Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Latwo sie ocenia innych... zwlaszcza negatywnie!
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    Jaca,ale czy Ty parę postów wyżej nie oceniłaś Hussy....właśnie negatywnie:confused:?
    --
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    jaca_randa: To osoby, ktore moga miec dobra wole, zeby omagac swoim DOROSLYM dzieciom, ale nie musza.


    Pewnie, że nie muszą, ale wtedy muszą się liczyć z negatywną oceną. Bo nikt tu nie mówi o kupnie mieszkania, mebli, samochodu dla dorosłych dzieci tylko, jak sama Hussy napisała, mleku czy pieluchach dla wnuczki. Moim zdaniem brak takiej pomocy- jesli wiadomo, że matce dziecka brakuje pieniędzy- to nie jest brak dobrej woli tylko elementarnej przyzwoitości.
    --
    •  
      CommentAuthoragap81
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    To nie tyczy sie tylko dziadków ,rodziców tez np.nie potrafilabym sie związać ,żyć z człowiekiem który nie ma kontaktu ze swoim dzieckiem ,dziećmi dla mnie taki człowiek nie ma uczuć i nie chodzi mi tu wyłącznie o facetów ,bo coraz częściej kobiety zostawiają swoje dzieci ,zeby miec lepsze życie ,ale jak mozna być z taka osoba jak taka osoba nie potrafi zaopiekować sie i kochać swoich najbliższych.
    Kiedyś babcia to był taki nasz wzór i miło sie takie osoby wspominalo ,no ale teraz babcia w wiekszosci to nie ma czasu i nawet ochoty by pomagać ,każdy musi teraz liczyć tylko na siebie niestety
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    Nie, ja nie ocenilam Hussy. Zareagowalam tylko na jej ocene. Osobiscie nie oczekuje od moich rodzicow czy tesciow pomocy przy dzieciach. To nie jest ich obowiazek. Jesli chca - jestem im wdzieczna. Ale oni swoje dzieci juz odchowali i nalezy sie im pomoc i opieka. Takie jest moje zdanie.

    PS. Mysle, ze jest to kwestia wychowania. Moi rodzice nauczyli mnie samodzielnosci. Nie pisze tego, zeby sie chwalic, ale wiele z nas jest mamami i warto zastanowic sie, czy lepiej wychowac dzieci uzaleznione od naszej pomocy, czy uczyc je, zeby same dawaly sobie rade w zyciu. Nie chodzi o to, zeby sie alienowac od ludzi. Chodzi raczej o oczekiwania wobec nich. Kazdy czlowiek w zyciu ma pewne obowiazki. Za zapewnienie dzieciom opieki odpowiadaja ich rodzice. I tylko w przypadku braku rzeczonych, opieke przejmuja inni prawni opiekunowie. Decydujac sie na urodzenie dziecka rodzice biora na siebie obowiazek jego wychowania i opieki. Nikt nie ma obowiazku ich w tym wyreczac.
    Inna sprawa sa kiepskie relacje w rodzinach. Brak jakiejs checi kontaktow, odciecie sie, zamkniecie. Z tym nie dyskutuje i nad tym tez boleje. Znacznie bardziej wartosciowe dla dzieci i doroslych sa blizsze i czestsze relacje z dalsza rodzina. Ale to jest inny problem i od nikogo nie mozna wymagac, zeby sie chcial spotykac z nami czy naszymi dziecmi. Ja traktuje to tak - nie chce - jego strata.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Jaca rzadko się z Tobą zgadzam ale z ostatnią wypowiedzią bardzo bardzo :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    Jaca, zgadzam sie z Toba.

    Zwaz jednak, ze w przypadku Hussy ojciec jej dziecka ma w nosie swoje obowiazki, zyje sobie pod troskliwymi skrzydlami swojej mamusi, ktora(z tego co Hussy pisze) zdaje sie zapominac o wnuczce.
    W takiej sytuacji rozumiem rozgoryczenie matki dziecka.

    Nie, absolutnie nie pochwalam postawy roszczeniowej, ale tez nie przyklaskuje obojetnosci dziadkow wobec dziecka.
    --
    •  
      CommentAuthorvitani_82
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    A ja paradoksalnie uważam, że dziadkowie powinni uczestniczyć w wychowywaniu wnuków współmiernie do rodziców. Kiedyś tak było, że dziadkowie opiekowali się wnukami gdy rodzice pracowali i nikt nie narzekał na takowy układ, a przez panujący obecnie konsumpcjonizm i egoizm straciliśmy więzy rodzinne, które kiedyś łączyły różne pokolenia. Teraz każdy sobie rzepkę skrobie i w dupie ma co robią inni, mimo, że to rodzina. A zmierza to w jedną stronę, że niedługo więzy rodzinne międzypokoleniowe nie będą znaczyły nic i tak jak nie wymaga się od dziadków pomocy przy opiece nad wnukami tak czemu wymagać się powinno od dzieci pomocy w opiece nad starszymi i schorowanymi rodzicami i dziadkami? Pamiętajcie, że to działa w obie strony.

