Dlaczego zdecydowałam się na termometr?... kilka lat temu (gdy miałam już jedno dziecko) moja przyjaciółka - osoba bardzo wierząca - namawiała mnie na to co "zgodne z wiarą". Sama zaczynałam poznawać wiare i Boga więc zaczęłam próbować. Nie podchodziłam do tego aż tak "na poważnie" bo nie miałam faceta i właściwie nawet nie musiałam mierzyć temp. Przydało się to gdy zaczęłam być z moim mężem (jeszcze wówczas narzeczonym) zaczęliśmy chcieć mieć dziecko i wykresiki nam to ułatwiły. Po urodzeniu się synka nadal mierzyłam temp, karmiłam go cycuchem przez ponad rok i ledwie go odstawiłam jak okazało się że jestem w ciąży "Wpadka" no ale tak mogło być bo nie kontrolowałam aż tak wykresów i przytulalismy się często bez liczenia sie z "konsekwencjami" Tak naprawdę cieszyliśmy się z tego że będzie dziecko i oboje jeszcze przed slubem planowaliśmy mieć 3. Ciąża z córeczką była zagrożona, szpitale leki i walka o utrzymanie ciąży - udało sie donosić, dziecko zdrowe choć malutkie... Wysiadłam psychicznie jednak przez te 8 miesięcy nerwówki, nie chciałam po raz kolejny przez to przechodzic. Gdzieś wewnątrz chciałam dzidziusia ale bez tego strachu podczas ciąży. Zdecydowałam się na "depo-proverę". Pierwsze 2 dawki zniosłam super - żadnych skutków ubocznych czy złego samopoczucia. Przy 3 już było inaczej - łącznie wzięłam 4 ale podczas ostatniego pół roku załapałam depresyjkę, libido spadło do zera a nawet było w minusie, bóle brzucha plamienia i krwawienia trwające tygodniami... Zdecydowałam się że odstawię. Patrząc na to co mówili lekarze i ulotki przez 3 miesiące po odstawieniu nie zabezpieczałam sie wcale (płodnosć według nich wraca przez 3 mniesiące), po tym czasie współżyłam tylko gdy kończyło sie plamienie czy krwawienie. Tak było blisko rok. Lekarka namawiała mnie cały czas na tabletki w celu wyrególowania cyklu no i zapobieganiu niechcianej ciąży. nie zgodziłam sie bo chciałam szkrabika ale ciężko się zdecydować... zaczęłam mierzyć temp z powrotem, wydawało mi sie to poprostu najmniej szkodliwe dla mnie. Zdążyłam wprowadzić 2 wykresiki i ten 2 był już ciążowy... Po poronieniu czekając na 1 @ rozmawiałam z mężem i oboje właściwie ustaliliśmy że decydujemy się na termometr. Wstepnie nie planowaliśmy dzidziusia, ale małżonek wiedział jak odbiła się na mnie "pro-vera" i sam nawet stwierdził że gdy mierzę temp jest więcej przytulanka niż było gdy byłam tak "cudownie zabezpieczona" - i tu miał rację. A ja nie chciałam 2 raz przechodzić przez te jazdy które miałan na i po proverze. Wybrałam merzenie temp ze względów zdrowotnych, gdzieś lekko doszła do głosu wiara, ale to nie ona decydowała... Teraz gdy chcemy by pojawił się na świecie Maleńki Ktoś uważam ze dobrze zrobiłam... Od przyjaciela który jest gin usłyszałam ze po proverze wiele kobiet nie może donosić ciąży, a powrót do płodności nie trwa 3 miesiące tylko jest indywidualny dla każdej kobiety i uzależniony od ilości dawek ... przejechałam się na antykoncepcji i wiem że na dłuuugo to był 1 i ostatni raz kiedy sięgłam "po chemię"... co będzie kiedyś nie wiem, teraz chcę podjąć ryzyko którego sie bałam i boję jeszcze bardziej po ostatnich traumatycznych doznaniach i przeżyciach - chcę być w ciąży chcę mieć następne dziecko... choć może nie każdy to zrozumie a ja nawet nie chcę się silić na tłumaczenie tego...
