Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor°Agata°
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    Elfika no właśnie i ze względu na Klare musicie uważać. I dlatego mnie Twoje słowa zdziwiły. Nie mówię że w domu jest fajnie, ale bezpieczniej.
    -- [url=https://www.suwaczki.com/][
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    Else, takie matki to fpierdol i na łańcuch...

    Bianka mi baaaardzo rzadko choruje. ale jak ją trafia infekcja, nawet bez gorączki, ale widzę, że osłabiona, że katar, po którym zawsze przychodzi kaszel, to nie ma opcji szkoły. zostaje w domu i tyle. infekcja to przecież czas na wzmożoną pracę organizmu i trening układu immunologicznego, kiedy trzeba ten organizm wspierać. i to się powinno tyczyć każdego człowieka. plus mycie rąk i bankowo tych zachorowań byłoby mniej. ale nie. trzeba iść do szkoły/pracy, a potem powikłania i rzesze chorych ludzi...

    Treść doklejona: 07.04.20 13:06
    Agata, co Cię zdziwiło? to, że się nie boję?
    powiedz mi w czym mi strach pomoże?
    znasz powiedzenie nie wywołuj wilka z lasu? albo prawo Murph'ego?

    u mnie miejsce strachu zajmuje zimna krew i logiczne myślenie.
    nawet wczoraj jak mi dziecko zalewała krew, i zasuwając momentami 120 nawet na chwilę nie straciłam zimnej krwi. pojechałam do domu, a nie na sor. wbiłam na chatę, umyłam ręce i dopiero wzięłam się za robotę - apteczka, umycie dziecka by dostrzec źródło krwawienia, opatrywanie. mówiłam małej po kolei o będę robić, co wielu dorosłym wypada z głowy, i robiłam. powiedziałam, ze teraz zapiecze i polałam jodyną. wytrzymała. nie płakała. czemu? bo ja byłam spokojna. a teraz wyobraź sobie co by było gdybym nie była.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeApr 7th 2020 zmieniony
     permalink
    U mnie drugi dzień słoneczko, bezchmurne niebo, 22 'C. Ludzie na spacerach z psami, dziećmi, wózkami, hulajnogami, na rowerach całymi rodzinami. A będzie cieplej - kto usiedzi w domu?
    My codziennie wychodzimy na nasz Rodos. Dzieciom palma już bije na całego od tego siedzenia w domu.

    Wychowawczyni Henia założyła grupę klasową na Whatsapp i gada z dziećmi, zadaje zadania "na żywo " kto pierwszy odpowie. Dzwoni do dzieci (prawie wszystkie z klasy mają wlasne telefony) i przepytuje z tabliczki mnożenia, zasad ortografii itp.

    Właśnie gadałam z sąsiadką (ja w oknie, ona pod klatką) - wróciła ze sklepu (była w markecie Netto). Ekspedientka na mięsnym jej powiedziała, że dziś w czasie dla seniorow 10-12 sprzedała 60 kg białej kiełbasy... :shocked:
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    https://tvn24.pl/poznan/koronawirus-w-polsce-poznan-policjanci-grillowali-nad-jeziorem-dostali-mandaty-maja-postepowania-dyscyplinarne-4546676?fbclid=IwAR27x4m9pJuAJPRzVP_BKXBIErMscrX6D-Bo8GTnYu7z4zAOwwWFgtM1ykY
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    Ewasmerf: I nie, nie mam problemu zajac sie swoimi dziecmi, ale ja kurwa pracuje na pelen etat w tym czasie!


    Dokładnie... A jak jeszcze szef dzwoni i mówi "no gdzie te materiały? Wysłałaś?", a tu dziecko jedno płacze, bo wpadło na ścianę i guz rośnie, a drugi krzyczy, że głodny, a kasza jeszcze się nie zrobiła... Nie jest lekko, uwielbiam ich, ale w piątek miałam ochotę się powiesić, bo nie wiedziałam, za co się zabrać - a mój mąż chodzi do pracy.

    elfika: u mnie miejsce strachu zajmuje zimna krew i logiczne myślenie.


