Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Dżasti, ale to chyba nie tylko to... Ja byłam mega, ale to mega wrażliwym dzieckiem, rodzice się bali, jak ja skończę ;))) A to przejście z wierzenia do "niewierzenia" nie wywołało takiej traumy. Być może jest jakiś inny "wyzwalacz"...? Ale w sumie jest to na tyle "pozytywne" (albo i nie), że jak się okazuje wszystko, co się dzieje w naszym dzieciństwie może być dla nas traumą albo nam spieprzyć dorosłe życie (bo są i takie wydarzenia) - o ile na to pozwolimy...
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Dziewczyny może coś podpowiecie tak w duchu RB bo ile mi starcza sił to staram się tak z dzieckiem postępowac.
    Do rzeczy. Nina miewa dość ostre histerie. Przyklad z dziś: Ninka chciała bym ubrala jej sukienke, bo ona chce tańczyć i śpiewać (rzecz działa sie w salonie i wymyslila sobie by w tv włączyć jej muzyke). Mąż uprzedzil, ze teraz on chce obejrzeć wiadomości. Ninka zaczęła sie krzywic (ale uprzednio oglądala bajkę wiec uwazam ze mąż mial prawo do tych wiadomosci tym bardziej że u nas nie duzo tv sie używa).

    Zaczynała juz buczec wiec szybko mówię, że mogę jej włączyc piosenki u niej w pokoju (z cd) bądź radio w kuchni. Wytlumaczylam dlaczego i dalam dwie możliwości do wyboru. I wybuchła histeria. Ona wyła a my nic i nie ma sensu bo ona wtedy odpycha, nie można nic mówić.... tylko ze to czasem trwa i trwa, mi bebenki oraz nerwy puszczaja i zwyczajnie tez nie chce by ona tak dlugo ryczala, bo dobre to chyba nie jest. Jednocześnie mam związane ręce i nie mam pomysłu co z nia zrobić.
    Mąż wyniósł ją do jej pokoju tłumacząc że my nie chcemy słuchać jej placzu. Acha uprzednio jeszcze ryczala bo chce sowe swoją (my nie przynieslismy i kolejna aria). U siebie nadal ryczac zaś wrzeszczala ze chce jeść...

    jak tylko ciut sie uspokakala mąż szedl i informowal ze jesli jest juz dobrze to by przyszla do nas lub pojdziemy zjesc jesli chce
    aria nadal...

    zastanawiaja mnie te histerie, bo my nie latamy na każde jej widzimisię... jak chce cos to zawsze mówię że ma tak samo rączki i nóżki jak ja i moze sama iść, ewentualnie mogę pójść z nią...
    kombinuje, proponuje rozwiazania, ale tak jak dziś... awantura wybuchla (choc w większości przypadków udaje mi sie do tego nie dopuścić).
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Winni, nawet nie tego, że nie chcesz "okłamywać" (dla mnie to nie jest okłamywanie) dziecka, tylko, że tak wszystko "na poważnie" temu dziecku chcesz pokazać... Tak niemal po dorosłemu... Co dla mnie jednak troszkę obdziera z dzieciństwa... I wiem, zaraz napiszesz, że nie obdziera, ale ja to widzę inaczej...
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Else: tylko, że tak wszystko "na poważnie" temu dziecku chcesz pokazać


    Else - a tak się zastanawiam jak inaczej niż na poważnie przekazywać dzieciom wszystko, cały świat. My z Maksiem od zawsze rozmawiamy jak ,jakby to nazwać? jak z "małym człowiekiem". Wszystko opowiadamy jak jest, ale używamy sformułowań i słów, które On zrozumie. Nawet jeżeli opowiadanie o czymś bywa męczące (teraz mamy etap "dlaczego") to staramy się wyczerpać temat do końca. Czasem zastanawiamy się czy On w ogóle to rozumie, skuma i pojmie co my mu tak tłumaczymy, ale potem okazuje się, że tak, że wszystko rozumie.
    Nie wiem, może o coś innego chodziło Ci w pytaniu, ale właśnie myślę, że dzieciom powinno się tak normalnie wszystko przedstawiać.
    -- ,
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    dżasti: ak się zastanawiam jak inaczej niż na poważnie przekazywać dzieciom wszystko, cały świat


    W sposób dostosowany do jego wieku, do etapów rozwoju?
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Ta dyskusja nie pójdzie dalej, jeśli druga strona będzie się upierać, że wiara w Mikołaja i jej podtrzymywanie jest kłamstwem, które serwuje się dziecku.
    Całe RB jest tak ukierunkowane? Czy każdy indywidualnie to ocenia?
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Else: Co dla mnie jednak troszkę obdziera z dzieciństwa... I wiem, zaraz napiszesz, że nie obdziera, ale ja to widzę inaczej...

    No i już, przecież to właśnie napisałam, nie rozumiem czemu ktoś wchodząc na ten wątek, dziwi się, albo pisze, że on to widzi inaczej. No logiczne jakby. Po to jest taki wątek by sobie mogły tutaj porozmawiać mamy, które widzą to podobnie i nie szukają innych dróg, więc też nie szukają polemiki czy rad spoza RB. Gdyby tego szukały, napisały by na ogólnym wątku o maluchach.