    Moim zdaniem lepiej wie co znaczy mieć rodzinę, dziadków, babcie, ciocie, wujków mały Buszmen z szałasu niż opływający w dostatku mieszkaniec metropolii. I uważam, że to jest bardzo smutne...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Vitani, podpisuję się. Fajnie, jak dziadkowie chcą uczestniczyć w życiu dziecka. Jak widzę radość Krasnala jak przychodzą do niego dziadkowie, dzień w dzień to i mnie się gęba cieszy. Rodzice pomagają nam, a my na pewno pomożemy (i pomagamy) im, nawet nie będą musieli nic mówić. Ale tak jak Vitani napisała - to działa w obie strony.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    jaca_randa: Osobiscie nie oczekuje od moich rodzicow czy tesciow pomocy przy dzieciach. To nie jest ich obowiazek.

    a ja jestem zdania, ze dopóki człowiek nie znajdzie się w podobnej sytuacji, nie powinien oceniać. ...bo kiedy "w grę" wchodzi dobrobyt małego, bezbronnego dziecka, to wierz mi ale nie w głowie mi honor...
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Hussy, przepraszam, że zapytam o sferę rodzinną, ale gdzie są w tym wszystkim Twoi rodzice? Pomagają? Bo ciągle mowa o teściach..
    Mówicie o sytuacjach podbramkowych - ja w takich przede wszystkim zwracam się do swojej rodziny..
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Vitani, mi też bardzo nie podoba się, że więzy rodzinne są rozlezione i ludzie się od siebie odcinają. Ale czy pomoże w tym wciskanie się na siłę do kogoś i narzucanie swojej osoby, lub dziecka? Jeśli ktoś nie ma uczuć rodzinnych, to ich nie ma. Moja teściowa też nie uczestniczy w życiu moich dzieci. Po prostu ma taką zasadę, żeby się nie mieszać. Rozumiem ją, szanuję jej postawę, ale wolę podejście moich rodziców, którzy chcą kontaktów z wnukami. Niemniej jednak nie przyszłoby mi do głowy oczekiwanie od teściowej, że zajmie się wnukami, czy że zapłaci za jakieś ich potrzeby. Jedyne, co mogę zrobić w tej sytuacji, to wysłać dzieci z mężem, kiedy jedzie ją odwiedzić, żeby miały jakiś kontakt z babcią.

    katka, ja nie mam w d... honoru, nawet w ciężkich sytuacjach. Przez chwile kryzysu się przechodzi, złamanego honoru nie sposób tak łatwo naprawić. Dzieci potrzebują jedzenia, ciepła i w zasadzie tyle im wystarczy jeśli chodzi o podstawowe potrzeby. Ale najważniejsze jest to, co się im przekazuje jako życiowe wartości. Nakarmić, odziać może każdy, przekazać naukę na życie - tylko osoba, która sama swoją postawą to przedstawia. Nie wiem, może się mylę, ale wydaje mi się, że dziecko Hussy nie cierpi na niedożywienie.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Vitani ale przecież to, że czegoś się nie oczekuje do dziadków, nie oznacza, że oni mają w dupie i więzy rodzinne są nadszarpnięte...
    Można mieć nastawienie roszczeniowe i konkretne oczekiwania, a można też wyznawać zasadę, że jeśli druga osoba zechce i ma ku temu możliwości to pomoże, jeśli nie, to nie, świat się nie zawali.
    Zawsze też możemy zwrócić się z prośbą, chyba lepsze to niż oczekiwać, nie dostawać i mieć pretensje, że nie dostałam?
    Ja nie liczę w niczym na rodzinę, co nie oznacza, że nie dostaję wsparcia i sobie nie pomagamy. I na tym chyba polega cały dowcip. Tylko czy z tym wsparciem czy bez niego sobie poradzę. Przecież i rodziców i innych bliskich kiedyś może zabraknąć, co wtedy?
    --
    •  
      CommentAuthorPeppermill
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Walkę o dobro własnego dziecka nazywasz "złamaniem honoru"? Przecież Hussy nie kradnie, nie wyłudza, nie oszukuje... To o czym piszesz to nie honor, tylko duma, którą czasami trzeba umieć schować do kieszeni.Jak dla mnie strasznie pompatycznie brzmią twoje słowa...
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Peppermill: Walkę o dobro własnego dziecka nazywasz "złamaniem honoru"? Przecież Hussy nie kradnie, nie wyłudza, nie oszukuje... To o czym piszesz to nie honor, tylko duma, którą czasami trzeba umieć schować do kieszeni.Jak dla mnie strasznie pompatycznie brzmią twoje słowa...


