Wróciłam z wyjazdu przeziębiona i chrypię strasznie. Wczoraj dziewczyny przy zabawie się posprzeczały i doszło do rękoczynów. Próbuję załagodzić sytuację - nic, jeszcze gorzej. Żadna nie potrafi przestać. W końcu chrypię do nich: "dziewczyny, błagam, przecież ja nawet nie mogę na was nakrzyczeć" . Cisza. Po chwili Hania: "yyy... to... może... to może my się po prostu przeprosimy?"
piotrek puscil baka i mowi: przepraszam, puscilem baka. ja mowie: nie szkodzi. twoje baki sa dla mnie pachnace niczym fiolki (tak zartem, wiadomo, ze kupa wlasnego dziecka nie smierdzi;-P) i po jakims czasie baka puscilam ja, glosnego, mowie: przepraszam. a piotrek: nie szkodzi mamo, twoje baki sa dla mnie pachnace. a za chwile: tak wlasciwie to smierdza, ale chcialem ci sprawic przyjemnosc. padlam
"Mamo, a wiesz, są różne mleczka. Owce też dają nam mleczko. I jest kozie mleczko i krówcze mleczko. Ale wiesz, najbardziej to ja lubię ptasie mleczko." . No i rozczulił mnie ten syn mój duży ;)
Idę do okulisty po pracy, więc tłumaczę mu, że ze żłobka odbierze go dziadziuś, bo mnie będę bolały oczy i nie będę zbyt dużo widziała. Krasnal ze współczuciem "tak, a jak przyjdę do domu, położysz się na łóżeczku, a ja cię pogłaszczę po głowie i powiem 'już dobrze, już dobrze' " :))))
"Mamusia, dlaciego ja jestem Leonek, a ty jesteś mamusia? Dlaciego maś głowę i wszystko? Mamusie tak nie wyglądają!" "A jak wyglądają" "No... Jak angry birds'y!"
Przy kolacji. Mąż zrobił sobie kanapkę, po czym wstał, żeby wyjąć coś z lodówki. W tym czasie Hania przełożyła tę kanapkę na swój talerz. B. wraca do stołu: "Gdzie moja kanapka? Hania, wiesz coś o tym?" H.: "Nieeeee!" B.: "No nie żartuj, przecież widzę, że masz ją na talerzu, oddaj!" Na co Hania, głosem kasjerki z lotniska w "Misiu": " Proszę bardzo! Proszę!!! Nie zjem panu!!!"
Krzątam się po kuchni, dziecko bawi się piaskiem kinetycznym. Po około 40minutach nudzi jej się, więc wkłada obie nogi do plastikowego pojemnika, w którym przechowujemy piasek i trzymając się mebli a raczej uwieszając się na nich, "jeździ" po kaflach. Ja oczywiście obserwuję, parokrotnie prawie mam zawał, po czym mówię: Ja: Michalina, proszę wyjść z tego pojemnika, bo rozbijesz sobie głowę. Oczywiście jak grochem o ścianę. Ja: Michalina! Wyjdź z tego pojemnika, to już przestaje być śmieszne! Misia: Ale ja się wcale nie śmieję, mamusiu.
Ja się kiedyś przez tego mojego syna ukochanego spalę ze wstydu... Byliśmy dziś na kontroli u laryngologa, który nazywa się Wojciech Lipiec. Pan doktor właśnie zaglądał Mikołajowi w ucho i coś tam grzebał, a Miki, zupełnie poważnie, przez łzy: - czy pan przyjmuje tylko w lipcu?
Ja czasami też spiekam buraka jak mój syn coś wypali.
Niedawno w sklepie, wybieraliśmy warzywa i owoce. Obok nas stał pan i również szperał w skrzynkach, gdy nagle Dawidek zaczął swój monolog: "Ojej! Gdzie są bakłażany? Nie mogę uwierzyć - zostałem okradziony" :P
Facet nie wyrabiał, bo po chwili moje dziecko zaczyna wrzeszczeć:
"Ratunku!!! Pomocy!!! Złodzieje!!!!"....
