Hanny, a może zamiast farby wypróbuj hennę? Są nie tylko rude odcienie - ja kiedyś sobie nałożyłam taką "hennę" do włosów blond- koloru bardzo mi nie zmieniło, ale takie jaśniejsze przebłyski mi się zrobiły i ewidentnie miały fajny połysk. Niestety trochę jest przy tym "babrania się" - mało poręczne do nakładania na włosy. A efekt fajny i do tego wzmacnia włosy, niestety te nie-rude odcienie trudniej dostać.
Ale po hennie chyba ciężko potem co innego nałożyć, bo pokrywa wlosy taką warstwą jakby...a ja lubię co chwilę zmieniać Ale dziękuję za propozycję i zainteresowanie:)
*Hanny* ja uzywam henny wlasnie, bo po farbach zwykłych i roku mega stresu, ktory zapewne na tarczycę i się rzucił, włosy wypadały prawie garściami.Odkąd uzywam henny jest lepiej, taniej (tylko łazienka zapaćkana cała). A, kiedys uzywałam balsamu do włosów z henną - najłatwiej pokrywa się nim włosy. Po euthyroxie nie widze jakiejś dużej poprawy owłosienia.. Za to krwawienie jest na pewno słabsze. Tyle samo dni, ale słabsze i mniej bolesne :)
jeszcze nic inneg po hennie nie nakładałam, węc nie wiem, co to bedzie, ale gdy kolezanka nakładała sobie farbę zwykła na pohennowe łosy to wyszedl nierówny kolor podobno..
Limetka, tylko że gin da ci skierowanie tylko na TSH (pod warunkiem w ogóle, że pójdziesz do tego gina z kasy chorych, bo jak prywatnie to będziesz musiała iść do internisty z prośbą o przepisanie skierowania) TSH jest za darmo tylko raz na rok, pozostałe badania są tak czy siak płatne więc nic tu twój gin nie wskóra. Chyba, że masz np. jakieś ubezpieczenie wykupione, tak jak mój szwagier że pobierają mu z wypłaty ileś tam zł na jakiś tam ośrodek zdrowia i tam leczą się wszyscy pracownicy i tam mają za darmo wszystkie badania. W przeciwnym wypadku i tak będziesz za ft3, ft4 i przeciwciała płacić.
Cinnamonki mnie też to dziwiło jak mi gin powiedziała, bo zawsze mówiła, że moje endo jest w normie :/ Więc może u nas to po prostu tarczyca jest winowajcą? :) Ehhh z tymi hormonami to naprawdę gra w ruletkę :/ Ja coś ostatnio doła podłapałam, im bliżej środy i mojego genetycznego usg, tym bardziej się stresuję, że coś będzie nie tak :(
Lily wiem, że moje "nie martw się" nic tu nie pomoże, ale wiesz sama, że każda przyszła mama martwi się o zdrowie swojego maluszka. Mogę to sobie tylko wyobrazić...ale na pewno się o tym stale myśli. Z drugiej strony do środy juz blisko i mam nadzieję, że po badaniach już będziesz spokojniejsza:)
dziewialtka dzięki:) No sama nie wiem...przejdę się w poniedziałek do sklepu ze zdrową żywnością...zobaczę jak z kolorkami, a może przez internet zamawiasz?
aa.. to nie wiedziałam.. czyli i tak czy siak musze się liczyc z kosztami.. i tego właśnie w Polsce nie rozumiem, skoro płacimy ubezpieczenia (i to bardzo wysokie!) to powinniśmy miec diagnoze i leczenie za darmo, w końcu za coś płacimy.. a tu nawet za plombowanie trzeba słono zapłacic czy za dodatkowe hormony. niedorzeczność! dzięki za info..
ej, no nie przesadzajcie, że tylko TSH jest bezpłatne, owszem rodzinny może wypisać tylko na TSH, ale endokrynolog na NFZ może dać skierowanie już na komplet potrzebnych badań (ft3, ft4, przeciwciała, USG). Wiadomo, że czasem mają limity w danej przychodni "na wyczerpaniu" i proszą o zrobienie badań prywatnie, ale czasem tylko tak jest. Inaczej ktoś kogo nie stać na prywatne badania nie miałby szansy w ogóle leczyć tarczycy.
