Fiu, u nas podobnie..lekarze-pediatra,neonatolog oraz neurolog odradzają szczepionki przeciwko grypą.
i Ania ma rację jak szczepić to najpóźniej w październiku (a to już info od farmaceutów w mojej rodzinie) bo później organizm osłabiony i jeszcze szybciej porządna grypa dopadnie..
Witajcie. Nie zaglądam zbyt często na forum, więc trochę się Wam przypomnę. Mój syn ma w tej chwili niespełna 22 miesiące, nie zaszczepiłam go MMR. Najpierw wzywano mnie listem zwykłym z przychodni, potem poleconymi, potem w czerwcu (termin szczepienia był w lutym 2009) dostałam pismo z Sanepidu, w którym nakazano mi niezwłoczne poddanie syna szczepieniu pod rygorem zastosowania grzywny a następnie skierowania sprawy do sądu karnego (jako wykroczenie, oczywiście). Wdałam się z nimi w korespondencję, głównie w nadziei na odwleczenie tego szczepienia. W międzyczasie zaszczepiłam syna szczepieniami zwykłymi przypadającymi na 18 miesiąc, przy czym szczepiłam go w odstępach ok. miesięcznych między poszczególnymi dawkami.
Wymiana pism z sanepidem trwała cały czas i wczoraj odebrałam pismo, które we fragmentach Wam zacytuję:
1) Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny (…) przyznaje, iż ma Pani rację poddając w wątpliwość istnienie przepisu upoważniającego organ do takiego zachowania, jakie zostało zawarte w piśmie z dnia… (czyli nakazującego szczepienie pod groźbą grzywy i dalszych konsekwencji) Pod rządami obecnej ustawy (…) Państwowy Inspektor Sanitarny nie ma możności wyegzekwowania poddania dziecka obowiązkowym szczepieniom ochronnym w drodze nakazu
2) Reakcją Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego (…) po otrzymaniu informacji o Pani odmowie poddania dziecka obowiązkowym szczepieniom ochronnym powinno, ewentualnie, być przypomnienie o istnieniu takiego obowiązku, a nie wydanie decyzji nakazującej szczepienie
3) Pani uwagi dotyczące mocy obowiązującej Komunikatu Głównego Inspektora Sanitarnego z dnia 1 kwietnia 2009r. w sprawie Programu Szczepień Ochronnych na 2009r. są w pełni zasadne (ten komunikat stanowi o tych terminach szczepień np. w 13 czy 18 miesiącu życia)Komunikat ten stanowi tylko instrukcję, wskazanie, w jakim terminie najlepiej jest poddać dziecko szczepieniu.
Pozdrawiam.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
nas kolejne czeka niby 7 grudnia i o ile ja bym poszła sobie później to musze isc w grudniu kiedy będzie M bo inaczej nie dam sobie sama rady z utrzymaniem Pita,a to będa 3 kłucia co do pneumokoków to teraz nie zaszczepie ale jak pójdzie do przedszkola to myśle ,że tak
my to natępne po priorixie mielismy mieć po 4.11 ale przeciągnę je trochę w czasie, bo ta grypa świńska mnie lekko przeraża;( i póki mieszkamy "na kupie" a część mojej rodziny to służba zdrowia to wolę nie ryzykować;( i nie osłabiać małej szczepieniem:((
Witajcie! Ja szczepiłam Tymka na pneumokoki gdy skończył 6 miesięcy, nie miał żadnych objawów po , wiedziałam że będzie chodził do żłobka i głównie dlatego go zaszczepiliśmy. Teraz jeszcze ma mieć ostatnią dawkę przypominającą przed ukończeniem 2 urodzin. Jestem zadowolona :)
Maja w czwartej dobie po szczepieniu na grypę sezonową miała gorączkę maks. 39,5 (rektalnie) plus lało się z noska, minęło po 24 h bez żadnych dodatkowych symptomów. Nie wiem, czy to przypadek, czy kwestia szczepienia, czy wielogodzinna podróż przegrzanym pociągiem poprzedniego dnia, ale donoszę.
wyczytalam u jednej z forumowiczek adres strony o szczepieniach, a raczej o ich skutkach ubocznych i przerazilam sie i jeszcze tu przecztalam ze szczepicie swoje dzieciatka wszystkim i na wszystko.... My juz jestesmy po szczepieniach, moze to i dobrze, bo bilabym sie z myslami a i tak pewnie zaszczepilam dziecko i pewnie spedzilam bym cala noc przy lozeczku.Nie wiem czy dobrze jest czytac i wiedziec i sie martwic, czy nie cztac, nie wiedziec i zyc spokojnie? Juz troche ochlonelam i spokojniej patrze na na to, z dystansem, tak ze jest juz ok ;)
Nie wszyscy szczepią na wszystko. Należę do tych wyrodnych matek, które wydziwiają i co najmniej odkładają na bliżej nieokreśloną przyszłość szczepienie na odrę/świnkę/różyczkę.
