Witajcie Interesuja mnie wszelkie informacje na temat badzania plemnikow. Moj maz chorowal na swinke w wieku 18 lat i mial zaatakowane jadra. Bardzo sie boje, ze moze byc bezplodny, jednak nie moge go namowic na badania. Prosze pomozcie mi Napiszczie jak mam go przekonac Pozdrawiam Aga
Jeśli są ku temu przesłanki (trudności z zajściem w ciążę) a pragniecie dzieciątka to myślę że Twój mąż dojrzeje do tej decyzji aby zbadać przyczynę. Rozmawiaj z Nim i daj mu świadomość że nawet gdyby okazało się to prawdą na tym świat się nie kończy a Wasze małżeństwo opiera się na Was a nie na nienarodzonych dzieciach. Mam nadzieję że rozumiesz o co mi chodzi. Powodzenia
Dzieki Rozumiem Mam jednak nadzieje, ze moze ktos wie jak to technicznie wyglada. Moze jesli mu opisze caly przbieg badania to szybciej podejmnie decyzje.
Pan dostaje gazetkę i udaje się w odosobnione miejsce z pojemniczkiem na nasienie. Mężczyźnie się wydaje, że to takie niemęskie, ponadto niektórzy mają bardzo mocno zakorzeniony obraz męskości - Mężczyzna nie płacze, meżczyzna jest silny, mężczyzna spłodzi syna. Myślę, że On zwyczajnie boi się wyniku. Boi się dowiedzieć, że jest bezpłodny co w Jego rozumowaniu może znaczyć tyle, że jest niemęski, że jest do niczego. Może terapia "ukochaj i zapewniaj"?
Z tego co wiem to chodzi o to że musi zostawić próbkę swieżego nasienia do zbadania. To nic nie boli. Idzie do specjalnego do tego przeznaczonego pomieszczenia i wytrysk nasienia oddaje w specjalnym pojemniku (który otrzymuje) do badania. Wiem że to trochę krępujące i żenujące ale osoby które maja styczność z tego typu badaniami wiedzą jak maja się zachować. Dla przykładu możesz mu opowiedzieć swoje wizyty u ginekologa, co Ty musisz przełamać w sobie idąc na badania. Lekarz to lekarz i tyle.
Dzieki Staram sie Go zapewniac, choc sama tez bardzo boje sie takiej diagnozy. Nie wiem czy ja sobie z tym poradze ale lepiej wiedziec ja jest niz ludzic sie co miesiac.
Jeśli facet ma dobrze rozwiniętą wyobraźnię to nietrudno będzie mu porównać badanie nasienia do zaglądania do odbytu. A to ostatnie może sobie bez problemu przekształcić na Twoją wizytę u gina, jak podała Hajduczek. Jakbym miała wybór to od razu wolałabym oddać nasienie ;) Niektórych.. fakt... podnosi na duchu świadomość, że inni mają gorzej ;)
Mężczyźni są często beznadziejnymi dzieciakami. Miałam kiedys faceta ze stulejką, dosłownie nie mógł współzyć, bo go bolało i groziło rozerwaniem napletka. Jedynie w odpowiednio załozonej gumce jako tako.. Na nic zdało się półroczne tłumaczenie, prośby, namawianie na wizytę u urologa, a w efekcie prosty chirurgiczny zabieg w znieczuleniu miejscowym. Facet po 30, a głupszy od 3latka. Poszłam od niego i to nie tylko dlatego, że seks jest dla mnie ważny, ale po prostu z kims tak zatwardziałym nie wyobrażam sobie życia. A te jego problemy wpływały też na mnie, podejrzewam, że przez te bakterie spod napletka, który mu nie schodził nabawiłam się zapalenia. O seksie francuskim to wolałam zapomnieć, a on się jeszcze temu dziwił.
aga... nie ustawaj w namowach! Przecież tu chodzi o wasze wspólne życie, a nie tylko o niego. Skoro ty możesz obnażać się przed lekarzem i to w tak upokarzającej i bezbronnej pozycji, to on tym bardziej powinien przeżyć milutką mastrubację w komfortowych waruneczkach ;)
Właśnie niemęski okazuje się ignorując problem! Współczuję Tobie z całego serca.
