Mnie na swieta rozwalila swoim tekstem 5cio letnia sostrzenica mojego meza.
Bylismy akurat u tesciowej w odwiedzinach, ja siedzialam w kuchni a moj Kevin przewijal malego w pokoju. I jak maly zaczal domagac sie jedzenia to Kevin przyslal do mnie Carle zeby mi powiedziala ze Adas jest glodny.
Wiec ja weszlam do pokoju, podnioslam bluzke i zaczelam karmic Adasia. W tym momencie uswiadomilam sobie ze patrzy nam mnie zdziwiona Carla i robi coraz wieksze oczy. Wiec ja uprzedzam jej pytanie i mowie ze Adas je w ten sposob. Popatrzala na mnie zdziwiona i stwierdzila ze dzieci jedza z butelki. A ja mowie ze niektore dzieci jedza z butelki a niektore tak jak Adas. Wiec zapytaa co on je? ja odpowiadam ze mleko to ona kolejne pytanie {strasznie dociekliwa dziewczynka}.. - skad wzielo sie TAM mleko [miala na mysli moje cycki] wiec ja nie wchodzac w niepotrzebne tlumaczenia mowie ze - ja pilam mleko u babci w kuchni i potem jak Adas zrobil glodny to pije ode mnie z piersi odpowiedz byla: yhy... [ale chyba nie uwierzyla za bardzo]
bo poten weszla do pokoju moja tesciowa a Carla do niej:
Zobacz babciu ciocia Jola wypiala CALE MLEKO ktore mialas w domu i nie starczylo dla Adasia to teraz ma za kare i musi sie z nim podzielic!!!!!
Mieliśmy kolędę. Dzieci dostały obrazki, ale Asia podziękowała i coś tak z rozczarowaniem patrzy na pamiątkę wizyty duszpasterskiej. -Nie podoba ci się? To mały Jezus, Matka Boża i święty Józef - reklamuje obrazek ksiądz. -Niee... podoba, ale... -Tylko co? -Wolałabym obrazek z księżniczką.
Pan Fiufiu przedstawia Mai (4) plan wieczoru: - Maju, zjesz kolację, potem czytamy i idziesz spać. Moje dziecko po niedzielnej indoktrynacji katolicko-ewangelickiej: - Bądź wola twoja.
Odwiedziła nas moja trzyletnia siostrzenica. Zobaczyła siadającego na nocnik Witka i mówi: -Oo, Wituś ma siusiaka. Ja też będę miała, jak będę duża. Próbowałam jej wytłumaczyć, że, niestety, nie będzie miała. A ona na to: -Ciocia, będę miała siusiaka. Pytam więc: -Skąd, Kornelko, będziesz miała siusiaka? Odpowiedziała beztrosko: -Od koleżanek
Mamy nowych sąsiadów. Sąsiadka dzis zagadała mnie, wiec zatrzymałam się, pogadałyśmy i koniec końców zaprosiła nas na oglądanie swojego domu. Domek nie jest jeszcze wykończony, więc mebli i sprzętów mało. Hanna porozglądała się i mówi - Pusto tu coś..... Jak w sklepie po wyprzedaży
Byliśmy wczoraj u mojej mamy. Siedzieliśmy sobie miło. Julka bawiła się w innym pokoju. Nagle przybiega i rzuca się babci na szyję. Julka: babciu ja Ciebie tak bardzo kocham. Jesteś moim serduszkiem (w ogóle same ochy i achy...) babcia niesamowicie szczęśliwa: ja Ciebie też bardzo kocham serduszko Julka po chwili przytulania: babciu... zbiłam Twój kieliszek ale to było niechcący
"Mój siostrzeniec (6lat) dopytywał się mojej siostry jak to się stało że Gabryś- mój synek już się urodził, i jak on z brzucha wyszedł. No i tłumaczyła jak to jest że kobieta ma taką specjalną dziurkę między nogami i tamtędy dzieci wychodzą, no i że on też tak się urodził. Na to Pawełek spytał mamę czy to boli, odpowiedziała że tak i to bardzo. Więc rzucił się mamie na szyję i rzekł: "Mamusiu ja Cię bardzo przepraszam że Cię bolało" :) historia prawdziwa:)" jest to historia dziewczyny z innego forum.