    Wyjęłaś mi te słowa z ust ;) dokładnie to samo chodziło mi po głowie...
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Dokładnie. Chodzi o tę postawę roszczeniową. Moi rodzice strasznie dużo mi pomagają. Mnie i moim dzieciom. I do końca życia będę im za to wdzięczna. Po prostu traktuję to jak jakiś nieprawdopodobny wspaniały prezent od nich. Nigdy natomiast nie przyszłoby mi do głowy, żeby oczekiwać tego, żeby uważać, że mi się należy, bo to moi rodzice. Nie, od czasu kiedy osiągnęłam pełnoletność moje życie jest moim i sama odpowiadam za to, skąd mam pieniądze i jak organizuję sobie opiekę nad dziećmi. Nie można uzależnić się od rodziców, oczekiwać, że będą do końca życia łożyć na mnie kasę. Niby dlaczego mieliby to robić?! Właściwie to jest ich obowiązkiem tak długo, jak długo jestem dzieckiem (w sensie wiekowym). Później to raczej ja powinnam im pomagać finansowo i opiekować się nimi!
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    jaca_randa: Nie można uzależnić się od rodziców, oczekiwać, że będą do końca życia łożyć na mnie kasę.


    Rany boskie, ale kto o tym mówi? Strasznie w skrajności popadasz. A nie lepiej być dorosłym, niezależnym, za to otoczonym pomocnymi, bliskimi ludźmi i wiedzieć, że gdyby coś to masz na kogo liczyć?
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    The_Fragile: A nie lepiej być dorosłym, niezależnym, za to otoczonym pomocnymi, bliskimi ludźmi i wiedzieć, że gdyby coś to masz na kogo liczyć?

    Lepiej, ale nie o takich przypadkach tu mowa :wink:
    •  
      CommentAuthorHussy
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Agatella, moi rodzice pomagają mi bardzo o ile sami są w stanie. Kiedy dla dziecka coś brak to nie muszę nawet pytać,bo od razu zrobią zakupy dla małej. Babcie też mnie wspierają, szczególnie finansowo.Nie jest to duża kwota,ale mam możliwość zapewnić dziecku potrzebne rzeczy typu pieluchy,jedzenie i jakieś drobne kosmetyki.
    Czasami jest tyle do kupienia,że niestety mi nie starcza.
    Ostatnio jak Oliwia chorowała ponad tydzień to mój tata kupił jej leki ,bo mojego męża G** to obchodziło.
    Ja jestem osobą bardzo rodzinną. Od zawsze,kiedy pamiętam babcie zapraszały nas na obiad,pomagały nam,kupowały ubrania,jedzenie , ogółem wszystko.Dlatego tego samego w głębi duszy oczekiwałam. I bardzo zawiódł mnie fakt,że moje dziecko tego nie doświadczy...
    Jaca,co do wyliczania. Nic jej nie wyliczam,po prostu stwierdzam bolesny fakt,że na papierosy ma pieniądze... Mój mąż to ten sam typ "wolę zapalić niż zjeść obiad" .
    I trochę denerwuje mnie gadanie ,że zacznij być samodzielna. No to po raz kolejny pytam,jak do cholery? Postaw się w moje sytuacji,bo widzę,że klepać jest łatwo. Z kim mam zostawić dziecko ?? Moi rodzice pracują od rana do wieczora,koleżanki też mam zajęte,albo z dziećmi własnymi. To może mam zostawić ją w domu i iść do pracy? Bo przecież lepiej się nad sobą użalać . Myslisz,że gdybym miała taką możliwość to nie poszłabym? Jasne,że bym poszła,ale nie mam z kim zostawić dziecka.. Nie wiem czemu to jest tak trudne do zrozumienia? Każdy pragnie być samodzielny i niezależny,ale ja mimo ,że chcę NA RAZIE przynajmniej nie mam takiej możliwości.
    Wszędzie gdzie jadę zawsze biorę ze sobą dziecko,nie mam innego wyboru. I nie chcę z siebie robić biedulki,bo mimo tej całej sytuacji w moim życiu czuje się cholernie silna.
    I nie potrzebuję łaski ani pomocy. Jednak fajnie by było,gdyby matka męża CZASEM zadzwoniła i zapytała jak się czuje Oliwia. Zresztą ,teraz to już nie istotne. Jest dla mnie obcą osobą i niech robi co chce.
    --
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    The_Fragile: A nie lepiej być dorosłym, niezależnym, za to otoczonym pomocnymi, bliskimi ludźmi i wiedzieć, że gdyby coś to masz na kogo liczyć?

