Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeNov 7th 2014
     permalink
    Montever, ja bym nie mowila ze wyjezdzam,ze mam plan taki. najpierw wyrobic dokument ot tak,a potem dopiero w zycie wcielić wyjazd.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 7th 2014
     permalink
    tak, na wyrobienie dowodu potrzeban jest zgoda obydwojga rodzicow. ale uwazam, ze sad stanie po stronie matki


    Tak własnie chyba będzie... Ale ja chyba bym sie zastanowiła nim rozdzielę dziecko z ojcem. To by ostateczność była... Pal sześć facet, ale dziecko tęskni... Wiem to po Dawidku ile wycierpiał gdy tatuś zniknął...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 7th 2014
     permalink
    Monia, a ja nie. dla mnie postawa jest dobrobyt dla mojego dziecka
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 7th 2014
     permalink
    Monia, a ja nie. dla mnie postawa jest dobrobyt dla mojego dziecka


    Mi jednak za bardzo serce pekało, gdy mi syn wypłakiwał, wszedzie tate widział... Chyba wolałabym tutaj szukać, skromniej, ale jednak nie robic krzywdy dziecku... No, ale każdy ma inny próg bólu :P
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeNov 7th 2014 zmieniony
     permalink
    Monteniu, i radzisz wyjeżdżać bez zgody rodzica posiadającego również władzę rodzicielską? Czy to nie podpada pod uprowadzenie?
    O: http://www.infor.pl/prawo/dziecko-i-prawo/wladza-rodzicielska/259433,Rodzic-wywozi-dziecko-za-granice-co-robic.html
    --
    •  
      CommentAuthormontenia
    • CommentTimeNov 7th 2014 zmieniony
     permalink
    brombap, to jest tej matki decyzja,nie moja. Nie radze wyjezdzac bez zgody. Sadownie mozna zalatwic,ze zostanie wydana zgoda na wyjazd. A dokument typu dowod osobisty warto mieć,zeby potem ojciec nie utrudnial wyrobienia(nawet mimo nakazu sadu-choć nie wiem jak to prawnie jest). moje dziewczyny maja i dowod i paszport.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 7th 2014
     permalink
    Ale jak juz wiemy ojciec wie co planuje matka dziecka" więc się w ciula zrobic nie da ... więc nie ma co sobie wyobrażać.
    --
    •  
      CommentAuthormontever
    • CommentTimeNov 7th 2014
     permalink
    Monia502: Kurdę ja nie wyobrażam sobie, że np. ktoś mi syna wyprowadza za granicę... A sądzę, że facet tez ma uczucia i nie robi tego złosliwie, tylko strach przed tęsknotą...

    Sytuacja jest trudna, niezaprzeczalnie. Ale taka jest zawsze gdy pośrodku stoi dziecko... Tyle, że "life's go on", trzeba jakoś na nowo poskładać rzeczywistość. Oboje są młodzi, całe życie przed sobą, w perspektywie now związki...
    montenia: ja bym nie mowila ze wyjezdzam,ze mam plan taki. najpierw wyrobic dokument ot tak,a potem dopiero w zycie wcielić wyjazd

    Tak też radziłam, ale już "po ptokach"... Z resztą, w małych mieścinach wieść się z wiatrem niesie..
    Monia502: Chyba wolałabym tutaj szukać, skromniej, ale jednak nie robic krzywdy dziecku...

    Tu nie tylko o pracę się rozchodzi, ale i o nowy związek...
    Ewasmerf: dla mnie podstawa jest dobrobyt dla mojego dziecka

    o to właśnie chodzi
    brombap: Monteniu, i radzisz wyjeżdżać bez zgody rodzica posiadającego również władzę rodzicielską? Czy to nie podpada pod uprowadzenie?

    "uprowadzenie" nie wchodziłoby w grę. Ale właśnie mając dowód w garści, pewnie łatwiej (nie wiem czy dla obojga) byłoby negocjować warunki wyjazdu choćby i sądownie. W tej chwili z uzyskaniem tego dok. tożsamości będzie problem.
    Czyli ciężko coś poradzić... Bez prawnika chyba się nie obejdzie.
    --
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeNov 7th 2014
     permalink
    No właśnie radzę kontakt z prawnikiem, by wszystko załatwić zgodnie z prawem.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 7th 2014
     permalink
    najlepiej prawnika, bo jak matka powie, ze chce dobrobytu i lepszego jutra dla dziecka niz buidy i braku pracy w PL to kazdy sad jej przyzna racje.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 8th 2014 zmieniony
     permalink
    A mojego znajomego była żona wyprowadziła się z dzieckiem na drugi koniec Polski. Za pracą, za nową miłością. Miejsce pobytu dziecka ma ustanowione przy sobie, wiec gdzie mama, tam dziecko. Odbyła się nowa sprawa sądowa, ustalono widzenia pod nową sytuację. I finito. Wiadomo, za granicę dziecka wywieźć nie można ale dlaczego nie zmienić miejsca zamieszkania, chociażby ze względów finansowych? Mój były na sprawie o ograniczenie praw zapytał sedziny, co on ma zrobić, jeśli mu wywioze dziecko? Ona odpowiedziała, że za granicę nie mam prawa, natomiast jeśli się przeprowadze gdzieś w PL, to wtedy odbędzie się sprawa o ustalenie "nowych" widzen.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    nie zmienić miejsca zamieszkania, chociażby ze względów finansowych?


    A wiesz czemu? Bo moja koleżanka mieszka tu gdzie ja, a jej były mąż mieszka w Gdańsku. Sąd jak Kamilem miał 3 latka zadecydował, że calutki co drugi weekend dziecko ma jechać do Gdańska (do ojca), ma tam spędzać tydzień ferii oraz miesiąc wakacji (podzielone 2x po 2 tyg). No i sytuacja wygląda tak, że dziecko tęskni za matką, wypłakuje tam łzy, itp, itd... Casia od 2 lat walczy w sądzie, żeby te spotkania z ojcem nie były tak długie, bo mineły 2 lata, a dziecko przeżywa traumę rozstania z mamą... Sąd bezlitosny...