    Treść doklejona: 06.12.15 21:49
    _Fragile_: W sposób dostosowany do jego wieku, do etapów rozwoju?

    Tak robię, i to się nie wyklucza z tym co napisała dżasti.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Ale , że np jak mnie zapytał, dajmy na to, dlaczego nie można jechać szybciej samochodem w mieście, to jakbym miała mu to inaczej odpowiedzieć niż tak jak jest. Mówię w sposób dostosowany do jego wieku, ale mówię to co sama myślę. Czyli nie dlatego, że tutaj jadą inne samochody wolno, czy że jest ograniczenie prędkości. tylko dlatego, że tutaj są domy, że mieszkają tu ludzie, którzy wychodzą na spacer i że jakby jechało się szybciej to można byłoby samochodem niechcący uderzyć taką osobę i zrobić mu krzywdę, więc trzeba jechać wolniej. POtem jest seria pytań, ale "dlaczego można uderzyć samochodem" i dalej odpowiadam aż Maks chyba uzna, że zrozumiał i nie pyta dalej.
    Fakt faktem, często nam ludzie mówią, że my tak "dorośle" z Maksiem rozmawiamy, ale na zasadzie komplementu. Nigdy nie wydawało mi się to zbyt poważnym rozmawianiem. Zresztą ja inaczej bym nie potrafiła. Jak często słyszę jak rodzicie z dziećmi w ogóle nie dyskutuję, nie pytają o zdanie, tylko wydają polecenia, komendy i zakazy to mi jakoś tak przykro.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Po to jest taki wątek by sobie mogły tutaj porozmawiać mamy,


    No ale:
    - po pierwsze jest to wątek otwarty, który czytają "wszyscy"... I jak im się coś "nie zgadza", to wiadomo, że się odezwą...
    - po drugie, gdy "my" na innych watkach piszemy swoje wizje, to "Wy" także się odzywacie - zdziwione ;)...
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    O, albo mi się przypomniało. Moja przyjaciółka, mama Leona 23 m-ce to na moje pytanie do niego o coś (Leoś nie mówi jeszcze) powiedziała, że On tam nic nie rozumie. To jej powiedziałam, że rozumie, dużo rozumie. To, że nie mówi, to nie oznacza, że nie rozumie. I Ona faktycznie nawet nie stara się tłumaczyć Leonowi świata. Po prostu lata mały po domu a Ona patrzy, żeby się nie zabił i coś zjadł - taki drastyczny przykład.
    -- ,
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Tylko Dżasti, w przykładzie który podałaś to prawda nie jest względna. Tak po prostu jest i tyle. Tak ja też tłumaczę i rozmawiam z chłopakami. Natomiast są rzeczy względne, jak wiara w Mikołaja, w Boga, w miłość, w UFO w coś co dla jednego JEST dla innego NIE MA. I teraz tak - prawdę dziecku przekazujesz według siebie, tzn. przekazujesz mu tylko to, co TY uważasz za prawdziwe? Wydaje mi się, że to jest po prostu omijanie na siłę pewnego naturalnego etapu. Dziecko ma jeden po drugim, poznawanie wszystkiego buzią, etap lęków, rozwoju wyobraźni - i moim zdaniem (być może tylko moim) to jest hamowanie na siłę tego rozwoju i od razu przenoszenie dziecka w świat dorosły, na który ono nie jest gotowe. Przynajmniej tak mi się wydaje.
    .
    Ale i tak, zresztą tak jak mówiłam wielokrotnie w innych dyskusjach - dzieci ocenią nas po latach. Być może moi będą mi mieli za złe fantazjowanie o Mikołaju, a dzieci, które od razu miały podaną prawdę - za złe mogą uznać to, że tej fantazji nie było. Kto wie...

    Treść doklejona: 06.12.15 22:02
    dżasti: To, że nie mówi, to nie oznacza, że nie rozumie. I Ona faktycznie nawet nie stara się tłumaczyć Leonowi świata. Po


    Dżasti, akurat ja jestem mamą, która wszystko dziecku tłumaczy i dużo z nim /nimi rozmawia. Natomiast staram się też "zniżyć" do jego poziomu, poziomu dziecka i być chociaż przez chwilę w jego świecie, widzieć świat jego oczami, jego wyobraźnią. Skoro on widzi potwora w szafie - jakim prawem mówię, że tego potwora tam nie ma, bez zaglądania do niej? Jeśli potwór chowa się pod łóżkiem - nie mogę powiedzieć "przestań, nie ma potworów". Ale mogę zajrzeć, wczuć się w jego rolę i razem możemy odkryć, że to nie potwór, tylko wieszak z ubraniami tak wygląda - tak w skrócie.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Else: No ale:
    - po pierwsze jest to wątek otwarty, który czytają "wszyscy"... I jak im się coś "nie zgadza", to wiadomo, że się odezwą...
    - po drugie, gdy "my" na innych watkach piszemy swoje wizje, to "Wy" także się odzywacie - zdziwione ;)...


