Do GIGI Ja osobiście miałam tam kilka insemek i bardzo polecam oddział(klinika niepłodności i endokrynologi rozrodu).... Bardzo ładny oddział, kolorowe pokoje z TV i łazienką z prysznicem... Większość lekarzy bardzo miła, pielęgniarki również.... no i sporo dziewczyn z tym samym problemem... to naprawdę spore wsparcie psychiczne.... Niestety pani psycholog na tym oddziale to wielka pomyłka....
Giguś, AniaM, Pinka dziękuję wam , kochane jesteście. Trzymam się bo innego wyjścia nie ma. Czekam jakoś już tak, chyba spokojniej. Nauczyłam się cierpliwości przez ten cały czas, ale wiadomo są lepsze i gorsze dni. Chociaż te gorsze to takie krótkotrwałe dołeczki, także ogólnie humor dopisuje. Buziaczki dla wszystkich
Z tym wrogim śluzem to tylko nas straszą. Zakładam, że wynik uzyskałaś z testu penetracyjnego. Taki typowy test diagnostyczny. W sumie nie wiadomo czemu go w ogóle robią. Miałam konsultacje u 5 lekarzy i każdy stwierdził to samo- ten wynik nie ma żadnego znaczenia. Na śluz kobiety wpływa zbyt dużo czynników- lekarstwa, stan zapalny, nerwy, zmęczenie, można mieć różne wyniki o różnych porach dniach. Na początku (jedno z pierwszych badań diagnostycznych jakie miałam) byłam przerażona, a potem po 11 pobytach w szpitalu okazało się, że takich jak ja jest sporo i niektóre miały dzieci...
A propos wszystkie pobyty szpitalne na polnej-poznań
pinka no właśnie na bocianie jest dziewczyna, która zaszła w ciążę 3 razy, każda skończyła się niepowodzeniem ale to pewnie nie za sprawą śluzu. Wiem, że można zajść w ciążę naturalnie z wrogim śluzem, jednak poradzono mi zrobić badanie na przeciwciała plemnikowe z krwi. Już sama nie wiem jak to z tym śluzem jest . Jest też kobieta , która z wrogim śluzem po pierwszym IUI zaszła w ciążę, także musi to być jakiś powód niepowodzeń. Ja miałam test PCT i znalazł doktorek plemniki w śluzie, ale wszystkie martwe. Zobaczymy w listopadzie jak to się wszystko skończy, a nóż ...
Dzięki moje najstarsze koleżanki forumowe hihihi Tyle czasu już się znamy, że zaczynam z sentymentem wspominać początki hihihhi Wiem, wiem że zawsze trzymacie paluchy zaciśnięte
czesc dziewczynki,ja od poniedzialku mam zaczac brac Rigevidon na wywolanie @ bo od lipca nie mam i na pierwszy monitoring.Najpierw sprobujemy zaplodnienia mrozaczkami (mamy jeszcze 3)a jak sie nie uda to zaczniemy delikatnie od IUI.Mnie to troche czas goni
kachula - może z mrozaczkami sie uda :))) trzymam kciuki
baby - no trzeba powiedzieć, że trochę sie juz tu zasiedziałyśmy hihi gorzej, że tak jak wszystkie zaczynałyśmy jako staraczki, tok teraz połowa to juz ciężarówki, a my nadal nie... ale damy radę! insema to jest to!!! mam nadzieję...
pinka - cieszę się, że oddział znośny :) a do ilu insem podchodziłaś???? i mówili ci czemu sie nie udały? a ta psycholog, to czemu taka nie teges???
Giguś - Miałam 8 insemek. Przyczyn niepowodzenia brak. Moje jajowody nie są idealne (poskręcane, ze zwężeniami itp itd, ale drożne dlatego lekarze uważają, że nie ma u mnie przeszkód ) Dlatego pokładam teraz spore nadzieje w invitro jako droga, która ominie jajowody.... Teoretycznie śluz mam wrogi, ale o tym jako przeszkodzie nikt nie wspomina- jest to jedynie dodatkowe wskazanie do insmki, ale standardowo podchodzi się do 6, więc już wyczerpałam swój limit ;)
Pani psycholog jest nie teges, bo nie umie z nami rozmawiać. Chce zwierzeń, a sama jest otoczona sporym murem. A dziewczynę po staraniach, która poroniła w 8 tyg. zapytała cyt" jak się pożegnasz z dzieckiem?" Na co trzymająca się laska wpadła w histerię, no i same możecie sobie to wyobrazić.... Nawet pan prof. ordynator mówił, że nie mają na oddziale szczęścia do psychologów....
