Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorIrjanka
    • CommentTimeOct 13th 2007
     permalink
    Jakieś kompleksy ;)?

    Nie powinnaś być urażona, z resztą każdy wyznacza sobie swoją ścieżkę - generalnie uważam jednak, że wybaczanie wymaga czegoś więcej niż odejście po odwróceniu się na pięcie.
    -- Irja
  1.  permalink
    Irja: [/quote][quote=Irja]Jeszcze raz powiem: widziały gały co brały. Nikt nie zmienia się nagle o 180 stopni


    chyba nie do końca...ja mam meża od 3 lat a znamy sie ogólnie 7...i dobrze wiem ,że nie znam go na wylot...uwierz mi ,że ludzie potrafią sie zmienic w jednej chwili o 180 stopni i to nie pod wpływem wypadku.

    Irja: Uważam, że związek to praca, praca i jeszcze raz praca nad sobą. Nad tym, żeby być atrakcyjnym dla drugiej osoby (i nie chodzi mi o 50 kg i 90-60-90 ale o dbanie o swój poziom - o zadbanie o wyjazd na narty, o wspólne wyjście na wystawę, o wspólne jedzenie śniadań, o to, co wg. mnie jest sednem związku - troszczenie się o to, żeby drugiej osobie było dobrze).



    Tak??? dziwne..dla mnie facet który będzie miał zaniedbaną zapuszczoną żone w końcu zacznie sobie szukać rozrywek u "fajnych lasek" nie oszukujmy sie faceci sa wzrokowcami ,miłosc nie ma tu nic do rzeczy.
    --
    • CommentAuthormama12
    • CommentTimeOct 13th 2007
     permalink
    Jesli ja wybaczam to wlasnie dlatego ze mam poczucie swojej godnosci i swojej wartosci. moge sobie na to "pozwolic", to mnie nie upokarza ale wrecz odwrotnie umacnia moja samoocene. Moge wybaczyc, moge zapomniec, nie ubedzie mi, moja wartosc, moja godnosc, moj szacunek do samego siebie w zaden sposob nie dozna uszczerbku dlatego ze okaze z wolnej woli, swiadomie wilekodusznosc. To raczej na odwrot, czlowiek niepewny, zakompleksiony, "maly", pelen leku nie jest gotow przebaczac, bardzo sie asekuruje, zasklepia, boi sie ze kazde otwarcie moze wywrocic jego swiat ze kazda rana, kazde cierpienie, kazda rysa moze go zniszczyc. To niedoskonaly przyklad ale jesli ja mam pewna wartosc i mam pewne, bezpieczne, stale zrodlo jej uzupelniania powiedzmy ze chodzi tu o pieniadze to moge komus darowac nawet spory dlug ale jesli boje sie ze bez tych pieniedzy jutro zgine, ze stane sie nikim ty wydre je dluznikowi nawet z gardla.


    Brawo, Tom, trafiles w sedno!!!
    •  
      CommentAuthortagusia
    • CommentTimeOct 13th 2007
     permalink
    Ktos chyba pomylil wybaczania zdrady od wybaczania "przykrosci" jakie mozemy sobie robic na co dzien i jakie niestety popelniami nawet w najbardziej wspanialych i kochajacych sie rodzinach.

    tom - ekspert z poradni malzenskiej - po krotce (nie jestem zwolenniczka wyidealizowanych monologow) zdrada czesto jest poczatkiem dalszych problemow zwiazanych z przemoca i traktowaniem drugiej osoby bez szacunku. Wiem jaki jest mechanizm i do czego czlowieka potrafi dobrowadzic takie chore zwiazki i zycie w przekonaniu, ze cale zlo to moja wina. Wlasnie dlatego, ze kiedys spotkalam kogos kto pokazal mi co znaczy godnosc i pokazal co znaczy szacunek do siebie samego i innych jestem teraz na takim na nie innym etapie. Nie wiem jakim prawem mozesz mowic, ze ktos kto nie wybacza zdrady to czlowiek, ktory jest zakompleksiony, malo warty, etc.
    tom, tak, brawo, brawo, dzieki twojej epopei, z kotrej kompeltnie nic konstruktywnego nie wynika, kolejny raz a pierwszy w tak dziwny sposob, docenilam swojego wspanialego meza.
    Brawo tom strzelasz slepakami !!!

    irja a ja mam kompleksy, bo chcialabym miec jeszcze zgrabniejsze nogi i znac wiecej niz dwa jezyki...

    A tak powaznie, bo dosc zabawne jest to rozancowe koleczko wzajemnje adoracji, oby nikt nie musial analizowac przyczyn zdrady, walczyc ze smutkiem i szukac sensu zycia na nowe... Nie probojcie byc bardziej papiescy od papierza.

    A to co mowi Ciasteczko i Skorpi to jest wlasnie zycie.
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeOct 13th 2007 zmieniony
     permalink
    wszystkie macie rację. wybaczanie jest wielkie. uwalnia od cierpienia.
    ale wybaczyć nie zawsze znaczy zapomnieć.
    tzw. wg niektorych ludzi lekką zdradę. znam z autopsji. to jest coś co rozwala wszystko.
    całe zaufanie, wiarę. kompleks? Irja wybacz ale piętnujesz ludzi, ktorzy nie potrafią wybaczyc, ale sama zdradziłaś.
    a byłas zdradzona?
    bo znam kiedys bliskiego kolege ktory zdradzał i szukał wybaczenia. dostał je. a potem został sam zdradzony przez tą osobę. nie mógł się pozbierać po tym. łatwo mowic o wybaczaniu a jak sie samemu tego doświadczy to wtedy jest inna bajka, a nie teoria.
    całe zło i dobro wyrządzone innym ludziom wraca, więc uważaj.
    i nie moralizuj innych którzy przezyli zdradę jak sama byłas tą która z tych czy innych pobudek zdradziła.
    rzucasz kamienie o winie, kompleksach. a dlaczego sama wybralas najlatwiejsze wyjscie, zdradę, zamiast leczyc zwiazek, ktory cierpiał????
    naprawdę życzę Ci aby nikt nigdy nie postąpił wobec Ciebie tak jak Ty postąpiłaś już wobec kogoś.

