Cześć dziewczyny. Przede wszystkim życzę POWODZENIA wszystkim tym, które podchodzą do in vitro czi inseminacji. Wyobrażam sobie jakie to musi być stresujące, najpierw całe przygotowania a potem okres wyczekiwania, udało się, nie udało... Ja staram się o dzidzię ponad rok, niedawno przebadaliśmy sie gruntownie i wszystkie wyniki jak i moje tak męża wyszły dobrze - prócz testu PCT. Jestem posiadaczka wrogiego śluzu, czeka nas w niedługim czasie pierwsze podejście do insemy. Pozdrawiam Was wszystkie,
no i jednak stymulacja została przerwana ..... teraz trzecie podejście styczeń..... w jakimś horrorskopie wyczytałam że w styczniu mi się uda zrealizować marzenie :))) może to właśnie TO marzenie się spełni????
a ja po pierwszym nieudanym podejściu pozbierałam się i przed świętami podeszliśmy do crio, testujemy na dniach, dziś 8dpt... staram się być dobrej myśli:) kciuki za wszystkich!
Konwi, dopóki mamy mrozaczki (a zostało nam jeszcze 14) musimy próbować... Inaczej sie nie da... Jak się tyle razy nie uda, to się będziemy zastanawiać...
A chwilowo ja tez bym wzięła parę lekcji, ciężko tak wierzyć jak - przysłowiowo - ciągle pod gore i wiatr w oczy
to dotarłam tu po dłuższej formuowej nieobecności :)
muszę powiedzieć, że bardzo podoba mi się podejście Ojca Georga :))) ja co prawda dylematów moralnych nie miałam i nawet nie przeszło mi przez myśl, że grzeszę; nikomu nie robię krzywdy, wszystkie zarodki wykorzystamy (tak postanowiliśmy jeszcze przed punkcją) i gdyby się udało, to owoc tych działań będzie normalnym bożym dzieckiem; jak leżałam po transferze, to piguła mi towarzyszyła (bo M jeszcze nie dotarł) i powiedziała o parze polskiej, która była w trakcie przygotowań do in vitro, a w sumie już do punkcji. Owa para chciała mieć zgodę kościoła na zabieg i poszli pogadać. Ksiądz ich poprosił o opisanie procedury. Jak usłyszał, że jajeczka się pędzi, a potem wyjmuje, to wszystko było ok. Za to jak doszli do sposobu uzyskania nasienia - masturbacji - to para się dowiedziała, że w żadnym przypadku nie dostaną na to błogosławieństwa. I procedurę przerwali...
ja tez żadnych oporów moralnych nie mam i nie miałam, nie jestem konserwatywna katoliczką ... więc to może dlatego. I życzę powodzenia wszystkim staraczkom bez względu na formę staranek :)))
ja tez moralnych dylematów nie doświadczyłam... ani małżonek szanowny, ani tez inni wtajemniczeni ostatnio takie refleksje na temat przeszczepów mnie naszły, po tym jak kościół twierdził, ze gdyby Bóg chciał, żeby pary miały dziecko, to by zesłał i ze IVF to zło... akurat się ksiądz po przeszczepie serca wypowiadał... a czy gdyby Bóg chciał, żeby on żył, to czy dalby mu tak chore serce? ech...
Witajcie! Ja podchodzę do in vitro w Gdańsku w Invikcie. Może któraś z was też leczy się w tej klinice? Staram się już ponad dwa lata, jestem po 2 nieudanych iui i nie mam zamiaru siedzieć i czekać na cud, jak chcą moi rodzice. Wbrew nim zdecydowaliśmy się z mężem na ivf i jesteśmy już w trakcie przygotowań. W marcu punkcja i transfer. Choć strasznie się boję, wiem, że to moja ostatnia szansa i będę walczyć, póki zwyciężę. Trzymam kciuki za wszystkie staraczki podchodzące do iui czy ivf. Nie przejmuję się kościołem czy rodzicami. Robię to co uważam za słuszne.