    Też tak mam.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    klient dzwoni a tu slysze z lazienki - mamo kupa (zeby tylek wytrzec), haha
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    Haha :D

    A co robicie z takimi naprawdę mega energicznymi dziećmi jak nie wychodzicie? U nas już dwa guzy wielkości śliwki, bo się zderzyli (mamy malutkie mieszkanie), do tej pory nas ratowały te lasy, bo robili po kilka ładnych km biegiem. Chodzą mi po suficie teraz, są tak niewybiegani, że masakra :( Na pewno zdrowi fizycznie z tej kwarantanny nie wyjdziemy.
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    Strach strachem ale dziewczyny mają rację. Za chwilę będziemy mieć falę samobójstw i będzie ich więcej niż zgonów koronawirusowych.
    Boję się choroby. Ale co z tego, skoro muszę chodzić do pracy. Mój ojciec jest w grupie ryzyka i też musi pracować. Co prawda przez pół tygodnia, bo drugie pół ma HO, ale jednak musi jechać.
    Po świętach nadal będą nas trzymać w domach, 8 klasy za 2 tygodnie mają egzaminy i nie wiedzą nic. Za niespelna 4 mają być matury. I cisza. Tarcza antykryzysowa nr 2? Cisza, bo teraz ważniejsze wybory.
    Aborcja? Pewnie. Może uda się przepchnąć tak jak głosowanie korespondencyjne...
    Po wszystkim będziemy mieć.wysyp bezrobocia, upadłych firm a ustawą na szybko tak zmienią przepisy żeby nie załapać się na zasiłek, bo nie będzie go z czego wypłacać.
    Trzeba już myśleć o scenariuszach wychodzenia z kryzysu i wsparcia obywateli. Ale nie... Najpierw trzeba zachować koryto i ugrać jak najwięcej swojego. I jeszcze straszyć cię 3 latami więzienia za niewzięcie udziału w "dobrowolnych" wyborach.
    Tak, przestrzegam higieny, do sklepu chodzę góra 2 razy na tydzień, głównie po pieczywo. Zapasy mi się skończą przez świętami, więc pewnie jutro dokupię to i owo.
    Ale trzeba wszystko wypośrodkować i zacząć myśleć o powolnym powrocie do normalności.
    Pulmonolodzy mówią że noszenie maseczek daje bardzo dużo, u nas się dalej przed tym bronią.
    Czechy zakupiły maski dla wszystkich obywateli i nakazały noszenie, to teraz po woli chcą próbować wracać do żywych...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    karolciat: Trzeba już myśleć o scenariuszach wychodzenia z kryzysu i wsparcia obywateli.


    Dokładnie tak. Tym bardziej, ze wszyscy lekarze powtarzają - za dwa-trzy miesiące wirus nie zniknie.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    Mój tata też w grupie ryzyka i to w tej najwyższej grupie. Nie dość, że pracuje, to jeszcze pracuje przy korona... Nie musiałby, bo w sumie to emeryt, ale brak lekarzy... Ktoś musi, z resztą mój ojciec swoją pracę lubi i sądzę, że nie spocznie dopóki żyje.

    Co do upadłych firm, to mój parter już obmyśla plan awaryjny, bo kiepsko to wygląda... Jeszcze coś tam robi, ale zleceń dużo mniej. Z reguły wychodził do pracy rano i wracał wieczorem (21-23), dziś był o 14 w domu.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    powiem wam z zycia, ze im dluzej to bedzie trwalo tym ludzie zaczna bardziej odpuszczac.
    u mnie sasiedzi juz centralnie na patio wypuszczaja dzieci i zbieraja sie w kupki.
    wszyscy bardziej sie martwia gospodarka niz korona.
    sasiadka z bloku 55 plus pracuje nadal w piekarni - kolejki codziennie na pol ulicy.
    panie w spolem pracuja, zdrowe (czego im zycze)
    Sama bylam z marta na rowerku na patio - pogadalam z sasiadem, zachowujac ten 2 m odstep - jak milo wyjsc do ludzi.
    Wrocilam do domu, umylam rece, buzie, marcie tez.
    Owszem - moge zlapac tego wirusa. Nie chcialabym, wiadomo, tak jak nie chce zlapac grypy, sraczki i anginy.
    Trzeba byc ostroznym, ale naprawde to co nam chca zafundowac to jakis dramat

    Treść doklejona: 07.04.20 18:19
    BTW widzialam na necie te budzace groze filmiki jak sie intubuje i podpina pod respirator
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 7th 2020 zmieniony
     permalink
    Else: Mój tata też w grupie ryzyka i to w tej najwyższej grupie. Nie dość, że pracuje, to jeszcze pracuje przy korona... Nie musiałby, bo w sumie to emeryt, ale brak lekarzy...


