ja do kupnych pasztetow nie mam przekonania ale jakby moja mama zrobila to tez Krzysiowi bym dala bo ona robi cielecy dla babci ktora ma scisla diete :)
co do pomidorowej z przecieru to u nas juz raz Krzys dostal z kupnego i tez ok. makaron tylko kilka razy jadl robiony (glownie przez moja mame) a tak to dostaje z serii makaron babuni 2lub 4 jajejczny :)
No ja właśnie obawiałam sie tego kupnego "Babuni", innych (na tej mączce) nie kupuję bo są klejące i niesmaczne. No ale może Małej dam dzisiaj bo nie mam pomysłu co jej zrobić do jedzenia
gotowalam dzisiaj pomidorowe (bo mi ochoty narobilyscie) i dalam Krzysiowi tego soku pomidorowego sprobowac i az piszczal zeby dac mu wiecej... i wiecie co?? tym sposobem po lyzeczce wypil pol sloika dzemowego soku pomidorowego.. mlaskal ze az milo :)
kurcze, ostatnio mam problem z Natalka Malutko przybiera, chocaz juz nie wymiotuje. Je mało, wiecej nie moge w nia wcisnac. Od jakiegos czasu ma po południami brzydkie kupy (takie jak musztarda francuska, tylko kuleczki drobniejsze). Zastanawiam sie, czy to nie po zupkach/obiadkach. Ranne kupy ok. Chyba zostawie ja na samym mleku/kaszce przez 3 dni, zeby sprawdzic to
100krociu a mala nie miala problemow ze skaza? sprobuj zamiast zupek dawac jej przez pare dni sloiczki z serii "naturalnie proste" zeby bylo wiaodmo czy to nie jakis skladnik...
jesli idzie o sloikowe zarcie - Krzysiowi baaardzo smakowala lazania z cielecina z gerbera (seria menu smakosza)- pachnie cudnie i sama lyzeczke skonsumowalam bez obrzydzenia
Chyba skazy nie ma. jak się ona objawia, poza czerwonymi suchymi policzkami? Martwia mnie te kupy bo strasznie odparzają. Po 5 minutach już pupcia w krostki :(
100krociu dziwne kupy tez moga o skazie swiadczyc przynajmniej tak kolezanki lekarka twierdzila... jesli idzie o problemy z pupa i krostkami to polecam masc robiona na zamowienie w aptece... podaje sklad zebys nie musiala przeszukiwac forum: (koszt ok 8zl) 3% sol.ac.borici 20,00 lanolini 30,00 vaselini albi 50,00
mam ta masc, ale ona ma ten kwas borny, co jest niebezpieczny :( No ale czymś to musze wyleczyc. Jak ja przechowywać? W lodówce? Bo oddziela mi się woda :(
100krociu ja trzymam w szafce tyle ze ja mam ta zlota masc w wersji z antybiotykiem.. w sumie uzylam jej przez kilka miesiecy moze ze 3-4razy bo po 2 aplikacjach bylo po problemie. rozmawialam z lekarka o tym kwasie i poweidziala ze jedynie notoryczne uzywanie jest niewskazane a od przypadku do przypadku mozna.
daje codziennie 3 gramy, juz sama nie wiem co to moze byc, narazie odstawie obiadki na 3 dni, jak to nie pomoze, to odstawie gluten. Martwi mnie jej waga. Tylko 6700 :( przy 71 cm
100krociu ja najpierw wyeliminowalabym gluten... w sumie to jesli chcesz sie posluchac to zrob tak - odstaw jej na jakies 3dni wszystko poza mlekiem i jakis kleikiem, pozniej zacznij podawac sloiki jednoskladnikowe i dopiero pozniej zupki. jesli nie bedzie reakcji (odczekaj minimum 3dni po podaniu) to dopiero podaj gluten i czekaj na reakcje znowu te 3-4dni.. a co do wagi to chyba nie jes taz tak zle... jak to wyglada na siatce centylowej? utrzymuje sie na tym samym centylu czy spada?
to ponoc nie jest jeszcze duzy spadek. w sensie ze gorzej by bylo jakby spadlo o 2 centyle tzn np z 50 na 10.. a mala podwoila wage w pierwszym polroczu? co wasz lekarz mowi na takie przybieranie? dostalas skierowanie na morfologie (z zelazem) do sprawdzenia w kierunku anemii?