To moja "krótka" historia... chyba inaczej tego nie dało się opisać... Pozdrawiam
Agunia, poruszająca historia. Wyszłaś na prostą mimo tylu trudności. Dasz sobie radę i teraz. Naprawdę współżyliście częściej na NPR odkładając niż na chemii?
Amazonko tak. Na NPR nie chcąc szkraba mieliśmy do dyspozycji pierwsze 6-7 dc to wiele wiecej niż u i po owu około 8-9 dni (piszę o wykresikach pomiędzy ciążą z synem a córeczką - przed Proverą)jak byłam na Proverze libido spadło zupełnie, i było tak że przez kilka tygodni nie dawałam sie dotknąć mężowi, albo było plamienie które trwało kilka-kilkanaście dni. Patrząc na wykres przed ostatnią ciążą w 1 fazie współzyliśmy 5 razy (7okazał się płodny) Po poronieniu (nie chcąc szkrabika) lekkie ryzyko bo sexiliśmy sie do 8dc a potem od 24-30dc - statystycznie 2 razy więcej niż gdy byłam na prowerze przez 3 miesiace (!!) Wykesik z sierpnia - września br (udostępniony) sexiliśmy sie 5 razy... uwierz mi to o wiele wiecej niż na chemii...
"na chemii" "na chemii" -zaraz wam wyjdzie "CHEMIOTERIAPIA" nie demonizujcie. Mnóstwo kobiet chwali sobie ową CHEMIĘ odstawia, zachodzi w ciążę kiedy chce, donosi, odchowuje, znów bierze CHEMIĘ i nic sie nie dzieje. Poza tym więcej CHEMII wdychacie z powietrza, wypijacie z wodą, zjadacie z żywnością. "Epidemia" niepłodności w Zachodnim świecie to efekt tej "codziennej" chemii i niezdrowego stylu życia, a nie CHEMII zawartej w pigułkach.
A propos chemii... ngL pisała przed chwileczką o kosmetych szkodzących na płodność Ponoć ogłoszono to w 2001 roku i w Europie jest zakaz ich stosowania, zaś w USA ten zakaz powoli wchodzi. I co? Kto wie, jaką jeszcze CHEMIA nas faszerują i uposledzają płodność, a potem ktoś gada "*A piguły brała... a to wszystko jasne, chemią się truła, daru Bożego nie chciała, to teraz ma za swoje.*" A tym czasem może to spowodował składnik jakiejs farby do włosów http://www.halat.pl/kosmetyki.html a może puder, albo preparat z solarium, czy nawet składnik gumy do zucia.
a ja "trułam" się chemią przez 7 lat, po czym odstawiłam tabsy i zaszłam w ciąże w pierwszym cyklu, w którym się staraliśmy dzięki badaniom robionym podczas brania tabsów (z wymienionych przez Vicky tylko badanie glukozy miałam raz przez ten czas, ale nie wydaje mi się, żeby było potrzeba powtarzać je co roku) dowiedziałam się, że mam wysoki cholesterol i dzięki wprowadzonej diecie zbiłam go nikogo do tabsów nie namawiam, moja siostra sama do mnie przyszła po informacje w tej kwestii, chodzi do innego lekarza niż ja, a także jest wysyłana na badania okresowe (i to w ramach NFZ) zgodzę się, że tabletki nie są dla wszystkich, że mają skutki uboczne (a co ich nie ma w dzisiejszych czasach), ale demonizowanie jest mocną przesadą, to tak jak określaniem metod npr mianem kalendarzyka
jeszcze o libido, bardzo wiele z dziewczyn obecnych tu na forum zachwala npr ze względu na wysokie libido, ja mam takie spostrzeżenia (oczywiście są to tylko moje bardzo osobiste obserwacje) przy pigułkach miałam "ochotę" ;) na zadawalającym nas poziome, oczywiście były okresy większej oziębłości lub odwrotnie "gorącości";) ale miało to związek ze stresami a nie pigułkami. Obecnie przy stosowaniu npr, gdybym się chciała tak w pełni stosować do zasad i totalnie unikać seksu w II fazie, plus korzystać z I fazy ale tylko w dużych granicach bezpieczeństwa to kochalibyśmy się może z raz w miesiącu, bo im dłużej stosuję npr tym mniejszą mam ochotę w III fazie. Właściwie obecnie totalnie jej nie mam, na szczęście nie przeraża nas ewentualna wpadka i do tego mój T. należy do tych mocno "opanowanych";) więc korzystamy z I i II fazy, no i nie przeraża nas seks podasz @;).