My z mężem zarejestrowaliśmy się na razie do mojego gina na koniec września. Ja mam przejść badania, z mężem będzie wywiad i decyzja co dalej Mój sam chce się zgłosić na badania nasienia, bo po prostu chce wiedzieć, dlaczego nam się nie udaje (On myśli, że to z Jego strony są problemy). Zależy Mu na dziecku i jeśli się okaże, że to 'żołnierze' nawalają to chce jak najszybciej podjąć leczenie, byśmy mogli mieć fasolkę Też się zastanawiałam, co będzie, czy zgodzi się na badanie? Okazało się jednak, że sam mi to zaproponował
troche dawno pisalyscie ale moze ktos przecyta;) moj lekarz powiedzial tak! dokladnie" Pani Klaudio..rano akcja brutus(?? zaczelam sie smiac).. Mąż musi oddac nasienie do pojemniczka a Pani je zawozi do przychodni bo dla Faceta wstydliwe jest to ze On ma isc sie pokazac i dac TEN POJEMNICZEK" pozdarwiam
jasne dla faceta zawsze wszystko wstydliwe ale kobiety moga oddawac wszelki plyny, sluzy, rozwalic sie z nogai na fotelu, dac sie macac obcemu facetowi wkladac sobie palce rece i inne narzędzia i to jest ok?
Mój mąż robił dwa razy badanie nasienia, trudno go było namówić, ale nie mogłam zajść w ciążę mając dobre wyniki badań. Pierwszy wynik wyszedł zły, bardzo powolne wręcz nieruchome plemniki. Lekarz oświadczył, że to rok może dwa leczenia. Postanowiliśmy zrobić badania w innej klinice, tak dla pewności. Zanim mąż zdążył odebrać wyniki okazało się, że jestem w ciąży! A najciekawsze było to, że tym razem wyniki również wyszły złe. Czy te badania w ogóle mają sens?
Wiecie jak mój mąż przekonał się do badania nasienia? Odeszłam na chwilę od kompa, a na ekranie zostało to forum z tematem o duphastonie. M chciał na chwilę skorzystać z kompa i nawinął się na to forum i czytał, czytał i czytał i wiecie co, to go przekonało, te problemy, które tu zobaczył. Myślę, że dopiero wtedy zrozumiał co czują kobiety mające problem z zafasolkowaniem. Wtedy to wszystko do niego dotarło. I poszedł, chociaż wcześniej uważał, że to jest bardzo upokarzające dla mężczyzny.
No to zawdzięczasz chyba to temu forum.Gratuluje Ci Iwin u mnie mąż to na szczęście poszedł bez żadnego ale. Na pewno w duchu też tak myślał ale nie pokazywał tego po sobie.
Mój M tez miał robione TE badania. Bardzo to przezywał, nic niby nie mówił ale widziałam, że bardzo się bał - zarówno tego, że musi oddac TEN materiał (jak to słodko nazywają w klinikach) jak również samego wyniku. Nasienie można było oddac w domu pod warunkiem że dowiezie się je w ciągu pół godziny do lekarza. Nie mieliśmy takiej możliwości a nie wyobrażam sobie jak pędzimy przez zatłoczone i zawsze pełne korków miasto z pojemniczkiem hihihih. Poszłam z nim na te badania. Byliśmy umówieni na konktretną godzinę i oprócz mojego M było tam jeszzce kilku innych panów w tym samym celu. Wszyscy byli zestresowani ale chyba fakt, że nie są osamotnieni w TYCH czynach hihihi dodało im odwagi. Każdy po kolie wchodził do tajemniczego pokoiku z gazetkami ( mój M powiedział że nie były zbyt nowe - może następnym razem weżmie własne )Jesteśmy wszyscy dorosłymi ludźmi - nikt przecież nie będzie się śmiał z tego, po co facet wchodzi do tajemniczego pokoiku. To, że nasi M godzą się na badania to oznaka ich dojrzałości. Pamiętajcie dziewczyny, że faceci są bardzo wrażliwi na tym punkcie i dlatego musicie odpowiednio ich do tego nakłonić. wyniki mojego M były bardzo dobre i widziałam jego dumny maleńki usmieszek na twarzy hihihi. To naprawdę nic strasznego ;) Pozdrawiam serdecznie.