    Dorotko, bardzo Cię szanuję ale masz idealne małżeństwo. życzę Ci wszystkiego naj. ale gdyby się okazało że on zdradził ciężko byłoby wybaczyć.

    szanuję wybory tych które twierdzą że potrafiłyby wybaczyć..
    oby nigdy nie musiały sprawdzić rzeczywistości..
    ale proszę o taki sam szacunek do osób które może i wybaczą ale wybaczenie nie koniecznie oznacza ponowne zaufanie i trwanie w związku.

    szczerze to wolałabym dyskusję o budowaniu i rozwijaniu związków.
    dlaczego na tematy okropne ludzi dyskuują wiekami, a na piękne nie reagują zbyt często?
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeOct 13th 2007
     permalink
    No to jeszcze raz zabiorę głos w tej dyskusji, która wydaje mi się coraz bardziej jałowa.
    Do wybaczenia potrzebna jest skrucha i chęć naprawy wyrządzonej krzywdy.
    Nawet Bóg nie wybacza bez tego.
    A cokolwiek człowiek robi złego, zawsze istnieje tego jakaś przyczyna.
    Zdrada też ma swoją przyczynę i jakieś podłoże.
    I warto do tego dojść, bo wtedy jest szansa na naprawę.Najłatwiej jest przekreślić człowieka i odrzucić.
    Tylko kto z nas chce sam być tak potraktowany?
    Kto jest bez grzechu, proszę, niech rzuca kamieniami....
    Ja nikogo nie usprawiedliwiam i nie twierdzę, że jak są przyczyny to wolno zdradzić. To dla mnie jest zbrodnia. Ale nie wiem do końca sama jakie mroki kryją się w moim własnym sercu i kiedy mogą dojść do głosu.
    Czasem u podstaw zdrady leży nawet choroba psychiczna.
    Znam blisko taki przypadek. Czasem człowiek zwyczajnie się przeliczy, że da radę, a nie da. To małżeństwo rozpadło się po 19 latach. Ale wiem, że żona robiła wszystko co w ludzkiej mocy, żeby go wyciągnąć z choroby i ratować rodzinę. Ale dopóki nie zrobi komuś krzywdy fizycznej i nie zagraża bezpieczeństwu nie ma przymusu leczenia.

    Jeszcze raz zaznaczam: do wybaczenia potrzebna jest skrucha chęć naprawy, zadośćuczynienia.
    Tylko ten, kto rozumie jakie zło wyrządził ma szansę naprawy go.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeOct 13th 2007
     permalink
    Vicky nie mam idealnego małżeństwa, bo takie nie istnieją. Ale wiem ile mi zostało wybaczone. I dzięki temu ono wciąż trwa.

    Zal mi ludzi, którzy wydają bezwzględne sądy.
    Nie liczą sie z tym, ze sami mogą kiedyś potrzebować wybaczenia.
    Ja sie z tym zawsze liczę, bo wiem, ze nie jestem ideałem.
    Ale do tego potrzeba chyba trochę pokory.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
  2.  permalink
    Pani Doroto jakby mi maż przyszedł jak zbity pies i powiedział ze zdradził i że żałuje i tak bym go nie chciała już.Co z tego ,że żałuje jakbym czuła do niego straszne obrzydzenie do końca zycia.Cały czas bym myślała o tym ,co ta druga miała lepszego ode mnie? albo czego mu zabrakło w naszym zwiazku.Znam swoja wartosc wiec umiem powiedzieć "zegnaj" Bóg każe wybaczać a dlaczego przed ołtarzem każe przysiegac małżonkom wiernosc i że "co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela"
    Kazda z nas jest inna,ja np nie znosze słabosci u innych -sama staram sie jej nie okazywac.Nie uwazam ,że jest to czymś złym ale ja tego nie lubie.Zdrada jest oznaką słabości i przyznanie sie do niej też.
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeOct 13th 2007
     permalink
    Mało w Was miłości dziewczyny. I mało pokory.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
  3.  permalink
    Skorpionko, przecież stwierdzenie, że jest się <strong>bez grzechu</strong>, obojętnie w jakiej dziedzinie w zupełności wystarcza, żeby stwierdzić brak pokory. Miłość to także przebaczanie. Nigdy nie przebaczasz? Boję się takich ludzi, bo jestem świadoma swojej niedoskonałości. Wiem, że czasem potrzebuję przebaczenia - jak każdy. Ty też potrzebujesz.
    Ten, kto nie przebacza, ten nie kocha. Miłość nie pamięta złego. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.

    Jeżeli czujesz się urażona słowami, że tylko osoba szlachetna może wyjść poza urazę... To znaczy, że nie potrafisz poza nią wyjść. To przykre, jeżeli nie dostrzegasz paradoksu. Bynajmniej - nie dla mnie.
    -- Pax et bonum :) gg 8926163
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeOct 13th 2007
     permalink
    Doroto masz wiele racji w tym co piszesz. że nie znamy siebie do końca itd.
    cóż. mi ta dyskusja też wydaje się już jałowa.
    po prostu ciekawie jest znać różne podejścia do życia i wybaczania.dziękuję że się czegoś dowiedziałam.
    •  
      CommentAuthorzuza
    • CommentTimeOct 14th 2007
     permalink
    To ja nie będę lała wody i napiszę że koniec historii jest taki : S doszła do porozumienia ze swoim mężem, małżeństwo przetrwało ,ale jakie ono będzie czas pokaże.
    --
  4.  permalink
    No cóż Skorpionko, temat czytałam, wiem, o czym piszecie wy i wiem, o czym ja sama piszę. Myślę, że ty również doskonale wiesz. Twoje uniki są zaciekawiające, każdy szczegół można wydobyć, byle nie odpowiedzieć merytorycznie i na temat, byle nie przyjąć do siebie słów innej osoby, prawda? Argument, że szkoda ci czasu... No to zajmij się czymś pożytecznym, kto ci broni?
    Nie wiem, kto tu uogólnia, wyciągając (błędny w dodatku) wniosek co do mojej osoby i pisząc "nikt" - czy ja stanowię 100% ogółu?

    No nic, nie uważam ciągnięcia takich dyskusji za pożyteczne. Tak więc salut, odmeldowuję się.
    -- Pax et bonum :) gg 8926163
  5.  permalink
    Widzisz Skorpionko, różnica jest taka, że wyrażenie "bez grzechu" wcale nie jest nic nie znaczącym szczegółem. Uważam, że jakąś odpowiedzialność za swoje wypowiedzi powinno się ponosić, a nie rzucać słowa na wiatr, nazywając je "szczegółami" - zupełnie, jakby przez samo nazwanie tak, czy inaczej, traciły cokolwiek na wartości.

