ja po obu punkcjach brałam zwolnienie, po 1 ( ciaza biochemiczna) wolne od punkcji do 3 dni po transferze, kolejna punkcja i transfer (udany 17 tydz ciazy) wolne po punkcji, transfer w 5 dobie w sobote po weekendzie chodziłam do pracy i sie udalo. mysle ze nie ma reguly. ja czulam sie fizycznie zle po punkcjach zwlaszcza po 2 kiedy groziła mi hiperstymulacja i meczyly nudnosci od leków jej zapobiegajacych. wiadomo ze nalezy na siebie uwazac, robic wszystko delikatnie na ile sie da, ale czy lezenie w domu na zwolnieniu gwarantuje sukces nie wiem... co do IUI moj lekarz twierdzil ze mozna zrobic 3, 4 podejscia - wiecej to oszukiwanie pacjenta bo szansa jest niewiele wieksza, ale jesli IUI omija przeszkody ktore uniemozliwialy zajscie w ciaze naturalnie to bedzie ciaza. a tak szkoda pieniedzy bo sie wyda tyle co na ivf. my robilismy klasyczne in vitro i wyszlo nas kolo 8 tys (kiedys wczesniej na watku rozpisywalam koszty),
9015,50 zł we wrześniu 2013r w Artemidzie w Białymstoku (z lekami w cyklu właściwym i cyklach poprzednich, badaniami, noclegami i dojazdami z Wa-wy + oczywiście ivf i transfer). Krótki protokół z antagonistą.
Isia, ja tez tak uwazam, ale te 4 lata temu jak mialam jeszcze nadzieje, ze sie uda to robilam az nie zwatpilam;) zgadzam sie, ze szkoda kasy na iui - placilismy po 600 zl za kazde + leki ( kazdy cykl kosztowal okolo 2 tys), wiec za te iui mialabym prawie dwa ivf. Nas ivf tez wyszlo okolo 10 tys kazde:ransfery z mrozakow,oplaty za przechowywanie zarodkow i leki, ktore nie byly jeszcze refundowane... Lacznie okolo 30 tys. Szkoda gadac.
Transfery z mrozakow byly drozsze -1000zl, ze wzgl na cienkie endometrium, do transferow tez podchodzilam stymulowana gonalem( wtedy heszcze pelnoplatnym), za kazdym razem bralismy embryoglue, wiec kazdy transfer to okolo 2300-2500
Dzięki dziewczynki.... ojacie..... :( ale kasiurka... :( i to pewnie na jedno podejście , bo może sie okazać, że nie ma mrozaczków i drugie podejście od nowa za takie same pieniądze...:(
Czy któraś z Was robiła ivf w Lublinie? Właśnie w pt. mamy wizytę kwalifikacyjną w AB OVO, ale wahamy się czy jednak nie pojechać do Bociana do Białegostoku....
Stokotko, nas pierwsze podejscie (IVF ICSI, plus mrożenie zarodków, plus 2 CRIO) z dojazdami wyniosło około 15 tys: I IVF ICSI z ET z dojazdami i lekami = 9500,00 zł I CRIO z dojazdami i lekami = +-2500.00 zł II CRIO z dojazdami i lekami = +-2500,00 zł
Pulpon, się nie zastanawiaj, tylko leć do BS :) Lublin to bardzo słaby ośrodek, który nie ma dobrych genetyków, nie ma zaplecza i nie ma historii. Oczywiście, iluś parom się udaje. A skąd jesteś, że wybrałaś LUZ.?
Pulpon ale najpierw dowiedz się czy jeszcze kwalifikuja pary...bo moja klinika już dziś ogłosiła że koniec z kwalifikacjami mimo posiadanych funduszy (podpisali jakiś aneks z ministerstwa).
Dziewczyny jesteśmy po pierwszym USG - 5 dzień cyklu, okazuje sie ze jestem low responder i są tylko dwa pecherzyki :((( czy ten cykl w ogóle może sie jeszcze udać? Czy któraś tak miała? AMH spadło mi od stycznia o 1! :( spodziewałam sie wielu pęcherzyków, a tu szok :(((
Zdarza się tak...ale przecież to nie tragedia jeszcze, najważniejsze żeby rosły i były prawidłowe. Do ciąży wystarczy jeden..trzeba myśleć pozytywnie:) a jakie masz leki? Ja przy pierwszym podejściu mialam 2 pęcherzyki bo miałam źle dobrane leki, teraz miałam ich 15 i całkiem inne leki.