    Pół biedy jak dzieciak dobtze by znosił wizyty u ojca, ale w takiej sytuacji???
    Niestety nie możesz powiedzieć nie dam Ci dziecka, bo jak Basia tak zrobiła to on wzywał policje i dziecko oddać musiała.
    --
    •  
      CommentAuthorobe
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    Trzeba czekać aż dziecko skończy 13 lat i wtedy dowód osobisty wyrabia się z podpisem jednego opiekuna prawnego :)
    -- Swoje trzy grosze każdy uważa za najlepszą mo
    •  
      CommentAuthorOlenka01
    • CommentTimeNov 8th 2014 zmieniony
     permalink
    Co za ojciec, ktory na sile trzyma dzieciaka? Chyba zeby matce na zolsc zrobic. Moj M ma 2 dzieciaczkow I jak raz przy chorobe jednego marudzil ze chce do mamy to po prosu odstawilismy go I tle. Nie wyobrazam sobie na sile ta trzmac placzae dzicko. Tylko sie zrazi I nic wiecej.
    -- []
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    Co za ojciec, ktory na sile trzyma dzieciaka? Chyba zeby matce na zolsc zrobic


    To też nie jest, że na złość. Ojciec też człowiek, ma uczucia i chce być z dzieckiem... Też byś chciała być ze swoim. Bo co tu zrobić? Dziecko chce widziec ojca, ale tez chce widziec mamę. Dla niego korzystne byłoby gdyby mógł być z obydwojgiem. Jeśli para mieszka w jednym mieście, to półbiedy, bo zawsze mozna na noc przekazac mamie, albo jak dziecko tęskni zadzwonic po ojca...

    Nie wyobrazam sobie na sile ta trzymac placzae dzicko.


    Tylko, że to są kilometry. Kawał drogi... Często dojeżdżają w nocy, a on juz chce wracać... No nie ma opcji... Jakby bliżej mieszkali to byłoby łatwiej...
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    Wiadomo, że są różne relacje ojciec-dziecko ale wyobraziłam sobie, że ta więź jest bardzo silna, powiedzmy tak jak u moich chłopaków. Czułabym się strasznie źle z tym, że to ja ich rozdzielam, że przeze mnie nie będą mogli się widywać często i kiedy tylko dana strona zechcę. Wiadomo D. jest jeszcze malutki ale taki przedszkolak już czy większe dziecko, które ma wspaniałe relacje z ojciec bardzo musiałby taką sytuację przeżywać. Podejrzewam, że bardzo by to zaburzyło jego poczucie bezpieczeństwa oraz jednak ostatecznie przez taką rozłąkę mogłaby się osłabić więź albo z ojcem albo z matką. Nie wspominam już o tym jak to mogłoby wplynąć na psychikę dziecka. Sama miałam zawsze dobre relacje z ojcem i naprawdę nie wyobrażam sobie rozstania z nim na którymkolwiek z etapów mojego życia.
    Zdaję sobie sprawę, że matka jednak na początku tą więź ma lepszą z dzieckiem...no ale moim zdaniem ojciec powinien mieć takie sama prawa jak matka (oczywiście nie biorę pod uwagę sytuacji, kiedy to ojciec nie interesuję się dzieckiem, bądź przyomina sobie o nim po jakimś czasie) mam na myśli zdrową relację i ojca, który ponad wszystko kocha swoje dzieci. Wiadomo, że dziecko musi mieszkać z jednym z rodziców ale bardzo współczuje facetom, których byłe partnerki postanawiają się wyprowadzić z dzieckiem np. na drugi koniec Polski. Dla mnie to takie trochę nieludzkie i nie fair, wiem ,że wiele z Was pewnie się z tym nie zgadza...no ale w moim odczuciu jednak tak jest,bo codziennie widzę piękną relacje Dominik/Łukasz(jego tata;)) i nie wyobrażam sobie jakbym mogła rozdzielić ich setkami kilometrów.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    No właśnie Hop, ja myślę podobnie. Też miałam epizodzik, że próbowałam ułożyć sobie zycie od nowa z facetem, który mieszka w Anglii. Wtedy jeszcze tata Dawidka go odwidział niemal codziennie. Od początku postawiłam nowemu partnerowi sprawę jasno, że ja sie do Anglii nie przeprowadzę, bo chciał/ nie chciał moje dziecko swojego ojca uwielbia i nie mam sumienia odbierać mu tej miłości. Nowy partner zatem zamierzał wrócić do PL.