    Można też być dorosłym, niezależnym, otoczonym bliskimi ludźmi, którzy wiedzą, że mają na kogo liczyć. :wink:

    I gdyby każdy się trzymał tej zasady to chyba byłoby dobrze, nie?
    Nie trzeba by było oczekiwać, wymagać, prosić, idealna sytuacja. ;)
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    nie Agatella. Nie o TAKICH przypadkach tu mowa:
    jaca_randa: Nie można uzależnić się od rodziców, oczekiwać, że będą do końca życia łożyć na mnie kasę.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    Hussy, to dobrze, że masz wsparcie rodziców.
    A pobierasz jakieś świadczenia socjalne? Może coś ci przysługuję? Zawsze to parę groszy więcej..

    Treść doklejona: 27.03.13 14:30
    katka_81: nie Agatella. Nie o TAKICH przypadkach tu mowa:
    jaca_randa: Nie można uzależnić się od rodziców, oczekiwać, że będą do końca życia łożyć na mnie kasę.

    wybacz Katka, ale nie rozumiem, co masz na myśli..
    •  
      CommentAuthorHussy
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    Tak. Zasiłek rodzinny .Nie dużo,ale zawsze na dwie paczki pieluch mam -a to już jest duże COŚ
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Hussy: Tak. Zasiłek rodzinny .Nie dużo,ale zawsze na dwie paczki pieluch mam -a to już jest duże COŚ

    No nic, musisz odczekać, aż sprawa będzie w sądzie, dostaniesz alimenty i wtedy staniesz na nogi :) będziesz mogła małą dać do żłobka/przedszkola a sama pójść do pracy:smile:
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Hussy: Myslisz,że gdybym miała taką możliwość to nie poszłabym? Jasne,że bym poszła,ale nie mam z kim zostawić dziecka.. Nie wiem czemu to jest tak trudne do zrozumienia? Każdy pragnie być samodzielny i niezależny,ale ja mimo ,że chcę NA RAZIE przynajmniej nie mam takiej możliwości.


    a nie myslalas zeby dac ogloszenie i przy okazji zajmowania sie corka wziac pod opieke jeszcze jedno dziecko? znam kilka dziewczyn ktore wlasnie w ten sposob rozwiazaly sytuacje braku pracy
    albo moze jakies rekodzielo??
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    co do alimentow to nie wiem do konca od czego one sa uzaleznione,
    sytuacja z mojego poletka po rozwodzie on placi na zdiecko tylko 300zl, nie pracuje legalnie wiec alimentami obciazono jego rodzicow (majetni ludzie, ona pani doktorowa on posiada hotelik z sala konferencyjna), ale ze rodzice na utrzymaniu maja 2niepracujacych synow (obydwaj pracuja ale na czarno), kredyty i cos tam jeszcze wiec wg sadu taka kwota byla wystarczajaca
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Agatella: wybacz Katka, ale nie rozumiem, co masz na myśli..

    no nie dziwię się, bo dla niektórych tutaj osób, jest tylko czarne albo białe... Zrozumcie, że tak jak wiele jest osobowości na tych świecie, tak wiele sytuacji, zupełnie odmiennych, choć na pozór podobnych. Czytając to wszystko mam czasem wrażenie, ze samotna mama, która robi wszystko, by zapewnić swojemu dziecku godne życie jest narażona na więcej krytycznych uwag, niż ojciec, który się wypiął na swoja rodzinę, bo Mu niewygodnie... Przykre to..

    Treść doklejona: 27.03.13 14:44
    MrsHyde: a nie myslalas zeby dac ogloszenie i przy okazji zajmowania sie corka wziac pod opieke jeszcze jedno dziecko?

    bardzo dobry pomysł.
    --
    •  
      CommentAuthorHussy
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Hyde,myślałam o tym. Tylko nie za bardzo wiem,kto by chciał swoje dziecko zawozić i przywozić ode mnie. Zazwyczaj to jest tak,że ludzie wolą,by opiekowano się ich dziecmi we własnym domu.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    katka_81: Agatella: wybacz Katka, ale nie rozumiem, co masz na myśli..

    no nie dziwię się, bo dla niektórych tutaj osób, jest tylko czarne albo białe...