Kachula- nie martw się, na ulotce decapeptylu jest napisane, ze skutkiem ubocznym jest zatrzymanie miesiączki... więc napewno wszystko będzie ok. jak już stwierdziłyśmy oni wiedzą co robią.
A teraz coś o mnie. Dzisiaj mam drugi dzień cyklu. Od jutra ruszam z menopurem, no i dalej encorton i decapeptyl... W poniedziałek idę na pierwszą kontrolę cyklu. Ruszamy w zasadniczą fazę, ale jak narazie mam dziwny dystans... Pewnie sporo niepowodzeń robi swoje... Chociaż czuję się dobrze, bo mam poczucie, że robimy coś w tym kierunku... 5 rok walki ....
pinka... musze niestety powiedzieć, że twoja opowieść nie jest budująca :( 8 insemek i nic???? buuuuuu przecież to już przegięcie!!!! wierzę, że po takiej ilości podejść, to i do invitro pozytywnie trudno podejść.... a ta pani psycholog, to chyba ta sama co ze mną gadała, ale musze powiedzieć, że mnie pomogła; fakt, jej pytania powodowały płacz, ale wypłakałam się i pomogło; powiedziała, że żeby ból był mniejszy, trzeba się z dzieciątkiem pożegnać nadając mu imie i stawiając świeczkę... dlatego my nasze maleństwo nazwaliśmy Kubusiem... ale kończę ten temat, bo przykre wspomnienia wracaja
pinka - to jedziemy na tym samym wózku:) Ja od dzisiaj stymuluję jajniki zastrzykami z gonalu. Jak dobrze pójdzie - na początku listopada będzie punkcja jajników i transfer. Zobaczymy ile jajeczek uda się wyhodować :) kachula - organizmy chyba różnie reagują, bo ja na decapeptylu dostałam miesiączki, ale może dlatego, że podziałał na mnie słabiej niż to zazwyczaj bywa, bo LH poniżej 2 uzyskałam dopiero po 23 zastrzykach (szczęściary taki poziom mają po 10-ciu, a zwykle trzeba wziąść około 14-tu...)
Oj dziewczyny chyba wkroczyłyśmy na ciężkie tematy... Zdecydowanie wolę myśleć o czasie bieżącym.. Dziś przyjęłam potrójną dawkę menopuru i z niecierpliwością czekam na poniedziałek rano, co nowego mi powiedzą....
Z prof. umówiłam się, że od pierwszej wizyty idę na L4, bo głupio co 2-3dni brać L-4 no i on uważa, że spokój jest niezbędny....zobaczymy... Dzisiaj w pracy przyszła do mnie myśl, że może wcale nie wrócę, tylko to L-4 wydłuży się... Ciekawe jakby to było.....