    Sama wychowałam się z rodziny rozbitej. My mieszkałyśmy bliżej morza, ojciec bliżej gór, a potem wyjechał do Holandii... Wiem jak się może czuci dziecko oderwane od jednego z rodziców. Myślę, że dlatego mam takie, a nie inne podejście do sprawy.
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    No właśnie Monia, ktoś inny powie..ale jest przecież matka, która też ma prawo do szczęścia. No ok.. ona układa sobie wszystko od nowa ale no niestety przy dziecku całkiem przecież się nie da, bo dla niego tata to nadal i na zawsze rodzina. Dziecko jest wspólne, mamy i taty. Ja nie byłabym szczęśliwa, wiedząc, że moje dziecko ma daleko ukochanego tatę i bardzo za nim tęskni, przeżywając rozstanie z nim.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    hope, w idealnym swiecie...
    jakos tak dziwnie sie sklada, ze bardzo czesto slysze, ze ojciec sie wypina, zaklada nowa rodzine, daj bog jak chociaz placi.
    w takim rozsadnym przypadku jak mowisz, gdzie ojciec jest taki super, to mozna zrobic opieke naprzemienna, czestsze wizyty niz tylko te sadowne, co rownoczesnie da matce wieksze mozliwosci zarobkowe. w rozsadnych rodzinach ojciec kochajac dziecko pomoze matce stanac na nogi. szczerze - znam tylko 2 takie juz nie pary.
    a tak bywa niestety tak, ze ojciec duzo gada, malo robi.
    jesli by chodzilo o finanse to nie wahalabym sie ani chwili, jesli o to, zeby sie przeprowadzic do nowego faceta na drugi koniec polski czy za granice to never ever.
    i to wcale nie z powodow, zeby ojciec dziecka mial blizej.
    a czemu nie bierzeecie pod uwage, ze skoro ojciec dziecka tak kocha dziecko to nie moze sie przeprowadzic ZA dzieckiem na drugi koniec polski? bo co? bo on juz te rodzine tutaj ma? wiec trzeba sie ulozyc POD niego? w takich rozsadnych rodzinach moze jakies inne wyjscie sie znajdzie, lepsze dla wszystkich? czemu to matka ma rezygnowac ze swojego szczescia itp.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    Dziecko jest wspólne, mamy i taty. Ja nie byłabym szczęśliwa, wiedząc, że moje dziecko ma daleko ukochanego tatę


    No dokładnie ...

    Ja akurat moge cos powiedzieć na temat stałej rozłąki dziecka z ojcem na swoim przykładzie oraz Dawidka. To jest dramat. Moje dziecko taty nie widziało rok (ponad), a do dzis pyta "gdzie tata", jak idziemy w tłumie ludzi i jakiś pan jest ubrany na czarno, nosi długie włosy lub wystarczy, że ma brodę krzyczy: "tato!". Noooo, serce pęka... Ale ja nie mam wpływu na obecną sytuację, gdyż Dawid senior nie zamierza nic zmieniać. Ułożył sobie nowe życie, o starym juz nie pamięta i nic go nie rusza. Początkowo walczyłam jak mogłam, by przemyslał, ale nic nie dało się zrobić. No nie zmuszę...

    Byc może są dzieci które łagodniej do sprawy podchodza, ale to chyba rzadko...

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 08.11.14 16:20</span>
    a czemu nie bierzeecie pod uwage, ze skoro ojciec dziecka tak kocha dziecko to nie moze sie przeprowadzic ZA dzieckiem na drugi koniec polski?


    Biorę... Ale jeśli np. ojciec dziecka ma np. nowa rodzinę TU, to ciężko wszystkim przeorganizować życie...

    Kolejna sprawa, ktoś musi ustąpi tak, by dobrze miało dziecko... Jest czas, kiedy dziecko ma w tyłku czy mama ma wypłaty 2500 czy 5000, a liczy sie poczucie bezpieczeństwa, a bezpieczeństwo to sa dla niego rodzice.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    no wlasnie Monia, ktos musi ustapic, tylko czemu ja?
    i ja nie mowie o takich sytuacjach, ze matka chce 5000 zl, tylko przykladowo nie moze tu znalesc pracy albo licha, a za granica ma przykladowo wieksze mozliwosci. to takie gdybanie, kazdy przypadek jest inny. sad tez rozpatruje kazda sytuacje osobno.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    tylko przykladowo nie moze tu znalesc pracy albo licha


    Ewcia, tylko, że to już jest własnie taka sytuacja, że dla dobra dziecka mus to mus. Bo tu z kolei trzeba pomyśleć, że bez środków do życia dziecko trafi w jeszcze gorszą sytuację, bo w naszym kraju sie takie dzieci upycha po domach dziecka. Tutaj mniejsze zło bym wybrała i tyle.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    Sory Monia ale ja bym za chiny nie wydała dziecka, jeśli ono nie chce iść, lub jeśli płacze. Pytałam swojej adwokat, co w takiej sytuacji robić, gdyż moje dziecko nie zna taty, mówi do niego per pan a tatuś się obudził po prawie 2 latach i sadził się, że chce dziecko zabierać na weekendy. I poradzila Właśnie wezwac policję, pokazać walizkę, że dziecko spakowane do taty ale nie chce iść, płacze, przeżywa. .. Policja spisuje notatkę i jeśli rzeczywiście dziecko nie chce, na siłę dziecka jej nie zabiorą. Nie maja takiego prawa. Bo gdzie tu jest to DOBRO DZIECKA, o którym piszecie? Inaczej, jeśli dziecko chce iść a matka wymyśla i utrudnia. Wtedy policja może zadziałać. Moja sytuacja na szczęście unormowana, miejsce pobytu dziecka ustanowiono przy mnie, ograniczono mu prawa a wizyty ma 2 razy w miesiącu po 3 godziny w mojej obecności. Oczywiście w żadnym miesiącu jeszcze nie zdarzyło się, by wykorzystał maksimum godzin. Taki ma zapał. ..
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    Sory Monia ale ja bym za chiny nie wydała dziecka, jeśli ono nie chce iść, lub jeśli płacze. Pytałam swojej adwokat, co w takiej sytuacji robić, gdyż moje dziecko nie zna taty, mówi do niego per pan a tatuś się obudził po prawie 2 latach i sadził się, że chce dziecko zabierać na weekendy. I poradzila Właśnie wezwac policję,



    Ale tam jest inna sytuacja!!! Tam sąd ustalił kiedy dziecko ma widzenia z ojcem oraz jak długo... Jest wyrok i tyle. Pozatym, tam tatuś nie obudził sie po dwóch latach, lecz zawsze był... Basia po prostu wyptowadziła sie w końcu do mamy.

    Basia jak nie chciała wydawać, to Adaś wzywał policję, policja dziecko wydać kazała.(no chyba, że Kamilek był chory, wówczas po peostu został przesunięty termin o tydzień.

    o gdzie tu jest to DOBRO DZIECKA, o którym piszecie? Inaczej, jeśli dziecko chce iść a matka wymyśla i utrudnia.