    Widocznie nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi [bo przecież nie posądzam cię o cytowanie jej opacznie umyślnie! ;P] - chodziło mi o twoją tendencję do analizowania każdego słowa, zamiast skupienia się na sensie wypowiedzi. Dokładnie po to, żeby nie przyznać komuś racji. Prościej już napisać nie potrafię - mam nadzieję, że w tej formie odczytasz to poprawnie.

    Jaka zbrodnia, o czym ty w ogóle piszesz? Zaraz dojdziesz do wniosku, że najchętniej wrzuciłybyśmy cię na stos (ach to poczucie prześladowania) - czy czasem nie przesadzasz? Żadna zbrodnia, po prostu dyskutujemy. Czyżby brakowało ci argumentów, skoro uciekasz się do argumentu typu "czuję się prześladowana"?

    Zresztą, jak mi napisałaś, 'nie mamy o czym gadać'. Więc nie będę już pisać, po co wytwarzać niepotrzebne stresy...
    -- Pax et bonum :) gg 8926163
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 14th 2007
     permalink
    Moim zdaniem to bardzo ciekawa dyskusja.

    Bardzo sobie cenię np. to co napisała Irja - szkoda, że niektóre osoby uczyniły z tego broń przeciwko niej samej, choć to właśnie jej wypowiedź jest dla mnie jedną z bardziej wiarygodnych i autentycznych w tej całej dyskusji. Część z Was oczekiwała od Toma oświadczenia, czy zdradził żonę (co w ogóle wydaje mi się kuriozalnym i dość nietaktownym pytaniem :confused:), a w sytuacji, gdy ktoś rzeczywiście opisał, co dało mu takie doświadczenie, został zaatakowany. Cóż, to chyba nie jest dobry klimat do zwierzeń...

    Vicky - ja myślę, że paradoksalnie to JEST temat o tym, jak budować związek i jak go rozwijać. Czy zakładasz, że Twoja relacja, jeśli ma trwać następne 10, 15, 20 lat, będzie cały czas równie świeża i bezproblemowa :wink:? Ja raczej jestem sceptyczna pod tym względem:cool:, dlatego rozmowa o tym, jak sobie radzić z tym, co może być dla mnie rozczarowaniem w związku, jak wybaczyć, dlaczego wybaczyć, co wybaczyć i czy w ogóle wybaczyć... to jeden z lepszych tematów o tym, jak rozwijać związek, bo szczęśliwe życie z drugim człowiekiem nie jest bez tego po prostu możliwe.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeOct 15th 2007
     permalink
    pani_wonka oczywiscie ze masz racje ze wybaczanie jest potrzebne, bo oczyszcza czlowieka. ja tylko mowie ze zdrady wybaczyc nie potrafilam kiedys. moze to kwestia mojego poziomu,ale zreszta wtedy ten zwiazek i tak nie mial sensu. mniejsza o wiekszosc. mi bardziej chodzilo o to co powoduje dyskusja o zdradzie. czy wymienianie przykladow negatywnych kto kogo kiedy itp. czy budujaca dyskusja o zwiazkach, o naszych slabosciach itp. zaczął się też ten 2gi rodzaj dyskusji i to mnie cieszy.
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeOct 15th 2007
     permalink
    Właśnie to usiłowałam cały czas powiedzieć, tylko chyba mi nie wyszło w takim razie.
    Czasem zdrada jest wołaniem o pomoc. Wskazuje na cierpienie w związku. Na brak satysfakcji.
    I wtedy może być pierwszym krokiem do jego naprawy.
    Oczywiście dużo lepiej jest leczyć związek i mówić o tym co mnie w nim boli zanim dojdzie do szukania satysfakcji gdzie indziej.
    Bo też uważam, że to, ze ktoś sie czuje krzywdzony nie usprawiedliwia zadawania krzywdy czy łamania przysięgi.
    Ale czasem jest tak, jak w przypadku, gdy ktoś próbuje popełnić samobójstwo, ale tak, żeby go na czas odratowali.
    To wołanie o ratunek, pełne rozpaczy.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeOct 15th 2007 zmieniony
     permalink
    wonko
    ten może troche zbyt emocjonalny stosunek do Irjii mam bo przezylam to z 2giej strony barykady że tak powiem, i wiem jak to boli. wiem że jak jest źle, staram sie odreagowac i naprawic inaczej. a kusilo kiedys raz w poprz. zwiazku.ale udało mi sie przezyciezyc slabość, mimo ze ten poprzedni zwiazek wtedy sie sypał.
    chodzi tez o znajoma ktora i przed slubem i po zdradzala meza z tym samym niedojrzalym emocjonalnie oraz do zwiazku mezczyzna. maz swiety nie jest, tzn.wiem ze ich zwiazek to ogromne wyzwanie, bo on jest mamisynkiem, nie wracal na noc wielokrotnie w weekendy po piciu z kolegami a nocowal nad ranem u mamusi. ona za to rozpieszczona jedynaczka , ktora kiedys zawsze byla w centrum uwagi i tej atencji dopomina sie caly czas i w dodatku b.dominujaca. co z tego ze maz przed slubem jej wybaczyl jak ona po slubie(on moze sie domyslal, ale oficjalnie nie wiedzial tego)zdradzala meza wiele razy. wiedza o tym chyba wszystkie jej kolezanki, a on nic. teraz od jakiegos czasu postanowili zwiazek swoj ulozyc na nowo.jak im wychodzi trudno powiedziec, ona w kazdym razie nie spotyka sie z tamtym mezczyzna juz do ktorego miala taka slabosc. powiem tak z jednej strony widze w niej bardzo zagubiona osobe, slaba i poddajaca sie fascynacji tamtym mezczyzna, ktory jednak zwiazku stalego nie chcial. z drugiej bylo mi po prostu niedobrze od ciaglego sluchania jej zalow jak to jest jej zle i jak jeden i drugi ja traktuje itp. itd. ciezko patrzec wtedy jak na czlowieka, bez potepienia, a probowac zrozumiec, jak ta osoba sie nie chce zmienic.
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 15th 2007
     permalink
    Vicky, wydaje mi się, że podstawą do wybaczenia jest to, że ktoś Cię o nie prosi.
    Jeśli ten warunek nie jest spełniony, to trudno mówić o wybaczeniu, przynajmniej ja tak to rozumiem.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorpani_wonka
    • CommentTimeOct 15th 2007
     permalink
    Jeszcze jedna rzecz mi się nasunęła. Napisałaś "wybaczyc nie potrafilam kiedys. moze to kwestia mojego poziomu" - ja bym tego tak nie ujmowała.
    Wydaje mi się, że to raczej kwestia doświadczenia - jak się jest młodym, albo młodszym :wink: to każdy ma chyba naturalną skłonność do radykalnych ocen typu czarne/białe. Potem doświadczenie, także własnych słabości, pokazuje, że wiele spraw nie da się rozstrzygnąć w systemie zero-jeden. Dlatego zgadzam się z tym co napisała Dorota - że wiele daje pokora. Jeśli się ma świadomość własnych błędów, to inaczej patrzy się na błędy innych - bo wiem, ile mi wybaczono.
    -- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeOct 15th 2007
     permalink
    wonko mowiac "to kwestia mojego poziomu" mialam na mysli dokladnie to samo co Ty, rozwijajac sie, dorastajac "emocjonalnie" przechodzimy na wyzsze poziomy:)
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeDec 2nd 2007
     permalink
    •  
      CommentAuthorEfiaa
    • CommentTimeMar 10th 2008
     permalink
    Współczuję takiej sytuacji, najwyraźniej mąż nie dojrzał do trwałego związku. Nie załamuj się. Spróbuj porozmawiać z nim raz jeszcze. Jeśli zgodzi się na rozmowę będzie to znak, że zależy mu na Was. Są przecież specjaliści zajmujący się uzależnieniami. Najważniejsze, aby Twój mąż zrozumiał, że to już jest problem. Takie przebudzenie, to ważny krok. Życzę powodzenia!!