    A mi się podoba to dyskutowanie. Bo dopiero właśnie w takich dyskusjach, kiedy czasem trzeba "wytłumaczyć" laikowi, to można zrozumieć podejście RB. Nigdy bym się nie zainteresowała tą metodą, gdyby nie dyskusje na tym wątku. Nie jestem mamą RB, ponieważ chyba nie miałabym tyle cierpliwości, żeby pracować nad sobą. Ale coraz więcej rzeczy z RB do mnie przemawia, jeżeli wiem dlaczego. Zauważam też, że wiele zasad RB jednak stosuję w domu (yyy jak mam czas i cierpliwość, bo czasem nie mam:confused:).

    Dlatego Winni - nie nerwuj się za to, że się wywiązuje dyskusja. Bo właśnie dzięki Twoim komentarzom, kiedy wyjaśniałaś "dlaczego" zaczęło do mnie wiele rzeczy docierać.
    -- ,
    • CommentAuthorGabcia_I
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Czyli informowanie 3-letniego dziecka nt "całej prawdy o Mikołaju" to jedna z zasad RB?


    Znajac swoje dziecko chyba można wyczuć czy nadszedł juz moment na uświadomienie. Problemem moze byc wcześniejsze nakręcanie całej sytuacji akcjami typu: "o, zobacz... Spóźniłeś sie, Miklaj juz wyszedł" albo "o tam jest !" itp. I to jak z tego wybrnąć nie robiąc dziecku krzywdy.

    Każda ma swoje racje, rozum i znajomość własnej pociechy, w duchu RB czy innych ...
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    _Fragile_: Skoro on widzi potwora w szafie - jakim prawem mówię, że tego potwora tam nie ma, bez zaglądania do niej? Jeśli potwór chowa się pod łóżkiem - nie mogę powiedzieć "przestań, nie ma potworów". Ale mogę zajrzeć, wczuć się w jego rolę i razem możemy odkryć, że to nie potwór, tylko wieszak z ubraniami tak wygląda - tak w skrócie.


    U nas nie ma jeszcze etapu "potwora w szafie". Ale ostatnio Maksio powiedział, że to nie On coś zrobił a duch. No to nie mówiłam, że nie ma ducha a go wypytałam o tego ducha. Jakby powiedział, że duch się gdzieś schował to zapewne też byśmy go razem szukali. Ja nie mówię, żeby w drastyczny sposób wyprowadzać dziecko jego fantazji. I myślę, że Winni też nie o to chodzi. Zresztą sama napisała, że jej syn wierzy w jakiegoś stwora i rozmawiają o nim.
    Czym innym jest mówienie, że nie istnieje coś co dziecko samo sobie wymyśliło (tak jak pisałaś - taki etap rozwoju, chyba każde dziecko prędzej czy później coś takiego ma) a czym innym jest samemu wymyślanie dziecku takiej postaci i wmawianie, że Ona istnieje na prawdę.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Ale Mikołaj jest postacią od wieków obecną w naszej kulturze, mówią o nim nie tylko rodzice, ale też inne dzieci i dorośli. I dziecko samo zaczyna wierzyć, nikt go do tego nie przymusza. Po jakimś czasie wiara zaczyna się chwiać i mija. Wtedy jest czas, żeby rodzic wspomógł dziecko, jeśli jest taka potrzeba i odpowiedział na jego pytania.
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Gabcia_I: Znajac swoje dziecko chyba można wyczuć czy nadszedł juz moment na uświadomienie. Problemem moze byc wcześniejsze nakręcanie całej sytuacji akcjami typu: "o, zobacz... Spóźniłeś sie, Miklaj juz wyszedł" albo "o tam jest !" itp. I to jak z tego wybrnąć nie robiąc dziecku krzywdy.


    No właśnie, chodzi o ten niuans. Że nie uświadamiać, że Mikołaj jednak nie istnieje, tylko nie stwarzać tej całej historii o tym, że On istnieje i że lata i wchodzi przez komin.
    Wydaje mi sie, że może być i wilk syty i owca cała. Nie "odzierać" dziecka z dzieciństwa jak tutaj pisano, ani też nie tworzyć irracjonalnych wierzeń. Może być magia, Mikołaj, wieszanie skarpety czy co tam jeszcze.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    dżasti: Dlatego Winni - nie nerwuj się za to, że się wywiązuje dyskusja. Bo właśnie dzięki Twoim komentarzom, kiedy wyjaśniałaś "dlaczego" zaczęło do mnie wiele rzeczy docierać.
    --

    Ja się nie denerwuję na dyskusję, na pytania, tylko mnie irytuje, że ktoś tu wchodzi i się dziwi, że na wątku o RB są omawiane kwestie i rozwiązania w duchu RB.

    Treść doklejona: 06.12.15 22:29
    Gabcia_I: Czyli informowanie 3-letniego dziecka nt "całej prawdy o Mikołaju" to jedna z zasad RB?

    Bycie z dzieckiem szczerym oraz nie okłamywanie go to jedną z zasad RB.

    Treść doklejona: 06.12.15 22:30
    dżasti: Czym innym jest mówienie, że nie istnieje coś co dziecko samo sobie wymyśliło (tak jak pisałaś - taki etap rozwoju, chyba każde dziecko prędzej czy później coś takiego ma) a czym innym jest samemu wymyślanie dziecku takiej postaci i wmawianie, że Ona istnieje na prawdę.

    Dokładnie!
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink

    No właśnie, chodzi o ten niuans. Że nie uświadamiać, że Mikołaj jednak nie istnieje, tylko nie stwarzać tej całej historii o tym, że On istnieje i że lata i wchodzi przez komin.