pelasia owszem, masz rację, tylko na wizytę z NFZ w moim mieście np. czeka się 8 miesięcy!!! Nie każdy ma czas na tak długie czekanie. Nie wiem jak to jest w większych miastach, ale wiem że w ogóle w tym roku ciężko było z podpisaniem umowy z NFZ :/ I powiem szczerze, że ja byłam raz na takiej wizycie i nie dość, że lekarz olał mnie totalnie to jeszcze i tak kazał zrobić resztę badań odpłatnie. Wiadomo nie każdy taki jest dlatego limetka musi się po prostu zorientować najpierw jak to wygląda w jej mieście i zdecydować czy chce leczyć się z NFZ i czekac w kolejkach po kilka miesięcy, czy iść prywatnie, płacić ale też być przyjętą od razu. Ja nawet w ciąży do gina nie załapałam się z kasy chorych bo jej umowy nie podpisał NFZ i nic niestety na to nie poradzimy :/
Lily trzymam za Was ogromne kciukasy, żeby było dobrze!!!
Co do tych lekarzy - dla mnie to paranoja, po cholerę my takie składki na zdrowotne odprowadzamy? My na szczęście mamy prywatną opiekę i mogę sobie co kilka tygodni zrobić badania, z NFZu nie wiem, co bym zrobiła...
U mnie też, terminy zajęte do końca czerwca, a na drugą połowę roku nie zapisują jeszcze. Owszem jest możliwość skorzystania z wizyty na NFZ w jednej przychodni u nas z tym, że się czeka średnio kilka godzin w kolejce (kolejka jak kolejka dominują znajomości) po to żeby usłyszeć niestety nie ma już miejsca, albo wstać nie wiadomo o której. Ja od początku chodzę prywatnie koszt na początku 70 teraz 80, a wizyta co 3 miesiące.
cinnamonki: po cholerę my takie składki na zdrowotne odprowadzamy?
Dlatego właśnie uważam, że powinno istnieć OBOWIĄZKOWE ubezpieczenie zdrowotne, ale w firmie ubezpieczeniowej (czyli prywatnej), a ten cały ZUS i jego "pogrywki" powinno się olać! Ale w tym kraju to bez szans! Tu siedzą urzędnicy i zamiast wziąć się za pracę to jedzą pączki, ale "13tka" się należy. Gdyby o nasze zdrowie dbały tylko i wyłącznie firmy prywatne (a nie jakiś śmieszny NFZ) to było by zupełnie inaczej...jest konkurencja to i pracownicy się starają. Ach! Szkoda słów!
Oj tak Hanny. A nie, że ja odprowadzam składki, a jeszcze do tego płacę prywatnie, bo do przychodni sie dobić w normalnym terminie nie mogę, a nawet jak mogę to nie zrobią mi wszystkich badań, bo "się limit wyczerpał"
Właśnie o to mi chodzi, zamiast tą składkę do ZUS odprowadzać to można by za tyle samo wykupić sobie całkiem nienajgorsze ubezpieczenie zdrowotne. A tak to płacimy składkę jak jakiś haracz, a i tak jak trzeba "obejrzeć" coś więcej niż gardło to trzeba płacić dodatkowo:/ Zupełnie inny jest sposób obsługi w przychodni prywatnej (bo muszą się starać, by zarobić jak najwięcej), choć nie powinno tak być, bo w przychodni nieprywatnej nie pracują charytatywnie:/
