Dziewczyny po ostatniej - drugiej insemie poczytałam sobie wasze opinie i załapałam niezłego doła. Nie miałam nadzieji że tym razem się uda. Z testem zwlekałam 5 dni po terminie spodziewanej mies. No i wyobrażcie sobie moje zdziwienie gdy na 2 testach pokazało sie to samo - mianowicie 2 kreski. Za pierwszym testem nie uwierzyłam - bo widziałam już w swoim życiu tyle pojedynczych kresek że zaczęłam wątpić w istnienie tej drugiej na teście i wydawało mi sie ze musiałam popełnić jakiś błąd w obsłudze. Za tydz. idziemy do lekarza potwierdzić wynik na USG. Także czasami insema się udaje. Może nie za pierwszym ale za drugim jest szansa. Trzymajcie za nas kciuki aby wszystko sie udało. Wszystkim Wam przed insemą życze powodzenia. Szansa istnieje, choć czasami trudno jest w nią uwierzyć.
Dzięki dziewczyny. Jasne że dam znać jak wróce od gienia. Na razie powiedzieliśmy tylko rodzicom - po 2 latach starań chcemy mieć 100% pewność że to nie urojona ciąża. Chciałabym tylko dodać bo mi nikt mi nie mówił, że jednymi z objawów ciąży jest lekki ból brzucha - byłam świecie przekonana że dostanę mies. i czekałam na nią twardo przez 5 dni. Także ból jak na okres w dole brzuszka wcale nie musi oznaczać porażki. Dzwoniłam do swojego gienia - i sie na maxa ucieszył, mówił że takie pobolewanie brzucha to jeden z częstszych objawów na początku. A pro pos in-vitro też chcieliśmy podejść do tematu jakby 2 próba sie nie udała , szczególnie że lekarze nie wiezieli co jest nie tak (wg. nich wszystko było ok). Zaczęłam myśleć że te stada lekarzy chcą mnie zwyczajnie naciągnąć - szczególnie że wszelkie badania robiłam prywatnie i nieźle dawały mi po kieszeni. Słyszałam ze w niektórych "renomowanych" - czyt. drogich Klinikach całość wraz z przygotowaniami do in-vitro dochodzi do 50 tyś. Nie ma jak naciąganie zdesperowanych ludzi.
giga a jak u Ciebie teraz nowy cykl już rozpoczęty???? U mnie dziś 11 dpo no i zaczyna się "niemyślenie" chociaż i tak ponieważ w tym miesiącu były tylko naturalne staranka więc jakoś się nie nakręcam - za to zaczęłam chodzić na aerobik i doszłam do wniosku, ze to super sprawa bo można trochę odreagować te wszystkie stresy. A wiesz może co u Coffe bo niestety nie mam dostępu do jej wykresu :( a wiernie jej kibicowałam
owszem - nowy cykl już leci i jestem gdzieś kole owu :) ten cykl też jedziemy naturalnie, a następne dwa na clo i menopurze i dopiero potem insema; zabrał się za nas nowy ginek i powiedział, że skoro nie było jeszcze stymulacji to warto spróbować
Mycha - a teściora planujesz czy czekasz? u coffee po staremu... ma śliczne książkowe wykresiki, ale nadal bezowocne
Hejka. byliśmy wczoraj u gienia - przełożyli nam wizyte z pon. Okazało sie że to za wcześnie na orzeczenie - coś tam jest ale tętna jeszcze nie mozna wyczuć wiec dalej czekamy - te czekanie mnie dobija. Po 2 latach czekania czy na owu czy na @ naprawde mam dosyc.. Też myśle że fitness to super sprawa - chodze już 1,5 roku z przerwami na wakacje - zmęczenie fizyczne na maxa relaksuje i pozwala zapomnieć o problemach i o czekaniu. Teraz lekarz mi zabronił póki co mogę sobie spacerować. Trzymam za was kciuki w tym miesiącu w podejściach. Ja miałam podkręcony cykl do insemy, jak twierdził lekarz wieksza szansa i wiecej pęcherzyków - miałam 3 szt ale tylko jeden pękł mimo że wzięłam ovitrelle.
