Zanim poznałam NPR, bardzo chciałam mieć Lady Comp. Zanim dowiedziałam się więcej o urządzeniu, zdobyłam Rotzera i już nie potrzebuje takich ułatwień. Tak, wiem, że są 2 wersje: dla starających się i dla odkładających.
Hajduczek - wyobrazasz sobie sypialnie obwieszona wykresami kolorowymi z kwiatkami, pszczolkami, liniami falistymi, plamami czerwieni - a ty mowisz do meza - Patrz kochanie moja plodnosc to dzielo sztuki
Amazonko zajrzyj na stronę www.ladycomp.pl Moim zdaniem jest to bardzo, bardzo drogi termometr. Zasada działania jak bioself. Opiera się na danych temperaturowych i statystycznych wyliczeniach. Generalnie pomimo deklarowanego przez sprzedawcę 99,3 % skuteczności jakoś bym nie zaufała temu urządzeniu. Bo temperatura i statystyki to nie wszystko. Człowiek to nie maszyna. Warto wzbogacić obserwację o śluz i szyjkę. No i ta cena jest kosmiczna. Zupełnie nie na polskie realia. Rozumiem Twoją chęć posiadania bo sama jak się dowiedziałam, że coś takiego istnieje to się "napaliłam", ale dokładnie wypytałam użytkowniczki, przeanalizowałam całą instrukcję obsługi i stwierdziłam, że nie warto.
No i tu dyskusja na temat Lady Comp z dwoma rzekomymi użytkowniczkami
Ciekawe. Dyskusja wygląda na ewidentny spam reklamowy. Na stronie są linki do paru artykułów na temat urządzenia, ale dość stare, sprzed ponad 10 lat. Większość badań prowadzona przez jedną osobę. Dobrze, że tu trafiłaś.
Dokładnie, wygląda to jak reklama. Stąd taka nieufność ze strony użytkowniczek mojego macieżystego forum. Tym bardziej, że Panie propagujące LC mają zaledwie po kilka postów, dotyczących wyłącznie Lady Comp. Już to jest podejrzane. Ich argumenty nie są spójne. Też się cieszę, że tu z Wami jestem
Szkoda, że trafiłam na tyle późno, że testowanie wersji beta nie jest mi dane. Ale mam nadzieję co się odwlecze to nie uciecze.
Wszyscy czekamy na otwarcie. Liczymy jednak na coś więcej niż ładną grafikę i wirtualnego Excela. Ostatecznie LC działa na zasadzie termometru. Ciekawe po co wprowadzać wagę i wiek...
Nie wiem, może dla zabawy? Waga ma wpływ na płodność, BMI nie powinno być ani zbyt małe, ani zbyt duże. W innym wypadku mogą być problemy z owulacją. Na przykład anorektyczki mają zanik @.
ja wpadłam stosując npr poprawnie. współżycie było 6 dc, następnego dnia pojawił się śluz płodny, a 9dc skok temp. przez poprzednie 10 lat nic nie wskazywało na to że faza płodna może pojawic się tak wcześnie: najkrótszy cykl 29 dni, najwcześniejszy dzień szczytu z 10 lat - 15 dc, 6 dc. brak śluzu szyjka nisko twarda zamknięta, najwcześniejszy dzień szczytu z 10 lat - 15 dc, najwcześniejszy pierwszy dzień występowania śluzu -10dc, najwcześniejsza wyższa temp 17 dc. no i mamy córeczkę :-)) wniosek dla mnie z tego taki, że faza 1 jest naprawdę WZGLęDNIE niepłodna i warto o tym pamiętać, nawet jeżeli prawdopodobieństwo rzeczywiście wynosi tylko 0,02%...
Dziękuję Juka za wypowiedź. W czary mary, palec Boży i przenzaczenienie wierzę, ale coś musiało być, że córeczka tak sie pchała do was, że zrobiła wam psikusa! Tak wnioskuję z tonu wypowiedzi, że córeczka jest dla was radością, więc chyba nie ma tego złego...
ps. jest to dla mnie ważna informacja.. Na razie obserwuje pierwszy cykl, więc każdy dzień jest dla mnie potencjalnie płodny, ale już wiem, że nigdy nie zaufam tym dniom WZGLEDNIE NIEPLODNYM.