Hiperandrogenizm - od diagnostyki do terapii Hiperandrogenizm jest jednostką chorobową u kobiet, polegającą na nadmiernej produkcji hormonów męskich, tj. androgenów, prowadzącej do wystąpienia objawów defeminizacji i wirylizacji. Objawy defeminizacji to: zaburzenie cykliczności krwawień miesięcznych, zanik wtórnych cech płciowych, tj. gruczołów piersiowych oraz redystrybucja tkanki tłuszczowej (WHR > 0,8). Objawy wirylizacji to: trądzik i łojotok, łysienie, obniżenie głosu, niski wzrost (przedwczesne zarośnięcie nasad kostnych, hirsutyzm - nadmierne owłosienia w miejscach typowo męskich.
Etiologia (...)
Hiperandrogenizm nadnerczowy (...) Hiperandrogenizm nadnerczowy pochodzenia czynnościowego (...) Hiperandrogenizm nadnerczowy pochodzenia jajnikowego (...)
Klinika i diagnostyka (...) Implikacje terapeutyczne 1. Leki obniżające hiperinsulinemię i insulinooporność (...) 2. Doustna tabletka antykoncepcyjna (DTA) (...) 3. Blokery receptora androgennego (...) 4. Inhibitory 5 alfa reduktazy (...) 5. Kauteryzacja jajników (...) 6. Jeśli celem leczenia jest ciąża, wówczas jej wyindukowanie powinno rozpocząć się według klasycznego schematu, tj. po pełnej supresji hiperandrogenizmu około 5-6 miesięcy, stymulacja owulacji Clomidem (Clostyrbegyt) w dawkach wzrastających w kolejnych cyklach. Dawka początkowa to 50 mg/24 h od 5. do 9. dnia cyklu.
Poza omówionymi przyczynami organicznymi lub czynnościowymi hiperandrogenizmu, w praktyce lekarskiej występują przypadki, gdy zgłaszają się kobiety z powodu pojawienia się kilku włosków na twarzy lub klatce piersiowej, przy prawidłowym cyklu miesięcznym i poziomie testosteronu. Stan taki określa się mianem hirsutyzmu idiopatycznego, czyli nadmiernego owłosienia w miejscach typowo męskich. Jest on często spowodowany nadwrażliwością mieszka włosowego na prawidłowe poziomy androgenów krążące we krwi. Występuje on także u dziewcząt mających rodziców o południowej urodzie. Nie wymaga terapii hormonalnej, a jedynie opieki doświadczonego dermatologa-kosmetologa. Cechy sugerujące hirsutyzm idiopatyczny to: początek powstania w okresie pokwitania, powolne narastanie, występowanie rodzinne, regularne krwawienia menstruacyjne z owulacją.
