Witajcie kochane....ja poroniłam w 8 tygodni ciązy ...bardzo chcieliśmy mieć drugie dziecko.. dziś miałoby 2 lata.. tyle czasu minęło a tak bardzo boli.. Staramy się nadal lecz chyba dane jest nam jedno dziecko...ważne że on jest ..7-letni super facet! strasznie Was wszystkie
mam koleżankę, która też tak myślała Magg - mieli jedno dziecko i starali sie o następne; nie wychodziło więc sie poddali, a jak się poddali to im w końcu wyszło - często tak bywa więc kto wie jak to tam u ciebie będzie...
Ja wchodzę w stare wątki, które założyłam - i mogę je zmienić. W prawym górnym roku każdego Waszego posta jest "zmień". Ewa - musisz zalogować się na stary nick, na forum - wejść do tego tematu i w pierwszym poście w prawym górnym rogu wcisnąć "zmień".
widzę, że problemu już nie ma bo "ktura" już się zmieniła i dzięki bardzo za poprawienie tego bo jako ciało pedagogiczne strasznie nad tym ubolewałam, a że nie chcałam urazić autorki (bo jestem na czasie z dysleksjami i innymi dys... i tu też mógł być ten problem) nie reagowałam - pewnie tchórz ze mnie ale dziękuję walczącym , że już jest jak jest
kochaniutkie, nie wiem czy wiecie, ze dzis tj 15 października jest Dniem Pamięci Dzieci Utraconych właśnie słucham o tym w TVN http://www.poronienie.pl/ogloszenia.html tu znajdziecie wszystko na ten temat mi sie znow wszystko przypomniało
Asiu nie wiedziałam ... 17.10 będzie 4 miesiąc jak nie mam maleństwa w sobie ... napewno pojadę na cmentarz .. może i lepiej że nie wiedziałam - przynajmniej dzieci w domu miały mnie "normalną" miałam dziś miły dzień i łaskawy - bez łez i tej pustki ... Teraz pisząc te słowa zobaczyłam jak wiele zrobiłam dziś dla nich - byliśmy na spacerze, w kościele śmiałam się z nimi bawiłam ... dawno tak nie było ... gdybym rano o tym wiedziała pewnie jechałabym na cmentarz a stamtąd wróciła bardzo rozbita (jak zawsze) nie byłaby to rodzinna niedziela ...
Agunia czas leczy rany uwierz mi. 29.09 minął rok od mojego poronienia i z kazdym dniem było lepiej o wiele lepiej. na początku ciągle płakałam wszyscy na około mnie pocieszali i mowili, ze bedzie dobrze a mi to nie pomagało,aż w koncu wzięłam się w garść i powiedziałam sobie ze muszę zacząć normalnie życ; bylo ciężko, ale dalam rade. Ty jestes w innej sytuacji masz juz dzieci i masz dla kogo żyć, wiec zyj kobitko dla nich i dla siebie. niech wiedzą, że Cię mają. przesylam
Agunia - ja się też cieszę, że dopiero teraz dowiaduję się o takim dniu; ciężko jest i bez takich "uroczystości"; mój M i tak ma ze mną 3 światy i za każdym razem obiecuję sobie, że nie dam mu poznać jak mi ciężko i nie będę marudzić i że powiem mu o dzidziusiu (jak się pocznie) dopiero po przekroczeniu TEGO momentu, ale potem wymiękam i coś mu tam przebąkuję; ale faktycznie przyznają, że upływający czas pomaga...
dziewczyny - mówi się, że piorun nie rąbie 2 razy w to samo drzewo - my pioruny mamy już za soba i teraz tylko dobre chwile nas czekają
Dziękuję Asiu i Gigo - wiem obie macie rację - czas leczy rany nawet te najgorsze... Wszystko przemija i to co złe i to co dobre i kiedyś będzie lepiej a może tylko inaczej... Dziękuję Wam
Dziewczyny, myślę, że to przydatne info. Artykuł z 13.10.2006 o >> możliwości wyprawienia pogrzebu nienarodzonym dzieciom - zmiana ustawy <<. Oprócz tego, rodzice nienarodzonego dziecka będą mogli liczyć na zasiłek od Państwa, w wysokości 5 tys. zł, co zapewne pomoże w pokryciu niespodziewanych kosztów pogrzebu.