    A no widzisz... To ja sama od siebie nie uświadamiałam, że Mikołaj istnieje... Ale... moja mama, przedszkole już tak... Ja mu nie "odwołuję całej akcji", bo uważam, że mieszanie mu teraz w głowie jednak przyniosłoby więcej szkody... Legendy o Mikołaju jeszcze nie zrozumie...

    Natomiast też nie dziwi mnie jeśli ktoś decyduje się na wprowadzanie dzieci w świat Mikołaja... Ani nie przeszkadza, ani nie przeraża, ani nie uważam, że okłamuje dziecko...
    Ja byłam wychowana w wierze o Mikołaju i nie przeżyłam żadnej traumy, nie miałam żalu do rodziców... nie straciłam zaufania do nich z tegoż tytułu... Natomiast w pamięci mam bardzo miły obraz...
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 6th 2015
     permalink
    Melodie: I dziecko samo zaczyna wierzyć, nikt go do tego nie przymusza


    Nie no bez opowiadanie o tym, że Mikołaj schował się za blokiem, to dziecko samo z siebie nie uwierzy od tak. To trzeba jednak stworzyć historię, że ten Mikołaj co siedziałeś na jego kolanach dzisiaj ( za zabawie mikołajkowej) to dokładnie ten sam co Ci ciastko do buta przyniósł i dokładnie ten sam co występuje w tv i dokładnie ten sam co przyniesie prezenty w wigilię. Chyba w ogóle czułabym się źle wciskając kit dziecku. Tak po prostu.
    A jak Maksiu będzie miał wymyślonego kolegę, to będę dla tego kolegi też miejsc przy stole robić. Ale ja mu tego kolego nie wmówię.

    I proszę moich wpisów nie traktować jako wpisów z nurtu RB - bo nie wiem czy to co piszę jest w ogóle w duchu RB i nie chciałabym wprowadzać w błąd.
    -- ,
    •  
      CommentAuthormad1
    • CommentTimeDec 6th 2015 zmieniony
     permalink
    Karolina zapytała mnie rok temu o św. Mikołaja, więc powiedziałam jej zgodnie z tym co wiem, i w co wierzę (Karolina wie, że nie każdy wierzy w Boga, że ludzie wyznają różne religie i są tacy, którzy w żadnego Boga nie wierzą), że była taka osoba, że dawno nie ma jej wśród żywych i że na ziemi są ludzie, którzy tak jak on chcą obdarowywać innych upominkami. Możemy nazwać ich "pomocnikami św. Mikołaja". I każdy takim pomocnikiem może być.

    Nie przeszkadza ta wiedza mojemu dziecku cieszyć się na widok "Mikołaja" z koszykiem cukierków czy z prezentami. Dziś nawet byłyśmy w teatrze na "Królowej Śniegu" i później był "Mikołaj", do którego Karolina podeszła i powiedziała, że za rok życzy sobie "lalkę Elsę".

    I ok. Zapytała mnie, to jej powiedziałam jak ja to widzę. Ale nie ingeruję w jej interpretację. Cieszy się jak widzi "Mikołaja" - super, przecież zawsze jest super gdy dziecko się cieszy. Nie mam misji na każdym kroku chodzić i powtarzać: "on nie jest prawdziwy", bo chyba nie o to chodzi. Ale jak mnie zapyta ponownie, powiem jej to samo, co rok temu.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    _Fragile_: Natomiast są rzeczy względne, jak wiara w Mikołaja, w Boga, w miłość, w UFO w coś co dla jednego JEST dla innego NIE MA.

    Nie podlega dla mnie dyskusji że rodzice którzy wierzą w Mikołaja w moim mniemaniu nie okłamują swoich dzieci, rozumiem że nie wyręczają wtedy też Mikołaja z jego „obowiązków”.

    Gabcia_I: Czyli informowanie 3-letniego dziecka nt "całej prawdy o Mikołaju" to jedna z zasad RB?

    dla mnie zasada RB jest szacunek wyrażony również przez to że jest się szczerym. nie zapodaje dziecku kłamstw tylko dlatego że jest dzieckiem. Kłamstwo mikołajowe często podbudowane jest mataczeniem rodziców tj. podkładaniem prezentów, opowieściami, listami które tajemniczo znikają. Dziecko samo z siebie nie uwierzy, tak jak nie uwierzy w wróżkę zębuszkę, Allaha, Jezusa, zajączka.

    _Fragile_: …to jest hamowanie na siłę tego rozwoju i od razu przenoszenie dziecka w świat dorosły, na który ono nie jest gotowe...


    Fantazjowanie jest etapem rozwoju dziecka, nie jest nim życie w kłamstwie usankcjonowane przez najbliższych.
    Wybierając drogę RB wybrałam budowanie relacji i w moim rozumieniu szczerość jest jednym z jej fundamentów, nie chcę świadomie w imię „magii dzieciństwa” ryzykować tego co tak starannie i dużą pracą buduję. Jesteśmy tu zgodne co do tego że nie wiadomo czyje dziecko poczuje się oszukane, więc po co ryzykować? (chyba) każda wie co niesie ze sobą kłamstwo.