Albo w tym samym sklepie, w dziale "chemii" Wybieram płyn do naczyń, obok mężczyzna (młody) też coś ogląda i nagle moje dziecko zaczepia go: "Witam pana! Pan: "Witam maluszku" Dawidek (poprawiając pana): "Witaj Dawidku" Pan: "Aha! Witaj Dawidku, jestem Gracjan!" Dawidek: "Witaj Gracjan! A to jest mamusia Monika" :P
Livia: Byliśmy dziś na kontroli u laryngologa, który nazywa się Wojciech Lipiec.
no ja mysle ze nasz doktorekk takie akcje z dziecmi to miewa czesto :))) Livka, wiesz to tylko dziecko,a co jak ja kiedys zapytalam czy doktor Sierpien w Lipcu przyjmuje czy na urlopie bedzie :D
Monia, ale jaki kulturalny młody człowiek :) . Scenka sytuacyjna... Krasnal kuca przy chodniku, Gugi biega jak oszalały dokoła. Nagle słyszę "mamusia, ratunku, o lanyboskie, ojezusmaria, robak!!! Zobacz robak!!! Wielki i straszny!!!", zanim zdążylam podejść, podbiegł Gugi, kucnął, zjadł robaka i poleciał dalej...
Frag padłam! Ale wiesz... Ostatnio byliśmy z Kajtim na zakupach i kręcił się między półkami. Nagle mąż krzyczy do niego " nie jedz tego! On zjadł coś z podłogi!" A ja spokojnie mówię "Nieeee, dałam mu biszkopta z paczki" na co odwracam się a mij syn schyla się podnosi "cos", jakiś okruch i buch do buzi! Czekam zatem na robaki 😉
Przeraża mnie tylko trochę, że nie widziałam co on zjadł, ale czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Wyobrażam sobie, że zjadł małą, malusieńką mróweczkę. Krasnal wyprowadza mnie z błędu powtarzając co chwilę, że "Gugiś zjadł duuuużeeeego, wieeeelkieeego, ogromneeeego i TAKIEGO STRASZNEGO robala!"...
U nas byla podobna sytuacja. Misiek.wyplul pestke od arbuza, ale nie taka czarna tylko jakby cetkowana, czgo nie widzialam.oczywiscie, bo znalazl.ja kilka dni PO dniu w.ktorym spozywali arbuza Kuba wola."mamo,mamo, Misiek.wyplul zabe!" Lece ja i moja nerwica, juz mialam wizje jakies kurde klatwy przed oczami, gdy z daleka ta nieszczesna "zabe" zobaczylam
Lusia oglada bajkę. Paweł kręci sie po pokoju, raz do okna, raz do szafki, co chwile zasłaniając jej obraz. L: tato, oglądam! P: ok, oglądaj,oglądaj. L: to usiądź wreszcie na dupie i nie przeszkadzaj z łaski swojej.
Moje dziecko mnie zaskakuje vol.1: Jemy kolację. Słyszę w pewnym momencie: przepraszam, ogórku. Pytam, zaciekawiona, co się stało. Odpowiedź: Odpadł od widelca. Przepraszam.
Vol.2: Jesteśmy parnym rankiem na pustym placu zabaw, Natalka się huśta, jest jakoś wyjątkowo mało rozmowna. Zagaduję ją i w pewnej chwili słyszę: Mamusiu, nie mów tyle. Odpocznij, ja słucham ptaków
Idziemy z Pitkiem do biedry,zgaenelam go z placu zabaq gdzie grali w palanta ( kij do palanta ze styropianu taki zabawkowy) Jestesmy juz przed drzwiami a pit zatrzymuje sie nagle i mowi:- czekaj mamo! Spoglada na naklejki na drzwiach od sklepu i komentuje: - nie wolno z psami,nie wolno z lodami ,nie wolno na rolkach....dobra wchodzimy nic nie pisza o bejsbolach
Kontynuacja tematu robali. Kuba znalazl pajka na drzewie. Wola "mamo, łobak! Łobak!" Ja: "to nie pokazuj Miskowi, (Misiek to Dominik, a w zamysle mialam, ze on wszelkie robactwo do rak bierze), bo moze go ugryzc!" Kuba: "Misiek! Nie gryz łobaka!"
