Co do udziału męża w obserwacjach to u mnie było śmiesznie. Mąż był entuzjastą NPR a mi rok zasu zajeło zmuszenie się do codziennych pomiarów temperatury. On bez problemu interpretuje ślub, a ja bez szyjki bym nie dała sobie rady, On radzi sobie ze wstrzemiężliwością znacznie lepiej niż ja, ale za to wszystkie pomiary robię sama, i to ja uzupełniam kartę -taki mi jest wygodniej...
Mężczyźni często na kursach bardziej interesuja się tymi metodami (tak mi powiedział pewien nauczyciel) podejzewam, że dlatego, że wreszcie ktoś im coś tłumaczy. Ja byłam bardzo nieufna u musiałam naprawdę dużo poczytac żeby chcieć spróbować a mąż długo mnie namawiał... I to nie z powodu jakiego kolwiek obrzydzenia czy braku zainteresowania, bo nastawienie mam raczej odwrotne. Trudnością jest u mnie systematyczność -czego nie znoszę! Byłam też przekonana przed rozpoczęciem obserwacji, że bendę miała zbyt wiele zakłóceń by móc cokolwiek interpretować, i czasami się tak niestety zdaża ale w potwornie mniejszej skali niż to zakładałam :)
Co do Masturbacji chciałabym tylko uściślić, ze mówimy o niej tylko w przypadku gdy jest to akt jdnej osoby wobec samej siebie. Dwie osoby mogą sie już wzajemnie pieścić, a to cos troszke innego. Jestem Katoliczką i dobrz jest wiedzieć że masturbacja i doprowadzanie się do orgazmu poza stosunkiem jest grzechem wg KK. Piszę o tym bo pomimo że jestem bardzo wierząca, dowiedziałam się otym dopiero niedawno. Zato same pieszczoty grzechem nie są
Nam MRP służy wyłącznie do leczenia, współżyjemy kiedy chcemy. Ostatnio moje cykle są praktycznie bezowulacyjne wiec to nie jest jakiś problem. Gdyby było inaczej nie wiem szczerze powiedziawszy jakbym sobie poradziła. Kiedy umawialiśmy się, że "czekamy" ja dostawałam jakiś dzikich dołków, chodziłam całe dnie i płakałam... Byłam nie do wytrzymania. Poprostu nie radzę sobei ze świadomością że nawet potencjalnie nie mogłabym współżyć... To dziwne bo czekaliśmy z seksem do ślubu... Najwyraźniej muszę nieźle zrewidować poczucie własnej wartości, ale to szerszy problem
Jak widać nie tylko faceci są tymi "opornymi". Jak dla mnie opcja oddzielnego logowania dla meża/partnera nic nie zmienia bo można przecież mu podać własne hasło...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Mnie namówił facet do obserwacji cyklu i dania sobie siana z prezerwatywami. Pigułki wcale nie brał pod uwagę. A mimo to jakoś tak ekkhem nie miałabym ochoty pokazywać mu mojego wykresu :/ Nie wiem, generalnie mam jakiś problem z pokazywaniem go obcym osobom, a co do piero Mojemu :/
Jak leżałam w szpitalu to kazałam mojemu M pisać to dziewczyn co się ze mną dzieje. Stwierdził, że zacznie sobie mierzyć temperaturę i będzie wpisywał żeby była ciągłość na wykresie he,he.
Jestem świeży na forum. Zastanawiałem się czy na forum mogą logować się mężczyźni. Tak mnie tknęło że jeśli nie ma takiego wątku, to może warto żeby odezwali się w jakimś panowie? Czy rzeczywiście jest tak, że my tylko spoglądamy przez ramię, jak to napisała jedna z forumowiczek:)? PS. Przepraszam, jeśli jestem zbyt śmiały:)
W moim związku obserwacje i ich interpretacja to moje zadanie. Do zadań mojego chłopaka należy dopilnowanie tego, żebyśmy przestrzegali zasad selektywnego współżycia w celu zapobiegnięcia ciąży. Uważam, że mężczyzna nie powinien angażować się w FAM bezpośrednio. Po pierwsze - nie ma takiej potrzeby, kobieta jest w stanie samodzielnie interpretować wykresy. Po drugie - bywa to krępujące dla obu stron i nie powinno się do tego namawiać. Po trzecie - tak jak napisałam w pierwszym zdaniu: kobiety i mężczyźni powinni raczej podzielić się rolami. No i po czwarte - po co mężczyzna miałby analizować coś, co dla niego jest abstrakcją, czego nie doświadcza?