    Katka_81: Druga sprawa: osoby, które nie wierzą w Boga i to też uważają za bajkę... z jakiej racji obchodzą Święta Bożego Narodzenia? A jestem przekonana, ze takowe w tej dyskusji są i tego już dziecku nie tłumaczą.

    Ja jestem taka osoba, my jesteśmy taką rodziną. Nie jesteśmy katolikami/chrześcijanami korzystamy z tradycji. Błędne jest natomiast Twoje przekonanie że tego nie tłumaczymy. Tłumaczymy.
    Faktem jest że nie nazwałabym tego co się dzieje w naszym domu „obchodzeniem świąt” po prostu czasem mamy choinkę, organizujemy prezenty, wpraszamy się do kogoś na dobre jedzenie, oglądamy bajki i filmy świąteczne, spędzamy czas z najbliższymi.
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeDec 7th 2015 zmieniony
     permalink
    danap: Faktem jest że nie nazwałabym tego co się dzieje w naszym domu „obchodzeniem świąt” po prostu czasem mamy choinkę, organizujemy prezenty,

    a no widzisz... tak myślałam. Ty tego "obchodzeniem świąt" nie nazywasz ale w głowie dziecka już jakieś tradycje ugruntowujesz. Dalej nie rozumiem, dlaczego korzystacie z "przywilejów" Świąt, skoro nie wierzycie? Dla mnie to jest mącenie dziecku w głowie. Miałam kiedyś w grupie kiedyś chłopca, cudownego zresztą Jasia, którego rodzice nie wierzyli i on nie przychodził na Wigilię przedszkolną, na jasełka i inne takie. W domu, kiedy był czas Świąt, u nich był normalny czas, bez choinki i prezentów, odwiedzin. Po prostu. I on sam potrafił w rozmowie z kolegami normalnie powiedzieć, że "jutro na Wigilię nie przyjdę, bo my nie obchodzimy Świąt".
    danap: Błędne jest natomiast Twoje przekonanie że tego nie tłumaczymy. Tłumaczymy.

    Mogę wiedzieć jak tłumaczycie?
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 7th 2015 zmieniony
     permalink
    Podpisuję się pod wszystkim co napisała Mad. Przykro czytać, że pozbawiam dziecka magii świąt, bo mu się powiedziało prawdę o świętym Mikołaju. Naprawdę tak uważacie? Że święta są tworzone przez mit świętego Mikołaja, który ma fabrykę prezentów i że nie ma nic więcej? Że nie da się tej magii w żaden inny sposób tworzyć albo że będzie niepełna? A co z pierwszym śniegiem, zapachem pierników, ubieraniem choinki, robieniem ozdób, pierwszą gwiazdką, wspólnym gotowaniem? Wierzycie, że powiedzenie prawdy o Mikołaju zniszczy czy umniejszy to wszystko? A jak ktoś nie ma karpia na stole wigilijnym, to czy święta są przez to mniej "świąteczne" ? Są i tacy, którzy tak uważają... dla mnie to takie same jak powyższe.

    Konkludując: mam wrażenie, że "mikołajstwo" stało się jakby nadrzędną sprawą i przyczynkiem do całej reszty "świąteczności". Jakby musiało coś rozpocząć i tak jakby bez tego nie udało się przejść dalej w świecie dziecka. I tylko przypomnę, że my tu nie piszemy o tym, że mówimy, że Mikołaj nie istnieje. Przecież mówimy, że każdy może być świętym Mikołajem dla każdego, że jest legenda, piękna legenda. I że w Laponii faktycznie jest współczesny Mikołaj, który ma renifery i swoich pomocników. Dlaczego to musi być za mało dla dziecka?

    Treść doklejona: 07.12.15 08:25
    I jeszcze jedno: nie uważam, że mówiąc i brnąc w historie o świętym Mikołaju robi się dziecku krzywdę. To ewentualne późniejsze rozczarowanie to już inna bajka, chociaż wiadomo, ze lepiej by było to jak najłagodniejsze. Ale tak samo uważam, że mówienie prawdy od początku nie jest niczym złym i żadnej magii przez to mniejszej nie ma.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    katka_81: Mogę wiedzieć jak tłumaczycie?

    Normalnie ;) zgodnie z prawdą, ze żyjemy w kraju gdzie większość osób jest chrześcijanami i maja takie… święta. I z tymi świętami łącza się takie tradycje…. Czy ma ochotę na wykorzystanie tego czasu podobnie i pytam czy chce choinkę, prezenty, pierniki-> i chyba tylko tyle jeśli chodzi o te święta.
    Nie za dużo ich było świadomych w życiu mojej córki, jeśli jesteśmy na wyjeździe (w hotelu) to zazwyczaj jest jakaś kolacja bardziej świąteczna my występujemy w dresach, jeśli jesteśmy u znajomych/rodziny to ubieramy się bardziej odświętnie.
    Traktuję tak jak każdą inną uroczystość w obcym mi obrządku, nie ma dla nas wymiaru duchowego czy religijnego . Mamy tyle samo radości z obchodzenia świąt bożegonarodzenia czy wielkanocnych co z topienia marzanny, walentynek, święta flagi i innych. W zależności od nastroju i okoliczności czasem się bardziej przykładamy czasem mniej.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    danap: Mamy tyle samo radości z obchodzenia świąt bożegonarodzenia czy wielkanocnych co z topienia marzanny, walentynek, święta flagi i innych. W zależności od nastroju i okoliczności czasem się bardziej przykładamy czasem mniej.

    amen.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 7th 2015 zmieniony
     permalink
    katka_81: Mogę wiedzieć jak tłumaczycie?