Witajcie kobitki,dawno Was nie odwiedzałam,ale za to mam dobre wieści. Jestem po drugiej insemie i .....naszej dzidzi bije już serduszko.Aż trudno mi w to uwierzyć,jesteśmy bardzo szczęśliwi.Dlatego uważam kochane,że każda z nas ma szanse i inseminacja wbrew niektórym opiniom jest skuteczna i warto uzbroic sie w cierpliwość zanim zdecyduje się na in vitro. Jestem troche zdołowana,bo zrobiłam sobie toksoplozmaze i cytomegalie,różyczke oczywiście też i wszystko jest w porządku poza toksoplazmozą. Nie jestem zarażona,wręcz przeciwnie-jałowa i to mnie martwi,bo byłam pełna nadzei,że będę miała przeciwciała a tu IgG "-" (IgM "-").Zaczynam świrować,boje sie zjeść cokolwiek,na dodatek mam kota,ale w garażu i trzymam sie od niego z daleka,obowiązki spadły na męża.Zreszta wysłałam męża do weterynarza z kotkiem i weterynarz powiedział,że kotek jest zdrowy a poza tym zarażenia bezpośrednio od kotów stanowią 15% przypadków,pozostałe 85% to surowe mięso,nie myte owoce i surowe mleko,podobno to z kartonika pasteryzowane równiez należy przegotować.Prosze Was,pocieszcie mnie.....Czy któraś z Was równiez ma taki problem.Jeśli tak to jak sobie z tym radzicie?
Karola,moje najszczersze gratulacje.Ja zaraz po pozytywnym tescie wyprowadzilam kota do brata.Niby ryzyko niewielkie,ale wolalam nie ryzykowac.Ciesze sie razem z toba
karola - ogromniaste gratulacje!!!!!!!!! jesteś światełkiem w tunelu, tak jak i kachula :))) i nie bzikuj z tym jedzeniem i nadmierną ostrożnością; nie bedzie z tego nic dobrego! trzeba tylko troszkę lepiej o siebie zadbać, a reszta jak zawsze :)
gina zmieniłam, ale jednak nie na Jędrzejczaka, bo tyle się o nim na necie naczytałam, że tak jakoś odechciało mi się tam iść... wierzę, że facet zna się na rzeczy i wielu pomaga, ale ja potrzebuję rozmowy a nie tylko badania; dotarłam do Spaczyńskiego (młodego), też z Polnej (oddział niepłodności); po pierwszej wizycie mam bardzo pozytywne wrażenia; powiedział, że skoro nie było jeszcze stymulacji, to najpierw 2 cykle na clo i menopurze, a potem insema, czyli gdzieś na październik
Giga u mnie juz 7 miech i na razie jest ok,ale nie szaleje z zakupami nic nie mam jeszcze,zaczne w 8 miesiacu.Oczywiscie ta ciaza to stres ,ale to chyba normalne po jednym poronieniu,albo jestem przewrazliwiona.Obijam sie ,nic nie robie a rodzic tez bede w specialnej klinice ,wiesz jakby cos w czasie porodu poslo nie tak to ,wiem ze jestem w dobrym szpitalu,wole dmuchac na zimne,dlugo o tego bobsona sie staralam.
no ewciu, wreszcie dałaś znać co u ciebie :) i pomyśleć, że to już 7 miesiąc... ogromniaście się cieszę, ale z drugiej strony chce mi się ryczeć, bo jest coraz więcej kobitek, które zaciążyły tu za mojej bytności i juz część ma maluszki a ja nadal nic :(((
Ewa ja tez zaczelam kupowac dopiero po skonczeniu 8msca,glowny powod to strach ze cos pojdzie nie tak.Gdy kupilismy mebelki do pokoju dzieciecego to wciaz mi sie snilo,ze dziecko zmarlo przy porodzie i maz z bratem szybko wszystko rozmatowywali.Jak sie jest po takich przejsciach jak ja to na zimne sie dmucha i we wszystkie przesady wierzy.
Giga wiem co czujesz ale Ty tez bedziesz miala swoje 5 minut,zwlaszcza jak po urlopie zajrzalam pod twoj wykres,czasami trzeba tylko dluzej czekac,jak ja sie doczekalam(czyt.beznadziejny przypadek)to Ty tymbardziej.