    ***
    Znam przypadek mężczyzny uzależnionego od automatów w barach, który przegrywał całe pensje, wyprzedawał rzeczy matce, aż wreszcie narobił manka w firmie, w której pracował... Inny cały majątek przegrał w kasynie...
    •  
      CommentAuthoranka25
    • CommentTimeMar 27th 2008
     permalink
    witajcie.Mam na imię Ania i jestem 8 miesięcy po ślubie.Przed ślubem byliśmy ze sobą 4 lata.Jeszcze jako narzeczony był strasznym pracocholikiem,wiedziałam o tym dobrze.Siedział w pracy od 8-20 czasami nawet dłużej, wyjeżdżał na szkolenia dość często(rozumiałam to).Potrafił odbierać telefony od prywatnych klientów nawet o 23.00 co zaczęło mnie denerwować,ale doszliśmy do porozumienia.kończył szybciej, klienci mogli dzwonić tylko do 18.00 więc jeden problem był rozwiązany.Gorzej było potem gdy zmienił pracę:znowu zaczął dlugo siedzieć w pracy,co tydzień wyjeżdżał na szkolenia.Czasami było tak że wyjechał na kilka dni, wrócił na jeden dzień, po czym znów wyjeżdżał w inne miejsce na tydzień(o jego wyjeździe dowiadywałam się zazwyczaj dzień przed).Tolerowałam to do czasu. Zawsze mieliśmy być ze sobą szczerzy i mówić sobie prawdę.Potem doszły firmowe imprezy(wychodziło na to ,ze sie odbywały raz w miesiącu).widywalismy się coraz rzadziej,przwie wcale.Zaczęłam się zastanawiac czy to ma sens...a wkońcu zaczęły wydzwaniać jakieś"koleżanki" z różnymi propozycjami na wypady nocne typu urodziny, spotkanie w barze.Puściły mi nerwy i postanowiłam że teraz ja pokażę na co mnie stać!!!
    wykupiłam bilet na samolot, zwolniłam się z pracy, a dopiero na samym końcu powiedziałam mojemu narzeczonemu że wyjezdżam...:bigsmile:
    Był lament i przeprosiny, szkodz że tak późno!!Daliśmy sobie czas,dzwoniliśmy do siebie.Nie interesowało mnie już tak bardzo co on teraz robi, gdzie jedzie i z kim
    To była dla niego nauczka:shamed:Przyleciał do mnie po czterech miesiącach i błagał zebym wróciła.jstem dośc twarda, zjawiłam się ale tylko na dwa tygodnie,żeby spotkać się z rodziną, której nie widziałam 5 miesięcy.Dowiedziałam się od rodziców,że ciągle do nich przyjeżdża na weekendy,że przestał wyjeżdżać.Mimo to wyjechałam z powrotem.Byłam tam jescze kolejne 5 miesięcy i postanowiłam,że zrobię wszystkim niespodziankę i wrócę niespodziewanie na stałe.Był zaskoczony moim widokiem bardzo pozytywnie,wziął tydzień urlopu i wyjechaliśmy na wczasy, zauważyłam że faktycznie się zmienił.Zaplanowaliśmy nasz ślub.mamy swoje mieszkanie, ale teraz wszędzie wtrąca sie jego matka.Bezprzerwy wydzwania(średnio 10 razy dziennie)potrafi zadzwonić o 8 rano w sobotę ipowiedzieć, że trzeba ja zawieźć gdzieś teraz, zaraz,po prostu mówi:bądź za pięć minut, a mój kochany mąż wsiada i jedzie...Nie liczy się z tym że mamy inne pplany.To on wszędzie dzwoni w jej sprawach bo tak jej wygodnie.teściowa nie jest taka stara, ma 52 lata i dorastającego syna w domu,który tez ma jej dość!!Teściowa jest rozrzutna, wyda każdy grosz na byle co,do tego często nie wraca na noc po pracy,wraca rano a potem dzwoni że jej kartę do bankomatu ukradli.Mąż tez ma jej dość, bo wszystkich obwinia za swoje niepowodzenia życiowe,mąż wyrzycił z jej mieszkania suchą jemiołę, która się na głowę sypała to teściowa za jakis czas zadzwoniła i nawrzeszczała na mojego męża ze to prez niego straciła faceta i to jego wina,a do tego lubi sobie wypić.Ostatnio na moich urodzinach zapytalam co komu zrobić do picia,a ona na to:"ty wiesz co ja lubię,wino"Zrobiło mi się przy gosciach wstyd za jej zachowanie, tym bardziej że się upiła,w rzeczywistosci każdy wypił po lampce a ona do oporu.Na naszym weselu też się upiła nawet nie zauważyliśmy kiedy świadek(starszy brat mojego męża)odwiózł ją do domu,Ja juz nie mam sił na tą kobietę.Świadka żona(druga synowa teściowej)tez ma jej dość, nawet nie chce jej widzieć.Świeta Bożego narodzenia odbywały się u nas,Teściowa życzyła swojemu drugiemu synowi "fajnych babeczek"(jest kobieciarzem,ma dwoje nieślubnych dzieci,i trzecie z żoną)jego żona to słyszała, ale pozostawiła bez odzewu,było jej przykro,że tak zachowuje się nasza teściowa.
    Co my mamy zrobić z tak uporczywą kobietą???Dodam,że teściowa nie rozmawia z nikim ze swojej rodziny, bo uważa że wszyscy są winni jej niepowodzeniom.
    -- anka25
  6.  permalink
    Anka -tym razem krotko :-). Mysle sobie ze najistotniejsze w twoim opisie sa slowa
    "po prostu mówi:bądź za pięć minut, a mój kochany mąż wsiada i jedzie...Nie liczy się z tym że mamy inne plany.To on wszędzie dzwoni w jej sprawach bo tak jej wygodnie.teściowa nie jest taka stara"
    uwazam ze na jakosc waszego malzenstwa, waszej rodziny decydujacy wplyw maja wasze relacje to znaczy to co dzieje sie pomiedzy toba i twoim mezem, zachowania was obojga. Jesli bedzie miedzy wami gralo, jesli bedziecie bezpieczniw swoim malzenstwie, jesli daciesobie wzajemnie poczucie tego ze jestescie przede wszystkim dla siebie, ze mozecie sobie ufac, ze jestescie kochani to swiat zewnetrzny, w tym twoja tesciowa, nie bedzie w stanie was dotknac.
    Moim zdaniem powiniscie skupiac sie nie na niej ale na budowaniu wszej milosci, waszego malzenstwa.
    To jaka jest twoja tesciowa zupelnie mnie nie niepokoi. Jest jaka jest i wlasnie takiej kobiecie zawdzieczasz najblizszego czlowieka jakiego masz. Dala mu zycie, wyglad ale tez uformowala w ogromnym stopniu jego charakter, osobowosc, duchowosc. Mozesz miec do niej sporo slusznych pretensji ale nie zmienisz tego ze wlasnie jej zawdzieczasz swojego meza z tym co ci w nim imponuje, co cie pociaga ale i z jego wadami. Jesli twoje relacje z mezem beda dobre to mozecie moim zdaniem wspolnie zdecydowac ze nie bedziecie tesciowej czestowac winem bo jej to wyraznie nie sluzy, mozecie jej w miare delikatnie powiedziec ze nie bedziecie w stanie tak czesto odbierac jej telefonow i tak czesto jej odwiedzac jak dotad itp. Kluczowe tu jest jednak nie to jaka jest twoja tesciowa ale jakie jest twoje malzenstwo.