Rozmowa z Weroniką: - Kiedy mam urodziny? bo chcę prezenty i iść do szkoły bo będę juz duża - Urodziny masz w lecie - już jest lato?!? - Nie jest zima. Jeszcze musisz poczekać - aha... a jak będzie lato przyjdzie Pani Pszczółka i pójdziemy na huśtawki! to przyjdzie w moje urodziny! -yyyy?? Pani Pszczółka? (ciemnogród nie mogłam z nikim i niczym skojarzyć o kogo jej chodzi) - No tak! Pani Pszczółka ta od Gucia tylko bez skrzydełek ----- Tak zgadliście chodzi o Panią Maję której to imienia moje dziecko nie pamięta zupełnie i totalnie
Nie wiem czy to się kwalifikuje do tego tematu, ale spróbuję Mój raczej jeszcze nie mówiący syn (powtarza kilka słów i porozumiewa się głównie onomatopejami) na pytanie: - Mikołajku, co byś chciał dostać na urodziny? odpowiedział: - niam niam
Kuzyn ma młodszą siostrę, która chodzi do przedszkola. Po nocnej imprezce na mieście sprowadził kolegów ze studiów do domu a Małgosia jak to dziecko chciała zobaczyć tych kolegów.. kuzyn mówi do niej: "Nie wchodź do pokoju bo tam śmierdzi, to pijaki" a Małgosia na to oburzonym tonem : "Ty też jesteś pijak!"
Dwa tygodnie temu mieliśmy roczek najmłodszego. Asia już od obiadu chodziła, wyglądała przez okno i podpytywała, czy w końcu goście przyjdą. Zniecierpliwiona jej marudzeniem, że mogliby by już ci goście przyjść, pytam: -To ty już tak na tych gości czekasz? Asia na to: -Właściwie to na tort...
*** Dominik przy śniadaniu zaczął wymieniać dzidziusie w domu i wylicza: -Dzidziuś Filipek, dzidziuś Miniś, dzidziuś Asia... dzidziuś tata... Zaskoczona pytam: -A ja to kto? -Mama. Wiedziałam, że mężczyźni to duże dzieci, ale że zauważa to nawet niespełna trzyletnie dziecko?
Na świeżo muszę się podzielić, bo wymiękłam. Asia bawiła się laptopem swoim. Tam jest taka gra logiczna "Wskaż różniący się przedmiot", ale Asia coś nie bardzo łapie, o co chodzi w tej zabawie. Zatem: gramy razem i tłumaczę, ale bez podpowiedzi i to łopatologicznych ani rusz. Na ekranie kolejno pojawiają się np. kapelusz, czapka, czapka z daszkiem i jabłko. Siedzimy z Asią i Asia kolejno opowiada, do czego te rzeczy służą, więc mówi: -Do ubrania, też do ubrania, do ubrania... o! owoc! -To co nie pasuje?- pytam -Owoc? - bardziej zgaduje, ale co mi tam. Podpowiadam, że jak znów będzie jabłko, to ma wcisnąć. Udało się. Leci kolejny zestaw przedmiotów: domek, zamek, widelec i jakiś inny domek. Ta sama procedura, pytam znów, co widzi i do czego to coś służy. -Co to jest?- pytam, jak pojawia się domek. Asia: Domek. Ja: A co się w nim robi? A: Mieszka się. J: A teraz co to jest? A: Zamek. J: A co się w nim robi? A: ...je się widelcem?