Zgadzam sie z Samirka,tylko dodam ze jedynie kobieta bez macicy nie moze nigdy i definitywnie zostac matka,reszte da sie leczyc.
giga ja tez wiem co czujesz,bo pamietam jak moje kumpele zachodzily w ciaze jedna po drugiej a ja nic ,teraz juz maja po 2 dzieci, ale wierze.ze ci sie uda z pomoca lekarzy...bo mnie oni pomogli...
dzięki babeczki... wiem wiem, że trzeba wierzyć i że nadzieja jest zawsze... teraz nią właśnie żyję :) a z dołkami wiecie jak jest, wpada się i wychodzi i znowu wpada i wychodzi i tak w kółko niestety; taka nasza natura; ale dziś nastrój neutralny więc już nie marudzę :)))
ewciu, dawaj znać co jakiś czas co tam u ciebie; pewnie buszujesz po przyszłych mamusiach, ale ja tam nie bywam, a wieści od ciebie jestem spragniona :)
Sami u mnie sie sprawdzilo powiedzenie,trzymam kcuiki zeby tobie tez. O raju,przeciez poniedzialek to dzis,jestem tak zapracowana ze juz dni nie odrozniam
WItam. Ja jestem po dwóch inseminacjach i in vitro, niestety nic nie przyniosło upragnionego skutku Do in vitro podeszliśmy w czerwcu, pod koniec lipca miała transfer dwóch i jedynych zarodków, ale sie nie udało strasznie to przeżyłam, teraz jestem na etapie zbierania się do "kupy", szukam pracy żeby zapomnieć i nie myśleć... Wiem, że ivf nie zawsze się udaje, że niektórzy próbują po kilka razy, tylko szkoda, że te koszty są tak ogromne... nam teraz oprócz żalu i rozczarowania, została masa długów do spłacenia Mąż chce dalej próbować, namawia na ponowne ivf za rok, ja na razie nie jestem przekonana. U nas nie ma stwierdzonej przyczyny niepłodności, wszystkie wyniki są w normie, a o dziecko staramy się już 3,5 roku.
przykro mi Alma przypuszczam tylko jak jest ci teraz smutno i cięzko... gdyby się udało, to i długi nie byłyby straszne, a tek... ma się wrażenie, że wszystko poszło na marne... ale nie poddawaj się; skoro nie ma przyczyny niepowodzeń, może uda wam sie naturalnie jak sie już poddacie
Giga25, to fakt, w takiej sytuacji odnosi się wrażenie, że wszystko poszło na marne, tym bardziej, że mrozaczków nie ma Ale jakoś trzeba żyć dalej... nie wiem czy jest szansa żeby się nam naturalnie udało, próbowaliśmy i inseminacji i cykli wspomaganych Clostibegytem... nie wiem w czym tkwi przyczyna, może za bardzo chcemy... Teraz postanowiłam iść do pracy, na przekór wszystkiemu jako opiekunka do dziecka, nie chcę się izolować od dzieci i wiem, że praca z nimi da mi ukojenie. Chociaż czasami serce krwawi, że to nie moje dziecko...
giga25, to nie odwaga, to raczej balsam na mój ból... Znalazłam pracę, od dwóch dni jestem nianią 2,5 rocznego chłopca. Uwielbiam godziny z nim spędzone, jest taki żywiołowy, przy takim dziecku zapomina się o problemach i chociaż trzeba mieć oczy wokoło głowy, to i tak jestem zadowolona. Pewnie, że chciałabym mieć już swoje dziecko, gdyby się nam udało, może nasze dziecko też by było w takim wieku... Ale nie chcę sie rozczulać, tylko zająć czymś innym, może wreszcie los i do nas się uśmiechnie...