Hehe ale się rozkręciłyście dziewczynki z tym ZUSem :P Basia gdybym ja płaciła 80zł za wizytę i jeździłabym na nią co 3 miesiące to byłabym przeszczęśliwa :] Ja mam wizytę co dwa tygodnie u endo, która kosztuje za każdym razem 150zł, nie mówiąc o tym że muszę mieć zrobiony komplet badań za 56 zł (bez przeciwciał, które postanowiłam robić rzadziej na własną rękę właściwie :/, i jeszcze muszę dojechać do endo 70km w jedną stronę, więc automatycznie dodatkowo idzie ok 100zł na paliwo. Czyli podsumowując 350zł co dwa tygodnie :( Nie wyliczając wizyt u gina który np. za wizytę bierze 80zł, za wizytę z usg genetycznym bierze 200zł. Owszem genetycznego nie robi się często ale jednak. Mimo to, są też badania na które wysyła gin i które nie są refundowane, np. te jakieś na żółtaczkę, wiem że dwa takie musiałam zrobic na początku ciąży. Na szczęście mam zagadane z internistą że przychodze do niego bez kolejki i przepisuje mi ze skierowania od ginki co się da na NFZ. I żeby jeszcze było śmieszniej, dla tych co tak nie lubią się kłuć :P Mamy dwa laby u mnie w mieście :) W jednym ma mój internista spisaną umowę, więc co na NFZ muszę robić w tym, a ten drugi lab okazał się o połowę tańszy niż ten pierwszy, więc to co musiałam zrobić odpłatnie robiłam w tym drugim labie :) I tym sposobem w jednym dniu miałam pokłute dwie ręce :) Dobrze, że ten jeden lab jest tańszy przynajmniej :) zawsze mogę w czymś wybierać :) I dobrze że się igieł nie boję :D Bo miałabym problem :D
Lily normalnie szczena mi opadła to jakaś masakra jest Ja badania robię częściej, (a przed operacją były nawet co drugi dzień) ale robię je w pracy za 40 zł (ft3, ft4, tsh, morfologię i wapń zjonizowany)i dzwonię z wynikami i co najwyżej zmienia mi dawkę lub daje jakieś zalecenia. Usg też co trzy miesiące, ale idzie do kartoteki więc nie płace za niego. A do niej mam jakieś 10 km. Więc ja nie mam tak źle , ale to nie zmienia faktu, że nasz system opieki zdrowotnej kuleje.
*Hanny* ja kupowałam balsma z henną w sklepie z artykułami do włosów. A ostatnio henne wproszku kupiłam w zielarni. Nie polecam! Jakaś maziami wyszła, które nie pokryła wszytkich włosów (siwych, na których mi szczegołnie zależało:/)
Ja raz tez miałam tak,ze dwie ręce pokłute miałam w dwóch labach - nic przyjemnego. Ito niestety nie z oszczędności, ale dlatego, że w moim nie robia aTPO i aTG. A koszty duże..
A ja idę jutro na kłucie:/ i już m słabo z tego powodu (prolaktynka na pewno skacze;) Proszę o trzymanie kciuków, żebym im jutro nie zemdlała, a w środę odebrała "mega ekstra fantastyczne" wyniki(a przynajmniej "w normie";) A co do włsów...to na razie "odkładam" ich farbowanie. Nakładam maseczki z żółtka, nafty kosmetycznej i olejku rycynowego i powolutku, powolutku jakby się bardziej błyszczą, więc może coś z tego będzie...Ale nie wiem ile jeszcze wytrzymam z tym "mysim" kolorkiem
Hanny bedzie dobrze :) wyobraź sobie że musiałabyś to znosić gdyby zależało od tego życie twojego dzidziusia :) Ja sobie też tylko tak to tłumacze bo brzuch już mam w takich zrostach,że trafienie w "wolne" miejsce graniczy z cudem :/
Trzymaj się Hanny jutro! Ja już po, kolej na Ciebie
BTW - a propos włosów. Możecie się uśmiać, ale ja stosuję rozgrzany olej sezamowy - wcieram nieduzo we włosy, zwinięty ręcznik na cztery na poduchę i śpię z taką "maską" całą noc. Rano wszystko pochłonięte przez włosy (nawet na czubku, gdzie ręcznik nie dotyka), wystarczy umyć szamponem. Są zarąbiście błyszczące, ale uwaga, uwaga - włosy pochłoną tylko tyle tego, ile mogą, u mnie wystarczy taka maska raz na miesiąc...
