hihi ależ by babolki jesteście kochane aż się zawstydziłam :)
kurcze... a z tymi punkcjami i transferami, to chciałabym użyć cytatu z sexmisji, ale za cholipe nie pamiętam; generalnie to było coś, że jesteśmy świadkami takiego zjawiska jakim jest poczęcie :))) tak to opisujecie, że mam wrażenie, że sama w tym biorę udział :) a tak się już wciągnęłam,jak w dobry film; problem tylko jeden - nie lubię filmów, które się źle kończą, więc nie macie wyjścia i musicie mi tu happy end zmontować hihihi
Czytalam dzis wywiad matki i corki dla jednej z gazet dla rodzicow z okazji 40-lecia tejze gazety,corka lat 44 po 7 nieudanych IVF wyszla za maz za ........kobiete i ta urodzila corke,to taki holenderski sposob na rodzicielstwo hi,hi:wink
wiem, wiem, ale to pozytywne myślenie trudno przychodzi.... Efekt dzisiejszej wizyty punkcja w czwartek....., ale żeby kłopotów nie było za mało to..................... mój mąż jest chory.........no i nie pozwalam mu brać lekarstw, aż do czwartku no i ........dzisiaj idę spać do mamusi Boję się, ze jakiekolwiek leki wpłyną na jego plemiczki....., a dzisiaj jeszcze lekarz mnie informował jak istotne teraz i po ewentualnym transferze jest- "żadnych infekcji', przeciążania, sprzątanie , mycie okien, zrywanie rano z łóżka w biegu itp i itd nie wskazane......... Chyba pisze nie po polsku, ale tak jakoś emocje biorą górę...
Babolki (spodobalo mi sie jak nas nazwala Giga;) trzymajcie sie!!! bedzie OK!
mi lekarz moj na 1 wizycie teraz powiedzial ze mam uwazac na infekcje, czystosc w miejscach publicznych i zebym sie nie przeziebiala.. przed akcja in vitro..a przeciez nie mam teraz zadnej punkcji, ewentualnie za kilka miechow, wiec cos w tym musi byc..
Pinka,twoj ginek ma absolutna racje,mnie to w dniu punkcji kazala lezec az do wieczora(prawde mowiac to nic innego nie bylam w stanie robic) a potem tez mialam na siebie uwazac,no i temperature mierzyc codziennie zeby w czas wykryc infekcje.
Sami trzymam mocno,mocno kciuki,a za Ciebie Pinka jutro,teraz najgorsze przed wami powodzenia
Samiro cały czas myślę o tobie i mocno trzymam kciukasy......
Troszkę się zdenerwowałam tymi postami o zdrowiu i postanowiłam jeszcze jedną noc zostać u mamy.... Wszystko się porypało...denerwuję się, że temperatura źle wpłynie na plemniczki no i czuję się jakbym sama musiała znosić ten cały ciężar.... Pocieszam się, że jeśli się uda to przez kolejne dwa tygodnie to on będzie się męczył obskakując mnie, a w wersji extra całe 9 miesięcy....
Tak analizuję to wszystko i tyle rzeczy może się wydarzyć.... oby do transferu.... Dokładnie tak jak napisała KACHULA - TERAZ NAJGORSZE PRZED NAMI
Hej :) Ja już po punkcji. Będę baardzo miło wspominała ten zabieg: personel przesympatyczny, a w wyniku "jajobrania" Pani Doktor pobrała 21 komóreczek, które teraz randkują z "chłopaczkami" mojego Mężusia:)))) Według wstępnej oceny nasienia - jest dość dobrze, więc zrobią pewnie pół na pół - ICSI i IVF. Zapłaciliśmy za całość 11.500. Teraz chyba poleżę sobie w łóżeczku.... Pozdrawiam i trzymam kciukasy za wszystkie weteranki - staraczki.