Pinka- Giga ma racje i dobrze zrobisz idac na L-4,ja tez bylam az do 12 tyg.Po drugim in vitro durna do pracy chodzilam i na dyzurze zaczelam krawic i skonczylo sie tragedia w sylwestraDlatego za trzecim razem juz po zaplodnieniu nie wrocilamna oddzial,narobilam sobie wtedy troche wrogow ale bylo warto
czytam was uwaznie i jednocze sie z wami panie od roku z mezem staramy sie o dzidziusia i jkestesmy w trakcie przygotowywwania sie do inseminacji w srode ide na kontrastowe badanie droznopsci jajnikow boje sie ze znowu cos bedzie nie tak
no cześć asiu :))) dobrze, że skierowali cię na badanie drożności; to - poza badaniem nasienia - podstawowe badanie przy niepowodzeniach; zobaczysz, że nie będzie tak źle; strach jest, no bo nie wiadomo czego się dowiesz, ale bądź dobrej myśli! acha, i używaj znaków interpunkcyjnych jak możesz, bo tak, to trudno się czyta :))) mam nadzieję, że nie zabawisz u weteranek długo i szybko uda wam się zafasolkować
giguś - po polnej szwędam się po samych wybranych od ordynatora do ordynatora.... Od początku leczyłam się u prof. Skzrypczak to ona mi zrobiła całą diagnostykę i przeprowadziła przez pierwsze inseminacje. Jednak po laparoskopii stwierdziła, że w grę wchodzi tylko invitro, a tego u niej na oddziale nie wykonują, no i musieliśmy poszukać nowego lekarza i tak trafiłam do poradni endokrynologi .......(terminy to jakiś koszmar....) Po 4 miesiącach trafiłam na oddział na inseminację z poradni i tam po konsultacjach z ludźmi i własnych obserwacjach zdecydowałam się na profesora Pawelczyka. Potem w domu poszperałam w necie i większość wypowiadała się o nim bardzo pochlebnie. (z poradni zrezygnowałam bo co z tego, że za darmo jak terminy kosmiczne jak dla mnie, bo ja czekam już 5 lat). Chodzę do niego prywatnie ale jestem zadowolona. Najpierw umówiliśmy się na trzy mocno stymulowane inseminacje, aby zobaczyć jak reaguje organizm... A w dalszym kroku invitro. Ale tutaj też powiedział otwarcie, że wiele kobiet zakłada, że od razu musi się udać, a szanse to tylko jakieś 30%, więc o niepowodzeniu można mówić dopiero po przynajmniej 3 próbach. I gdyby zaszła taka potrzeba na tyle jesteśmy w stanie się zdecydować. (mówię o pełnej procedurze, a nie o mrozaczkach - to liczę jako dodatkowy bonus) może jednak będę miała tę wymarzoną czwórkę....
Asiu- piszesz, że boisz się, że znowu coś będzie nie tak.... a co jest nie tak... z tego co piszesz to nie wiele miałaś badań, bo to dopiero początek diagnostyki z drugiej strony im szybciej znajdą i posprzątają tym lepiej, najgorzej jak nie mają do czego się przyczepić.... Trzymam kciuki za insemkę, mój kolega z żoną mieli złoty strzał (pierwsza próba i jest kuba)
ja już też sporo na polnej czasu przesiedziałam, ale takie nazwiska jeszcze mi się o uszy nie obiły; obecnie jestem pacjentką Spaczyńskiego (syna) i zobaczymy, czy sie facet spisze; ale to już 4 oddział na który trafiam...
pinka - a jak jest z płatnością za in vitro na polnej? tak samo jak w innych klinikach?
Wszystko zależy do kogo trafisz.... bo koszty generują lekarstwa... Razem z 2 wizytami u prof lekami, badaniami i zabiegiem koszt 7300, pod warunkiem, że nie będę musiała dokupować więcej lekarstw. W przypadku mrozaczków, ich transfer jest w liczony w koszty całego procederu.
Co do innych klinik to koszty zabiegów są zwykle też około 5000, tylko trudno powiedzieć co w tym jest... i trudno się dowiedzieć. Koszty naprawdę są różne, myślę, że te moje to jedne z niższych.
ps. prof. polecił mi aptekę AKADEMICKA na ul Dąbrowskiego. Mają najtańsze lekarstwa w zachodniej Polsce do inseminacji i IVF. (do insemki taniej było o 130zł na 5 zastrzykach)
hej dziewczynki , mam pytanko , w którym dniu i na ile skacze temperaturka (pytanko do tych , którym sie udało). Ja jestem po 5 ins. (podwójnej) , dzis jest mój 28 dc i temp. mam 36.9 , żadnych plamień , tylko ból w brzuchu plecach i piersiach. boję się zrobić testu. proszę o odpowiedz, a juz wkrótce dam znać co i jak u mnie wyszło ;-) Pozdrawiam Leczę się w Łodzi .