Niewiele osób szczepi dzieci na wszystko. Jednak świnkę bym wpisała do kalendarza, potem po śwince chłopak może mieć ogromne problemy... Nie chciałabym spowodować np. niepłodności u mojego dziecka.
Ja również szczepiłam moje dzieci szczepieniami podstawowymi no i Priorixem chłopcy zostali zaszczepieni kiedy skończyli 20m-cy. Po prostu przesuwaliśmy non stop to szczepienie nawet wezwania do nas słali ...
Najlepiej gdyby dziecko zachorowało na świnkę w dzieciństwie, wtedy zyskuje odporność na resztę życia. Jeśli podajemy szczepionkę, to trzeba ją potem co jakiś czas powtarzać, bo odporność po tej szczepionce trwa tylko kilka lat.
-- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Z chorowaniem w dzieciństwie też jest różnie, wszystko zależy. Niby przejście ospy wietrznej zabezpiecza, a znam kilka osób, które przeszło ospę w dzieciństwie a potem znowu miało problem, a to z ospą, a to gorzej - z półpaścem. To ten sam wirus. Spotkałam się też z podwójną świnką.
Ogólnie to świnka jako jedno z powikłań ma zapalenie jąder, faktycznie najbardziej niebezpieczna jest w okresie dojrzewania, ale ta w dzieciństwie również. Na bocianie spotkałam sporo dziewczyn, których M. ma fatalne wyniki po śwince, i to wcale nie w wieku lat 14/16 (wtedy zwykle się już ich szczepiło, bo za naszych czasów chłopaki mieli dodatkowe szczepienie w podstawówce) a właśnie np. 6. Więc ta zasada dojrzewania nie jest aż tak rygorystyczna.
Ogólnie choroby wirusowe są wredne i gorsze od bakteryjnych.
Poli - czytałam ten artykuł, ale to pisał jakiś straszny laik, co by nie powiedzieć ignorant. Np. mycie rąk skuteczniejsze od szczepionki - porażka. Mycie rąk nie zabezpiecza przed chorobą, roznoszoną drogą kropelkową. Powinni dać namiar na pełną wypowiedź tego prof. Jeffersona, bo jak znam dziennikarzy, to mógł powiedzieć coś zupełnie innego.
nic nie wiem na temat rotawirusow i pneumokokow, tyle co w telewizji tak zachwalaja.Nie wiem, bo moze nie chce wiedziec, calego watku tez narazie wole nieczytac, ale napiszcie mi w skrocie czy wiele mam szczepi na to i ile to kosztuje?.Ja pediatry o to niepytalam a ona nie mowila.
na rotawirusy Twój synek jest juz za duzy zeby zaszczepic mi penumokoki odradzała jesli dziecko nie chodzi do żłobk aczy przedszkola moje kolezanki z dziećmi nie szczepiły ,ja tez nie ale jak mały pójdzie do przedszkola to zaszczepie
Ależ tendencyjny. Nawet pomimo podania wielu informacji, czytelnik odnosi całkiem mylne wrażenie.
Np. Pogrubioną czcionką, wyróżnione i u samej góry: "Anna Kalocińska: Co pewien czas w mediach mówi się o domniemanych powikłaniach poszczepiennych. 14-letnia brytyjska uczennica, na przykład, zmarła – jak podał „Guardian” – po otrzymaniu szczepionki przeciw wirusowi HPV, powodującemu raka szyjki macicy."
A pod spodem wyjaśnienie, ale już w tekście i nie tak widoczne:
"Rozumiem, że każda taka nagłośniona przez media informacja stresuje rodziców, ale proszę mi wierzyć, że każde zjawisko niepożądanego odczynu poszczepiennego jest zawsze bardzo dokładnie badane. Przede wszystkim bada się, czy ma w ogóle związek przyczynowy ze szczepieniem, czy był to wyłącznie zbieg okoliczności niezależny od szczepienia. 14-latka z Wielkiej Brytanii nie zmarła w wyniku powikłań poszczepiennych, ale na guz serca, o którym nikt wcześniej nie wiedział. Niezależnie więc od tego, czy dostałaby szczepionkę, czy nie, i tak skończyłoby się to zgonem. " Czyli przykład na który się powoływali jest całkowitym przypadkiem.
Spotkałam się kiedyś z opinią na wsi, że dziewczyna zmarła, bo wycisnęła pryszcza w jakimś szczególnym miejscu - chyba nad linią oczu, słowem na czole! I oni naprawdę byli przekonani, że dlatego zmarła, bo jednego dnia wycisnęła, a drugiego zmarła.