    Byc moze kiedys bedziecie w stanie zastanowic sie spokojnie jak jej jakos pomoc odnalezc pomysl na jej zycie, moze... i to oczywiscie byloby piekne ale przede wszystkim wazne jest bys mogla rozmawiac, dobrze rozmawiac z mezem o tym co ci przeszkadza w jego zachowaniu, co cie niepokoi, martwi, niszczy w jego decyzjach.
    Jestem pewien ze najlepsze, najskuteczniejsze co moze zrobic twoj maz takze dla swojej matki to budowac piekne, szczesliwe, harmonijne malzenstwo. Nawet jesli matce huragan zerwie dach w srodku zimy to, niezaleznie czy ona lub twoj maz to dostatecznie rozumie, jest dla niej wazniejsze, lepiej jej posluzy to ze twoj maz da ci poczucie bycia kochana niz to ze ten dach naprawi. Jej syn moze tak naprawde jej pomoc, dac jej dlugotrwale, rzeczywiste oparcie jesli bedzie funkcjonowal w dobrej relacji z toba, jesli bedziecie w jednosci.
    On oczywiscie podobnie jak ty winien jest milosc i szacunek dla tej kobietay. Ale wlasni ta milosc i ten szacunek domaga sie szukania jej prawdziwego dobra co znaczy budowania przede wszyskim waszego malzenstwa.
    powtarzam czesto malzonkom ze jesli dbaja o ogien ktory plonie miedzy nimi to przy tym ogniu ogrzeja sie i oni sami i ich dzieci, ich rodzice, sasiedzi a nawet madrale z poradni rodzinnych. Jesli zaniedbaja ten najwazniejszy ogien to nie ogrzeje sie nikt, to wszyscy na tym straca.
    Mysle ze w ramach troski przed wszystkim o wase relacje moglibyscie sie wyslac na jakis wspolny wyjazd we dwoje. Nie wiem czy jestescie wierzacy ale jesli tak to jest sporo roznych weekendowych rekolekcji, warsztatow, dni skupienia, konferencji dla malzenstw an ktorych mozna wiele spraw ze soba przegadac, cos tam przemyslec, czegos posluchac, przyjrzec sie paru apektom waszego malzenstwa, chocby waszej komunikacji. Jesli myslisz ze tgo typu weekend mialby dla was sens i jesli chcialabyc zeby ci pomogl czegos takiego poszukac to napisz na priva - cos znajdziemy. Nie wiem ale sadze ze pewnie sa tez takie spotkania organizowane przez jakies instytucje "niekoscielne".
    • CommentAuthorviki2626
    • CommentTimeMar 27th 2008
     permalink
    Cześć Ania. Ja też Ania tak naprawdę :) Myślę, że masz prostą teściową i niestety tego nie zmienisz. Postaraj się ją polubić chociaż pewnie czasami zachowuje się jak burak. Myślę, że ona rozpaczliwie próbuje sobie udowodnić że syn jest dalej jej,dlatego robi Wam takie akcje. Może czuje się odrzucona i samotna. Narobiła głupot w życiu i może nie potrafi się do tego przyznać, ale potrzebuje Was bardzo ! To na co powinnaś zwracać uwagę to jak Twój narzeczony reaguje na jej zachcianki. To Ty powinnaś być na pierwszym miejscu a nie ona. Nie znaczy że powinniście na nią krzyczeć. Raczej spokojnie jej uświadamiać że żyje z Wami a nie Wy dla niej. Jeżeli facet nie potrafi odciąć pępowiny to marne z nim Twoje życie. Mów jej wyraźnie co Ci się nie podoba,ale nie krzycz na nią i jej nie upokarzaj. Jeżeli będzie Ci bruździć w życiu to ogranicz kontakty. Obserwuj uważnie jakie w ich domu są kontakty między najbliższymi bo niestety Twój ukochany część takich przyzwyczajeń wniesie ze sobą do Waszego związku ( najlepsze jest to że część ujawni się nawet ze dwa lata po ślubie) Jeżeli poczujesz się gorsza, niedoceniana, niekochana z powodu zaangażowania swojego faceta w sprawy zawodowe i niezawodowe i jeżeli nie będzie reagował na Twoje protesty to uciekaj gdzie pieprz rośnie. Po ślubie problemy nie znikają- wygrywają Ci którzy podczas narzeczeństwa nauczą się sztuki miłości i kompromisu. My jesteśmy z mężem 3 lata po ślubie i dalej uczymy się jak żyć ze sobą, jak rozwiązywać problemy.
    •  
      CommentAuthoranka25
    • CommentTimeMar 28th 2008
     permalink
    My wzięliśmy ślub w zeszłym roku we wrześniu.Nie wchodzę z teściową w dyskusję boto nie ma sensu.Ich kontakty w rodzinie są znikome.Jeden drugiego unika.Mój mąż woli odwiedzac moją rodzinę, bo wie że nikt nic przykrego mu nie powie, a przeciwnie zawsze jest mile widziany i może na każdego liczyc.Dzięki za rady pozdrawiam
    -- anka25
  7.  permalink
    może troche późno, ale chciałam się wypowiedzieć w temacie zdrady.
    zdradziłam.
    przyznałam się do tego.
    i chociaż powiedziałam, że to koniec(uważałam ze z tym drugim jest mi lepiej, bo był obok, a nie 700 km ode mnie), K uratował nasz związek.
    wsiadł w nocny pociąg i przyjechał.
    opuchnięty od płaczu, bez żadnej torby, nawet pary skarpetek nie miał na przebranie.
    żadnego jedzenia, napoju, dosłownie nic.
    tylko portfel.
    to był chyba najgorszy widok w moim życiu.
    nigdy nie czułam się tak podle.
    to było w grudniu 2006.a jesteśmy ze sobą od lutego 2006.
    było nam ciężko.
    nie potrafił się ze mną kochać.
    był moim pierwszym mężczyzną i myśleliśmy, że zostanie jedynym.
    ale mnie omotał ten drugi.
    K wybaczył.
    trwało to kilka miesięcy, ale mi wybaczył.
    przez jakiś czas zaufanie było słabe.ale swoim zachowaniem je odbudowałam.
    pokazywałam mu, że wiem jak wielki błąd popełniłam i jak bardzo go żałuje.
    czasu nie cofne.
    ale dziękuję Bogu, że K mi wybaczył.że pomimo bólu i krzywdy jaką mu wyrzadziłam potrafił i potrafi ze mną być.

