dziewczyny a ten Oeparol to zaczęłyście brac same czy po konsultacji z gin ?
wiem że jest to produkt naturalny ale ja mam ogólny wstręt do zażywania czegokolwiek
czytałam że bierze się go od 5 dnia do owulacji ale tej jako tako nie można określi konkretnie ( bez badania) ale wywołuje również skurcze - dlatego nie bierze się go po owulacji.

rozumiem o co Wam chodzi z tym testowaniem, tylko tak na chlopski rozum gdyby sie tym kierowac to caly 1 trymestr nalezaloby nie myslec o ciazy, dopoki istnieje mozliwosc poronienia. prawda jest taka, ze kazda staraczka pragnaca dzidziusia testuje jak szybko tylko sie da:)

A jak się odpuści - się zachodzi

Witam!
Jestem nowa,czy moge sie przylaczyc?

Moze opowiem cos o sobie...Mam 20 lat mam juz dwu letnia coreczke Emilie i teraz z mezem staramy sie o nastepnego maluszka:)wlasnie jestem na etapie wybierania termometru owulacyjnego...Moze polecicie jakis...?:)
Mialam juz robione badania hormonalne,wszystko jest na moim wykresiku.Osttnio bylam u gin i zalecial lutreine i duphaston w 13dc przez 10 dni i zobaczymy;) moze akurat sie uda.U nas t troszke komplikuje wszystko zawod meza,poniewaz jezdzi ciezarowkami,ale coz starania sa przyjmne i mozna probowac;)

no ale tu nie chodzi o blokade psychiczna tylko o sens testowania bety w dniu lub zaraz po terminie spodziewanej @.a ja jak cos musze szybko testowac, zeby samej nie wywolac poronienia po odstawieniu luteiny. wiec zalezy kto w jakiej jest sytuacji. ja wierze w przeznaczenie i co ma byc to bedzie

marzycielka, a nie powinnaś brać luteiny do @? Przecież luteina nie zaszkodzi ciąży a @ i tak przydzie jak ma przyjść.

Jak można rozpoznać takie naturalne poronienie?

Marzycielko trzymam kciuki żeby się wreszcie udało zaciążyć

marzycielka, to dziwne podejście ma Twoja gin, luteina nie zaszkodzi a pomoże przy ciąży

majka098 ja bym poczekala z wizyta u gina bo tez zdarzaly mi sie plamienia i okazywalo sie ze to tylko otarcia (ale ja jestem cienko-skorna jak mowi moj maz i podatna nawet na siniaki jak mnie ktos za mocna za reke scisnie) Decyzja nalezy do Ciebie. Jesli przez to przestaniesz sie stresowac to idz tak dla spokoju ducha

Sara - ja również.

Prawda

Może nie doczytałam wszystkiego należycie, ale już na pierwszy rzut oka nie mogę się z Wami zgodzic. To zdaje się jedna z najzabawniejszych (delikatnie mówiąc) reprezentantek naszego kraju, o wdzięcznym imieniu Nelly, podobnie niepłodnym parom radziła... kolacja, wakacje i luz ;-). Jednak ta metoda nie zawsze się sprawdza. No i myślę, że osoby, które nie musiały mierzyc się z niepłodnością oko w oko nie mają szansy zrozumiec, że nie da się tak po prostu odpuścic i wyluzowac, bo niepłodnośc to przecież faktycznie CHOROBA, i to nie tylko choroba ciała, ale i ducha.
Pisząc niepłodnośc mam na myśli też przedłużające się starania i to chorobliwe pragnienie dziecka ;-).
___
A już w ogóle ciężko jest mi zaakceptowac to, że osoby, które np długo się starały i w którymś momencie zaskoczyły, potem radzą innym "odpuścic", bo wtedy się zachodzi :). Poza poradami typu "trzeba się modlic i wierzyc...", te o "wyluzowaniu" są dla mnie najbardziej wkurzające :).

Oczywiście z tym też się zgadzam. To NIE ZAWSZE działa. Przecież wyluzowanie nie pomoże, jeśli problemem jest np. brak owulacji. Spokojem jej nie wywołamy.
Mówię o przypadkach, kiedy powodem jest stres, szybkie tempo życia. Wtedy przydałoby się trochę spokoju, a może i rozmowa z kimś zaufanym, a nawet z psychologiem.

Kiedyś też rady - "wyluzuj" były dla mnie wkurzające. Dopóki kilka przyjaciółek nie odłożyło termometrów na półki - a w odpoczynkowych cyklach - zaszły.
Wtedy zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać.