    Ale to tez nie jest tak, bo Kamil chce widywać ojca, ale chce też matkę miec przy sobie podczas wyjazdów... No i jak taty długo nie widzi to tez za nim płacze, tata przyjezdza, zabiera i zas płacz o mamę...

    3 godziny w mojej obecności. Oczywiście w żadnym miesiącu jeszcze nie zdarzyło się, by wykorzystał maksimum godzin. Taki ma zapał. ..


    U Was jest inna sytuacja, bo ojdziec juz raz nawalił, a Adaś był ojcem wzorowym...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    jakby ojciec byl madry to by sam zaproponowal, ze przyjedzie na weekend do dziecka, wynajac jakis motel, w dzien spedzac z dzieckiem, na noc go odprowdzac do matki. no ale przecez nowa zona na to nie pozwoli! i takie to dobro dziecka...kazdy patrzy na czubek wlasnego nosa.

    Treść doklejona: 08.11.14 19:54
    moj eks tak strasznie chcial brac dziecko. ja powiedzialam, ze moze przychodzic. maly byl na tyle maly, ze nie mialam zamiaru mu wydawac dziecka, sadownie nic nie ma ustalone.
    zaproponowalam pisemnie, ze jak chce moze przychodzic w kazda niedziele nawet na caly dzien, ze moze dodatkowo 3 razy w tygodniu przychodzic po zlobku na zabawe, kapanie, usypianie. ja sobie w tym czasie bym siedziala w innym pokoju/w kuchni, nie, ze sleczalabym mu nad glowa.
    myslicie ze z tego skorzystal?? ANI RAZU!!!!
    potem jak maly byl wiekszy to proponowalam zeby co tydzien go bral na niedziele. bral go nawet nie raz w miesiacu!!!!
    no, ale wszem i wobec sapal jakim to jest zajebistym ojcem. i jaka ja to jestem ta ZŁA.
    a potem jak mu sie jego gowniany zwiazek rozsypal to nagle jest obecny w zyciu dziecka, no i w moim (ale to nieistotne).
    i co sie okazalo po czasie: ze to oczywiscie nowa ciagle sapala, ze on za dzieckiem, a on na tyle nie mial jaj, zeby sie przeciwstawic.
    nie wiem katka jak tam u ciebie jest, ale wiem dobrze jak nowe partnerki potrafia ustawic sobie ojca dziecka i tak zorganizowac czas, ze na to dziecko czasu juz nie ma.
    nie wszystkie, bo znam takie co to kochaja cudze jak swoje.
    ale spora wiekszosc to jednak te zle macochy;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    Wiesz co Ewa nie chcę się wypowiadać w temacie w którym mogę sobie tylko gdybać, bo nie chcę nikogo urazić aczkolwiek jestem prawie na 100% przekonana, że nawet finanse by mnie do przeprowadzki nie przekonały. W głowie siedzą bowiem ich wspólne chwilę, wygłupy, spędzony na zabawach czas..nie...myślę, że nie potrafiłabym im tego zabrać, mimo wszystko...nie twierdzę, że kobietom, które się zdecydowały się na ten krok było/jest łatwo, nie oceniam ich...no ale ja bym tego nie potrafiła zrobić i już. Cały czas mówię o sytuacji gdzie ojciec kocha i opiekuje się swoim dzieckiem wiadomo.

    Ewasmerf: a czemu nie bierzeecie pod uwage, ze skoro ojciec dziecka tak kocha dziecko to nie moze sie przeprowadzic ZA dzieckiem na drugi koniec polski? bo co? bo on juz te rodzine tutaj ma? wiec trzeba sie ulozyc POD niego? w takich rozsadnych rodzinach moze jakies inne wyjscie sie znajdzie, lepsze dla wszystkich? czemu to matka ma rezygnowac ze swojego szczescia itp.

    Monia już odpowiedziała...na to pytanie, ktoś musi ustąpić...nie widzę też powodu dla któego mój mąż(wtedy byłby były;)) miałby za mną jeździc po Polsce, a np. gdybym w ciągu życia zmieniała partnerów/miejsca zamieszkania kilka razy to co? on musiałby za nami jeździć jak ogon? nie wiem..wydaje mi się to po prostu niedorzeczne.
    No cóż..wiadomo każdy ma swoje zdanie na dany temat i już :wink:
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 8th 2014 zmieniony
     permalink
    Monia502: Ale tam jest inna sytuacja!!! Tam sąd ustalił kiedy dziecko ma widzenia z ojcem oraz jak długo...

    Monia, ale ja omawiałam z moją adwokat sytuację, co będzie, jeśli sędzina uzna, że eks może zabierać dziecko, czyli o sytuacji już jakby uregulowanej prawnie. Gdybałyśmy po prostu. I tak mi tłumaczyła adwokat. Poza tym myślę, ze koleżanka może iść po poradę prawną i podpowiedzą jej, co w takiej sytuacji. Niemniej piszesz również:
    Monia502: No i jak taty długo nie widzi to tez za nim płacze, tata przyjezdza, zabiera i zas płacz o mamę...

    dziwi mnie to, że koleżanka martwi się o dobro syna tylko wówczas, kiedy mały płacze u taty ale nie pomyśli, ze mały tak samo cierpi (bo płacze), kiedy taty brak :) Na moje oko mały przeżywa nie tyle brak mamy czy taty w danej chwili, tylko fakt, że nie są już wszyscy razem, jak dawniej. No bo tak samo cierpi i tęskni za tatą, jak i mamą.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 8th 2014
     permalink
    I tak mi tłumaczyła adwokat.