    I Twój tata codziennie w takim środowisku, że ryzyko złapania spore. Moja mama nie wychodzi z domu w ogóle - rozchorowała się wczoraj, objawy wypisz-wymaluj :( I nie wychodzi!!! My jej zakupy przywozimy pod drzwi, nie widzimy się w ogóle od początku marca :(
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeApr 7th 2020 zmieniony
     permalink
    Marion, przykro mi :(
    U nas też dramatyczna sytuacja. Moja siostra 1 kwietnia urodziła córkę. Zaraz po porodzie saturacja zaczęła spadać, natychmiast przewieziono małą do Poznania na oddział kardiochirurgii. Okazało się tam, że mała ma ciężką wadę serca- przełożenie dużych naczyń TGA. W 2 dobie życia przeszła operację serduszka, ratującą życie. Obecnie malutka leży na intensywniej terapii, ma niewydolność wielonarządową, jest podłączona do płuco-serca, sztucznej nerki, pod respiratorem. Mostek nadal niezamknięty, bo takie obrzęki ma :/
    I tak... siostra widziała malutką na chwilę przed jej odjazdem do Poznania. Przywieźli ją jej w inkubatorze i dali na chwilkę się przytulić. Mała tak ufnie patrzyła jej wtedy w oczy... i tyle siostra ją widziała. Przez koronawirusa nie może odwiedzić dziecka. Nie wie, czy jeśli malutka nie da rady, zobaczy ją jeszcze żywą. Przeżywa dramat. Wszyscy przeżywamy dramat :((((
    --
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    My wychodzimy tylko na nasz ogródek na Rodos, który mamy zaraz pod blokiem - ten skrawek własnego "podwórka" ratuje nas teraz od zwariowania w 4 ścianach mieszkania.
    Gadamy tylko z sąsiadami z działki obok. Mieszkają w naszym bloku, w klatce obok i też tylko na działkę wychodzą.
  1.  permalink
    katka przykro mi. To ta sama siostra stracila dziecko wysoko w ciąży?

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 07.04.20 20:05</span>
    marion my tez chodzimy na działkę. Inaczej bysmy zwariowali. Ja jak sobie pokopie to mi lepiej.
    -- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeApr 7th 2020 zmieniony
     permalink
    O matko, Katko ... :cry::cry::cry:
    A niby to najłagodniejsza z poważniejszych wad serca...
    Jakbyście czegoś potrzebowali to wal jak w dym!
    -- [/url]
    • CommentAuthorGabcia_I
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    Jezu, Katka strasznie... :cry:
    Będę się mocno modlić za malutka, ściskam Was mocno, kciuki też zaciśnięte ❤️
    --
  2.  permalink
    Katka trzymam mocno kciuki, trzymajcie się :(
    -- ❤️Martusia2004 Aniulka2011 Dorotka2013 Marcinek2017❤️
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    ale prze korona ja tyle widzial? przez te restrykcje?
    -- ;
    •  
      CommentAuthormarion
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    Katka, dużo sił.... Oby wszystko dobrze się skończyło

    Kolejny przykład na to, że kraj żyje wirusem, a wiele innych ludzkich dramatów rozgrywa się po cichu...
    •  
      CommentAuthorobe
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    Katko, trzymajcie się. Dziewczynki są silniejsze.
    -- Swoje trzy grosze każdy uważa za najlepszą mo
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeApr 7th 2020 zmieniony
     permalink
    Jagodalg84, tak, to ta sama siostra :/
    Elfika, Gabcia, Agnieszka79, Marion, Obe, dziękuję dziewczyny. Jak to dziecko ma zdrowieć, nie mając nikogo bliskiego?
    Ewasmerf, tak. Gdyby nie korona, mogłaby ją choćby odwiedzać 3 razy dziennie po 1 godzinie. A tak... zabrali jej dziecko, wywieźli do innego szpitala (oczywiscie wiem, ze bylo to konieczne) i nawet jak byli podpisywać zgodę na operację, to lekarz zszedł z papierami na dół. Uprosili go jeszcze o zdjęcie małej. Dali telefon i lekarz im zrobił parę fotek. Mąż siostry nie mógł być przy porodzie, więc nawet dziecka nie widział.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeApr 7th 2020
     permalink
    katka, wspolczuje z calego serca, sama mialam piortka na OIOMie. tez nas nie wpuszczali, poza okreslonymi godzinami, atu w ogole, wiec umiem sobie wyobrazic te rozpacz.
    sory, ze to napisze - ale jakby z tym cov zylo sie w miare normalnie i nie byloby dzikiej paniki a lepsza dignostyka to by do takich syt nie dochodzilo. a teraz jest cyrk. i wolalabym umrzec na cov i miec bliskich wokol siiebie niz taki cyrk - ze malenstwo lezy samo, bo niby cov. ehh
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeApr 7th 2020 zmieniony
     permalink
    Tylko, że gdy covid szaleje to w miarę normalne da się żyć tylko do pewnego momentu, co udowodniły już niektóre państwa. Doszłoby do tego, że tyle osób byłoby zarażonych, że ten rodzic zaraził by to biedne dziecko.