a ja się nie zgadzam... Uważam, że jak ktoś jest katolikiem to od początku do końca i nie ma czegoś takiego jak procedura in-vitro po katolicku. I nie jestem jej przeciwniczką, bo "Bóg tak chciał i tak ma być", ale dlatego, bo nie chcę by moje dzieci poczynały się w ten sposób, poza kontrolą rodziców, oraz będąc obarczone dodatkowym ryzykiem chorób... nie chcę ryzykować hiperstymulacji. Nie chcę być kłębkiem nerwów gdy moje dzieci się poczynają, bo jestem pod wpływem hormonów, z których ubocznymi skutkami sobie nie radzę. A już na pewno nie uważam żeby niepłodność była dramatem, z którym nir da się żyć, i że przez brak dziecka rozpadają się małżeństwa....
ale to takie moje przemyślenia osoby niepłodnej, która boi się powiedziedzieć rodzinie, bo a może bedą nacistać na starania za wszelką cenę...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
ale nie zgadzam się: Po pierwsze - nie ma żadnego nacisku że wszystko albo nic. Kościół tak jest skonstruowany, że należy się do niego dobrowolnie, jeśli ktoś nie zgadza się z pewnymi zasadami ma do tego prawo, nawet jeśli uznaje się to za grzech. Słowem, masz prawo utożsamiać się z kościołem, nawet jeśli z postanowienia grzeszysz, jedynie możesz nie uzyskać za to rozgrzeszenia.
Po drugie - problem polega na tym, że sporo osób utożsamia się z kościołem w tzw. świńskim pędzie. Bo boją się powiedzieć wprost, że nie wierzą w to wszystko. Nie można zakładać, że całe społeczeństwo jest katolickie, nawet jeśli 99% ma chrzest w tym kościele. Jak ja na przykład. Jestem ochrzczona, ale od pewnego czasu jestem zadeklarowaną i ujawnioną ateistką. Mój mąż może nie jest zadeklarowany, ale ma podobne poglądy.
Fajnie jest jeżeli daje się ludziom wolną wolę do decydowania o sobie. Zarówno tym, co chcą próbować, jak i tym, co nie chcą. Życzę odwagi w przeprowadzeniu Waszych wyborów, bo do tego wyboru również masz prawo i ludziom wara od tego.
s_biela, nikt nie ma prawa wywierac na Tobie jakiegokolwiek nacisku. To jest Twoja sprawa. Albo raczej Twoja i Twojego meza. W koncu to kwestia Waszej przyszlosci. Ale tak juz niestety jest, ze kazdy narzeka na jakies naciski. Jedni, ze sie ich do IVF namawia, drudzy, ze sie ich osadza za to, ze sie na nie zdecydowali. I w kazdej innej dziedzinie zycia chyba zawsze ktos czuje sie pod jakims tam naciskiem z jakiejs tam strony. Najwazniejsze to robic zgodnie z wlasnym sumieniem i przekonaniami.
Na szczęście coraz częściej ludzie nabierają odwagi i mówią wprost. W końcu to ich sprawa a nie mamuś, cioć itd. Jedni nie chcą mieć dzieci, inni chcą, ale nie chcą być poddawani procedurze adopcyjnej, jeszcze inni wolą adopcję. Cieszy mnie, że sąsiedzka rodzina pochwaliła się wszystkim, że czekają na dziecko z adopcji, a teraz mówią o tym bez żadnego skrępowania, w końcu to metoda na rodzicielstwo wymagająca większej miłości niż wpadka na dyskotece. To samo dotyczy in vitro - przecież to usilna walka o dziecko, o spełnienie miłości.
Ja najchętniej wygryzłabym krtań tym, którzy wtryniają swoje trzy grosze do cudzych wyborów w tych kwestiach.
Ja jeszcze dojżewam do tego, żeby mówić wprost o swoich poglądach...