    Kasia uciekło mi pytanie :) Normalnie, w sensie tak by mały człowiek zrozumiał jak najwięcej :P ja do tej pory nie wiem ile z tego rozumie Nadia, ale tłumaczę i mówię do niej tak samo normalnie, gdy miała pół roku, dziś zrozumie tyle, jutro kapkę więcej :) Opowiedziałam najpierw całą legendę - o dobrym człowieku, który pomagał innym. Potem pokazałam na mapie Rovaniemi, opowiedziałam o reniferach, saniach, dzwoneczkach, o tym, że żeby uczcić pamięć tego pierwszego Mikołaja, to od momentu jego odejścia co roku zastępuje go ktoś inny :) Dodałam też, że skoro ten współczesny Mikołaj w Laponii jest tylko jeden, a dzieci tyle do obdarowania, to potrzebuje zapewne pomocy. I tu cała opowieść o tym, że każdy może być dla każdego świętym Mikołajem. Że można się przebrać, zarzucić wór na plecy, przyjść i dać prezenty komu się tylko chce, bo taka jest tradycja :)
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    eveke: Dziewczyny może coś podpowiecie tak w duchu RB bo ile mi starcza sił to staram się tak z dzieckiem postępowac.


    Umknęło Twoje pytanie w gąszczu mikołajowych dyskusji
    Jeśli chodzi ogólnie o histerie to nie mam jednej odpowiedzi każda histeria jest inna. Co mi przychodzi do głowy to wspierać, towarzyszyć, poszukać wsparcia dla siebie i to ostatnie najważniejsze jeśli Wy będziecie mieli z czego czerpać to będziecie mieli z czego dawać i będzie Wam łatwiej. RB nie jest ścieżką łatwą dla mnie jest ścieżką rozwoju dorosłego, relacja z samym sobą jest fundamentem, relacja z partnerem/ drugim rodzicem kolejnym etapem, a relacja z dzieckiem jest poniekąd skutkiem ubocznym.

    Co do tej konkretnej sytuacji z tańcami w sukience, ja bym dopytała bo pierwsze co mi się nasuwa, że chciała być w centrum uwagi, nie chciała tańczyć sama chciała zatańczyć dla taty mamy?
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeDec 7th 2015 zmieniony
     permalink
    katka_81: Dalej nie rozumiem, dlaczego korzystacie z "przywilejów" Świąt, skoro nie wierzycie?


    Katka, uczciwym byłoby wspomnieć, że te święta chrześcijańskie stały się na długo potem, zanim zaczęto je obchodzić na naszych ziemiach ;)

    U nas jest tak, że my świąt nie obchodzimy, ale obchodzą je nasi wierzący rodzice. Co roku przyjmujemy ich zaproszenie, bo nie wyobrażam sobie, żebym z racji swojej niewiary miała im odmówić. Na jakiej niby podstawie?

    Natomiast co do obawy niektórych, że krzywdzimy swoje dzieci pozbawiając je "świątecznej otoczki", "magicznego pyłku" czy jak to tam jeszcze nazwałyście - no cóż, może to tak wygląda z waszej perspektywy i widziane przez pryzmat waszych doświadczeń. Wydaje mi się, że już to kiedyś tutaj pisałam, ale się powtórzę - otóż uważam, że jeżeli postrzega się innych tylko z własnej perspektywy, nie starając się nawet popatrzeć na to szerzej, uważając, że tylko to co my sami znamy i kultywujemy zasługuje na miano słusznego, to zawsze każdy, kto myśli lub robi inaczej od nas będzie naszym zdaniem gorszy. A to bardzo poważny błąd. Bardzo, bardzo.
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Penny - bardzo mi się podoba Twoja opowieść o świętym Mikołaju. Ja właśnie też tak chcę to przedstawić.
    A co magii świąt - to my co roku, od zawsze, mimo, że na święta zawsze były same dorosłe osoby (moi chłopcy są jedynymi dziećmi w naszej rodzinie), przychodząc na wigilię mówimy, że spotkaliśmy Mikołaja, który dał nam prezenty do przekazania. Mama na to, że u nich już Mikołaj też był i zostawił prezenty. A w momencie ich rozdawania jedna osoba zawsze odczytuje karteczki a wywołany musi albo zaśpiewać piosenkę, albo powiedzieć wierszyk. Dodam, że robią to zawsze osoby dorosłe. A przecież my znamy "prawdę" o Mikołaju i nie przeszkadza nam to się dobrze bawić. I nie chcę zabierać moim synom Mikołaja. Chcę, żeby też mieli z tego zabawę i przyjemność. Ale chcę, żeby wiedzieli, że jest to bajka, legenda, zabawa a nie wiara. Nie wiem jeszcze jak to zorganizujemy. Ale chciałabym to wszystko pogodzić.
    -- ,
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Danap dziękuję za zauważenie :)