Powinni koncentrować się na potwierdzonych przykładach, a nie tworzyć atmosferę sensacji. Powikłania występują, nawet śmiertelne, ale jednak uważam, że należy podawać dokładne statystyki ilości szczepień i powikłań.
Normalnie łapię nerwa jak czytam takie rzeczy. Po pierwsze: przecież nie szczepimy już przeciw czarnej ospie bo jej nie ma na Ziemi (chociaż kto wie, co jest w laboratoriach ?...) ale szczepimy na choroby, których może i już nie ma w "okolicy", ale gdzieś na świecie owszem, i to naprawdę nie problem przywlec je z powrotem do nas. Po drugie: uparli się wszyscy na ten tiomersal... On jest coraz rzadziej używany, a we wszelkich lekach, a już w iniekcjach, jest sporo substancji pomocniczych, których same nazwy przyprawiają o zawrót głowy. Czy przez fakt, że w mojej insulinie jest fenol albo kwas solny, powinnam insuliny nie brać? Do końca życia będę ją sobie aplikować... ile zatem podaję sobie razem z nią toksyn? Tu nie mam wyboru, wybór (czasem) mam jeśli chodzi o szczepionkę. Czasem uciążliwy dla pań z przychodni (zwłaszcza jeśli chodzi np. o nietypowe szczepionki). A ilosci substancji pomocniczych są naprawdę niewielkie, i problem pojawia się głównie wtedy gdy ktoś cierpi na nadwrażliwość na daną substancję. Zwykle o tym wie (np. alergia na białko jaja kurzego; śladowe jego ilosci występują np w szczepionkach przeciw grypie) i wtedy się go nie szczepi, lub szczepi innym preparatem jeśli jest wybór, lub niestety mamy do czynienia z NOP, czyli niepożądanym odczynem poszczepiennym. Ciężkie NOP zdarzają się naprawdę rzadko (zależy od szczepienia, ale np. w przypadku szczepienia p/w polio 1 na 1 000 000 szczepień) i szybko po szczepieniu (w przeciągu kilku minut, kiedy jeszcze jesteśmy z dzieckiem u lekarza - więc fachowa pomoc pod ręką). Po trzecie: najlepszą odpowiedź organizmu rzeczywiście daje zachorowanie na dana chorobę, albo szczepionka żywa atenuowana (pozbawiona właściwości chorobotwórczych). Np. MMR jest taką szczepionką... Po czwarte: czy alternatywą dla nieszczepienia ma być homeopatia? Bo jeśli tak, to ja dziękuję, wolę na co nieco jednak zaszczepić. Z czystej logiki i naukowego punktu widzenia. Szczepienia mają udowodniona skuteczność, a homeopatia, pomimo ponad 100 lat istnienia jeszcze nie, dlatego dla mnie pozostaje hochsztaplerstwem. Po piąte: właśnie będę zgłębiać źródła naukowe prof. Majewskiej - potrzebne mi są do artykułu o szczepieniach właśnie. Chętnie sprawdzę z czego korzysta pani prof. Po szóste: rozsądek. Szczepię córeczkę na szczepienia obowiązkowe, a resztę omijam szerokim łukiem. Wszelkie szczepienia na rotawirusy, pneumokoki, meningokoki darowałam sobie, bo nie mam takiej potrzeby. Ale nie twierdzę że są osoby, które ich nie potrzebują. Bez sensu moim zdaniem jest też panika dotyczącą świńskiej, tym razem, grypy, i nie oszukujmy się - nie do końca sprawdzone i nie do końca przebadane skonstruowane "na chybcika" szczepionki. Szczepionka przeciw HPV też mnie nie przekonuje. Czyli wyszedł mi jeszcze spokój do tego rozsądku
ja się tylko odnosiłam do artykułu, do którego link podała Pelasia... W nim to właśnie homeopatka sceptycznie odnosiła się do szczepień, a w komentarzach też było na temat unikania szczepień i leczenia dzieci u homeopatów. Ja się bardzo cieszę, jeśli tu nie ma ani jednej mamy która coś takiego praktykuje
Mnie odrzucił sam początek - czy odmawiając podania szczepionek nie eksperymentuje się? Sprawdzamy, czy w okolicy jest ta choroba i jaki jest jej przebieg w organizmie totalnie nieodpornym. Wszystko co robimy to jest jakiś eksperyment.
Chyba w tym artykule nie było nic o homeopatii... chociaż może nie doczytałam, do komentarzy nie zerkałam. Sama córkę zaszczepiłam na wszystkie obowiązkowe, na dodatkowe już nie. Ale jakąś tam podejrzliwość i nieufność do szczepionek mam. Może szerzej do lekarzy i, takiego najczęściej spotykanego sposobu traktowania pacjenta "przepisać receptę i do widzenia". Ale to już temat rzeka, a że off topic, to nie rozwijam.