    można żyć dalej.
    można wybaczyć.
    może nam zostać wybaczone.
    trzeba tylko prawdziwie kochać.
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeDec 16th 2008
     permalink
    Odświeżę temat.

    Co do samej zdrady, to nie powiem, że wybaczyłam czy wybaczyłabym, bo nie wiem. Ale tuż po ślubie uwierzyłam w mocno naciąganą historię, bo wierząc w nią mogliśmy trwać jako małżeństwo. Nie wiem jaka była prawda, ale teraz jest to mało istotne. Czasu musiało minąć sporo, abym nabrała do męża ponownie zaufania, ale dało się to odbudować.

    Teraz mam ponownie problem na linii mąż - teściowa. Niby mąż stoi po mojej stronie konfliktu, ale wiem, że trudno mu z tym i czuje się osamotniony. Mam nadzieję, że teściowa pojmie lekcję i zrozumie, że jej synuś ma już rodzinę.
    -- serce przestało bić.
  8.  permalink
    robi sie z tego wątek o nieporozumieniach na linii mąz-ja -teściowie
    tez mam ten problem od 4 lat-nawet gdy urodziłam im jedynego jak na razie wnuka sytuacja sie nie zmieniła-dalej jestem traktowana jak smarkate dziecko
    teraz juz nie chce i nie potrzebuje ich aproabty
    przez te lata zrazili mnie do siebie i nie chce juz sie starac,cos udawadniac i przekonywac ich ze tez zasługuje na szacunek
    odwiedzam ich jak musze,jestem grzeczna i mila ale jak mnie wnerwia wychodze od razu ,nie czekam az sie rozwinie kłótnia
    pozdrawiam wszystkie nielubiane synowe:)
    --
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeDec 17th 2008
     permalink
    Ja również!!

    Ja nawet nie wiem czym zraziłam ją do siebie, ale było to na grubo przed ślubem. Potem wieczne nieprzyjemności, przeprosiłam ją nie wiedząc za co. Potem oczekiwała że po ślubie będę zabiegać o jej łaski, dopytywać się co dziennie, czego mamusi potrzeba, a może coś kupić, spędzać z nią czas - ja nie potrafię udawać sympatii, kiedy ktoś mnie w oczywisty sposób obraża i krytykuje, więc nici z takiego układu.

    A teraz obraziła mnie okropnie o mały drobiazg - nie poszłam do niej więcej. Małż zagląda, ale sporadycznie. Co do Wigilii ustaliliśmy, że wejdziemy złożyć życzenia, ale ja składam tylko tacie. Zobaczymy, czy tak będzie.
    -- serce przestało bić.
  9.  permalink
    mnie znów tesciowa nie obraza tylko poprostu gada na mnie jak mnie nie ma ale tesc wspaniela potrafi !
    pamietam ze miesiac po porodzie jak do nich pojechałam smiał sie przy wszystkich ze ja chyba dalej w ciazy jestem bo cyt"dalej gruba jak słoń hahahah"
    a to przykład jeden z niewielu,M juz nie raz interweniował ale cos bez efektów.teraz tesciu sie do mnie nie odzywa bo mu pierwszy raz odpyskowałam.ale zarzucił mi ze żle wychowałam swoje dziecko bo ono do nikogo nie chce isc.żal po prostu
    --
    •  
      CommentAuthorZosiaK
    • CommentTimeDec 18th 2008
     permalink
    Nie wiem jak to jest z tymi teściowymi. Moja ma dwie synowe. Ja się z moją teściową kocham jak matka z córką, druga synowa nie koniecznie. Także to nie tylko kwestia teściowej jak widać, ale i synowej.