*Obe* no właśnie jestem z Lublina :) i leczyłam się dotychczas u prof. Putowskiego w lubelskim Ab ovo. Profesor ma bardzo dobre opinie i sama sporo mu zawdzięczam...Ale Białystok, to klasa sama w sobie...co tu porównywać... *Agata* ja nie liczę na program rządowy...chcemy podejść do komercyjnego ivf. także nie dotyczy mnie to :)
Pulpon, może i Putowski dobre ma opinie ale ivf to wyższa szkoła jazdy. W LUZ dopiero raczkuje. A rozwija się dzięki rządówce. Czyli dopiero się uczą :) Wiem, że BS jest daleko i od nas kiepska droga ale może warto się przemęczyć, zwłaszcza, że to sporo kasy kosztuje. Bocian ma teraz klinikę w Wawie ale na picup i transfer się jeździ do BS. Popytaj na Nasz Bocian o opinie o Ab ovo i poczytaj raporty z monitoringu klinik :)
Ja polecam Bociana. W Warszawie miałam wizyty i na punkcje i transfer jechalismy do bialegostoku. Atmosfera super, tak po domowemu. Dla mnie szok, ze lekarz mnie pamiętał, rozmawialiśmy przez telefon jak ja się czuje :) W porównaniu do invicty gdzie idzie wszystko tasmowo bylam mega zdziwiona. No i efekt jest cudowny :)
Obe to super! wreszcie ktoś z mojego miasta na Dzikim Wschodzie kaami a jak to się organizuje? Nie ma kłopotu z noclegami? Ile łącznie dni w cyklu trzeba tam przesiedzieć? I czy zawsze musi być mąż? (oprócz dnia punkcji i transferu)?
Ja jestem z okolic Warszawy, wiec jeździłam sama co dwa dni do kliniki. Stymulacja przy krotkim protokole trwa ok 10 dni. Na punkcje pojechaliśmy dzień wcześniej bo to na czczo i rano. Nocowalismy w Białymstoku. Transfer był ok 17 to pojechaliśmy po prostu odpowiednio wcześniej
My też z Wawy jeździliśmy, nocleg organizowaliśmy właśnie tylko przed punkcją (żeby o 4 nad ranem nie wstawać) i po transferze, żeby za długo nie jechać. Jeździliśmy oboje, choć mąż jest potrzebny w zasadzie na punkcję (do transferu już się przydał tylko w roli "opiekunki"). Ja co prawda nie z Bociana ale z Artemidy, też polecam. W przeciwieństwie do Invicty gdzie na dzień dobry usłyszałam, że nie mam najmniejszych szans na ivf z własnych komórek i mogą zaproponować tylko KD (w Artemidzie się udało pierwsze podejście).
Info z Naszego Bociana: "Mamy dobre wieści dla par oczekujących na refundowane in vitro - InviMed Warszawa przyjmie dodatkowych 50 par w ramach rządowego programu refundacji in vitro. Jest to propozycja dla pacjentów, którzy są już zakwalifikowani do programu w innych klinikach, ale ze względu na długie kolejki oczekujących obawiają się, że nie zdążą skorzystać z refundacji. Miejsca w InviMed Warszawa przewidziane są dla osób, gotowych na to, aby od razu podejść do procedury in vitro. Muszą to być jednak pacjenci, którzy zostali już zakwalifikowani do programu w innym ośrodku, a przejście do kliniki InviMed jest dla nich zmianą realizatora programu. Zainteresowani proszeni są o kontakt pod numerem telefonu: 500 900 888. O przyjęciu decyduje kolejność zgłoszeń."
Baaardzo mi się podoba to co ta klinika zrobiła...zapewne zostały im fundusze a skoro kwalifikowac nie mogą to przyjma inne pary. Brawo! Niech inne kliniki tak zrobią to ministerstwo nie dostanie żadnych zwrotów funduszy na które zapewne liczyli zabraniajac kwalifikacji;)
Ja po pierwszym usg w środę i okazało się ze ciąża była blizniacza tylko jeden maluch się rowija.jestem w koncowce 9 tyg zero mdłości ani innych dolegliwości.26 luty badania prenatalne.
Brawo Invimed!!! Aina trzymam kciuki znowu: oby tym razem wystymulowalo cię na maksa kochana i zeby w nowym roku los sie do ciebie szeroko uśmiechnął... Pozdrawiam i przesyłam sile!!!:)
Dziekuje Eddie - chetnie przejmę od Ciebie brzuszek :* Szcześliwego rozwiązania kochana i czekamy na wieści! POWODZENIA!
PS. U mnie póki co malutkie pecherzyki 4 w prawym i 1 w lewym. Od nocy mega przeziębienie - typowa reakcja na gonapeptyl, wiec dzis zostałam w domu, jutro mam gina, zobaczymy, co zadecyduje, czy wracam do pracy, czy kuruje sie w domu.
Dziewczyny a polecicie coś w okolicach Śląska ? Myślę na początek o inseminacji , jesteście w stanie coś polecić albo przed czymś przestrzec ? Dzięki z góry !
Stokotka, ja sie leczylam w Angeliusie i bylam zadowolona- mam swoja Pania doktor, z ktora sie nawet zzylam;) nigdy nie mam wizyt umawianych do nikogo innego. Ale zabim tam trafilam leczylam sie u docenta Horaka w Antrum ( Bytom), jest bardzo specyficzny, ale to bardzo madry lekarz. U niego robilam wszystkie inseminacje. Placilam po 500 zl za jedna. Zobacz sobie cenowo, gdzie Ci wyjdzie taniej. Wiem, ze u Zieby mocno ciagna kase.
Hallo :) Czy ktoś wie, czy Eddie3015 juz jest mama?
Treść doklejona: 15.02.16 16:12 Czy sa tu weteranki IVF? My po trzecim nieudanym IVF (10 komórek, żadna sie nie zapłodniła). Chcemy zrezygnować...ale wiem, ze czasem za 5 IVF sie udaje... Nie wiem, co robic? Chce zrezygnować, bo za dużo mnie to kosztuje, do tego łączenie IVF z praca graniczy z cudem...
Melduje sie jako jeszcze nie mama: jeszcze czekamy..:) Mala mocno sie we mnie wczepila i nie chce wychodzic, jeszcze poczekamy pare dni, jak nie bedzie chciala do nas sama wyjsc to bedzie wywolana... Musze przyznac, ze umieram z niecierpliwosci i milosci: tak bardzo juz chce ja sciskac w ramionach... Dam znac Aina jak bedzie po: dziekuje dziewczyny za trzymanie kciukow i prosze jeszcze nie puszczajcie... Ja mocno wam wszystkim na tym forum kibicuje i na pewno w koncu sie uda tak jak nam...spciskam cieplo! WLASNIE przeczytalam two doklejony post Aina...:( bardzo mi przykro:nie poddawaj sie nigdy prosze- nie wiadomo co powiedziec, ale ja wiem jedno czasami potrzeba troche czasu zeby spojrzec z dystansem, wtedy najmadrzejsze rozwiazania przychodza do glowy... Mam nadzieje, ze to,co pisze ma jakis sens... Nigdy nie przestane ci kibicowac z wiara, ze bedziesz miala dzidzie... Ja w to wierze!!!!!!!
No w sumie Amazonko masz racje: jestem mama od pierwszej sekundy, w ktorej zamieszkal we mnie zarodeczek...ale nie zmienia to faktu, ze jeszcze malenstwa nie tulilam w ramionach: jestem tak podekscytowana jak nigdy w zyciu, chociaz czuje ja w brzuszku i przez powloki skorne dotykam codziennie, to chec zobaczenia i wtulenia sie w nia sprawia, ze az robi sie goraco z wrazen i emocji...;)
Ainaa a wiadomo z jakiego powodu żadna się nie zapłodniła? jakość plamników, czy komórek (wtedy inny protokół mógłby pewnie pomóc)? Są pewne rzeczy o które warto walczyć zawsze
No własnie na te 10 komórek 4 były dojrzałe (MII), nasienie też ok... nie mam pojecia, dziś mąż bedzie dzwonił w tej sprawie do kliniki, bo ja opadłam z sił :/ Za pierwszym razem mielismy 7 komórek, 4 dojrzałe, 3 sie zapłodniły - 3 piekne zarodki. Za drugim razem (IVF na naturalnym cyklu), był tylko jeden pęcherzyk, 1 dojrzała komórka i... 1 piekny zarodek... nie wiemy, co teraz poszło nie tak... :/
mam pytanie do was , czy któraś miała stymulacje lekiem Bemfola ?? Jestem po jednym nieudanym inv , pół roku temu miałam stymulacje lekiem puragon , nie udało się i ani jeden z pięciu zapłodnionych zarodków nie przetrwał ... strasznie się denerwuję czy tak akurat się stało czy mamy jakiś problem inny np. immunologiczny , czy któraś z was miała podobnie??