    Uważam że teraz byłby najodpowiedniejszy moment aby matka i ojciec mogli odwiedzać dziecko. Powinno mieć możliwość robienia testów. Nawet mogliby żyć w kwarantannie by zmniejszyć ryzyko. Ubierać maseczki, fartuchy, rękawiczki. Póki nie ma dramatu w tym kraju.

    W Bydgoszczy w dziecięcym też zakaz by rodzic był przy dziecku.

    To są absurdy niestety.

    W niektórych szpitalach personel nagrywa głos rodziców i włącza dziecku. Skoro nie można być przy dziecku to powinien być standard.


    KAtka trzymam kciuki za Was.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 8th 2020
     permalink
    Katka, współczuję, jaki dramat :(

    katka_81: Dali telefon i lekarz im zrobił parę fote


    Koszmar :(

    Na fb jest lekarka, która walczy o to, żeby rodzice mieli dostęp do dzieci - odciążąją i tak już przeciążony personel i dziecko szybciej do siebie dochodzi, bo nie ma takiego stresu. Jako dziecko leżałam wiele razy w szpitalu (wtedy były tylko odwiedziny w określonych porach) i to była trauma, do tej pory jak obok tego szpitala przechodzę to mam ciarki.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeApr 8th 2020
     permalink
    a czemu w ogole nie jest tak, ze matka zostanie zamknieta z dzieckiem na oddziale?
    -- ;
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeApr 8th 2020
     permalink
    Katka, trzymam kciuki za małą wojowniczkę!
    Uważam że to okrutne, żeby w takich okoliczności nie pozwolić być przy dziecku. Tzn. rozumiem względu medyczne, ryzyko dla innych dzieci itd. Ale to po ludzku jest okrutne :cry:

    Ewa, to są widzimisię dyrektorów oddziałów i szpitali. W naszym ostatnio jeszcze matki były z dziećmi. Tylko od początku do końca mógł być jeden zdrowy rodzic i już się wymieniać nie mogli.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeApr 8th 2020
     permalink
    czytalyscie?
    1. ze maseczki nie chronia nic a nic
    https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronawirus-z-chin/najnowsze-fakty/news-koronawirusa-ani-bawelniane-ani-chirurgiczne-maseczki-nie-za,nId,4428445?fbclid=IwAR2m9dDl3Y6Tuc966KZ6pnShmjazohzjBvVia1nj6oxcBct5rJorNUifntE
    2. koronawirus na powierzchniach jest nieaktywny - ale linka nie moge znalezc
    -- ;
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeApr 8th 2020 zmieniony
     permalink
    Ewa, znaleźli na wszystkich powierzchniach.
    Ale nie powiedzieli ile. Edit. Napisali. Nie wyświetlił mi się cały tekst. Było mniej.
    A to ma znaczenie. Ile i w jakiej postaci go wchloniesz. Najniebezpieczniejsze jest zaaspirowanie do płuc aerozolu kaszlacej osoby. A przed tym cię maseczka ochroni. Żadne badania nie mówiły o 100 % skuteczności, bawełniane maseczki pochłaniają w zależności od badań 60-70 procent tego, co byś wykaszlała w powietrze. Chirurgiczne ponad 90. Żadna to nowość. Ale prezerwatywy ani pigułki też nie chronią w 100% a jednak ich używamy 😊 Przerywajcie też :devil:
    --
    • CommentAuthorGabcia_I
    • CommentTimeApr 8th 2020
     permalink
    Poza tym jeśli zaczniemy wszyscy nosić maseczki to zakażeni też będą w jakiś sposób przyblokowani więc trochę mu może przerwiemy ścieżkę.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeApr 8th 2020
     permalink
    Kasia trzymam z całych sił kciuki za Twoją Siostrzenicę ♥️
    Mam nadzieję, że Malutka jest silna i z tego wyjdzie raz dwa.
    Współczuję mega Twojej Siostrze.
    To musi być mega ciężkie nie móc być przy dziecku 😭
    Jedyne "pocieszenie" jest takie, że Malutka nie będzie tego potem pamiętać....
    Ale czy to pocieszenie ?