    Trzyma dziewczyny kciuki za wasze porozumienie się z teściowymi.
  10.  permalink
    Moze i tak ale nasi tesciowie maja 4 synowe i jednego ziecia i nikt im nie pasuje,z nikim sie nie"kochaja" do kazdego maja jakis problem.Checi były aby życ z nimi w zgodzie i miłosci-ale juz chyba nam przeszło wszystkim i poprostu jestesmy dla nich mili i grzeczni zeby nie mieli powodów do"gadania " na nas
    --
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeDec 19th 2008
     permalink
    Moja teściowa ma tylko jednego synka...
    Ale zerwała stosunki z całą rodziną praktycznie, nawet kiedy brat taty jechał z Węgier do siebie - 400 km dalej, poprosił, żeby go przenocować, to ona stwierdziła, że "ma dziurę w ścianie" bo faktycznie robili coś przy kaloryferku, i nie będzie "w środek remontu" spraszać gości. I nie. Więc to również nie tylko kwestia mnie. Wyzywa również własnego syna, mąż jej się nie sprzeciwia z natury. Każdy, kto ma inne zdanie jest skreślony. Moim zdaniem jest chora z nienawiści i własne błędy życiowe chce pokryć wyszukiwaniem błędów u innych. Straszna osoba, naprawdę.
    -- serce przestało bić.
  11.  permalink
    Ania no to faktycznie....
    u nas jest ten problem jeszcze ze tesciowie ni emoga zrozumiec jednego-albo raczej zaakceptowac.sa to dosc zamozni ludzie i kazdemu dziecku na odchodne daja tzw wyprawke,a my(czyli te drugie połowy) nie przychodzimy z "czyms" poprostu nasi rodzice juz na wesele sie wykosztowali wiec nie stac ich było na to zeby nas w cos wyposazyc.to ich boli ,że my nie mamy takiego statusu jak oni.I co mnie bardzo kiedys zdziwiło-tesc sie burzył,ze mój Maz płaci mi za studia.a to przepraszam nietakt jakis? jak znalazłam prace i zarabiałam na poczatku 700 zł to mi powiedzia ze to -sorry za wyrazenie-gówno nie robota
    --
    •  
      CommentAuthor_Kasia__
    • CommentTimeDec 21st 2008
     permalink
    Niektóre matki są tak ślepo zapatrzone w swoich synów, że zagłusza to jakikolwiek głos rozumu ! Moja była teściowa taka wlaśnie była !!! Koszmar jakiś! Mój były mąż ciągle wykręcał jej numery, od szczeniackich wybryków po pokaźne długi na jej koncie. Któregoś dnia byłam świadkiem tego jak ją uderzył. Potem doowiedziaam się, że to nie było pierwszy raz. Były mąż potrafil podnieść na mnie ręke, był chory z zazdrości do tego stopnia, że narazil mnie i dziecko na ubóstwo bo zrezygnował z pracy żeby "miec mnie na oku", do osiedlowego spożywczaka za mną szedł bo "zapewne się gdzieś puszcze po drodze" (był moim pierwszym partnerem sexualnym i aż do rozstania z nim nigdy nie miałam innego). Zamienił moje życie w koszmar. Potrafil uderzyć za nic. Gdy zachorowałam i mialam bardzo wysoką gorączkę nie wziął mnie do lekarza, nie zadzwonil na pogotowie choć byłam ledwo przytomna tylko faszerował paracetamolem i witaminami bo miałam siniaki i mogło sie wydac! Moi rodzice mieszkali ponad 200 km od nas, przyjezdzali raz w ms, wtedy nigdy mnie nie tknął żeby sie nie zorientowali (bał sie mojego ojca), oni i tak widzieli "że gasne", wyglądałam okropnie, makabrycznie schudłam. Teściowie widzieli co sie dzieje a co zrobiła moja była teściowa? Wzięła mnie na bok i powiedziala "Ty głupia dziewucho robisz krzywdę mojemu synowi ! On by muchy nie skrzywdzil ! Co z Ciebie za żona?!". Dzień później juz mnie tam nie było.. . Dużo czasu minęło nim wróciłam do noramlności, zwłaszcza, że droga nie była prosta. Ale byłam jeszcze młodziutka i to dawało mi siłę. Ludzie bywają okrutni !!!
  12.  permalink
    Ojej Kasia ale masz nieciekawe przeżycia,i w sumie nikt Ci nie pomógł...no tak my kobiety czasem may tylko...siebie samą
    ja na M nie moge powiedziec złego słowa bo dzieki niemy żyjemy wspokoju nie martwimy sie co bedziemy jesc czy gdzie mieszkac ale jednak wymagam czasem od niego zeby zareagował gdy tesciowie mnie obrazaja.Niestety przewaznie dzieje sie to wtedy gdy jego nie ma w kraju bo co on wtedy może? zadzwoni powyzywa oni jednym uchem wpuszcza a drugim wypuszcza i dalejj swoje
    --
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeDec 21st 2008
     permalink
    Kasiu - współczuję ci, a jednocześnie podziwiam, bo wyrwanie się z takiego małżeństwa wymagało determinacji i odwagi. Wiele osób niestety nie ma jej wystarczająco.

    Mój mąż wykonał gest, który traktuję mocno symbolicznie i podniósł mnie na duchu. Nie ukrywam, że w kwestii kontaktów z jego rodziną na pewno obdarzę go znacznym zaufaniem po sobocie.
    Jakby to powiedzieć... Nasze mieszkanie jest tak naprawdę mieszkaniem teścia. To wdowiec i w tym mieszkaniu były rzeczy z jego przeszłości, lamus zwyczajny. Teściowa nie chciała pozwolić na przyniesienie do jej domu takich pamiątek więc... 5 lat mieszkaliśmy w jednym pokoju, a w drugim była sterta przedmiotów. Teraz, w tej całej sytuacji, kiedy jego mama zwyzywała mnie i jeszcze uważa, że to ją powinniśmy przeprosić, nie przeniósł daty wynoszenia gratów, na którą umówił się z przyjaciółmi już kilka tygodni wcześniej, tylko postawił na swoim i wyrzucił prawie wszystko. Teściu, kiedy się dowiedział przyszedł oczywiście i próbował na niego wpłynąć, ale się nie dał. Pokój jest prawie pusty - zostało kilka kartonów, które zniesiemy po nowym roku do piwnicy - musimy włamać się, bo zaginął w tej graciarni klucz. Jestem z niego dumna, tym bardziej, że byłam u mojej mamy, więc podejmował totalnie sam te decyzje.