Chodzi ksiądz po kolędzie. Moja mama tłumaczy Ewuni- Przyjdzie ksiądz, pomodlimy się razem, dostaniesz od księdza obrazek. Przychodzi ksiądz, dochodzi do wyczekiwanego przez Ewcię momentu rozdania obrazków. Mała przeszczęśliwa, bo tak się wdzięczyła, że dostała dwa. Pokazuje zdobycz babci, moja mama podziwia i podpowiada "Jak ksiądz dał Ci takie śliczne obrazki, to co teraz powiesz?". Chwila namysłu, Ewcia rozpromienia się i posyła w kierunku księdza słodkie "PAPA"
Słownictwo mojego synka (16 miesięcy) to aktualnie kilka słów, ale do rozmów już wystarcza. Bartek siedział na nocniczku. Żeby zbyt szybko nie uciekł podawałam mu wskazane zabawki. Dziś niestety niczego nie było w zasięgu wzroku, więc Mały zaczął się wyginać i pokazywać paluszkiem: Bartek: Y y y... Ja: książka? już przynoszę... (przybiegłam z książeczką, na którą nawet nie spojrzał) Bartek: Y y y... (i wskazywanie paluszkiem w tą samą stronę) Ja: autko? (złapałam autko i dla urozmaicenia jakiegoś pluszaka) może być? Bartek: Y! y! y! Ja: Na co pokazujesz? Co jest w tamtym pokoju? Bartek: Kaszka!!!
Będzie trochę niesmaczne, ale bez tego kontekstu się nie da. Otóż, dziś rano poszłam do toalety załatwić swoje codzienne potrzeby fizjologiczne, ale zapomniałam zamknąć za sobą drzwi na zamek. Toteż Asia sobie bez żenady weszła do mnie, stanęła sobie naprzeciwko, patrzyła mi głęboko w oczy i mnie obserwowała w ciszy. Krępowało mnie to trochę, co chyba zrozumiałe, więc mówię: -Asiu, idź zobaczyć, czy cię nie ma z tatą. Bez słowa wybiegła i miałam błogosławiony spokój wreszcie. Nie mija pięć sekund, a córa wraca jak bumerang, zajmuje wcześniejszą, strategiczną pozycję, rozkłada w charakterystyczny sposób ręce i odpowiada: -Nie ma!
yyy a co w tym dziwnego? U mnie normą jest że jak idę do kibelka to mam towarzystwo Czy idę siusiu czy coś innego ktoś zaraz mi przychodzi, baaa jak idę sie kąpać to Anka najczęściej przychodzi se pogadać no i obowiązkowo kot mi towarzyszy :P U mnie "idź zobacz czy cie nie ma" już nie działa :( Weronika rozkminiła że jak pójdzie to będzie a jak zostanie to jej nie ma (4l) więc juz ie chodzi sprawdzać
no u mnie tez lazienka stoi otworem...Minik w ogole ma etap, ze podczas moich kapieli przychodzi sprawdzac czy woda nie za goraca..."bo dzidzia nie lubi goracej tylko zimna"......
z dzisiejszego ranka przy budzeniu syna (7 lat )do szkoły: JA; Piotruś wstawaj czas do szkoły Piotr; mamo ale miałem fajny sen ja ; co Ci się śniło? P; łowiłem ryby i złowiłem jedną Ja; tak a jaka to była ryba? P; nie wiem , nie zdążyłem zobaczyć bo mnie obudziłaś..
Dominik ma etap nieskończonego zadawania pytań. Patrzy, jak kroję szynkę. Pyta: - Mamooo... a co to jest? - Szynka. - Kurczak? - Nie, świnka. - I nie robi "chrum-chrum"? - Nie, kochanie, nie robi. - Aaa...-wzdycha ze zrozumieniem- Zmęczyła się?
Hania: - Wiesz mamo, jak będę duża to będę miała POSONK Myślę intensywnie, o co kaman ale ni hu, hu- nic mi go głowy nie przychodzi Mówię: - nie mam pojęcia Haniu, co to jest. Gdzie to się kupuje? Hanna poirytowana - Nie kupuje, nie kupuje się! POSONK na rynku! Ze złota !!