Smutne, niesprawiedliwe, ale mimo wszystko potrzebne. Bo zazwyczaj tym ostatnim gwoździem jest niesprawiedliwość samych ustaw. Pomijam tragedię związaną z samym faktem stracenia dziecka.
a to prawda; moja siostra straciła kilkumiesięczne maleństwo i wyobrażcie sobie, że ksiądz odmówił przyjścia i pomodlenia sie twierdząc, że każdy dzieciaczek jest aniołkiem i idzie do nieba i modlitwy nie potrzebuje :-( niby tekst ładny ale wyobrażacie sobie tą ciszę nad grobem... brak słów... chlipanie mamusi i nasze... paskudztwo to było
W mojej parafii jest wspaniały ks.Dziekan... dzwonilismy do niego na kom, skrócił urlopi, przyjechał... w kościółku wystawili trumienke, była Msza ... potem pojechał na cmentarz...czekał na nas przy aucie nie poganiał, nie patrzył na zegarek... Dopiero kilka tygodni później powiedział że to jego 1 pogrzeb w takiej sytuacji, jeszcze nikt nigdy go o to nie prosił (facet ma około 70)... Ustawy są do dupy, nie te "kościelne" ale te szpitalne i zamiast wsparcia od lekarzy dostałam wielki ból i wiele przykrości ... Gdyby nie moja przyjaciółka uciekłabym ze szpitala tego samego dnia ... to ona wymusiła na mnie bym została i wzięła antybiotyki do końca ... Przepraszam rozklejam się dzisiaj ... ale dziś kolejna "miesięcznica" ...
Dzięki za linka do artykułu - by było to wspaniałe z wielu powodów - od finansowych po psychiczne... moja przyjaciółka stoczyła wojnę ze szpitalem, jego dyrekcja o wydanie ciałka, zakładem pogrzebowym i cmentarzem - udało sie ale kosztowało ją to sporo i finansowo (nie powiedziała mi ogólnych kosztów) i psychicznie... gdyby nie ona nie pochowalabym Malucha ...
Witam. Ja poroniłam na początku wrześna. Właśnie kończy mi się pierwsza @ (a raczej powinna kończyć). Tydzień przed dostaniem @ zaczęłam plamić i trwało to do samej @. Teraz mam 7DC i plamię, boję się, że to będzie trwało, a do lekarza mam termin na 25.X.
Robiłam sobie badania w 3DC: PRl 23.8 LH 6.56 FSH 9.63 TSH 1.27 Toxo IgG < 5.0 (-) Toxo IgM 0.065 (-) CMV IgG 37 (+) CMV IgM 0.06 (-)
Prolaktyna chyba za wysoka. Mam też chyba niewydolność fazy lutealnej (9-10dni). Właśnie zmieniam gina i mam nadzieję, że mi coś poradzi. Chciałabym jak najszybciej mieć dzidziusia. Mam nadzieję, że będzie dobrze, ale strasznie się boję, że mi się nie uda. Na dodatek jeszcze mam macicę dwurożną :(
100krocia plamienie po poronieniu u mnie trwało około 10 dni, potem po 30przyszla @ i trwała 3 dni a potem 9 dni tylko samo plamienie i przeszzło, nastepny cykl był już 26dni i normalna @. Co do badań to moi lekarze twierdzą że nie ma potzreby i nie mam zadnych badań porobionych a chciałabym wiedzieć czy jest ok :( chyba pójdę prywatnie... jutro ide na wizyte zobacze co powie mi gin ... modle sie bym usłyszała ze możemy już próbować z dzidzią....
ja też miałam plamienia przez 3 kolejne cykle po poronieniu, mimo, że badania hormonów nie wykazały nieprawidłowości; potem samo jakoś wróciło do normy; co do fazy lutealnej to 10 dni uważa się jeszcze za normę (chyba, że przez dłuższy czas się stara o dzidziusia i nie wychodzi), gorzej z tymi 9 dniami; te plamienia to podobno zabużenia progesteronu - pewnie dostaniesz go w tabletkach... a tak poza tym stokrocia to teraz najważniejsza jest chyba psychika - daj sobie trochę czasu i organizmowi też; my sie staramy od 1 cyklu po poronieniu ale widocznie organizm jeszcze nie gotowy... nie staraj sie więc na siłę i uszka do góry - masz nas i M
:) Dziś 8DC, zobaczymy, czy też będą plamienia. Niech już szybko minie ten tydzień, bo chcę iść do gina, zobaczyć czy wszystko się dobrze zagoiło. Boję się zrostów. Jeszce szię nie staramy o dzidzię. Chciałam zacząć staranka po 2 @ od zabiegu. Wtedy zacznie się trzeci cykl (lekarz, co mi robiła zabiek kazał poczekać 2-3 cykle), no ale zobaczymy co powie mój gin. Mam nadzieję,że da mi coś na wydłużenie tej fazy lutealnej. Wcześniej sama wzięłam castagnusa i zaszłam, no ale niestety się nie udało. Jak dowiedziałam się o fasolce, to przestałam go brać. Może wtedy PRL skoczyła za mocno i dzidzia nie miała szans.