    Ale to się chyba ni jak ma do praktyki, bo po każdej interwencji policji, dzieciak musiał jechać...
    Ale tez jest dtuga strona medalu, bo często Kamil wsiada do samochodu, a ryczeć dopiero zaczyna tam...

    dziwi mnie to, że koleżanka martwi się o dobro syna tylko wówczas, kiedy mały płacze u taty ale nie pomyśli, ze mały tak samo cierpi (bo płacze), kiedy taty brak :) Na moje oko mały przeżywa nie tyle brak mamy czy taty w danej chwili, tylko fakt, że nie są już wszyscy razem, jak dawniej. No bo tak samo cierpi i tęskni za tatą, jak i mamą.


    Alez oczywiście że ją to martwi, ale wrócić do mamy musiała, bo tam ani nie miała się gdzie podziać, ani pracy.... Razem być ni chu chu mogą, bo Adaś niestety mężem był okropnym, ale to juz chyba nie powinnam szczegółów ujawniać... Tata fajny - mąż nie.

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 08.11.14 21:01</span>
    ale spora wiekszosc to jednak te zle macochy;-P


    np. zona mojego ojca... Ta jest genialna.... brrrrrrr
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 9th 2014
     permalink
    Monia502: Niestety nie możesz powiedzieć nie dam Ci dziecka, bo jak Basia tak zrobiła to on wzywał policje i dziecko oddać musiała.

    wiecie co, wg mnie to dziecko daltego tak to znosi bo dorosli mu to utrudniaja. juz samo to, ze w sadzie walka, ze policja byla wzywana. w dobrze poukladanych bylych rodzinach, a takich jest bardzo malo - jak dziecko teskni za ojcem czy cos sie dzieje, to ten ojciec wsiada w auto i wali te 200 km do dziecka. a jak dziecko jest male i przezywa to ojciec sie dopasowuje do dziecka kosztem siebie. skoro jak twierxzi tak bardzo je kocha.
    w madrych rodzinach ojciec i matka potrafia przelamac wzajemna niechec i przykladowo wigilie spedzic razem.
    mozna sie czasem poswiecic i pokazac dziecku, ze mimo, ze rodzice nie sa razem to potrafia sie szanowac i obydwoje go kochaja a nie walcza miedzy soba.
    to tyle teorii, bo w praktyce jest przepychanka najczesciej, udowadnianie wlasnych racji itd itp. ja tez sama proponowalam ojcu zeby do nas przychodzil. ale jak widzicie na MOICH warunkach to mialo byc. tak jak ja to sobie wymyslilam i zaproponowalam.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 9th 2014 zmieniony
     permalink
    Ewasmerf: w madrych rodzinach ojciec i matka potrafia przelamac wzajemna niechec i przykladowo wigilie spedzic razem.
    mozna sie czasem poswiecic i pokazac dziecku, ze mimo, ze rodzice nie sa razem to potrafia sie szanowac i obydwoje go kochaja a nie walcza miedzy soba.

    Ładnie piszesz Ewa. Takie słowa bardzo mnie motywują, chyba wklepię je sobie w umysł i będę powtarzać jak mantrę ;) Ja właśnie taką taktykę obrałam z tatą Michaliny, na pierwszym naszym spotkaniu. Tzn. ustaliliśmy, że przy dziecku nie kłócimy się, nie okazujemy jakiejkolwiek niechęci do siebie, jesteśmy uśmiechnięci. Robimy to dla dziecka. O dziwo po rozmowie ze mną tato Michaliny zaczął płacić mi całą kwotę alimentów (bo bywało i 200zł mniej a zasądzone mamy 600). I pomimo, że widzę, że zapał mu opadł od czasu sprawy sądowej (bo walczył o każdy weekend a teraz nawet 6 godzin nie wyrabia), to i emocje się ustabilizowały, co pozwala na zdrowe relacje między nami (śmiem twierdzić, że lepsze niż przed rozstaniem). Jestem zdania, że moim obowiązkiem jest umożliwić Michalinie spotkania i zrobić wszystko co w mojej mocy, by chętnie na nie chodziła, a kiedy dorośnie i będzie bardziej świadoma, sama zadecyduje o dalszym losie swojej relacji z tatą. I nie to, że żalu nie mam, że jest tak pięknie... bo przecież nawalił i zniknął w momencie, kiedy go najbardziej potrzebowałam (rehabilitacja dziecka, ciągłe wizyty u specjalistów, ćwiczenia w domu), umył ręce od ciężkiej na tamten czas odpowiedzialności. Boli cholera do tej pory. Ale nie to jest teraz najważniejsze. Najważniejsze jest to, by pomóc Michalinie zbudować z nim taką relację, bym np. za rok mogła ze spokojnym sercem oddać ją w "jego ręce", bez strachu i myśli, że ona nie chce z nim być.
    A tak abstrahując... moje dziecko właśnie piszczy ze szczęścia siedząc na parapecie, bo ponoć widzi na dworze konika :shocked: Dodam, że mieszkamy w mieście i ja żadnego konika nie odnotowałam :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 9th 2014
     permalink
    katka, ladnie pisze ale zaznaczylam, ze tyle w teorii. bo w praktyce naprawde ciezko schowac gleboka niechec do kieszeni. jeyne to, ze z czasem jest coraz latwiej bo emocje opadaja i jak na poczatku czlowiek martwi sie o dziecko jak je da na glupi spacer to potem sie zlosci jak ojciec go na te niedziele nie wezmie, bo sie chce chwile oddechu, hiehie
    ja wcesniej sobie nie wyobrzalam dac dziecko na noc ojcu, teraz to bym z checia oddala, sesese, coby sobie wyskoczyc gdzies do kina czy cos.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 9th 2014
     permalink
    przykladowo wigilie spedzic razem
    przelamac wzajemna niechec i przykladowo wigilie spedzic razem.


    Wszystko to byłoby piękne gdyby nie np. nowy partner matki, który ni chu... życzy sobie by ojca dziecka w ogóle wpuszczać do domu... A takich panów tez znam... Do póki D przyłaził do dziecka to przychodził do nas w 1 święto. Wigilie wolał spędzic z mamunia swoją :P.

    ale jak widzicie na MOICH warunkach to mialo byc.