18 zadań Krajowego Zespołu Promocji Naturalnego Planowania Rodziny
Rozpoczęli bez pieniędzy
Do końca roku Ministerstwo Zdrowia zdecyduje o przekazaniu środków potrzebnych na sfinansowanie działań funkcjonującego od kilku miesięcy Krajowego Zespołu Promocji Naturalnego Planowania Rodziny - poinformował nas wiceszef resortu Bolesław Piecha. Reaktywowane decyzją ministra zdrowia interdyscyplinarne gremium rozpoczęło już realizację pierwszych z 18 zaplanowanych zadań. Kolejny raz zamierza się spotkać na początku grudnia. W Krakowie ruszyły kursy promujące naturalne planowanie rodziny. - Chcemy iść w kierunku naturalnego rozpoznawania płodności, a nie tylko naturalnego planowania rodziny. Opanowanie metod naturalnego rozpoznawania płodności wyposaży małżeństwa i młodych ludzi w umiejętność oceny płodności i wyciągania stąd właściwych wniosków w kierunku odłożenia poczęcia lub poczęcia w danym momencie - wyjaśnia prof. Bogdan Chazan, przewodniczący gremium. Krajowy Zespół planuje m.in. zorganizowanie punktu informacyjnego o naturalnych metodach planowania rodziny i specjalnej infolinii na ten temat, stworzenie bazy danych poświęconej promocji NPR, współpracę w zakresie opracowania strategii i dotarcia z informacją do grup docelowych: młodzieży, małżeństw, a także pracowników służby zdrowia. Kolejne zadania to m.in. utworzenie interaktywnej strony internetowej, przygotowanie plakatów, wizytówek i ulotek informacyjnych na temat metod rozpoznawania płodności, które będą dostępne w czterech wersjach dla poszczególnych grup odbiorców. Zostaną również opracowane materiały szkoleniowe do prowadzenia wykładów z tej dziedziny. Ponadto zespół ma w planach dofinansowanie dwumiesięcznika "Naturalne Planowanie Rodziny", zakupienie materiałów "NaProTECHNOLOGY", a także fachowej literatury z zakresu NPR. Przygotowywany jest również specjalny program kształcenia studentów kierunków medycznych oraz program kursu doskonalącego dla lekarzy specjalizujących się w położnictwie, aby szkolić ich w zakresie naturalnego rozpoznawania płodności. Zespół chce także wspierać wydawanie monografii i publikację podręcznika pt. "Metody rozpoznawania płodności w teorii i w praktyce" pod redakcją dr Urszuli Dudziak i dr Aliny Delugi. Myśli też o dofinansowaniu teczek nauczycieli naturalnego rozpoznawania płodności z informacjami o NPR, zestawów multimedialnych dla instruktorów, lekarzy, nauczycieli i małżeństw, a także filmów edukacyjnych. Członkowie Krajowego Zespołu pracują nad przygotowaniem spotu reklamowego, który ma być emitowany w stacjach radiowych. Do zadań, jakie postawiło przed sobą gremium, należy również przeprowadzenie w całej Polsce kursów na temat NPR. Pierwsze takie kursy pod przewodnictwem Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli i Wychowawców rozpoczęły się już w Krakowie. Oprócz nich organizowane będą szkolenia specjalistyczne dla nauczycieli i lekarzy, które zostaną przeprowadzone w Śląskiej Akademii Medycznej. Również w Poznaniu zaplanowano kurs naturalnego planowania rodziny dla pielęgniarek i położnych. - Te działania chcemy rozpocząć jeszcze w tym roku, ale jeżeli w ciągu najbliższych dni nie dostaniemy pieniędzy, to wszystko runie - podkreśla prof. Chazan. Kolejne spotkanie Zespołu planowane jest na początek grudnia.
Nie wciskać antykoncepcji Przewodniczący Zespołu z niepokojem odniósł się do ostatnich wypowiedzi wiceminister pracy Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która na łamach weekendowego wydania "Gazety Wyborczej" głosiła, że antykoncepcja jest skuteczniejsza niż naturalne metody planowania rodziny (postawiła też inne szokujące tezy, o czym pisaliśmy w poniedziałek). - Jeżeli ktoś polecałby wszystkim antykoncepcję, to działałby niezgodnie ze współczesną wiedzą medyczną - zaznacza prof. Chazan. Tłumaczy, że jak pokazują badania dotyczące poradnictwa w obszarze planowania rodziny, powinno ono być niedyrektywne, uwzględniające preferencje małżonków, dotychczasowe doświadczenia oraz ich system wartości. - Lekarz bądź osoba, która doradza parze małżeńskiej w zakresie planowania rodziny, powinna wziąć te elementy pod uwagę. Nie można parze, która nie chce stosować antykoncepcji, wciskać jej na siłę. Medycyna pokazuje, że naturalne metody są dobre, skuteczne i niekosztowne. Wiedza w tym zakresie jest potrzebna młodym dziewczętom, żeby wiedziały, jak ich organizm dojrzewa. Te informacje są również konieczne dla małżeństw, żeby poznały możliwości wpływu na własną płodność i czas poczęcia dziecka w sposób nieszkodzący zdrowiu kobiety i mężczyzny - wyjaśnia przewodniczący Zespołu. Magdalena M. Stawarska
Witam. Jestem tu nowa i chciałabym się podzielić tym, jak tu trafiłam.