Dzięki Dziewczyny No dobra idę...choć nie powiem, że jeszcze w nocy myślałam, żeby może na przyszły miesiąc odłożyć...Dam znać jak to będzie (męża nie ma, nie ma mnie kto w "dupę kopnąć" na wyjście)
*cinnamonki* ja też tak kiedyś robiłam, tylko z kokosowym olejem też działa
Basiu, ja kupowałam w sklepie ze zdrową żywnością, tylko trzeba powiedzieć, że chcesz go do włosów używać. Choć nadaje się on też do smażenia, to jednak jakiś jeden ma więcej właściwości odżywczych od drugiego;) Wygląda jak "Planta" w słoiczku:P Pięknie pachnie:) Jestem po pobraniu i...obyło się bez dramatu tym razem;P Dramat mam za to w portfelu - prawie 200 zł mniej!!! Masakra!!! I wiecie co mi pani powiedziałą, że ostatnio wprowadzono zasadę (tylko nie dopytałam czy u nich w laboratorium czy w ogóle), że hormony, też bada się na czczo...bo "jak pływa pełno tego wszystkiego we krwi to im trudniej oznaczyć";P a poza tym dopisała mi, że biorę Euthyrox na tej liście i jeszcze mówiła, że wg niej powinno się robić hormony tarczycy po Euthyroxie, bo oni "badają jaki jest poziom z lekiem". Ja oczywiście nie wzięłam rano leku, bo szłam na czczo, ale to nic;P w drugiej fazie cyklu zrobię progesteron i dołącze jeszcze raz TSH już z lekiem:P
Nie odkładaj Hanny, nie warto ;) Ja już z wynikami - prolaktyna super, więc mam banana na gębie. A ja to samo o hormonach od lekarki słyszałam - prolaktyna potrafi właśnie po posiłku skoczyć :DD A z tym Euthyroxem to już sama nie wiem ;)
Macie rację - kokosowy tak samo, ale ja wolę zapach sezamowego A ja kupuję w każdym supermarkecie - nawet w Teskaczu są.
Byłam cinnamonki:) Cieszę się, że u Ciebie wszystko gra:) I nie ukrywam zazdroszczę:) Może tak na wiosnę nam się faktycznie wyniki poprawią;P Myślałam, że jutro będę miała wyniki, a jutro będą wszystkie poza aTG...dziwne co?
Bo na aTG dłużej się czeka, cos o tym wiem.. A tak w ogóle polecam odzywkę WAX - kiedys polecana dla osób po chemii - bardzo dobrze odzywia włosy, tylko regularnie trzeba ja stosować..
U nas hormonów i innych badań nie trzeba robić na czczo, ale ja wyznaje zasadę, że lepiej na czczo bo do końca skąd możemy wiedzieć jaki wpływ ma ta cala chemia w jedzeniu na nasz organizm. Ja zawsze pobieram na czczo, ale dla mnie to nie problem bo mam pielęgniarkę w domu i krew zabieram ze sobą do pracy. U nas TG i TPO są zawsze razem z TSH w tym samym dniu, a na swoje p/c TRAb czekałam tydzień. Jak dla mnie wiarygodniejszym wynikiem jest badanie bez leku. Przecież jak przyjmę lek i zrobię badanie zaraz po to jego stężenie jest wysokie we krwi co wpływa na tarczycę i obniża tsh.
Co do tego TSH to dalej nie wiadomo czy brać leki tarczycowe czy nie (przed badaniem) i pewnie jeszcze długo tak zostanie. Tak na chłopski rozum to po prostu trzeba zaznaczyć kiedy była wzięta tabletka. Bo przecież jakiś tam jej poziom z poprzedniego dnia się utrzymuje na następny dzień. No i też wiemy przecież, że to choroba przewlekła, więc nie jest tak, że pobiorę Euthyrox przez 2 tygodnie, a potem po tygodniu badania czy wszystko jest ok (już bez leku) tylko chodzi o to, żeby sprawdzić czy lek dobrze "współpracuje" z organizmem "na stałe". Fakt faktem, że bezpośrednio po zażyciu tabletki poziom TSH może spaść bo wpłynęło do organizmu najsilniejsze stężenie hormonów tarczycy...także też wyjdzie jakiś "zakłamany".