Przychodzę z pracy hania zgorszona wyznaje mi w przedpokoju tajemnicę i konspiracyjnie do ucha szepcze: - Mamuś, wiesz co babcia dzis robiła???? Kolana w galarecie gotowała!!! ___ Galaretka z nóżek była
Natalka (5l): -Mamo, co to są te nicicieny? - Co takiego? Pojęcia nie mam. - No, nicicieny! Nie wiesz? - A gdzie słyszałaś te"nicicieny"? - Oj, no nie wiesz? W telewizji, w Biedronce.... Codziennie nicicieny!
Wika (17 miesięcy) ostatnio jest zafascynowana księżycem. Na spacerze stoi z rączką wyciągniętą w górę i krzyczy: "KSI!". Niejeden przechodzień zatrzymuje się i patrzy w niebo na wskazywany przez nią księżyc. Wikunia w pewnej chwili weszła pod wierzbę płaczącą, której gałązki zasłoniły jej obiekt fascynacji. Z podkówką na buzi woła rozżalona: "KSI, NI-MA!". Proponuję jej dalszy spacer w celu odsłonięcia księżyca. Po kilku kroczkach widać już jej upragniony obiekt. Wika zadowolona stwierdza: "KSI, NNNNNO!".
-- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
Bartek (17 miesięcy) wczoraj w wannie bardzo się rozgadał-w końcu wyłapałam jakieś znajome mi słowo: mamma Pytam: Synku, a tata też? Bartek: Tata! I znów przemawia po swojemu. Wyłowiłam kolejne znajome słowo: Baba. Więc ciągnę temat: Dziadek? Bartek: Diadek! Przypomniało mi się, że ostatnio słownictwo wzbogaciło się o ciocię. Więc pytam: Synku, a ciocia? Bartek: Ciocia! Zachęcona kontynuuję: A wujek może też? I widzę wielkie znaki zapytania w oczach synka, więc tłumaczę: Pamiętasz może wujka Tomka? To tata Mateuszka. Na co synek pokazał paluszkami oba uszka.
Czyli koligacje rodzinne mamy omówione. Szczegóły się dopracuje.
Ostatnio byłam u siostry i jej 5 letnia córeczka strasznie chciała poczuć jak Franek kopie. Przychodziła więc co chwilę poodtykać brzuszka i nagle krzyczy: "Mamo czuję, czuję!" Moja siostra przybiegła szybko i pyta: "gdzie?!?" Zosia pokazuje paluszkiem miejsce a moja siostra z uśmiechem stwierdza: "Zośku ale to przecież szew od rajstop!:)" Zośka zrezygnowana stwierdza: "acha..." i odchodzi kilka kroków. Nagle staje jak wryta. Odwraca się z wyraźną konsternacją malującą się na buźce i wypala: "Ale Franka?!?"
Fretka_Flynn: -Asiu, idź zobaczyć, czy cię nie ma z tatą.
Hehe, to było dobre. Ja wczoraj puściłam tekst do mojej starszej córki, żeby poszła zobaczyć, czy jej nie ma u niej w pokoju. Więc idzie i mówi: - Nie ma. A po chwili zza drzwi swojego pokoju krzyczy: - A teraz już jestem!
-- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
Poniedziałkowy ranek. Wszyscy szykują się do wyjścia z domu. Julka (4) uczepiła się taty i nie chce go puścić. tata: Julka puść mnie, muszę już jechać Julka: NIE! tata: muszę iść do pracy a ty do przedszkola. To nasze obowiązki. (tłumaczy z poważna miną) Julka: (z luzackim uśmiechem) tata wyluzuj, odpuścimy sobie dzisiaj, co?
oo- przypomniało mi się coś jeszcze ________ Przyszła do nas sąsiadka z niespełna 3 letnim synkiem, który nieszczególnie podziela Hanusiową miłość do księżniczek i wytwornego picia herbatki Mówiąc oględnie- po godzinie już ją wkurzał Mówię -Hanuś, zabierz Maciusia do swojego pokoju i daj mu jakieś zabawki Zabrać, zabrała. Wyciągnęła mu puzzle 1000 elementów( których tez oczywiście ułożyć nie potrafi ) i mówi - Jak skończysz to zawołaj