juka- dzięki za wyczerpującą odpowiedź W twoim przypadku rzeczywiście wszystkie zalecenia spełnione, a tu... niespodzianka. My jak dotąd stosowaliśmy tylko III-cią fazę ale chcemy się przerzucić także na I-wszą. Masz rację, utwierdziłaś mnie w tym, że I faza to niepłodność względna i trzeba o tym pamiętać... my nie planujemy, ale będziemy się cieszyć baaaardzo z dzieciątka, więc myślę że w naszym przypadku i tak warto spróbować.
aniu- uważam, że nie ma co się tak mocno zrażać doświadczeniem juki- bo wskaźnik Pearla w tych dniach wynosi 0,2 - czyli ma taką zawodność jak tabletki, które są uważane za takie "skuteczne". O ile dobrze pamiętam, to jest pierwsza wypowiedź o wpadca przy prawidłowo stosowanych NPR, a wypowiedzi o wpadkach po tabsach jest tu znacznie więcej... Chciałam cię jeszcze poinformować, że indeks Pearla dla stosunku przerywanego wynosi 10-25!!
100krocia - a możesz nam napisać w której fazie wpadła? I czy przestrzegała NPR poprawnie? Pytam, bo z doświadczenia wiem, że nektórzy mówią, że wpadli przy NPR, a tak naprawdę to NPR nie stosowali...tylko np. kalendarzyk, albo przerywany. A my - stosujące chcemy wiedzieć, kiedy stosujące poprawnie ryzykują
rzeczywiście okazało się młoda jest naszą radością - ale oprócz radości bycia rodzicami musimy się martwić o tysiąc bardziej prozaicznych rzeczy, bez któryś nie bardzo daje się żyć... w sumie, statystycznie biorąc, npr wypada u mnie nieźle, przecież stosowałam je wcześniej przez 10 lat, łącznie z 1 fazą, urodziłam 2 zaplanowanych dzieci i nie było większych problemów. niemniej, teraz mam rzeczywiście spory lęk - może gdybym "wpadła" z pierwszym dzieckiem, to jakoś mniej bym sie przejmowała, ale perspektywa czwartego z lekka mnie przeraża.
aniu- zgodzę się z tobą, że przyjmowanie tabletek jest łatwiejsze, niż obserwowanie swojego organizmu. Dziwi mnie jednak twoje źródło - bo po raz pierwszy spotkałam się z takimi danymi, a co ciekawsze nie mają one nawet podanego własnego źródła- czyli każdy mógł je po prostu napisać. Informacje zapisane przy metodach naturalnych są nieprawdziwe... a to już powinnaś wiedzieć, że np. NPR można stosować np. podczas przeziębienia!!! Najbardziej rozbawiło mnie, że metoda termiczna(wskaźnik pearla na tej stronie 1 - 20) i Billingsów(1 - 25) jest (wg twoich danych) skuteczniejsza niż metoda objawowo-termiczna(3 - 35)!!! No cóż, ale chyba ktoś, kto to pisał nie wie nawet co oznacza wskaźnik Pearla A najciekawsze, że sami sobie zaprzeczają bo w metodach naturalnych umieszczają info o bioselfie, który podwyższa skuteczność tych metod. To w końcu jak to jest... piszemy o skuteczości metod naturalnych bez uwzględnienia bioselfu, szyjki macicy i może jeszcze termometru Dla zainteresowanych podaję wiarygodniejsze źródło http://embrion.pl/npr/index.htm
Wiesz... ja z kolei nie ufam tym tabelkom npr'owskim, bo zawsze każdy przekabaca na swoja stronę. Na stronie ladycomp ich wskaznik pearla wynosi 0,7 czyli skuteczność 99,3%, a to chyba bzdura, bo jak idealnie mozna oznaczyc dni plodne mając do dyspozycji tylko tempkę? Chyba, ze załozyli idealnie rowne cykle, kobiety bez stresow czy chorób. A to już naduzycie.
No to jeszcze jedna tabelka: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wska%C5%BAnik_Pearla
I jeszcze cos ciekawego, m. in. o stosunku saksońskim- pierwszy slyszę taka nazwę http://samozdrowie.interia.pl/uroda/karnet_news?inf=477883&tyt=Uwa%C5%BCaj!
Tu już optymistyczniej o NPR http://e-kobiety.pl/content/view/59/44/
Co do Indeksu Pearla to byłabym bardzo sceptyczna, bo co źródło to inne wyniki. A żeby było mało to zupełnie bzdurne, bo np. sama metoda termiczna ma częsco gęsto wg Indeku Pearla mniejszy współczynnik ryzyka - niż metoda termiczno - objawowa. Przy metodzie termiczno - objawowej podaje się nawet max 40 a to totalna bzdura bo jak same wiemy, max szans na zajściue w ciążę to właśnie owe nieszczęsne 40% - takie badania nie są dla mnie wcale wiarygodne.