    Odpowiadając na pytanie: nie, nie... nie chodziło jej o uwagę, nie chciala tańczyć dla nas... po prostu czasem ma na to ochotę , bardziej chodzilo o upór że musi być to puszczone z tv.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 7th 2015 zmieniony
     permalink
    Eveke, myślę, że to nie o taką uwagę chodzi, żeby tańczyć dla Was, a bardziej na zwrócenie na siebie uwagi, może jej w tym okresie,/dniu tej uwagi Waszej w innych obszarach było za mało? Nawet jeśli Ty uważasz że wystarczająco, ona może czuć inaczej.
    U nas tego typu sytuacje są tylko wtedy kiedy Adaś ma za mało nas tak tylko dla siebie. I nawet jeśli mi się wydaje że jest tej naszej uwagi wystarczająco, to zawsze wtedy staram się dawać mu jeszcze więcej i zawsze to pomaga.
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Z mojego punktu widzenia nie pozwalacie dzieciom nauczyć się wierzyć, a potem wątpić, tylko podajecie im prawdę na tacy. Nie wiem czy to takie dobre.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 7th 2015 zmieniony
     permalink
    ja nie chce zeby moje dziecko wierzylo w takie rzeczy. chce zeby wierzylo w siebie, w nauke, wierzylo w to, ze jest odpowiedzialne za siebie i innych i ono ksztaltuje rzeczywsitosc, a nie bog i inne tego typu wytwory.
    z tego powodu rowniez nie chce zeby wierzylo, ze to mikolaj podklada prezenty. chce zeby wiedzialo, ze robia to rodzice bo go bardzo kochaja.
    -- ;
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 7th 2015 zmieniony
     permalink
    Melodie: Z mojego punktu widzenia nie pozwalacie dzieciom nauczyć się wierzyć, a potem wątpić


    A to w ogóle ma jakąś wartość? W sensie , że wmawiam dziecku, że coś jest a później On zaczyna wątpić w słowa rodzica, że rodzic mówi prawdę...
    -- ,
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Wydawało mi się, że w RB dziecko jest na pierwszym miejscu a nie widzimisię rodzica. A to jest wasza wola, żeby nie nauczyło się wierzyć
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    ja nie stosuje rb, jesli to bylo do mnie.
    i nie chce zeby wierzylo w bzdury.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    W ten sposób ćwiczy się w odróżnianiu prawdy od kłamstwa, rzeczywistości od wyobraźni. Dla mnie to ważne.
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    A jakie to widzimisię? Bo ja nie znajduję miejsca na widzimisię. Takie ogólnikowe sformułowania rzucasz.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    jak juz jestesmy przy wciskaniu dzieciom kitu, zeby bylo fajnie i przyjemnie i otoczka to moze mowicie, ze dzieci przynosi bocian w chuscie? przeciez to tez taki przyjemny mit. i jaki obrazowy - lecacy bocian przynoszacy dziecko w zawiniatku....:devil:
    -- ;
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Melodie: W ten sposób ćwiczy się w odróżnianiu prawdy od kłamstwa, rzeczywistości od wyobraźni. Dla mnie to ważne.


    Dla mnie ten ważne. Dlatego są bajki. Czytamy je na potęgę.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Nie wierzycie w to, że Wasze dzieci same przestaną wierzyć w Mikołaja?
    Mikołaj jest jak bajka przeniesiona w rzeczywistość, dlatego robi na dzieciach takie wrażenie.
    Nie znam dziecka które nie wyrosłoby z wiary w Mikołaja.

    Treść doklejona: 07.12.15 10:44
    I sądzę że dzieci chcą wierzyć w Mikołaja i lubią go.
    A z postów mam przeciwnych temu bije po oczach, że to właśnie rodzicom ten Mikołaj najbardziej nie leży i to rodzice go nie chcą, a dzieci mają przyjąć prawdę czy im się to podoba czy nie. Prawda górą ;)
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Melodie pisząc
    Melodie: mojego punktu widzenia nie pozwalacie dzieciom nauczyć się wierzyć, a potem wątpić, tylko podajecie im prawdę na tacy. Nie wiem czy to takie dobre.
    Melodie: Wydawało mi się, że w RB dziecko jest na pierwszym miejscu a nie widzimisię rodzica. A to jest wasza wola, żeby nie nauczyło się wierzyć

    Bardzo trudno dyskutować z kimś, kto ma takie nastawienie. To nasze widzimisię? Nie stawiamy dziecka na pierwszym miejscu - nie wierzę w to co czytam.... A jak mam inaczej dziecku podawać prawdę, jeśli nie na tacy? Mam ją ukryć, a potem powiedzieć, że jednak przez kilka lat zmyślałam jakąś historię ? I według Ciebie dziecko przez to nauczy się odróżniać prawdę od fałszu ??? Nie ma innych sposobów według Ciebie? Prawda sama w sobie jest dobra, nie potrzebuje kłamstw i zmyślanych historii by prawdą się okazać, ona się sama obroni. W ogóle jak możesz komukolwiek zarzucać, że nie pozwala uczyć się dziecku w coś wierzyć na tak szokującym przykładzie jak dawanie prezentu przez świętego Mikołaja :shocked: Dla mnie ręce w beton po prostu...
    Melodie: W ten sposób ćwiczy się w odróżnianiu prawdy od kłamstwa

    Ja uważam, że moje dzieci zostaną tyle razy w życiu okłamane i oszukane, że nie chcę im tego fundować w naszym rodzinnym domu, który ma być ostoją i ciepłą opoką właśnie w takich chwilach zwątpienia. Przyjdzie czas, że doświadczą jeszcze wielu przykrości, ja im ich serwować nie będę, bo nie czuję takiej potrzeby.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Dziecko musi się nauczyć odróżniać prawdę od kłamstwa samodzielnie, chyba nie będziesz całe życie prowadzić go za rączkę i mówić mu co jest prawdą a co nie.
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Melodie: I sądzę że dzieci chcą wierzyć w Mikołaja i lubią go.

