Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
Nadia świetnie się w nim odnajduje
Czyli jednak nie jest tak łatwo z wprowadzeniem dziecka chowanego w duch RB w ten zwykły świat.
Czyli jednak nie jest tak łatwo z wprowadzeniem dziecka chowanego w duch RB w ten zwykły świat.
znam bardzo dużo dzieci które w tym "zwykłym świecie" w ogóle nie funkcjonują i jest ciągły dramat. To nie są dzieci z domów RB.
Nie chcę by miało w sobie zgodę na różne zachowania dorosłych względem dzieci, nie chcę by widok dziecka w kącie czy nawet tylko z czarnym słoneczkiem na tablicy był dla niego czymś normalnym. By widok dorosłych nieszanujących potrzeb dziecka był dla niego czymś normalnym. Itd.itd.
To moje dzieci, którym - o zgrozo! - nigdy nie kazaliśmy się dzielić, gdy nie mają na to ochoty, dbają o to, żeby nawet najmniejszą paczuszkę ukochanych żelków podzielić równo co do sztuki, żeby każdy w pobliżu mógł skosztować.
W sumie, to dziecko naśladuje dorosłego, skoro ja się dzielę z nimi prawie wszystkim, to i one powinny. Jak to było u Was ?
Za to w ogóle nie rozumiem szczerze mówiąc tego zastanawiania się, jak dzieci wychowywane w duchu RB odnajdą się w "świecie"
bo uważam, że każda matka jest najlepszą dla swoich dzieci, bo je zna najlepiej. Wszyscy mamy jeden cel: wychować dzieci na dobrych ludzi, a pisząc jak Ty Smuga i mając obawy czy się dziecko dostosuje i czy uda mu się przetrwać życie w naszym świecie, to jest trochę, jakby to ująć "niegrzeczne" ;)
Ale zobaczcie , w sumie smieszne, bo mówicie o dobrych cechach dzieci i przypisujecie je wychowaniu w nurcie RB. A ja czytam - mój starszak to wrazliwiec wyjątkowy, moim zdaniem ma cudny charakter, dzieli się, potrafi przytulić placzace dziecko w grupie i takie tam. A wychowywany w RB nie jest, czyli wychodzi na to, ze to chyba charakter/ osobowość dziecka a nie tylko sam sposób wychowania... pisze "nie tylko", bo to też ma wpływ, ale może nie aż tak wielki jak się wydaje?
A wychowywany w RB nie jest, czyli wychodzi na to, ze to chyba charakter/ osobowość dziecka a nie tylko sam sposób wychowania... pisze "nie tylko", bo to też ma wpływ, ale może nie aż tak wielki jak się wydaje?
Oprócz ducha wychowywania jest też przecież ileś czynników pobocznych, które mają na to wpływ.
bo mówicie o dobrych cechach dzieci i przypisujecie je wychowaniu w nurcie RB.
Niestety często (niektóre) mamy wychowujące dzieci w duchu RB, zarzucają mamom wychowującym dzieci - nazwijmy to - w sposób "tradycyjny" (chociaż ja bym się czepiła tego "tradycyjny", bo pokolenie mojej mamy, babci stosowało (nie zawsze, ale często) kary cielesne, a dziś coraz więcej ludzi odchodzi od nich (choć wiadomo, nadal istnieją)... Że jesteśmy okropnymi matkami... Że nie rozumiemy swoich dzieci. Że niszczymy ich psychikę...
takie wieczne, przesadne trzęsienie się nad dzieckiem, żeby przypadkiem go w jakiś sposób nie skrzywdzić. Nie wiem, może się mylę i nie chcę nikogo urazić, po prostu takie mam odczucia
Takie zamykanie się w swoim własnym kręgu, przytakiwanie sobie i niedopuszczanie do siebie niewygodnych pytań
Nie napisałam po to, żeby udowodnić, że moje dziecko jest w czymś lepsze, bo jest "wychowywane w nurcie rb", tylko żeby przekonać, że właśnie POMIMO takiego podejścia ono zachowuje się w sposób akceptowany i pożądany przez społeczeństwo. To jest moja odpowiedź na sugestie, że rb wychowuje dzieci oderwane od rzeczywistości, skupione na sobie itd. (a te argumenty, jak wszyscy wiemy, padają tu tysiące razy).
Pewnie, ze każdy się boi, ale nie każdy ślepo wierzy określonym metodom wychowawczym i się burzy, jak mu się próbuje tę wiarę zaburzyć. ;)
Nie podoba mi się w RB własnie to o czym wspomniała Smuga, takie wynoszenie się ponad innych i idealizowanie swego podejścia. Takie zamykanie się w swoim własnym kręgu, przytakiwanie sobie i niedopuszczanie do siebie niewygodnych pytań, może tez przywiązywanie zbyt dużej uwagi do niektórych spraw, takie wieczne, przesadne trzęsienie się nad dzieckiem, żeby przypadkiem go w jakiś sposób nie skrzywdzić. Nie wiem, może się mylę i nie chcę nikogo urazić, po prostu takie mam odczucia.
Hydro, piszę na podstawie tego co czytam tu na forum, to moje źródło odniesienia.
sobie ustaliłyście w swoich własnych główkach
To moje dzieci, którym - o zgrozo! - nigdy nie kazaliśmy się dzielić, gdy nie mają na to ochoty, dbają o to, żeby nawet najmniejszą paczuszkę ukochanych żelków podzielić równo co do sztuki
no dokladnie jak i moj
Penny budująca ta historia o chłopcach.:)
Poradzicie coś ?
Może dzieci są po prostu z natury takie dobre i koleżeńskie ?
popełniam błędy, analizuje, potem i staram się naprawić.