    Kochany małż jednak z niego!
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthor_Kasia__
    • CommentTimeDec 21st 2008
     permalink
    Dziewczyny to tylko pozazdroscic :) Ja ze swoim obecnym M. jestem prawie 3 lata. Ostatnio przechodzilismy kryzys (mam nadzieje, że moge juz o nim mówić w czasie przeszłym :) ). Mieszkamy razem od pazdziernika. Mój syn mowi do niego "tata". Jego ojciec, a mój ex mąż się go wyrzekł, mówiąc przed sądem, że odkąd sie wyprowadzilam nie miał i nie chce mieć nic wspólnego z synem bo teraz ma juz nową rodzine (nie rozwiedlismy sie odrazu po rozstaniu, potrzebowałam czasu by zebrac siły na to by spojrzec mu bez strachu i wstydu w twarz). Jakoś się układa... .
  13.  permalink
    to niezły "tatus" z niego-wrrrr:angry::angry::angry:
    --
    •  
      CommentAuthorZosiaK
    • CommentTimeDec 22nd 2008 zmieniony
     permalink
    Kasia straszna historia, trzymaj się kochana. Cieszę się i podziwiam, że masz to już za sobą.
    •  
      CommentAuthor_Kasia__
    • CommentTimeDec 22nd 2008
     permalink
    To jest okropne, bo zwierzeta lepiej traktują potomstwo (pomijajac te, ktore je zjadają :P ), ale do mnie dochodziły słuchy, że rozpowiada, iż mu uniemożliwiam kontakty z synem !!! W swoich klamstwach doszedł tak daleko, że.. UWAGA UWAGA... dzwoniąc do niego z informacja, iż podaję sprawe niealimentacji do sądu i robiąc wyrzuty co z niego za człowiek, że sie tak "pozbył" własnego dziecka uslyszałam "bo ty mi go odebrałaś" ! Poprostu gnojek był w czyjejś obecności i musiał to powiedzieć głośno żeby sie klamstwo nie wydało. Zaczęłam sie tak głośno śmiać, że się rozłączył... . Dla niego nie ma rzadnych granic. Nikt z jego rodziny nigdy ani razu nie zadzwonił. a to w koncu tez ich wnuk, siostrzeniec i chrzesniak ! A mienlo juz 4,5 roku !
  14.  permalink
    sory za szczerosc ale -w dupie ich miej!!!!
    nie chca dziecka,wypieraja sie?wnuka chrzesniaka kuzyna???? dobrze miej ich gdzies niepotrzebna Wam taka"rodzinka"
    ja wiem ze dzieciakowi trudno to wytłumaczyc ale bedzie starszy to zrozumie tak jak ja:))) nie mam juz zalu ze rodzina mojego ojca sie od nas odwróciła(rodzice rozwiedli sie gdy miałam 2 lata) sa to dla mnie obcy ludzie i teraz oni szukaja kontaktu ze mna po 22 latach!!! teraz to ja nie chce i dziekuje bardzo
    --
    •  
      CommentAuthorAniaBB
    • CommentTimeDec 22nd 2008
     permalink
    Powiem ci więcej - starość go zaboli, to może jeszcze wrócić na kolanach i zabiegać o względy dziecka - wtedy już może dorosłej osoby. Moja rodzina to przerabiała. Teraz gnojek wystawił córce dom na wsi, a kiedy miała z 8 lat, to zabrał ją na miasto i kupił przy niej pierścionek złoty dla swojej siostrzenicy. A córce niczego nie kupił. To tylko przykład, ale pokazuje logikę - siostry są cacy, była żona jest be, a więc i dziecko be. Dopiero jak zdrowie zaczęło szwankować, to otworzyły mu się oczy.
    Postaraj się nie przejmować tym, chociaż wiem jak trudno. Skoncentruj się na waszym życiu i na przyszłości.
    -- serce przestało bić.
    •  
      CommentAuthor_Kasia__
    • CommentTimeDec 27th 2008
     permalink
    Ja juz to przebolałam i nawet tak jest teraz lepiej bo wiem jaki on jest. Byłby "tatusiem" raz do roku i tylko dziecko by cierpiało czekając miesiącami na "tatusia". A tak to go nie pamieta,nie zna a ma do kogo mówić "tata". Nie chcialabym żeby były sie odezwał, przynajmniej póki synek jest jeszcze mały. Bo jak bedzie miał z 10 lat to już sam bedzie mógł powiedzieć czy chce go widzieć czy nie.
  15.  permalink
    kasia masz racje ,zgadzam sie z Toba w tej kwestii w 100%
    --
    •  
      CommentAuthor_Kasia__
    • CommentTimeDec 30th 2008
     permalink
    To dobrze bo kiedys mi ktos powiedział, że jakby sie ex odezwał i chcial widziec to powinnam bez wzgledu na wszystko mu na to pozwolic bo chcąc nie chcąc to jest ojciec a dziecko po latach bedzie miało żal, że "tata chciał sie ze mną widziec a Ty nie pozwoliłaś!". A ja oczywiscie pozwolę.... kiedy syn bedzie już miał na tyle duzy rozumek by zadecydował sam !
  16.  permalink
    Kasia a wiesz ze my"ziomalki" jestesmy? TY koło Poznania tak? a ja Leszno:)
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeJan 6th 2009
     permalink
    z facetami czasem ciężko...

    ja ostatnio z moim R. to uzgodniłam, że będziemy prowadzić rozmowy, żeby on lepiej zrozumiał, co ja w danej sytuacji czuję/myślę.

    skłoniły mnie do tego dwie książki : "Ewa czuje inaczej i "Seks po chrześcijańsku

    Mam nadzieję, że to da mu trochę do myślenia i drugim razem, kiedy będzie chciał mi coś wypomnieć, to się zastanowi 2 razy.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.