36.9 to jak najbardziej TA temperaturka,do tego bol piersi i plecow! jak najbardziej tescik wskazany,dla pewnosci mozesz dzien dwa poczekac,ale jesli tempka i objawy beda sie utrzymywac to + na 100%.Pozdrawiam
temperaturka i objawy ok. ; jeszcze ważne, który to dzień od jajeczkowania (@ występuje równo 14 dni później, w przeciwnym razie to napewno to na co czekasz ). Trzymam kciuki... Na krechy tez już nie mogę patrzeć...
pregnyl zadziałał , ale mój gin zawsze robił podwójną inseminację , za pierwszą dostawałam pregnyl , najpierw przez 4 miesiące ins miałam w 13 i 15 dc . Teraz za 5 razem miałam ins w 14 i 15 dc, w 14 był preegnyl. Wcześniej brałam clo... a po wszystkim luteinkę , która przestałam brać w 25 dc. w ubiegłym miesiącu miałam laparo , a wtym skaryfikację jajników. Podczas ostatniego cyklu wychodowałam 3 dorodne pęcherzyki , na zwiększonej dawce clo... tzn. 3 razy dziennie. od 2 do 6 dc.
a jaką dawkę pregnylu dostałaś? pytam się, bo ja mam receptę na jedną ampułkę i zastanawiam się, czy to wystarczy... a luteine rozumiem, że brałas tylko 10 dni tak? i po odstawieniu nic się nie działo??? i co to ta skaryfikacja?
giga25 - pregnyl. hm jakies 2 ampułki były - jedna to chyba pregnyl , a druga do rozcieńczania , ale nie wiem jaka to była dawka nie zwróciłam uwagi niestety. luteinkę brałam od 19 do 25 dc, a skaryfikacja jajników to nacięcie jajników i pobudzenie ich do pracy podczas laparoskopii, poza tym wszystkie wyniki mam ok, no poza wrogim sluzem. Temp. teraz mam 37,1 . Chyba dzisiaj zwariuje. Rano teścik , mężuś kupił 2 i nalega żeby zrobić teraz . Ale jednak poczekam do rana. Boze super , że jest ta stronka.
kurcze... obiecaj, że jutro z rańca powiesz co i jak :))) postaram się tu rzucić okiem rano, a jak nie to dopiero kole 16, ale będę na pewno!!!! obojętnie jaki wynik - pamiętaj, że nie jesteś sama!!!
oj giguś, jeśli chodzi o te 14 dni to się z Tobą nie zgadzam... Naprawdę długo już siedzę w temacie, a w dodatku jestem bardzo dociekliwa, bo wiedza mnie uspokaja. Jeśli tak nie jest to przy inseminacjach, bo zwiększona liczba pęcherzyków może pękać nawet z różnicą kilku dni. Ale to oznacza, że prędzej okres się opóźni niż przyspieszy... Ale jakie to ma tak naprawdę znaczenie... i tak natura robi co chce, a oni nie umieją nam pomóc.... Chyba mam okropnego doła.............. jestem zmęczona, załamana i cała nadzieja i wiara, gdzieś prysnęły....
Ananasko - toż ja muszę do pracy lecieć a tu co???? jeszcze brak wieści?
pinka - masz rację, że nie ma sobie co tym głowy zawracać, ale ja sama jestem przykładem nie-14dniowej fl :))) jeszcze przed paroma miesiącami ledwo dochodziłam do 11 dni fl, a teraz mam 13 ;))) wiem tez, że są babeczki, które mają 16dniową fl; ale co tam, ważne, żeby ciebie wyciągnąć z dołka; czemu tak ci źle? co się do tego przyczyniło? przecież jesteś już na drodze do coraz bardziej realnego szczęścia :)
no dzisiaj jest troszkę lepiej... taki stan generował pewnie stres przed pierwszą wizytą...., ale już jestem po... endometrium 6 i w prawym i lewym jajniku wzrost... na więcej info za wcześnie. Dzisiaj kończę menopur i jutro zaczynam puregon, a w środę kolejna wizyta. Było nas tam 5 par...(do giga - wszystkie od prof. Pawelczyka ) i jedna dziewczyna mnie troszkę dobiła... To jej drugie podejście do IVF, w poprzednim miała kilkanaście jajeczek, ale nie chciały się dzielić...i d.... Teraz podchodzi drugi raz, a starają sie 15 lat(13 lat medycznie). Skąd te dziewczyny mają na to siły