    Marysia współczuję również Wam i tej strasznie smutnej sytuacji, jaka u Was z Mamą Jacka 🙁
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    No właśnie to niezupełnie tak, że nie będzie pamiętać. Owszem wspomnień mieć nie będzie z tego czasu. Z resztą póki co jest to jedyne życie jakie zna. Nie zna życia u boku mamy i taty. Ale mój partner miał pewne problemy i zdecydował się na psychoterapię (swego czasu). No i po przeabaliziwaniu jego życia okazało się, że przyczyną tych problemów była rozłąka z ojcem przez rok. On był wtedy też dzidzia. Może nie, że od pierwszych chwil życia, ale miał. Pół roku i potem przez rok tego taty brakowało. Można by powiedzieć Tylko taty i TYLKO przez rok. A jednak...

    Tak sobie tylko myślę co w takiej sytuacji można zrobić żeby nikt nie miał kłopotów. Dziecko z wada serca, otwarta klatka piersiowa jest jednak w grupie najwyższego ryzyka. Co jeśli ktoś tego wirusa przeniesie? Bo jeśli jedno dziecko będzie miało pozwolone to i reszta. Są oddziały, gdzie nie można zamknąć rodziców z ciężko chorym dzieckiem w jednej sali, chociażby że względu na sprzęt i że nie są to sale jednoosobowe.

    Obawiam się, że gdyby jakieś dziecko złapało od kogoś covid i umarłoby to z kolei byłby problem z sądem, że szpital coś zaniedbał...

    Mój syn też po porodzie musiał zostać w szpitalu i byłam w tej komfortowej sytuacji, że nie wymagał intensywnej terapii i przez ponad tydzień mogliśmy zostać na sali po porodowej. Ale są niestety choroby, gdzie tak się nie da :(
    --
    •  
      CommentAuthorIwonkaLA
    • CommentTimeApr 9th 2020 zmieniony
     permalink
    Monia, myślę, że to zależy od człowieka.
    Ja pierwsze 3 miesiące życia spędziłam w szpitalu bez rodziców z 3% szans na przeżycie i z tego powodu traum nie mam. Miałam szczęśliwe dzieciństwo, nie miałam żadnych lęków czy deficytów [oczywiście sytuacja zmieniła się po śmierci mojej siostry, ale miałam wtedy 7 lat...].
    A 36 lat temu nie było lepiej niż w obecnej sytuacji...dodatkowo moja mama była po CC i to takim przez cały brzuch...do szpitala gdzie leżałam jeździł jeden PKS o 6:00 i później wracał o 20:00 do Naszej miejscowości...mama jeździła tylko zawozić mleko dla mnie i siedziała na krześle w poczekalni, nawet nie mogła mnie widzieć...
    Raz tylko mój chrzestny przyszedł i jego koleżanka pielęgniarka pokazała mu mnie...z masą igieł w głowie, wujek zemdlał i tyle było odwiedzin :)

    Treść doklejona: 09.04.20 10:01
    I tak sobie myślę, że nawet szpital nie był nigdy dla mnie traumą. A w późniejszym okresie czasu również często bywałam w szpitalu, i wówczas rodzice nie mogli być przy dzieciach.
    Pamiętam płacze, szlochy i wołania za rodzicami innych dzieci...
    Pamiętam dziewczynkę, z którą leżałam na sali i w nocy musiałam ją przytulać...a była starsza ode mnie...
    Pamiętam oddział w Chorzowie, gdzie na jednym korytarzu były sale z noworodkami z wodogłowiem, salę z dziećmi z oparzeniami z którymi mogliśmy się bawić tylko przez szybę...salę gdzie były dzieci ze złamaniami przywiercone do wysięgników... i do każdego z tych dzieci rodzice przychodzili na godzinkę, lub raz na jakiś czas. Ale to nigdy nie wywoływało we mnie traumy. BA! Byłam dzieckiem, które zostało wszędzie bez problemu i płaczu za rodzicami...

    Treść doklejona: 09.04.20 10:06
    Niemniej dla rodzica to dopiero trauma, że nie może pomoc własnemu wyczekanemu dziecku. I to może odbić się bardziej na rodzicach a pośrednio na dziecku, bo swoje traumy przerzuci bezwiednie na nie...
    Oczywiście nie każdy rodzic po traumatycznych przeżyciach będzie "toksyczny" dla dzieci, to wszystko zależy od usposobienia a także od dziecka i późniejszej sytuacji zdrowotnej...
    Katko, bardzo mi przykro i trzymam kciuki za siostrzenicę oraz za całą Waszą rodzinę!