    U nas Dawid mógł odwiedzac synka kiedy chciał i własciwie na jego warunkach było, bo przyłaził kiedy chciał :P. Także niechęć w naszym przypadku wykluczona, a jednak Dawciu przezywał jak np. tata wychodził do siebie.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 9th 2014
     permalink
    Monia502: nowy partner matki, który ni chu... życzy sobie by ojca dziecka w ogóle wpuszczać do domu...

    monis, ale ja mowie o madrych rodzicach, a tu bez urazy - matka jest glupia.
    jak sie szuka drugiego parnera i ma troche oleju w glowie to sie patrzy przede wszystkim na dziecko. przynajmniej ja patrzylam. i spotykalam sie z roznymi facetami, ale jak widzialam: brak zainteresowania dzieckiem, jakas taka ogolna nieporadnosc, nieslownosc, brak wyczucia, wygodnictwo, nie zauwazanie niebezpieczenstw, skupienie tylko na mnie, bla bla bla to od razu odpadal w przedbiegach.
    pamietam kiedys jak sie spotykalam z takim gosciem, no super opiekunczy, pomocny, zaradny, zawsze mozna bylo na niego liczyc. tez mial dziecko z poprzedniego malzenstwa. ale moim zajmowal sie super. no i pamietam jak tego swojego syna kiedys przywiozl do nas, maly mial jakies 7-8 lat. a ten jak go nie zaczal strofowac: siedz prosto, rece na stole, nie krec sie. jeeezuuuu, tosz to byl 7 latek!!! ciezko mu naprawde usiedziec przy stole, zwlaszcza ze nic takiego nie robil, ot ruszal sie bo ZYL!!
    tak ze taki facet rowniez w przedbiegch odpadl.
    tak, ze nie wyobrazam sobie byc z kims, kto ma problem z moim eksem, ze on przychodzi do mojego dziecka. dla mnie to niedojrzalosc (tez bylam niedojrzala, ale dojrzalam). jak ktos chce zdradzic zdradzi zawsze, a sila i izolacja nigdy nikogo nie utrzymasz. wiec nie wiem skad problem, zeby ojciec dziecka przyszedl do domu dziecka? przeciez rozstali sie znjakis powodow, wiec raczej nie wskocza sobie do lozka podczs opieki nad dzieckiem, ze sie nie znosza to inna sprawa, mozna na te 2 godziny naprawde sie pohamowac. zwlaszcza, ze skoro ojciec dziecka przcyhdz do dziecka to raczej bedzie gadal, bawil sie z dzieckiem a nie z nowym partnerem matki. a ten w tym czasie moze wyjsc z domu, jakby to byla wigilia pomoc w kuchni i do minimum ogrniczyc widzenie sie z eksem.
    ja to tak widze.
    te sytuacje nie sa latwe dla doroslych, wiadomo, ze czlwiek sie czuje zawsze niepenwie, skrepowany, i musi sie powstrzymac zeby nie zabic czy to eksa, czy to eks, czy nowego partera tejze/tegoz. ale nawet ja jestem w stanie 2 godziny wytrzymac;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeNov 9th 2014
     permalink
    Monia502: jednak Dawciu przezywał jak np. tata wychodził do siebie.

    współczuję i wyobrazić sobie tego nie mogę...
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 9th 2014
     permalink
    jak sie szuka drugiego parnera i ma troche oleju w glowie to sie patrzy przede wszystkim na dziecko


    No dokładnie... Ja dlatego z J sie rozstałam, bo on tez sobie nie zyczył... Ale niektóre babki maja z miłościa jak ze sraczką...

    tak, ze nie wyobrazam sobie byc z kims, kto ma problem z moim eksem, ze on przychodzi do mojego dziecka.


    Tu sie zgadzamy i to bardzo, ale połowa moich koleżanek nie rozumiała dlaczego zrywam z J, sugerując, że kocham D...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 9th 2014
     permalink
    Monia502: Tu sie zgadzamy i to bardzo, ale połowa moich koleżanek nie rozumiała dlaczego zrywam z J, sugerując, że kocham D...

    ehh, no i jeszcze maadre inaczej kolezanki. caly swiat wie lepiej niz ty.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorKaroolka
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    Przyszedł czas, że i ja dopiszę się do tego wątku. Na pierwszej stronie przeczytałam wpis Livii z 2010 r. z pytaniem, czemu po urodzeniu dziecka tak wiele związków się rozpada... I sama teraz zadaję sobie to pytanie plus inne - co jest lepsze dla dziecka - wychowywanie się w rozbitej rodzinie czy bycie świadkiem kłótni rodziców. Kłótni nie tak częstych, ale burzliwych, w trakcie których pada dużo złych słów?
    Tyle przeszkód jest do pokonania - rodzina, samotne wychowanie dziecka, praca, dom, kredyt, własne wątpliwości - jak to wszystko ogarnąć?
    Ja sama pochodzę z pełnej rodziny, ale dysfunkcyjnej. Po terapii dla DDA całą sobą chciałam stworzyć dla swojego dziecka szczęśliwy dom. I na ten moment nie daję rady. Bo sama nie wygram tej walki o związek. Cały czas dylematy i pytanie, czy mam tyle siły? I chęci przede wszystkim? Czasem myślę, ile w życiu mnie omija. Nie ze względu na fakt bycia matką, ale na fakt trwania w tym związku. W sumie z samego pisania tu nic nie wyniknie, ale na duszy będzie lżej jak wyrzucę to z siebie i wyjdę zza tej fasady niby szczęśliwej rodzinki.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    cemu po urodzeniu dziecka tyle zwiazkow sie rozpada? bo ci faceci nie wiedza co to odpowiedzialnosc, chca sie bawic, chca wolnosci, mysla, ze wszystko bedzie tak jak bylo i nie umieja tak naprawde kochac. kochaja tylko fasade.
    powiem ci z doswiadczenia - lepiej jest sie rozstac, lepiej byc samemu, i lepiej to dla dziecka niz ciagle klotnie.
    ale na pewno wygodniej i łatwiej jest we dwojke. Chocby finansowo.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    Karoolka: co jest lepsze dla dziecka - wychowywanie się w rozbitej rodzinie czy bycie świadkiem kłótni rodziców. Kłótni nie tak częstych, ale burzliwych, w trakcie których pada dużo złych słów?

