- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/eikt3e3kasytxhw1.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Kochana - podziękuj znieczuleniu, dostalaś ciekawą mieszankę. A efekt i tak może być, wystarczy mała jakaś fałdka i już zamknięte, a kontrast to rozepchał, wyczyścił.
devon, dzieki za opis. ja mam hsg we wtorek. od kilku dni prawie nie spie i tylko o tym mysle. z listu jaki mi ze szpitala przyslali, wynika ze znieczulenia zadnego nie dostane, wiec mam nadzieje, ze bol (jesli jakis bedzie) to bedzie do zniesienia:)
Dokładnie. Możesz zapytać wcześniej lekarza, czy możesz sama się naszprycować np. ibupromem, ale koniecznie to uzgodnij. Mi podali tylko na parę minut przed zabiegiem ketonal, nie uprzedzali w zasadzie o tym wcześniej. Na wszelki wypadek nie wracaj autem jako kierowca.
Ale da się przeżyć i gdybym teraz miała powtórzyć, to powtórzyłabym.
w liscie ktory dostalam napisali, ze po zabiegu moge zazyc jakies znane mi i bezpieczne dla mnie srodki przeciwbolowe. ze zostawia mnie w spzitalu na pare godzin:( i ze moge do domu wrocic wlasnym transportem (czyli nie karetka:D:D). do szpitala mam 5 minut wiec pieszo pojde. zaczynam sie powaznie denerwowac. ale przezyje:)
no to badanie przeszlo moje najgorsze oczekiwania... wynikow to sie za szybko nie dowiem:( najpierw wysla je do naszej pani doktor, a potem pani doktor wysle do nas list, ze juz wyniki ma i ze mamy zadzwonic i sie na wizyte do niej umowic. zakrecone:)
No troszkę... W takim razie cierpliwości życzę. A podczas badania nie powiedzieli, czy kontrast przechodzi czy nie? U mnie mówili i wiem, że w wielu przypadkach mówią. Olgaaglo, moje też przeszło i zupełnie się nie spodziewałam takiego bólu i takich swoich reakcji, no ale nic co ludzkie nie jest nam obce i teraz już nawet nie pamiętam kiedy je miałam (tyle,że latem, bo upał był )
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
W sumie trochę dziwne, że od razu nie powiedzieli, czy kontrast przechodzi. Bo to badanie ma największą wartość w czasie rzeczywistym a na zdjęciu nie wszystko widać. Chyba, że od razu zrobili opis i on będzie podstawą do informacji o wyniku.
-- Za mężczyzn, którzy nas zdobyli. Za dupków, którzy nas stracili. Za farciarzy, którzy nas poznają!
kontrast mnie wogole nie bolal, tzn jak bym miala okres. podlaczanie sprzetu to byla tortura, szczegolnie, ze jak raz sie im udalo, to po 2 sekundach to badziewie odpadlo i od nowa:/// cos tam w srodku mam zgiete jak palec a nie proste i dlatego mialy problemy.
O rety, Wasze opisy nie zachęcają... U mnie podejrzewano dwurożną macicę, mam USG kontrolne w piątek, jeśli "coś" wyjdzie, lekarz pewnie skieruje mnie na HSG... i jak tu się nie bać :(
Niestety, staramy się o bobasy, a poród też do przyjemności nie należy i z pewnością HSG, choćby i potwornie bolesne, jest małym pikusiem przy tym.
A na pocieszenie powiem ci, że ból jest krótkotrwały, mój gin okazał się być dobry w te klocki, szybciutko i skutecznie założył to ustrojstwo. Wprowadzanie kontrastu trwa chwilę, wydawało mi się długo, ale w sumie to z 2-3 minuty. Wiele dziewczyn nie boli wprowadzanie kontrastu, wiele nawet samo zakładanie nie za bardzo boli, więc miejmy nadzieję, że należysz do tych szczęściar.
To jeszcze moja relacja. Ja mialam HSG z jakims znieczuleniem (ale niestety nie wiem co mi podali) a wczesniej jeszcze pyralgina dozylnie. Po podaniu znieczulenia czulam sie jak po duzej lampce szampana, pijana ale calkowicie przytomna. Zakladanie ustrojstwa to byl momencik. Momenciczek. Nawet nie wiedzialam kiedy. Ten gin, ktory robil mi HSG to jakis mistrzu chyba. Podawanie kontrastu trwalo drugie tyle. Zabolalo mocno, ale to byla sekunda. Calosc trwala tyle, ze myslalam, ze sie dopiero za mnie zabieraja a tu juz "dziekujemy, moze pani wstac". Ja natomist bardzo niefajnie wspominam to, co sie dzialo po zabiegu. W dniu HSG L oraz bole podbrzusza. Wydaje mi sie, ze te bole to bylo podraznienie otrzewnej przez kontrast bo podobne (ale oczywiscie lzejsze) miewam po owulacji. Taki klujacy bol, jakby silne wzdecie tylko, ze brzuch nie wzdety (tak ze 3 dni po)... Kolejne 6 dni po HSG ciagle plamilam. Zaczelam sie tym niepokoic, ale mialam nadzieje, ze przejdzie. Niestety, nasililo sie. 1 dzien L, dwa dni N, potem 3 dni L. Juz myslalam, ze to jakas super przyspieszona @ albo krwawienie srodcykliczne. Tez nie. Kolejny dzien nasilenie do N. Nastepny dzien (to juz 14 od HSG) silne krwawienie, najsilniejsze jakie w zyciu mialam. Na granicy krwotoku. GP stwierdzil infekcje (chociaz nic mnie nie bolalo, absolutnie nic) i dal mi konski antybiotyk. Potem jeszcze zaliczylam 1 dzien S, 1 dzien N i jeden dzien L. I............ przyszedl czas na @ Nie to zeby mi odpuscila. Temka spadla, zaczely sie zwyczajnie bole @owe. 3 dni N, 1 dzien L i jeden dzien P. I tak oto po ponad 3 tygodniach od HSG (23 dniach) WRESZCIE skonczyly sie krwawienia i plamienia. Kolejny cykl byl zupelnie calkowicie normalny. Pod koniec tegoz cyklu mialam USG, ktore wykazalo najlepszy porzadek rzeczy adekwatnie do dnia cyklu.
uuu, to tez nie za wesolo mialas Konwalijko... ja tylko leciutko plamie, wiec nie spodziewam sie rozwiniecia tego w cos wiekszego. no i tylko czasami prawy jajnik mnie ukluje , i tyle.
opowiedzialam dzis w pracy kolezance jak to ze mna wczoraj wygladalo, bo ona tez sie stara i mysli, ze juz niedlugo lekarz ja na to badanie skieruje, i blada sie zrobila jak skonczylam moja historie:) i ja potem musialam pocieszac, ze to nie zawsze jest takie okropne, i ze ten zabieg trwa normalnie z 5 minutek, tylko ja taka wyjatkowa jestem, ze u mnie bylo 25 dluuugich minut:///
Wiem, że nie każdy lekarz dba o prawidłowy wynik wymazu z szyjki, a to bardzo ważne. Jeśli na szyjce są bakterie (inne niż te "dobre") to o infekcję bardzo łatwo, ale i przy dobrym wyniku wymazu zawsze się coś może zawieruszyć...