    Katka nie wiem, czy to do mnie, ale jak tak, to nie oceniaj mnie, bo daleka jestem od spoglądania na świat w barwach tylko biało i czarnych. Po prostu nie zrozumiałam twojej wypowiedzi z przyczyn zapewne czysto gramatyczno/składniowych:wink:
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Hussy a moze na osiedlu ktos szuka niani? a moze jakas rodzina szuka kogos kto doniesie starszej mamie czy tacie codziennie zakupy za drobna oplata?? u mnie uczennica zarabiala wlasnie na takich codziennych zakupach 300zl miesiecznie, moze niewiele ale z drugiej strony b.duzo jak sie nie ma zadnego dochodu
    nie dowiesz sie, dopoki nie zaczniesz szukac - daj ogloszenie na lokalnym portalu, wrzuc zapytanie na lokalne forum, zostaw wydrukowane karteczki-ulotki w osiedlowym sklepie, pogadaj z sasiadami i rozpusc wiesci wsrod znajomych
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Agatella: Katka nie wiem, czy to do mnie, ale jak tak, to nie oceniaj mnie, bo daleka jestem od spoglądania na świat w barwach tylko biało i czarnych. Po prostu nie zrozumiałam twojej wypowiedzi z przyczyn zapewne czysto gramatyczno/składniowych:wink:

    ok, przepraszam Agatella... Zagotowało sie we mnie po prostu...
    --
    •  
      CommentAuthorvitani_82
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    MrsHyde: a nie myslalas zeby dac ogloszenie i przy okazji zajmowania sie corka wziac pod opieke jeszcze jedno dziecko? znam kilka dziewczyn ktore wlasnie w ten sposob rozwiazaly sytuacje braku pracy
    albo moze jakies rekodzielo??


    Mama-niania słyszałam o tym! Dobry pomysł :bigsmile:

    mangaa: Vitani ale przecież to, że czegoś się nie oczekuje do dziadków, nie oznacza, że oni mają w dupie i więzy rodzinne są nadszarpnięte...
    Można mieć nastawienie roszczeniowe i konkretne oczekiwania, a można też wyznawać zasadę, że jeśli druga osoba zechce i ma ku temu możliwości to pomoże, jeśli nie, to nie, świat się nie zawali.


    Absolutnie i kompletnie nie zrozumiałaś treści mojej wypowiedzi...
    Pisałam o budowaniu od dziecka więzi rodzinnych i przynależności do rodziny, pisałam, że dziadkowie POWINNI uczestniczyć w wychowywaniu dziecka w stopniu równym z rodzicami ale nie napisałam, że należy ich do tego zmuszać. Połączyłaś sobie manie w dupie z powinnością dziadków i wyszła Ci zupełnie inna historia niż ta przedstawiona przeze mnie.
    Generalnie to jak dziecko pozna dziadków już za młodu będzie procentować w późniejszej więzi między członkami rodziny. Jeśli dziecko za młodu nie pozna ciepła i bliskości dziadków to w przyszłości będą oni dla niego obcymi osobami dlatego uważam, że powinno się ZACHĘCAĆ (nie zmuszać, podkreślam!!!!) dziadków do uczestniczenia w wychowaniu wnuka i sprzyjać okazjom do częstego kontaktu. Nie unikać kontaktów oraz nie izolować malucha od reszty rodziny. Samemu występować z inicjatywami kontaktu. I teraz żebym znowu nie została opacznie zrozumiana piszę to mając na uwadze rodzinę z prawidłowymi więzami, a nie ostro zwaśnioną gdzie nikt się ze sobą nie kontaktuje nawet na święta.
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    vitani_82: Jeśli dziecko za młodu nie pozna ciepła i bliskości dziadków to w przyszłości będą oni dla niego obcymi osobami

    to święta racja!
    nie dane mi było mieć ciepłych, fajnych babć i jako dorosła osoba wogóle nie czułam się z nimi związana :( a to naprawdę przykre...
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    Ja mialam wspaniala, ciepla babcie. Najwspanialsza osobe na swiecie. I fajnie jest, kiedy dziadkowie uczestnicza w zyciu wnukow. Nie powinno sie im tego uniemozliwiac czy ograniczac. Ale w tej rozmowie chodzilo o cos inego. O pretensje do tesciowej, ze nie kupuje wnuczatkowi mleka czy pampersow.
    Nie powiem Ci, Hussy, jak masz szukac pracy nie mogac dziecka komus podrzucic. Moze zaplac jej za chocby miesiac za zlobek (jesli Cie nie stac, to pozycz, albo nie plac za internet), krzywda sie jej nie stanie, a Ty w tym czasie stan na glowie, ale znajdz prace.
    Hussy, nie mysl o przeszkodach, tylko sie oglos. Mozesz razem z coreczka wyjsc z domj i porozlepiac ogloszenia.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorvitani_82
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    [wpis usunięty przez moderatora]
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    vitani, eee za słownictwo. Nie każda się tu z każdą zgadza, no ale bez przesady...