A co dla Was oznacza "chorobliwe pragnienie dziecka"? Przecież dziecko to nie nowy samochód, który w razie czego można sobie odpuścic i machnąc ręką bo "a co tam, jak nie to nie".
___
Czy Ty talka naprawdę dopiero w tym udanym cyklu wyluzowałaś w ciągu całego okresu starań?? A może to jest tak, że jak już to wielkie szczęście nadejdzie, to dopasowuje się do niego tę całą pozytywną historię?
Bo ja już od dawna nie mierzę temperatury, a w trakcie starań zaliczyłam kilka cudownych, wakacyjnych wyjazdów. Na co dzień też nie wypatruje plusa z szaleństwem w oczach, tylko spędzam czas tak jak lubię i robię przy tym tyle fajnych, zajmujących rzeczy, że nie wiem czasem nawet, w którym dniu cyklu jestem. Więc chyba spełniam warunek "wyluzowania", a ponadto w macierzyństwie poza plusami dostrzegam też minusy więc sądzę, że moje pragnienie dziecka nie jest chorobliwe. Owulację też raczej mam (a jak nie to co najmniej przez dwa lata starań - miałam)... I co? I nic :).
___
Mam nadzieję, że nikt się teraz nie obrazi, ale czasem obserwuję wśród byłych weteranek coś w stylu syndromu "byłego palacza". Jak wiadomo to "były palacz" zawsze wie jakie to proste rzucic palenie, wie jak radzic sobie z głodem nikotynowym itp itd i niejednokrotnie jest większym wrogiem papierosów niż ten co nigdy nie palił... ale jakoś dziwnie nie pamięta jak to było jak wypalał przez x lat 2 paczki dziennie ;-).

I nie wkurzały Cię wtedy teksty "wystarczy wyluzowac, bo jak się chce to się nie udaje, a jak się nie chce to tak"? Bo ja nie tylko pamięc o rozczarowaniach mam na myśli, ale pamięc o całej otoczce, o rozczarowaniach, o "radosnych nowinach" u innych itp itd.
Ps. Myślisz, że wtedy chorobliwie pragnęłaś dziecka? albo raczej czy wtedy myślałaś, że pragniesz dziecka chorobliwie?

Dobra, uważasz, że chorobliwe - z perspektywy czasu. A wtedy tak uważałaś? Innymi słowy - jak reagowałaś na to jeśli ktoś pisał Ci (albo gdyby tak napisał), że chorobliwie pragniesz dziecka i pewnie dlatego się nie udaje? Bo szczerze mówiąc mnie takie coś doprowadza do szału

Dobra - wycinam to chorobliwe pragnienie

Już zostaw, bo moje wywody będą bez sensu... Niech zostanie dla potomności ;-)

u nas (chyba) też podziałało, chociaż dziwne bo problemy z zajściem w ciąże były spowodowane kiepską jakością nasienia. Zaakceptowaliśmy wizję życia bez dzieciaka, nawet na tyle ją polubiłam że byłam zła jak zobaczyłam 2 kreski na teście.
Jeżeli naprawdę wyluzowanie ma pomóc to nie może być ono częścia terapii, a tak wyluzować się to już nie każdy potrafi.
Uważam że trzeba walczyć póki sił starcza, chorobliwie czy nie jeśli ktoś pragnie dziecka to nie da się nacisnąć jednego guziczka i pstryk już pragnień nie ma.

danap: byłam zła jak zobaczyłam 2 kreski na teście.

Myślę, że w moim przypadku mogłoby byc podobnie w pierwszym momencie :).

no i poszlam do lekarza i pelna olewka powiedzialam ze staramy sioe o dziecko od woku i ze mam co 2 miesiac okres itd o wczorajszej krwi tez a on zrobil usg stwierdzil ze ciazy nie jestem przepisal luteine i kazal isc do domu;/ i co ja mam myslec? lekarz nawet mnie nie sluchal;/

Tamara - to chodzi o pierwszą reakcję, nie o złośc tak w ogóle.

Poza tym na razie poczekaj co dalej z cyklem... to, ze w tej chwili lekarz nie widzi ciąży, nie znaczy, że nie zobaczy jej za jakiś czas ;-). Jeśli to L u ciebie na wykresie nie przerodzi się w miesiączkę, to kto wie, może to akurat dobry znak. Tak czy inaczej rozejrzyj się po znajomych, może ktoś poleci ci dobrego ginekologa.

i bolal mnie jajnik a jak zaczelo mi sie plamienie to bol zniknal

majka - jak masz okres co dwa miesiące to ciąży może jeszcze nie widać, bierz luteinę i ierpliwie czekaj, jak ma okres przyjść to przyjdzie a jak nie to luteina pomoże we wczesnej ciązy ja utrzymać. powodzenia trzymam kciuki