A mnie w szczepieniach najbardziej denerwuje ich obowiązkowość. Mam wrażenie, że moje dziecko traktuje się jak dziecko państwa a nie moje, a mnie uważa się za kretynkę, która nie umie zdecydować (oczywiście na podstawie informacji uzyskanej od specjalisty lub kilku specjalistów), jak postąpić z własnym dzieckiem.
Btw dostałam właśnie odroczenie mmr od jednego ze specjalistów do marca, a ponieważ był on tak miły, że marzec napisał rzymskimi cyframi, to coś czuję, że z tego marca zrobi się np lipiec, a potem "pojedziemy" na długie wakacje "za granicę". Trzeba sobie radzić w tym "wolnym" kraju
-- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
Tabaluga :) zrobiłabym to samo poza tym dostałam przez ten cały rok tylko jedno wezwanie do domu na szczepienie mmr na które nawet nie odpowiedziałam im a bywałam w przychodni jak juz dotarłam z dwulatkiem prawie na to szczepienie to o dziwo pretensji nie miała lekarka tylko pielegniarka! naszczescie pani doktor odpowiedziała jej co nieco zanim zdazyłam sie odezwać jeśli ktoś ma wskazanie do tego aby przesunąc szczepienie to ok ale ja nie miałam a i tak uwazam ,ze jestem chyba rekordzista w przeciąganiu mmr :)tzn tu na forum
Teraz mielismy wyznaczone szczepienie na 7 grudnia i poszlibyśmy pewnie ale ,że mały po antybiotyku to wiadomo-nie można.Teraz M jest w PL a potem będzie dopiero pod koniec lutego i wtedy pójdziemy razem bo ja Pita nie utrzymam na 3 wkłucia ,nie ma szans
wrzucę Wam cytat z "Wakcynologii praktycznej", Dorota Mrożek-Budzyn, alfa-medica press, wyd II, wrzesień 2009, str86 (mowa jest o indywidualnym kalendarzu szczepień): "W ramach szczepień obowiązkowych pozostaje ewentualnie do uzupełnienia szczepienie przeciw odrze, śwince i różyczce oraz ospie wietrznej (w grupach ryzyka). W przypadku tych żywych szczepionek nie ma żadnych schematów do przestrzegania" (pogrubienie moje) dalej jest mowa że u młodszych dzieci wystarczy jedna dawka, u starszych trzeba po 4 tygodniach powtórzyć, i tyle. Na str. 153 z kolei są informacje, że jest przeznaczona dla dzieci powyżej 12 miesiąca życia i dorosłych bez ograniczeń wiekowych. Wcześniej nie szczepi się nią dzieci, bo to bez sensu - najprawdopodobniej nie powstanie odpowiednie uodpornienie (bo mogą by jeszcze u dziecka obecne przeciwciała z życia płodowego, przekazane od mamy, i te przeciwciała mogą zneutralizować wirusy ze szczepionki i dziecko nie nabierze odporności mimo szczepienia - więc skąd można mieć pewność że w 13. miesiącu życia tych przeciwciał już na pewno nie będzie? ). A MMR jest w PSO (obowiązkowym programie szczepień ochronnych) od 2004r. Takie jeszcze dodatkowe argumenty, że jednak im później tym lepiej :) Zastanawiam się jak ja będę przesuwać to szczepienie w czasie - bo cała zabawa jeszcze przed nami.
Ja starszego syna w ogóle MMR nie będę szczepiła - zastanawiam się tylko nad odrą np. wiosną lub latem. Jeśli chodzi o drugie dziecko, to mając pismo z Sanepidu o którym wcześniej pisałam, będę po prostu dużo, dużo później i wolniej dziecko szczepiła. Chcę rodzić w domu, więc być może uniknę starć w szpitalu już na początku.
-- "bez pretensji do mądrości, której nie mam, bez odbijania jej na ksero i wpadania w schemat"
Ja się nie czuję w tej dziedzinie na tyle kompetentną, żebym miała zadecydować czy szczepić czy nie. Nie wzięłabym na siebie odpowiedzialności w przypadku ewentualnych chorób na które dziecko może zapaść nie będąc zaszczepionym. Ale nie będziemy wykonywać dodatkowych szczepień.
Ja się nie zastanawiam - w przypadku szczepień obowiązkowych czy szczepić, czy nie - tylko: jak (tzn. czym) i kiedy. Wkurza mnie, że w naszym kraju nie ma możliwości np. zaszczepienia osobno na odrę, osobno na różyczkę, osobno na świnkę, skoro już akurat temat MMR ciągniemy. Różyczka - owszem, mam córeczkę, zaszczepiłabym, na odrę tak samo, ale świnkę to bym już sobie darowała. Jakbym miała chłopca - to zamiast różyczki podałabym świnkę, i już. W ogóle nie szczepić bym sie bała. Ale do drugiej skrajności też mi daleko.