    Mnie bliżej do opinii jacy, zresztą, z tym, z czym się zgodziłam to dałam ooo.
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Hussy ja mysle ze jestes bardzo dzielna ze zdecydowalas sie na rozstanie z mezem i nie widze nic zlego w tym ze starasz sie zyskaz dla Oliwki jak najwiecej, tez bym tak zrobila. Skoro tata nie czuje sie tatą, babcia nie poczowa sie babcią to mnie by g...obchodzilo kto bedzie te pieniadze placil, jest dziecko trzeba je wyzywic. I jesli nawet kiedys pojdziesz do pracy to te pieniadze beda sie Oliwce nadal nalezaly ze tak powiem "jak psu buda", to nie ma nic wspolnego z twoja samodzielnoscia.
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    Jaca no ale co innego notorycznie podrzucanie dziecka własnego dziadkom, bo chce się iść na przykład na imprezę po raz kolejny, a co innego prosić o pomoc w takiej sytuacji w jakiej jest Hussy. Zgadzam sie z Tobą, że każdy dziadek, babcia swoje odchował i jakas dziwna moda panuje by musieli jeszcze odchować wnuki w mimię niewiadomo czego, ale wydaje mi się że za ostro krytykujesz postawę Hussy.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    PENNY: jakas dziwna moda panuje by musieli jeszcze odchować wnuki w mimię niewiadomo czego


    Penny, nie zgodzę się. Kiedyś to było normą, żyło się "na kupie", wielopokoleniowo. A teraz jest moda na to, że babcia i dziadek mogą szaleć, korzystać z drugiej młodości - wcześniej to było nie do pomyślenia. To też jest fajne, super, że tak się teraz da, że mają taką szansę.

    Tylko nie wiem, czemu Wy dziewczyny popadacie tak w skrajności. Dzieci wychowujemy my - rodzice. A jak dziadkowie są obok, spotykają się, albo - chwała im za to - zajmują się wnukiem, żeby nie musiał iść do złobka, a mama wraca do pracy (jak u mnie) to jest to naprawdę najlepszą rzeczą pod słońcem. Ja swoich rodziców będę wynosiła za to pod niebiosa. Bo są, bo chcą, bo dzisiaj to rzadkość i niespotykane. A oprócz tego mają czas dla siebie i na rozwijanie swojego hobby.

    I ja też zamierzam być babcią, która wnuki będzie traktowała jak "swoje" i jak moje dziecko/dzieci będą mnie potrzebować to będę dostępna. Mam nadzieję, że będzie mi to dane. Pewnie za 20-30 lat to popatrzą na mnie jak na dziwoląga, ale cóż, dla mnie rodzina jest najważniejsza.

    Natomiast Hussy, ja bym dorwała jakąkolwiek pracę - tak jak dziewczyny Ci poradziły, łącząc to z opieką nad małą. Tylko po to, żeby się usamodzielnić i uniezależnić trochę finansowo. To Ci da niezłego kopa "pozytywnego" oczywiście :) Ja Ciebie i tak podziwiam, że zdobyłaś się na ten krok, a nie tkwisz w tak złym związku.
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Fragile chyba niejasno się wyraziłam. Ja nie jestem przeciwna podrzucania dziadkom, ale o ile tego chcą, a nie dlatego że tak się utarło, bo jest to ich dziadkowy "obowiązek". Czasy trochę się zmieniły, chyba teraz życie na kupie jest w zdecydowanej mniejszości, szczególnie w miasatch. Ja mieszkam z teściową w jednym domu. Ona nadal pracuje 8 h dziennie 5 dni w tygodniu. W weekend też chce odpocząć, może dlatego zajęła się Nadią no tak z 5 razy odkąd się urodziła. I chyba dlatego mam takie podejście, nie mam do niej żadnego żalu. Co innego gdy babcia bardzo chce i dziadek, bo zwyczajnie są na emeryturze i marzeniem jest być jak najwięcej czasu z wnukami. Pewnie gdyby ona nie pracowała, to miałabym minimum dwie godziny wolnego w ciągu dnia :)
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Heh, więcej powiem - mój tata jest najcudowniejszym opiekunem mojego synka. Gdybym mogła to za to bym go ozłociła, ale znając jego się nie zgodzi ;) Tak samo jak mnie oddawał całe swoje serce tak samo traktuje mojego synka. Nie robi tego, bo musi, czy dlatego, ze go prosiłam. Stale słyszę: "nie śpiesz się do domu, ja z nim jeszcze pójdę na spacer / nie śpiesz się, bo z babcią pójdziemy z nim karmić kaczki". Ja i tak lecę bez tchu, bo tęsknię, ale miłe jest to, że chcą, że sami z siebie. Pięknie się obserwuje jak Krasnal patrzy na mojego tatę jak w obraz. Wszystko co zrobi dziadek powoduje opad szczęki małego i wielki zachwyt. Takie momenty są naprawdę cudowne i żal mi, że niektórym nie jest to dane. I rozumiem rozgoryczenie Hussy.