Cześć Dziewczyny, podłączam sie do wątku ponieważ po bezowocnych 12 cyklach na 28 dniach i wielu wcześniejszych mam pełny obraz sytuacji. Wszystkie badania wykazywały, że jest cacy dopóki p. dr z Invimedu nie skierowała mnie na p.ciała. Okazało się, że mam p.ciała jajnikowe (na osłonkę komórki jajowej) i nawet nie mam co próbować inseminacji tylko od razu wskazanie do ICSI i to też z 20% szansą powodzenia. Ponieważ całą procedurę zaczniemy od stycznia to mam przejść na antykoncepcję później wygaszenie jajników no i stymulacja. Podobnie jak u Samiry. Pani doktor pocieszała mnie i pokazywała zdjęcie bliźniaczków po In vitro u dziewczyny z p.ciałami jajnikowymi więc jest jakaś nadzieja. Ale dodatkowo na załamkę działa fakt, że moje p. ciała powodują b. duże ryzyko wczesnego wygaszania pracy jajników. Mam 34 lata i wg informacji jakie udało mi się znaleźć mogę przestać miesiączkować przed 40-tką. Nie bardzo mam z kim pogadać, rodziny nie wtajemniczam, koleżanki wszystkie szczęśliwe mamy. Niby się nie załamuję ale jakoś nie daje mi to spokoju. Tylko ta moja męża taka wyrozumiała i cały czas podtrzymuje mnie na duchu. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Dziewczyny liczę na was, że wam się uda. Potrzebuję takich rewelacyjnych wiadomości.
szczerze mówiąc z mojej strony na wsparcie dzisiaj nie ma co liczyć...im bliżej punkcji tym mam większego stresa, a do wieści o ewentualnym transferze chyba zwariuję..... Jestem przerażona, że mam za mało jajeczek, że męża plemniczki po chorobie wymiękną, że nie będzie podziału..... i tak naprawdę nie będzie co transferować i przez to wszystko nie tylko nie uda się ale i nie dobrniemy nawet do końca procedury............... MASAKRA
Pinka - no chyba na Ciebie nakrzyczę zaraz!! Bierz się w garść - co CI przyjdzie z czarnowidztwa?? Pozytywne nastawienie to już połowa sukcesu. Nie zamartwiaj się na zapas - nie ważne, ile masz jajeczek, ważna jest JAKOŚĆ, nie ilość. Do tego, żebyś miała dzidziusia, w zupełności wystarczy JEDNO dobre jajeczko i JEDEN dobry plemniczek!!! A co do samej punkcji - naprawdę nie ma się czego bać. Ja usnęłam chyba po dwóch sekundach od wstrzyknięcia usypiacza (poczułąm tylko metaliczny smak w ustach i takie jakby mrowienie twarzy) i obudziłam już na łóżeczku w sali pozabiegowej. Przez chwilę czułam "ćmienie" w brzuchu, ale już za moment zastrzyk przeciwbólowy - który mi dali - zaczął działać. Zabieg zaczęli o 9.00, obudziłam się po 25 minutach, a wyszłam do Mężulka po pół godzinie. Tak naprawdę nadużyciem byłoby, gdybym mówiła o bólu. Owszem, do wieczora - jak zmieniałam pozycję z leżącej na stojącą - czułam jakby "ciągnięcie" w podbrzuszu - i to wszystko. Dzisiaj jestem jak nowonarodzona - nie boli ani nie dokucza absolutnie NIC.
dzidziak - to jest AŻ 20% szansy.A do 40-stki to masz jeszcze kilka lat - do tego czasu uda Ci się zostać Mamusią:) A tak na marginesie - czasem dobrze mieć kogoś w realu, z kim można szczerze porozmawiać. O naszym in vitro wiedzą moja Mama, Siostra i Przyjaciółka - to nieocenione wsparcie. No i mój cudowny Mąż, bez którego nie wyobrażam sobie zmagania się z problemami:))))
Eksra Sami!to jak dobrze pojdzie transfer w sobote?
Pinka!Kobieto,nie zalamuj sie bo samopoczucie naprawde gra duza role.Ja mialam 16 jajeczek z czego zaplodnilo sie 8,wczszepili mi jedno a reszte zamrozili,a teraz moj maly eskimosik rok skonczyl,tak jak Samira mowila przy jednym embrionie moze byc 100% sukcesu.Kiedy bedziesz miala jakies wiesci czy doszlo do podzialu?