witam wszystkie weteranki!!! To mój pierwszy występ na forum. Dotychczas chciałam radzić sobie sama, ale teraz wiem, że to trudne Moja historia w skrócie to: 6 lat małżeństwa, 5 lat starań w tym ponad 4 lata walki medycznej. Wykonałam wszystkie możliwe badania: -hormony, -oceny, test penetracyjny, - uczulenie na męskie białko, - laparoskopia, histeroskopia, HSG. Jestem po 8 inseminacjach. Chyba mogę nazwać się weteranką (mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do siebie ) W poniedziałek wybieram się do lekarza rozpoczynam przygotowania do in vitro. Jeśli miałyście kontakt, proszę o wszelkie opinie i komentarze... Czy, któraś z Was słyszała, że lekarstwa do in vitro są sporo tańsze w Czechach?????? Czy ktoś coś wie na ten temat??????????? pozdrawiam
pinka witaj Rzeczywiście, sporo przeszłaś! A jaka jest przyczyna Waszej niepłodności? Lekarze ustalili coś konkretnego? Ja słyszałam, że w Czechach w ogóle in vitro jest tańsze, też się zastanawialiśmy nad tym czy tam nie podejść, ale jakoś to nam później umknęło. Ja czytałam na innym forum, że tam właśnie można kupić tańsze leki do IVF. Nie chcę robić reklamy, ale jeśli chcesz zajrzyj na tamto forum, jeśli tu nic nie znajdziesz www.starania.pl
Z jednej strony nie ma przeszkód, bo jajowody są drożne.. z drugiej zaś są mocno poskręcane, mają zwężenia i to może utrudniać drogę plemnikom Wydaje się więc, że przy in vitro mamy najwięcej szansy, ale mojej koleżance przy podobnym schorzeniu i dodatkowo problemach z owulacją udało się po inseminacji ma trojaczki i są super
pewnie, że cię do weteranek przyjmiemy :) no, może niechętnie, bo przykro słyszeć o kolejnej parze z takimi problemami... muszę powiedzieć, że dla mnie 28dni jest pewnym rodzajem terapii, więc może i ty pinko choć trochę ukoisz tu swoją duszę :)
a z kupowaniem w Czechach, to może byc problem pod kątem recept; oni tam raczej naszych nie uznają...
Dziewczyny, jeśli przeszłyście cały proces ivf napiszcie jak to przebiega i jakie kuracje miałyście. Po kilkunastu pobytach w szpitalu i kontaktach z takimi jak my wiem, że większość lekarzy z tej tematyki to cholerne konowały, dlatego chciałabym się jak najwięcej dowiedzieć przed spotkaniem z lekarzem.
pinka jak chcesz poczytać o in vitro "z własnego doświadczenia" to polecam forum "nasz-bocian". Tam wiele dziewczyn podchodziło już do in vitro i mają większe doświadczenie.
pinka, opiszę Ci w skrócie, jak to u mnie było. U nas wszystkie badania były w porządku, więc nasz lekarz nie zlecił nam ponownych badań hormonów i nasienia męża, jedynie musieliśmy zrobić badanie na HIV i na żółtaczkę typu C, oraz grupy krwi. Ja przechodziła długi protokół, raczej właśnie ten się stosuje, jedynie u kobiet powyżej 35 roku życia albo w szczególnych przypadkach stosuje sie krótki protokół. Dostałam tabletki antykoncepcyjne i brałam je od początku cyklu przez jakieś 20 dni. Następnie dostałam zastrzyk na menopauzę (ja miałam Dipherelinę). Po około 2 tyg od zastrzyku, pojechaliśmy do kliniki na usg i wtedy doktor wypisał mi hormony do stymulacji jajników. Na początku brałam Gonal f, dość drogi, bo pen na 4 razy to koszt 1300 zł. Niestety ten hormon niezbyt dobrze na mnie działał i musiał mi lekarz zmienić na Menopur, ten lek już musiałam sama sobie rozrabiać i sama robić sobie zastrzyki w brzuch. Moja stymulacja trwała koło 15 dni, ale niestety jestem z tych kobiet co się słabo stymulują i miałam zaledwie 6 dojrzałych komórek jajowych. Przy takiej dawce hormonów, niektóre dziewczyny miały ponad 20 komórek. Pojechaliśmy na punkcję, która odbywa pod znieczuleniem ogólnym, pobrali mi moje komórki, a mąż w tym czasie oddał nasienie do ich zapłodnienia. Mieliśmy metodę ICSI, czyli bezpośrednie łączenie komórek jajowych z plemnikiem za pomocą maleńkiej pipety. Nastąpił okres 3 dni czekania na telefon, czy komórki się zapłodniły i podzieliły. Zapłodniło sie 5 komórek, ale podzieliły się ładnie jedynie dwie:( Pojechaliśmy na transfer, który jest podobny do podania nasienia przy inseminacji. Podali mi nasze jedyne dwa zarodki, nie mieliśmy zamrożonych, nie nadawały się:( Niestety wszystko poszło na marne, nasze zarodki się nie zagnieździły i zostaliśmy z niczym Strasznie to przeżyłam, ale nie chcę już więcej próbować, za dużo to mnie kosztowało stresu, zdrowia i kasy. Teraz spłacamy tylko długi. Myslimy o adopcji za kilka lat. Sorki, że na końcu trochę tak dołująco, ale naprawdę bardzo to przeżyłam. Mam nadzieję pinko, że Tobie sie uda i będziesz szczęśliwą mamusią! Trzymam kciuki!!!