wishing mój ma te badania dopiero przed sobą, ale w ciągu 2 tygodni musi je zrobić i już powiedział, że dla mnie to zrobi. tez będzie musiał z pokoiku skorzystać powiedziałam mu o tym bardzo spokojnie i to chyba był strzał w dziesiątkę, bo wytłumaczyłam mu, że przynajmniej po części wyjaśnimy czy problem z zajściem w ciążę zależy od niego czy ode mnie i że tak łatwiej i szybciej zaczniemy leczenie i to poskutkowało...
Wilma, wreszcie jakis chlop, sorki, z jajami! Jak slucham o tych chlopskich ociaganiach to mnie nerwy biora. Wy dziewczyny sie zamartwiacie, niektore przechodza bolesne zabiegi, biora torby lekow, kazda przy rutynowej wizycie u gina wywala wszystko na lewa strone a mezczyzni robia wielkie halo z oddania spermy. Nawet ich nikt nie oglada bez majtek! Moze i glupio tak z ta gazetka sie oddalic w wiadomym celu, ale dajcie spokoj, co to jest wporownaniu w kobiecymi poswieceniami?! A poza tym nie sadze, zeby osoby pracujace w laboratorium jeszcze sie w ogole ekscytowaly, ze oto nastepny idzie "pobrac" material...
konwalijka zgadzam się -coś tu jest nie halo. Jedna rzecz tylko mnie martwi -nas na tych badaniach nie doprowadza do orgazmu a ja chce tylko z moim męzem mój moż ma objekcje nawet co do prezerwatywy perforowanej, więc gdyby była taka potrzeba to trzeba by pobierać nasienie ze mnie
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
s_biela, ja nie mowie, ze oddawanie nasienia do badan jest przyjemne. Chodzi mi tylko o to, ze te kweki to sa naprawde policzki dla kobiet, ktore np. musza na HSG cierpiec. Do lekarza nie chodzi sie dla rozrywki, ale jak jest potrzeba to nie lubie takiego cackania. Gdyby do badan i leczenia kobiecej nieplodnosci potrzebne byly orgazmy u gina to tez by sie nad nami nikt nie rozczulal i kropka. Niejedn chlop by powiedzial "nie ty pierwsza, nie ostatnie". I tyle by bylo tego wspolczucia.
ja juz pisalam na weterankach chyba, wlasnie o tym, jak mnie to uzalanie sie nad facetem, ktory musi oddac nasienie wkurza i ze to niesprawiedliwe, ze w nas grzebia, kroja, przedmuchuja i Bog wie co jeszcze, a oni placza jak musza isc raz czy dwa i wiecie co mi tam ktoras odpowiedziala- ze za to to MY dziecko pod sercem nosimy:)
a apropos badan nasienia, to moj mial juz trzy razy robione i przy ostatnim skorzystalismy z opcji zrobienia tego w domu i dowozu, ale nie polecam w ogole, bo tym wlasnie razem wyniki wyszly najgorsze, napewno chlopaki padly w trakcie transportu- temperatura, za dlugo to trwalo pewnie... lepiej mysle na miejscu i w dobre rece oddac:)
My robiliśmy badania dwókrotnie ...i nie wiem jak to u was w szpitalach wygląda ...ale mój W OGÓLE!!!!! nie był na to przyszykowany ...owszem dano nam pojemniczek i ....wskazano kierunek toalety ... małej, cisnej, wymalowanej farbą olejną jak za PRL-u. Masakra!!!! O gazetka zapomnijcie!!! Był tylko nieprzyjemny zapach chloru. Następnym razem jednak wybraliśmy obcje domową... i to mąż gnał by zwieść pojemnik.
Mysle, ze Madziqowi chodzilo, ze tamtej osobie chodzilo, ze mamy wszystko znosic bo taka nasza dola. I nie wkurzajcie mnie z tym cyrtoleniem bo sie naprawde zaraz wnerwie Ajkac, oddawanie nasienia do badania to procedura medyczna a nie romantyczna. Warunki sa jakie sa. Wiele kobiet znosi nieprzyjemne gabinety ginekologiczne, bardzo nieprzyjemne szpitale i znakomita wiekszosc nie moze wymagac kwiatkow na scianie, swiec i sciszonej muzyczki na porodowce i jeszcze nie slyszalam, zeby sie ktoras glownie na to skarzyla. Jesli jest wybor opcji co do nasienia to czego jeszcze wymagac???
