Dziewczyny... hm... i co Wy na to?? Test owu pozytywny wychodzi 24-36 godzin przed owulacją. Przynajmniej powinien. Teraz to ja już zupełnie zgłupiałam! Teoretycznie - jeśli owulacja już była (na co wskazuje tempka, śluz i szyjka) to LH nie powinien być wykryty. No chyba, że mi tempka spadnie, hmmmm, gubię się..
Tak. Byłam tak zszokowana tym co zobaczyłam na teście, że nie wzięłam pod uwagę, że ta spóźniona owulacja może trafić na mnie, taka dziecięca naiwnoć. Wiesz, że się zdarza, ale nie sądzisz, że akurat na Ciebie padnie ;) Tak jak i Ty pisałaś - że po skoku nie testujesz, bo nie ma sensu. Widać - jest ;) I chyba jest właśnie tak jak piszesz. Analizować cudzy wykres jest łatwiej, niż swój. Cudzy masz czarno na białym a przy własnym masz tysiące różnych myśli. Brak mi jeszcze tego doświadczenia praktycznego czasem.
Ngl po to chyba są te 3 dni zapasu(wyższych tempek), gdyby owu zrobiła właśnie takiego psikusa jak Tobie Masz rację, łatwiej analizować cudzy wykres niż swój.
Przecież napisałam, że racja. I napisałam też, że psychicznie nie byłam na to przygotowana, nie brałam tego pod uwagę w trakcie robienia testów. Nie wiem, czy to zaśmienie umysłowe czy inne kalectwo chwilowe ;)
przestaję wierzyć testy i te staranka.... tyle kobiet tyle czasu sie stara i robia to wszystko we właściwym czasie i ciągle nie mogą się doczekać...... DLACZEGO? jak Ja tego nie rozumię..... a to przeciez takie proste :(
Wczoraj zmieniłam GINA - byłam u nowego. Myślałam, ze mnie najakieś badania wyśle a tu nic - cisza :( zrobił mi tylko USG macicy, oczywiście fotel tez był brany pod uwagę... i to wszystko - kolejna za pół roku .... i co Ja mam myśleć ?
Biedroneczko nie łam się ... wiesz cio powiedział mi mój lekarz, że większość kobiet zachodzi w ciąże "nie świadomie" [nie mam na myśli wpadki] tzn. wiedziały mniej więcej kiedy miały dni płodne i w przybliżeniu mogłyby podać datę współżycia. Ale nie nastawiały się na ciąże jak my - nie wiem może to bzdura ... mnie lekarz powiedział, że ja się "zablokowałam psychicznie" bo non stop o tym myślę. Ale przecież nie potrafię inaczej - niby co, mam się kochać z moim M i nie myśleć, że istnieje możliwość zaciążenia ...
Czasem mam ochotę przestać obserwować siebie, mierzyć tempki - ale najważniejsze jest rozumieć siebie samą. Wszędzie głoszą, że Przyrost Naturalny maleje, że z roku na rok rodzi się mało dzieciaczków ... dziewczyny normalnie możecie mi wierzyć lub nie, ale ja dziennie spotykam 3-4 ciężarne - to staje się jak obsesja! Tam gdzie ja tam i one - i wyglądają tak pięknie ... Wsie koleżanki zaciążają - tylko nie JA!!! Ale się nie poddam!!!
Lady nie musisz od razu rezygnować z obserwacji - fakt czasem mam dość, ale chyba uzależniłam się od tego Jesssiiiuuuuu a tuli tuli na zawołanie i kiedy chcesz nigdy Ci nie zaszkodzi - a nawet wręcz odwrotnie
Ja zaszłam w ciążę po monitorowaniu owulacji. Zadziałaliśmy w odpowiednim momencie, widziałam nawet pęcherzyk dominujący z którego powstał mój synek. Ale był to już cykl kiedy przestałam wierzyć, że mi się uda, nie czekałam na @, przestałam mierzyć tempkę i udało się. Teraz też się nie nastawiam na natychmiastowy sukces, wiem, że na to potrzeba czasu. Obserwuję siebie bo jest to nawyk, kocham się kiedy mam ochotę. Jak zajdę w ciążę będę bardzo szczęśliwa.