Pinka,moje ivf wygladalo podobnie jak Almy,za pierwszym razem mialam dlugi protokol i bralam decapeptyl w zastrzykach(jeden dziennie), za drugim razem krotki wiec bez zastrzykow.Tak jak Alma po krwawieniu stymulacja gonal f,przy pierwszej probie pobrano 13 jajeczek z czego zaplodnilo sie 8,wszczepili 1 zarodek za drugim razem bylo 16 jajeczek,zaplodnilo sie 6 i tez wszczepili 1,niestety obie proby byly nieudane za drugim razem poronilam 4 godz przed Nowym Rokiem,ale juz czulam predzej co sie szykuje wiec impreza byla odwolana.Ale wracajac do tematu razem mialam zamrozonych 7 embrionow(3 z pierwszej proby i 4 z drugiej).Po drugim razie mialam cryo zaplodnienie(czyt,zaplodnienie zamrozonego zarodka) zdecydowalismy sie wszczepienie dwoch i po 9 msc urodzil sie zdrowutki,sliczniutki Igorek Niestety ja nie mialam punkcji w znieczuleniu ogolnym,w drodze do kliniki wzielam dwa paracetamole,w klinice dostalam valium,maz w tym czasie oddawal sperme ,bolalo jak diabli a moze jeszcze bardziej.Za pierwszym razem bylam dzielna(nie wiedzialam co mnie czeka) tlumaczylam sobie ze porod tez boli itp,ale za drugim to juz jechalam do szpitala ze strachu posrana. Ale jak teraz patrze na tego mojego lujka to wiem,ze bylo warto,nawet gdy niedosypiam czy sie denerwuje ze nie chce jesc Troche odbieglam od tematu,ale celowo ,dla innych dziewczyn zeby wiedzialy ze warto walczyc i miec nadzieje,pozdrawiam
giga ja miałam endometrium bardzo ładne, wszystko wskazywało, na to, że się uda, podali mi bardzo ładne zarodki, bo 8 i 10 komórkowe. U nas nie ma przyczyny niepłodności, lekarz wspomniał, że może to być niepłodność idiopatyczna, ale przy takiej niepłodności powodzenie in vitro wynosi o 10% mniej szans na powodzenie, czyli jakieś 25,5 % szansy, że się uda Strasznie to dołujące, nie ma przyczyny, wszystkie wyniki w normie, a dziecka nie ma
Alma ,ale zawsze jest nadzieja ze bedzie niespodzianka.Nie wiem czy to cie pocieszy,ale u mnie przyczyna nieplodnosci jest niedorozwoj przysadki mozgowej,lekarze mieli nadzieje,ze hormony ciazowe pobudza przysadke do rozrostu a co za tym idzie do pracy....niestety przysadka nadal jest nieaktywna i o spontanicznej ciazy moge zapomiec.U Ciebie sprawa przedstawia sie duzo optymistyczniej,a nie mozecie sprobowac z inseminacja? Jest duzo tansza i jesli Ty jajeczkujesz samoistnie to nie bedziesz potrzebowac lekow do stymulacji,wiec zostaje koszt samego zabiegu
Witajcie:) Ja w tym cyklu po raz czwarty i ostatni próbuję inseminacji. Jeśli się nie uda -podchodzimy do in vitro: długi protokół i mikromanipulacja, bo kondycja plemniczków coraz marniejsza:(