Powiem szczerze, że pierwszy raz spotykam się ze stwierdzeniem, że tsh należy badać po zażyciu tabletki :/ Byłam u kilku endo, mam też koleżankę która bierze euthyrox i pracowała przez długi czas w labie i też nigdy nie bierze tabsa przed badaniem. Tak jak napisała Basia przecież stężenie będzie dużo wyższe po wzięciu tabletki więc nie będzie wiarygodne. A ja też zawsze robię na czczo. U mnie natomiast na aTPO i aTG trzeba też czekać ok 10 dni bo oni to ponoć do krakowa wysyłają. Ja jutro mam usg genetyczne i już dzisiaj napierdziela mnie masakrycznie żołądek :/ Nic nie mogę na niego wziąć :/ I nie wiem czy to z nerwów czy coś mi zaszkodziło. Biorę tyle tabletek że głowa boli i jak za te 9 miesięcy moja wątroba i żołądek będą ok to będę ciężko zdziwiona :/
Witajcie, jestem tu nowa. Po krótce opiszę moją historię. Od roku mam zdiagnozowane Hashimoto i niedoczynność tarczycy. I też od roku staramy się z mężem o dziecko - bez efektów (kilka pęcherzyków, brak dominującego). Dopiero teraz udało mi się osiągnąć wynik 0,358,a 6 tyg. temu było 3,58. Czy nie jest to za niskie tsh? miesiączki mam regularne, tylko czasami mam plamienia 3 dni przed. w tym cyklu miesiączka była pierwszy raz od dobrych kilku lat ze skrzepami i ciężkim bólem podbrzusza. czy to możliwe, że wszystko się normuje? Czy z takim tsh uda mi się w końcu zajść w ciążę? Z góry dziękuję za odpowiedź:)
Yonka to wszystko zależy od organizmu. Moja historia, którą opisywałam kilka stron wcześniej tutaj ewidentnie pokazuje, że niskie tsh wcale nie zawsze jest dobre przy zachodzeniu w ciążę. Co oczywiście nie oznacza, że w twoim przypadku będzie tak samo. Jeśli staracie się od roku z mężem o dziecko to zaczęłabym może robić jakieś inne badania. Zwłaszcza, że piszesz, że przed miesiączką miewasz plamienia, to by tak wyglądało na niewydolność ciałka żółtego. Chociaż ja prorokiem nie jestem i najlepiej udac się do lekarza co w tej sytuacji zrobić. Wiem jednak że nie zawsze takie plamienia są normalne i nie zawsze też muszą oznaczać coś złego. Dlatego ja uderzyłabym do dobrego gina który poradziłby co robić dalej. A myślałaś o NPR? Obserwujesz się? To też może pomóc w staraniach. Co do tsh to jak dla mnie bardzo niskie. Wpadłaś z niedoczynności w nadczynność, chociaż to ponoć przy Hashi też jest normalne. Ale myślę, że masz źle dobraną dawkę leku. Co na to wszystko twój gin?? A i nie obawiaj się że nie zajdziesz w ciążę, bo na pewno się to stanie :) Ja też mam Hashi i też zaszłam w ciążę :) Także spokojnie :) Nie nakręcaj się, spróbuj np. skupić się na czymś. Ja np. skupiłam się na badaniach i ponieważ udało mi się schudnąć to kupiłam sobie nowe ciuchy, kupiłam sobie książki do NPR i nawet nie zdążyłam ich przeczytać, bo zaszłam w ciążę :) Ale przyznam że obserwacje dużo mi dały :) Dobry gin i dobry endo to podstawa :) A jak dla mnie twoja dawka leku jest za duża. Nie napisałaś dokładnie ile bierzesz i od kiedy stosujesz taką dawkę. Ponoć dla staraczek tsh powinno najlepiej wynosić od 1-2 czyli u ciebie trochę za mało, co oczywiście podkreslam nie oznacza, że przez to w ciążę nie zajdziesz :) Jeden większy stres i bez tabsów tsh idzie w górę :D A tak na poważnie to pomyśl o wizycie u gina i ew. badaniach, żeby sprawdzić czy faktycznie coś z tym ciałkiem żółtym przypadkiem jest nie tak.
a ja mam pytanie do Yonka, jaki był u Ciebie poziom TSH kiedy zdiagnozowali Hashi?
aha, słuchajcie dziewczyny.. umówiłam się do tego gina, ale jak to robiłam to nie miałam przy sobie kalendarza i umówilam się prawdopodobnie w pierwszym dniu krwawienia lub dzień przed a że u mnie okres nie jest idealnie co ileś tam dni to może byc różnie.. co mam zrobic? zadzwonic i zmienic termin jak się da czy liczyc że wtedy jeszcze nie dostanę @ ?? i jeszcze jedno, czy cytologię można robic w każdym wieku?
Limetka u mnie początkowe tsh wynosiło 8,79 i było to w maju ubiegłego roku. Hormony tarczycowe miałam wtedy w normie chociaż ft4 było przy dolnej granicy, a aTPO wynosiło 421 a norma 34. Na usg wyszło, że mam guzki, ale po 2 miesiącach brania tabletek biopsja nie była konieczna, bo wszystko ładnie się pozmniejszało.
Lily, dziękuję Ci za tak wyczerpującą odpowiedź:) Otóż sprawa wygląda następująco. Na koniec grudnia, kiedy to myślałam, że w końcu na się udało (@ spóźniała mi się 7 dni, cow moim przypadku było nowością, bo cykle miałam 28-32 dniowe a tu 39) po negatywnych testach poszłam zrobić tsh i wyszło, że od sierpnia z 2,28 skoczyło mi do 4,0 i znów załamka. Poszłam do endo i zwiększył mi dawkę z 75 na 100, po 6 tyg. miałam sprawdzić i wyszło 3,58 czyli spadło niewiele, jednak mogło być to spowodowane tym, że gin przepisał mi clo i tydzień wcześniej je brałam. Endo jednak stwierdził, że jeszcze zwiększymy do 125 i po 6 tyg. zobaczymy. No to mi spadło do 0,358, ale już drugi cykl nie biorę clo, bo stwierdziłam, że najpierw unormuję tsh a potem będę faszerować się innymi lekami. Do endo dzwonię jutro i podam wynik i zobaczę co powie, a wizytę u niego mam 12 maja. Do gina z kolei idę za tydzień i dlatego nie brałam clo, żeby zobaczyć jak organizm sam działa bez wspomagaczy. W dodatku to ostatnia szansa dla niego, bo nic nie mówił o monitoringu, o badaniach hormonalnych itd. Teraz go przyduszę i zobaczymy, jak nie wyjdę zadowolona to zmieniam go. Co do NPR to jakoś nie mogę się przekonać, bo u mnie taki słomiany zapał jest. Zacznę, poobserwuję się kilka dni a potem nie będzie mi się chciało :( Wiecie, mam już 31 lat i cała moja, choć nie chcę, uwaga krąży wokół tego tematu. Chociaż przyznam, że odczułam wielką ulgę jak w końcu spadło, poprawił mi się humor. Czytałam też gdzieś, że nawet lekka nadczynność sprzyja zajściu, ale zobaczymy co mój lekarz powie.
Yonka1980 ja jestem na lekkiej nadczynności tsh 0,21 (0,27-4,20) przy eutyroxie 75 i 100 na zmianę. Endo powiedziała, że jak chcę ciąże to właśnie teraz i ona mnie utrzymie na tym poziomie z zapasem hormonu na ciąże, gino powiedział że trochę za nisko ale jak usłyszał argument endo to potwierdził trafność. Tylko, że niby ok, a jak na razie ciąży brak...