PaulaC ja też bym chciała jak mam ochotę ale z kim ... hahaha M daleko - cholera chyba mu wpierdzuilę za to jak przyjedzie w piątek - zostawić mnie w takich potrzebach Ale z drugiej strony krótka wstrzemięźliwość też ma swoje +++++++
dajcie mi spokój ze strzemięźliwością - moj w domu gości jak wiecie już niewiele przed 24 .... więc od rana będąc na nogach to wieczorkiem mu się nawet nie chce ruszać ręką i nogą ..... nie wspominając tym aby żolnierza postawić na baczność....
Ostatnio to juz nie wiem czego użyć aby było OK - przemęczenie wzięło u mojego górę :(
Jak mój mąż jest bardzo zmęczony to nie nalegam, tak samo jak on nie nalega gdy przemęczona jestem ja. Ale często jest tak, że wraca zmęczony z pracy, śpi jakieś 3 godzinki i budzi mnie w środku nocy na małe conieco. Są takie dni, że się od niego opędzić nie mogę.
Ladybird a wspólna relaksująca kąpiel? i masaż plecków? Na mojego zmęczonego mężyka to działa.
Biedronka... czy Twój mąż pracuje w... Biedronce? Bo kurcze, niemożliwe, aby był w stanie długo to znieść! Mam nadzieję, że to przejściowa sytuacja! To nie jest normalne!!
Hahaha - Aniu o BIEDRONCE słyszałam ... nio coś TY ... "Mam nadzieję, że to przejściowa sytuacja! To nie jest normalne!!" myślałam, że odnosiło się do naszej Ladybird - sorrki hahahaahahaha
Ania nie pracuje w biedronce:( bo może by było go więcej w domu a tak to ............... 6 pobudka 23.30 lub 23.50 powrót do domu! :( i tak dzień w dzień od sierpnia :((
Pracuje u ojca i jest mechanikiem. Nie wiem jednak kto prędzej się wykończy, on od nadmiaru pracy czy Ja przez niego.... bo takie sytuacje sa nie dla mnie :(
Ladybird... mój wstaje o 5, wyjeżdża przed 6 i nie ma go do 19-20 i tez tak od sierpnia. Jeszcze musi dojeżdzac 70 w jedna stronę. Mam nadzieję, że to wariactwo się skończy bo to CHORE! A Twój, skoro pracuje u ojca, to tymbardziej powinien móc kończyć wcześniej... Czy naprawde MUSI brac na siebie aż tyle pracy? Twój teść sumienia nie ma?
Ania - teść sumienie moze i ma ale on ma za wielu klientów stałych i czasami trudno im odmówić..... Gdyby nie to, ze lubi swoją pracę i pracuje bo chce dorobić..... może byłoby inaczej!
Jemma jak to co robi? - pracuje! Nie każda praca to 8 godzin i papatki idę do domu. W każdym zawodzie są inne wymagania, inny zakres obowiązków i inny nawał tzw roboty... Jemma aby się wyrobić z robotą i zacząć inną niestety trzeba się poświecić ....
JEMMA skarbie co Ja się nagadałam, naprosiłam, nakrzyczałam Obawiam się bardziej tego, że jak wróci do domku do normalnego trybu życia to będzie mi znowu ciężko się zaaklimatyzować. Teraz jestem tylko Ja i moja Adriana ... spokoj, cisza - widzicie ! Przyzwyczajam się...
ybka na mojego mało co działa :) chyba, że go postraszę rozwodem.... tak na poważnie to zaczyna hmmmm potulnieć... ale to głupie straszenie i nie chcę tego robić :(
Hm jestem lekko szoknięta tym, że stosujecie aż tak skrajne środki szantażu. Ja bym się do tego nie posunęła, bo to tylko psuje ralacje. A co, jeśli kiedyś połówek przystanie na propozycję rozwodu? Pamiętaj, że każdy ma w sobie granicę, a po jej przekroczeniu może mieć dość - i ochotę na to, by skończyć ze strachem. Czasem jedynym sposobem na przerwanie strachu - jest stanięcie naprzeciw niemu. No, ale to w końcu nie poradnia, więc napiszę tylko, że życzę Wam obojgu mniej stresowych i bardziej pogodnych dni ;)