Zawsze byłam przeciwnikiem sztucznych środków antykoncepcyjnych i nie brałam ich pod uwagę w swoim przyszłym życiu małżeńskim. Metodami NPR interesowałam się od bardzo dawna, po raz pierwszy usłyszałam o nich w wieku 15 lat na kursie dla młodzieży i od razu wydały mi się bardzo naturalnym i jednocześnie pełnym szacunku sposobem traktowania się nawzajem przez małżonków. Czytałam wiele na temat szkodliwości terapii hormonalnych oraz interesowałam się tematyką moralną w tej kwestii, co przez ostatnie lata utwierdzało mnie w mojej decyzji "na przyszłość". Kiedyś sporadycznie prowadziłam wykresy, ale nie były mi potrzebne "w praktyce", więc straciłam motywację do codziennego mierzenia temp. Obecnie w wieku 24 lat postanowiłam zapoznać z metodami NPR systematycznie na wspomnianą już "przyszłość", żeby poznać je dobrze od strony teoretycznej, zanim będę miała okazję zastosować je w życiu. Poza tym w tej chwili chciałabym przede wszystkim poznać lepiej swój organizm, żeby móc mu ewentualnie jakoś pomóc w chorobach (od 3 lat niedoczynność tarczycy a ostatnio wykryta cysta na jajniku ) Chcę wiedzieć czy i jak przebiega moja owulacja w tym stanie i co można z tą wiedzą zrobić.
Ok. Było to tak: bez żadnych dramatów, nigdy nie brałam pigułek, wiec nie wiem jak zareagowałoby moje libido, ale nie sądze, bym wiele starciła. Od dawna mam nadczynność tarczycy, kilka razy przeszłam terapię hormonalna, więcej już mi tego dobrodziejstwa nie potrzeba. Jak juz gdzieś pisałam, nie dałabym rady nosić jakiegoś metalu gdzies w srodku, więc wkładki odpadają w przedbiegach... kiedyś uzywalismy prezerwatyw, ale i komfort mniejszy i raz nam się przytrafiła beznadzieja histora z prezerwatywmi, z krótej było mnóstwo nerwów, dlatego też od tego czasu mamy pewien uraz. W podróży poslubnej zrobilismy mały wyjatek, bo nam akurat zahaczyła o fazę płodną ale to było jednorazowo. Bardzo jestem ciekawa wszystkiego co dzieję się w moim organiźmie (pamietacie serial animowany "Było sobie życie"?) Ciekawi mnie, jaką bede mieć tempke danego dnia i co to oznacza, początki cyklu są troche nudnawe... wiec npr (dobrze rozumiane) jest jak znalazł, zmusza do poszukiwań na ten temat i daje większą wiedzę o organiźmie. No i poza tym wszystkim, jestem osobą wierzącą i wydaje mi się, ze biorąc pigułki byłabym w konflikcie ze swoim sumieniem zastanawiąjąc się, czy przypadkiem nie zabijam jakiegoś maleństwa co miesiac... może to i naiwne, ale z pewnościa tak bym się czuła. Są przecież różne zdania na ten temat, nawet wśród autorytetów medycyny. Moze nawet ten powód powinnam dac nieco wczesniej na liscie.
No i nie napisałam czegoś ważnego: Moj mąż nie chciał uzywać prezerwatyw, nie chciał bym brała pigułki i był zwolennikiem npr-u, jest w stanie kontrolować swoje popedy i ogólnie pomaga mi jak moze. Wiec jest to nasza wspólna decyzja.
po przeczytaniu tego wątku nasuwa się konkluzja: faceci - zwolennicy npr to wcale nie taka rzadkość. I tym pozytywnym akcentem koncze dzisiejszy dancing na 28 dni
Boże Amazonka czy ty wszędzie musisz zadawać takie pytania ? Od kiedy stosujesz NPR, masz instruktora, jak to się stało że zdecydowaliscie się na NPR, jaką metodę stosujesz , odkładająca czy starąjaca ? I tak dalej , nie zaśmiecaj tymi pytaniami każdego wątku
Amazonka robi chyba zestawienie statystyczne:) i jeszcze "jak sie czulas jak bralas anty i jak sie czujesz teraz". moze Amazonko ksiazke napisz? danych masz juz sporo...
ja tez jestem ciekawa co, jak i dlaczego i z tej też przyczyny pytam gdzie jest wypowiedź Amazonki. Trudno prześledzić wszystkie posty z wszystkich wątków, byc może przegapiłam.