    Marion, przytulam, najgorzej gdy musimy się żegnać z ukochanymi, dobrymi ludźmi...
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    Iwonka w dzieciństwie nie musiałaś mieć tych leków. Pytanie czy potem nie miałaś? Bo mój partner też dzieciństwo wspomina szczęśliwie. Dopiero jako dorosły facet nawet nie tyle miał lęki co inne problemy, których nie mógł zrozumieć. Był czas że omal nie stał się alkoholikiem... Poszedł na psychoterapię.

    Mi moje dzieci Teo też kojarzy się nieźle, ale moje dorosłe życie to pasmo złych wyborów. U mnie w pewnym momencie zabrakło ojca (rozwód rodziców, duża odległość, niezbyt częste kontakty).
    Z tego co ta psychoterapeutka mówi, to takie sprawy wchodzą w podświadomość i odbijają się najczęściej dopiero w wieku dorosłym.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    No chodziło mi bardziej o to że takie maleństwo na pewno takiej traumy po samotnym pobycie w szpitalu nie będzie miało jak np 5-7 latek
    Bo wiadomo że obecność mamy dla każdego dziecka jest niezwykle ważna , to bezsprzecznie
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    Według totalnej biologii będzie pamiętać a nawet rzutować na kolejne pokolenia, będzie też pokazywać emocje matki z tego okresu...


    Natomiast co do otwartej klatki, to nie musi być covid bo wszystko może zabić...
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    Teo, to niestety się dopiero okaże jakie będą konsekwencje. Te pierwsze chwilę dziecka na świecie są bardzo, bardzo ważne... Dotyk, przytulenie rodzica, pogłaskanie to jest inwestycja. Nie bez powodu mówi się, że już życie płodowe, to jak ciążę przechodzimy, jakie emocje nami targają w tym czasie są istotne dla psychiki tego dziecka. Nawet Ci powiem takiemu 5 czy 7 latkowi wytłumaczysz co się dzieje. Owszem on to przeżyje, ucierpi, będzie w traumie, w stresie, ale wytłumaczysz. Taki noworodek z bezpiecznego brzucha mamy trafia w taki chaos... I nie jest w stanie tego zrozumieć. Jeszcze nikt mu nic nie wytłumaczy... Nie usłyszy głosu mamy, raty, a tylko te głosy zba. Tylko te głosy dobrze się kojarzą.

    Wg mnie to jest coś co niestety się zakorzeni w podświadomości. Na ile się odbije ba niekorzyść tego dziecka? To pokaże czas.

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 09.04.20 11:03</span>
    Tak Ekfika, wszystko może zabić. Tylko że taki rodzic, gdy zabije wszystko, to przejdzie jakiś do porządku dziennego, ale gdy będzie to covid, to uwierz mi, że rodzice byliby bardziej rozczeniiwi. Szukano by winnego. Covid póki co fruwa i ludzie w takich sytuacjach chcą uchronić się przed tym, szczególnie w tych pierwszych grupach ryzyka. Gdyby covid wszedł na ten oddział to zaraz by się społeczeństwo oburzyło.
    --
    •  
      CommentAuthorIwonkaLA
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    Else: Iwonka w dzieciństwie nie musiałaś mieć tych leków. Pytanie czy potem nie miałaś?


    Nie, zupełnie nie. Na moim życiu pobyty w szpitalu absolutnie się nie odbiły.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    Tego w sumie tak do końca nie wiesz. Musiałabyś przejść psychoterapię tak naprawdę. Taką analizującą to wszystko, bo jednak jakieś tam problemy masz w życiu dorosłym. Mój partner też nie podejrzewał ze jego problemy maja związek z ojcem.

    W moim odczuciu rozwód moich rodziców też mi w sumie w niczym nie przeszkadzał. Jakoś tego nie wspominam, nie rozpamiętuję, ale jeśli chodzi o moje wybory życiowe, to jestem klasycznym przykładem jak ten wielkie znaczenie miała ta sytuacja. Jak czytam książki na temat dzieci rozwodników to w dużej mierze jakbym czytała o sobie.