Wklejam tabelę, która przedstawia ponad 3000 przebadanych cykli u zdrowych kobiet, które STARAłY SIĘ zajsć w ciążę. Ciekawy dodatek dla tych, które są ciekawe jak wyglądają szanse zaciążenia przed, w trakcie i po skoku tempki / bądź szczycie śluzu
Acha - dla wyjaśnienia - bo zapomniałam napisać na tabelce bordowym kolorkiem: BBT reference day - dotyczy metody termicznej, przebadanych 3175 cykli, z których "wykryto" ciąż 434 i prawdopodobieństwo szans na ciążę w związku z tym wynosi średnio 0,277 (27,7%) Myscus reference day - dotyczy obserwacji śluzu, przebadano 3265 cykli, z których "wykryto" ciąż 435 i prawdopodobieństwo szans na ciążę w związku z tym wynosi średnio 0,301 (30%)
Juka, jak długie masz normalnie cykle od początku stosowania NPR? W jakim przedziale się zamykają? nGL, nareszcie konkretne dane. Autorzy badań: statystyk i demograf. Bardzo interesująca i wszechstronna praca.
Juka piszesz że stosujesz NPR 10lat już. Sorki a ile masz lat?? Z tego co wyczytałam to najmłodsza córka jest Twoim trzecim dzieckiem. Rozchodzi się mi o to czy mogł mieć wpływ na to wiek że tak bardzo przesunęła się owu?? Ja także mam 2kę dzieci i stosuje zarówno I jak i III fazę.
36. stosuje npr juz prawie 12, 10 to było do tej trzeciej ciązy. tez się nad tym zastanawiam czy wiek może miec tu znaczenie, ale jak do tej pory nikt nie potrafił mi odpowiedzieć czy to "ten wiek"
Nie zauważyłam niczego zabawnego. Jesli ktoś stosuje NPR wiele lat, to był czas, kiedy był młodszy i czas, gdy był starszy. Zuza, z biegiem lat kończy się czas przeznaczony na ten wysiłek.
Zwróćcie uwagę, że w drugim dniu podwyżosznej temperatury mamy prawie 3 razy mniej szans na zaciążenie niż w dniu zerowym (czyli tuż przed skokiem) i nieco ponad 4 razy większe szanse zajśćia w ciążę niż 1 dnia podwyższonej temperatury . Daje mi to do myślenia i jednocześnie - nie daje spokoju.
:) juka Twoje doświadczenie mówi samo za siebie. Ale gdybyś mogła to napisz troszkę więcej o tym szczególnym cyklu. czy coś mogło wskazywać na takie przesunięcie? stres, zmiana klimatu, choroba??
bóg zapłac, amazonka... no cóż, muszę spojrzeć prawdzie w oczy. a serio - nie czuje się urażona, trochę dystansu do siebie mam. i rzeczywiście, biologicznie nie jest już to wiek młodzieńczy. to że kobiety teraz zaczynaja rodzić pierwsze dzieci po 30, biologicznych faktów nie zmienia. co do tego cyklu - nic szczególnego nie przychodzi mi do głowy, oprócz tego że juz jakiś czas wówczas żyłam w stresie. nie dramatycznym, ale uciążliwym (związanym z pracą). jakoś na moje poprzednie cykle to nie wpływało, więc wątpię że na ten akurat...
Ano, jak dotąd mój najbardziej zakłócony cykl to ślubny oraz (podejrzewam) nieobserwowane w 2002 r. Żyłam w dużym stresie i miałam kilka rekordowo długich cykli. Juka, gdyby Vicky nie wyciągnęła na światło dzienne swoich wrażeń, to pewnie nie zauważyłabyś niczego nadzwyczajnego w moim pytaniu, które pewnie często jest Ci zadawane. Miałaś już pewnie wcześniej lub później bardziej zaburzone cykle i znacznie większy stres?
właśnie stres niekoniecznie mi cykle zaburza, prędzej jakieś fizyczne niedomagania, nawet niewielkie przeziębienia...ale i to bardziej na fazę lutealną
nie ma stuprocentowo pewnej metody i trzeba się z tym liczyć. gorzej, kiedy się ktos trzyma jak pijany płotu tego osławionego "znikomego prawdopodobieństwa" (siebie mam na myśli ), bo wówczas rozczarowanie jest wielkie.