    A ja zawsze twierdzę, że lepsze dla dziecka jest wychowanie w rodzinie, może nie idealnej, może takiej, w której ludzie się czasem spierają, ale potrafią się pogodzić i żyć zgodnie mimo różnic. Dlaczego wybierać między jednym złem a innym złem, skoro można wybrać coś dobrego?
    Wiem, że zaraz ktoś na mnie napadnie, że nie wiem co piszę, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Otóż byłam. Już kilka razy rozważałam rozwód, bo to proste odcięcie chorej kończyny. Ale zarówno dla siebie, jak i dla dzieci, uważam, że chore kończyny lepiej jest pielęgnować i leczyć.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 20th 2015 zmieniony
     permalink
    Karoolka, to nie do Ciebie będzie absolutnie, tak tylko pisze, żeby pokazać kontrę do tego, co Ewa napisała a a propos pytania Livii - często też związki się rozpadaja niedługo po narodzeniu dziecka, bo mama poza dzieckiem nie widzi już świata, mąż często jest spychany na drugi plan, może czuć się odtrącony, mniej ważny. Nie mówię, że ma być stawiany na piedestale, ale nie można też zapominac o tym, z którym to dziecko / dzieci zostały stworzone. Jakby się tak postawić w sytuacji męża to też by nam się za bardzo taka sytuacja nie podobała - mąż widzi tylko dziecko, a my czujemy się odstawione w kąt, nie ma już przytulasów, pocałunków. Tego nikt na dłuższą metę nie wytrzyma - ani kobieta, ani mężczyzna... Na szczęście to tylko etap i po nim (jak się uda) wszystko wraca do normy.
    .
    Karoolka, a kochasz meża? Jest o co walczyć?
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    Frag, ja tez kiedys o tym myslalam, ale malo ktora matka jest az tak sfiksowana na swoim dziecku, ze totalnie odtraca faceta. I szkoda, ze facet sie jakos tez tak nie potrafi sfiksowac na dziecku. Taa, czesto wlasnie jest rozkapryszony, ze jak to, zona skupia sie na noworodku, no niesamowicie kuzwa dziwne. A kobieta niech sie rozdwoi, rozstroi, bo dziecko, a w dodatku drugie dziecko, ktore grymasi i walczy o zainteresowanie albo fochem strzela, ze nie ma tego zainteresowania.
    Facet powienien byc na tyle dojrzaly, zeby wiedziec, ze dziecko wywraca zycie dogory nogami i sam powienien to miejsce dla siebie znalec a nie oczekiwac tego od zony.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    Oj, są, są... Nie jedną i nie dwie takie znam. Ja też po urodzeniu Krasnala byłam tak zafiksowana. Na szczęście mąż kumaty facet, przyszedł, powiedział, że czuje się odstawiony na boczny tor i musimy coś zmienić, bo tak być nie moze. Nie powiem jak strasznie mi się wtedy głupio zrobiło, bo po prostu nawet nie zwracałam na to uwagi. Ale teraz wiem, że miał rację.

    Ewasmerf: Facet powienien byc na tyle dojrzaly, zeby wiedziec, ze dziecko wywraca zycie dogory nogami i sam powienien to miejsce dla siebie znalec a nie oczekiwac tego od zony.


    To nie o to chodzi Ewa. Dorośli, dojrzali ludzie tez muszą wiedzieć, że oni są dla siebie. Po coś się związali, prawda? Nie tylko po to, żeby mieć dziecko, ale chyba był jeszcze inny cel? Kochali się, mieli wspólne tematy. I ja po sobie widzę, że po Krasnalu miałam totalne pieluszkowe zapalenie mózgu. Dupska uratowali nam dziadkowie, którzy raz w tygodniu brali malucha, szli z nim na spacer, a my mogliśmy przez 2h robić co chcemy - iśc do knajpki, do kina, tulić się, bzykać, co tylko nam się chciało - bo mieliśmy chwilę dla siebie. Nie wiem, wydaje mi się, ze to jest zdrowe i fajne dla związku. Bo nie można zapominać o tej osobie, którą się kiedyś w końcu do tego 'szaleństwa' kochało.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    No właśnie, zasadnicze pytanie - jest o co walczyć? Jeśli się kochacie, to uważam, że tak. My też przeżyliśmy kryzys po narodzinach pierwszego dziecka. I tak, trochę było tak, jak pisze Ewa - że mój mąż myślał, że będzie jak dawniej, ale trochę też tak, jak napisała Frag - że ja skupiłam się na dziecku. W sumie wystarczyło nam parę miesięcy, żebyśmy nagle pewnego dnia obudzili się i stwierdzili, że żyjemy ze sobą jak współlokatorzy, a nie małżeństwo :shocked: Co pomogło? Rozmowy, dużo poważnych, szczerych rozmów, bez oskarżeń i pretensji, ale za to z mówieniem o sobie, o swoich emocjach. Daliśmy radę. A teraz na pewno jesteśmy szczęśliwsi niż kiedykolwiek przedtem. Więc zanim padną ostateczne decyzje, warto jeszcze usiąść i spróbować razem zastanowić się, czy da się ratować to wszystko.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    Frag, ja sie z toba zgadzam. tyle tylko, ze moze facet by wyszedl z inicjatywa, a nie biernie czekal w cudzyslowiu z nadasana mina, ze czuje sie odtracony, a ty sie kuzwa dwoj i troj, bo biedny maly chlopiec. albo uciekawnie w prace. no rozne rzeczy sa. i nie uwazam, ze to kobieta ma teraz wszystkim dogadzac, i sie dopasowywac.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    Bo to jest chyba tak, ze trzeba czasu, zeby sobie po narodzinach dziecka poukładać. Z obu stron. Ja się bez bicia przyznaję, że bardziej ja zawiniłam, bo mój mąż był bardzo w dziecko zapatrzony, zaangażowany w opiekę. Ale ja tego nie widziałam i było tunelowe widzenie "Krasnal, Krasnal i Krasnal". I wiem, że ja bym się źle czuła, gdyby mąz postępował podobnie jak ja.