Konwalijko trzymam za Ciebie cały czas mocno kciuki i życzę Ci, oraz mam nadzieję, że znajdziesz najlepszą dla siebie drogę...
Oczywiście że można utorzsamiać się z Kościołem Katolickim nie postępując lub nie starając się iść jego drogą, ale to nie znaczy że ma się prawo wtedy nazywać samego siebie katolikiem.
Ksieża to też ludzie i jak oni wszyscy czasem błądzą, dlatego nie zawsze to co mówią jest zgodne z urzędem nauczycielskim Kościoła Katolisciego.
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
No tak, na temat księży można rozpocząć inną dyskusję, ale tutaj nakłada się na ich osobiste przekonania, obowiązek wobec kościoła, któremu ślubowali posłuszeństwo. Mają więc niejako reprezentować stanowisko oficjalne kościoła, nawet jeśli w duchu myślą inaczej. Oczywiście w drobnych sprawach mogą wyrażać własne odmienne poglądy, ale sprzeciwianie się sprawom kluczowym może oznaczać "usunięcie" ich z piastowanej funkcji - zapomniałam jak się to nazywa, jest na to nazwa. Osoby prywatne są w innej sytuacji.
Obawiam się, że gdyby w ten sposób na to patrzyć niewiele osób mogłoby nazywać się katolikami, bo: modlitwy przy każdej okazji, kościółek przy każdej okazji, kochaj bliźniego jak siebie samego, nie uprawiaj seksu nie dla prokreacji, a już całkiem nie przed ślubem, nie nadużywaj jedzenia picia a już na pewno innych używek, nie kalaj myśli brzydkimi rzeczami itp itd. Nie wiem, czy jedna osoba tak naprawdę w głębi serca zakwalifikowała by się.
hmmm.... to ja już nie wiem co mam o sobie w takim razie myśleć... co tu dużo moge powiedzieć -staram się a kocham się nie tylko dla prokreacji
tak swoją drogą to każdy członek Kościola podlega urzędowi nauczycielskiemu i Papieżowi... tylko osoba świecka nie ma przed sobą np. Przeora...
Po przemyśleniu stwierdzam: ktoś napewno by się zakwalifikował -święci No ale przecież drogą katolika jest dążenie do świętości, no nie?? a poza tym nie ma świętych bez grzechu i jak o tym myśle to jest mi jakoś raźniej...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
No tak, jeśli zależy ci na tym, to na pewno taka konkluzja może być "pocieszająca" :)
Ja dość długo kombinowałam, jak mam o sobie mówić, ale potem mi się stopniowo sprawa klarowała. Ale na to trzeba czasu - tyle ile akurat potrzeba. Jeżeli nie dojrzałaś jeszcze do określonych decyzji, to nie szkodzi, obowiązku też nie ma. Właśnie to jest ważne, żeby spokojnie móc sobie pomyśleć, dojrzeć, a potem z odwagą stawić czoła wyborom. Tak, abyś to ty czuła się z nimi dobrze.
widzę, że wywiązała się tutaj dyskusja na temat kościoła... jak dla mnie to nie ma wielkiego znaczenia, że ktoś powie, że mimo, że chodzę do kościoła to nie jestem katolikiem bo nie stosuję się do wszystkich zasad. Chyba nie ma osoby, która byłaby nieomylna i nie grzeszyła - nie wiem czy "katolicy" zdają sobie np. sprawę, że łamanie przepisów drogowych jest grzechem? Tak już jest z kościołem, że oni też zmieniają poglądy na różne rzeczy i za kilka lat przyjdą kolejne nowości i właśnie one będą zakazane, a in vitro nie :-)) tak było z postem w piątek, zabawami, obowiązkowymi świętami :-))) Ja na pewno jak dojdę do decyzji o in vitro to na pewno nie będę pytać się kościoła o zgodę tylko własnego sumienia :-) ale już wiem jaka będzie odpowiedź - TAK :-)))
to może tak na początek nie mylmy pojęć: Jeśli Kościół Katolicki oficjalnie stwierdza że coś jest ZŁE i NIEGODNE OSOBY LUDZKIEJ to nie zniania na ten temat zdania. Inną sprawą jest forma obchdzenia poszczególnych okresów liturgicznych i świąt w roku, a czym innym jest nauczanie i normy moralne!!!