    Natomiast ja tego psychicznie praktycznie wcale nie odczuwam, że moje życie to wynik mojej przeszłości.. Czyli działa podświadomość.
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    IwonkaLA: Nie, zupełnie nie. Na moim życiu pobyty w szpitalu absolutnie się nie odbiły.

    tak Ci się tylko wydaje. i jak nie Tobie to wyjdzie to Twoim dzieciom.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    Ej no dziewczyny nie wmówicie mi, że większą traumę na dalsze życie odniesie z pobytu w szpitalu [sam bez mamy oczywiście bo o tym mówię] noworodek niż dziecko w wieku 3, 5 czy tam 6 lat.
    Nie uwierzę w to, choćby nie wiem co :shocked::shocked:
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    Teo, nie musisz.
    każde dziecko przechodzi tramę, każde na innym poziomie. wiek tu nie ma nic do rzeczy.
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    No nie muszę i nie wierzę zatem :bigsmile::bigsmile::bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    Teo ja wierzę, że taki noworodek gorzej może to odczuć bo on jeszcze absolutnie nic nie rozumie. Nie kuma czemu z bezpiecznego brzucha trafił do twardego pudla, dlaczego nie słyszy serca mamy, dlaczego nie słyszy znajomych głosów i dźwięków, dlaczego boli... Nagle jest w innym świecie.

    Co do starszych dzieci, to wszystko zależy od dojrzałości. Jeden przedszkolak przeżyje to mega źle inny stwierdzi, że super wakacje. A jeszcze jak dostanie telefon i usłyszy mamę i tatę to super.

    Ja kiedyś leżałam z młodym w szpitalu i leżała z nami dziewczynka 5 letnia. I powiem szczerze że nieźle sobie radziła. Jak mama wpadała na odwiedziny, to ją popędzała, żeby się nie zasiedziała przypadkiem. I bynajmniej nie z powodu braku miłości, tylko poczuła się doroślejsza, samodzieodzieoniejsza. A są dzieci, które mi w zerówce wyły za mama i tata....
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    no i ok, Ty wierzysz ja nie :wink:
    z resztą z moim Hugiem nie raz w szpitalu leżałam
    byłam z nim zawsze
    i mimo to widziałam ogromną różnicę między pobytem kiedy miał dwa tygodnie a kiedy miał np 3 latka
    różnica kolosalna
    o wiele lepiej znosił pobyty jak był malutki i niczego nieświadomy

    tu trochę inna sytuacja bo malutka sama, bez mamy ale mimo tego uważam, że jej wiek jest w tym momencie jednak z korzyścią dla dziecka
    o ile w ogóle można mówić o jakichkolwiek korzyściach w takich okolicznościach :sad:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    No mój syn właśnie gorzej znosił gdy był mały. Głowa walił w te szczeble od łóżka. Wrzeszczał. Nie mogłam wyjść nawet do kibla, chyba że akurat zasnął. Ciągnął za kabel od kroplówki.

    Potem im starszy tym jakby lepiej bo już potrafił zająć się zabawa czy bajka. Jedyny minus to personel sam by z nim nie wytrzymał bo nadpobudliwy bardzo.

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 09.04.20 13:41</span>
    Co do maluszków to mój syn pierwszy raz był w szpitalu gdy miał 3 tygodnie. Mogłam być z nim tylko w dzień. Wieczorem nas wyganiali. I też widać było różnice. Bo słyszałam jak się darł będąc jeszcze pod szpitalem. Przez okno... Wchodziłam, przytulałam, pierś i cisza. A noworodki bez rodziców darły się aż ktoś z personelu podszedł. A nie podchodziły zbyt często bo mała kadra. I myśmy tak siedziały w tej sali w tym wrzasku. Podejść nam nie było wolno bo od razu piguły z pyskiem. No, a te dzieciaki wyły po 2h aż ktoś się ulitiwal. Nikt mi nie piwie, że to się bez echa dla takich dzieci rozejdzie.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeApr 9th 2020 zmieniony
     permalink
    IwonkaLA: Ja pierwsze 3 miesiące życia spędziłam w szpitalu bez rodziców z 3% szans na przeżycie i z tego powodu traum nie mam. Miałam szczęśliwe dzieciństwo, nie miałam żadnych lęków czy deficytów
    IwonkaLA: Pamiętam płacze, szlochy i wołania za rodzicami innych dzieci...


    No to twardziel jesteś. Jako trzymiesięczniak możesz nic nie pamiętać, ja miałam 4 lata, potem 7, potem 10 - w międzyczasie sanatoria oczywiście też bez rodziców po 2-3 tygodnie. To ja byłam tulącą płaczące malutkie dzieci, ja jako 7 latka karmiłam z butelki niemowlaki, ja przewijałam bo pielęgniarki miały w dupie (tak w dupie, bo siedziały w dyżurce i chichrały, że starszaki sobie tak świetnie radzą). Dzieci płakały dzień i noc, jak rodzice wychodziły to były spazmy. Nienawidzę szpitali do tej pory.