    Tak rodzą się z przeświadczeniem, ze chcą wierzyć w Mikołaja. O niczym innym nie myślą, tylko o tym żę chcą w niego wierzyć. Kolejny raz nie wierzę, w to co czytam. Bo to wcale nie rodzice, nie dziadkowie i nie reklamy i wyskakujący z lodówki Mikołaj chcą, by to dziecko w Mikołaja wierzyło. Wcale a wcale.
    Melodie: że to właśnie rodzicom ten Mikołaj najbardziej nie leży i to rodzice go nie chcą

    Czytasz Melodie uważnie? Jaki Mikołaj nie leży? Gdzie ukryłyśmy Mikołaja, nie ma go u nas czy jak ? Opowiadamy dzieciom legendą o świętym, o jego następcach, mówimy prawdę o pochodzeniu tej tradycji i "robimy" mikołajki co roku, gdzie nam ten Mikołaj nie pasuje. W sposobie opowiedzenia historii?
    Rozumiesz, że tak samo można by dzieciom serwować inne historie: na przykład o Jezusie i jego narodzinach, tylko po to, by według Ciebie ćwiczyć ich wiarę i zwątpienie :shocked:
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    PENNY: w naszym rodzinnym domu, który ma być ostoją i ciepłą opoką właśnie w takich chwilach zwątpienia.

    ja rowniez tego chce. chce, zeby maly zawsze ale to zawsze wybral mnie jako osobe, ktora powie mu jak naprawde jest, chocby prawda miala okazac sie bolesna i nieprzyjemna.
    nie chce zeby nabieralo wiedzy o swiecie od kolegow, albo od osob niekompetentnych, nie chce zeby nabieral wiedzy podworkowej i nierzetelnej. nawet z mikolajem moze sie zdarzyc, ze zyczliwy dzieciak oswiecilby mojego syna ZANIM ja bym to zrobila. pozniej z wychowaniem seksualnym. itd itp.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Melodie: Dziecko musi się nauczyć odróżniać prawdę od kłamstwa samodzielnie

    Rozwiń proszę.
    Melodie: chyba nie będziesz całe życie prowadzić go za rączkę i mówić mu co jest prawdą a co nie.

    Nie skomentuję tego wpisu, bo mi energii zabrakło i chęci chyba już też.....
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorA_ga
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    No właśnie, nie mam dzieci ale wtrącę swoje trzy grosze. Szczerze mówiąc nie ogarniam skąd tyle szumu o tego Mikołaja... Jeszcze kilkanaście lat temu żaden rodzic nawet by się nie zastanawiał nad tym, czy to okłamywanie dziecka czy nie i dzieci były znacznie szczęśliwsze niż teraz. Kurcze no sama pamiętam jaka to była radość co roku z siostrą szukać śladów Mikołaja na śniegu czy prezentów pod poduszką... Na tym polega urok dzieciństwa...! Gdy przestałyśmy wierzyć całą magię szlag trafił.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Penny, a jak opowiadasz "bajke" o Jezusie?
    my antykoscielni jestesmy, ale biblie czytamy, tlumacze malemu, ze to jest jak legenda o bazyliszku - nie wiadomo czy bylo czy nie bylo, jedni w to wierza inni nie. ale opowiesci mozna znac, czemu nie. i warto wiedziec kim dla niektorych jezus jest.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    No co mam rozwijać, im dziecko starsze tym samodzielniejsze, samo ma używać głowy, żeby ocenić co jest prawdą a co kłamstwem, rzeczywistością czy bajką, dobrem czy złem. Na tym polega dorastanie.
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeDec 7th 2015
     permalink
    Melodie idąc Twoim tokiem myślenia, powinnam codziennie okłamywać moje dzieci, tylko po to, by na drugim dzień wyznać im jakąś tam prawdę. No przepraszam, ja w to nie wchodzę ...

    A__gnieszka: Szczerze mówiąc nie ogarniam skąd tyle szumu o tego Mikołaja...

    Ale jaki szum :) Myślisz, że kilkanaście lat temu, ktoś nie robił podobnie jak ja czy Winni. Oczywiście, że tak :) Teraz jest internet szybszy przepływ wzajemnych informacji. Oraz napisałam, że mi nie przeszkadza i nie uważam, że się robi dziecku krzywdę mówiąc mu o tym Mikołaju wchodzącym przez komin :) ile razy mam to podkreślać. Przeczytałam za to, że krzywdzę moje dzieci opowiadając im legendę o świętym oraz skąd się wzięła tradycja... normalnie zła matka roku jestem...
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.