Nie wiem skąd Ci przyszło na myśl że Kościół zmieni na ten temat zdanie.
A jeśli chozi o przepisy prawne, to Jest też coś takiego jak kożystanie z rozumu, i jak przejdę na czerwonym świetle przez jezdnię, a w pronieniu kilometra nie było by jadącego samochodu, to nie tylko nie był by to grzech, ale gdybym nie przeszła, był by to już chyba faryzeizm...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
rzeczywiście otworzyła się are dopiero teraz... kolejna dyskusja nie pije do tego artykułu bo nawet go jeszcze nie napisałam, i nie dotyczy też tylko tego wątku ani wyłącznie problematyki in-vitro... tamta dyskusja to powiedzmy "forum wsparcia" czy jakoś tak...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
no dobrze... chociaż to dziwny zbieg okoliczności, że w pierwszym komentarzu tamtej dyskusji przytaczasz jako przykład "debilny artykuł", ale nie wnikam :)
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
"Artykuł do którego link podalas jest jakims zlepkiem majaczeń ateisty.Człowiek niewierzacy nijak moze wypowiadać sie na tematy związane z wiarą a wiara w KK jest jednym z artykułów Credo. Po pierwsze artykuł który przeczytałem nie ma podanych żadnych źródeł z których piszacy czerpał swa wiedze na temty historii KK.Po drugie sam autor przyznaje że ogłoszenie dogmatu o nieomylności papieza mialo miejsce dopiero w 19 wieku czyli dopiero po tym co opisal jako hamulec nauki w wykonaniu KK na przestrzeni od 13 do 19 wieku wiec ameryki w puszce nie odkrył juz w katechizmie mozna wyczytać że cyt. Kościół na ziemi jest grzeszny.A że ludzie się mylą powino być chyba conajmniej dogmatem.Po trzecie Wierni Kosciołowi wiedzą kim byli święci i co świętość oznacza (znów Katechizm).Po czwarte ulubiona modlitwą Św. Augustyna było : Panie spraw abym żył w czystości(mial z tym ogromne problemy) ale jeszcze nie dzisiaj... o czym mozna wyczytać w opracowaniach hagiograficznych i o wnioskach które sam Augustyn wyciągnał ze swojej postawy tam tez sobie coś znajdziemy.Po piate nazywanie instytucji(Koscioła w wymiarze instytytucjonalnym) która dała poczatek sierocińcom,szkołom,szpitalom a nawet opiece socjalnej hamulcem nauki dowodzi co najwyzej ignorancji autora lub umiejetności manipulowania faktami a nie prawdy.Po siódme teologia w katolicyzmie jest dyscyplina naukową a nie zbiorem prawd wiary i dogmatów wypowiadanych ex catedra. BTW wiecie że Św. Tereska jest doktorem kościoła a nie miała nawet wykształcenia średniego? oczywiście tam gdzie brakuje źródel zapraszam do dr. google lub cioci wiki^_^"
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Bardzo pouczające. Szacunek dla autora także godny Katolika. Sądzę, że podane przykłady "zmiany zdania" przez Kościół (a o tym tu jest mowa i do tego jedynie się odnoszę, bo o tym była powyższa dyskusja) są do sprawdzenia. Jednakowoż nie mam na to czasu, a "cioci wiki" nie uważam za wiarygodne źródło. Podważajcie przytoczone przykłady "zmiany zdania przez Kościół" co do poszczególnych praktyk medycznych, jeśli są wyssane z palca. Pozwolę sobie przytoczyć z artykułu np: 1.sekcja zwłok 2. szczepienia 3. transplantacja
-- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista