dzięki dziewczyny ten opis brzmi zachęcająco.. to z jakiejś ulotki?? ja mam prawdziwego aloesa i używamy jego soku na drobne rany i skaleczenia, bo przyśpiesza gojenie, ja bardzo lubię jego zapach Basiu, ale to sama robisz ten sok czy kupny jakiś?
Trochę z ulotki ale potwierdzone na sobie i siostrze Ja kupuję z apteki czysty sok, ale musi mieć certyfikat!!! Taka butelka 1l kosztuje ok 30 zł, a mam ją już prawie pół roku
A ja sobie właśnie zamówiłam pestki z moreli Jak już wszystkie tak "zdrowo" wchodzimy w wiosnę Jezus...mój organizm chyba nigdy nie przyjmował tyle "zdrowia" co teraz...zaraz zacznę promieniować
moja mama dziś przyniosła do domu chleb tostowy, ja za taki podziękowałam i przeczytałam jej skład tegoż "pieczywa".. zdziwiła się powiedziałam że wole wczorajszy zwykły aaa.. no i zasadziłam sobie kiełki hehe.. także ja również zdrowo zaczynam wiosnę
Hej dziewczynki :( Ja nie chcę wam tutaj wątku zasmucać :( Znów jestem po wojnie z M i to takiej konkretnej :( Pobeczałam się, nerwy mi puściły :( Nagadałam głupot. Teraz siedzę i się denerwuję, że przez moją tarczycę i te całe nerwy mogłam zaszkodzić mojemu dziecku :( Że mogę przez to poronić, bo np. za bardzo skoczyła mi tarczyca czy coś :( Nie wiem co robić :( żaden gin nie przyjmuje jutro u mnie w mieście :( boję się strasznie że przez ten stres mogło coś się stać... :(
Limetka, ja też kiełkuję - fasolka mung, soczewica i lucerna (nie pamiętam co tamte mają, ale lucerna dużo żelaza) Basiu, ja też myslałam o aloesie, bo odporność u mnie kiepska, ale wyczytałam, że w ciąży go nie można, więc chyba nie będę ryzykować nawet przy staraniach.
Lily Ty się przede wszystkim uspokój, masz prawo czasem wybuchnąć - HORMONY!!! A teraz kilka głębokich wdechów i wydechów i odpocznijcie troszke od siebie, wieczorkiem jak się uspokoicie to pogadacie...Nie drzyj teraz kotów - bo dzidzia ważniejsza niż jakieś tam pierdoły, a "Staremu" też wytłumacz, że to hormony i MUSI przeżyć
Lily, pomyśl, że w tym momencie dzidzi jest najważniejsza - zrób sobie relaksującą kąpiel i nie myśl o M. - przejdzie mu, to pogadacie. A z drugiej strony dlaczego Ci mężczyźni nie potrafią czasem zrozumieć, że nie są w centrum świata? Próbuję znaleźć to o aloesie, ale trochę mi to zajmie (a może się mylę?).
Znalazłam coś takiego: "Zachowanie bezpieczeństwa przy stosowaniu preparatów z aloesem, dotyczy kobiet w ciąży. Kobiety w ciąży nie powinny stosować preparatów o właściwościach przeczyszczających. Aloes może spowodować przekrwienie miednicy mniejszej i doprowadzić do poronienia. Ale na innej stronie jest: "Natomiast picie aloesu polecam mamom planującym dopiero zajść w ciążę – w celu oczyszczenia organizmu.". Ciekawe jak to jest zatem przy wczesnej ciąży, gdy kobieta jeszcze nie wie? A może tu chodzi o nadużywanie tego środka w celach odchudzania, a nie w przypadku małych ilości na odporność???
Daj namiary na M to go ustawimy do pionu!! Denerwować ciężarną, masakra!! Faceci są nie poważni!! Ty tylko nie myśl o żadnym poronieniu!!! Wszystko będzie dobrze tylko się uspokój. Może weź z nim pogadaj jak już ochłoniesz, że w Twoim stanie nie można się denerwować. Może jako facet nie wie o tym... Nie rozumiem takiego postępowania facetów!!
spokojnie Lily.. ja radzę tak: połóż się na plecach, zamknij oczy, zrób 10 głębokich wdechów, a po chwili zrób jeszcze 3 wyobrażając sobie że wdychane powietrze jest błękitne i że dociera do każdego zakątka Twojego ciała, zatrzymaj je przez ok. 3 sekundy wewnątrz i wypuśc powoli ustami.. ja to mam przykazane robic codziennie, chociaż mało się stresuje, ale i tak o tym zapominam
Limetka nic mi to nie dało :( wypiłam melise ale chyba ją od razu wysikałam bo też jakoś nie czuję różnicy :( Teraz to po prostu będę się stresować tym czy z dzieckiem jest wsio ok i zapewne dopóki nie zobaczę go na usg i nie będę widziała że serduszko bije to nie będę spokojna :(
Lily - nie możesz tak myśleć, bo to jeszcze dodatkowy stres! Znajdź coś dla zajęcia myśli - ulubioną książkę lub jakiś film. A najlepiej, to iść spać - może jutro będzie lepiej
No Lily proszę...już to przechodziłaś...wiesz dobrze, że to nic nie zmieni, a Mały/a będzie się tylko bardziej stresował...po co Ci to...Nie takie stresy kobiety w ciąży przechodzą i rodzą piękne, zdrowe dzieci...daj spokój, jak nic się nie dzieje to znaczy, że Mały/a jakoś to zniósł i nie każ mu znowu. Jesteśmy z Tobą...rozumiemy, że się denerwujesz, ale takie jest życie, jeszcze nie raz (nawet w ciąży się zdenerwujesz) tylko musisz nauczyć się radzić sobie z tym...na razie dla dobra Was dwojga, a potem dla siebie...Szkoda nerwów, szkoda zdrowia...Może się powtarzam, ale: "Denerwować się, to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych !"
to już dlaczego to trzeba powtarzać codziennie.. ale dziewczyny dobrze Ci radzą, zajmij się czymś innym.. przeciez pomyśl.. jezli ciągle będziesz o tym myslec w kategoriach "może cos sie jednak stało?" to nie pomożesz swojemu dzidziusiowi a wręcz możesz mu zaszkodzic takim myśleniem, zrbó to dla jego dobra
Lily to ja Ci dam do myślenia...Tak mnie cholernie boli prawa pachwina! Że aż nie mogę...Cały dzień mnie dziś prawy jajnik bolał, ale jak teraz wracałam z "teskacza" to już myślałam, że nie dojdę...normalnie popłakałam się na schodach...Co to kurde może być?!? Boję się, że torbiele jakieś czy co...
Lily, oddychaj, oddychaj, oddychaj i pogódź sie z mężem - to dobrze wpłynie na dzieciatko i na Ciebie. A ta relaksacje konkretną oddechem powtarzaj sobie często. I nie panikować mi tu, bo zaraz ja będę strzelac i bić!! Jak tylko mi się okres skończy! Bo dzis na nic nie mam siły.. Ale jak sie zmniejszy to nie ręcze za siebie, bo musze odreagowac na kimś
Lily26 jak nie masz skurczowych bólów brzucha, plamień lub różowego śluzu to jest dobrze!! Uwierz mi przechodziłam to. Ja też zostałam bardzo zdenerwowana w ciąży tak, że od razu dostałam skurczy. Musisz wierzyć, że będzie dobrze!! Jesteśmy z Tobą! A właśnie zobaczyłam, że Twoja ciąża to już 2 trymestr Więc teraz poronienie jest o wiele mniej prawdopodobne. Dzidzia ma już wszystkie narządy i głównie rośnie, a to znaczy, że mniej rzeczy jej zagraża. Mnie tak zdenerwowali w 5 tygodniu. Będzie dobrze
Lily, a ja Cię pocieszę - wszystkie mi znajome ciążówki miały w ciąży jakieś jazdy z eMami. Czasem kończyło się mega wielką awanturą, trzaskaniem drzwiami, wielodniowymi kłótniami. I dzidziusie mają sie dobrze :))) To chyba hormony ciążowe też tak do kłótni czasem nastrajają. Może tak od czasu do czasu trzeba? W każdym razie - nie denerwuj się. Nie można przez całą ciążę być oazą spokoju, tak sie po prostu nie da :)
Dziękuję Wam dziewczynki Jesteście wspaniałe Człowiek nawet nie wie ile życzliwych osób ma wokół siebie. Z mężem wsio sobie wyjaśniliśmy i jest już ok. Obiecał więcej mnie nie denerwować, bo wie czym to grozi. A on strasznie lubi tak wiecie dziabnąć i zostawić temat. A nie wie, że we mnie się po prostu gotuje. Powiedziałam mu co mi leży na wątrobie on mi też. I jest ok. Dziś udało mi się też zapisać na usg do gina w tej klinice niepłodności w której przyjmuje mój endo. Tak więc usg mam na 16 a endo na 16:45. Trochę musiałam pani w recepcji nakłamać ale trudno. Jeśli nie zaliczyłabym wizyty to po prostu oszalałabym. Dzisiaj momentami mam takie lekkie skurcze w dole brzucha. Ale sama nie wiem czy to skurcze czy coś innego. Nie wiem do końca jak to nazwać. O 16 wszystko się okaże. Także proszę trzymajcie kciuki :) Jak tylko wrócę do domu to wam napiszę co się dowiedziałam. Może już będzie widać czy to chłopczyk czy dziewczynka?? :)
Jestem jestem :) Oj naczekałam się dzisiaj niemiłosiernie :/ Te kolejki do ginów są masakryczne. I jeszcze chciałam mieć zrobione samo usg, ale pani doktor się uparła na badanie i tym sposobem zamiast 80zł zapłaciłam 150 :/ Mój chłop to już się tam gotował ze złości :) Ale z dzidzią wsio ok. Widziałam jak ziewa akurat :D Wiercił się i obracał :) Mierzy już 6,9cm rośnie jak na drożdżach. I teraz mogę powiedzieć, że jestem spokojna. Mąż obiecał nie denerwować mnie więcej w ciąży (cytuję: bo za drogo go to wychodzi chodziło mu o kase za lekarza ) łożysko się nie odkleja, szyjka długa i zamknięta także wsio jest ok. Ale że nakłamałam że plamiłam rano i że brzuch mnie bardzo bolał (musiałam wyolbrzymić sprawę żeby sie w ogóle dostać do niej) to kazała leżeć i brać leki. A endo też b ył zadowolony. Powiedział, że ani się nie obrócę a będę rodzić. Ale mnie to się ten czas tak ciągnie... że nie wiem jak wytrzymam do tego października :) Dziękuję Wam za wsparcie :) Już nie smutam i nie zaśmiecam wam wątku swoimi dołkami :) Czas się trochę rozweselić :)
Jak miło usłyszeć takie dobre wieści Zaśmiecaj ile tylko chcesz - oby jak najmniej smutkami, a więcej radością z dzidzi Mam nadzieję, że szybko do Ciebie dołączymy i będziemy "zaśmiecać" inne wątki
No też mam taką nadzieję :) Cały czas się dla was o te dzieciaczki modlę Nie wiem tylko dokładnie która z was chce je mieć a które jeszcze chcą poczekać żebym której nie wymodliła czegoś czego nie chce
Tak myślę, że nawet te, co nie chcą, po pewnym czasie podziękują, więc módl się jak najwięcej Za mnie szczególnie, bo mi ostatnio coś z tym nie wychodzi, a potem zżerają mnie wyrzuty sumienia.
Mam już wyniki badań: glukoza naczczo wyszła 98 ale od 13 poprzedniego dnia nic nie jadłam. Po obciążeniu 75g glukozą wyszło 138 a nie powinno przekraczać 140 więc cukrzycy chyba jednak nie mam. Tarczyca: TSH kilka dni temu wynosiło 4,68 fT4 14,02 pmol/l [12-22] fT3 4,71 pmol/l [3,1-6,8] aTPO 20,8 IU/ml [<34] aTG 194 IU/ml [<115] Co oznacza to aTG??
No kurcze nie wiem co z tą płcią. Lekarka powiedziała mi że nie chce spekulować. Więc nie wiem czy widziała, ale nie była pewna czy nic nie widziała i nie chciała strzelać. Wiem, że wiele kobietek które mają mieć chłopców to bardzo szybko się o tym dowiadują - kilka moich koleżanek wiedziało już właśnie na tym etapie :/ Bo u chłopców to łatwiej ocenić. Ja nastawiłam się na chłopca, ale zaczynam coraz bardziej mieć wątpliwości, bo skoro żaden lekarz nie chce nawet spekulować to kto wie, czy się tam dziewczynka nie chowie i nie są do końca tego pewni, dlatego nie chcą mówić. Mnie to generalnie obojętne :) Mąż bardzo chciał na początku dziewczynkę, bo by rodzyneczka była bo u nas sami chłopcy w rodzinie. A potem jak mu powiedziałam, że musiałby się lalkami bawić i księcia udawać, to stwierdził, że woli chłopca, bo wróciłby do swojego dzieciństwa, a wtedy nie było jeszcze takich bajeranckich zabawek jak autka sterowane itp. i mógłby się sam z synkiem pobawić :) Dla mnie najważniejsze to urodzić zdrowe :) Ale nie ukrywam, że ciekawość jest ogromna :D Kiedyś mówiłam, że nie chcę wiedzieć, bo chcę mieć niespodziankę przy porodzie :) ale jak się już jest w ciąży i każdy tylko pyta i pyta to jednak ta chęć poznania rośnie :D Może za dwa tygodnie się coś dowiem :D
Marzem sądząc po twoich wynikach witamy w gronie Hashimotek :) Z pewnością masz za niskie ft4. TSH z tego co pamiętam już zbijasz jakąś dawką leku prawda? aTG to przeciwciała. Nie są u ciebie zbyt wysokie jeszcze więc jak najszybciej kup sobie selen i zacznij go brać 1x1 szybciej uda ci się je zbić. Mówią, że jak aTG jest podwyższone to jest "lżejsza" odmiana Hashimoto niż jak aTPO jest. Ja mam dokładnie tak jak ty. aTG podwyższone. Tyle że u mnie norma kończyła się na 34 a ja miałam swego czasu 470. Po selenie ładnie mi spadło. No i co najważniejsze to starać się nie stresować. Może opracuj sobie jakiś sposób na odstresowywanie. Nie wiem cokolwiek. Są osoby które się nawet na jogę zapisały - nie pamiętam czy to tutaj nawet takie dziewczyny są? I nie martw się tym na zapas. Po prostu kup szybciuchno selen. Bierz ten euthyrox w takiej dawce jak ci endo dał i kontroluj wyniki :) A teraz tsh nie badałaś?
Ja jeszcze nie byłam u endo. Idę w poniedziałek. Chciałam najpierw porobić badania na które i tak by mnie pewnie wysłał. A że idę prywatnie to mi zależało na zrobieniu wcześniejszych badań. Nie robiłam tsh bo nie wiedziałam czy powinnam. TSH mam z 24 marca myślałam, że może być Jeszcze dodam, że ja nie z tych stresujących się jestem. Wręcz przeciwnie
No to właśnie widać po wynikach :) aTG naprawdę nie jest wysokie :) Trochę selenu i raz dwa to zbijesz :) Ale choroba i tak pozostanie już z tobą do końca życia, więc musisz tego pilnować i raz na jakiś czas zrobić badania przeciwciał :) Myślę, że z 24 marca wyniki to trochę przestarzałe :) Zależy kiedy do endo pójdziesz :) Ja robię zawsze tak, że tsh, ft3 i ft4 robię dzień przed wizytą. Wtedy wyniki są najbardziej wiarygodne :) Ale u mnie czeka się właściwie jeden dzień na wyniki. Na aTPO i aTG muszę czekać 10 dni więc te robię zawsze trochę wcześniej. Jak co to zrób samo tsh przed wizytą i zobaczysz czy urosło od tego 24 marca. A resztę wyników bym na razie zostawiła bo one aż tak szybko się nie zmieniają jak tsh. Chyba, że wizytę masz za miesiąc to zrobiłabym wsio jeszcze raz :)
Dzięki Lily. Jak widać jeszcze raczkuję z tą chorobą, ale niedługo się wprawię Dziś kupię sobie selen. Do endo idę w ten poniedziałek... Zobaczymy To że Ty jesteś w ciąży daje mi dużo nadziei A jak już napisałaś że miałaś podobnie to już w ogóle jestem zadowolona
Ty to masz lepiej, bo moje przeciwciała były dużo bardziej podwyższone :) Norma kończyła się na 34 a ja miałam 470 po selenie spadły do 200 więc coś to daje. No i nie wolno się stresować, bo to jest największy przyjaciel tarczycy i przeciwciał a tym samym nasz największy wróg :) Ale o tym że stres szkodzi to już nasze prababki wiedziały :D
A powiedz mi jeszcze Ty sprawdzałaś sobie cholesterol? Bo mi rodzinny przepisał i mam wszystkie podwyższone, a właśnie czytam że to jeden z objawów hashimoto.
Nie robiłam cholesterolu :) Ale może poproszę przy najbliższej okazji to sobie zrobię. Ja to w ogóle jak już tarczycę zbadałam to nie badałam nic więcej. Chciałam sobie zrobić badanie cukru z obciążeniem ale panie w labie powiedziały, że to musi być przy tym lekarz też nie wiem czemu i że one na własną rękę mi tego nie zrobią. Więc zrobiłam normalnie cukier i wyszedł w normie. A resztę olałam :) Wolę się nie doszukiwać więcej :) Wystarczy mi że z tarczycą mam do czynienia. Ale kto wie, co by mi tam jeszcze wyszło. Niestety nie mam bladego pojęcia czym można zbić zbyt wysoki cholesterol. Chyba tylko jakaś odpowiednia dieta. Ale nie wiem
No ja też zachłanna nie jestem i jedna choroba mi wystarczy A u mnie w laboratorium do obciążenia glukozą nie potrzebny był lekarz, nie wiem co one sobie wymyśliły u Ciebie. To bardzo dziwne. po prostu pobierają krew, potem podają glukozę do wypicia ( obrzydliwe to jest) i po 2 godzinach z nowu pobierają krew. Więc to nie jest jakaś wielka filozofia, tak myślę. Normalne badanie. Mi nawet podały złą normę przy wyniku po 2 godzinach i gdyby mi ginekolog nie powiedział jaka powinna być to bym się zmartwiła. Czasami trzeba wszystko samemu wiedzieć