    Treść doklejona: 27.03.13 16:59
    No właśnie Penny, ale przykre jest to, że teraz naprawdę sporo dziadków po prostu nie chce. Po ludzku przykro. Dlatego rozumiem Hussy, bo pewnie by chciała, żeby Oliwka miała - niezależnie od sytuacji rodzinnej - dwójkę dziadków, którzy z nią się kontaktują, kochają, są obok. A jak babcia dzwoni 5 razy w roku to raczej kiepska, mocno kiepska z niej babcia.
    --
    •  
      CommentAuthorPENNY
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    W ogóle to się zgadzam w zupełności z tym co napisałaś, ale po prostu znam parę przypadków, gdzie rodzice notorycznie zostawiają swoje dzieci, a dziadkowie są wykończeni, bo nie mają siły i tak dalej, ale głupio im zwyczajnie odmówić.
    -- Zapraszam na mój blog Powrot do jaskini
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    Fragile, cudownie sie to czyta! To, jak Twoi rodzice traktuja Twoje dziecko i to, jak Ty to odbierasz. Takie historie przywracaja wiare w ludzi.

    Vitani, rozumiem Twoje emocje, ale w sumie ich nie rozumiem. Ja piszlam do pracy zaraz po zakonczeniu urlopu macierzynskiego (dwukrotnie) i nie uwazam, zeby dzieciom stala sie jakas krzywda.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Penny, to z tym sie zgodzę, że trzeba się wsłuchać w obie strony, trzeba gadać ze sobą i wiedzieć o co możemy poprosić, a co jest po prostu ciężkie do ogarnięcia dla dziadków. Ale w sytuacji w jakiej jest Hussy ucierpi głównie Oliwka. Bo to ona zostanie z tatą, który za bardzo się nie interesuje, z dziadkami, którzy też podchodzą (jak widać) jak do jeża. Pewnie, że tak jest,ale jest to przykre. I rozumiem chęć wygadania się, wypłakania tutaj.

    Natomiast nie rozumiem niektórych wypowiedzi - wygląda na to, że kobieta kobiecie nadal wilkiem. Na szczęście nie wszystkie wszystkim ;)))

    Treść doklejona: 27.03.13 17:04
    Jaca, ale ja mam szczęście, bo moja rodzina z tych co to blisko bardzo żyją. Teściowie podobni mi się trafili, więc ja naprawdę miałam dużo, dużo szczęścia w życiu. I wiem, że mój synek jest tak cholernie mocno kochany przez tyle ludzi, że mu się miłość uszami wylewa ;)))
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    The_Fragile: Tylko nie wiem, czemu Wy dziewczyny popadacie tak w skrajności. Dzieci wychowujemy my - rodzice. A jak dziadkowie są obok, spotykają się, albo - chwała im za to - zajmują się wnukiem, żeby nie musiał iść do złobka, a mama wraca do pracy (jak u mnie) to jest to naprawdę najlepszą rzeczą pod słońcem. Ja swoich rodziców będę wynosiła za to pod niebiosa. Bo są, bo chcą, bo dzisiaj to rzadkość i niespotykane. A oprócz tego mają czas dla siebie i na rozwijanie swojego hobby.


    Fragile, to o czym Ty piszesz tutaj właściwie będzie się kończyło na Waszym pokoleniu... :confused: Bo ja wiem, że w obecnych realiach moi rodzice, wiedząc, że muszą pracować do 67 r.ż. raczej na sto procent nie będą mieli czasu na zajmowanie się moimi dziećmi, bo gdy oni w końcu już będą mieli czas na emeryturze, to ja będę miała, bagatela, 45 lat na karku i swoje dzieci już w okolicach nastoletnich (a przynajmniej mam nadzieję).
    Fajnie jest mieć dobry kontakt z babcią (sama taki posiadam), fajnie, jak babcia wspomoże groszem, słodyczem, czy po prostu można czasem do niej uciec i się poużalać. No ale jednak nigdy nie obarczałabym moich rodziców czy ewentualnych teściów odpowiedzialnością za pomoc finansową czy jakąkolwiek inną- w takim sensie, że nie traktowałabym tego jako ich obowiązek, skoro jestem ich dzieckiem. Jeśli chcieliby pomóc- super, pięknie, z wdzięcznością bym się zgodziła, no ale nie można tego wymagać. Ten akapit to nie konkretnie do Ciebie, Fragile, raczej mówię, co myślę w sprawie całej dyskusji na forum :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    The_Fragile: wygląda na to, że kobieta kobiecie nadal wilkiem