    Aha - i niemowlaki płakały non-stop takie nietulone. To tak a propos tego, że to maluszków nie rusza.

    Treść doklejona: 09.04.20 14:22
    Else: No mój syn właśnie gorzej znosił gdy był mały. Głowa walił w te szczeble od łóżka. Wrzeszczał. Nie mogłam wyjść nawet do kibla, chyba że akurat zasnął. Ciągnął za kabel od kroplówki.


    Dokładnie tak.
    --
    •  
      CommentAuthorIwonkaLA
    • CommentTimeApr 9th 2020 zmieniony
     permalink
    _Fragile_: No to twardziel jesteś.


    Połączyłaś w całość dwie moje wypowiedzi dotyczące zupełnie innych okresów mojego życia :P
    Nie pamiętam nic z okresu noworodkowego :D
    A szlochy pamiętam z lat między 6-11 rokiem życia gdzie tych pobytów miałam trochę. Wcześniej też bywałam, ale z tego okresu nic nie pamiętam.

    Else: Tego w sumie tak do końca nie wiesz. Musiałabyś przejść psychoterapię tak naprawdę. Taką analizującą to wszystko, bo jednak jakieś tam problemy masz w życiu dorosłym. Mój partner też nie podejrzewał ze jego problemy maja związek z ojcem.


    Doskonale wiem co w moim życiu nie zagrało, i to była śmierć mojej siostry gdy miałam 7 lat, absolutnie nie wcześniejsze dzieciństwo.
    Serio Monia, nie będę sobie wciskała ciemnoty i analizowała się behawiorystycznie od urodzenia, bo w moim życiu ten okres nie był traumatyczny.
    Akurat pamiętam bardzo fajne Panie pielęgniarki, byłam też dobrze traktowana bo opiekowałam się młodszymi dziećmi, bawiłam się z Nimi na świetlicy, karmiłam, tuliłam gdy płakały...

    Treść doklejona: 09.04.20 14:42
    I nie neguję, że jakiemuś dziecku może się to odbić na psychice...dodatkowo jeśli było niezaopiekowane, nieutulone a na dodatek ma charakter koali..
    Serio.
    Ja mówię o sobie, bo za kogoś nie mogę się wypowiadać.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    Iwonka, ja nie mówię, że w Twoim przypadku tak nie jest jak mówisz, ale tego tak do końca nikt nie wie. Chyba, że "przetrawisz" to swoje życie u dobrego psychoterapeuty i będziesz miała pewność. W Twoim przypadku generalnie ta śmierć siostry była tak, czy siak czynnikiem, który przebiłby wszystko... Czynnikiem, który nawet gdyby ten Twój pierwszy pobyt w szpitalu dał się w przyszłości we znaki, to jednak takie doswiadczenie jak strata siostry, przebija...


    To wiadomo, natomiast nie wiadomo co by było, gdyby siostra nadal zyła... Może te skutki pobytu w tym szpitalu jednak jakieś byś odczuła... Tego się już nie dowiesz.

    Ten czas tylko się wydaje, że nie był traumatyczny, bo go nie pamiętasz.Tak jak ja wielu rzeczy z rozwodu rodziców nie pamiętam, a dopiero teraz się dowoaduję.... Moj parten też nie pamieta tego czasu gdy ojca nie było... Więc my zupełnie nie pamietamy tego jako jakąś traumę... Mi sie wiele lat wydawało, że żyję całkiem normalnie. Mam duszę optymisty... Raczej czerpię radość z życia, ale jednak coś w tym życiu nie zagrało... Nie zdawałam sobie sprawy, że to mogłbyc ten rozwód... Wydawało mi się, że spłynęło po mnie jak po kaczce. Bardziej u sistry widziałam, że ma traumę, ma dwubiegunówkę, od zawsze przeżywała sytuację rodzinną. No, ale z tyłka mi sie pewne schematy nie wzięly niestety...
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeApr 9th 2020
     permalink
    No to mamy kolejne tygodnie izolacji społecznej, edukacji domowej i nakaz zasłaniania twarzy.
    Ale co tam.
    Listonosze pakiety rozniosą w 3 dni :wink: (słowa Pana Sasina).
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.