Jestem po i pobrali mi tylko 5 komóreczek... Teoretycznie mogłabym już dzwonić jutro, ale lekarz mi odradził, powiedział, że do niedzieli jak mam się z nim spotkać żadna info nie będzie wiarygodna, chociaż mam numer do laboratorium.. Lekarz faktycznie mnie uspokajał i powiedział, że tak naprawdę jeden wystarczy....ja to wiem, ale człowiek chciałby aby wszystko było tak na cymuś....na maxa perfect... Nie mniej mam wielką nadzieję, że chociaż ten jeden, a najlepiej dwa będą ok - bardzo głęboko w to wierzę... Jak nie będzie eskimosków nic się nie stanie, ale żeby był transfer...thumbup:
Faktycznie punkcja to pikuś, chociaż jestem bardzo zmęczona i pewnie zaraz pójdę w kimkę. :
dzięki kobitki, że jesteście Samiro nadal trzymam kciukasy
oj kurcze... to już się maleństwa rozwijają!!!!! jakie to niesamowite!!!! dziewuszki, jeszcze chwila i będziecie miały maleństwa w sobie!!!!!! trzymam kciukasy tak mocno jak tylko mogę :) będzie dobrze! MUSI być :)))
kachula - słodziak z tego twojego malucha :) impreza się udała?
dzidziak - do 40 to faktycznie masz jeszcze sporo czasu :) więc nie zamęczaj się myślami na tek odległy temat ja też rodziny nie wtajemniczałabym w insemę, ale siorka na 28dni buszuje i wywąchała sprawę nosem hihihi ale reszty nie zamierzam informować
No i już prawie minął pierwszy dzień oczekiwania... Musze powiedzieć, ze nawet spokojnie to minęło.... Teoretycznie moglibyśmy jutro dzwonić, ale mój M chce, abyśmy posłuchali lekarza i poczekali do niedzieli rano....
Ciekawe jak tam samira po transferze......... teraz przed nami wielkie zaciskanie kciuk
dobrze mówisz Skarbie! ja ostatnio też wyszłąm uśmiechnieta, bo moj lekarz radził sie swoich kolegów z IN VICTY i zdecydowali ze jak minie mi stan zapalny to mamy sie starac naturalnie, a jak bedzie 2 ciaza pozamacaczna to podobno jest pewniejsze in vitro (tlumaczyul mi ze in vitro lepiej sie sprawdza u kobiet bez jajowodow- nie wiem dlaczego) no i ze koniecznie musze schudnac ale przy pcos jest mi ciezko i jeszcze bede robic badania test obciazeniowy z glukoza i potem chyba na insulinoodpornosc! jak wyjda pozytywnie to juz wiadomo od czego tak przytylam.. ale najwazniejsze mam juz sie lepiej czuje psychicznie, choc boje sie przyznam szczerze! czuje sie jakbym byla krolikiem doswiadczalnym:(
trojaczki super....tak do Was zajrzałam u mnie 5 cykl starań...czekam narazie a wpadlam zeby zapytać czy jak wyszedl mi test owulacyjny dodatni to kiedy serduchować bo wczoraj bylo i teraz nie wiem czy dzisiaj czy poczekać do rana ;)
giga 25 - mamy jeszcze jednego Eskimoska - postanowił wczoraj jednak się podzielić na 6 komoreczek, więc personel Invimedu wysłał go na zimowisko:) Wiemy, że wrócimy po niego niezależnie od efektu tej próby...
cześć dziewczyny, ja staraczka już dwuletnia niedługo mam nadzieje przystępować do inseminacji, zależy ile te badania przed trwają. Ze mną jest wszystko ok, jajeczka okazale, jajowody drożne, hormony w normie, no wszystko w porządku, za to plemniki z tych takich leniwych raczej... ale są. powiedzcie mi proszę ile znacie przypadków (o ile w ogóle), którym się udało za pierwszym razem??
samira, pinka , ojej jak ja za Was kciuki trzymam, bardziej Was przeżywam niż swoją ciążę i oczywiście osto kibicuję:)) , już nie mogę doczekać sie Waszych teściorów
Droga Agnes! Jak zauważyłaś, jesteś na forum dla weteranek.... Trojaczki - bo miałam transfer trzech zarodków (procedura invitro) Jeśli chodzi o wykresik to już zapomniałam, kiedy to było, jak go w ogóle robiłam ;)
Beatka - wielkie dzięki
Samiro - CZAS OCZEKIWANIA NA DWIE KRECHY OTWARTY!!!!!