    No właśnie Hydro, takie mini-kompromisy, rozmowy, wyrzucenie tego z siebie, ale bez obrzucania drugiej osoby błotem. Łatwe to to nie jest, wiem coś o tym, bo choleryk jestem ;)

    Treść doklejona: 20.01.15 11:36
    Ewasmerf: tyle tylko, ze moze facet by wyszedl z inicjatywa, a nie biernie czekal w cudzyslowiu z nadasana mina, ze czuje sie odtracony, a ty sie kuzwa dwoj i troj, bo biedny maly chlopiec


    No to u nas tak nie było, bo mąż wychodził z inicjatywą, a ja mówiłam "nie teraz, potem, nie mam czasu, dziecko, nie mogę"... Mnie by szlag trafił ;) A męża do dzisiaj podziwiam za to, ze miał do mnie taką cierpliwość i nie pierdutnął we mnie poduszką mówiąc "nie to nie, nie będę wiecej pytać".
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    ja sie podpisuje pod hydro, i wcale nie namawiam do rozwodu, rozwod zawsze mozna wziac, zawsze sie zdąży.
    ale wlasnie chodzi mi o to, ze faceci mysla, ze wszystko bedzie jak dawniej, ze zona bedzie sie zajmowac dzieckiem, ugotuje, uprasuje, wyslucha, on wroci z pracy to ona bedzie wypoczeta, seksownie ubrana i w dodatku z nieustajaca chota na seks. i potem zdziwienie jest, ze "on jest niezauwazony", bo ona moze i ochote na seks wyjkrzesala, ale w trakcie gry wstepnej rozlega sie placz dziecka. moze to troche wyolbrzymiam, ale naprawde malo jest rodzin, gdzie wszystko jest "po polowie" i maz naprawde bardzo pomaga, a przynajmniej nie cuduje.

    Treść doklejona: 20.01.15 11:38
    niektorzy sie ze mna nie zgodza, bo czesc ludzi uwaza, ze najpierw para potem dzieci. ja uwazam inaczej. na pierwszym miejscu stoi dla mnie dziecko, potem M. I uwazam, od swojego M oczekuje tego samego. Ale niektorzy uwazaja, ze najlpierw zwiazek, potem dzieci.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    Ewa, nie każdy facet tak myśli, nawet na szkołach rodzenia rozwiewają wszelkie wątpliwości, ze wszystko bedzie przewrócone do góry nogami i jak ktoś mówi, ze dziecko nic nie zmienia to chyba dziecka nie miał, bo dziecko zmienia wszystko - na lepsze lub na gorsze.
    .
    U nas nawet nie o seks chodziło, ale o zwyczajne porozmawianie wieczorem, we dwójkę. Jak dziecko śpi - przytulenie, obejrzenie serialu czy filmu. Takie zwykłe, normalne rzeczy, niby głupoty, ale jak ważne dla związku jak się okazuje.

    Treść doklejona: 20.01.15 11:40
    Ewasmerf: Ale niektorzy uwazaja, ze najlpierw zwiazek, potem dzieci.


    To ja uważam jeszcze inaczej - i dziecko i związek na równi. Da sie. Tak samo jak da się "równo" kochać dwójkę czy trójkę dzieci. Mąż jest dla mnie ważny w inny sposób, a dzieci w zupełnie inny.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    Frag, oczywiscie, ze nie wszyscy. CI faceci, Ci, z ktorymi sie nie udaje.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    Ewasmerf: ale naprawde malo jest rodzin, gdzie wszystko jest "po polowie" i maz naprawde bardzo pomaga, a przynajmniej nie cuduje.


    A to niestety jest prawda. Sama widzę wśród znajomych. Jasne, że nie u wszystkich, ale są tacy, gdzie facet sam nigdy z dziećmi nie został, chociaż dzieci już do przedszkola chodzą :shocked: Ale patrząc na żony takich mężów trochę się nie dziwię, bo one akurat są z tych, co to męża z kuchni przegonią, "bo przeszkadza", sprzątają same, "bo po nim trzeba poprawiać" itd. No cóż, jak się wcześniej męża traktowało, jak osobę specjalnej troski, to nie dziwię się, że po urodzeniu dziecka może być jeszcze gorzej. Nie twierdzę, ofkors, że tak jest w każdym jednym przypadku, ale sama akurat takie znam z otoczenia.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeJan 20th 2015
     permalink
    Są też faceci, którzy czekają na to, aż kobieta ich od A do Z "obsłuży", to jest chyba najgorszy typ i taki po pojawieniu się dziecka staje się...drugim dzieckiem?

    Treść doklejona: 20.01.15 11:43
    hydrozagadka: Ale patrząc na żony takich mężów trochę się nie dziwię, bo one akurat są z tych, co to męża z kuchni przegonią, "bo przeszkadza", sprzątają same, "bo po nim trzeba poprawiać" itd.


    Moi rodzice wypisz-wymaluj. I po 40 latach słyszę od mamy "bo ja muszę wszystko robić sama", ale kto do tego doprowadził? Jak całe życie było "ja to zrobie lepiej", no to tak ma...
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.