Oczywiście ...że nie chodzi o romantyczne warunki ...ALE O GODNE WARUNKI ...tak samo jak o godne warunki walczymu przy porodzie ...czy odpowiednie traktowanie po poronieniu. Niby nic specjalnego ...ale jakze ważnego!!!
Myslę, że jednak lepiej jest oddac nasienie na miejscu. Tutaj liczy się czas - a kolejne minuty negatywnie wpływaja na wynik. Nasi M dadzą sobie z tym radę. Powiem Wam szczerze, że sama myslałam, aby wejść z moim M do tego pokoiku hihihi ale dał rade sam :) zresztą po 5-7 dniach wstrzemięźlwiości to faceci o tym tylko marzą i dość szybko im to idzie
Witajcie. Mój mąż ma słabe nasienie. Tylko 11% plemników o prawidłowej budowie. Tak było przy pierwszym badaniu, w grudniu. Drugie było podobne. I właśnie wtedy lekarz-ginekolog zapisał mu Polifin. Kuracja miała trwać co najmniej trzy miesiące i miała poprawić jakość nasienia. I właśnie nie dawno minęły te trzy miesiące i zrobiliśmy ponownie badanie. I wiecie co?? Plamników prawidłowych TYLKO 2%!!!!! Przy odbiorze wyników dyżurna lekarka zawołała męża do siebie i powiedziała, że on brał jakieś antybiotyki, które miały zniszczyć jakieś bakterie. Tylko ona nie wie jakie to bakterie bo trzeba by było zrobić posiew. Pytała jakie bakterie pan doktor chciał zniszczyć. Mąż mówi, że posiew (robiony co prawda w grudniu) nie wykazał żadnych bakterii a przed zapisaniem tego Polifinu (mąż nie pamietał nazwy więc nie mógł tej lekarce powiedzieć, może gdyby to zrobił wiedzielibyśmy więcej) lekarz-ginekolog nie zlecał żadnych badań. A ta lekarka mówi, że ten antybiotyk niczego nie wniósł, bakteria nadal jest a dodatkowo OSŁABIŁ nasienie. I teraz na regenerację trzeba czekać minimum 1,5 miesiąca! Dopiero wtedy też można robić jakieś następne badania. Wyobrażacie sobie? My przez trzy miesiące byliśmy pewni, ze mąż przyjmuje leki, które mu pomogą a teraz kolejne 1,5 miesiąca musimy czekaś na powrót do poprzedniego stanu (który tez nie był dobry). I w ten sposób 4,5 miesiąca posżło na zmarnowanie. Mąż jest załamany, jest mu wstyd, że ma takie nasienie. Ja nie umiem z nim rozmwiać bo też to przeżywam. Po prostu koszmar, nic więcej.
Musiałam komuś o tym opowiedzieć bo rodzinie nie mogę. Nie chcę by patrzyli na nas z politowaniem i żałowali nas. Nie chcemy myślec o tym, że jest aż tak bardzo źle. Najgorzej, że nie wiem co robić...
Nie wiem, może syty nie zrozumie głodnego, ale dla mnie to, co piszesz i w jaki sposób, jest straszne i makabryczne. Jesteście dojrzałymi chyba ludźmi, powinniście wiedzieć, że nie wszystkie rzeczy są na wyciągnięcie ręki. 1,5 miesiąca to tylko 6 tygodni, to naprawdę nie jest dużo.
Nie mówię, że macie opowiadać całej rodzinie o nasieniu męża, ale jestem święcie przekonana, że jako żona powinnaś go wspieerać, a nie WSTYDZIĆ SIĘ MĘŻA PRZED INNYMI i nie rozmawiać z nim, bo to trudny temat.
Sprawa jest ciężka, życie nie jest kolorowe i radosne cały czas, a instytucja małżeństwa jest właśnie od wspierania się w takich sytuacjach.