    A ja tak tego nie odbieram. Dziewczyny chcą dać Hussy przysłowiowego "kopa". Czasem to jest bardzo potrzebne!
    Ja też jestem za samodzielnością - nic tak nie dodaje wiary w siebie i samospełnienia. Bo nie każdy ma tak dużą i kochającą rodzinę, jak tobie się trafiło :smile: A nawet jak ma, to i tak samodzielność cieszy równie bardzo..
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    A ja zmienię Wam temat, bo jakis czas temu pisałam o swoim rozstaniu z ojcem mojego dziecka.... Teraz układam sobie życie od nowa, z kims innym... Jak to się skończy nie wiem. Na razie jest dobrze... Ale byłam sceptycznie nastawiona, że ktos mnie zechce... Ktos zechciał i mnie i moje dziecko....

    Jaki będzie finał, nie wiem (choć mam juz pierścionek na palcu), ale teraz wierzę, że wszystko jest mozliwe...

    Trzymajcie się kobietki...
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Monia, super! Gratuluję i życzę, żeby układało się jak najbardziej po Twojej (Waszej) myśli :smile:
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeMar 27th 2013 zmieniony
     permalink
    Dziewczyny, dosyc teoretyzowania...

    Z wlasnego podworka- 7 lat temu zakonczylam cholernie trudny zwiazek. Zwiazek, z ktorego wyszlam z zerowym poczuciem wlasnej wrtosci. Poza tym z pustymi kieszeniami i dlugami... Mialam tez to "szczescie", ze nie mialam pracy...
    Moglabym tu opisywac, jak to na chleb brakowalo itd...
    To trzeba przezyc, zeby zrozumiec... Taaaak o glodzie, czy zaleglosciach w spoldzielni niektorzy moga sobie teoretyzowac i pisac...(i cale szczescie!)
    Mysle, ze niektore osoby zapominaja o tym, ze kiedy rozpada sie zwiazek to nie rozpada on sie tylko osobom, ktore zajmuja swietne stanowiska w pracy i maja kilkanascie lokat w banku...

    "Staniecie na nogi" nie trwa jednego, czy dwoch dni... Ale to zrozumie osoba, ktora byla w takiej sytuacji.

    Szczerze Wam powiem, ze nie wyobrazam sobie, co by bylo gdybym miala wtedy dziecko...
    Moge tylko przypuszczac, ze niewyobrazalnym bylby dla mnie fakt, ze mojemu dziecku brakuje na pieluchy, czy mleko.
    I moge tylko przypuszczac, ze tak byloby mi przykro gdyby ojciec i dziadkowie "zapomnieli" o nim...

    I tak, jak juz niejednokrotnie wspominalam- nie pochwalam oczekiwan, ze ktos bedzie utrzymywal matke i jej dziecko.
    Ale dlaczego nikt nie chce zrozumiec, ze kiedy dzis zostaje sama, to jutro nie nie mam swietnej pracy, opieki nad dzieckiem i mnostwa oszczednosci...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 27th 2013
     permalink
    Lexia: Jeśli chcieliby pomóc- super, pięknie, z wdzięcznością bym się zgodziła, no ale nie można tego wymagać.


    Wymagać nie, bo tego się chyba nawet nie da... Zgodzę się, że jeżeli dziadkowie nawet należą do tych co wolą np. jeździć po świecie to nic się z tym nie zrobi. Ale musi to być nieziemsko przykre, że dziadkowie naszych dzieci nie chcą, nie poczuwają się, żeby kontakt z wnukami utrzymywać. Zrobić się z tym nic nie da, bo na siłę nie wciśniemy im telefonu do łapy, nie będziemy odwiedzać czy zapraszać, jak widać niechęć. Ale nie zgodzę się, że brak kontaktu z wnukami jest czymś ok i czymś normalnym.

    Co do tej pracy do 67 roku - właśnie dlatego napisałam, że mam nadzieję, że będzie mi dane opiekować się wnukami. Oby to się jeszcze zmieniło ;)

    Agatella, pewnie, ja też bym Hussy zachęcała, żeby chociaż jakąś pracę w domu dorwała, bo finansowe uniezależnienie się naprawdę może zdziałać cuda. Zawsze to już "swoje" pieniądze.

    Treść doklejona: 27.03.13 17:17
    Monia, gratuluję!
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.