z racji pierwszych tygodni ciazy ciagle jest mi niedobrze. Piotrkowi wspomnialam juz, ze bedzie starszym bratem i ze mam w brzuchu dziecko, ktore jest male ale bedzie roslo. dzisiaj rano mowie: ale mi niedobrze. a piotrek: ja wiem mamo czemu ci tak ciagle jest niedobrze. ja: czemu? a piotrek: bo masz w brzuchu male dziecko. wiadomo, ze sie przy 4,5 latku juz wszystko mowi, ale i tak w szoku jestem, ze tak pieknie kojarzy;-)
Dziecko prosi mnie, bym jej zrobiła kawkę zbożową. Ja czymś zajęta, mówię jej, że za chwilkę wstawię wodę na gaz. Przychodzi po chwili, prosi drugi raz, i za trzecim razem mówi: "No zrób mi tą kawę ty miedźmo" (----->wiedźmo)
Prosze o cos Kube, a po nim jak po kaczce splywa. No wiec sadze mu kazanie, ze "tez Ciebie nie bede sluchac jak bedziesz mnie prosil.o bajki, zebys zobaczyl jak to jest jak ktos o cos prosi a Ty nie sluchasz". Kuba, ze stoickim.spokojem: "slucham, ale nie wykonuje"
Dzisiaj w drogerii spieklam raka. Zaczęło się niewinnie: - mamusiu ta pani ma na bucie literkę "ny"! (Patrzę, jakaś otyła młoda kobieta w butach new balance) - mhmmm - ta pani urodzi małe dziecko, prawdaaaa?! (No nie wydaje mi się) - nie kochanie (nie wiem co powiedzieć) - ale ma taki duży brzuuuuch!!!! (Chowam się z dzieckiem za regałem na migi pokazując, żeby było cicho, bo babce juz w kolejce nie spojrzę w oczy, odczekuję kiedy zapłaci i sobie pójdzie. Pech chciał, ze weszła następna otyła kobieta) - o mamusiu ta pani tez urodzi dziecko, naprawdę! (Kobieta nas mija a Leon palcem na nią) - o ta, o ta! Tez ma duży brzuch! Juz nam zabrakło regałów do schowania się... Bałam sie, ze ekspedientkę tez zapyta o brzuch, wiec szybko uciekliśmy i dopiero po wyjściu wytłumaczyłam skąd sie brzuchy biorą:)
ha ha ha ha Martynka ostatnio w Lidlu pokazywała Pana i komentowała, że "ma taaaaaki duży brzuch, większy niż Ty mamusiu, a Ty masz tam Gabrysie, pan też? " ……….
To moja Patka ostatnio podczas 6godzinnego pobytu w poradni kardiologicznej też mi narobiła siary. Pełno ludzi, na sekundę zapadła cisza a ona mi na cały regulator: "Ale puściłam śmierdzącego bączura" Chwilę później buja się na nodze taty i mówi znów nie szeptem :) "tato już nie chcę, bo będzie mnie cipka bolała"
Moja pierworodna ostatnio skomentowała jakiś wyjątkowo kiepsko zaparkowany samochód (w sensie, że prawie cały chodnik zajęty, tak że miałyśmy problem z przejściem). Właścicielka właśnie do niego wracała, a Hanka na cały regulator - "mamo, popatrz, jak głupio zaparkowany samochód, przejść się nie da! To chyba jakiś beznadziejny kierowca!". Patrzę na babę, a ta czerwona jak burak, oczy w chodnik i udaje, że jej nie ma
Ja: Maja zrobiłas straszny bałagan musisz to posprzatac M: NIE CHCE! JA: ale ty podobno jestes duza... ja tu chce widziec porzadek M: a ja chce gwiazdke z nieba!
A ja zawsze mówię, że chcę jechać na Seszele. Dominik lata z gołym tyłkiem po domu. Ninka się pyta: Mamo a gdzie on ma te jajeczka ??, no pod siusiaczkiem ma taki woreczek, to jest moszna i tam w środku ma jajeczka czyli jądra - odpowiadam. Za chwilkę pyta: Mamo a jak by przeciąć ten woreczek to one wypadną na podłogę
Jesteśmy na USG Lekarz żartuje że będzie braciszek
Zu-ale siostra miała być !!!! Lekarz-To całe szczęście że dziś przyszłaś !! bo to ostatni moment by zrobić czary mary i w siostrę zmienić,to co zmieniamy ? Zu-Taaaaaak !!!!! no przecież chłopak nie może chodzić w tych wszystkich różowych ubrankach !!!
Dominik rozmawia z o rok starszym kolegą. Chłopcy oglądają błoto:
Kolega: Widzisz, tam nie jedź hulajnogą bo to kupa Dominik: a dlaczegooooo? Kolega: No bo to wielka kupa, feee Dominik: a dlaczegoooo? Kolega: No bo tak! Dominik: ale dlaczegoooo? Chłopiec patrzy na mnie z rezygnacją i mówi: Powiedz mu coś, bo mnie to wkurza! Dominik (rozkłada ręce) mnie też to wkurza!
Jakby ktoś nie wiedział jaką formę ma arbuz. Dziewczynka miała piłkę, która była pomalowana jak arbuz
Dominik: Mamooo, popatrz taka sama arbuza jak u mnie w domu!:)