podwoiła. Teraz waży 6700 a po urodzeniu ważyła 2950. Lekarka mówi, że przybiera to fajnie :/ Uważa, że jest ok. Ostatnio waga tak się kształowała: 07.02 -6350 18.02 -6300 - spadek przy bigunkach 28.02 -6450 25.03 -6700
Między 18, a 28 dość fajnie przybierała a jadła tylko mleko z kleikiem
otoz to... ja czesc wrzucam na zimna a czesc na wrzatek .... ja zawsze miesko obgotowuje najpierw, odlewam 'szumowiny' myje i dopiero wrzucam do wody... marchew seler por pietruche w sumie tez na zimna wode daje ale kalafiuta brokuly groszek fasolke daje jak juz sie gotowac zaczyna...
wczoraj znalazlam ze -jeśli zależy Ci na warzywach/mięsie to wrzucasz na wrzącą wodę bo białka szybko się ścinają i składniki mineralne i witaminy zostają w środku -jeśli zależy na wywarze to wrzucamy na zimną wodę, wtedy białka ścinają się wolno i poniektóre składniki przenikają do wody, dzięki czemu powstaje bardziej klarowny wywar
a skąd u Was się biorą te szumowiny - Ja się mało kiedy z nimi spotykam w zupce i nie tylko tej dla Julki ale i dla Nas - rodzinki gotowanej! ... rozumię, że to jest to coś pływające we wodzie!
Ja wrzucam wszystkie składniki do wody i na bardzo małym ogniu gotuję. Mało kiedy powoduję, że wszystko gotuje się na pełnym gwizdku aż ucieka z gara.
Lady szumowiny to jest takie cos co sie wygotowuje z miesa - plywajace w zupie, takie ohydne farfocle ewentualnie jakas krew scieta pod wplywem gotowania... bleeeee ja za pierwszym razem nie gotuje miesa tylko je obgotowuje... doprowadzam wode do wrzenia i cala te piane wylewam i tyle...
Lady no w zepterze tez sie tworzy i w berghofie tez
ps. ja gotuje na drobiu i tez jest tego pelno!!! nie wyobrazam sobie zjedzenia takiej zupy i dlatego nie jadam zup u znajomych czy nawet u rodziny gdzie nie wiem jak wyglada gotowanie
jak gotujesz na małym ogniu białko i ta krew powoli się ścina i dlatego nic nie pływa (dlatego rósł gotuje się na maleńkim ogniu - by był klarowny) ja osobiście nie lubię tych szumowin, dlatego też wszystko nastawiam na maleńkim ogniku a jak coś zaczyna mi pływać łyżka cedzakowa idzie w ruch
Ja też wyławiam "szumowiny" - jak to wy mówicie! Ale rzedko mi sie towrzą gotuję na małym ogniku. Nie wymieniam wody po obgotowaniu mięska, bo moja Oliwka prawie od początku je zupki na wywarze mięsnym - takie podejście ma nasz pediatra! I dodam, że wszystko jest OK!
czasami jak tak czytam to aż zaczynam myśleć czy dobrze robię ale z drugiej zaś strony tak gotowałam moja mama, babcia, teśiowa i jej mama więc chyba jest wszystko OK!
Poza tym cieszę się bo może na weekend majowy pojedziemy na mazury i uda mi się zdrową żywność przywieźć
Lady nigdy nie widziałaś podczas gotowania biało -szarej piany na wierzchu ? Szumowiny to nic innego jak ścięte białko mięsa, i tak jak dziewczyny piszą żeby zminimalizować ich ilość , mięso wkładamy do zimnej wody i doprowadzamy do zagotowania na bardzo małym ogniu, wydaje mi się że nie ma potrzeby wylewania całej wody, a tylko zebrać łyżką pianę z góry
a ja nie mam przekonania do takiego wywaru... tez gotuje na wolnym ogniu ale moja wyobraznia mi nie pozwala takiej zupy jesc.. zreszta u mnie w rodzinie wszyscy odlewaja i wywar wymieniaja
eh Ania gdybyś mieszkała na śląsku to zapewne z Twoim podejściem nawet na spacer byś nie wyszła... to powietrze, te samochodu i te spaliny to bardzo mocno człowiek czuje :(( poza tym żywność na śląsku ehhh
Moje dzieci nie mają problemu np z powietrzem czy to mazurkim czy górkim oraz morskim - te śląskie je w pewnym stopniu uodporniło :)) Dzieci natomiast z rodzinki na mazurach bardzo źle się czują na śląsku i nic im tutaj nie smakuje, woda dla nich to jest tragedia smakowa i dziwią się nam jak my to pijemy tzn herbatę na niej dla nich ta butelkowa to "dom"