Yonka z tego co mnie ciągle endo powtarza, to bardzo, bardzo duży wpływ na wynik tsh ma stres. Ja też miałam taki epizod raz. Miałam tsh przeszło 4 dostałam brałam wtedy dawkę 50, więc endo zwiększyła mi na weekendy na 75. Brałam 5x50 i 2x75. I nagle rach ciach tsh spadło do 0,0450. A endo stwierdziła, że musiało być przekłamanie w labie. Znów wydana kasa, znów badanie ponownie w innym labie i w tym samym też i okazało się, że tsh miałam w jednym labie 3,8 a w drugim 3,9 no więc endo tylko potwierdziła swoje przypuszczenia o błędzie. Pytałam panie w laboratorium i mówiły, że nigdy im się to nie zdarzyło, żeby były przekłamane wyniki. Te ponowne badania robiłam dokładnie tydzień po tych bardzo złych wynikach. Postanowiłam więc zmienić endo. Gdy poszłam do innego ten powiedział, że właśnie tyroksyna ma to do siebie, że jednego dnia wchłania się lepiej innego gorzej. Wystarczy, że np. nie zrobi się co najmniej pół godzinnej przerwy po zjedzeniu tabletki i zje się szybciej śniadanie to już może się tabletka gorzej wchłonąć co automatycznie wpływa na wyniki. Stres- "przyjaciel" tarczycy. Wystarczy że dzień wcześniej coś nas bardziej zdenerwuje i już tsh idzie w górę. Ja przeanalizowałam swoje ówczesne życie i faktycznie wyszło na to, że akurat tamten okres miałam bardzo luźny, bezstresowy i najwyraźniej wtedy moje tabletki wchłaniały się wtedy lepiej bo nic im nie przeszkadzało :) Ja bym została przy dawce 100. Z drugiej strony co do clo, to to świństwo też brałam i powiem ci szczerze, że dzięki dziewczynom tutaj na forum (bo jest wątek o clo) zrozumiałam, że nie można brać clo jeśli nie ma monitoringu!!! Ja na gince wymuszałam monitoring i okazało się w efekcie końcowym że wyhodowałam 12 pęcherzyków i ginka nastraszyła mnie że mogą mi nawet jajniki pęknąć! Leżenie, strach i załamka ogólna. Ale pocieszające dla ciebie powinno być to, że drugi cykl po clo zaszłam naturalnie w ciążę :) Jakoś mi się te moje jajory rozkręciły :D Jak już pisałam wcześniej, zastanowiłabym się nad tymi plamieniami przed @ i faktycznie skusiłabym się na monitoring cyklu bez clo. Bo jeśli są pęcherzyki ale nie ma dominującego to coś jest jednak nie tak. Trzymaj się i nie martw się na zapas :) A o NPR pomyśl. Chociaż ja uważam, że nie jest to dobra metoda dla osób które bardzo bardzo pragną dziecka choćby z tego względu, że człowiek zaczyna fiksować i często seks jest tylko wtedy kiedy akurat może się udać. To wszystko jest potem takie naciągane. Ja zaczęłam się obserwować głównie z myślą, żeby zobaczyć czy w ogóle mam skok tempki i czy w ogóle może dochodzić u mnie do owulacji. Na tym się skupiłam, chociaż skłamałabym gdybym powiedziała, że nie zaczepiałam męża w tych bardziej prawdopodobnych dniach :P Ale było warto :) U ciebie też się uda :) Nie martw się :) tylko przyciśnij gina i zadzwoń do endo. Ja wróciłabym do dawki 100. Jest prawie kwiecień do 12 maja zrobiłabym dwa razy tsh na dawce 100 i zobaczysz że wcale tak nie będzie rosło. U mnie rosło, ale dawki nie zmieniałam. Tylko pilnowałam żeby nie urosło za bardzo :) Zmniejszył się stres, spadło też i tsh :) Głowa do góry :)
A was wszystkie babiszonki proszę o trzymanie kciuków za moje usg dzisiaj :) Ja już jestem dosłownie posrana :/ Nie spałam w nocy :/ I próbuję się zająć sprzątaniem :/ I dzisiaj jestem wdzięczna mężowi za to jego bałaganiarstwo :P
Lily każde informację są dla mas bardzo cenne więc A co do kciukasów to u mnie masz gwarancję Oj chciałabym mieć ten problem co ty...usg brzuszka (oczywiście w pozytywnym znaczeniu)
Lily-trzymam kciuki, będziemy Cie dopingować w tym błogosławionym stanie i po cichu zazdrościć Chyba sobie w tym miesiącu znowu zrobię TSH (tj.za jakieś kilkanaście dni, z progesteronem), choć badałam w zeszłym-zobaczymy, czy rozkręcająca się wiosna wpłynęła na polepszenie wyników Bo przecież pory roku też mają wpływ - jak jest zimno, organizm potrzebuje większej dawki hormonu, stąd często zwiększa się ilość tabletek na zimę.