Witam dziewczyny, ja też poroniłam w 7tyg. w lipcu tego roku. Udało mi się zajść w ciążę w pierszym miesiącu starań. od tego czsu minęło 3 miesiące i teraz znowu zaczeliśmy starania o dzidzię. Lekarz powiedział, że już możemy... przepisał mi też duphaston - mam go brać od 16-17 dnia cyklu przez 8dni - zrobić test z surowicy - jeśli będę w ciązy to brać dalej - jeśli nie to odstawić. Szczerze mówiąc trochę mnie nastraszyłyście z tym brakiem owulacji itp. Lekarz przepisał mi ten lek dla prawidłowego zagnieżdzenia komórki. Może któraś z Was zna dokładniej właściwości tego preparatu?
stokrotko - pisałam o tym tutaj wcześniej więc przejrzyj wcześniejsze strony a jak nie znajdziesz to daj cynk
100krociu - bardzo mi miło, że przyjęłaś mnie do grona przyjaciółek - zawsze to raźniej wspierać się z kimś kto przeszedł przez to samo; jak wrócę z pracy to skoczę na twój wykresik a narazie zmykam
ej kochana... wiem, że mało jakie słowa są pocieszeniem w takiej sytuacji... a miałaś już robione jakieś badania? bo moja gin mówiła, że właśnie po drugim poronieniu zaczyna się całą batalię coby wykryć przyczynę
kochana, badan juz przeszlam sporo, ginow tez nie malo zaliczylam! mam wade budowy macicy, choc to ponoc nie powinno miec wplywu na cize we wczesnych tygodniach, wkrotce ide na zabieg do szpitala, moze to cos da, ale ostatnio z nadziejo i optymizmem u mnie kiepsko, a tak apropos to wielu lekarzy kieruje na badania dopiero po 3 poronieniach
paskudy jedne te doktory... ile razy można przechodzić przez to okropne doświadczenie... dusz chyba nie mają!; justined mam nadzieję, że ten zabieg jednak pomoże; może chociaż psychicznie - będziesz wiedziała, że już teraz to zupełnie żadnej przeszkody nie ma i sie wreszcie uda :) u mnie już pół roku minęło od poronienia i jakoś nie udaje sie zaciążyć :( mam wzloty i upadki psychiczne, ale staram się wierzyć mimo wszystko i tylko to mogę ci poradzić
Giga ten zabieg niestety nie wyeliminuje mojej wady macicy (jej sie nie da skorygowac), ten zabieg to po to by watwiej bylo dotrzec wojownikom do celu.
100krocia, u mnie na poczatku myslano ze tez mam macice dworozna, potem ze mam przegrode w macicy, ale okazalo sie ze mam dwie oddzielne, znaczy 2 szyjki macicy i dwie komory (wiesz iedy bylam jeszcze u mamy w lonie to nie zlaly mi sie 2 lejki z ktorych powstaje macica), do tego mam przegrode macicy (ktora to wlasnie ide usunac 6 grudnia), takze mam nadzieje ze jak teraz beda mnie ciac to znowu cos innego nie wynajda mam nadzieje ze od kolejnego cyklu beddzeimy mogli kontynuowac starania, bo moj pan zastepca ordynatora u ktorego sie obecnie lecze powiedzial ze normalne w nastepnym cyklu juz bedzie mozna! mam nadzieje ze i ty od przyszlego cyklu zabierzesz sie do dzialania z natychmiastowmi wynikami!!!!!!!!!
oczywiscie ze cuda sie zdarzaja, tylko czasem w nie ciezko uwierzyc jak sie samemu na nie czeka i nic! ale powaznie? to staram sie byc pozytywnie nastawiona, choc im blizej zabiegu tym bardziej sie stresuje!
Ciąże u małżeństw ocenionych przez lekarzy jako bezpłodne są dowodem, że wiara czyni cuda. Gdyby nie 28dni, któżby się o nich dowiedział i brał je na wzór?
justined - przeczytaj sobie opisy obu lasek, albo poproś o udostępnienie wykresików albo napisz do nich na priva, żeby ci opisały swoją sytuację :) naprawdę miękko się robi na sercu jak się takie cuda dzieją