Ashley, odpowiedź dlaczego zdecydowałam się na NPR jest na pierwszej stronie tego wątku. Daleko nie trzeba szukać. BTW: przed ślubem wahałam się między plastrami a NPR.
ok, mam. wydaje się, że im wiecej osób przytoczy tu swoje powody tym lepiej... szczególnie dla tych, ktorzy odwiedzają to forum, a nie są ani za ani przeciw. Zawsze to jaksiś zbiór argumentów, o ktorych niektórzy wcześniej nie myśleli. No i dobrze, ze jest ktoś kto zawsze o to pyta
Ja zdecydowałam na NPR dlatego ze nie akceptuje antykoncepcji , znaczy nie przeszkada mi że jest tylko że nie chciałam śmiecić sobie organizmu , a po za tym nie zgadzało się z moimi przekonaniami i mojego męża . Chociaż uczę się NPR w najgorszym momencie bo po ciąży ale cierpliwsi za to mi nie brakuje. Chociaż mam dni załamania ale nadal nie przestaje mierzyć tempki ,sprawdzać śluzu i badać szyjki, chociaż moja szyjka robi co chce jak na razie może mi się uda do trwać do regularnych cyklów i cieszyć się z III faz razem z mężem .
Agusiacze1986, tak trzymać! Wytrwałości Wam życzę i szybkiej stabilizacji cykli! Mnie nie przeszkadza, że Amazonka zadaje te pytania, przynajmniej można zrobić jakąś ciekawą i przekrojową bazę danych. NIgdy nie wiadomo kiedy do czego może się nam przydać A jak komuś nie odpowiada pytanie, to nie udziela odpowiedzi. Proste.
Agusiacze, walcz odważnie z rozpoznawaniem objawów, a III fazy wkrótce nadejdą. Masz trudniej niż inni, którzy zaczęłi samoobserwację przed porodem, ale pomyśl, jakie zdobędziesz doświadczenie...
Przepraszam, nie czepiam się ale już nie mogę, nie umiem tego czytać agusiaczku ? co się dzieje z twoją pisownią ????? m.in. "sytułacji" ??? W dwóch zdaniach potrafisz zrobić 19 błędów (ostatnio jak mi włosy na głowie stanęły, policzyłam) , nie wspomnę o interpunkcji!
jest to wygodne, przedewszystkim wiem kiedy moge dostać z dokładnośćcia do 2 dni @ brak chemi - nie mam ochoty łykać świnstw - po ktorych się tyje w 90 %
bedę mogła zaplanować przynajniej w 60 % płec maluszka
wiem kiedy jestem płodna i nie jestem
NPR to fajna sprawa - jestem swiadoma co w danym dniu dzieje sie ze mna , kiedy moge iść na całość a kiedy nie .....
Ja się zdecydowałam, bo stwierdziłam, że to będzie najlepsze rozwiązanie dla mnie. Jakoś nigdy nie chciałam brać tabletek. Mimo wielu głosów, ze to nieszkodliwe nie miałam ochoty eksperymentować na sobie. Zresztą mój J. nałożył na mnie odgórny zakaz brania tabletek, bo stwierdził, że jego kobieta nie będzie się truła. Jakoś wkładki i spirale to nie dla mnie. Obrzydzenie mnie bierze na samą myśl o tym, ze miałabym coś takiego w sobie nosić. Prezerwatyw ja nie chcę stosować. Przecież kocham się z moim facetem, a nie z kawałkiem plastiku. Zresztą to wychodzi bardzo nieekonomicznie i jest mało przyjemne kiedy się bardzo chce, a tu trzeba odbyć cały rytuał Pozostał więc NPR, z którego jestem bardzo zadowolona i mój J. również.